e-wesele.pl
Bebikowo => Wokół porodu => Wątek zaczęty przez: Vall w 5 Listopada 2007, 17:45
-
Pomyslam, ze do rozładowania napięcia taki topic by sie przydał :)
Wklejam kilka historii które poczytalam na innych stronkach :)
Myśle, ze i nasze foremkowe mamy tez dorzucą od siebie ;)
ZACZYNAMY ;D
;) Ja az sie poplakalam ;D
1/
W moim przypadku był moment, że myślałam że mojemu szanownemu małżonkowi przegryzę grdykę. Miałam podłączoną oksytocyne w celu wywołania skurczy. Jak ich nie było- tak ich nie było, ale jak się zaczęły to mi oczy prawie z orbit wychodziły. Wtedy przyszła położna i powiedziała, że zaczyna się akcja!!!!!!! Super! W końcu! (Bo po terminie było prawie 2 tygodnie) No i ta położna oświadczyła Nam, że istnieje możliwość znieczulenia zewnątrzoponowego (czyt. 350zł).
Na co ja: Piotrek, leć do bankomatu!
On: Poczekaj zaraz przejdzie.
Ja(ton wyżej): Zasówaj, bo sama pójdę!!!
I w tym momencie przyszły tatuś co robi?? Wyjmuje z kieszeni telefon i dzwoni do kolegi: Cześć Rafał. Słuchaj, taka sprawa jest: Aga rodzi... (tu gratulacje od kolegi) ... i tak się właśnie zastanawiamy czy może warto brać to znieczulenie zewnątrzoponowe. Mhhh... Tak... Bo ona się tak dziwnie wije... Chyba zaczyna ją boleć...
No ja nie mogę TEN CYMBAŁ dzwoni do kolegi i pyta o znieczulenie dla rodzącej. Faceta się pyta! Zeby jeszcze zadzwonił do jakiejś babki co rodziła. No Boże Święty grdykę mu przegryzę. Albo zejdę z tego fotela i go skopię!!! A potem mu się wgryzę w gardło!
I tu go uratowała położna...
Ona(wchodząc):No jak tam.
Ja(w myślach):Srak tam! (potulnym głosem): Dobrze. Poproszę znieczulenie dla mnie, i dla męża podwójną porcję arszeniku.
Ona: Oj...
Ja: Co oj??!!?? To ja tu jestem od wzdychania i robienia oj!!!
Ona: Głowkę widać! Pan odłoży telefon, bo żona rodzi.
Ja: Ale chwileczkę... Ja znieczulenie poproszę! Auuu!!!
I za 5-7 minut na piersi leżał mój okazały synek 4600g i 60 cm.
2/
u mnie podczas parcia lekarz, polozna i maz probowali przytrzymywac mi nogi, ale ja tak dzielnie sie opieralam, ze moja delikatna kobieca stopka wyladowala na jeszcze delikatniejszych jajeczkach pana doktora, ktory zniosl to meznie i nawet nie pisnal, mimo ze oberwal calkiem konkretnie ))
ale w temacie jajecznym pozostajac dodam, ze poniewaz moj syn byl w ulozeniu posladkowym, to kiedy w normalnych wypadkach pada klasyczne "widac glowke" to u mnie lekko speszony personel stwierdzil, ze "widac czesci dziecka" i moge sobie dotknac, wiec siegam miedzy nogi i co tam mam?
jojca )))))))
3/
Ja jak poszłam pierwszy raz do gina jak zaszłam w drugą ciążę, a było
to po dość długiej przerwie to byłam trochę zestresowana, a on taki
przystojny, podobny do Van Damma, no więc siadłam na fotel i czekam, a
on ubrał rękawiczki, patrzy na moją pipkę i mówi - "ale księżniczko
rozbierz się, bo przez majtki nie umiem badać". Normalnie zapomniałam
majtek zdjąć z wrażenia!
4/
Jak rodziłam pierwsze dziecko, to od początku miałam bóle parte, ale
rozwarcie było za małe i mi nie pozwolili przeć. Ale tak mnie cisnęło,
że aż pupę musiałam do góry podnosić. W końcu nie mogłam już wytrzymać
a położna kręciła się w pobliżu i mówię do niej : niech pani robi co
chce, ale ja rodzę bo już nie wytrzymam. A ona ze stoickim spokojem :
jeszcze nie, rozwarcie za małe. Ja do niej : w dupie mam rozwarcie,
rodze i już - to ona ; nooo tooo spraaawdzę (tak flegmatycznie) No jak
sprawdziła to jak nie wrzaśnie: pani poczeka! Ja się muszę przebrać do
porodu! Wołać lekarzy! - No to poczeeekaaałam. Dobrze, że ta flegma
jej potem przeszła, fajna babka się okazała.
A zanim pojechałam do szpitala to moja matka mówi do mnie: dziecko ty
się dobrze najedz i napij, bo tam ci już nic nie dadzą.
Matka parę lat wcześniej rodziła mojego brata, no i rodziła go chyba
ze 40 godzin bo miał prawie 4,5 kg a ona 40 lat i panikara dodatkowo
po pęknięciu macicy i takich tam przebojach. I mówiła, że potem to już
nie miała siły rodzić, taka głodna była. A kiedyś to nawet wody nie
dali, nie to co teraz.
