Pisałam to już w innym wątku, ale powtórzę raz jeszcze: 5 lekcji NIE WYSTARCZY żeby dobrze opanować choćby podstawy tańca towarzyskiego. Chyba że będzie to "przytulaniec" z kilkoma efektownymi figurami. Tańce towarzyskie są trudne technicznie, ich opanowanie wymaga wielu miesięcy ćwiczeń pod okiem profesjonalisty, tak jak w każdym innym sporcie. Zresztą pamiętam, jak sama zaczęłam uczyć się tańczyć i po kilku tygodniach wydawało mi się, że już tańczę "ładnie"

Jak wtedy z moim chłopakiem tańczyliśmy na weselu kuzynki, to rodzinka też niby była zachwycona. A jak po kilku latach obejrzałam film z tego wesela, to prawie się rozryczałam ze wstydu, jakie z siebie zrobiliśmy pośmiewisko

Moja rada: Jeśli chcecie dobrze tańczyć, to zapiszcie się do dobrej szkoły tańca CO NAJMNIEJ rok przed weselem i wtedy dopiero weźcie sobie 5-6 lekcji na przygotowanie układu.
A co sądzicie o kurach tańca na DVD? Na przykład Kasi Cichopek i Marcina Chakiela
Zdecydowanie odradzam taką "naukę". Dlaczego? Bo każda para popełnia na początku nieświadomie jakieś błędy, które powodują, że taniec zwyczajnie nie wychodzi. Tylko dobry nauczyciel potrafi te błędy "wyłapać" i skorygować. Próby nauczenia się tańca przez obserwowanie innych, spowodują tylko utrwalenie złych nawyków
