e-wesele.pl

ślub, ślub... => Różności Ślubne => Wątek zaczęty przez: czerwony_fartuszek w 22 Sierpnia 2007, 16:40

Tytuł: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: czerwony_fartuszek w 22 Sierpnia 2007, 16:40
Witam bardzo serdecznie! ;D

Bardzo lubię to forum, chociaż rzadko tu bywam, a zwłaszcza  teraz, jak mamy pełne ręce roboty.  
Ale jak mam troche czasu, to z wielką ciekawością czytam o przygotowaniach forumowiczek, o Waszych tremkach i obawach.  Odczuwam, nawet przez ekran monitora, te niesamowite emocji i nerwy.  No i tak pomyślalam, a czy może chcielibyście zobaczyć jak wygląda Wasz „Big Day” od naszej strony, czyli od strony zaplecza?  ;)    

Otoż, o sobie: Nazywam się Anka i pracuję na weselach.  Noszę czerwony fartuszek, pachnę cebulą i żadna ze mnie elegancja.  Co weekend razem z nowożeńcami i ich rodzicami  przeżywamy „Wielkie Polskie Wesele” (czasami też polsko-szwedkie, polsko-angielskie, polsko-norweskie, polsko-amerykańskie itp. )

Już w piątek od samego rana robimy zastawę.  Stawimy fajną muzykę, zaparzamy mocną kawę i lecimy!!! Każdy z nas ma swoję uliubione czynności - ja, naprzykład, uwielbiam rozkładać owoce i ustawiac serwetki.   Bardzo ważne, aby każda serwetka była ustawiona pod pewnym kątem - wtedy  tworzy się fajna symetria, taki piękny rytm którzy sprawią że zastawa wygląda wyjątkowo ładnie.  No i owoce - co piątek przez moje ręce przechodzą kilogramy winogron, pomarańczy, jabłek, nektarynek.  Mam dziwackie wrażenie że oprócz mnie nikt nie jest w stanie tak idealnie porozkładac owoce  na paterach. . .  Jak wszystko jest juz zrobione, wystawiamy świece, zestawy przypraw, serwetniki.  Uchhhhh.  Pięknie.  Good job!  :)

Czekamy na Parę Młodą - wieczorem w piątek oni zawsze przychodzą na obejrzenie sali.  I chociaz wiemy że zastawa jest dobrze zrobiona, ale i tak - najważniejsza jest ich reakcja: czy się spodoba? ???

Młodzi. . .  Oni zawsze się spóżniają.  Ale trudno, wiadomo że w piątek mają tysiąc spraw i  to my jesteśmy na końcu.  No cóż.  Młodzi dzielą się na 2 kategorji: pierwsi to ilustracja do wyrazu  „euforia miłosna” lub „gorączka letniej nocy” - zachwyceni, szczęśliwi, z góry za wszystko wdzięczni i pękające z radości.   ;DDrudzy to ilustracja do wyrazu „a czy ja wiem?. . . ” - niepewni, szukające doskonałóści perfekcjonaliści. . .  „A czy nie można przestawić 6 zastaw z jednego miejsca na drugie?” „A dla czego gości mają siedzieć przy nogach stołów?” „A czy nie lepiej by było odsunąc stól chociaż by o 15 cm w lewo? Nie, lepiej w prawo. . .  Nie, niech jak przed tem. . .  Czy w prawo? Jednak nie. . .  ”  ::)

Tolerancja - to grunt.  „Nie ma problemu, jasna sprawa, o'k, wszystko w porządku” I naprawde wszystko jest w porządku, robimy, poprawiamy, zmieniamy.  Gorzej jest wtedy, jak ktoś z gości rezygnuje last minut - czyli coś z rodzaju: „Babcia ma chore nogi i na weselu jej nie będzie.  Czy możemy liczyć na zwrot kosztów?” Ehhh.   Mowimy że nie.  No niestety.   >:(„Ale przeciez babcia naprawde chora jest!  Ona nie tak sobie rezygnuje!”  Ciężko wytłumaczyć, ale humor się psuję  - i nam , i im :-\

Niedziela. . .  Rano rosołek stawimy - niech się gotuję aż do wieczora, nabiera koloru i aromatu!!!  :-*W kuchni produkcja idzie pełnym parą! Temperatura jak w Afryce, ale zawsze można wyskoczyć na salę - tam dopiero ziiiiimno.  Raz na 1,5-2 g.  cały zespół wychodzi popalić na rampę -przerwa technologiczna.   Zastanawiamy się: i jak? Jak tam dziś pójdzie? Na scianie wiśi menu - i na nim co raz wiecej „ptaszków” - to zrobione, to tez, to też.  Każda zmiana stara się zrobić najlepsza dekorację -   patrząc na dekoracje potraw, można zgadnąć który z szefów to robił - jeden lubi kwiatuszki , drugi ornamenty.  Ale zawsze się zachwycamy, no bo faktycznie - zaje. . . . fainie robią chłopacy!!!

Kelnerstwo przychodzi godzine przed czasem „X”- no i od razu staje się ciasno i hałaśłiwie.  Wesoła młodzież!!! Lubimy ich, chociaz uważamy że mają lepsze życie od nas.  Oni perfumkami pachną, a my. . .   :(No dobra.  Najpierw „Face kontrol” -  Kierownik zmiany sprawdza wygląd: czy nie ma wisiorków, biżuterii, czewonych paznokci i gołych paluchów na nogach.  Kelner muśi być niewidoczny.  Jak wszystko pasuję, to - do  roboty! Kieliszki na szampana, chlebek weselny, soki, lód, wódeczka z zamrażareczki, wiadra na kwiatki.  Instruktaż tradycyjny: :”Dzielimy się na rewiry, pilnujemy swoich stołów,  sprawdzamy kawe i herbate i uśmiechamy się! Uśmiechamy się cały czas. . .  8)” Non stop to samo      

Jednoczśnie z kelnerstwem przychodzi orkiestra. . .  I tu też różnie bywa. . .  

No słuchajcie, dziewczyny, mam kontynuować czy jak?  ???Mogę pisać i pisać, co prawda nie obecuję robić tego regularnie.  O rzeczach przyjemnych i nie za bardzo, o plusach i minusach naszej branży, o wpadkach,  co zdarzają się na weselach. . .  O nas, czerwonych fartuszkach - ludziach którzy robią   Wasze Święto.  No i o Was też, moi kochani, ponieważ obserwujemy wesele od strony  zaplecza. . .  
Chcę napisać taki a'la reportaż - jak to jest pracować na weselichu. . .  

Dobra.  I tak za dużo jak na jeden raz.  Kuchnia czeka!!!

Życzę przyjemnego dnia,
Wasz Czerwony fartuszek :)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: .:Anka:. w 22 Sierpnia 2007, 16:48
pisz pisz
to bardzo ciekawe jak wygląda całe to zamieszanie z drugiej strony!!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: ika3w w 22 Sierpnia 2007, 18:31
Czekamy z niecierpliwością na cd.  To naprawde bardzo ciekawie sie zapowiada. Czegoś takiego jeszcze nie było!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: malgos27 w 22 Sierpnia 2007, 18:46
czegos nowego mozna sie dowiedziec:) ciekawie sie zapowiada:) czekam na wiecej
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: ewak w 23 Sierpnia 2007, 06:19
Jasne, ze pisac. Chetnie poczytam i poszukam - w tym spojrzeniu "od kuchni" - siebie ;D
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: met w 23 Sierpnia 2007, 07:45
Pisz koniecznie..