No to ja obiad, górę kanapek, dwa litry pepsi i mówię, że teraz mogę
jechać. Jak mi zrobili lewatywę, to się ku.. chyba z 8 razy musiałam
wracać do kibla, tak mnie goniło. Aż położna (ta z flegmą) wlazła i
mówi : to tuuuutaaaaj chce paaaani roooodzić?
Ale sobie narobiłam
5/
Kiedy rodziłam syna sporo lat temu na Szaserów w Wa-wie leżałam na
sali wieloosobowej.Ciągle odbywały sie tam jakies wizyty.A to wizyta
lekarska przed wizyta z ordynatorem, potem wizyta z ordynatorem,potem
wizyta ze studentami i tak przed południem kilka razy.Oczywiście
trzeba było pokazywać brzuchy i wkładki.Tak sie przyzwyczaiłysmy na
sali do tych wizyt ,ze juz bez proszenia koszule szły w górę,brzuchy
odsłoniete,doły bez majtek.No i razu jednego wchodzi dwóch panów w
białych kitlach.No to my fruu koszule w górę.Panowie oczy jak spodki z
wrażenia zrobili,zdjęli drzwi i wyszli..Bo tym razem był to pan
konserwator z kolegą...
7/
Proszę mnie nie przerażac Bo i ja odwaliłam głupotę, ale nie przy
porodzie, bo ten jeszcze przede mną . Natomiast w gabinecie u gina
byłam tak przejęta, że zdjełam bluzkę(spodnie nie) i weszłam na
samolot, i tak siedzę z cycami na wierzchu, a on do mnie 'pani
pierwszy raz na wizycie?'.
8/
Miałam poród rodzinny,mąż trzymał mnie za ręke ja dostałam środki
przeciw bólowe i przysypiałam między skurczami,co zamknełam oczy mąż
mnie klapał po policzku mówiąc nie umieraj,wkońcu się wydarłam na
niego że jak on spać nie może to niech mi daje podrzemać.
Potem położna nie chciała mi uwierzyć że to już,mówię do niej że już a
ona że napewno jeszcze nie więc ja jej mówię że naprawdę to już a one
że napewno nie więc ja jej na to a co pani myśli że siusi zrobiłam bo
właśnie odpłyneły mi wody.
Po wszystkim lekarz który mnie szył robił to jak dla mnie strasznie
ślimaczo a ja chciałam już synusia zpowrotem na ręce wziąść,więc mu
mówie co pan doktor tam haftuje czy jak a on mi na to tak pani
inicjały wyszywam,po czym uśmialiśmy się więc lekarz mówi zebym już
się nie śmiała bo będzie krzywo.
9/
Byli u mnie goscie a ja mialam umowiona wizyte u gina .Myslalam ze
wczesniej wyjda ,ale sie zasiedzieli.Wiec ja zeby zdazyc szybko ,nogi
golic i pazury u nog pomalowac Debilka bylam.Bo baba w belkiem jak
wieloryb a sie aligancyji zachcialo. No przygotowalam sie raz dwa i do
gina. Ostatnie badanie na fotelu mialo byc.Mialam sie rozebrac . Wiec
kiecka do gory ,a tam cale nogi czerwone ,tak sie pozacinalam.
Rajstopy chce zdjac a one przyschniete do tego lakieru na paluchach.
Doktor sie patrzy i malo nie parsknie smiechem ,a ja czerwona jak
burak walcze z rajstopami.
lo matko do dzis mam polewe jak se przypomne.
10/
Miałam cc ,wyznaczony konkretny dzień a że u nas wychodzi się na 5
dobe jak wszytsko jest wporządku pomyślałam sobie że ogole sobie
krocze ze względów higienicznych kiedy będize już krwawienie.A że
brzuch mialam ogromny i golenie sprawiało mi trudności nawet z
lusterkiem to zawołałam męża i mówie-GOL no i golił.Kiedy miałam iśc
juz pod noże to położna(co za jędza) mówi że musi mi zrobić jeszcze
lewatywke i ogolić a ja na to że nie trzeba bo się ogoliłam w domu.Ale
ona sie uparła że chce zobaczyć jak to wygląda wiec ja koszule do
góry a ona - a pani to u jakiego wizazysty była??? bo sa górki i
pagórki
11/
Synka rodzilam b.szybko. Polozne twierdzily, ze skoro pierworodka, to
jeszcze potrwa pare dlugich godzin. zaprowadzily mnie na sale i
zostawily z mezem...a tu skorcze co 2 mni!!!polozne dalej kaza czekac
(ciekawe na co! . w koncu moj maz nie wytrzymal i leci do jednej
polznej i mowi- koja zona juz rodzi, skurcze co mninute!!!A ona mu na
to "a jakie rozwarcie ma zona?". czujecie, mojego meza o to pytali
nigdy pozniej nie mial tak zbaranialej miny...dzis mamy ubaw
12/
U mnie też było wesoło. Najpierw mój mąż jak miałam skurcze takie, że mało nie gryzłam wanny, której się trzymałam robił mi zdjęcia i kazał się uśmiechać. Powiedziałam, mu, żeby się cieszył, że go nie mogę dosięgnąć bo się boję wstać.
