e-wesele.pl

...i po ślubie => Relacje ze ślubów => Wątek zaczęty przez: Marcix w 18 Września 2007, 22:48

Tytuł: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 18 Września 2007, 22:48

Zanim przejdę do relacji chciałabym wam opowiedzieć co działo się jak przyjechaliśmy do Polski, ponieważ działo się wyjątkowo dużo, a do odliczanka nie ma sensu wracać, bo się już przeterminowało.

Wprawdzie napisałam dość obszerną notkę z naszych przygotowań, ale e-wesele nie dało rady pomieścić tyle informacji naraz wiec się zbuntowało i mi ja całą zeżarło, a ja ufnie wierząc w niezawodność naszego forum nie zachowałam sobie kopii w wordzie.  :mdleje:

Pierwsze kroki po przyjeździe skierowaliśmy do salonów z modą męską, ponieważ mój mąż nie miał jeszcze niczego ze swojej ślubnej garderoby. Przymierzyliśmy kilka zestawów w kilku salonach szczecińskich i z trwogą stwierdziliśmy, ze niczego ciekawego nie ma. Owszem, były garnitury różnej maści i faktury, ale w każdym z nich Mat wyglądał po prostu zwyczajnie, jakby miał iść do pracy a nie na najważniejszą ceremonię w swoim życiu. Postanowione więc zostało, ze następnego dnia jedziemy do Koszalina, gdzie upatrzyliśmy sobie już wcześniej piękny i zacny surdut.  :smile:

Podjechaliśmy jeszcze do salonu po moją sukienkę, buty i welon i okazało się, że wcale nie schudłam przez 3 miesiące od ostatniej przymiarki i dalej nie mogłam oddychać, więc poprosiłam panie, żeby mi ją minimalnie poszerzyły. Butki były śliczne, welon też piękny, długaśny, aczkolwiek bez delikatnego haftu jak prosiłam.  :sad:

U fotografa przeżyliśmy mały szok, gdy chcieliśmy dograć szczegóły, ponieważ przeliczył nam ostateczną kwotę po jak się okazało aktualnych cenach i osunęliśmy się na krzesełkach. Musieliśmy wszystko tłumaczyć, ze zdecydowaliśmy się już rok wcześniej, że ceny które nam zaoferowali były inne itd. Znaleźliśmy jednak kompromis, który nas w miarę zadowolił, aczkolwiek pierwszy szok,  i nie ostatni jak się okaże, przygotowań ślubnych mieliśmy za sobą.

W międzyczasie załatwione zostały inne pierdoły jak odebranie papierka z USC, ustalenie z kwiaciarnią jak ma wyglądać mój bukiet, tablice rejestracyjne, zorientowaliśmy się w cenach kwiatów do dekoracji kościoła no i w końcu zawieszki na wódkę, kotyliony, księga gości i winietki. Z winietkami też przeżyliśmy mały szok, ponieważ nie było takich jak chcieliśmy i jakie by nam pasowały do całości koncepcji. Pani poinformowała nas, ze może nam to załatwić, ale za ekspresowe zamówienie winietek zapłacimy dodatkowe 20 zł. Całość z drukiem miałaby kosztować około 180 zł. Stwierdziłam, ze sami zrobimy sobie winietki. Zakupiliśmy wiec niezbędne rzeczy i oto co stworzyliśmy za jedyne 16zl:

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_4342.jpg)

W środę, w związku z tym, ze zapowiadała się ładna pogoda, a poza tym było to święto i nic nie załatwilibyśmy tego dnia, postanowiliśmy z naszymi mamami pojechać nad morze, głównie po piękną nadmorską opaleniznę i po relaks. Obydwie rzeczy szlag trafił mniej więcej na wysokości Goleniowa, kiedy to zaczął się korek na drodze i tak się ciągnęliśmy aż do końca. Normalnie jedzie się około 2 godzin, my jechaliśmy 4 i pół. Mało tego, mój Mat uparł się jak najbardziej uparty osioł, że koniecznie musimy jechać do Pogorzelicy, bo tam jego mama mogłaby sobie nazbierać kamyków, kiedy mi było wszystko jedno gdzie byle tylko uwalić się na pięknej plaży i chłonąć słoneczko każdym kawałkiem mojej bladej skory. Straciliśmy w ten sposób półtorej godziny pięknego słońca a kiedy już weszliśmy na plażę nie było ani słońca ani relaksu. Byłam tak wściekła i tak rozgoryczona, ze miałam ochotę na niego nawrzeszczeć i się rozpłakać. Nie mogłam, bo wyszłabym na idiotkę, która wśród tłumu gapiów drze się na swojego faceta, a poza tym była z nami moja mama no i teściowa. Ech, ale miałam chęć się wydrzeć, bez względu na otaczających nas ludzi. Gdybyśmy byli sami, to bym mu przemówiła do rozumu, ale on chciał spełnić życzenie swojej mamy. Miałam ochotę nawrzeszczeć na wszystkich, ale się powstrzymałam, zamknęłam się w sobie i było mi strasznie przykro. Z mojego opalania i relaksu niewiele wyszło, a bardzo mi na tym zależało, bo nie chciałam chodzić na solarium. W końcu sprawa przyschła, pogodziliśmy się, ale żal pozostał.
Zrobiliśmy kilka fotek, popływaliśmy w morzu, mama podczas wygłupów walnęła mnie łokciem pod oko, ale zaczerwienienie zniknęło na szczęście następnego dnia.

W niedzielę pojechaliśmy wszyscy (oprócz teściowej) na wieś i tam nareszcie złapałam trochę słoneczka. Wypoczęliśmy cudownie i nareszcie po zawrotnym tempie minionego tygodnia, ale nie mogło być tak cudownie przecież, bo coś musiało się sypnąć. Zadzwonił telefon Mata i dowiedzieliśmy się, ze jego ojca nie będzie jednak na ślubie, firma nie dała mu zastępstwa i nie może zejść ze statku. Wszystkim nam zrzedły miny a mi się płakać chciało jak zobaczyłam minę Mata.   :cry: To było już za dużo. Dzień wcześniej dzwoniła jego siostra i powiedziała, że też nie przyjadą, bo ona nie dostała urlopu, w co osobiście nie wierzę. Wszystkiego nam się odechciało, było nam przykro i zaczęliśmy się zastanawiać czy to wszystko ma wogóle sens. Z jego strony miała być tylko mama, a z dnia na dzień jeszcze kilka osób odmówiło nam udziału w weselu.

W obliczu takich wydarzeń musieliśmy przearanżować parę punktów programu weselnego, m.in. podziękowania dla rodziców, rozsadzenie gości, błogosławieństwo itp.

W poniedziałek, tydzień przed ślubem pojechałam na fryzurę ślubną. Następny szok, ponieważ okazało się, ze fryzjerka ma tego dnia szkolenie i owszem może mnie przyjąć, ale w międzyczasie będzie zajęta szkoleniem dziewczyn i w dodatku to jest w innym miejscu, a tam nie ma tej dużej suszarki, co się wsadza w nią głowę. Dowiedziałam się od pani w recepcji, że właściwie to chciały ze mnie zrezygnować, ale że zarezerwowałam termin już dawno temu, a poza tym nie miały się jak ze mną skontaktować, to czekały aż przyjdę. Jak to kuźwa chciały ze mnie zrezygnować?! Co to w ogóle ma być?! Zero profesjonalizmu! I tak zbierałam coraz więcej złych wrażeń z przygotowań, coraz więcej rozczarowań, ale starałam się trzymać fason. Fryzura próbna jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła, była  trochę za wysoko upięta, ale wszystkie uwagi przekazałam pani do zastosowania na następny raz. Okazało się również, że welon jest źle przyszyty do grzebienia i trzeba go było zawieźć do salonu.
Natomiast próba makijażu wyszła bardzo zadowalająco, pani się naprawdę postarała i bardzo podobał mi się efekt końcowy.

Każdego dnia było pierdyliard rzeczy do załatwienia i praktycznie każdego dnia gdzieś jeździliśmy, czułam się jak cyganka, która żyje w drodze. Zaczynaliśmy już odczuwać zmęczenie i zniechęcenie, aczkolwiek nie mogę tu nie wspomnieć o nieziemskiej cierpliwości mojego mężusia, który ani razu się nie skrzywił i w pełni rozumiał, ze trzeba jeszcze pojechać tam i ówdzie. Nawet jeśli sprawy dotyczyły tylko mnie, czyli fryzjer, kosmetyczka, stylistka paznokci, to nie pozwolił, abym jeździła pociągiem i wszędzie mnie woził i wspierał i uspokajał. Cudowny mężczyzna i w dodatku jest teraz moim mężem.  :serce:

Zmęczenie rekompensowały nam wieczorne spotkania przy piwku ze starymi znajomymi i z nowo poznaną w realu cudowną i przesympatyczną parą czyli z naszą forumkową Met i wybrankiem jej serca -  Marcinem. Nie mogliśmy się nagadać, wymienialiśmy swoje doświadczenia, smutki i radości a także planowaliśmy wspólne przedsięwzięcie czyli dekoracje kościoła. Oni też nie mieli tak lekko więc jechaliśmy na tym samym wózku.  :kierowca:

