e-wesele.pl
Bebikowo => Dziewięć miesięcy => Wątek zaczęty przez: kurczaczek83 w 14 Sierpnia 2007, 05:48
-
Wczoraj był najgorszy dzień w moim życiu!!
Pojechaliśmy na isg i okazało się że nasza Fasolka umarła!
Znowu zostaliśmy sami i zamiast dzidziusia to mamy Aniołka w niebie!!
W czwartek jadę do szpitala i tam dopełnią wszystkiego poprzez zabieg.............. (nie krwawiłam i nie krwawię). Jest mi bardzo ciężko i źle! Nie wiem jak sobie z tym poradzę, nie daje już rady,na pewno na trochę znikne z forum bo nie wiem ile będę przebywać w szpitalu ale mam nadzieje ze o mnie nie zapomnicie i jak tylko się pozbieram to znajdzie się znowu tu dla mnie miejsce?? Całuję Was wszystkie i mocno ściskam. Dbajcie o siebie i o swoje maluszki!! Kurczaczek mama ANIOŁKA
P.S. Przepraszam ze tutaj piszę ale nie wiedziałam jak i gdzie mam Was o tym powiadomić!!!!!!
-
kurczaczek83 w takich chwilach czlowiek nie wie co stosownego powinien napisac aby chcoc w minimalnym stopniu solidaryzowac sie z Toba w takiej chwili. Jest mi strasznie przykro :glaszcze: Trzymaj sie kochana i badz dzielna. Wiem ,ze zadne slowa nie wyraza tego co sie chcialo by powiedziec ale wiedz ,ze jestem z Toba i napewno nie zapomne o Tobie.
W kazdym momencie mozesz tutaj zagladac do nas i pisac jak sie czujesz , tu zadna z foremek Cie nie odrzuci . Teraz musisz byc dzielna i silna.
[ * ] [ * ] [ * ]
-
kurczaczek tak mi przykro. Nie wiem co można więcej powiedzieć czy napisać. Trzymaj się ... jeszcze będziecie mieć swoje szczęście. Aniołek Wam w tym pomoże.
-
Kurczaczku tak strasznie mi przykro....zawsze gdy ktoś odchodzi pozostaje ból, żal i smutek...ale widocznie tak być musiałao, może to przed czymś uchroniło to Maleństwo...
Nie załamuj sie tylko...niedługo szczęście się do Was uśmiechnie...
[ * ]
-
Demka ma racje.
Kurczaczku tak widocznie miało byc i nic tego nie zmieni :( Tam na gorze Wasz Aniołek był szybciej potrzebny.
Trzymajcie sie , wierze ze do Was szczescie sie wkrotce uśmiechnie !!
["]
-
["]
-
Trzymajcie się dzielnie i bądźcie dla siebie opraciem w tych trudnych chwilach.
Całym serduszkiem jestem z Wami.
-
kurczaczek...bądźcie dla siebie oparciem...
i czekam na ciebie na forum
-
Kurczaczku, przeszlam to samo jakiś czas temu. jeśli będziesz chciala porozmawiac - napisz na privie...
-
kurczaczku :przytul:
-
[ * ] [ * ] [ * ]
-
Kurczaczku współczuję, będziemy tu na Ciebie czekać....
Mocno ściskam... trzymaj się !!!! :przytul:
Dla ANIOŁKA [']
-
-
Kurczaczku...rozumiem Twój ból, bo sama też to przeszłam...ale nie załamuj się kochana...Zawsze możesz na nas liczyc..Wiem,że żadne słowa nie ukoją Waszego bólu, ani dziś ani jutro......Ale trzymajcie się, bądżcie dla siebie oparciem, okazujcie sobie miłość- to jest teraz Wam bardzo potrzebne
Za jakis czas na pewno szczęście się do Was uśmiechnie i będziecie mieli swojego skarba
-
-
-
tak mi przykro...
-
Wiem, ze zadne slowa teraz i tak cie nie pociesza... Strasznie mi przykro...
-
Kurczaczku, tak mi przykro, ale mimo wszystko musisz być silna, a na pewno w przyszlości zostaniesz szcześliwa mamusią. Wiem, że żal zawsze pozostaje, ale na niektore wydarzenia nie mamy wpływu i Bóg jeden wie, co nam jeszcze jest pisane. Trzymaj sie kochana!
Ja sama przez to przeszłam i wiem co to za ból. U mnie w pierwszej ciąży stwierdzono puste jajo płodowe :( łudziłam się, że może ciąża jest za młoda, żeby cos tam zobaczyć. Ginekolog proponowała zakończenie ciąży, ale ja nie chciałam słuchać mimo, że miałam złe przeczucia. W końcu zakończyło się marzenie...
Zadziwiające ile nieznanych sobie kobiet przechodzi przez podobne tragedie...
Dla wszystkich Aniołków, które odeszły za wcześnie (*)(*)(*)
"Jedną malutką duszą tak wiele ubyło"
-
:'(
-
Kurczaczku trzymaj się cieplutko i mocno...
Ciężko mi pisać bo już sama ryczę, widocznie tak miało być
jeszcze się doczekacie fasolki
tutaj zawsze jest dla ciebie miejsce
:przytul:
-
Strasznie mi przykro :( :(
-
bardzo mi przykro... :'(
-
bardzo mi przykro :(
-
Kochane dziękuję że mnie wspieracie!!!