W trakcie parcia zdarzyło mi się siusiu i zaczęłam przepraszać, na co lakarka: nie przepraszaj, przyj! I do położnej: proszę jaka grzeczna pacjentka.
Potem jak parłam lekarka do mnie: No pani Agnieszko, ostatni raz i mocno bo nam już pan doktor pediatra blednie( siedział na przeciwko mojego rozkroku), pomyślałam: to co z niego za pediatra, jeszcze zemdleje. Potem patrzę, a to czarnoskóry doktor prosto z Nigerii. Jak wychodził badać małą to pyta jak ma na imię, ja na to Karolinka, a on: Kalolinka, Kalolinka juz gada(darła się w niebogłosy), na co położna: no, nawet lepiej od pana doktora.
13/
No to i ja wam opowiem o moim porodzie, a dokładniej o moim mężu, którego miałam zamiar udusić.
Do szpitala zgłosiłam się 18 lipca (termin miałam na 15-ego), bo były wtedy straszne upały i nie wiedziałam, czy się "tam" tak spociłam, czy mi wody odeszły. W szpitalu byłam o 17, a skurcze regularne pojawiły się około 23. O 3 w nocy powiedziałm położnej, że chcę mieć poród rodzinny i zapytałam się, kiedy mogę zadzwonić po męża. Powiedziała: "Niech pani jeszcze nie dzwoni po męża. Niech jeszcze pośpi". Wkurzyła mnie tym tekstem. To ja tu tak cierpię, a ten będzie sobie w domu smacznie spał? W du...szy to miałam. Około 4 zadzwoniłam po niego. A niech patrzy, jak jego żona cierpi. Myślałam że się w mig pojawi w szpitalu (od naszego mieszkania jedzie się 5 minut). A ten przyjechał po godzinie, bo musiał sobie zrobić kawę do termosu i kanapki! Ale go opierniczyłam. Myślał, że ja tu piknik będę mu urządzać ? Od 5 szybko się akcja potoczyła. Chyba dzięki mężowi, bo w tym momencie wpienił mnie totalnie. Kazałam mu wyjać z torby pieluchę tetrową. Miał ją zmoczyć zimną wodą i przyłożyć mi do czoła. A ten, robiąc mi bałagan w torbie, przyłożył mi do głowy.... moje majtki poporodowe . Myślałam, że zejdę z łóżka i skopię mu tyłek. Pomyślałam "Dureń, nie wie jak pielucha tetrowa wygląda" .
Szymek urodził się o 6.05. Mąż oczywiście wybaczył mi moje zachowanie . Ale do tej pory nie wie , jak wygląda pielucha tetrowa, bo gdy o nia proszę, to podaje mi pampersa...
14/
My jak się zjawiliśmy na porodówce o godz. 23 ozbadaniu rozwarcia położna oświadczyła że się zejdzie do 7 rano. Jak to usłyszałam to pomyślałam, że ona sobie chyba jaja robi. Ja tu skurcze mam co 15 minut a ona mówi, że mam się tak do rana męczyć. A mojemu mężowi powiedziała żeby poszedł do domu się przespać. No i ten się jej posłuchał i poszedł. po drodze wstąpił jeszcze do bankomatu po kasę dla tej położnej, bo taka miła mu się wydała. No i jak wszedł do domu to ja już zadzwoniłam do niego, że mu się syn urodził. Na co on mówi do mnie: Tak szybko, to kiedy następne robimy?
No a teraz nasze kochane mamuski :) zapraszamy :)
-
Normalnie się mało ze śmiechu nie posikałam!!!!!!!!! 1 jest cudna!!!!
-
Vall wiesz...ja z porodówki to fotki dziewczynom wysyłałam co by widziały jak wygląda pokój gdize się Tosia rodzi :)
-
:hopsa:
miałam ubaw po pachy!!!
mam nadzieję, ze mój mąż bedzie bardziej rozgarnięty ::) ;D ;D ;D ;D ;D
-
:hopsa:
miałam ubaw po pachy!!!
mam nadzieję, ze mój mąż bedzie bardziej rozgarnięty ::) ;D ;D ;D ;D ;D
no a ja mam nadzieje, ze po wszytskim tez będe umiala tak dowcipnie o tym pisać ;)
Vall wiesz...ja z porodówki to fotki dziewczynom wysyłałam co by widziały jak wygląda pokój gdize się Tosia rodzi :)
no to moze masz je gdzies jeszcze :)
-
opowieści są super. ja tu ze śmiechu się popłakałam.
-
Przy każdym płakałam ze śmiechu... rozwaliły mnie te teksty
-
ale sie usmialam.... hehehe
-
Super :)
posikałam się ze śmiechu :) dawno tak się nie śmiałam :)
-
uśmiałam się do łez :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
(http://abcslubu.pl/suwak/10_04_2007_4_8_2007_24.png) (http://www.abcslubu.pl)
(http://cap07.caption.it/308/captionit125932I788D36.jpg) (http://www.caption.it/)
-
czemu u mnie nie było tak wesoło ?!?!