Ten wielki dzień zbliżał się już nie dużymi krokami, ale wręcz monstrualnymi, siedmiomilowymi skokami. Ostatnie przygotowania, bieganina, zakup kwiatów do dekoracji kościoła, odbiór zamówionego stroiku na stół Młodych oraz koszy dla rodziców, nauka walca wiedeńskiego w godzinę zakończona jako takim sukcesem, montaż dekoracji za młodymi i druga spowiedź, na której dowiedzieliśmy się od księdza wikarego, że jesteśmy niepoważni. 
 :mdleje:
Klęczałam tam w osłupieniu, czując się jak kompletna idiotka i nie wiedziałam co mam odpowiedzieć na taką reprymendę. Ksiądz wikary, którego uważałam za luzackiego i chciałam, żeby dawał nam ślub, co w ostateczności się nie stało, ponieważ miał inne zobowiązania, potraktował nas ja parę gówniarzy lub podobnych tym, co to przychodzą i chcą za wszelką cenę tylko odpękać co trzeba i zapomnieć. A Bóg nam świadkiem my przeżywaliśmy to tak mocno i praktycznie najważniejsza dla nas była sama ceremonia i przygotowania do niej niż samo wesele. Nie chcieliśmy się z niczego wykręcać i zrobiliśmy wszystko tak jak się należy. Wytłumaczyliśmy już księdzu proboszczowi, ze nasz polski ksiądz w tutejszej parafii wyjechał na pielgrzymkę i przez cały miesiąc nie było ani mszy ani spowiedzi po polsku. Proboszczowi to jakoś nie przeszkadzało, wikaremu widocznie też, tylko że w udzieleniu nam pouczenia i osądzeniu nas, że niepoważnie podchodzimy do sakramentu małżeństwa, skoro od jednej do drugiej spowiedzi minął tylko tydzień. Bardzo nas to zraziło, ponieważ uważamy, ze nie miał prawa nas po prostu ocenić w ten sposób, mógł wyrazić zdanie kościoła, ze powinno się tak czy siak, poza tym nie znał faktów, ale żeby od razu postawić na nas krzyżyk i stwierdzić że jesteśmy niepoważni to już gruba przesada.

Na szczęście ślubu udzielił nam proboszcz, który okazał się wyrozumiałym duszpasterzem z ludzkim obliczem i nawet podatnym na sugestie dotyczące kazania dla nowożeńców.  :ckm:

Wracając do przygotowań, grafik był bardzo napięty, my coraz bardziej zmęczeni i zestresowani, żeby wszystko zdążyć przygotować na czas, a tu niestety dalsze “kwiatki” się pojawiają. Tym razem samochód. Ta sprawę powierzyłam mojemu bratu, bo był na miejscu, bo mi było praktycznie obojętnie czym pojedziemy, byleby miało względną klasę, cztery drzwi i wystarczająco miejsca na moją kieckę. Miał nas wieźć jego kolega granatowym mercedesem. Dwa dni przed ślubem, kiedy już znaliśmy szczegóły naszej dekoracji na samochód, chcieliśmy się spotkać z tą osobą i przekazać jej informacje, poprosiłam brata żeby się z nim skontaktował i umówił nas na dosłownie 10 minut rozmowy. Okazało się, ze facet samochód sprzedał, mój brat dostał sraczki i zaczął załatwiać co innego zanim ja się dowiem, żebym nie wpadła w panikę. Załatwił kogoś tam, ze złotym mercedesem. No dobra, niech już będzie zloty. Dzień przed weselem dowiedzieliśmy się, że temu panu nie pasuje. Bratu nie chciałam już nic mówić, bo widziałam, ze miał poczucie winy, wiec zaczęłam czegoś szukać w Internecie. W międzyczasie zadzwonił brat, że już ma kogoś i ze będziemy jechać najnowszą Mazda,…… ale kombi. Kombi? Do ślubu? Chyba tu kogoś pogrzało?! Chcieliśmy klasyczny, zwykły samochód, kombi to można jechać z rodziną na wakacje, albo przewieźć kilka worków cementu. Byłam załamana, Mat już nic nie mówił i to już chyba była ta kropelka co to przelewając się przez brzeg kielicha powoduje katastrofy, bo usiedliśmy tak sobie razem w otępieniu i w tym samym czasie głośno westchnęliśmy mówiąc do siebie: niech to się już wreszcie skończy…. .

Do tej pory jakoś się trzymaliśmy pomimo ogromu rzeczy do załatwienia, różnych “niespodzianek” i obawy o to, żeby ze wszystkim zdążyć, wszystkiego doglądnąć. Straciliśmy z horyzontu to co tak naprawdę liczy się najbardziej w przygotowaniach - dobrej zabawy, radości ze zbliżającej się ceremonii i tej ekscytującej myśli, ze już, za dni kilka będziemy się bawić na własnym weselu jako mąż i żona.

Właśnie wtedy zamieniłam słówko z Met i słyszałam, ze ona też jest strasznie umęczona tymi przygotowaniami, wróciła z całodniowej harówki na sali, mycie okien, sprzątanie, ustawianie stołów itd. Za jakie grzechy my się tak meczymy? To powinien być nasz dzień, a my straciliśmy już cały zapal i siły. No cóż, praktycznie było już za późno, żeby sobie trochę odpuścić, bo właśnie następny dzień miał być tym wyjątkowym, najważniejszym i wzniosłym.  :brawo_2:


Ale o tym już w relacji ze ślubu… :Tuptup: :mrgreen:



Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 18 Września 2007, 22:53
Za chwilę Cię zamorduję :D
Przeczytałam jednym tchem.
Jak tylko zauważyłam nowy wątek.
Babo okropna.
Tęskni mi się za Wami..
:serce:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: ricardo w 18 Września 2007, 22:57
Zaczyna się piękna relacja :)

Czekam na foty :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 18 Września 2007, 23:53
Za chwilę Cię zamorduję :D

Za co, no za co, toż ja nic nie zrobiłam :lol:

Tęskni mi się za Wami..
:serce:

Oj, a jak nam sie tęskni, zwłaszcza za tymi spotkaniami przy blasku księżyca i kieliszków :hahaha:

Przyjeżdżajcie do nas  :kierowca:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Gemini w 19 Września 2007, 08:27
Ale mieliście przeżycia, naprawdę nie zazdroszczę :przytul:

Ale czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i oczywiście fotki :tupot: :tupot: :tupot:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Lemmy w 19 Września 2007, 08:32
Czuję że to będzie piękna relacja!!!! :tupot: :tupot: :tupot: :tupot: :tupot:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: grubcio w 19 Września 2007, 09:05
niecierpię czekać!!!! czytam z zapartym tchem i ... jeszcze chcę!!!! ;D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 19 Września 2007, 10:24


Oj, a jak nam sie tęskni, zwłaszcza za tymi spotkaniami przy blasku księżyca i kieliszków :hahaha:

Przyjeżdżajcie do nas  :kierowca:
[/quote]

Kieliszki na placu zabaw było faaajne! :D
Coś czuję, że ta policja to 2 ray wcale nie przypadkiem przejeżdżała :los:
Martuś.. Chętnie,ale to chyba na razie nie jest możliwe :-(
Marcin mówi, że odkąd wyjechaliście, to On nie ma z kim rozmawiać :P
Przesyła serdeczne pozdrowienia. Dla Mateusza po czesku ;-)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Lara_Croft w 19 Września 2007, 10:30
wszystkiego najlepszego Martuniu :D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: ika3w w 19 Września 2007, 10:41
Winetki wyszły super!!

Czekamy na cd i foty...
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Ania P. w 20 Września 2007, 11:38
Marta! jestes wreszcie! stęskniłam się za tobą! :D
nie zazdroszczę wam tych kłopotów podczas przygotowań, najsmutniejsze to chyba te odmowy gości, pamiętam sama jak to boli  :(
Ale dośc smutasków, prosimy o relację z uroczystości! :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 20 Września 2007, 12:35
Ja też czekam, ja też!
Pomimo, że jestem już po oglądaniu fociaków :D
Lubię Cię czytać.
Dobrze, że jesteś już na forum.. :serce:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 20 Września 2007, 13:00
Dziewczyny, dziekuje Wam slicznie za to, ze jestescie, ze nie pozostawilysie mojego watku na pozarcie zapomnienia.
Dziekuje za piekne zyczenia, slowa otuchy i zrozumienie, bo kto jak nie Wy, moglby zrozumiec rozterki Panny Mlodej ;D

Musze sie Wam do czegos przyznac. Zbieram sie z tak z moja relacja, nie ze wzgledu na brak czasu a dlatego, ze do dzisiaj mam mieszane uczucia co do naszego slubu i wesela. Zdjecia gotowe, posortowane na photobucket i czekaja, a ja boje sie zaczac pisac. Boje sie z tego wzgledu, ze nie chce napisac relacji udajac, ze zarejestrowalam kazda piekna chwile, jaka to bylam na luzie, jak pieknie goscie sie bawili i ze nie martwilam sie o nic.

Nie chce tez, zeby ta moja relacja byla smutna, przez to, ze opisze Wam co czulam i ze jednak jestem troche rozczarowana......... ze to tak bardzo szybko minelo. Ze nie zdazylam zrobic, tego czy tamtego.

Z drugiej strony wiem, ze byl to tak piekny i wzniosly dzien i tak wypelniony emocjami po brzegi, ze az moje serce i umysl nie byl wstanie tego objac i pamietac tak szczegolowo jakbym chciala.


Mam pretensje do siebie czytajac inne relacje, bo Wy wygladacie tak na luzie, tak szczesliwe i tak wiele pamietacie szczególów z tego dnia, a dla mnie to bylo ledwie mgnienie. Jakbym snila sen piekny ale rano juz go nie pamietala.

