98 dni...
Ponieważ zaczęłam już swoją opowieść, nie wypada jej nie kontynuować... Chyba, że Was nudzi - dajcie znać, to przestanę

- na d=
Jesteśmy ze sobą od listopada 2006r. W kwietniu ubiegłego roku podjęliśmy decyzję o ślubie... Moja rodzina szczęśliwa... Rodzice o mało z krzeseł nie pospadali, ale zachwyceni. Pierwsze spotkanie Maćka z Rodzicami - trochę nerwów, ale generalnie wszyscy trzymali fason

Najbardziej zachwycony jest mój brat - lubią się

Do tego stopnia, że jedziemy w czwórkę na wakacje... Przed wyjazdem zapada decyzja - ślub 2 sierpnia 2008r. Zawsze chciałam, żeby ta uroczystość miała miejsce latem. A 2 sierpnia to też dzień moich urodzin

Jest zgrzyt - na wakacjach dowiadujemy się, że nagle moja kuzynka też postanowiła wyjść za mąż - ... 9 sierpnia. Bez sensu. Jestem rozgoryczona, bo wszystko popsuła. A mnie tak zależy na tym 2 sierpnia!!! Zastanawiam się nad tym, czy nie przełożyć tej uroczystości. Ale nie... To ja byłam pierwsza, rodzina znała tą datę, dlaczego ja mam się dostosowywać??? Zostają pierwotne ustalenia.
Sielanka trwa, ale... Nie było zaręczyn!!! A ja myślałam, że właśnie w tej Grecji dostanę pierścionek

!!! Po powrocie były moje urodziny. Myślę sobie - pewnie teraz. Mija 2 sierpnia - nici

Stwierdzam, że nie o jakiś tam pierścionek przecież chodzi, chociaż w głębi serca trochę mi żal....
Jedziemy do Niego w góry. Jest 18 sierpnia. Zwykły weekend... I wtedy...
Cdn...

Specjalnie to robię