Ja dziś właśnie spotkam się z 'moją brygadą kuchenną'. Czwartek. 2 dni do ślubu.

Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Kicia w 23 Sierpnia 2007, 08:02
Na pewno będzie to jeden z moich ulubionych wątków bo ciekawie się zapowiada :D
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: czerwony_fartuszek w 23 Sierpnia 2007, 08:10
Dzięki, dzięki!!!

No to idę dalej.

Mhm. . .  co ja tu gadam - niedziela, rosołek ? ::)  Pomyliłąm się. . .   Sobota! To sobota, jasna sprawa.  Do niedzeli trzeba jeszcze dożyć!!!

Slończyłąm na orkiestrze? Otóż to.  Jak pojawia się na sali orkiestra, ja rozkłądam makaron, a kelnery roznoszą napoje.  Dobrze jest, jak orkiestra jest nam znana, zaprzyjazniona.  I takich mamy kilka.  Natomiast jak wchodzi nowa, to się zaczyna: "A dajcie drabinę, a czy jest przedłużacz, lepiej dwa, czy nie znajdzie się tu jakiś dobry dywanik metr na półtora no bo perkusja nie może stać na podłodze, a macie więcej wieszaków bo my nie mamy ze sobą, itd"  Jednego razu orkiesta wymyśłila że głośnik ma być na wiesząco, a ponieważ kronsztejnu ze sobą oni nie wzieli, to ulokowali sprzęt na. . .  naszym karniszu!!!  >:(   Różnie bywa.  Np, chcą piwa "od zaraz" bo "w gardle sucho" A raz tak było, że kierownik robił instruktaż dla kelnerów, a orkiestra w tym czasie testowała mikrofon.  Poproszono ich o dosłownie 2 minuty ciszy.  No to jaka była piękna odpowiedz!!!! Cos takiego:  "W du. . . ie to mam.  Mam swoje sprawy do zrobienia, nie mam czasu czekać"  :o   Jasno, że nie ma czasu, bo zjawiłi się tuż tuz przed weselem, nie mógłi wcześniej o półgodziny. . .  My się jednak nie kłócimy, oszczędzamy nerwy.   :-X

Nerwy nam się przydadzą! Bo już niedługo będą nowożeńcy z gośćmi.  Szampanik przygotowany, czeka na konsumentów.  Kelnery uśmiechają się od ucha do ucha. . .  W kuchni mamy wszystko "na zicher".  Rosołik cały czas na malutkim ogniu chocz i gotowy (a zapach!!!! :P) Talerzy na drugie danie odliczone i poprzekladane sałatą. . .  Ziemniaczki gotowe i schowane w bemarach. . .  mamy "minutę przed startem" Już wypracowaliśmy pewien rytuał - przed obiadem porządnie myjemy podłoge i zanim wyschnie, wychodzimy na rampę.  Czekamy aż zjawi się kawalkada!!!

Jak organizacja jest słabsza, to "minuta przed startem" rozciąga sie nawet na godzinę.  Czekamy-czekamy, a weselników nie ma i nie ma!!! Rekord oczekiwania pobiła jedna para ze Szczecina - zamiast przyjechać o 18. 00, to oni zjawili się 19. 40.  No i zamiast zaprosić gości do obiadu, zaczeli robić wspólne zdięcza na zewnątrz.   :(

Oh co to znaczy ustawić do zdięć 80 osób!!! Wszystcy razem, a potem tylko Młodzi z rodzicami i babciami, a potem tylko Młodzi z rodzeństwem , a teraz Młodzi tylko ze świadkami. . .  A my co?  ??? A ziemniaki co? A mięso w piecu jak? Ech.   Dwie godziny opóżnienia to nie fair.   :-\

Ale nic nie mowimy, tylko robimy swoje.  Obiad - to szybka sprawa, na raz-dwa-trzy:
Raz - Rrrrrozlewamy rosół po wazach!
Dwa - czekamy na sygnał z sali.  "Dawaj drugie danie!" Yesss, lecimy. 
Trzy - i jeden rozkłada surówkę, drugi podsuwa talerzy, trzeci nakłada mięso, czwarty kładzie ziemniaki.  Ja robie najbardziej odpowiedzialny (moim skromnym zdaniem 8)) ruch - wycieram brzegi na talerzach. . . Następny, następny, szybko, super, dawaj, dzięki, proszę, następny, dalej, dalej. . .  Kelnery latają - dziewczyny jak motylki, chłopaki jak helikoptery. . .  "Jak tam na sali?" "OK!" :-* "Młodzi jedzą?" "Yes!" "A rodzice?" "Yes" I. . . . wow!!!Ostatni talerzyk - BINGO!!! ;D Obiad wydany!!! Mistrzowie szybkiego obiadu - brawo, Pani i Panowie, mamy za sobą!!! ;D
 Wiecie jakie to jest super uczucie?  

Ale nie zawsze jest kolorowo.  Nie daj Boże trafią się zbyt wrażliwe mamusi. . .  Wtedy mamy przechlapane - no bo wydaje im się że coś jest nie tak.  A jeżeli na razie wszystko jest tak, to może za chwilę juz będzie nie tak.  Mamusi z alarmem na twarzy wędrują między stołami i zagłądają do talerzy: czy wszyscy dostali? Czy nie zabrakło? Wchodzą do kuchni:"Macie jeszcze dużo porcji?" Aaaaaaaaaaaaaa!!!!!!  "Mamy, mamy, proszę się nie martwić, proszę nie wchodzić do kuchni" "A dlaczego jeszce nie wszyscy dostali?" "No juz za chwilę, nie mamy czasu na rozmowy" Od strony sali wygląda że obiad w 15 minut - to dużo, a od strony kuchni? Za te 15 minut czujemy się jak na Formule jeden :) Ale obiad na indywidualnych talerzach wydajemy naprawde - błyskawicznie. . .   

***
Nie będe nadużywać Waszą uwagą, moi drodzy.  Jak w serialu - koniec odcinka. 
Ale napewno jeszcze wrócę - mam duuużo do powiedzenia.  Dalej - o komediach i tragediach na zapleczu weselnym ;)

Pozdrawiam serdecznie,
Trzymajcie się,
Wasz Czerwony fartuszek
  

 
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: malgos27 w 23 Sierpnia 2007, 14:01
jak na wyscigach... ;D czyta sie z zapartym tchem..czekam na  kolejny odcinek ;D
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: .:Anka:. w 23 Sierpnia 2007, 14:38
to ja już tupię po nastepny odcinek
:tupot:
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Madziulka83 w 23 Sierpnia 2007, 19:31
ja tez tuptam,  czekam na dalszy ciąg   ;D
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: monia w 23 Sierpnia 2007, 23:32
super relacja..

moze  zbierz temat do kupy i przeslij to na konkurs artykułów o slubie.. jest na stronie głównej e-wesele.. nagroda murowana.. masz lekkie pióro  ;D
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: szajbik w 24 Sierpnia 2007, 00:14
Czerwony_fartuszku super pomysł z tą relacyjką "wesele od zaplecza"  :brawo: :brawo: :brawo:.
Czekam na następny odcinek  :)
Dużo osób tak naprawdę nie wie ile to pracy trzeba włożyć. A ja coś wiem na ten temat, bo nie jedną imprezę-wesele obsługiwałam.
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: czerwony_fartuszek w 24 Sierpnia 2007, 07:28
Dzień dobry, dziewczyny!