Ot czego sie boje :cry:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: .:Anka:. w 20 Września 2007, 13:12
marcix - nareszcie
czekam niecierpliwie na dalszy ciąg relacji i fotki oczywiście  ;)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: epox w 20 Września 2007, 14:17
jestem  :los: życzę  Wam wszystkiego Naj ,Naj,Naj i czekam na fotyyyyyyyyyy
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: .monia. w 20 Września 2007, 16:33
I ja też się melduję i czekamy na foteczki  :tupot: :tupot: :tupot: :tupot:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: grubcio w 21 Września 2007, 11:23
chyba nie ma osoby która nie denerwowałaby sie przed tym najważniejszym dniem. i na pewno wyglądałaś pięknie!!!!

i dlatetgo chcemy zdjęcia!!! :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 21 Września 2007, 12:22
Tak na dobry poczatek, zeby juz tak Was nie trzymac w niepewnosci ;D

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Przed/S4020210.jpg)


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03403.jpg)


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/IMG_0223.jpg)

Relacyjka bedzie w weekend.
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: ika3w w 21 Września 2007, 13:00
Śliczna suknia
[/color][/size]
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: siva w 21 Września 2007, 13:20
Hejka Marta!!! Nareszcie relacyjka. Najszczersze gratulacje, wyglądaliście przecudnie. Bieganinę przed-weselną miałąm podobną, dużo spraw się waliło, ale jakoś dałam radę. Widzę że ty też. Czekam na cd. A teraz pędzę uzupełniać swoją relacyjkę bo też mam opóźnienie.  ;)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: .monia. w 22 Września 2007, 13:29
chcemy jeszcze
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: ricardo w 22 Września 2007, 15:47
ślicznie wyglądałaś! Przepiękna sukienka :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: grubcio w 24 Września 2007, 13:20
 :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: siva w 24 Września 2007, 15:31
Halo, jest po weekendzie. Ja chcę relacyjkę  :tupot: :tupot: :tupot: :tupot: :tupot: :tupot: :tupot:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 24 Września 2007, 15:32
Mooooooooooooooreeeeeeeee! :D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: kurczaczek83 w 24 Września 2007, 16:43
Weekend minął a relacji nie ma.......CZekamy na relację i zdjęcia!!!
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: tete w 24 Września 2007, 17:36
GRATULACJE!!!!!!
cudownie się na Was patrzy!!!!!!!!!!!wyglądacie tak pięknie i hmmm 'dostojnie'(to chyba dobre słowo) bravo!!
ps mam wrazenie jakbym Cie znała ..choc z widzenia.
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: kkotek w 24 Września 2007, 21:51
Gratuluje- wygladaliscie naprawde elegancko ;D

A gdzie reszta relacji i fotek???????????
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 24 Września 2007, 22:09
Relację napisałam w pracy i wysłałam sobie na pocztę, ale jeszcze nie przyszła :buu:
Będę sprawdzać co chwila i jak tylko się pojawi to od razu wklejam. Przepraszam, że obiecałam w weekend i nie napisałam, mieliśmy małe urwanie głowy. Kupiliśmy dwa regały, odkurzacz i zasłonki do domku i wzięliśmy się za składanie mebelków. A wczoraj byliśmy na jeżynach, bo będę robić nalewkę z jeżyn  :smile:

O cierpliwość upraszam  :blagam:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 25 Września 2007, 13:23
  Kochane Forumkowe Pary slubujace 25 sierpnia 2007 roku!!!

Z okazji miesiecznicy, ktora przypada wlasnie dzisiaj, chcialam zlozyc Wam i sobie najszczersze gratulacje, ze przezylysmy z naszymi mezami juz 1 miesiac i zyczyc dalszych pieknych rocznic razem, w nieustajacej i wciaz poglebiajacej sie milosci, we wzajemnym szacunku i zrozumieniu dla wad naszych i naszych mezów, w radosci kazdej chwili spedzonej razem, w chwilowej tesknocie, w codziennych domowych obowiazkach i niezwyklych momentach, ktore Wam sie przydarza.
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: rajdowka w 25 Września 2007, 13:35
Super data co? ;D


:skacza:


ech sie wzruszylam..  :'(
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 25 Września 2007, 14:33
Martuś.. :przytul:
Najlepszego!
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Anielka w 25 Września 2007, 15:14
MArta z okazji dzisiejszej miesięcznicy życzę Wam wszystkiego co tylko sobie zamarzycie :)

A co do fotek, to czekam oczywiście na więcej - tu polecam Ci za przykład MET, która zaspokoiła w miarę nasz apetyt na fotki. Zwłąszcza ta Wasza wspólna, gdzie obie jesteście robi wrażenie - to niecodzienny widok :) Dobrze, że ktos to uwiecznił. Super :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: siva w 25 Września 2007, 23:05
Ach, to faktycznie już miesiąc. Ale czym jest miesiąc do reszty życia spędzonego razem????
Oby nasze kolejne miesięcznice, i rocznice były pełne miłości, jak ta pierwsza.
 :urodziny: :urodziny: :urodziny: :urodziny: :urodziny: :urodziny: :urodziny: :urodziny: :serce: :serce: :serce: :serce: :serce: :serce: :serce:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 26 Września 2007, 00:34
W trakcie przygotowań przez ten cały rok, miałam różne wyobrażenia jak to będzie, czy się będę denerwować, czy wszystko się uda tak jak zaplanowałam, czy pogoda będzie ładna. Przejmowałam się bardzo i włożyłam w to mnóstwo pracy, często gęsto bywało trudno, bo przecież załatwialiśmy wszystko na odległość. Dwa tygodnie przed weselem już byliśmy w Polsce i plan zakładał, że góra w tydzień uda nam się wszystko załatwić, bo przecież zostały same drobiazgi do dogrania, a te kilka dni przed wielkim wydarzeniem spędzimy na odpoczynku, delektowaniu się emocjami i naszą miłością. Plan był dobry, ale nie wyszedł jak wiecie z mojej relacji z przygotowań. Im bliżej tego dnia tym bardziej byliśmy zmęczeni, wkurzało nas że załatwienie drobiazgów zabiera nam więcej czasu niż te najważniejsze rzeczy jak kościół, sukienka i garnitur.

Z ulgą przyjęłam więc fakt, że ten dzień tuż tuż. Odliczaliśmy już praktycznie godziny.

W piątek rano pojechaliśmy do hurtowni po kwiaty do dekoracji kościoła. Byliśmy już tam wcześniej zorientować się w cenach i rodzajach kwiatów więc wiedzieliśmy już co brać. Jednak nie obyło się bez niespodzianek, bo okazało się, że nie mają paprotek i takich ładnych liści podobnych do filodendrona. Pani jednak wskazała nam drugą hurtownię, całkiem niedaleko, podjechaliśmy tam, weszliśmy i okazało się że mają dużo piękniejsze kwiaty i liście. Kurczę, żałowałam, że większość już kupiłam w tamtej hurtowni. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem, dokupiliśmy tylko jeszcze liście i paprotki i pojechaliśmy do Deco Mariage po dekoracje, kotyliony i księgę gości.

Było około 11:00 kiedy podjechaliśmy pod salon. Już chcemy otwierać furtkę a tu.... zamknięte. Patrzę ze zdziwieniem, że w środku się nie świeci światło, nikogo nie widać. O cholera!  :mdleje:  Sklep otwarty od poniedziałku do piątku od godziny 12:00! Szlag by trafił, będziemy musieli czekać tu godzinę?? Nie zdążymy zawieźć kwiatów do kościoła, bo pani Marysia, pani kościelna,  miała być tylko do godz. 12 w kościele, a potem od 16:00, a w tym czasie mieliśmy kończyć dekorować sale. Ale ja tak łatwo się nie poddaję. Pomyślałam, że skoro ten sklep jest praktycznie w domku jednorodzinnym to ktoś musi tu również mieszkać. Zadzwoniłam na podany na szyldzie numer i na nasze szczęście pani odebrała, wyjaśniłam sprawę i powiedziała, że nie ma sprawy, za chwilę zejdzie. Ha! Dobra nasza!  :ok:  Pani faktycznie za pięć minut wyszła z domku obok, otworzyła dla nas sklep i wydała dekoracje. Szczęśliwi pojechaliśmy do Gryfina.  :kierowca:

Dobrze jest, jedna rzecz odfajkowana, teraz trzeba było wziąć te wszystkie dekoracje, kwiaty na stoły w restauracji, stroik na nasz stół oraz kosze dla rodziców. Zawieźliśmy to wszystko do restauracji do Chojny, zrobiliśmy dekoracje za młodymi i ok. 16.30 byliśmy z powrotem w domu, bo brat był umówiony z panią Krysią od samochodu. Na 18:00 poszliśmy do tej nieszczęsnej spowiedzi, która zepsuła nam humory.  :cry:

Pod kościołem pogadaliśmy chwilę z Met i Marcinem a potem poszłam do księdza proboszcza, poprosić go, żeby powiedział na mszy coś indywidualnego o nas, o naszej miłości i nie tykał problemów politycznych, katastrof i wszelkich nieszczęść tego świata jak to on czasem ma w zwyczaju. Spotkała mnie miła niespodzianka z jego strony, bo powiedział, że się postara, nie kręcił nosem, a nawet śmiał się z tego, jak powiedziałam że ma tendencje do dramatyzowania   :p

Zadzwoniłam jeszcze do Pana Darka, który załatwiał nam skrzypka, powiedział że mam się niczym nie martwić, że dogadają się z chórem i organistką kto co ma śpiewać i grać. Spieszę tu wyjaśnić, że moja mama również śpiewa w tym chórze i było mi ogromnie miło jak się dowiedziałam, że zadeklarowali się zaśpiewać na naszej ceremonii   :brawo_2:

Wieczorem odbyła się rodzinna narada wojenna, zadania zostały przydzielone, umówione kto, o której, gdzie i z kim ma jechać, kto będzie dekorował klatkę, kto pojedzie po mój bukiet do kwiaciarni do Szczecina i inne szczegóły.

