U mnie było tak, że Ł. najpierw oświadczył mi się w naszą czwartą rocznicę. Nie powiem, postarał się chłopak

Wziął dzień wolnego, ja po pracy poleciałam jeszcze pozałatwiać parę spraw na mieście, wracam wieczorem, a tu kolacja ze świecami
Później zorganizowaliśmy obiad dla rodziców obu stron i obwieściliśmy im szczęśliwą nowinę

Myślę, że takie rozwiązanie jest ok i eliminuje problem co zrobić z pierścionkiem (chyba byłoby mi głupio, gdyby Ł. poprosił mnie o - nawet chwilowy - zwrot pierścionka xD). Chociaż myślę, że moim rodzicom byłoby bardzo miło, gdyby Ł. wpierw poprosił ich o zgodę.