Ale nie spodziewałam sie takiej reakcji  :)!!! Strzasznie się ciszę że odwiedzacie moje zaplecze.  

***

No to znów otwieram drwi mojej kuchni!

Słuchajcie, wracając do obiadu. . .  Dam Wam dobrą radę: ustalając menu, pomyślcie o dziadkach co nie mogą gryzc, o ciociach z cukrzucą, o wegetarianinach i tak dalej.  Bo zdarza się coś takiego: wydaliśmy obiad, hurrra ;D!!!! Ale to nie znaczy że możemy sobie odpoczywać.  W planie mamy różne sałatki i inne takie przystawki.  Wykładamy półmiski (zazwyczaj od 12 do 16 dużych), zaczynamy rozkładać.  
I tu proszę: "A czy można jeszce jedną porcję zrobić jarską - bez mięsa tylko z rybą? A jeszcze jedną porcje ziemniaków z wody, bo ciocia nie jada pieczonych - ma zgagę?"  ???  Dziewczyny, żebyś wiedzieli - my nie możemy odmawiać.  Robimy, przepraszamy że to troche potrwa, ale coś tam zawsze kombinujemy.  Ułatwilibyście nam pracę zamawiając to wcześniej. . .

Jeżeli wesele jest mieszane i wśród gości są obcokrajowcy. . .  Tu mogą być sutacji wprost anekdotyczne! Dla gości ze Stanów nasz rosól - terra incognita.  Oni nie mają pojęcia po co ten makaron leży w miseczce.  Więc kładzą tam kawałek wędlinki ze stołu, jakiś tam pomidorek do tego i zaczynają jeść :'(

A tak naprawdę porównając wesela czysto polske i mieszane, to muszę przysznać, że na mieszanych zdecydowanie mniej jedzą.   I do tej pory nie mogę zrozumieć dla czego tak jest: może im nasze żarcie nie smakuje? A może kultura jest inna?

Na zmywaku zasuwa nasz bezcenny kopciuszek - Pani M!!! :)  Ja uważam że trzeba miec naprawdę jakiś specjalny gen we krwi żeby z dobrej woli wybrać sobie taką prace.  Nasza M.  to młoda osoba, którą podziwiam.  Wyobrażcie sobie, kobitka obraca talerzami w tempie ekspesowym.  Sortuje szkło, sztucce, talerze, spodeczki, filiżaneczki i myje, układa do wypażarki, potem wyciąga, znów sortuje i tak non-stop, w kółko.  Jak ja czasami wchodzę na zmywak. . .  to przypomina mi się piosenka "Przetańczyć z tobą chcę całą noć".  Bo nasza M.  całą noc tańczy z talerzami! W ciągu wieczora przeba umyć średnio 400 talerzy ( przy weselichu na 80 os, poniewaz 5 razy zmieniamy) + 80 misek + pólmiski + dzbanuszki + jeszcze od groma różnych naczyń! No i nie koniecznie wesele jest na 80 osób - robimy i na 100.   W poprzednim poscie ja coś marudziła że w kuchni jest gorąco.  No to idziemy na zmywak - tam dopiero Afganistan!!!! Dobrze że nasza Królowa Zmywaku nie jest uczulona ani na temperaturę, ani na nic.  Taki pracownik to prawdziwy skarb :P

Obiecałam że napiszę o tragediach i komediach. . .  He-he.  Zacznę od tragedji.  Tragedji zdarząją się i z naszej winy też.  Nie można wszystkiego przewidzieć.  No patrzcie: początek imprezy.  Roznosimy rosól.   Mamy ogromne weselicho, kelnerstwo fruwa, rosół gorący jak diabli! I tu u jednego z chłopaków pęka w rękach  pełna waza! Na spodnie! Obok dziewczyna kelnerka stała no i też się niezle się poparzyła.  I wiecie co my wszystcy w jeden głos krzykneli:

"Uffff! Dobrze że to nie na sali!!!"

Zboczeństwo zawodowe.  Najważniejsze jest żeby na sali nikt nie odczuł że    
mamy wypadek, albo awarję.  Show must go on, mimo wszystko!!! ;D

***

Jutro mamy weselicho.  Dziś jest makaron do zrobienia, ziemniaki do czyszczenia, mięsa do pieczenia  :-* I pieczarki >:( !!! Brrrrrrrrr.   Powiem Wam tak: niektóre rzeczy ja potrafię zjeśc tylko za wynagrodzenie.  Za bardzo wielką forsę.  Naprzykład, smarzone pieczarki.  Na sam zapach już mam alergię :'(

Kompensacja moralna - to moje ulibione serweteczki i owoce ;)  

Przepraszam Was, dziewczynki, i uciekam.  Ale nie na zawsze!

Wiem, że Met ma jutro śłub.  Życzę udanego, bezpiecznego i smaznego weselicha!!!!

Z sympatią,

Wasz Czerwony fartuszek


     
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: grubcio w 24 Sierpnia 2007, 08:24
zawędrowałam i ja do "lasu" czerwonego kapturka. ale ciekawie się zapowiada czytam jednym tchem wszystko.

to moze napisz na co trzeba uważać: co jeść a czego lepiej nie dotykać na weselu??
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: katarzyna_84 w 24 Sierpnia 2007, 10:18
czerwony_fartuszku no czegoś takiego na forum jeszcze nie było, bardzo trafiony pomysł  :ok:

Wspomniałaś wcześniej o wegetariach itd. a spotkałaś się może z gościem uczulonym na gluten :?:
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: tete w 24 Sierpnia 2007, 10:24
TRAFIŁAS W DZIESIĄTKE!!!!! świetny temat!!!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: zibi w 24 Sierpnia 2007, 11:07
rewelacja!!
czekamy na jeszcze!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: ricardo w 24 Sierpnia 2007, 20:32
wow

co za temat :) brawo, bardzo ciekawie i wciągająco piszesz :)

czekam na dalszy ciąg :)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: ika3w w 24 Sierpnia 2007, 22:23
Oh czekamy z niecierpliwoścą... Super sie czyta twoje posty- to tempo..
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: czerwony_fartuszek w 24 Sierpnia 2007, 22:27
Dobry wieczór  :D!!!

O mój Boże, ale to forum uzależnia. . .  No patrzcie, miałam już dzisiaj nie pisać, ale jakoś nogi sami do komputera niosą - to chyba jakiś narkotyk normalnie !!! ::)

Napracowałam się, oh-ho-ho! Mam nadzieję, że dzień jutrzejszy nie przyniesie żadnych niespodzianek :-\

Bo niespodzianki się zdarzają. . .  Mówiłam o tragediach, ale to co spotkało nas na jednym z ostatnich wesel - to nie tragedia, lecz  prawdziwy thriller!!!

A co było na jednym z ostatnich wesel! A więc było tak: wszystko dobrze się zaczynało.  Był piątek, 13 (żartuję)
Była sobota.  Gości się bawią, kapela gra.  Wszystko na tip-top, aż nudno.  No właśnie, kelnerstwo ziewa, kucharzy co chwila wychodzą na papierocha. . .  Tylko Królowa zmywaku tradycyjnie zasuwa jak transformer

I tu. . . 