No i się wszyscy rozeszli. Ja jeszcze się krzątałam po domu, przygotowywałam różne drobiazgi do wzięcia na następny dzień, mój strój na poprawiny, który powiesiłam sobie w pokrowcu na drzwiach mojego pokoju, żeby nikt go nie zapomniał i położyłam się spać.

W głębi serca bardzo się denerwowałam, nie mogłam zasnąć, myślałam o tym, żeby tylko wszystko się idealnie udało, żebym się nie pomyliła przy składaniu przysięgi. Dla pewności powtórzyłam sobie kilka razy na głos jedną frazę „...oraz, że cię nie opuszczę, oraz, że cię nie opuszczę, nie opuszczę.... „ itd. żeby zobaczyć jak to brzmi i czy można łatwo przez pomyłkę dodać literkę „d”  przed słowem „opuszczę”. Bardzo chciałam, żeby ceremonia wyszła z klasą i żeby wszyscy oniemieli jak zobaczą nas, pięknie udekorowany kościół i jak usłyszą te piękne, rzewne skrzypki oraz nasze słowa przysięgi wypowiadane w majestacie, wyraźnie, głośno i z miłością w głosie. Tak, ceremonia w kościele liczyła się dla nas najbardziej. Z takimi właśnie myślami zasnęłam.

W sobotę wstałam tak jakby to był zwykły dzień, dalej nie docierało do mnie, że to już dzisiaj. Był słoneczny, ale rześki poranek, taka pogodę lubię i miałam nadzieje, że utrzyma się przez cały dzień. Parę minut po godz. 8.00 miała po mnie podjechać teściowa, bo na 9:00 byłyśmy umówione do fryzjera i makijażystki na Beżowej. Z nerwów nie mogłam nic zjeść, tylko wypiłam łyka herbaty. Byłyśmy 10 minut przed czasem. Salon był jeszcze zamknięty. Pospacerowałyśmy chwilę przed salonem, teściowa się pyta czy się denerwuje i wtedy zorientowałam się, że stres, przynajmniej ten zewnętrzny zaczyna odpuszczać, byłam nawet w dobrym humorze, zadowolona i bardzo ciekawa jak to się wszystko potoczy. Za kilka minut siedziałam już w salonie i zaczynała się praca nad moją fryzurką.

Muszę tu wtrącić pewną uwagę, otóż wybrałam ten salon nie tylko z racji dobrych opinii o nim, profesjonalnej strony internetowej ale również dlatego, że mieli możliwości przyjąć mnie, moja mamę i teściową w jednym czasie na fryzurę i makijaż. Przynajmniej tak się rysowała sprawa w momencie, kiedy umawiałam się z paniami w kwietniu. Niestety, okazało się tydzień wcześniej, podczas fryzury próbnej, że nie będzie takiej możliwości, bo aktualnie jest tylko jedna pani fryzjerka   :Kwasny:  Moja mama zdecydowała więc, że ona załatwi sobie we własnym zakresie fryzjera, bo po co ma tracić czas jeżdżąc do Szczecina, czekając nie wiadomo ile czasu w salonie, aż pani po kolei załatwi mnie, ja i teściowa. Było mi strasznie przykro, bo to właśnie najbardziej mamie chciałam zafundować dobrego fryzjera i makijażystkę. Odpuściłam jednak pod wpływem dość sensownych argumentów, że mama chciała być na miejscu w razie pojawienia się pierwszych gości.

Przypomniałam pani fryzjerce o poprawkach, które miała wziąć pod uwagę czesząc mnie w dniu ślubu, m.in. to, że kok ma być trochę niżej i że ma coś wykombinować z ukryciem grzebyczków od diademu i pani zaczęła działać. W międzyczasie teściowa się nudziła, bo wg planu miała być czesana przez drugą fryzjerkę jednocześnie, ale wymyśliła, że pójdzie kupić jakieś ciastka, żebym coś przekąsiła, bo nic przecież nie jadłam. Chwilę później znowu się zaczęła nudzić i podchodziła do mnie kilka razy pytając się czy aby zdążymy, bo to tak długo trwa, a jej jeszcze nie zaczęli robić. Powiedziałam spokojnie, że zdążymy, chociaż już mi się ciśnienie podnosiło i zaczynała mnie denerwować, bo to ja powinnam być uspokajana w tym dniu, a nie odwrotnie    :nerwus:  Na szczęście w międzyczasie jak ja weszłam pod suszarkę, pani poprosiła ją na fotel i przestała panikować.

Siedząc pod suszarką napisałam do naszej Metuś smska z pytaniem jak się czuje, czy się wyspała i czy ma stresa. Tak tak, Metuś, myślałam o Tobie cały czas  :Serduszka:

Za chwilę mój jeszcze nie mężuś zameldował mi wykonanie kilku zadań, które miał załatwić. Poszedł uczesać się do mojej bratowej i kupił szampany - nagrody do konkursów. O ile do tej pory wykazywał się ogromnym spokojem i opanowaniem to na moje pytanie czy ma stresa odpowiedział dziwnie załamującym się głosem „nnieee, skąd” Aha!  :brewki:  Mój przyszły mężuś zaczyna się łamać. Oby nie wpadł w panikę, nie zestresował się za bardzo i nie płakał przy ołtarzu jak mnie zobaczy bo wtedy ja się rozkleję całkowicie i będą mieli w kościele pokaz wyjców  :buu: :Placz_1: :hahaha:
 
Próbowałam zarazić go swoim względnym spokojem i podtrzymać na duchu, chociaż sama w głębi serca czułam, że mój spokój i opanowanie to tylko zewnętrzna, krucha powłoka.

Fryzura powoli się robiła, ale niestety pani nie zastosowała się do mojej sugestii, żeby trochę obniżyć upięcie, było już jednak za późno na zmiany. Problem natomiast pojawił się przy umiejscawianiu diademu, ponieważ widać było grzebyki a ona jakoś nie miała pomysłu aby je ukryć, chociaż szczerze liczyłam na to, że jak idę do profesjonalnego salonu to już nie będę musiała się denerwować przy czesaniu. W końcu pani zaproponowała żeby je usunąć z diademu. No tak, tylko w jaki sposób skoro to jest przytwierdzone nitami. Na szczęście pani z recepcji wykazała się niezłym sprytem i determinacja i usunęła grzebyki.

Efekt końcowy był zadowalający, aczkolwiek nie powalił mnie na kolana. Moim zdaniem za bardzo byłam ulizana po bokach i włosy były spięte za bardzo w gore zamiast poziomo, naturalnie układając się w kierunku upięcia. Jedynym plusem było to, że tak mocno mi ściągnęła te włosy do tylu, że miałam przy okazji naturalny lifting   :hahaha: :hahaha:

Po fryzjerze podeszłam do kosmetyczki, gdzie pani kończyła już malować teściową. Wszystko szło zgodnie z planem. Jeszcze tylko mój makijaż i fruuu do domku.

Teściowa po makijażu wyglądała jak odmieniona, delikatny ale bardzo profesjonalny makijaż modelujący twarz, ukrywający niedoskonałości, po prostu nie ta kobieta! A już tym bardziej na ta, co była rok wcześniej na weselu swojej córki. Jak dobrze, że ją namówiłam na inną fryzjerkę i profesjonalny makijaż. To nie jedyna rzecz, na którą ją namówiłam. Grzecznie kazałam sobie pokazać w czym idzie na ślub i poprawiny i zobaczywszy to co wybrała, przeraziłam się  :boje_sie:  Biała bluzka i spódnica! Nie, no trzeba było coś z tym zrobić, więc namówiłam ją na przejażdżkę po sklepach i wybraliśmy z Matem bardzo ładny kolorystycznie dopasowany komplecik. Nie powiem, w efekcie  prezentowała się gustownie i z klasą.  :smile:

W niecałą godzinkę i ja byłam już umalowana i potraktowana fixatorem, żeby makijaż nie spłynął pod wpływem wrażeń, być może łez oraz pocałunków gości. Z makijażu byłam bardzo zadowolona, twarz wymodelowana, makijaż delikatny ale wyrazisty i świetlisty.

Około 13:30 przyjechałam do domku, wchodzę a tam niespodzianka!   :brawo_2: Moja Aldonka już przyjechała, kochana koleżanka spod Wrocławia. Uściskałyśmy się, z nadmiaru wrażeń o mało się nie poryczałam, ale zrobiłam wszystko żeby się powstrzymać, bo wiedziałam, że jak raz zacznę to już będę ryczeć przy każdej okazji.

Druga niespodzianka leżała na stole. Mój bukiet i butonierki! Nie miałam pojęcia jak będzie wyglądał, oprócz tego, że miał być z bluszczem i storczykiem phalenopsis. Był piękny ale zupełnie inny niż nakreśliłam go florystce.

Aldonka pobiegła do fryzjera, a ja próbowałam coś zjeść, żeby nie burczało mi w brzuchu podczas mszy. Zdołałam zjeść tylko kromkę chleba z masłem i wypić herbatkę, bo niczego innego nie mogłabym przełknąć. Ubrałam białe rajstopy, których nie znoszę, bo moje nogi wyglądają w nich jak biała kiełbasa na święta wielkanocne   :hahaha: :glupek:  ubrałam pas do pończoch, a właściwie mama musiała mi go zapinać, bo przez te cholerne tipsy czułam się jak w bokserskich rękawicach.  Potem nałożyłam halkę od sukienki, biustonosz, narzuciłam białą bluzeczkę z krótkim rękawem i czekałam już tylko na pana kamerzystę, bo miał być przed 14:00 u mnie.

