Oto wracam
z takim tajemniczym wiosennym POZYTYWNYM nastawieniem, że sama siebie nie poznaję ;P
To juz tylko 109 dni albo dopiero 109 ...
Z listy informacji na nasz temat którą zrobiła wczesniej Paula...
HISTORIA POZNANIA odsłona 1 Mmm... jakby to opowiedzieć... żeby nie brzmiało banalnie... INTERNET... połączył nas internet... pff... ale to brzmi...
Zanim spotkałam Sz... zakończyłam swój 3 letni związek pozbierałam się i wiodłam zycie szczęśliwej singielki
.
Któregoś leniwego popołudnia razem z siostrą postanowiłysmy zalogowac się na portalu społecznościowym, tak z czystej ciekawości, ale bardzej to ona tam buszowała aniżeli ja... o portalu zapomiałam na długi czas, dopóki na poczcie nie dostałam informacji że jakiś tajemniczy pan jest zainteresowany moim profilem... hmm... wiadomośc wylądowała w koszu bez przeczytania ani sprawdzenia któż to taki... ale wiadomość powtórzyła się 1... 3... 5... raz w końcu moja ciekawość wzięła górę... ale tajemniczy pan okazał się 35 lenim biznesmenem szukającym towarzystwa podczas częstych wizyt służbowych Toruniu... o jakaż ja byłam wściekła
zmieniałm adres mailowy i koniec z zaśmiecaniem skrzynki od natrętnych adoratorów... myślałam sobie "jaka ja głupia byłam ze dałam się namówić" wrr...
Tak zostawiłam nieszczęsny serwis randkowy i zajęłam się totalnie czymś innym, wyprowadziłam się od rodziców, zaczęłam 2 kierunek studiów ale dziennie i zamieszkałam z kolezankami w Toruniu, bawiłam się i korzystałam z wszelkich uroków życia studenckeigo... ale zdarzyło się cuś takiego co kopneło mnie bardziej niż zerwanie z moim byłym w walentynki...
i zaczęłam się (na serio serio serio...) zastanawiać na pójsciem do zakonu
Hmm... moi bliscy oczywiście nie brali tego na serio, koleżanki nie wypiały, tylko mama się strasznie przestraszyła... wiedząc ze jak cos sobie postanowie to będę do tego dązyć. No i dążyłam gdyby nie jeden fakt...