I tu. . .  Aha, czekacie? Myślicie że co? Że prąd wybiło? Nie-e.   ;)  Że kanaliza się nawaliła? Nie-e  ;) Że gości się pobili? Nie-e  ;) A może myślicie że pożar nastąpił? Znów mimo!

I tu. . .  I tu. . .  Zorientowaliśmy się że nie ma tortu!!!  Godzina 23, a tortu - NIE MA.  >:(  
Nie dowiezli, chociaż zawsze on już jest przed 22 - góra 22. 30

Zaczeliśmy dzwonić do cukierni - nikt nie odbiera.  Do kierownika cukierni nie mieliśmy numeru na komórke - ale zaczeli wydzwaniać po innych lokalach, błagając czy może "ktokolwiek widział ktokolwiek wie"  ???   Udało się znaleść  numer to tego Pana.  Była już 23. 15

23. 15 - okazuje się że telefon szefa cukierni jest wyłączony   >:(
  
23. 16 - Ogłaszamy mobilizację.  Z kuchni pzenośimy się do biura i - jeden szuka w i-necie numerów do jakichkolwiek cukierni, drugi dzwoni, a jeszcze czworo tupią nogami.  Nikt nie ziewa.  Tylko Pani M.  tradycyjnie zasuwa na zmywaku

23. 20 - do nikogo nie możemy się dodzwonić.  Porażka! Zgłaszamy naszemu szefowi (który już spał) że nie ma tortu. 

23. 30.  Nasz szef, nieświeży i nieszczęśliwy, w japonkach i sportowych dresach, z krzykiem "K. . . rrrrrrwa!"  wsiada do samochodu i pędzi do całodobowego supermarkietu  

23. 40 My jednak jeszcze probujemy dodzwonić się do "naszej" cukierni.  "Może coś się stało? Może kierowca samochodu z tortami miał wypadek i ne żyje???" Tort był opłacony, wszystko miało być jak zawsze, jak tysiące razy przed tym!!!

23. 55 Dziewczyny, jeżeli któraś z Was była w noc z sobote na niedzele w TESCO i wiedziała tam nerwowego mężczyznę w dresach, który domagał się tortu, to możecie być pewni - to był akurat nasz szefuńcio :o  

23. 56.  Żadnego tortu w supermarkiecie nie okazało się. 

24. 00 Zaczeli się oczepiny.  Kierownik sali poprośił grajków żeby zaciągneli jaknajdłużej

24. 05.  Porażka! Porażka! Porażka!

24. 10.  Brain storm: i ćo robimy? Wszyscy się zastanawiamy, czeszemy za uchiem.  Tylko Pani M.  zasuwa na zmywaku. . .

24. 15.  Dać zamiast torta szaszłyki? Rozlać szampana? Zatańczyć Makarenę?

24.  17.  Kierownik sali robi głęboki wdech.  "Idę powiem rodzicą Pary Młodej co się stało"

24. 18.  Nie!!! Nie poddamy się! Znalazło się kreatywne rozwiązanie: zrobimy tort sami! Z lodów!

24. 19.  Wszyscy razem: 2 kucharzy, ja, 5 kelnerów i Pani M.  (tak, Pani M.  opuściła zmywak) bierzemy sie do RRRROBOTY! Wywalamy lody (akurat mieliśmy zw zamrażarce 7 kilo), wyciągamy bitą śmietanę,
kroimy ananasy, pomarańcze, winogrona!
Wstawiamy świece,
Piszemy śmietaną "STO LAT"
Zapalamy fontanny

i. . .

24. 35.  Jesteśmy na sali z prezentacją własnego tortu! "Drodzy goście! W tym torcie mieści się 7 kilo czystej adrenaliny! Zrobiliśmy go sami w ciągu 15 minut.   A teraz możecie nas ogwizdać lub okłaskać"

***

Byli okłaski, oj byli.   ;D

Co to znaczy - zgrany zespół! Co to znaczy - natyczmiastowa reakcja i odwaga!

W każdej sytuacji znajdzie się "kreatywne rozwiązanie"  ;)

***
 
Wow. . .  która godzina??? Natychmist zamykam odcinek.

Dobranoc, dobranoc, moi drodzy - jutro następne wyzwanie. . .

Miłych snów,

Wasz Czerwony fartuszek



 

  

Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: ika3w w 24 Sierpnia 2007, 22:49
woooooooooww! Nasz czerwony fartuszek sie rozkręca! Super!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: monia w 24 Sierpnia 2007, 23:05
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeenoweźźźźźźźźźźźźź..

to ja tu lece coby poczytac  małe conieco na noc.. małz w  łózku pieje ze złości,ze na e-weselu  siedzę i jakies  kapturki oglądam zamiast się zając czyms. nieprzyzwoicie przyjemnym  ::) ::) a tu masz babo placek..

i po torcie  ;D
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: malgos27 w 25 Sierpnia 2007, 07:09
no jak to koniec w najciekawszym momencie >:(ale jest na co czekac;)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: SaTine w 25 Sierpnia 2007, 13:06
REWELACJA !! Masz talen do pisania ! Czekam na więcej :D
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: czerwony_fartuszek w 26 Sierpnia 2007, 13:16
Dzień dobry, kochani !!!

Niewyspany Czerwony fartuszek znów wrócił na forum.  :ziewa:

(O! Chyba nauczyłam się wklejac te fajne mordulki)

No i mamy dziś poprawiny  :(
Dla czego, spytacie, taka smutna minka? A właśnie dla tego, że ktoś bardzo niedobry zapomniał o szokowej zamrażarce.   Poprostu nie włączył, a tam przecież wszystko co zebrali ze stołów.  I to miało być na poprawiny, eeeee  :glowa_w_mur:
 
Mam nadzieję, że się nie zepsuło.  A tak naprawde jestem wkurzona kapitalnie - co za brak odpowiedzalnośći!

Wiecie co, ludzie w prace - to zawsze potencjalne żródło niebiezpieczeństwa.  Tym bardzjei zmęczeni.   Tak sobie pomyślałam jaki są jeszcze słowa bliskie w znaczeniu - wyczerpani, otępiali, zniechęceni.  Jakby bateria im siadła.   

Ja nie jestem jakimś tam ekstra kucharzem, pracuję jako pomoc kuchenna  :Kucharz:, ale potrafię zrobić każde danie z menu weselnego (oby tylko nie zawierało PIECZAREK   :evil: )

Jeden kucharz na 3 dania robionych w jednym czasie to może mało.  Ale jak jest na odwrót, czyli ich 3 na jedno danie, to. . .  Raz było coś takiego: gotujemy barszcz czerwony (podawany w nocy).  Jest nas trzech - ja właśnie skończyłam już zmianę, ale nie chciało mi się spać, no i pomyślałam sobie przeszkolić dobrowolnie i nieodpłatnie naszego nowego chłopaka.  Powtarzam, było nas trzech - ja, ten młody i szef zmiany. 

Uczymy młodego, że "prawidłowo zrobiony barszcz - to poezja!" Że "trzeba koniecznie robić według klasycznych staropolskich receptur".  Pokazujemy jak należy kroić buraczki, ile dawać kwasu, ile cukru, jakie tam proporcji i w ogóle. . .  Młody tylko słucha uważnie i patrzy jak my we dwóch tworzymy klasyczny staropolski barszcz.

