Jesteśmy ze sobą już ponad 2 lata a od roku i miesiąca jesteśmy zaręczeni.To chyba była milosc od początku tylko ze ja glupia jeszcze o tym nie wiedziałam…a było to tak…….
Na ostatnim roku studiów postanowilam troche popracowac przed wakacjami aby cos sobie zarobic,poszlam do pracy gdzie poznalam mojego PM. Oczywiście nie od razu tylko po jakims czasie.On jak sam twierdzi od razu na mnie zwrocil uwage a ja….no cóż traktowalam go jako kolege i dobrze się tym faktem bawilam,biedak nie wiedział jak do mnie podejść w sensie,że nie chciał czegos zawalic na wstępie…jednak ja jako że to dało się wyczuc to po pewnym czasie już widziałam jego podchody w moja strone.Ale z tym sie wiąże fajna historia i o tym przy okazji...
Nie ukrywam było to miłe jednakże po poprzedniej nieudanej miłości nie chciałam się z nikim wiązac,poszlam do pracy wtedy aby poznac nowych ludzi co miało mi pomóc w zapomnieniu o poprzedniej osobie która przez pare lat zawróciła mi w głowie mimo ze chyba wiadomo było że tamto zauroczenie nie mogło chyba wypalic…czasem tak bywa…
Nie chciałam z nikim być,pierwszy raz od jakiegos czasu „nie szukalam” miłości. Potrzebowalam spokoju i poznania nowych ludzi i tylko o to chodzilo,pozatym skupialam się wtedy na mojej pracy magisterskiej. Wracajac jednak do Nas to w pracy mój PM coraz czesciej do mnie zagadywal,kręcil się kolo mnie,nawet potrafil przyjść do pracy jak miał wolne a ja bylam w pracy( dopiero po jakims czasie się dowiedziałam ze on robil tak często jak miał wolne tylko po to aby być blisko mnie).
Pewnego razu były żarty z ludzmi z pracy,fajna atmosfera i jakoś tak wyszlo ze niby na żarty mój PM od niechcenia zaproponowal ze jak mialam imieniny i się nie przyznalam to teraz trzeba to oblac,a ja….sobie pomyślałam czemu nie i się zgodzilam ,umówiliśmy się pare dni później i tak się zaczęlo…..
( dalszy ciag nastapi aby nie wszystko naraz)...