Ja jeszcze słyszałam o dość dobrej metodzie - są takie małe komputerki (nazywają się bodajże lady-comp czy coś w tym stylu), które opierają się na zaawansowanej metodzie termicznej. Do mojego Przyszłego to za bardzo nie dociera, ale myślę, że po ślubie nabędziemy takie cacko. Metoda polega na tym, że codziennie rano (można sobie ustawić czas budzenia) komputerek przypomina o pomiarze temperatury. Ma wbudowany termometr, który wkłada się na 30sek. pod język i on na podstawie wbudowanej bazy z kikunasto tysiącami (!) cykli kobiet i porównaniu ich określa za pomocą lampki (zielona - dzień niepłodny, żółta - jest pewne ryzyko i czerwona - dzień płodny) czy to jest bezpieczny dzień czy nie. Oczywiście najlepiej ze 3-6 cykli kochać się jeszcze z prezerwatywą na przykład, bo on sobie zapamięta nasze cykle, a im będą regularniejsze, tym większa pewność. Urządzenie kosztuje ok. 600-1000zł (zależy jaka wersja), ale jest ostatnio dość popularne. Współczynnik pearla ma podobny do pigułek. I jest na pewno zdrową i naturalną metodą. Mnie już tabletki uszami wychodzą. Od czerwca będę brała yasmin, na razie mam przerwę. Najchętniej z piguł bym w ogóle zrezygnowała, bo wg mnie mają one dość poważny wpływ na organizm i za kilkanaście lat może się ten wpływ ujawnić. Poza tym kobiety po pigułkach mają większy problem z zajściem w ciążę..