A do barszczu mieli byc krokiety z mięskiem.  Szef zaczął odliczac krokiety, a ja opowiadam młodemu, że dla lepszego smaku i koloru można dać koncentrat w płynie.  Szef w tym czasie pogubił się w podliczaniu krokietów, poprosił mnie o pomoc.  Liczymy my razem, liczymy. . .  A młody pyta: "To co, jak z tym koncentratem? Mam dać czy nie?"  ???

"Dawaj-dawaj, śmiało! Weż go tam w magazynku, w dużej takiej butelce, "Katering" na butelce pisze" 

Dumni z siebie podliczyliśmy krokiety.  Młody spróbował barszcz, który miał byc "poezją"
"I co, smakuje?"
"Smakuje. . . "  :tak_smutne:

Mhm.  Zasada w kuchni jest taka - zanim wydamy cokolwiek na sale,  trzeba to koniecznie spróbować. 
ALe ja juz nie stała próbować, ponieważ młody zaakceptował. . .  No i poszli sobie nasi kelnerki z tą poezją do gości. . .  :cancan:


***
Boże, boże!!! Boże. . .

Wiecie co ten dzieciak zrobił?

Ten dzieciak grzecznie wlał do garu 1,5 litry bardzo zagęszczonego soku wiśniowego!!!  :glupek: No bo na tym soku było napisane "Katering"!!!!

Ciekawa rzecz: Niektórze gości nawet jedli to  :obiad:!!!! Coprawda, niezbyt im smakowało  :Blee:

***
Młodzi powinni byli nas za to zabić :pogrzeb:

Ale mieliśmy kolosalne powodzenie - Para trafiła się z uczuciem humoru.  No i do tego też bardzo szczęsliwi i bardzo w sobie zakochani - a miłośc, jak wiadomo, wszystko wybaczy  :calus:

Oh, chyba przesadziłam z tymi ikonkami, co?

Otóż życzę Wam takiej miłości i. . . 
. . .  wracam do roboty! Idę obsługiwać poprawiny!

Pa-pa, 

Wasz Czerwony fartuszek  :D





Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: czerwony_fartuszek w 26 Sierpnia 2007, 15:00
P. S.  Eh.  Widzę że ikonki mnie nie lubią.   Szkoda. . . .
Poprawinki odbywają się bardzo pozytywnie ;D
No i z tym sokiem zagęszczonym ja też troche tego. . . przedobrzyłam  - było jego nie 1,5 l, a tylko 0,75 l, czyli 2 razy mniej. 
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 26 Sierpnia 2007, 15:31
Takiego wątku brakowało na forum.... ale jest :D

Piszesz bardzo ciekawe rzeczy, z niektórych nie zdajemy sobie sprawy...

Kontynuuj... jestem badzo ciekawa jak wesele wygląda z innej strony...

A z artukulem na pierwsza strone e-wesele to dobry pomysł :ok:
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: gosiaczekk w 26 Sierpnia 2007, 19:42
Czekamy na inne ciekawostki od kuchni :) Fajny watek  8)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: grubcio w 27 Sierpnia 2007, 08:16
 :D :D :D
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Asia-85 w 27 Sierpnia 2007, 13:52
Juz nie mogę sie doczekac dalszej części rewelacyjnie wszystko opisujesz :)
Teraz na swoim weselu bede wiedziała jak to wszystko wygląda
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: dosiado w 27 Sierpnia 2007, 14:09
Cytuj
Czerwony fartuszku

Swietna myśl z tą relacją odkuchni! Ja w czasie studiów dorabiałam jako obsługa i pomoc kuchenna na weselach i wieczorkach. Pamiętam jaki to jest wysiłek i zmęczenie po całej nocy, ale pamiętam też satysfakcje, gdy Młodzi i goście byli zadowoleni :)

Pozdrawiam i czekam na kolejne odsłony z kuchni!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: czerwony_fartuszek w 27 Sierpnia 2007, 17:02
Cytat: Barbart link=topic=8008. msg361707#msg361707 date=1188135073
Takiego wątku brakowało na forum. . . .  ale jest :D

Piszesz bardzo ciekawe rzeczy, z niektórych nie zdajemy sobie sprawy. . .

Kontynuuj. . .  jestem badzo ciekawa jak wesele wygląda z innej strony. . .

A z artukulem na pierwsza strone e-wesele to dobry pomysł :ok:
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Kasia* w 27 Sierpnia 2007, 17:14
nie wiem czy już gdzieś pisałaś, ale jeśli to nie tajemnica to napisz nam gdzie pracuesz czerwony fartuszku :)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: czerwony_fartuszek w 27 Sierpnia 2007, 18:49
Witam-witam-witam i

I dziękuję-dziękuję-dziękuję!!!

nie. . . .  żadnych ikonek i żadnych cytat! Nie będę nawet próbować - no nie wychodzi mi i już!

Dziewczyny, dzięki Wam czuję się gwiazdą literacką, hm. . .  Dziękuję Wam ogromnie!  

Chciałam powiedzieć że z artykułem na pierwszej stronie to chyba przesada, no bo temat który zamierzam dziś poruszyć jest raczej mało estetyczny. . . mało apetyczny. . . mało przyjemny jednym słowem.  Ale! Napewno będzie ciekawy - w sumie o nieprzyjemnych rzeczach czytamy z większą chęcią  (taka już jest natura ludzka)

***
Chodzi o piciu.  Nie jestem abstynentką, uważam że alkohol jest dla ludzi i że na weselu nie może go zabraknąc.  Tylko jak już pijemy wódkę, żeby "pocałunek nie był za krótki", to lepiej tej wódki z niczym więcej nie mieszać.  

Opowiem Wam dzisiaj dramatyczną historję pod tytułem "The BEST".  Ponieważ zawsze jak tylko usłyszę utwór Tiny Turner (you're simply the best, better than the all the rest) - napewno znacie ten hit z lat 80, przypomina mi się te oto wesele:

. . . Młodzi zaprosili barmana.  Nie zaprosili, tylko wynajeli, żeby przez całą noc robił drinki dla gości.  Mieli być koktaile, shoty, longi i taki inne nowoczesne wywijasy.  Dzień przed weselem dostarczono 6 kartonów z whiskey, tekilą, likierami o różnych smakach i kolorach. . .  Ja jeszcze pomyślałam sobie a czy nie za dużo tego wszystkiego?????? Ale, ku naszemy zdumieniu, w dzień imprezy rodzice przywieżli jeszce jeden karton, tak "na wszelki wypadek"                

No dobra, jak to się mówi, jego małpy - jego cyrk.  

Miałam smutne przeczucia, ale. . .

To weselicho nie powiodło sie jakoś od samego początku.  Od razu po obiedzie goście (przeważnie osoby młode, bo takich akurat była większośc) stworzyli energiczną kolejkę przy barze.  Dj próbował jakoś rozkręcic zabawę, ale bez skutku - na parkiecie było zdecydowanie mnej osób niż przy barze.  Kelnerki nie wyrabiały z zabieraniem brudnych kieliszków i szklanek.  Pan barman poprosił żeby ktoś na stałe przy nim był i pomagał, bo sam nie daje rady.  Ja zostawiłam kuchnię i poszłam zbierać ze stołow.  Wydawało nam się że po jakimś czasie napięcie powinno spadnąć (no bo w końcu ile ż można tych drinków wypić?)

