Hej

Dziękuję Wam za każde dobre słowo
O rany, ale jestem nieprzytomna, pół nocy nie spałam. W pracy u mojego męża przygotowywali od pewnego czasu dzisiejszy 50 Jubileuszowy Konkurs Palm, w związku z czym od dłuższego czasu prawie Go nie widzę w domu

, dzisiaj w nocy przyjechał - o godz. 1.00, no to już pospałam - zrobiłam mu jedzenie, nastawił sobie budzik na 2.00 ale nie wstał, później na 2.30, ale ja jako złośliwa żona - a tak naprawdę to chciałam, żeby się choć troszkę przespał - przestawiłam mu budzik na 5.00
Oj, ale był zaskoczony rano, że już tyle godzin hihihih
Jakby tego było mało, o godzinie 8.30 dzwoni domofon - myślę sobie mam to gdzieś, nie wstaję

, ale dzwoni i dzwoni, no więc wstałam, pytam: kto tam? Dzień Dobry - słyszę

ehhh teściowa przyjechała po aparat i głośniki
O jaaa ledwie żyję...
Ninko jeśli chodzi o moje zmagania... Ciągle coś stawało nam na drodze, czerwone światło dla starań

Jeśli chodzi o moją historię, to musiałabym zacząć od tego, że mam wrodzone wodonercze obustronne - zlekceważone zupełnie przez lekarzy i tak naprawdę zainteresowano się moim "przypadkiem" gdy miałam 15 lat, od tamtego czasu moje życie to były szpitale, badania, zabiegi. Jestem po 3 operacjach nerek. Jak już wyszły problemy z nerkami to oczywiście na jednym lekarzu nie mogło się skończyć, był czas że chodziłam do 10 różnych specjalistów

Na dzień dzisiejszy muszę być pod opieką 4 lekarzy, z czym mam zresztą ogromny problem, ale mam nadzieję, że w tym tygodniu uda mi się umówić do tych lekarzy.
Z K. od razu po ślubie chcieliśmy starać się o dziecko, jednak ze względu na gruczolaka wątroby musieliśmy się wstrzymać, jak już gastrolog się zgodził, okazało się, że mam torbiel na jajniku - i wtedy ponowne pytanie, jak "to" leczyć, skoro nie mogę brać hormonów?! Dostałam plastry Evra - 5 miesięczna kuracja dała efekt - torbiel znikła

, ale nie ma tak różowo, zrobiłam cytologię - okazało się, że mam jakieś zapalenie - kolejne leki, globulki i starania ponownie się odciągały. Ale kolejne lekarstwa pomogły - po zapaleniu ani śladu, cytologia II grupa, teoretycznie wszystko ok, ale okazało się, że moje nieregularne cykle są bezowulacyjne, więc następna terapia, znowu globulki, jakieś tam tabletki doustne (już nawet nie pamiętam nazwy) i 3 miesięczna kuracja Duphastonem. Po 3 miesiącach, od razu po odstawieniu leku (w styczniu) są
II kreseczki , bardzo się cieszymy, lekarz również, ale Duphaston znowu wchodzi w mój jadłospis

i tak od początku ciąży jestem na tym hormonie, w 5 t.c. okazało się, że nastąpiło odklejenie znacznej części trofoblastu - 2 tygodnie leżenia plackiem + dodatkowo luteina pomogły

Niby wszystko jest teraz ok, ale ja się strasznie boję jak moje nerki poradzą sobie z takim obciążeniem, jak duphaston wpływa na wątrobe i jak moja tarczyca "spisze się" w tej ciąży
Mam tyle obaw, ale i jestem pełna nadziei, że skoro już Pan Bóg obdarzył nas Tą Kruszynką, to musi być dobrze

Poza tym chyba już dość w życiu przeszłam, wyczerpałam limit

Ehh no to się troszkę opisałam, nie lubię tego robić - nigdy nie lubiłam rozmawiać nt moich problemów ze zdrowiem, zawsze wolałam być z tym sama

Zdjęcia dodam, jak wrócę z psem i zjem śniadanko