Nie mogę znależć sobie w domu miejsca wszystko na co patrzę kojarzy mi sie z tymi pięknymi dniami kiedy nasza istotka , nasz mały Aniołek był jeszcze z nami!!! Moje serduszko wypełnia ból i żal, ze nie potrafiłam ochronić mojego dzieciątka przed samą sobą.....Dzień zaczynam ze łzami i kończe we łzach....to tak strasznie boli....mam już dość....chcicałabym zasnąć i obudzić sie jak już wszystko minie jak przestanie tak bardzo boleć.......jutro szpital,pierwsza moja wizyta w szpitalu i to w dodatku taka smutna. :Placz_1: :Placz_1: :Placz_1: :Placz_1: :Placz_1: :Placz_1: :Placz_1: :Placz_1: :Placz_1:
Gdyby można było cofnać czas i uratowac naszą dzidziusię to zrobiłabym wszystko.......
-
Pamiętamy...
Myślimy...
Przytulamy...
Powtarzam to zawsze - po każdej burzy świeci słońce
Oby dla Was zaświeciło jak najszybciej!
-
Bardzo mi przykro:(:(:(:(
-
Kurczaczku bardzo mi przykro
musisz byc silna...
-
Jesteśmy z Tobą...i przesyłamy nasze ciepłe myśli...
wierzę, że Bóg wynagrodzi Ci cierpnienia....
-
Kurczaczku trzymaj się cieplutko !!
Sama niedawno przeżywałam podobne cierpienie. Wiem, że nic nie jest w stanie pocieszyć, ukoić bólu, ja kurczowo trzymałam się myśli, że niedługo znowu będę miała dzidzię pod serduszkiem.
Teraz z jednej strony pełna strachu czy wszystko będzie w porządku a z drugiej bardzo szczęśliwa oczekuję z niecierpliwością na kwiecień przyszyłego roku.
Wierzę że nad nami z mężem czuwa nasz malutki aniołek, który nie był jeszcze gotowy przyjść na ten świat.
-
bardzo mi przykro :'(
badz slina, trzymam za was kciuki
-
Kurczaczku - to przykre, bardzo Ci współczuję jak i wierzę, że już niedługo znów zaświeci dla Was słonko.
Bądź dzielna i nie poddawaj się Kochana.
-
strasznie mi przykro...
trzymaj sie kochana! jestem myslami z Toba.. :przytul:
-
czasem Aniołki potrzebne są w NIEBIE. Twój Aniołek został wybrany. Jestem z Tobą... Trzymaj się Kochana
-
Przykro mi.... :-[ :-[ :-[ :-[
-
Moje drogie !
stało się...wczoraj już wyciągneli mi moją kruszynkę martwą......ja spałam bolu nie czułam, teraz też mnie nic nie boli, ale psychicznie nie daję sobie rady że nie potrafiłam uchronić swojego dzidziusia. jestem teraz w domu na przepustce bo lekarz wieczorem mnie zbadał i jest ze mną wszystko ok, ale ja nie chciałam leżec w szpitalu, wolę w domu, chociaż nie musze leżeć, bo nie mam dla kogo. Wiem że nie jestem pierwszą osoba ani ostatnią której sie to przytrafiło, ale ja nie mam siły .....jak tylko przypomnę sobie moje szczęście które odeszło od razu płaczę, a ból i tak nie mija.
-
Kurczaczku... :przytul: :przytul: :przytul: :przytul:
-
Kurczaczku zapewne jest Ci ciezko. Choc sama nie przezylam czegos takiego to jednak nosze maluszka pod sercem i nei wiem co bym zrobila gdyby mu sie cos stało.
Wiem jedno - musisz sie trzymac i wytrzymac ten najtrudniejszy okres. Z czasem znow "dojrzejecie" do tego by starac sie o dzidziusia i wtedy sie Wam uda. W niebie szykuja dla Was malenstwo i juz wkrotce zostanie Wam wyslane jesli tylko sie na nie zdecydujecie.
Dolaczysz do ciezarowek zobaczysz.3mam za Was kciuki
-
-
kurczaczek83 przykro mi z powodu tego co musisz przezywac , wiem ,ze dasz sobie z tym jakos rade i zawsze pamietaj ,z emy tu jestesmy razem z Toba i zawsze na nasza pomoc mozesz liczyc kochana :przytul: :przytul: :przytul:
-
Trzymajcie się...
-
No i zaczął się kolejny cholerny dzień i to od łez!!!!!!!jak chciałabym to przespać i obudzić sie dopiero jak to wszystko minie.......ale tak sie nie da!Dlaczego to własnie mnie spotkało?Przecież tak bardzo chcieliśmy mieć dzidziuisa i staralismy się oniego prawie 3 lata, a kiedy sie pojawił radości nie bło końca, a teraz??????
-
:przytul: :przytul: :przytul: :przytul:
-
Kurczaczku bardzo mi przykro :przytul: :depresja:
-
Moje Kochane Foremki!!!
Wiem że duzo z WAs przeżywało to co ja terz przeżywam, ale musze sie Was zapytać czy po zabiegu miałyście problem z załatwieniem się? Ja mam i nie mam pojecia czy to normalne, a mianowicie jak próbuję sie załatwić to brzuch przeszywa mi taki ból jakbym załatwiała sie przez macicę a nie przez coś innego!!! poradźcie co to może być???
-
Kurczaczku!
Szczerze Ci współczuję.. Brak słów jakimi można pocieszać. Najwazniejsza jest WIARA, że ból minie a w Twoim brzuszku będzie rosła niedługo dzidzia. Po deszczu ZAWSZE wychodzi słońce. Pamiętaj. W zyciu muszą być i złe i dobre momenty.
Moja kuzynka 4 lata starała się o dziecko. Też miała poronienie i nie mogła się podnieść. Ale wkońcu po kolejnym roku zaciążyła się i 13.IX jej Zosia skończy roczek. Jesteś młoda i całe życie przed Tobą!