Mieliśmy rację - wydawało nam się. . .  Barman nie miał łatwego życia - był po prostu cholernie oblegany!!! Póżniej rozmawiałam z nim - mówi, że na początku starał się robić te drinki według przepisów, odmierzał proporcji, lód dokładał, cytrynki kroił i td, a potem -  żeby nie tracic czasu - improwizował, nalewał to co było pod ręką,  po koleje: whiskey, likiery . . .  Nie wystarczyło! Poszła wódka ze stołów - mieszali z czym tylko można: i z winem, i z tekilą, i ze wszystkim na raz!!!

W pewnym momencie przyszedł ten barman do kuchni - brwi pionowo stoją: "Ech! Może zamknąć w cholerę ten cały bar?" Podpowiadamy, że niech lepiej daje mniej wódki, a więcej soku, i w ogóle, może zamiast wódki wody nalejemy a on niech tylko udaje? Naprawde nie mieliśmy pomysłu co można z tym karnawałem zrobić. . .

***
Tu nagle zjawia się w kuchni taki starszy Pan w smokingu i z muszką.  I tak grozno mówi: "W męskiej ubikacji horror!"
"Ale ż my, prozę Pana, od gastronomii jesteśmy. . . "


A horror - to nie odpowiednie słowo! Uff! Co tam było! Jak by ktoś prowadził konkurs wymiotowy.  Ściany, lustra, pódłoga - wszystko. . .  Nie tylko w ubikacji, ale przed wejściem też.  I to solidnie! Drzwi tak samo, schody tak samo. . .  Wiecie dziewczyny, ja mogę czasami przesadzić (jak z tym sokiem wiśniowym) ale tu nawet ani trochę. . .

Nasuneło się pytanie - kto będzie sprzątał  ??? Kelnerki - nie, my - też nie.  Nie ma mowy!!! Więc kto jest na końcu?  Ten, kto za wszystko odpowiada, czyli szef.  Ohhhhhh.  Założył nasz biedny szefuncio rękawiczki, wziąl szmatę i poszedł. . .  A wyraz twarzy miał taki, że. . .  Lepiej nie mówić! Idzie nasz kochany szef, idzie a tu Dj postawił "The BEST" Tiny Turner.   Na parkiecie nikogo nie ma, przy barku też nie, przy stołach - same trupy.  Tylko kierownik z wiadrem zbiera z pódłogi "skutki" A Tina spiewa: "you're simply the best! Better than the all the rest!"
 
Jak się póżniej okazało, męska ubikacja nie była jedynym brudnym miejscem, "skutków" nie zabrakło i w damskiej, i na zewnątrz, i nawet. . .  na samej sali!!!

***
Taki wyszedł nam "The BEST" Szkoda.   Szkoda Młodych, bo po oczepinach na weselu praktycznie nie zostało żywych ludzi.  Szkoda też weselników, bo domyślam się jakiego megakaca oni musieli mieć na drugi dzień.  Szkoda starszego Pana w smokingu i z muszką, ponieważ wychodził siusiać na podwórko,
no i najbardziej szkoda naszego biednego szefa.

Tak to jest, niestety.  Słuchajcie mnie, drogi dziewczyny, a będzie dobrze: wódeczka nie lubi dodatków.  No i miarę też trzeba znać  :)

Życzę Wam wszystkiego naj-naj.  

Pozdrowienia ode mnie i od Tiny Turner,

Wasz Czerwony fartuszek

       
   



Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: rajdowka w 27 Sierpnia 2007, 19:45
a ze tak zapytam jaka jest puenta tej ostatniej historii??


bo chyba srednio rozumiem... chyba tylko tyle, ze wszystko zalezy od gosci? bo ... "pic to trza umic"..
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: czerwony_fartuszek w 27 Sierpnia 2007, 20:05
Cytat: rajdowka link=topic=8008. msg362757#msg362757 date=1188236714
a ze tak zapytam jaka jest puenta tej ostatniej historii??


bo chyba srednio rozumiem. . .  chyba tylko tyle, ze wszystko zalezy od gosci? bo . . .  "pic to trza umic". . 

Hurra! Z cytatem wyszło!!!

Dzięki za pytanie, rajdowka! Puenta jest taka, że NA WESELU NIE MOŻNA SERWOWAĆ INNYCH ALKOHOLI OPRÓCZ WÓDKI! No chyba że jeszcze wino (dla tych kto wódki nie lubi) I w żadnym razie nie dawać drinków - mieszanie likierów, whiskey i innych spiritusów prowadzi do szybkiej intoksykacji alkoholowej.  Tylko tyle  ;) 
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: szajo w 27 Sierpnia 2007, 20:19
i z buźkami też wyszło  ;)

super temat zapodałaś  ;D ze swojej strony proszę o jeszcze takich historii z przestrogą ;)
choć wesele za mną innym na pewno sie przyda takie zobrazowanie wszelakich pomysłów  ;D
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: rajdowka w 27 Sierpnia 2007, 20:21
hm... u nas byli barmani, whisky, tequila, rum, wodka, piwo, wino, toalety czyste i ludzie bawiacy sie do bialego rana wiec...?


wszyscy byli super zadowoleni i zachwyceni tym barem :los:




Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: malgos27 w 27 Sierpnia 2007, 20:46
to chyba wszystko zalezy od ludzi jak ktos chce sie upic to sie upije wodka i beda atrakcje :)bez mieszania alkoholi
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 27 Sierpnia 2007, 21:14
Co za historia spawalnicza ;)

Uśmiałam się do łez..... ale wspólczuje szefowi....

U nas bedzie tylko wodka i wino.
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Beaataa w 28 Sierpnia 2007, 01:08
Siwetnie sie czyta :D
Czekam na dalsze odcinki :)

A u nas tez byl bar i swietnie sie sprawdzil :)
To zalezy od ludzi i ich poziomu :) Bo pic trzeba z glowa ;)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: czerwony_fartuszek w 28 Sierpnia 2007, 02:24
Witam w nocy!

Choć i nie mamy dzisiaj wesela, ale i tak nie mogę spać.  
Oj, podejrzewam, że złapałam poważnego wirusa, który nazywa się "grafomania".  To taka choroba psychiczna, kiedy cały czas chcę się tylko pisać i pisać. . .  

Przedstawiam ostatni post w tym wątku i . . .  zamykam go na dobre, ponieważ wszystko co jest dobre, musi być krótkie i dynamiczne!!! W końcu miał być reportaż, a nie guma do żucia  ;)

***
Na fajrant porozmawiajmy o najbardziej krytycznym etapie imprezy weselnej, czyli o finalu.   Tak-tak, o końcówcę.   Jak już powiedzałam, wszystko co dobre w końcu się kończy.  I wesele też. . .  

Głęboko w nocy do kuchni czasem zaglądają goście (przeważnie Panowie).  Bez specjalnego celu, powiedzmy tak, "turystycznie" .  Nie wiem, co ich tak przyciąga?  ??? Chcą sobie porozmawiać, pożartować, no i . . .  zaprosić nas do tańca! NAS! Na serio  :o   Mówię Wam, to nie lada sztuka tych Panów się pozbyć.  I kłocić się nie chcę, i sil nie ma walczyć.   Bo walczyć jeszce trzeba z wieloma rzeczami: myciem GN-ow, blach, garów, patelni. . .  I co najważniejsze - ze snem.  Oh jak ten sen nam dokucza!!! Najgorsze są dwa szególne okresy:

pierwszy -  odrazu po oczepinach (g.  1. 00-1. 30).  Sen podkrada się, oczy sami się zamykają.  Wiemy że jak coś takiego odczuwamy, to natychmiast trzeba wyjść na zewnatrz, wypić mocnej kawy lub Redbula - w każdym bądz razie absolutnie nie wolno siadać ani na chwile, lepiej zrobić parę ruchów gimnastycznych.  I wtedy przechodzi, mija ten durny stan.  

