I ja dołączam do tego zaszczytnego grona

Dziś rozpoczynam pierwszy cykl staraczkowy.
Pierwszy po naszej stracie... 5 grudnia miałam zabieg usunięcia zarodka
z prawego jajowodu- diagnoza: ciąża pozamaciczna.
To będzie nasze drugie podejście... i mam ogromną nadzieję, że szczęśliwe!!
W spadku po tych przeżyciach mam mnóstwo strachu, lęku i niepewności.
Boję się praktycznie o wszystko- w głowie mam miliony scenariuszy, które niemal codziennie
odtwarzam sobie w głowie. Na szczęście są wśród nich także te z happy end'em- i ich najmocniej się 3mam

Od 4 miesięcy obserwuje swój organizm próbując stosować NPR. Już po tych kilku cyklach
nieco więcej wiem o sobie, swojej płodności i wierzę, że ta wiedza pomoże nam szybko zafasolkować.
Teraz głównym moim zmartwieniem jest antybiotyk, który jestem zmuszona łykać do soboty...
w związku z tym, że dziś dopiero zaczęłam nowy cykl nie powinien on negatywnie wpłynąć
na moje ewentualne zafasolkowanie... ale coś jednak mnie w tej kwestii niepokoi.
Z drugiej jednak strony nie mam chyba sił, aby kolejny cykl opuścić i spisać na straty...
Druga sprawa to dość krótka faza lutealna... zastanawiam się czy nie pójść na dniach
do ginka i zapytać się czy nie przydałby się mi jakiś wspomagacz... w postaci luteiny czy duphastonu

eeeehhh mam sporo żalu do losu, że mnie tak urządził i teraz zamiast spotanicznie cieszyć się mężem
planuje wszystko w takich szczegółach... martwie się o rzeczy, który normalnym śmiertelnikom
w ogóle nie spędzają snu z powiek...
ale jedno wiem- jeszcze w tym roku będę cieszyła się z II kresek

a co!!!!
I mam też nadzieję, że każda z nas będzie stopniowo żegnała się z tym wątkiem
