no i nie odnalzlam swojej historii ktora wczoraj napisalam. To napisze jeszcze raz
ale tym razem chyba w skrocie bo czuje ze to byl znak ze mi sie moja opowiesc zagubila
Porzucę wszystko to, co mam
Wyruszę na koniec świata
Jeżeli Ciebie znajdę tam
Rzucila wszystko i pojechalam na koniec swiata....ale nie bylam swiadoma tego ze odnajde prawdziwa milosc.
Tak naprawde do Irlandii przyjechalam za moim obecnie bylym chlopakiem, ktory byl juz tu ponad rok. Pomimo iz w naszym zwiazku bylo wiecej upadkow niz zlotow, pomimo iz bylam zdradzana i oszukiwana postanowilam pojechac z nadzieja, ze wszystko sie ulozy i bedziemy szczesliwi. Bylam bardzo zakochana i jak widac glupia. Ptzyjechalam....
Juz pierwsze dni okazaly sie jedna wielka katastrofa...ale nie bede wam o tym opowiadac bo szkoda slow. Generalnie bylo bardzo zle, wiele jego sekretow wyszlo na jaw..czulam sie strasznie...jakby to byl koniec swiata..jakby nic dobrego juz mnie nie czekalo.....
i wtedy pojawil sie ON:) dostalam nowa prace...pamietam jaka bylam podeskscytowana...pozycja zastepca Managera...nowe miejsce...nowe mozliwosci.... czulam ze cos zaczyna swietnie. Gdy pierwszy raz zobaczylam B.,...probowal cos do mnie zagadac....pomyslalam sobie...Boze co on ode mnie chce. Teraz weim jaka bylam glupia
ocenilam kogos ledwo na to osobe spogladajac. Ale B. ewidentnie szukal sposobnosci zeby ze mna porozmawiac....Penego dnia szlam na przerwe na kawe i spotkalam go po drodze....poszlismy razem
Pijam kawe dwie godziny:) a wlasciewie kawa stygla przez die godziny:) tak swietnie nam sie rozmawialo...czulam sie jakbysmy znali sie od zawsze...bylam zachwycona...Miedzy innymi opowiadal mi o pieknych miejscach w Irlandii...wieczorem przeslam mi zdjecia z cudownym krajobrazem i w niesamowity sposob te miejsce opisal....na koncu napisal ze jest tam ciezko trafic i ze bede potrzebowala zeby ktos mnie tam zabral.....cwaniak jeden
Kilka dni sie zastanawialam ale w koncu pojechalam...pomyslalam...kolege mozna miec.....a to ze moj chlopak sie mna nie interesuje...dlaczego mam siedziec zamknieta w czterech snianach....wiedzialam ze przez caly dzien nawet smsa nie wysle zeby zapytac jak sie czuje....
Pojechalismy....
To byl cudowny dzien, nie wiadomo skad zrobila sie piekna pogoda ( tutaj zazwyczaj pada)....miejsce bajeczne....przesiedzielismy tam caly dzien. Dawno nie czulam sie taka spokojna i zrelaksowana... mysle ze juz wtedy B. sie we mnie zakochal
od tamtego dnia codziennie sprawial mi jakas niespodzianke, codziennie sprawial ze usmiech pojawial sie na mojej twarzy. Codziennie rano za nim zaczynalam prace B. zostawial mi w Barze, polnego kwiatuszka alb liscik albo czekoladke albo kawke....zasze po przyjsciu do pracy cos znajdywalam. Nawet jak mial wolne to przyjezdzal rano zeby cos dla mnie zostawic. Juz wtedy wiedzialam ze jest cudowny ale mi mo wszystko troszke zle sie z tym wszystkim czulam. chyba przelomowa chwila byl dzien kiedy bylam chora i zwolnilam sie z pracy. Napisalam do B. a on od razu przyjechal z kwatkami i witaminami..chcial mnie zabrac do lekarza...ale pojechalam do domu. Weszlam schorowana.....a moj byly lezac na lozku, powiedzial....moze pojedziesz zrobic zakupy za nim polozysz sie do lozka? ...nawet juz nic nie powiedzialam tylko poszlam spac....Jakos kilka dni pozniej zaczelam sie spotykac z B., widywalismy sie prawie codziennie..wszystko bardzo szybko sie potoczylo...wyprowadzilam sie z domu i zaczelam nowe zycie:))))) po 3 miesiacach pojechalismy do Polski odwiedzic rodzicow. Jego mama ledwo mnie poznala a juz sie dowiedziala, ze B. zamierza mi sie oswadczyc i nawet juz wybral pierscionek:) Moja mama byla nim zachwycona....widziala mnie wkoncu szczesliwa i usmiechnieta...nie musiala sie juz wiecej o mnie martwic..wiedziala ze teraz ma sie mna kto zaopiekowac
I tak sobie wieslismy spokojne, szczesliwe zycie...az do Walentynek ....cdn.
Mam tu jakiegos starego zdjecika