Głowa do góry - nie ma co roztrząsach przeszłości tylko myśl o przyszłości. Wiem że łatwo się mówi - ale "dokładanie" sobie nic nie daje..
Pozdrowionka cieplutkie i uściski
Czasem fasola przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie... Do zobaczenia w bebikowie
Co do sikania to pojęcia nie mam ale radziałabym skontaktować się z lekarzem czy to normalne. Jak trudno na wizytę się umówić to zadzwoń do niego bądź do przychodni.
(http://www.slub-wesele.pl/suwaczki/20070608060113.png) (http://www.slub-wesele.pl)
(http://www.slub-wesele.pl/suwaczki/200503222062.png) (http://www.slub-wesele.pl)
(http://vsdi.net/count/baby/i/meter35096.png) (http://vsdi.net/count)
(http://www.youngnutrition.net/member/tickers/82375/ticker1.png) (http://www.youngnutrition.net)
Nie mogę się zdecydować na jeden suwaczek Sebunia..
-
Kurczaczku tak bardzo mi przykro - trzymaj sie dzielnie i nie trac wiary :przytul: :przytul:
a to dla Twojego Aniołka
hmmm :-[ nie wiem czemu swieczka sie nie pokazuje :(
-
- Jesteśmy z Wami :przytul:
-
kurczaczku ja nie miałam z tym problemu więc najlepiej umów się na wizytę, albo chociaż zadzwoń (do przychodni lub lekarza) i o tym powiedz...
-
Wzięlam wczoraj 2 no-spy i trochę pomogło!!!
-
Kurczaczku tak mi przykro :( :(
To dla Twojego Aniołeczka
Jesteśmy z Wami :przytul: :uscisk: :przytul:.
Trzymaj się cieplutko, bądz dzielna i pamiętaj, że po ciężkich chwilach przychodzą radosne i do was niedługo też zawita upragnione szczęście :) :).
-
Moje Drogie!!!
Wczoraj mieliśmy z męzulkiem piękny wieczór, pełen ciepła, miłości, całusków i wszystkiego czego mi było trzeba. Nie było przytulanek takich dosłownych bo to za wcześniej i lepiej zaczekać żeby nie mieć komplikacji, ale było cudownie!!!CZuje że ten nasz kochay Aniołeczek jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyl!!! Wiem że muszę sie pozbierać bo on czuwa nad nami i w odpowiednim momencie wysle do nas Aniołeczka który zostanie z nami już na zawsze!!!! Dziś mija tydzień od zabiegu........a ja podjęłam bardzo ważną decyzje w naszym życiu!!!! Zdecydowałam sie że idę do pracy....moze to nie jest zbyt ambitna praca, bo praca w sklepie, ale ja najlepiej się będę w takiej czuła, miedzy ludźmi nie będę miała czasu myśleć o kłopotach i o tym zeby była kolejna Fasolinka!!!!! Złoże cv i czekam........mam nadzieje ze dostane tą pracę!!! Mąż dzwonił do mnie z pracy i mu o tym powiedziałam to był w wielkim szoku ale mi to dobrze zrobi!!!!
-
Super kurczaczku!! Pamiętaj,że każda praca jest dobra a dla ciebie na pewno będzie ważne to,że będziesz wśród ludzi i nie będziesz zbyt dużo rozmyslać o tym co się stało
Trzymam kciuki o to byś ją dostała..
A Fasolka...przyjdzie i na to czas
Trzymajcie się, pozdrawiam
-
Kurczaczku świetny pomysł, dobrze Ci to zrobi :przytul: Trzymam kciuki, aby wszystko się ułożyło :przytul:
-
Kurczaczku bardzo mądra decyzja! Życie jest okrutne ale każdy z nas musi iść do przodu :)
-
Kochana,przykro mi,ściskam Was z mężem oboje i jestem myslami z wami :przytul:
-
Wiem że zawsze będe pamiętać o moim Aniołku, bo o tym nie da sie zapomnieć, ale musze być silna dla siebie, dla męża i dla dzidziusia którego dalej bardzo chcemy mieć!!!! Jak tylko minie dozwolony czas to od razu zaczynamy działac, no chyba że nie zdążymy i Fasolka odwiedzi nas wcześniej........stwierdzilismy że teraz nikomu z rodziny nie powiemy bo nie chcemy zapeszać, ale zobaczymy jak będzie!!!! Z jednej strony chciałabym od razu im powiedzieć jak sie bym dowiedziała ale z drugiej strony nie chcę zapeszac, ale tak jak napisałam wcześniej zobaczymy jak sie zachowamy jak Fasolka będzie!!!
-
KUrczaczku kochany trzymaj się bardzo mi przykro,ale wiem co czujesz ! Też jestem mamą Aniołka, mój odleciał w 12 tc.....był ból,żal,starch....wszystkie negatywene uczucia,musisz obie kochana z tym poradzić,nie bedzie łatwo kochana....tego się nie zapomina to zostaje na zawsze...ale później nauczysz się z tym żyć i bedzie lepiej! Ściskam z całych sił! Jeśli chcesz pisz do mnie zawsze chętnie pomogę! {*}
-
Dziękuję!!! Na pewno będę pisać tutaj i mam nadzieję ze czesto będziesz mnie odwiedzać i dawać rady!!!! To pomaga!!! Buziaczki!!!!!! Miłego weekendu dziewczynki!!!
-
Ściskam Cie bardzo mocno kurczaczku i wierze,ze pokonasz trudne chwile!!Masz meza,ktory Cie bardzo kocha i razem przejdziecie przez ten trudny okres!!
-
Moje Kochane Forumowiczki!!Znalazłam piękny list od Aniołka do mamy i postanowiłam go Wam tutaj wkleić bo jest piękny i dał mi dużo do myślenia, oczywiście płakałam jak go czytalam ale ........przeczytajcie same!!! Ja go traktuję jakby mój Aniołek napisał go do mnie i jest mi z tym lepiej.