-
Już dawno tak się nie ubawiła! ;D ;D
-
Odpadłam ;D
Rewelacja :D
-
sie uśmiałam...
-
Mając nadzieję na wieści od Vall - przeczytaliśmy historie, hehehehehe. Padliśmy ze śmiechu i z płaczu <<< ale to ze śmiechu :D
-
Ojej..ale się ubawiłam, normalnie aż do łez.....brakowało mi tego śmiechu:)
-
Wiecie co dopiero teraz tu dotarłam, siedzę w pracy i śmieję się jak głupia przed monitorem, dobre te histirie, zobaczymy może i ja kiedyś swoją dopiszę ;)
-
No nie wytrzymam :hahaha: :hahaha: :hahaha: Oboje z Tomkiem płakaliśmy ze śmiechu, najbardziej z 5 :hahaha: :hahaha: :hahaha:
-
Dobre :) Mam nadzieję że tak samo wesoło będzie na porodówce :)
-
O mamo!!!!! Rewelka, 5 jest the best!!!!!!!!!
Przepona mnie aż boli od śmiechu:):):)
-
Dobre :) Mam nadzieję że tak samo wesoło będzie na porodówce :)
nie liczyłabym na to ;) ;D
-
taa może cud się zdarzy, ale przy pierwszym porodzie na cud nie licze.....
raczej nie będzie wesoło...chociaż moze ginekolog się potknie...
-
świetne te historie :D
-
OOOOOOO normalnie ze śmiechu sie poryczałam :'( a kumpel z biurka na przeciwko nie wie oc co chodzi i ma jeszcze głupszą minę ;D :
jak mnie może wreszcie spotka porób to jednego jestem pewna trzeba będzie reanimować mojego Sebka bo oknem wyskoczy ;)
-
O żesz... ;D
-
super ;D musze przyznać, że te historie poprawiły mi humor ;)
-
to ja Wam opowiem moją auntentyczną historie z porodówy 8)
lekarz po pierwszym ,bardzo bolesnym masażu szyjki-po pewnym czasie znów sie domnie zbliża..ja do męża
"niech on k...a domnie nie podchodzi nawet bo go kopne"
Grzesiek mnie ucisza ..a lekarz nato"no prosze zrozumiec zone delikatna i wrażliwa jest" ;D ;D
-
;D ;D ;D
-
Hahhahahahahaha Nasza Tetka :)
-
a ja się najpierw naczytałam o szpitalach, porodach, cesarce. . .
a teraz na dobranoc taka porcja śmiechu! :D
Dzięki! :)
-
Dobre :)
-
prawie oplulam monitor ;D ;D ;D boskie ;D ;D ;D
-
świetne te historie
ale się uśmiałam
-
dzięki za odświeżenie tego wątku... oj ubawiłam się na wieczór ;D ;D ;D
-
Rzeczywiście super historyjki. Popłakałam się ze śmiechu...
-
ja i tak się boję, ale nie porodu czy bólu ale SZPITALA brrrrrrrrrrr
-
to ja Wam opowiem dwie sytuacje, które miały miejsce podczas gdy ja rodziłam i przebywałam w szpitalu:
1). Jestem 7 dni po terminie- mam skierowanie do szpitala, więc jedziemy. na parterze po załatwieniu formalności idę do gabinetu lekarskiego na badanie. Wchodzi lekarz (2m wzrostu) na widok jego dłoni,aż ni się zakręciło w głowie (pod oniec ciąży badania gin. bardzo bolały, a ten łapska jak koszykarz)..nic..siadam na fotelu, lekarz zaczyna badać, widząc moje zdenerwowanie wychyla głowę (ale mam widok między nogami ;D) i mówi...
,,Wie Pani co...hmm..wie może Pani jak się żegnają okuliści??''
ja zdębiałam..no nie...kawały mi opowiada siedząc między moimi nogami...więc zdębiała mówię,że nie wiem
on na to: ,,do zobaczenia!!...a laryngolodzy???"
ja: ????
on: ,,do usłyszenia!!...a ginekolodzy??"
ja już w ogóle czuję się nieswojo..odpowiadam,że nie wiem, na co lekarz:
,,jeszcze do pani zajrzę!!!" ...hehehe....
Napomknę,że badanie nie było bolesne, ale przez ten kawał zapamiętam je chyba do końca życia ;D
2). Porodówka..wchodzi lekarz- ten od kawału i mówi ,,Mówiłem,że do Pani jeszcze zajrzę ;D"
Jestem już wyczerpana, skurcze nieregularne (co 5-3-2minuty..znowu co 20min...), mam wszystkiego dosyć, jest 3.30 w nocy, chce mi się spać, a nie rodzić, Rysiu (mój mąż) mówi,że już niedługo.
A co on tam wie!!!!
W końcu zmęczona jaK po biegu na 50km, zła na cały swiat- odpinamze złością ktg, siadam na łóżku i drę się,że ja dzisiaj nie rodzę, że jestem zmęczona i WRÓCĘ JUTRO ;D ;D
mieli ze mnie ubaw...położna zastanawiała się głosno- gdzie zamierzam iść...hehehe...dobrze że nigdzie nie poszłam, bo po 30min Nela była już na świecie :D
-
heheh dobry kawał ;D
i jaki prawdziwy ;)
taaa ja tez w trakcie porodu chciałam do domu iść...Paweł nie pozwolił ::) ;)
-
dobre, ale mi na samą mysl o porodzie nie jest do śmiechu
-
Normalnie wyłam ze śmiechu !!