***
Dzięki Bogu, ostatni posiłek wydajemy o 2. 30-3. 00.  Czasami jednak to się opóżnia (dużo zależy od oczepin - jak są długie, to my też automatcznie przesuwamy tort i następne posiłki)    

Moja osobista funkcja w pracę nie poddaje się określeniu jednym słowem.  Na niby pomoc kuchenna, ale jak kończy się wydawanie posiłków ok g.  3 nad ranem, to zmywam gary, podłogę i wychodzę do kelnerstwa na salę.   Sala wygląda już nie tak paradowo jak wcześniej.  Moje serweteczki leżą pogniecione, ciasteczka też straciły były urok, no i mniej ich jest.  Gości są mniej formalni, Młoda bez welonu - luzik.  Nie możemy zbierać talerzy dopóki ludzi siedzą, dla tego zbieramy tylko puste filiżanki, bulionówki, butelki od wina. . .          

Z nadzieją patrzymy na zegar.  I uśmiechamy się do gości, uśmiechamy się cały czas.  Zawsze uczę kelnerek: "Uśmiechajcie się do gości i do Młodych , a zobaczycie jak na Waszym weselu będą uśmiechać się do Was!"
 
Dobrze jest, jeżeli wesele kończy się w umówionym czasie.  U nas to, za rzadkim wyjątkiem, godz.  4. 00.  Wtedy przestaje grać orkiestra.  Ale nie zawsze gości szybko opuszczają salę. . .

W sumie to, co ja mówie, nie powinno Was obchodzić, ponieważ to nasza praca, za którą płacą.  Ale i wśród Was trafiają się dziewczyny z branży (witaj, dosiado!) i to im dedykuję ten kawałek. . .  Gości się nie wygania, więc czekamy.  "Na pożegnanie wszyscy razem hip-hip hurra, hip-hip hurra, hip-hip hurrrrra!" Jak tylko ostatni wychodzi, zbieramy ze stołów.  A dalej ściągamy obrusy, a tam najlepsze - krzesełka! Średnie wesele 80 osób, no to 80 krzesełek trzeba postawic na stoły (a naśi są jak na zlość ciężkie).  Część trzeba wynieśc do magazynu, a magazyn daleko. . .    

Drugi najbardziej senny okres jest właśnie ten.  Nie można odłożyć sprzątania na póżniej, bo póżniej POPRAWINY ( u nas zaczynają się  najwcześniej o 11. 00, najpóżniej o 13. 00) A śmieci posortować, a pozostałości popakować, etam! Jeszcze roboty i roboty!

Ale i tak się cieszymy.  Wesele bezproblemowe to dla nas najlepsza satysfakcja.  Bo są też i problemowe. . .  Pamiętacie, jak ja wspominałam o prądzie, o kanalizie? Bywa i tak, niestety.  To wody brak, to prądu nie ma.  A to kucharz do Norwegji uciekł bez uprzedzenia (wyobrazcie sobie, 7. 07. 07 mamy wesele, 8. 07.  poprawiny i jeszcze jedno wesele.  A wieczorkiem 5. 07 kucharz wysyła SMSa że wyjeżdża !!!) Ale problemy odbywają się na zapleczu - Wy o nich nie powinniście wiedzieć, to już nasza, czerwonych fartuszków, sprawa - jak z tego wybrnąć  ;)

Cytat: klaudia (Kasia) link=topic=8008. msg362682#msg362682 date=1188227656
nie wiem czy już gdzieś pisałaś, ale jeśli to nie tajemnica to napisz nam gdzie pracuesz czerwony fartuszku :)
Najpierw nie zamierzałam tego robić, chciałam zachować anonimowość.  Żebys nie myśleli że to jakis PR, czy marketing z mojejstrony.  Ale. . .  dla czego nie? Na pożegnanie się przedstawie: nie mam czego się wstydzić, powiem że pracuję w Dworku Hetmańskim.  I nawet jestem właścicielką. . .  A biedny szefuńcio - to mój mąż.   Kapitalizm nie uznaje santymentów - jak się ma własny biznes, to trza zasuwać.    My jesteśmy wciąż obcy w tym kraju, choc i dostaliśmy obywatelstwo - na siebie liczymy, a nie na cuda.  Polski to nie mój język, więc wybaczcie blędy jeżeli są (a są napewno)

Nie wyglądam co prawda na wielką damę - najlepiej się czuję w kapciach i. . .  czerwonym fartuszku (mówie bez koketerii).  A takich "krasnoludków" jak ja można spotkać na każdym weselu na każdym zapleczu.  My gotujemy, zmywamy, zbieramy i uśmiechamy się do Was, moi drodzy! I nie dla tego że "tak ma być', a dla tego że poprostu lubimy tę pracę.   No i Was lubimy też.  

Dzięki serdecznie za uwagę,
Pozdrawiam Was z całej sily,
i. . .
Klaniam się i żegnam,

Wasz Czerwony fartuszek

Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: grubcio w 28 Sierpnia 2007, 07:35
a to niespodzianka!! do tego mnóstwo dziewczyn z forum robi u was swoje wesela!! :)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: KAHA w 28 Sierpnia 2007, 11:06
Doskonale się TO czyta!!!!
Fartuszku - jesteś WIELKA!!!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: ika3w w 28 Sierpnia 2007, 14:46
Ej zaraz, zaraz jaki koniec! o nie tak łatwo sie nas nie pozbędziesz!!! Wracaj dona czym prędzej!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: gosiaczekk w 28 Sierpnia 2007, 14:55
Właścicielka Dworka pani Hania to czerwony fartuszek???? Witamy serdecznie, świetnie Pani pisze, fajnie poznać swoje wesele od strony zaplecza :) Dworek jest super miejscem, nawet z "biednym szefunciem" :) Gdybym miała robic drugie wesele ;) na pewno byłby to DH!!! Pozdrawiam czerwonego fartuszka :) Prosimy o więcej postów!!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: .:Anka:. w 28 Sierpnia 2007, 15:12
hahaha no ładnie
coś mi tam chodziło po głowie, że może to ktoś z DH
prosimy o jeszcze!!!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Barbart w 28 Sierpnia 2007, 21:05
:brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo:

Doskonaly wątek !!!!!!!!!!!!