Kochana mamo,
wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć. Ale ja jestem...istnieję ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istnieję.
Kiedy byłem tam na dole, w Twoim ciepłym brzuchu godzinami zastanawiałem się, jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym opowiadałaś gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć.
Ja wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos chłonąłem każde słowo, każdą informację, a potem cichutko, że by Cię nie obudzić, kiedy wreszcie zasypiałaś...marzyłem. Wyobrażałem sobie te wszystkie cudowne miejsca i Ciebie, jak wyglądasz...
Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu było po dziesięć palców i zastanawiałem się czy jestem do Ciebie podobny. Chyba nie - myślałem - bo Ty pewnie jesteś piękna, a ja taki dziwny.. pomarszczony...no i po co mi te dziesięć palców?
A potem się wszystko jednego dnia zmieniło.
Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. "To nie może być prawda" -mówiłaś godzinami. Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz, prosisz i błagasz.. A ja nie wiedziałem o co i dlaczego?
Chciałem Cię bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki, żebyś poczuła, że ja tu jestem i Cię kocham. Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej.
A potem nadszedł tez straszny dzień. Zobaczyłem, że ktoś świeci mi po oczach, straszne światło wpadło w głąb Ciebie. I nagłe wszystko zrobiło się czarne. A mnie coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał mnie na rękach, ale to nie byłaś Ty. A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko wokoło mnie zalewał błękit we wszystkich odcieniach. Byłem tan sam, mały pomarszczony, z dziesięcioma palcami u rąk. Ale Ciebie nigdzie nie było.
Obok mnie siedział mały rudy chłopczyk. Witaj - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Gdzie moja mama? - zapytałem. On wtedy opowiedział mi wszystko. Że nie każde dziecko trafia do swoich rodziców. Że to nie ma związku z tym jak bardzo mnie chcieli i kochali, że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych małych Aniołków.
Że będzie mi teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy oboje nauczyć się żyć bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo. Płakałem tak jak Ty. I cierpiałem tak jak Ty.
Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, wiele zabawy i radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich rodziny, mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być ze mnie dumna, mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No...czasami tylko robimy sobie psikusy i troszkę rozrabiamy..
Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek, mój Przyjaciel wytłumaczył mi że nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno mi pojawić się w Twoich snach ...nic więcej.
Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty. I skrzydełka mi nie działają tak jak kiedyś. Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i...zabrał mnie na ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem. Wiedziałem że to Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś ze bardzo cierpisz...tęsknisz... Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć. Musisz żyć, bo wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym musisz pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą która powoduje teraz Twój wielki ból. Więc piszę, mamo ten list. Pierwszy i ostatni. Musisz wziąć się w garść, uśmiechać, żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham i wiem że to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza powoduje, że moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę. Tu na górze istnieję dzięki Tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym myślom. Mamo uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna chwila. Dzięki Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego.
Proszę, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym. Nie smuć się bo smutek powoduje, że znikam. Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy tobie.
Kocham Cię mamo...
-
Śliczne..... :'( :'( :'( :'( :'( :'(
-
... :'(...
-
:'( :'( :'( :'( :'(
-
Kochane zeby było jasne ja tego nie napisałam....znalazłam gdzieś w internecie, ale jak to przeczytałam pomyślałam że to oze list od mojego Aniołka i on dodaje mi sił, nie pozwala mi płakaćżeby mój Aniołek mógł mieć skrzydełka!!! Wczoraj wysłałam ten list mojemu mężowi na maila i czytał, czytał, aż w końcu rozpłakał się!!!!Wiem ze jemu brakuje naszego dzidziusia ale przecież on jest z nami, czuwa nad nami.....Kochamy go całymi swoimi sercami i zawsze nasz Aniołek będzie żył w naszych sercach!!!
-
poryczałam się... :'(
-
Bardzo wzruszający list :cry:
-
Piękny list popłakałam się.
-
A ja czytając ten list nie płaczę już nie płaczę ale mam łzy w oczach....bo przypomina mi moje największe szczęście które tak szybciutko odeszło!!! Ale jest cały czas w naszych sercach i nie ma dnia abyśmy nie myśleli o naszym aniołku!!!
-
... a ja nawet do końca nie mogłam doczytać :'(
-
pierwsyz raz czytałam na raty i łzy przy tym leciały mi jak grochy.....
-
Śliczny list :'( :'( :'( :'( :'(
-
Kurczaczku, nie znajduję słów. Przykro mi. Nie dawaj się smutkom. Los bywa okrutny. Jak chcesz pogadać, zapraszam na gg.
-
KAHA dziękuję ślicznie za zaproszenie!!!
-
Kurczaczku!!!! co słychać???? Odezwij sie!!!
-
Przepraszam że długo sie nie odzywałam ale wszystko jak na złość się wali. Najpierw przeżyłam śmierć mojej Fasoleczki, a 18 października dowiedziałam się że mój dziadek zginął potrącony przez samochod, przyznam szczerze że nie miałam ani siły ani ochoty wchodzić na neta, bo nie chciałam Was smucić!!! W dodatku było święto zmarłych a ja nie mam grobu dla mojego Aniołka bo był za mały i musiałam zapalić mu świeczuszke pod krzyżem na cmentarzu, nie dość że to dzien smutny to dla mnie podwójnie.....a w dodatku niedługo święta pierwsze bez Fasolki ( a miały być pierwsze z fasolką w bzuszku), później Sylewester i w marcu....będzie cieżko bo właśnie w marcu miałam urodzic dzidziusia (16 marca).....