No to czekam. Chodzę po domu szeleszcząc halką i wygłupiając się przed lustrem. Nawet ciekawie wygląda połączenie bluzeczki z halką. Wyszłaby z tego ciekawa kreacja ślubna  :mrgreen:  Nudzę się   :drapanie: :ziew:  Zadzwoniłam do Mateusza, nie odbiera. Pewnie kamerzysta kręci jego ubieranie. Nudzę się :drapanie: :ziew: Podglądam komedię domową z udziałem mamy i taty, którzy biegają w te i z powrotem, wyrzucając sobie jakieś pretensje o nie zawiązany krawat, o coś co leży nie tam gdzie trzeba, o mało nie doprowadzając do kłótni. Ci to zawsze sobie znajdą porę do reminiscencji ze swojego, wbrew pozorom, szczęśliwego pożycia. Uspokoiłam ich w porę i dalej się nudziłam.

Pomyślałam sobie, że fajnie by było jakby kręciło się tu trochę gości. Świadkowej z bratem jeszcze nie było, Aldonka dalej u fryzjera, smutno jakoś. Szczerze mówiąc czułam się trochę zawiedziona  postawą rodziny, nie pierwszy i nie ostatni raz w ciągu całego wesela, jak się potem przekonałam. Ale było jak było. W końcu przyszedł kamerzysta, moja świadkowa z mężem i moja bratanica, która miała nieść obrączki na poduszce. Ależ pięknie wyglądała ta moja chrześnica.

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Przed/SSA53985.jpg)

A tu mój mężuś w pełnej gotowości bojowej  :mrgreen:

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Przed/SSA53952.jpg)

Ubrałam się do kamery, powtórzyliśmy po kilka razy ujęcia z zakładania welonu,  pierścionka zaręczynowego, butów, okręciłam się kilka razy i już, gotowa. Za chwilę zrobił się jakiś rumor przy wejściu i poczułam jak serce mi wali jak młotem. To On! Już idzie do mnie! Mój przyszły mężuś wyglądał tak zabójczo, tak elegancko, że aż mi dech zaparło. Podał mi mój bukiet, pocałowaliśmy się, a ja przypięłam mu butonierkę.

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Przed/S4020207.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Przed/S4020208.jpg)


Nadszedł czas błogosławieństwa. Stanęliśmy przed rodzicami, najpierw podszedł do mnie mój tata, uśmiechnięty, dumny i pobłogosławił nas. Kątem oka widziałam jak moja mama zaczyna dziwny taniec, przestępując z nogi na nogę, machając rękami i spoglądając w sufit. Oho! Będzie ryk!   :Placz_1: :wink:  Następnie pobłogosławiła nas mama Mateusza, również uśmiechnięta, chociaż bardzo przejęta. Przyszedł czas na moją mamę, która była już w kulminacyjnym punkcie swojego dziwnego tańca. Głos jej się łamał, chociaż powiedziała wszystko do końca, jednak ja w połowie po prostu przyciągnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam  :uscisk:


Po błogosławieństwie znowu nastąpiło małe zamieszanie, bo wychodziliśmy już do kościoła. A tu świadek podchodzi do mnie z rozpiętą koszulą i krawatem i głosem niezdarnego dziecka pyta: „zawiążesz mi krawat, bo mi się ręce trzęsą”  :hahahaha:

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Przed/S4020209.jpg)

Ktoś jeszcze zapytał co ma mi wziąć do samochodu, powiedziałam, że wszystko jest przygotowane u mnie w pokoju w reklamówkach i zaczęliśmy schodzić na dół pięknie udekorowaną klatką schodową. Wyszliśmy z klatki a tam..... pierwsza brama!

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Przed/SSA53962.jpg)

Sąsiadka, która dwa tygodnie wcześniej brała ślub zrobiła nam pierwszą bramę. Złożyli na życzenia, „żeby nie tylko oni mieli tak dobrze” i kazali wypić zawartość kieliszków. Ja trafiłam na sok z cytryny a Mateusz na miód. Ale się skrzywiłam, widać to na filmie. Zapłaciwszy promilowy okup, zostaliśmy wypuszczeni i mogliśmy wejść do samochodu. Łatwo powiedzieć - wejść. W moim przypadku raczej adekwatne są słowa wpakować się, upchać nogą i szybko zamknąć drzwi, żeby nic nie wypadło  :hahahaha: :p

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Przed/SSA53964.jpg)

Chwilę jeszcze pozowaliśmy panu kamerzyście i cały orszak ruszył pod kościół.


C.D.N


Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: siva w 26 Września 2007, 01:43
 :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2:
Cóż za szczegółowa relacyjka!!!! I fotki, suuper. Ślicznie wyglądaliście, naprawdę.
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 26 Września 2007, 10:03
:brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2:
Cóż za szczegółowa relacyjka!!!!

Wiem, przepraszam  :oops: Chyba trochę przesadziłam. Dalej już postaram się pisać mniej rozwlekle :wink:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 26 Września 2007, 10:13
Tylko spróbuj mniej rozwlekle Paskudzie ! :D

Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: ivonca w 26 Września 2007, 10:55

Swietna relacja, mozna sie i wzruszyc i posmiac...... :) pieknie wygladaliscie i bukiecik wyszedl super....i sliczny mialas makijaz
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Ania_zgr w 26 Września 2007, 12:46
czesc
oczywiscie wszystkiego najlpsze dla ciebie i twojego  meża
mam goraca prosbe o fotki z kościoła ja tez za 3 miesieace bede miala w nim slub i  jestem bardzo ceikawa jak wygladal w dniu Waszego święta; Jesli masz jakies sugesti uwagi lub radu dotyczace wlasnie koscioła to przeczytam je uwaznie.  Aha i jescze pytanko o kwiatki czy byly tez z Gryfina?
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: siva w 26 Września 2007, 23:10
Nono. Nawet nie próbuj pisać mniej rozwięźle. Ja tam wszystko czytam.
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: anelle82 w 26 Września 2007, 23:53
Świetna relacja, czekam na ciąg dalszy
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: aneta_81 w 27 Września 2007, 23:18
cudnie! moje gratulacje :D czekam na ciag dalszy
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Ania P. w 2 Października 2007, 11:47
Kochana dawno mnie tu nie było, a zdjęcia już są! świetnie wyglądałaś, super makijaż i cudny dłuuugi welon, takie są the best, wiem cos o tym ;)
I czekamy na więcej :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 5 Października 2007, 00:05
Wróćmy jeszcze parę chwil wstecz. Jak wiadomo, w dniu odbierania mojej sukienki była na mnie troszkę za ciasna, szczególnie w okolicy dolnych partii żeber. Ciężko było złapać oddech, ale i tak było lepiej niż kiedy przyszła do salonu. Poprosiłam wtedy panie, żeby mi ją poszerzyły odrobinkę na odcinku jakiś 5 cm gdzie najbardziej przeszkadzała mi w podstawowej funkcji życiowej. Po poprawkach było na tyle lepiej, że gdy nie brałam głębszego oddechu to mogłam jakoś przeżyć. O jedzeniu i siadaniu mogłam zapomnieć. No chyba, żeby jeść na stojąco  :hahahaha:

Kiedy skończyłam ceremoniał ubierania się przed kamerą z przerażeniem stwierdziłam, że sukienka na mnie trochę wisi. Schudłam w ciągu tygodnia dość znacznie i w dodatku nie tam gdzie trzeba. Sukienka do lekkich nie należała, więc zsuwała się z mojego skromnego biustu o jakieś półtora centymetra. Dalej by nie spadła, bo trzymała się dobrze na biodrach, ale zrobiła się ciut dłuższa. Miałam cały czas wrażenie, że mi spada, więc zaczęłam ją sobie podciągać za gorset od czasu do czasu.

Gdy już wszyscy wyszliśmy z domu, przedarliśmy się przez pierwszą bramę i wpakowaliśmy się do samochodu i udało się nam go zamknąć, nie zostawiając połowy sukienki lub welonu za autem, ktoś szarpnął za klamkę, otworzył drzwi i znowu moja kiecka wysypała się z samochodu. Już miałam kogoś opiórkać, że zburzył mi moją tak misternie złożoną konstrukcję ale patrzę, a to moja mamusia, która z przerażeniem w oczach trzyma moją wiązankę i mówi: „...zapomniałaś bukietu, leżał na stole” Jak to dobrze, że mama zachowała trzeźwość umysłu i zanim wyszła szybciutko ogarnęła wzrokiem mieszkanie czy coś nie zostało  :uscisk:

Ruszyliśmy całym orszakiem pod kościółek. Byliśmy 15 minut przed czasem, trochę wcześnie, ale to ja nalegałam, że lepiej być wcześniej niż się stresować, że nie zdążymy. Świadkowie, zabrawszy nasze karteczki ze spowiedzi, poszli na zakrystię podpisać dokumenty. W kościele było prawie pusto, siedziało tylko parę nieznajomych mi osób. Tylko chór czekał już w komplecie oraz pan skrzypek, który za chwilę zaintonował Ave Maria. Pięknie grał, gardło mi się ścisnęło, ale nie pozwoliłam sobie na łezki. Staliśmy przed wejściem do kościoła czekając na gości.