Dzisiaj juz myc oczu nie musze bo makijaz sam sie "zmył" :P :P
Tez chcialabym cos tu dodac za kilka miesiecy :P
Mam nadzieje ze jakos pojdzie caly ten porod ;)
-
niezłe historie :) Jeszcze do Pani zajrzę :)
-
To ja mam historię, którą dla propagowania lewatywy opowiedziała nam położna na szkole rodzenia-
otóż pewna dziewczyna nie zgodziła się na lewatywę i zrobiła niespodziankę podczas parcia... tak niefortunnie, bo dzieciątko akurat się rodziło i tak mocno złapało w rączkę "złoto" mamusi, że trudno było ponoć mu je odebrać...
-
:mdleje: :hopsa: ojaaaaaaaa
-
Przesada! Ahahahahahahahahaha ;D
-
O rety ;D ;D ;D
-
:o :o :o nieźle. Ja póki co o lewatywę mam zamiar poprosić :)
-
ja oczywiście też
zresztą nie rozumiem, ze można jej nie chcieć... ::)
-
no bo lewatywa kojarzy sie jakos tak dziwnie
jest demonizowana
a ja nawet nie zauwazyłam kiedy mi zrobili
-
Dokładnie, nawet się tego nie odczuwa. Mi przez myśl nie przeszło żeby odmówić.
-
:hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha: Ale się uśmiałam.Rewelacja ;D ;D ;D ;D
-
http://www.dobramama.pl/pokaz/9069/porod_na_wesolo/1/procent
siedzę sama w domu (dzieć już śpi ) a ja się chichram w głos...
;D ;D ;D ;D ;D ;D
-
jezooo Anka, ale mi fajny wieczór zafundowałaś.... ryczę ze śmiechu!
-
:hahaha: :hahaha: :hahaha:
ale akcje ;D
-
hehe... dobre... nie mogę się oderwać :)
-
je je ale czaddd :D
-
Ale mi się humor poprawił :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha: Już spać powinnam ale nie mogę przestać czytać. :)
-
nie mogę przeczytać do końca. tak się chichram. a właśnie juz nie jestm w pokoju sama...
-
;D ;D rewelacje, dawno się tak nie uśmiałam.
-
"Niech będzie pochwalony jezus chrystus".. wymiękam! :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha:
-
ja lezalam jakies pol godz na porodowce podlaczona do aparatow i wchodzi facet w takich niebieskich roboczych ogrodniczkach i waciaku, a ja do meza "o k***a, co tu robi elektryk????" a Pan "dzien dobry jestem anastezjologiem", myslalam ze sie spale :)
warszawski szpital... po drugiej stronie skweru kosciół.... porodówka godzina 6 rano... po wielkim trudzie kolezanka urodziła ponad 4,5 kg synka.... jest na wpół przytomna..... przysypia... słyszy bijące dzwony pobliskiego koscioła... i nagle przez sen ale głosno mówi: O k.... pochowali mnie!...... ogólna konsternacja personelu i wybuch smiechu! :-)))
warszawski szpital... po drugiej stronie skweru kosciół.... porodówka godzina 6 rano... po wielkim trudzie kolezanka urodziła ponad 4,5 kg synka.... jest na wpół przytomna..... przysypia... słyszy bijące dzwony pobliskiego koscioła... i nagle przez sen ale głosno mówi: O k.... pochowali mnie!...... ogólna konsternacja personelu i wybuch smiechu! :-)))
:skacza: :skacza: :skacza: :skacza: :skacza: :skacza:
-
Rycze normalnie ;D ;D ;D Ojj dawno sie tak nie usmiałam ;D ;D
-
Zaciążone Panie tylko takie opowieści powinny czytać przed porodem co by się nie stresować-ubaw na maxa ;D ;D
Sama nie rodziłam, ale kiedy moja Sis urodziła....
Jesteśmy z siostra bardzo podobne mimo dużej różnicy wieku.
W dzień kiedy ona rodziła, wiadomo ja nie myślałam o żadnym malowaniu się, a i ubrałam się w jakieś wyciagnięte dresy byle być szybko u Sis w szpitalu.
Siedzialam z rodzicami w poczekalni, w pewnym momencie wychodzi położna...przechodzi obok nas...zatrzymuje się, obraca-oczy jak 5 złotych :o :o
Po jej minie zorientowałam się o co chodzi i mówię jej, że- jestem siostrą Ewy czy już urodziła???
A ona do mnie: O matko boska już się miałam pytać co Pani tu robi zamiast leżeć na sali??