W dodatku dzis jakoś źle się czuje, wymiotowałam w pracy i tak mi było źle że musiałam sie zwolnić......Pewnie coś mam z żołądkiem, mi to zawsze wiatr wieje w oczy i ciągle pod górkę!!!
KAHA dziękuję za zainteresowanie!! Buziaczki
-
No to trzymaj sie Kurczaczku :)
-
Kurczaczku tak chciala bym ci jakos pomoc ale jak w takich chwilach pomagac...moge tylko powiedziec ze zawsze mozesz na mnie liczyc...I bede sie modlila aby i do Ciebie los sie usmiechnol!!!
-
Kuchasiu dziękuję, już pomogłaś....tymi słowami!!! Dziękuję!!!
-
Kochana musisz się trzymać...wiem dokładnie o przżyłąś..wielką tragedię..ja też nie mam grobu dla swojego Aniołka...ale zawsze śieczuszkę zapalam na grobie mojego bratanka ...który napewno opiekuje się tam w niebie moim Aniołkiem.
JEszcze zbyt mało czasu upłyneło abyś mogła spojrzec na to co się stało troszke inaczej....teraz jest pora na żałobe..żale...niezrozumiernie...ale powiem ci że każda mama po stracie musi to przejść..potem bedzie juz tylko lepiej...mówię Ci to ja mama Aniołka kóra bardzo rozpaczała...teraz kiedy minęło juz troche czasu(straciłam aniołka 12 kwietnia 2006 roku w 12 tc) jest pamięć..wspomnienia i ciepło w sercu że gdzieś tam w niebie jest maleńka istitka która sprawiła mnie osobę na ziemi wyjąkową...bo nie kazdy może być Anielską Maamą...całuję..jesli bedziesz chciała pogadać pisz...całuję
-
Bardzo mi przykro.... wierzę,że Bóg Wszystko Wam to wynagrodzi.
-
Witajcie.
Sama jestem po dwóch poronieniach. I powiem jedno łatwo jest pocieszać jak się samemu tego nie przeżyło. Wiem co mówię bo najpierw pocieszałam a później doświadczyłam tego i to dwukrotnie.
Wszyscy mówią, że trzeba żyć dalej, że jeszcze będę miała dzieci, że może i lepiej... A mnie ogarnia przerażenie że sytuacja może się powtórzyć.... Bo przecież nikt nie da mi 100% pewności, że rzeczywiście kolejnym razem będzie dobrze.
Najgorsze pocieszenia, które się słyszy to takie, że to dobrze, że na początku ciąży, że to był 5, 10 czy 12 tydzień, że jeszcze nie zdążyłam pokochać, że lepiej że teraz a nie później...
Każda strata jest bolesna, każda boli i zostawia pustkę w naszym życiu. Przecież to dziecko był sensem i celem naszego życia.
Wiem, że należy żyć dalej. Od ostatniego mojego poronienia minęło 2.5 miesiąca i myślałam, że jest dobrze, że już wróciłam do równowagi psychicznej, ale zdarzają się jeszcze sytuacje, które powoduję, że łzy same cisną się do oczu. Mi np pomogło to, że moi znajomi wiedzą o tym co przeżyłam i mogę spokojnie z nimi na ten temat rozmawiać, powiedzieć im co mnie boli, że czymś się martwię. Im więcej rozmawiałam o ciąży poronieniach, tym łatwiej mi było to przyjąć do siebie i jakoś z tym żyć.
Ela nie rozumiem dlaczego wykasowałas post Kahy ??
-
agaga :przytul:
-
agaga, nawet nie wiesz, jak barszo jestem Ci wdzięczna za ten ostatni akapit Twojego postu, przewyłam dzisiaj całą noc po tym co tu wydarzyło sie wczoraj i uważam że oba posty powinny tu wrócić, moj i Eli, chociażby dlatego, ze nasz Kurczaczek ma prawo je przeczytać.
Elu mój post byłskierowany do Ciebie, ja nie pocieszałam Kurczaczka, bo nie należy pocieszać, trzeba bardzo dużo rozmawiać. Jest taki portal www.poronienie.pl - poczytaj , moze zrozumiesz.
agaga i kurczaczku - tylam Was mocno!!!
-
Poinformowałam cię o tym , ze wykasuje post !
-
Nie rozumiem dalej powodu wykasowania dwóch postów twój i KAHY. Czytając post KAHY to tak jakbym czytała kogoś kto przeżył to co my...
-
Dlaczego te posty zostały wykasowe przecież nie zdążyłam ich przeczytać, czy jest szansa aby wróciły??? A może dziewczyny napiszcie jeszcze raz!!!
Dziewczyny jesteście najkochańsze na świecie !!!
Wiecie jak wywołać uśmiech na twarzy i to że jestem Anielską Mamą o jest piękne i doszło dopiero to teraz do mnie po słowach agapy, a myślę że żadna kobieta nie przyzwyczai się do straty swojego maluszka i nie jest ważne w kórym tygodniu bo nosząc pod serduszkiem dzieciątko kocha się je najmocniej na świecie od samego początku.
KAHA niestety nie mogłam wcześniej wejść na forum bo byłam w pracy właśnie wróciłam i odczytałam wiadomosć od Ciebie!!!
Buziaczki
-
Kurczaczku prosze bardzo- moja wypowiedz.
KAHA mam nadzieje że zachowas sie jak osoba dorosła i która ma uczucia....
Tak jak piszesz nie można sie to tego przyzwyczaić , ale można się nauczyć z tym życ , a nawet trzeba..
i takie było moje przesłanie ...za co zostałam zjechana...ale nie mam wpływu na innych...napisłąm , ze jestes młoda i że napewno dasz rade , że jeszcze bedziesz miała nie jedno dziecko i że poprostu musisz nauczyc sie z tym życ....a licznik....liczni nie pomoze ci w tym . Jestes młoda , masz osoby które cie kochają i powinnas skupic sie na tym co będzie a nie na tym co było !
