złość na wspaniałą ciocie mi przeszłe...nie powiem przyczynił sie do tego mój A...

teraz troszkę o nas...zaręczyny:
nasze zaręczyny odbyły sie 2 lata temu...czas tak pędzi, że nie wiem kiedy to mineło....
było super, chociaż zapowiadało się kiepsko, ale od początku...
A pojechał w odwiedziny do swojej babci, która mieszka w Bytomiu, niestety nie mogłam z nim pojechac i było mi smutno

na pocieszenie umówilismy się, że wróci pod koniec tygodnia a weekend spędzimy razem...a tu niestety dzwoni do mnie i mi mówi, że niesety nie załapał sie na bilet do Szczecina i wróci 2 dni później

ja w ryk...
do pocieszania mnie wkręciła się moja siostra, której koleżanka miała urodziny i szykowały dla niej prezent niespodziankę...mianowicie komplet srebrnej biżuterii, ale żadna z nich nie wiedziała jaki rozmiar pierściąka i jak orzekła moje siostra moje paluszki są identyczne jak jubilatki więc muszę z mini sie wybrac na zakupy albo chociaż powiedzieć jaki rozmiar...ja

nie wiem ale obiecałam sprawdzic i sprawdziłam rozmiar podałam...
sutek mi leciutko przeszedł, ale tęskniłam bardzo i tu co niestpodzianka A wrócił tylko dzień później i od razu przyjechał do mnie

cała w skowronka go przywitałam i słyszę tekst "z prawj czy lewej kieszemi chcesz prezent?"
i ja oczywiście bacznym okiem oceniłam, że w jednej z kieszeni rzeczyście cos jest a w druciej niekoniecznie...więc z wyczuciem detektywa wybrałam....kieszeń w której cos było i był kubek sliczny (jestem maniaczką kubeczków róznorakich, więc prazencik wydał mi sie trafiony;) )
za jakieś 2 dni , a 2 dzni prze walentynkami (pamiętam jak dzić była to niedziela) A zaprasz mnie na kolację...powiedział, że mam się ładnie ubrac itd...jakbym zazwyczaj ubierała sie byrzdko

powiedizał że po mnie przyjedzie, dziwne w tym wszystkim wydała mi sie tylko jedna rzecz,że szykuja się do wyjścia pozostałe dwie domowniczki mama i siostra...

wtedy oczywiście nic sie nie domyslałam, nic nie wpadło mi do głowy nawet jak zobaczyłam pod Chrobrym rodziców A i jego brata...
weszliśmy do srodka zajęlismy miejsca i mój A mówi, że niektórzy wiedzą po co sie tu zebraliśmy <tajemniczy usmiech> i....
klęka przede mną i pyta czy zostane jego żoną....

oczywiście się zgodziłam ale po jakis 5 minutach całkowitej ciszy a to mi się rzadko zdarza....
mojej mamie dał kwiatki i się zapytał czy nie ma nic przeciwko....a moja mama zrobiła się cała czerwona

i zdołała tylko wydukać, że sie bardzo cieszy....
kolacja minęła bardzo miło i serdecznie....
byłam zachwycona i szczęśliwa

dopiera wredy dowiedziałam się, że moja siostra wszytsko wiedziała, pomysł z koleżanka był przykrywką na zdobycie rozmiaru pierściąka, przedłuzony pobyt u babci spowodowany był, że A 4 razy wymieniał pierscionek bo nie był przekonany czy taki będzie wysttarczająco dobry

tak oto zostałam narzeczoną....
ale się rozpisałam....chyba musze nauczyc pisac sie eseje
