3 dzien... wybuch namieności hehe zartuje.
wieczorem gdzies sie spotkalismy wszyscy no i zgadalismy sie ze wróce na 22 do spania a pozniej szybko wymkną zanim trener zamknie drzwi. a on dzwoni ze nie zdażył. heh to ja mu na to ze podstawie mu rumaka pod okno a on niech na niego wskoczy jak ksiaze z bajki. no i patrze a M. wychodzi z kolkega przez okno na dach szkoly hehe mysialalm ze posikam sie ze smiechu. nie mogli zejsc bo tam pelno krzaków itp i strasznie wysoko.
ja naprawde myslalam ze on zarywa do mojej przyjaciolki, nawet jej powiedzialam ze pojdziemy na piwko a pozniej fajnie by bylo gdyby mnie odprowadzili
oczywuscie M. zabral kolega - jeju liliput i smierdzial, obrzydlistwo hehe (mowimy na niego Grzyb - nie pytajcie
)
M. tak manewrował ze oni poszli przodem a my zostaismy kawalek za nimi. oczywiscie po drodze byla wpadka z trenerem (nawiasem mowiac strasznie przystojnym) musielismy sie ukrywac itp
heh jak dzieciaki z podstawówki
no i moj kochany Klejus ni z gruszki ni z pietruszki złapał mnie za lapke
takie to slodkie było, mowie wam
no i cala noc nie moglismy sie od siebie odkleic! odprowadzilismy moja przyjaciolke a samispacerowalismy do 4 rano. a M. o 6 miał poranny rozruch hehe
Powiem Wam szczerze, ze moja przyjaciolka obrazila sie na mnie, on chyba rozbudzil jej nadzieje. Nie wiedzialam jak sie zachowac. tragedia.
Nastepny dzien tez spedzilismy razem, bylo wpsaniale. Juz dawno nie czulam takiej chemii. tylko ze na nastepny dzien juz byl koniec obozu. bylam swiadoma ze moglam byc dla niego szmula na pare dni, wiecie poswirowac itp tym bardziej ze ostatniego dnia poszlam na sparing, pogadalismy troche i kiedy odjezdzał cmoknał mnie i powiedział "do zobaczenia kiedys"
jejku dziewczyny, 22 grudnia mam egz na prawko. dzis jezdzilam , calkiem niezle poszlo . ale mam nerwa
jutro kolo, w nd kolo i egzamin TRAGEDIA !! przez te moje zastrzyki w kolano w ogole nie chodzilam na zajecia