Zapomniec ? Absolutnie nie ! Ale z tym życ i pomóc sobie !
Moim zdaniem licznik niepotrzebnie ciebie tylko przygnebia !
Przychodz do nas , pisz z nami , dziel sie sie zmartwieniami ale staraj się życ !
Jak inni po stracie bliskiej osoby dochodzą do siebie ??? Zaczynają życ z tą tragedia !
To wczoraj chciałm ci przesłac . nie jest to wypowiedz oryginalana ale wszytsko jest napisane to co wczoraj !
Za taką własnie rade zostałam posądzona o brak wyczucia , taktu itd.....
Każdy ma swoje zdanie i moze je na tym forum wypowiadac !
Jednak foruym nie jest po to aby robic bezsensowne awantury i zaczynac jakie sprowokacje !
Nie słodziłam a pisałam samą prawdę !
Nie straciłam dziecka i mam nadzieje że mnie to nie spotka bo jest to tak wielka tragedia , ze tylko osoby z wielką wiarą na lepsze jutro mogą ją przetrwać...- Mam pare koleżanek i osób w rodzinie po stracie dziecka ...już po porodzie jak i w czasie ciaży ....moje rady zawsze były takie same....nauczyc sie z tym życ !
Na poczatku zawsze jest płacz i żal do kogos....i wtedy potrzebna jest rozmowa, jest to okres buntu ....wtedy rozmaiałysmy , razem płakałaysmy
...potem przychodzi czas na nauke zycia z tym...i ja uczyłam , starałam sie pomóc , odciągnac od tych myśli...
Nastepnie jest czas spokoju gdzie juz konkretna osoba umie z tym życ i decyduje sie na kolejne dziecko...
Sama tego nie przeszłam ale przeszłam z bliskimi .
Kurczaczku życze ci z całego serca abyś wkoncu została szczesliwą mamą zdrowego dziecka ...
Naprawde uważam że jestes młoda i powinnas życ dalej....wkoncu zyjesz....zaczełas napewno sie usmiechac , cieszyc z niektórych rzeczy w zyciu ,a nawet widzisz zycie w kolorach a nie czarno białe....
Z dnia na dzien jest lepiej...przypomnij sobie początki a zuważysz że jest duzo , duzo lepiej....
Troche sie rozpisałam i napisałam duzo wiecej niz wczoraj ale chciałam napisac to co uważam za słuszne . Sens mojej wczorajszej wypowiedzi całkowicie został oddny temu co napisąłm teraz .
-
Elu ciężko jest żyć po takiej tragedii, i każdy z nas przeżywa ją na swój sposób. Każdy z nas potrzebuje czasu, każdy przechodzi jakieś etapy żałoby, które są potrzebne. Ja też swego czasu czytałam różne blogi matek po poronieniach, szukałam w internecie przyczyn, robiłam badania itp. Niektórzy mogliby powiedzieć po co się zadręczać, tak się czasami dzieje i tyle. Ale dla mnie to było zbawienne, mąż nie raz nie mógł patrzeć na to co robię, bo pojawiały się łzy, płacz i cierpienie. Ale ja tego potrzebowałam.
Elu, każdy ma prawo wyrazić swoją opinię i to zrobiłaś. Ale nie rozumiem kasowania postów Twoich i Kahy. Przecież tam nie było nic gorszącego, ani obraźliwego. To, że jesteś moderatorką to nie powód aby usuwać posty, które Ci się nie podobają. Jeżeli Kurczaczek by sobie życzył usunięcia tych postów to bym zrozumiała....
-
Hej, tak się składa że wczoraj zdążyłam przeczytać posty Kahy oraz eli.
Post Kahy był pełen miłości i czułości do nienarodzonego dzieciątka, i moim zdaniem ela nie miałaś prawa go usuwać. Każda matka małego Aniołka czuje to co opisała Kaha. Bardzo mi przykro kurczaczku że musisz to przeżywać, mam nadzieję że masz oparcie w swoich bliskich, oraz w forumowiczkach, pozdrawiam i ściskam
-
Usunełam ale napisałam jeszcze raz .
Moze bez czułosci ale z radą i to radą która kiedys napewno się stanie rzeczywistoscia .
Poczekam , tydzien , miesiac , rok lub dłuzej i wtedy zapytam o zdanie czy dobrze nie napisałam .
Wczoraj usunęłam bo moja wypowiedz spowodowała nieprzemyślaną "pyskówkę" i atak na moje zdanie !
Mam nadzieje , ze się to już nie powtorzy i nie bedzie sie zaśmiecać tego wątku kóry jest na inny temat !
A teraz powóce do was :)
Strata dziecka jest straszną tragedia i nawet nie moge sobie wyobrazic jak wielką....Czy dziecko które ma zaledwie 3 tygodnie od poczęcia czy 5 miesiecy , bez różnicy !
Wydaje mi sie ze nie potrafiłabym tak szybko sie pogodzic z tym faktem , jak bym wogóle potrafila....
Nawet nie chce sobie wyobrazac ogromu takiej tragedii...
Mam dziecko i codziennie boje sie o jego zdrowie i życie...codziennie słychac ile jest tragicznych wypadków ...ile rodziców maltretuje swoje dzieci i to nie raz na smierć....to też jest dla mnie ogromna tragedia !
Jeżeli chodzi o strate dziecka to kazdy inaczej do siebie dochodzi. Jedni wogóle nie dochodzą i idą za dzieckiem....tak bardzo jest to straszne !