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03411.jpg)


Powoli schodziły się kolejne osoby, znajomi, rodzina, nieznajomi. W końcu parę minut przed 16.00 mój jeszcze narzeczony podszedł pod ołtarz, a ja chwyciłam mojego tatkę pod ramię i czekaliśmy już na wielkie wejście. Mateusz z minuty na minutę był coraz bardziej blady i zestresowany. Już myślałam, że mi tam padnie zemdlony przed ołtarzem  :mdleje: ale jak mi się później  przyznał od katastrofy uratowała go pewna scenka rodzajowa. Otóż obserwując cały orszak przy wejściu, ze mną w roli głównej bliski już był utraty przytomności ze stresu i nadmiaru emocji, gdy nagle zza moich pleców wychynął świadek jakby robił a kuku po czym się schował a panna młoda z wrodzoną sobie gracją wiejskiej chłopki zaczęła podciągać kieckę za stanik gorsetu  :hahaha: Tak go to rozśmieszyło, że odzyskał kolorki na twarzy i troszkę się rozluźnił  :mrgreen:

Chór zaczął śpiewać, co było sygnałem początku mszy. Wolnym krokiem ruszyliśmy z tatką pod ołtarz. Dotarliśmy do krzeseł, pocałowałam tatę w policzek, tata uścisnął dłoń Mateusza i przekazał mnie mojemu przyszłemu mężowi. W skupieniu i powadze słuchaliśmy księdza, który pięknie mówił o miłości, o tym co nas połączyło i o tym abyśmy wytrwali w niej do końca świata. Byliśmy bardzo wzruszeni jego słowami.


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03428.jpg)


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03418.jpg)


Poprosił nas abyśmy podeszli i złożyli sobie przysięgę.

Marto i Mateuszu wysłuchaliście słowa Bożego i przypomnieliście sobie znaczenie ludzkiej miłości i małżeństwa. W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia:


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/S4020224.jpg)


I tu przeszedł mnie zimny dreszcz, ponieważ zdałam sobie sprawę, że nie powiedziałam Mateuszowi co trzeba odpowiedzieć na zadane przez księdza słowa w Liturgii.

"Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?"
Spojrzałam na Mateusza i głośno i wyraźnie powiedziałam „chcemy”, chwila konsternacji, cisza, ksiądz wymownie patrzy na Mateusza, żeby też coś odpowiedział, w końcu pyta cicho „... chcecie?”, na to mój już za chwilę mąż odparował zdecydowanie - „tak!” Później przyznał, iż myślał,  że będzie jak na amerykańskich filmach, na wszystkie pytania trzeba odpowiadać - tak. Dalej poszło już sprawnie.

Ja Mateusz biorę Ciebie Marto za żonę.....
Ja Marta biorę Ciebie Mateuszu za męża....


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/S4020225.jpg)


...przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości...


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03439.jpg)


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03440.jpg)


To już.... jesteśmy mężem i żoną, wzruszeni patrzymy na siebie, ciągle jeszcze niedowierzając, że po tylu latach, dobrych i złych chwil, pełnych nadziei, a czasem rezygnacji, w szczęściu i nieszczęściu, z bagażem skrajnych doświadczeń stoimy tu, przed ołtarzem poślubieni sobie i pobłogosławieni.


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03442.jpg)


Razem.... i na zawsze.....do końca świata i o jeden dzień dłużej....
Z kościoła prawie frunęliśmy na skrzydłach szczęścia, tak nam było cudownie i lekko.


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03463.jpg)


Przygotowaliśmy się na deszcz płatków, bo mama ogołociła pół ogrodu z kwiatów i cały kosz wiklinowy czekał przy wyjściu na gości, aby obsypali nas kwieciem. Wychodzimy, goście robią zamach.... fruuuu jak nie powiał mocny wiaterek, to wszystkie płatki przeleciały nam przed nosem i poleciały z wiatrem. Chóralny śmiech, druga próba, tym razem jakaś część spadła na nas.

 
(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/STP61789.jpg)


Poleciały też jakieś pieniążki, które sprytnie odebrałam mężowi, żeby przesądowi stało się zadość i abym kasę dzierżyła ja.
Jak tylko się podniosłam zobaczyłam kochaną Metuś z Marcinem stojących przed schodami do kościoła, bladzi, przejęci, ale trzymający fason. Zostawiłam moich gości, którzy już się tłoczyli do składania życzeń i zbiegłam do Metuś, wyściskałyśmy się, powiedziałam:...”było spoko, też dacie radę, będzie dobrze”. Dookoła ludzie bili brawo i śmiali się, bo jeszcze nigdy nie widzieli takiej akcji pod kościołem.  :hahahaha: :hahaha:


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03467.jpg)


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Przed/DSC03468.jpg)


A potem były życzenia, niektóre banalne, niektóre wzruszające, kilka od nieznajomych, co podobno dobrze wróży. „Dziękuję” powiedziałam chyba z tysiąc razy, aż mi w gardle zaschło.


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03484.jpg)


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/DSC03486.jpg)


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Slub/IMG_0212.jpg)


Zapakowaliśmy gości do autobusu, niektórzy jechali własnymi samochodami, my wsiedliśmy do naszej bryki i ruszyliśmy w kierunku Chojny. Przy wyjeździe zatrzymała nas grupka dzieciaków. Świadek otworzył okno i krzyknął: „chodźcie dzieci, bo wujek Tomek jest leniwy” i sypał cukierki dzieciom do koszulek przez okno  :glupek: :mrgreen:

Ruszyliśmy dalej, a nasza kierowczyni -  pani Krysia włączyła w samochodzie na cały regulator „Forever young” - Alphaville. Pani Krysia była bombowa!  :brawo_2: :brawo_2: Obowiązkowo przejechaliśmy przez całe miasto rycząc klaksonami. Ludzie przystawali, machali nam. Po drodze mieliśmy jeszcze jedną bramę, znowu dzieciaczki nas zatrzymały i wsypały nam przez okno całe garście płatków. Biedna pani Krysia musiała się pewnie potem nasprzątać. Oddaliśmy resztę cukierków i pojechaliśmy do restauracji, popijając po drodze żołądkową gorzką z piersióweczki  :pijaki: :hopsa:  tak na rozluźnienie.





Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: agapa w 5 Października 2007, 07:09
pięknie...super relacja :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 5 Października 2007, 08:03
Maaaarta!
Ociągaczu jeden :D

:przytul:
Cały dzień się zastanawiałam czy mogę przyjechać do Kościoła wcześniej i wparować na wasz ślub :los:
Byłam za drzwiami. Słyszałam!

Najważniejsze, że mogłam Was uściskać!
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Maja w 5 Października 2007, 08:39
Super się czyta tką relacyjkę, a sytuacji kiedy dwie Panny Młode padają sobie w objęcia i składają życzenia jeszcze nie widziałam...widzę, że to zostało udokumentowane ;D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 5 Października 2007, 09:49
Maju, dziekuje bardzo za te slowa :przytul:

Tak, zrobilysmy male zamieszanie :brawo_2:

Metus - no co, zaraz tam ociagaczu  :razz: Nie bylo nastroju do pisania relacyjki. Ostatnio mam mala burze hormonów, wiec czesto rycze albo mam dolka. Mam nadzieje, ze to dlugo nie potrwa bo zwariuje na tej hustawce :wink:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 5 Października 2007, 09:52
Słodkie zamieszanie..

Martusiu :przytul:
Przydałby się urlop w polsce :los:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 5 Października 2007, 10:00
Martusiu :przytul:
Przydałby się urlop w polsce :los:

Czy to jakas sugestia Metus? :wink:
Rozwazamy wlasnie kiedy przyjechac, na razie sporo wydatków, bo zblizaja sie urodziny mojej bratowej, brata i mamy, poza tym gwiazdka, na swieta przyjezdzaja do nas tesciowie, a 8 grudnia jedziemy na koncert Marylina Mansona do Glasgow. 

Takze niezle sie zapowiada :mrgreen:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 5 Października 2007, 10:05
No sugestia, sugestia :PP
Tylko raz w życiu piłam własną weselną :los:
Z Wami na placu zabaw.
A butelki w barku stygną.. :PP
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 5 Października 2007, 11:23
A butelki w barku stygną.. :PP
Metus, to do lodówki sie wklada  :mrgreen:

Wczoraj rozmawialam z tesciowa, odebrala juz nasze albumy od fotografa, podobno super wyszly te fotki.  :ok:
Aj! Juz nie moge sie doczekac  :Tuptup: :Tuptup: :Tuptup: :brawo_2:
Mam nadzieje ze do konca przyszlego tygodnia dojdzie poczta. Ale bedzie wklejania... :skacza:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Ania P. w 5 Października 2007, 11:35

Mam nadzieje ze do konca przyszlego tygodnia dojdzie poczta. Ale bedzie wklejania... :skacza:

mhm :skacza:

Nie moge się napatrzec na tych zdjęciach na Ciebie i na ten piekny welon! :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 5 Października 2007, 11:43
Aniu, dziekuje bardzo :oops: :grin:
Fakt, welon tez mi sie bardzo podobal :smile:


Te fotki od fotografa sa duzo ciekawsze. Generalnie mielismy problem zeby wybrac 100 sposród 600, ale sie udalo, z mala doplata za dodatkowe ujecia  :twisted:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Ania P. w 5 Października 2007, 11:52
Te fotki od fotografa sa duzo ciekawsze. Generalnie mielismy problem zeby wybrac 100 sposród 600, ale sie udalo, z mala doplata za dodatkowe ujecia  :twisted:
To tak jak u nas, :hahahaha: "z mała dopłatą" :brewki:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: siva w 8 Października 2007, 23:25
Nareszcie ciąg dalszy relacyjki.  Ślicznie wyglądałaś,  sukienka ładnie się układała.  Już nie mogę sie doczekać reszty zdjęć.
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 14 Października 2007, 22:43
Kiedy dojechaliśmy na miejsce goście i rodzice już czekali.