Oby więcej takich....
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: SaTine w 28 Sierpnia 2007, 23:49
Popieram !! Świetnie się czyta... i miejmy nadzieje że na tym się nie skończy
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: grubcio w 29 Sierpnia 2007, 07:49
to jak dasz się namówić na dalsze relacje??!!!!!
 :blagam: :blagam: :blagam: prosimy prosimy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Ninka w 29 Sierpnia 2007, 21:44
NIEEEE! Proszę nie kończ Czerwony Fartuszku. Jesteś świetna! Pierwszy raz przeczytałam wszystkie posty w wątku... :) od deski do deski (no poza swoimi :P) Bomba! Poza tym ogromne gratulacje za umiejętność posługiwania się naszym językiem, wspaniale piszesz. Tak lekko i z tzw. jajem :)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: KAHA w 31 Sierpnia 2007, 08:25
Fartuszku, wracaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaajjjjjjjjj!!!!!!!!!!!!! Twoje posty sa rewelacyjne, dużo uczą i wskazują, nie opuszczaj nas!!!!!!!!!!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: aneta_81 w 4 Września 2007, 12:22
przeczytalam od deski do deski... super temat! tego tutaj brakowalo :D

oj kochana, wiesz jaka jest zasada z serialami.... ??????????? jak zrobi sie 5 odcinkow i zaskoczy, to robi sie nastepnych 150 :) wiec nie daj sie prosic i opowiadaj wiecej.............
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: ela w 16 Września 2007, 20:52
Dzien dobry Pani Aniu :D Jak miło :) Wkońcu się Pani zdecydowała na dołączenie do naszego forum :)
Poznałam Panią po wypowiedziach , które są jak zwykle wciągające :)

kosmetyczka Ela :)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: kirka5 w 16 Grudnia 2007, 17:03
rewelacja :)
czerwony fartuszku Twoje posty wniosły na forum dużooo świeżości.. to coś całkiem innego od tych wszystkich ochów i achów młodych mężatek, panien młodych.. (generalnie nie mam ni do tego, bo lubię czytać, a i za równe, od dziś dni 300 pewnie sama spłodzę taki ochowo - achowy wątek, ze zdjęciami, z opisami... i obiecuję, że zwrócę szczególną uwagę na naszą obsługę, właśnie na wesele ze strony zaplecza).

Czerwony fartuszku pisz więcej, to daje nam przyszłym Pannom Młodym wiele rad, cennych uwag :)
Co dla takiej obsługi jest najważniejsze, jak się bawić, by to obie strony były zadowolone?

Pisz proszę, bo świetnie się czyta :)

Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: motyleksz23 w 18 Grudnia 2007, 21:28
jejku nie wiem jak mogłam dopiero teraz dotrzeć do tego wątku. Przeczytałam cały na raz i jestem zachwycona. Co pprawda wesela nie mam w DH ale mam nadzieje że właściciele mojego dworku są choć w połowie tacy sympatyczni jak Pani Ania. świetny temat i mam nadzieje że jeszcze będzie Pani pisać
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: ela w 12 Lutego 2008, 22:47
No i ???????? Gdzie Pani jest ?
Obiecała mi Pani dzisiaj że tu wejdzie :)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Aimee w 15 Lutego 2008, 19:25
Ja też czekam na Panią  :blagam:
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: motyleksz23 w 16 Lutego 2008, 08:37
oj tak jeszcze kilka takich rewelacyjnych postów z Pani strony chciałybyśmy przeczytać  :Placz_1: :tak_smutne:
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: axela2008 w 19 Lutego 2008, 21:36
pieknie napisane ale powiem szczerze i nie wiem dlaczego od razu pomyslalam dworek hetmanski...to chyba przez te 80 ciezkich krzesel i nogi stolu pomiedzy nogami goscia heheheh :)
bylam na pieknym weselu u Państwa...i wszystko dopracowane ...az dziwnie teraz pomyslec co sie dzialo taaam za drzwiami  ;D
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Natienka w 1 Marca 2008, 22:06
Wiecej wiecej! Co prawda znalazlam ten watek dopiero teraz  ::)

Ale czyta sie swietnie! I musze przyznac, ze zamiast mnie poddenerwowac a propos tego co moze nie wypalic.. to stalam sie dziwnie spokojniejsza...

...musze do tego watku wrocic tuz przed slubem, przeczytac i usmiechnac sie do siebie. To jest wlasnie zycie i taki jest jego urok - jest nieprzewidywalne i moze nas uratowac tylko usmiech.

Wiec - barszczom z wisniami, rozpadajacym sie wazom oraz swiadkowym nastepujacym na welon w kosciele - mowie - OK! DON'T WORRY --- chill out...  :okularnik:
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: anikaa w 21 Kwietnia 2008, 17:46
I nic???????????? :buu:
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: aadaa w 18 Maja 2008, 21:38
szkoda, ze nic tu sie juz nie dzieje :( taki fajny watek ! prosimy o jeszcze... jeszcze ... please please !!!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: ska w 20 Marca 2009, 14:22
Mnie się podoba, przynajmniej teraz bedę bardziej zwracała uwagę na kelnerki, których ma nie być widać :) i będę grzecznie czekała aż wszystkim obiadek przyniosę. Taki post potrzebny jest aby uświadomić nam ile innych też to pracy kosztuje.
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: oleandro w 20 Marca 2009, 16:59
ojejku jaki fajny watek :) szkoda ze wiecej, kelnerek nie dzieli sie  z nami swoimi doswiadzeniami :)
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: monijane w 24 Marca 2009, 17:30
O nie! Właśnie odkryłam taki super wątek, a on się już praktycznie skończył??!! Czerwony kapturku wróć!!!!!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Anusia86 w 26 Marca 2009, 10:55
Bardzo mi się spodobał ten wątek. naprawdę wiele się dowiedziałam i nawet nie zdawałam sobie sprawy ile to trudu i ogromnej pracy wymaga,żeby wszystko na weselu było idealnie zgrane.
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: Doradca_śląsk w 26 Marca 2009, 23:41
Witam serdecznie.
Włąśnie skończyłem czytać wszystkie wątki czeronego fartuszka i powiem że jestem pod wielkim wrazeniem z jaką fascynacją i zaangażowaniem podchodzi kobieta do imprez.Niestety nie wszyscy tak dopracowują wszystko i dbają o efekt końcowy przyjęcia,ale potwierdzam ze wszystko opisane w tych postach to prawda.Sam organizuje wesela na śląsku i dokładnie jest to bardzo krótki okres czasu na przygotowanie wielu potraw do tego perfekcyjnie dopracowanych i podanych .Szkoda że Pani sie już nie odzywa i nie udziela bo naprawde pomogło by to w relacjach między obsługą i nażeczeństwem ,którzy no przeważnie organizują po raz pierwszy taką imprezę i nie zdają sobie sprawy jak niekiedy trzeba faktycznie sie nakombinować jak coś się zepsuję.Ja mam twierdzenie że kuchnia to magia iluzji i dokładnie sie to pokrywa z tym co pisał tutaj czerwony fartuszek.Pozdrawiam serdecznie wszystkich forumowiczów.
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: hałas w 20 Kwietnia 2009, 14:36
Swietne opowiadania, a jak lekkośc Literacka. ;D
Cos wspaniałego spojrzec na to z innej storny, poznać to trochę od kuchni.
Kapturku czekamy na więcej.
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: obserwator w 22 Czerwca 2009, 12:23
A może Czerwony Kapturek pisze teraz powieść i nie ma czasu? A tak na poważnie, może Czerwony Kapturek napisałby taką książkę. Jedna już jest, tytuł jej brzmi "Zaklete Rewiry" a autorem jest Tadeusz Kurtyka
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: katrishja w 24 Czerwca 2009, 08:59
Wątek przeczytałamz zapartym tchem:D
więcej takich a relacje Para Młoda i Obsługa myślę pójdą do "przodu" na plus!
Tytuł: Odp: Wesele od strony zaplecza
Wiadomość wysłana przez: majcia w 24 Czerwca 2009, 11:53
Pani Hanno!!!  Niesamowity wątek!!! Szkoda, że już zakończony - tym bardziej, że z wielką chęcią poczytałabym jeszcze o tym jak to się wszystko będzie odbywać na moim ślubie u Państwa w Dworku! :)
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia niedługo  :skacza: