Tak właśnie jak mówisz
Daruda 
Madziu głupolku, nic nie zaśmiecasz

Przecież wiesz... A jak nie wiesz, to zawsze wróć do przeczytania pierwszego posta

"Zapraszam do (...) pogaduszkowania sobie"

Fajnie że mamy tyle wspólnego w naszych opowieściach

Hehe, dobre z tym wygonieniem u Ciebie

ja nie miałam gdzie wygonić, bo przecież byłam w Daniela mieszkaniu

Kurczę, trochę głupio sie przyznać, ale nie pamiętam dokładnie jak to było dalej...

Tzn. tego dnia... Najpierw wydawało mi się, że D. przyszedł do mnie wyjaśnić wszystko, pogadać, ale tak nie było... Coś mi się mocno wydaje, że po prostu nie spotkaliśmy się już tego wieczoru, ani następnego dnia, ani kolejnego... Tak, tak było na pewno. Daniel pojechał do Poznania...
Było mi z jednej strony głupio, z drugiej przykro że się tak zachowałam, a z jeszcze innej miałam motyle w brzuchu!!

Ech, gówniarskie zagrywki...
Przez okres pobytu Daniela w Poznaniu smsowaliśmy ze sobą dość często, dalej po "koleżeńsku", no może było też trochę flirtu...

Oprócz smsów napisał też do mnie list!!! Och jak go teraz czytam... Trochę śmiesznie, trochę zabawnie, a trochę poważnie... Dał mi dużo do myślenia...
Po powrocie D. do Bydgoszczy nie widzieliśmy się przez kilka dni, aż w końcu któregoś piątku wybraliśmy się razem do klubu, ale nie we dwoje, było nas kilka osób. Było miło, ogólnie wszystko fajnie

W drodze powrotnej do domu wydarzyło się... Nic

W ogóle w ten weekend jakoś mało się widzieliśmy, ale nie wiem czy to wyszło ode mnie, czy może od niego... Tak generalnie ochłodziło się trochę na froncie... Nawet jeśli wyszło to od D., to wcale się mu nie dziwię. Biedaczek

Przyszła niedziela, czas wyjazdu do Poznania... No i pojechał...
Minął tydzień, tzn. 5 dni. Daniel przyjechał i zachował się jak na mężczyznę przystało!!

Postawił sprawę jasno

Wyciągnął mnie na wieczorny spacer, pogadaliśmy, potłumaczyliśmy sobie różne rzeczy, powymienialiśmy argumenty

Oj pamiętam że późno już dość było, zimno przy tym... Ale atmosfera coraz gorętsza

Łaziliżmy sobie i łaziliśmy i łaziliśmy... I gadaliśmy i gadaliśmy i gadaliśmy... Stwierdziliśmy, że co nam szkodzi

Ale bez używania słowa "spróbujemy", bo co to znaczy?? Byż z kimś na próbę?? Nie, ja czegoś takiego nie uznaję. Albo się z kimś jest, albo nie. No i wyszło na to, że nim się obejrzałam zatopiliśmy się w czułym, namiętnym i delikatnym zarazem pocałunku...

tym razem nie uciekłam

wręcz przeciwnie, spojrzałam na zegarek i powiedziałam
"Od dnia 8.02., od godziny 22:26 jesteśmy już oficjalnie razem" Hih, wyglądało trochę tak, jakbym wyjęła mu z ust te słowa

Ależ byłam szczęśliwa, że wszystko się ułożyło, że ja zmądrzałam i dojrzałam moją Bratnią Duszę...

Łooo...!!!! Teraz tak patrzę, jakie mi tasiemce wychodzą...

Sorki...