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/DSC03498.jpg)

Wypakowaliśmy się razem z sukienką i mężem z samochodu i poszliśmy przywitać się z rodzicami.

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/DSC03504.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/DSC03503.jpg)


Rodzice przywitali nas chlebem i solą i wodą w kieliszkach. Mój kochany tatuś wszystko pokręcił i zamiast zapytać mnie co wybieram, chleb sól czy Pana Młodego, zapytał swojego zięcia. Pośmialiśmy się, zjedliśmy chlebek z solą, popiliśmy i rzuciliśmy kieliszki na szczęście. Stłukły się, więc dobrze nam to wróży  :brawo_2:

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/DSC03510.jpg)

Zasiedliśmy przy stołach, podano obiadek, przepyszne jedzonko. Mieliśmy krem z pieczarek a na drugie ziemniaczki lub kluski śląskie z 3 rodzajami mięska. To był jedyny posiłek jaki zjadłam tego wieczoru. Nie mogłam niczego przełknąć z tego wzruszenia i emocji. Oczy moje pożerały wszystko ze stołu, ale niestety żołądek pozostawał skurczony do wielkości orzecha co najwyżej włoskiego.

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/SSA53972.jpg)

Po obiadku wjechał tort. Nietypowo, ale chcieliśmy, aby goście czuli jeszcze smak tortu, bo po północy to różnie bywa. DJ zrobił nam nie lada niespodziankę, ponieważ tort wjechał przy dźwiękach muzyki z „Gwiezdnych wojen”, których oczywiście jesteśmy wielkimi fanami   :mrgreen: :mrgreen:

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/S4020235.jpg)

Tort był przepyszny, w trzech różnych smakach i został pochłonięty do ostatniego okruszka.

Jeszcze przed oczepinami był konkurs dla gości pt. przekładanie marynarki. Mój tatuś ze swoją synową radzili sobie wspaniale, nie podejrzewałam, że tato ma jeszcze tyle wigoru  :wink:


O północy zaczęły się oczepiny, mój mężuś zanurkował pod sukienkę i zdjął mi podwiązkę. Nie rzucałam welonem, ponieważ był bardzo długi i bałam się, że podczas łapania rozedrze się i nie będę miała co założyć na plener. Welon czy podwiązka, to w zasadzie żadna różnica.

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/P1000528.jpg)


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/STP61839.jpg)


Podwiązkę złapała moja kochana koleżanka Asia a musznik Paweł, nasz znajomy. Niestety nie popisał się elokwencją, ale nie będę już tego przytaczać.

Nie mieliśmy oprócz tego żadnej zabawy, która angażowała Młodą Parę, za to zapewniliśmy naszym gościom niezły ubaw.

Pierwszy konkurs polegał na stworzeniu stroju ślubnego z papieru toaletowego. Ochotnicy dobrali się w dwie drużyny i ubierali swoje „modelki” w papier.


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/P1000488.jpg)


Do następnego konkursu przygotowaliśmy się naprawdę solidnie. Ochotnicy stanęli w kółeczku i dostali 3 worki, które mieściły w sobie skarby z ciuchlandii i miejskiego targowiska. Dopóki grała muzyka, przekazywali sobie worki z ręki do ręki. Kiedy muzyka ucichła, ta osoba, która trzymała w ręku worek miała wylosować coś z worka i założyć to na siebie. Było tyle śmiechu, że nawet nasz kamerzysta powiedział, e trudno było mu utrzymać kamerę, żeby na filmie nie wyglądało to na trzęsienie ziemi.

A oto zdjęcie grupowe po konkursie  :hahaha: :hahaha:


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/P1000524.jpg)


Wszyscy świetnie się bawiliśmy, wygłupialiśmy i cieszę się, że nie było to standardowe wesele.


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/SSA54159.jpg)


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/P1000556.jpg)


(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/Wesele/P1000553.jpg)


Gości pożegnaliśmy około 5 rano, a potem jeszcze gadaliśmy z DJ’em, moim bratem i bratową. Na koniec jeszcze mojego brata użądliła osa w stopę  :lol:

Żeby było śmieszniej, gdy poszliśmy do pokoju i chcieliśmy położyć się spać okazało się, że moje rzeczy do spania i na przebranie zostały...... u mnie w pokoju, 30 km od restauracji. Przyszło mi więc spać w negliżu, a rano paradowałam w koszuli męża i w jego slipkach, dopóki tato nie przywiózł mi rzeczy na zmianę  :lol: :lol:

To wszystko było jak mgnienie, jak piękny sen, a raczej początek snu, w którym wiele się dzieje i jeszcze wiele wydarzy.

Ciąg dalszy nastąpi, kiedy przyjdą nasze zdjęcia od fotografa.

Dziękuję, że chciałyście przeczytać o naszym wyjątkowym dniu, dziękuję, za komplementy i miłe słowa. Jesteście kochane  :serce: :bukiet:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 15 Października 2007, 18:55
Jak na razie nikt nie czyta, chyba nawet nikt nie widzi, ze w koncu dokonczylam relacyjke :D
No coz, koniec i bomba kto nie czytal ten traba ;D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 15 Października 2007, 19:49
Martuś.
Przeczytałam i nie jestem trąba :los:

Miałam tę przyjemnośc oglądać fotki na kilka dni po ślubie :-)

Do tej pory jestem pod wrażeniem waszych zabaw oczepinowych i wszystkim  o nich opowiadam :los:

A tort przy gwiezdnych wojnach to wygrał wszystko :los:

Jesteście cudowni!!!!

Pozdrowienia dla Mateusza! :-)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 15 Października 2007, 20:17
Kochana, Ty to jesteś zawsze na bieżąco :uscisk:
Pozdrowienia również dla Was, tęsknimy  :uscisk:

Wasz plenerek mnie powalił, my czekamy na nasz i doczekać się nie możemy. No cóż, uroki życia na końcu świata.  :p
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 15 Października 2007, 21:12
Martuś, jak już będziecie wiedzieć dokładnie, kiedy przyjedziecie, to sobie chyba z tej radości liczniczek walnę :los:

:serce:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 15 Października 2007, 22:08
Martuś, jak już będziecie wiedzieć dokładnie, kiedy przyjedziecie, to sobie chyba z tej radości liczniczek walnę :los:

:serce:


Hahaha Metuś :hahaha: dobre ja będę odcinać kartki z kalendarza :hopsa:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 16 Października 2007, 18:29
Czuje, ze to nie ma juz najmniejszego sensu.

Dokonczylam relacje, bo pisalyscie, ze chcecie czytac dalej. Chcialam sie z Wami podzielic moimi wrazeniami, bo przeciez nie pisze i nie wklejam tych zdjec tylko dla siebie, zeby zaspokoic moje ego czy cos w tym stylu.

Wiem, ze nie mam sie co porównywac z innymi forumkami pod wzgledem czestotliwosci kontaktu na forum, ale tez nawet nie zamierzam.

Myslalam, ze kogos to jednak interesuje. Nie myslcie prosze, ze mam pretensje, po prostu nie widze juz sensu.

Na tym zakoncze ten watek i raczej nie powstanie juz zaden inny. Bede Was jednak odwiedzac w Waszych watkach.

Dziekuje wszystkim. Do zobaczenia u Was  :Daje_kwiatka:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 16 Października 2007, 18:31
Jak w więzieniu :DDDDD


Apdejt. Marta, pleciesz bzdury.
Poczekaj. Poczekaj trochę i nie postanawiaj nic.

P.s. Bardzo trzymam się tego 'raczej'. Mam nadzieję, że pokażesz się w młodych mężatkach.
Poza tym. Mam Cię na gg. I w :serce: też mam :-)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 17 Października 2007, 21:41
Pięknie... :D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: kawaii2 w 18 Października 2007, 20:56
super relacja! Bardzo mi sie podoba :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: grubcio w 19 Października 2007, 12:21
myślę że  każdej z nas ślub i  wesele były niesamowitymi i niezapomianymi dniami.

i nie ma co się porównywać do innych formumek bo:
- nasze własne wesele bedzie zawsze najpiekniejsze,
- u innych też są rzeczy które nie wyszły do końca tak jak były zaplanowane,
- nie każda powie że u niej było cos nie tak.

a ja ze swojej strony bardzo dziękuję że podzieliłaś się z nami tym wspaniałym dniem i mam nadzieję że jednak umieścisz jeszcze kilka zdjęć! :-*
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 19 Października 2007, 16:59
Grubcio ma rację..... :)

Na peno przykra rzecza jest jesli ktos sie stara... wkleja foty i nie spotyka się to z żadnym oddzewem...

Ale to, że pojawiają się tutaj takie posty jak te ostatnie cos chyba znaczy...
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 19 Października 2007, 17:49
Ale to, że pojawiają się tutaj takie posty jak te ostatnie cos chyba znaczy...
Znaczy dla mnie bardzo duzo i bardzo sie ciesze, ze ktos tu jednak zaglada :Daje_kwiatka: :mrgreen:

Oczywiscie, ze wkleje fotki od fotografa, jak tylko dojda poczta. Mama wyslala nam je przedwczoraj. Mam nadzieje, ze brytyjska poczta nam tego nie zniszczy i ze wogóle dotrze, zwlaszcza w swietle ostatnich strajków.