Wiem , ze najlepszym lekiem jest rozmowa , zajecie czymś innym . Bo taka osoba musi mieć wsparcie , musi wiedzieć , że jest kochana i wartosciowa, że to nie jej wina , że jest w pełni kobietą .
Jeżeli tak jest to ta nauka zycia z tragedią jest szybsza . Szybciej cżłowiek widzi plusy swojego zycia. Częściej sie usmiecha , nie placze w poduszke , już tak często nie myśli o dziecku , tak często nie chodzi na cmentarz....
Jednak zawsze trzeba sie podniesć i isc dalej ! Macie mężów , chłopaków i rodzine . Trzeba to zrobic dla nich ! Bo jest dla kogo żyć ! Powoli pamiątki idą w niepamieć , powoli chow sie je do szufladki na zawsze !
I taka jest kolej życia .
Wiem moze to pięknie wygląda....tragedia i potem dojscie do siebie i kolejne dziecko , tym razem zdrowe....jednak ja do końca nie może się wypowiedziec bo sama tego nie przezyłam , ale patrze przez pryzmat was , moich koleżanek i osób z rodziny ! Moze do konca życia byłabym w okresie buntu...czemu ja ? Czemu moje dziecko ? tego nikt nie wie .
Jednak moge jedynie napisać swoje danie . Moze sensowne a moze bzdurne i głupie , jednak jest to moje zdanie ! I mam prawo do dzielenia sie nim z innymi !
-
Kochane moje Frumowiczki!!!
Ja mam do Was ogromną prośbę: nie kłoćcie się proszę Was bardzo, każda z nas przechodzi inaczej tragedię po stracie swojej kruszynki!!! Elu Ty codziennie boisz się o zdrowie swoejj pociechy a ja codziennie modliłam się o to aby moja dzidzia żyła, abym mogła szczęśliwie urodzić, każda z nas ma inne priorytety!!!Nie będę nokogo osądzać, ani obrażac, ale bardzo Was prosze nie kasujcie postów, KAHA jest mi szczególnie bliska i wiem że chciała dobrze więc zróbcie to dla mnie i dla pamięci o moim Aniołku!!!
Elu nie życzę Ci abyś doświadczyła takiej tragedii bo to nie jest miłe, łzy, żal, rozpacz, pytanie "dlaczego" na kóre nikt Ci nie potrafi odpowiedzieć, ja wiem że jestem młoda i że pewnie będę jeszcze mamą zdrowej dzidzi ale pytanie "dlaczego to mnie spotkało?" nigdy nie znajdzie odpowiedzi, nigdy.....
A licznik mam i będę miała bo nigdy nie zapomnę o mojej kruszynce a w druga stronkę przypomina mi keidy mozemy starać się od nowa o dzidziusia i on mnie nie przygnębia, jestem z tego powodu dumna że moge patrzeć na licznik i myśleć ile moje Słoneczko jest juz w niebie!!
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie!!!!Życzę milutkiej niedzielki!! Buziaczki!!
-
Witaj Kurczaczku. Życzę miłej niedzieli.
-
I o to mi chodziło , o to abys przeczytała i oceniła .
Zrobiłaś to i nie skrytykowałas mnie za moje zdanie . I dziękuje ci za to :-*
Uszanowałas moje zdanie pomimo tego , ze uważąsz inaczej .
Licznik bedziesz miała bo tak czujesz i tak chesz , i dobrze .
Oczywiscie jest to twój wybór .
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jezeli chodzi o nastepne dziecko to zawsze bedzie cieżko podjac tą decyzje ....zawsze jak nadejdzie , ten tydzien , miesiac kiedy sie straciło poprzednie dziecko bedzie wielki strach ...obawa , ze moze to sie przytrafic znowu ....
Moze tez oczywiscie byc strach przed decyzja czy wogóle miec dziecko.
Ja ci zyczę jak najlepiej , abys jak najszybciej mogła miec swoja kruszynę .
Mam nadzieje że teraz w twoim życiu jest juz lepiej i swieci wiecej słonca niż jest czarnych chmur .
Sama wiesz ze jestes młoda i bedziesz miała dziecko i tego powinnas sie trzymac .
Mam nadzieje że wiecej nie bedzie takich nieprzyjemnych sytuacji....
-
Dziś mija 3 misiące odkąd wiemy że naszej Niuni przestało bić serduszko!!! Kochamy Cię nasz Aniołku najbardziej na świecie
- . Mamusia i tatuś.[/color]
-
- Trzymaj się Kurczaczku !! Twojemu Aniołkowi tam w niebie na pewno jest bardzo dobrze i czuwa nad Tobą każdego dnia :)
Przeczytałam też przed momentem ten list, który wkleiłaś.. nie szło nie uronić łezki.. bardzo wzruszający..
-
-
hmmm
podzielam opinię Eli
kurczaczku, glowa do góry przed wami życie,
wspaniałe, ekscytujące, jedyne, pelne nadziei i chwil do których warto już teraz sie uśmiechać.
Pamiętaj o swoim skarbie, nie zabraniam Ci tego, broń boże.
Ale rozejrzyj się do okoła, świat jest do Twojej dyspozycji - kosztuj, rozkoszuj sie nim.
uwierz mi rozpacz i smutek po stracie tylko pogorszą Twój stan, ani Twój mąż, ani Twoja rodzina i przyjaciele, ani Twoja kruszynka w niebie nikt by tego nie chciał.
życzę Ci wiary w jutro i pogody Ducha, maleństwo jest już bezpieczne, czas abyś Ty się tak poczuła.
-
Złotko, tak jak piszesz przed nami życie i jakie będzie zależy wyłącznie od nas.