No i tutaj wszyscy w śmiech-może teraz to mało zabawne, ale nie ma to jak zostać porównanym do rodzącej siostry :hahaha: :hahaha: :hahaha:
-
Czytam tą stronkę i normalnie ryczę ze śmiechu :) Co gorsza u mnie ten płacz czasami przemienia się w histeryczny ;)
-
Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus.. nie moge :biala_flaga:
-
Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus.. nie moge :biala_flaga:
bez kitu poryczałam sie ze śmiechu jak to przeczytałam :hahahaha: :hahaha:
-
.....biednemu wiatr w oczy" - jestem popłakana i rechocze :D
-
a to znalazłam na innej stronce :)
A gdy moja mama już zaczynała mieć skurcze to podszedł do niej jakiś studencik i się zapytał czy ją boli, ona oczywiście powiedziała,że tak a on na to " To dopiero zacznie boleć";/ Tak strasznie się wkurzyła,że gdy za jakieś 15 minut znów przyszedł i poprosił,aby opisała ból ona do niego: "Niech pan sobie wciśnie do dupy parasolke,rozłoży ją i spróbuje wyciagnąc. Tak własnie boli!".Koleś zaraz się zmulił i wyszedł, a pielegniarki zwijały się ze śmiechu :))
-
Hehehe trzeba gdzie zapisac jakze adekwatna odpowiedz ;D ;D ;D
Super ;)
-
Odświeżam wątek :) może któraś z ciężarówek tu jeszcze nie trafiła... a warto ;)
(http://statichg.demotywatory.pl/uploads/201002/1266327085_by_arctixx_500.jpg)
-
Dziubasku też to widziałam super jest!!
-
Hahahahaha ;D
-
o rany, dlaczego ja tu trafiłam dopiero teraz, chyba zaraz pęknę ze śmiechu ;D
-
Chichram się już z pół godziny i muszę się zakrywać poduszką, żeby Dziecia nie obudzić :hahaha:
U mnie nie było aż tak śmiesznie, ale po kolei... Przed 10:00 rano podłączyli mnie do oksy, 10 dni po terminie, więc trzeba było coś działać. Małżowi kazali iść do domu, bo nie wiadomo jak długo to potrwa i czy w ogóle oksy zadziała. No to pojechał sobie Chłopina na uczelnię, pozałatwiać inne sprawy i na koniec na obiad. Zamówił jedzenie i w trakcie czekania zadzwoniłam, żeby przyjechał, bo jest 5 cm rozwarcia.
G. : Ale bardzo mam się spieszyć czy mogę dokończyć obiad??
Ja: Przyjedź JUŻ! (w domyśle: A co ja wróżka jestem czy może piąty raz rodzę??)
Obiadu nie dokończył, tylko pędem do szpitala. Wpadł na drugie piętro i szuka kasy na szpitalne wdzianko. Ja leżę na porodówce z jednej strony korytarza, G. przyszedł od drugiej strony.
Salowa, która Go przyuważyła krzyczy przez cały korytarz: Panie, poczekaj pan, bo mi tu kobieta rodzi!
Na to G. szamocząc się ze szpitalnym wdziankiem: Tak wiem, to moja żona!
Salowa: Ale nie wchodź pan, bo ja muszę iść na salę, bo mi tu kobieta rodzi!
G.: No tak, to moja żona!
Kto wie ile czasu by tak sobie krzyczeli z jednego końca korytarza na drugi, na szczęście położna, która to usłyszała kazała tej babce pomóc G. się przebrać i szybko lecieć do mnie. Trafił akurat jak Łucja już była na rękach u położnej.
-
Uśmiałam sie na maksa! musiałąm mężowi to przeczytać!
-
Odświeżam wątek :) może któraś z ciężarówek tu jeszcze nie trafiła... a warto ;)
(http://statichg.demotywatory.pl/uploads/201002/1266327085_by_arctixx_500.jpg)
Może pisze dobrą wiadomość na forum? ;)
Agata dobrze chociaż, że zdążył na taki finał, ale dużo przegapił.
-
Teraz jak G. ktoś pyta czy był przy porodzie to mówi, że był, bo na punkt kulminacyjny zdążył. :P
-
Ale się uśmiałam ;D Historie w tym wątku są niczym z kabaretu ;D Ale jakby mój mąż np dzwonił do kolegi i pytał o zieczulenie, to ja bym mu chyba tak przywaliła, że nakryłby się nogami.
-
Nie wiem czy moja historia jest równie śmieszna, ale oto ona :)
Zacznę od tego że wszyscy mówili że bóle porodowe będą takie jak podczas okresu tylko silniejsze!!!!
Termin miałam na 11 października wiec gdy przez cały dzień 4 października nie czułam ruchów mojego baby to wieczorkiem szybko do szpitala. Podłączyli mnie do ktg i chyba trochę się odstresowałam, bo mój szkrab zaczął się wiercić. Wszystko było ok wiec puścili mnie do domku z nakazem zgłoszenia się za 2 dni.
Tak więc jak lekarz przykazał 6.10 wybieram się do szpitala jednak od rana czuję się jakbym miała straszną grypę. Jestem strasznie zmęczona, ledwo wstaję z łóżka i do tego dreszcze. Wskakuje w moje WIELKIE ciuszki i ruszam w drogę.
Wysiadam na krzyżówce gdzie czeka mnie przesiadka jednak pęcherz nie pozwala mi myśleć o niczym innym tylko o toalecie. Wpadam po pobliskiej pizzerii (a raczej się wtaczam) i pytam o wc a kelnerka na to "złotówkę prosze". Matko Boska ja tutaj ledwo stoję a muszę złocisza szukać!! Udało się!!! Wpadam do kabiny. próbuje przyjąć pozycję "na małysza" i już... wypada kilka kropelek!!!!
