Wczoraj pojechałam zapłacić za samochód.Pędziłyśmy z moją druhenką na złamanie karku az 70 km na godzinę jej ukochanym trabantem
zdążyłyśmy w ostatniej chwili
strasznie mi było szkoda wydawać tyle kasy... moją krwawicę
no, ale trzeba...
myślę, że butki kupię w sobotę, widziałam coś odpowiedniego dziś, ale jeszcze sie wahałam i w efekcie zostaje mi sobota.
Dziewczyny! nawet nie wiecie, co mi sie przytrafiło...wczoraj moja teściowa wyjawiła mi prawdę o mijej sukni...to tragiczne...
okazało sie , że nie ma jej jeszcze w salonie, choć miała na mnie czekac od 29 czerwca, a tu juz 21 lipca
a jej jeszcze nie ma.Mówia, że najwcześniej 7 sierpnia
a facet, syn właścicielki który odebrał telefon, bezczelnie powiedział mojej teściowej, że jest głupia, i ma coś z głową, bo oni wcale nie obiecywali sukni na czerwiec
, tylko realizację w ciągu OKOŁO 3 miesięcy, a nie w 3 miesiące.
tylko , że ja zamówiłam ja 9 kwietnia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!i dałam zaliczkę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
BOZE!!!!!!!!
jestem cała roztrzęsiona.moja teściowa pokazała mi cała korespondencje między nią a salonem....powiedziała, że tak łatwo sie nie wyłgają i po pierwsze:na pewno nie zapłacimy im tyle za suknię, po drugie że ich pozwie do sądu
BOZE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!