Jeszcze raz dziekuje :uscisk:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 19 Października 2007, 17:57
Martuś, to zaczynam tupać razem z Tobą :-)))
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 19 Października 2007, 20:21
Martuś, to zaczynam tupać razem z Tobą :-)))

No ja też... i to glośno i mocno 

:tupot:  :tupot:  :tupot:  :tupot:  :tupot:  :tupot:  :tupot:  :tupot:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 21 Października 2007, 12:45
No i wytuptałyście :brawo_2:
Wczoraj przyszedł pan listonosz i przyniósł płytę ze zdjęciami :skacza:
Właśnie je wklejam do photobucketa i będą za kilka minutek :hopsa:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 21 Października 2007, 12:49
To ja się stąd nie ruszam! :D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 21 Października 2007, 13:16
Nasz plener część I

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0006.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0011.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0017.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0036.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0057.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0090.jpg)

Zaraz będą następne :brawo_2:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: katarzyna_84 w 21 Października 2007, 13:20
Rewelacyjne zdjęcia, widać profesjonalizm, SUPER :!: I Wy tacy eleganccy.. bardzo mi się podoba.
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 21 Października 2007, 13:51
... i następne

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0112ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0121.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0130.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0135.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0148ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0168.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0209.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0211.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0219ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0221.jpg)
...nie dam Wam spokoju   :twisted:

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0244.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0248.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0261ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0268.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0272ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0299ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0323ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0330ok.jpg)
plenerek ciąg dalszy...

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0332.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0336.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0342.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0344.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0362.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g9949.jpg)


Chcecie jeszcze, czy już za dużo?
... to już ostatnie z plenerku

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g9976ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g9978ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g9979ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g9990ok.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0308.jpg)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 21 Października 2007, 14:05
Gdybym miała zacytować Marcina, który komentował Wasz plener, to musiałabym uzyć niecenzuralnych słów :D

Jestm zachwycona. T onajpiękniejsze zdjęcia na tym forum.

A Mateusz to po prostu wygrał.. :los:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Lara_Croft w 21 Października 2007, 15:57
Martuniu, te zdjęcia są wprost fenomenalne i jak masz ich jeszcze to wrzucaj, bo strasznie milutko się Was ogląda :D patrzeć na Was to po prostu miód dla oczu :D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: kawaii2 w 21 Października 2007, 21:05
wielkie wielkie WOW!!! Dla Was i fotografa!
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 21 Października 2007, 22:37
Dziękujemy bardzo za komplementy :Daje_kwiatka: :uscisk:
Nam też się bardzo podobają tym bardziej, że się na nie trochę wyczekaliśmy.

Metuś, wszystkich forumek zdjęcia są świetne i zarazem inne. Nam się np. bardzo Wasze podobały bo są takie naturalne no i zakręcone :cancan: :hahaha:

Szkoda tylko, że z pleneru jest ich tak mało. Wprawdzie jest jeszcze kilka, których Wam nie pokazałam, ale myślę, że nie są najlepsze i jak na fotografa takiej miary to trochę się nie popisał.

Mamy za to jeszcze kilka fajnych z kościoła i wesela zrobione przez fotografa. Postaram się wkleić parę.

Jeszcze raz dziękujemy za pochwały, jest nam ogromnie miło :serce:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 21 Października 2007, 23:53
Jeszcze parę fotek od fotografa...

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_2716p.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_2719p.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_0021p.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_0039p.jpg)

Tu zaczęliśmy się śmiać, bo szeptaliśmy sobie różne dziwne rzeczy  :mrgreen:

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_0060p.jpg)

Tutaj mój mąż podpina mi tren, no bo kto inny jeśli nie On  :grin:

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_2752p.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_2783p.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_2828p.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_2956p.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_3053p.jpg)

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_3105p.jpg)


i specjalnie dla Ciebie Metuś jeszcze jedno ujęcie, pięknie wyglądasz :brawo_2:

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/IMG_2701p.jpg)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 22 Października 2007, 07:20
Buahahhaa  ::)

Piękne fotki, piękne.
Dziwie się ogląda zdjęcia innej Pary Młodej w tej samej scenerii co Twoja :D
Bo ja za każdym razem omal nie krzyczę,  też mieliśmy taki wystrój kościoła! :DD
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 22 Października 2007, 08:07
Piekne foty !!!!!!

Próbowałam wybrać jedną, która podoba mi się najbardziej... ale wszystkie są śliczne :)

Ciężko wybrać...
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: grubcio w 22 Października 2007, 08:53
no nie mogę się pozbierać po obejżeniu fotek!!! :szczeka: :szczeka:

są cudowne!!!! bardzo podobają mi się te z szampanem!!
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Anielka w 22 Października 2007, 15:39
Piękne piękne i jeszcze raz piękne fotki :)
A te z pleneru poporostu są zaczarowane.
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Lara_Croft w 22 Października 2007, 21:27
śliczne, aż brak słów :D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 22 Października 2007, 21:36
To jest dobre ;D

(http://i135.photobucket.com/albums/q129/Marcix_photos/g0130.jpg)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 22 Października 2007, 21:39
Mateusz-baletnica jest najlepszy :los:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: grubcio w 23 Października 2007, 08:20
ale jesteśmy szczęściary że udało nam się cię namówić na te fotki z pleneru. byśmy wiele straciły!!
są boskie!!!!! :o
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Kora29 w 23 Października 2007, 09:47
Śliczne zdjęcia...piękne...!!!!!!!!PRZEPIĘKNNNNNNNNE!!!!!!
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: met w 25 Października 2007, 08:45
KOCHANI!!!!
Samych słodkości z okazji dwumiesięcznicy :los:
:serce: :serce:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 25 Października 2007, 17:34
KOCHANI!!!!
Samych słodkości z okazji dwumiesięcznicy :los:
:serce: :serce:

Przyłączam się do życzen :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 25 Października 2007, 18:13
Metus, Basiu  slicznie dziekujemy za pamiec i równiez zyczymy mnóstwa milosci Wam i Waszym polóweczkom  :serce: :bukiet: :bukiet:

Nie wiem jak u Was ale u nas nic a nic nie zmienilo sie po slubie. Poza tym zdarzaja sie chwile, ze dalej trudno nam uwierzyc, ze jestesmy malzenstwem. Chyba za dlugo bylismy w zwiazku przed slubem, hihi :lol:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 25 Października 2007, 19:36
U nas po miesiącu małżeństwa tez sie nic nie zmieniło... jest super... milutko i mołośnie :)

My też niekiedy nie możemy uwierzyć, że już zaobrączkowani jesteśmy... czasem jak leżymy wieczorem w łóżeczku to wspominamy przeszłe czasy... jak to było... :D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: kawaii2 w 26 Października 2007, 09:28
a to dopiero miesiąc :P
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 26 Października 2007, 22:27
a to dopiero miesiąc :P


Mam nadzieję, że bedzie tak cale życie... :Szczerbaty:

Ale ze mnie marzycielka...
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 27 Października 2007, 00:10
Trzeba zrobić wszystko, aby te marzenia zrealizować :brawo_2:

Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej i tego życzę Wam i sobie :grin:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 27 Października 2007, 20:30
Trzeba zrobić wszystko, aby te marzenia zrealizować :brawo_2:

Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej i tego życzę Wam i sobie :grin:

Ja też Ci tego zyczę :D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: katarzynar w 9 Listopada 2007, 18:02
Zdjęcia REWELACJA   :D :D :D Naprawdę oglądałam wiele Waszych wątków dziewczyny, ale te fotki przyprawiły mnie o dreszcze :) Piękne!!!!!!!!!!! Szkoda, że tak mało hihih jeśli możesz wstaw jeszcze trochę  :D
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 9 Listopada 2007, 21:31
Katarzynar, bardzo Ci dziękuję, cieszę się, że Ci się podobają nasze zdjęcia. Bardzo bym chciała wkleić coś jeszcze ale niestety to wszystko co mamy z plenerku. Na początku miałam wrażenie, że wszyscy inni mają dużo ładniejsze zdjęcia niż my i czułam niedosyt, ale teraz mi się bardzo podobają i nie żałuję, że wybraliśmy właśnie to studio.
To niezwykle miłe uczucie, kiedy okazuje się, że innym też sie podobają  :serce:
Dziękuję :grin:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Ania P. w 12 Grudnia 2007, 19:23
Marta! aż mnie zamurowało jak zobaczyłam zdjęcia z plenerku. Po długiej nieobecności trafiłam na takie cudo! Fantastyczne!
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: kirka5 w 12 Grudnia 2007, 22:17
prześlicznie wyglądaliście! a zdjęcia  :o rewelacja :)
relację przeczytałam całą, masz zdolności do pisania :) mimo, że długa to ciekawa, poczułam się jakbym tam była :)

Wszytskiego Najlepszego, już z okazji kilku miesięcy małżenstwa :)
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Marcix w 13 Grudnia 2007, 00:04
Ania, Kirka,
pięknie dziękujemy za te słowa :Wzruszony:
Już dawno tu nie zaglądałam, bo myślałam, że nikt inny też tu już nie zagląda.
A tu proszę! Taka miła niespodzianka :brawo_2:

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuje :mrgreen:
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: siva w 1 Stycznia 2008, 17:19
Ja tez tu czasami zagládam, zeby sie  dowiedziec co tam u Was .
Tytuł: Odp: 25.08.2007 - wyjątkowy dzień Marty i Mateusza, który minął wyjątkowo szybko
Wiadomość wysłana przez: Natienka w 3 Stycznia 2008, 23:21
Alez ekstra te fotki! A z baletnica, glanami i szampanem sa w ogole boskie ;)