W końcu docieram do szpitala a tam kolejka....więc czekam sobie grzecznie spacerując po korytarzu jak tu nagle straszny ból, aż mnie w pół zgięło. Słyszałam tylko głosy "patrz ona zaraz urodzi" :)
Pielęgniarka jak mnie zobaczyła to uczyniła cud i już byłam na początku kolejki i podłączyli mnie do ktg. Po badaniu usłyszałam, że nic się nie dzieje i mogę ruszyć do domku . Więc ja nóżka za nóżka w tempie ślimaczym ruszyłam.
Z bólem przypominającym to co można czuć po połknięciu pudełka szpilek wytrzymałam do ok. 20 i wtedy sądząc że to NIE PORÓD (bo ból ma myć jak podczas okresu tylko mocniej) rozsądna przyszła mamusia łyka sobie Nospe i to nie byle jaka tylko forte :)
Jak się domyślacie nie zadziałała wiec łykam kolejną tabletke ok 23 i znowu nic :)
Wytrzymałam do ok 3 w nocy zanim podjęłam decyzję że chyba pora do szpitala (mimo wielu wcześniejszych próśb męża). Oczywiście nie żeby rodzić :)
Pół godzinki pózniej (dziwny ból pojawia się i znika co 5 minut) dzwonimy po taxi. Już wiem co mnie czeka. O 4 jesteśmy w szpitalu.
Tam szybko badanie i nagle słyszę "Pani doktor proszę na izbę mamy pacjentkę z akcja porodową". Wiec szybko w drogę na oddział.
Mąż który miał mnie wspierać podczas rodzinnego porodu usłyszał od pielęgniarki że może spokojnie przyjechać około południa więc T. bez zastanowienia rusza w stronę wyjścia. Myślałam że Go pobiję.
Na oddziale okazało się że będzie cesarka. Wypełniamy kilka formularzy i już jestem na sali. Szybciutko moja córcia pojawiła się na świecie podczas gdy pan anestezjolog czytał sobie książkę.
Po 6 gdy zadzwoniłam do tatusia słyszałam w jego głosie WIELKIE zaskoczenie i radość.
Z tego morał taki NIE ŁYKAJCIE NOSPY NA BÓLE PORODOWE BO I TAK TO NIE POMOŻE :)
-
:o :o normalnie dołączę siedziałam i nie mogłam się oderwać od czytania :gazeta: :gazeta: :gazeta:
i tak się chichrałam ,że głowa mała aż się zatykałam od śmiechu ;D :hahaha:
aż się zastanawiam czy u mnie czegoś nie odwalę :drapanie:
-
To może i ja coś od siebie dodam:
Siedzimy sobie razem z mężem na sali porodowej ja cały czas podłączona pod ktg a położne w pokoju obok nagle podczas skurczu strasznie zebrało mi się na wymioty i krzyczę do męża że zaraz rzygnę ;) a ten rozejrzał się po sali i mówi to dawaj do zlewu - bo był metr od łóżka oczywiście w ostatniej chwili zdążyłam, ale narodziło się wielkie pytanie co z tym zrobić oczywiście cała moja kolacje zjedzona godzinę wcześniej wylądowała na kratce od syfonu, i wtedy panika że zaraz wejdzie położna więc ja cała zestresowała staram się to przepchnąć przez dziurę ufff udało się ;D byłam z siebie taka dumna jak bym co najmniej urodziła za to mój mąż podczas porodu cały czas całował mnie w tą rękę ;D zapomniał biedaczek z tych emocji.
-
Najpierw chciałam sie pochwalić - moja siostra urodziła wczoraj córeczkę! :)
Mieszkamy w Uk, gdzie opieka nad kobieta w ciąży wyglada zupełnie inaczej. Także podejście szpitala (mówiąc w skrócie;)
Akcja jak z filmu....
Godzina 5.30 - odchodzą jej wody. Pojawiają sie pierwsze nieregularne skurcze. Telefon do szpitala - proszę monitorować i przyjechać jak bedą co 2/3 minuty i bedą trwały conajmniej minutę. (jeżeli kobieta przyjedzie wczesniej - potrafią odesłać do domu). Piec minut przed siódma. Skurcze co ok 2 minuty, ale ok 30 sekund trwają. Kolejny telefon do szpitala - proszę przyjechać jak sie unormuja, ma pani czas.
Godzina siódma - postanawia jechać, mimo ze nie zmieniło sie nic. Do szpitala ok 15 minut drogi samochodem. Siostrę więzień jej partner. Po kilkuset metrach od domu - ja rodze! On ja uspokaja, zaraz dojedziemy, w szpitalu mówili ze mamy czas!
Ona ściąga majtki, podwija sukienkę do góry... - Ja rodze, zobacz! On zerka - widać główkę!! Przestraszony jedzie bardzo szybko....
Poród odebrała sobie sama. Po drodze. Nawet nie popatrzyla czy urodziła chlopczyka czy dziewczynkę. Odsłoniła piersi, przywołuje dzidziusia do nagiego ciała i przykryla sukienka. Wielka ulga, gdy maluszek zaplakal.
On pojechałam na emergency, zaparkowal koło ambulansu i wybiegł po pomoc. Wrócił z personelem i w samochodzie przecinek pępowinę...
Dziewczynka :)
Obie dziewczyny są zdrowe i czuja sie dobrze. Malenka nie jest poobcierana... Śliczna, rozowiutka. Jej mamusia nawet nie pękła....
W szpitalu zostają dobę (bo poród niezwykły), zazwyczaj wypuszczają po sześciu godzinach.
A byli zapisani na poród w wodzie ;)
-
O kurcze, ale akcja. Normalnie brawa dla siostry i jej partnera, że nie spanikowali.
-
Naprawdę jestem w szoku myślałam, że tylko na filmach się takie akcje zdarzają :o
-
ŁOŁ!! Będa mięli co wpsominać i co opowiadać!!! Gratulacje dla super dzielnych rodziców i dla świeżoupieczonej cioci!
-
Tak, dzielni :)
Dziękuje za gratulacje!!
(wybaczcie błędy, nie przeczytałam jeszcze raz tekstu, a autokorekta w telefonie żyje swoim własnym życiem;)
-
Moja znajoma miała podobna sytuację ;D i tez sama sobie poród odebrała.... Ja chyba umarłabym ze strachu ;D
-
Ojejku gratulacje dla siostry! Wspaniale sobie poradziła!
-
wow, szok! gratulacje!
-
:o
-
Ostro! Trudno sobie to wyobrazić :o
-
.. szok.. :zdziwko:
-
Dobrze, że ja nie musiałam sama pośladkowo ułożonego dziecka rodzić ;D
U mnie w trakcie CC było zabawnie, pamiętam dwa teksty (Lila urodziła się o 11.56)
"która to (godzina), bo na 12 mamy pierogi zamówione - także raz dwa, żeby nie trzeba było odgrzewać"
i kolejny w trakcie szycia
"co tak gęsto dziergasz, jakbyś skarpetkę cerował"
-
"co tak gęsto dziergasz, jakbyś skarpetkę cerował"
niezłe niezłe :hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha:
-
No to ja napiszę swoje :) poród zaczął się o 22pm odejściem wód, skończył o 10.55am (w tym 40min ostatniej fazy........masakra).... wchodzą pielęgniarki żeby posprzątać, ja leżę jeszcze otwarta na cały świat (już po szyciu), pada hasło:
"ale Panią pancernie pozszywał..."
na co ja ostatkiem sił:
"a mąż się chociaż dostanie?"
:D
-
;D ;D ;D ;D
dobre dobre!!
-
;D ;D ;D
-
Elcik - dobre, dobre :)
-
:D Elcik , jeszcze miałaś poczucie humoru ...
-
Elcik, uśmiałam się ;D ;D
Do mnie lekarz po porodzie "no to szyjemy" a ja "tylko ładnym ściegiem poproszę" :)
-
ale sie usmialam czytajac wasze historie ;D
gdy o 2 w nocy poczulam skurcze najpierw sie upewnilam czy to juz teraz, pozniej obudzilam meza i powiedzialam "Misiek mam skurcze co 10 minut" a moj kochany maz powiedzial "tak?!to postaraj sie jeszcze przespac" po czym po minucie wyskoczyl z lozka jak poparzony i zaczal biegac po pokoju ;D ;D
-
Ja mialam skurcze tak co 10 min nad ranem, poszlam wziac prysznic, po czym obudzilam malzonka juz ze skurczami co 6 min. Mazlonek wstal, poszedl sie umyc, zaczal sie golic, siedzialam w lazience obok niego juz mnie skurcze fest cisnely i mowie zeby sie pospieszyl, on mi na to, ze nie chce zarosniety pierwszego dziecka witac ::)
Pojechalismy, maz zaniosl mnie do szpitalnego holu, i patrzymy siedzi koles w szpitalnym fraku, maz wola o pomoc, koles leci z wozkiem, jedziemy do windy - gdzie ja juz z krzykami, i kiedy drzwi sie zamykaly, dwoch kolesi w szlafrokach wlazlo, usiedziec nie moglam - a oni zdecydowac czy wejsc czy nie- ze wzgledu na mnie. Wrzasnelam, zeby wlazili bo ja tu rodze. Jedziemy ta winda a kolesie komentarze,ze ja to jak z filmu z porodem wjechalam do szpitala... :)
Koles pcha ten wozek przez korytarze, wjezdza na oddzial a pielegniarka wylatuje i wola "Panie to nie porodowka, korytarzem prosto i w pracy, oddzial 10" wrocilismy do glownej i jedziemy dalej, odwiedzilismy oddzial chirurgiczny i jeszcze jakis po czym dopiero trafilismy na prodowke :) Nie moglam uwierzyc ze koles co na recepcji w szpitalu siedzial nie wiedzial, gdzie jechac. Jak sie potem okazalo, on byl strozem nocnym :P
-
ojjaaa hehehehe
-
Genialne to, co piszecie ;D
-
http://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/56,79332,14004969,Porod_na_wesolo__WASZE_HISTORIE_.html