Ale kobieta po poronieniu czuje się jakby zabrali jej cząstkę jej samej, to tak jakby ktoś bliski odszedł.
W przypadku śmierci kogoś bliskiego ludzie rozumieją żałobę, a w przypadku poronienia mówi się i pisze, że kobieta powinna żyć dalej normalnie. Ale dziewczyny na wszystko potrzeba czasu.... I zrozumiejcie że czas leczy rany, ale zawsze na myśl o naszych aniołkach łza zakręci sie oku.
Przecież normalne jest, że przeżywa sie śmierć dziecka...
Dlatego proszę Was wspierajcie kobiety, które przeżyły takie tragedie, ale bez słów "jeszcze będziesz miała dzieci", "może to i lepiej"...itd bo takie słowa najbardziej nas ranią. Bądźcie podporą na której się będzie można wygadać, wypłakać, bo płacz oczyszcza i uspokaja...
-
agago trafiłas w samo sedno!!!
Złotko ja usmiecham się korzystam z życia ale przychodzą momenty że wspominam, płaczę i jest mi źle...Pięknie to napisałaś....mój Aniołek jest bezpieczny i wiem że chce abym ja również była i jestem bo wiem że czuwa nade mną.
-
Długo zwlekałam z napisaniem w temacie.. Zwlekałam, bo wiem kurczaczku jak to jest gdy traci się swojego aniołka..
Jestem z Tobą całym serduchem..
Faktycznie jest tak jak pisze agaga po stracie dziecka słowa: "jeszcze będziesz miała dzieci" bolą.. Bolą i potęguje strach, przed ponowną utratą.. Faktycznie każda kobieta potrzebuje innego pocieszenia, innych słów.. Jednej pomaga współczucie, innej rozmowa, jeszcze innej obecność bliskich i ich troska.. Ale zawsze może być inaczej. Ja straciłam dzieci i kiedy umarła córeczka zamknęłam się w sobie, nie pomagało mi nic.. Nie docierało, że życie toczy się dalej, że trzeba wstać, zjeść coś, umyć się ugotować.. Do tego jeszcze miałam synka, który został zdany na dziadków, nie mogłam nie byłam w stanie opiekować się, dać Mu matczynej miłości.. Bolało mnie jak patrzyłam na Niego, przypominało, że miałam córcię.. Nie to, że Go nie kochałam, odrzucałam.. Po prostu to był jakiś letarg.. W tym przypadku nie pomogły rozmowy, czułości rodziny, bliskich, pocieszenia.. Nic, jak grochem o ścianę..
Nie wiem jakby to było dalej, ale mój synek pomógł mi... Któregoś dnia, gdy moja mama nie mogła z Nim być, spojrzał na mnie tak smutno..Te smutne oczka..Jego oczy otworzyły mi moje oczy na świat.. Na to, że mam dla kogo żyć...Że muszę się pozbierać..
A kiedy dużo później poroniłam, bałam się..że znów wpadnę w jakiś letarg.. Ale tym razem wystarczyły długie rozmowy z bliskimi.. Pamiętam, pamiętałam i będę pamiętać o moich dzieciach.. I zawsze gdy zbliżają się daty ważne dla Nich to zamykam się w sobie.. Czasem popłaczę w poduszkę, czasem jest cholernie źle na duszy...Jednak wiem, że dałam radę ze swoim smutkiem na tyle, bym mogła żyć normalnie..
Kurczaczku przepraszam, że się rozpisałam w Twoim temacie, wiem że jest Ci źle, ale wiem że jesteś w stanie o tym rozmawiać i to jest najważniejsze..
I włąśnie jest tak jak napisała agaga czas leczy rany.. Wyleczy i Twoje..
A list jest piękny.. Może faktycznie aniołkom znikają skrzydełka, gdy płaczemy, więc uśmiechnijmy się chociaż przez łzy, ale uśmiechnijmy..
Pozdrawiam i trzymaj się cieplutko kurczaczku
-
Goni@ popłakałam się czytając Twoje słowa. Teraz po tym wszystkim co przeżyłyśmy możemy powiedzieć, że jesteśmy silnymi kobietami.
Ciężko to wszystko przechodziłyśmy i przechodzimy dalej, ale już potrafimy sie uśmiechać i cieszyć z tego co mamy. Mamy nadzieję, że będzie dobrze....
Jeszcze nadejdzie czas kiedy posmakujemy macierzyństwa...
Pozdrawiam serdecznie.
Trzymajcie się Gonia i Kurczaczku.
-
Gonia nie masz za co mnie przepraszać, ja się cieszę że Wy tu kochane piszecie i że podtrzymujecie mnie na duchu a również siebie.....Piszcie o swoich smutkach ale nie płaczcie bo nasze Aniołki tego nie chcą....Musimy być silne dla nich Ty Goniu dla swojego synka....a ja i agaga musimy być silne i zbierać siły dla kolejnej Fasoleczki.Buziaczki....
-
Kurczaczku ten Twój licznicek, to Twoje odliczaie od tragedii która Was spotkała to Twój sposób na radzenie sobie z żałobą.
Może i niektórym moze się wydawać, że to z długo, że zbut to roztrząsasz....ale każdy z nas ma inna wrażliwość. Tobie najwidoczniej jest to potrzebne. Jeśli Co to pomaga to dobrze....
Ale podoba mi się to co napisałaś na końcu...że musisz zbierać siły na spotkanie z kolejnym dzieckiem.
-
Dziękuję liliann że mnie nie krytykujesz!!!
Dziś dostałam książkę "O dziecku które odrwóciło się na pięcie", czytam i czytam i nie mogę się oderwać. Polecam wszystkim którzy stracili swoje dzieci a także tym którzy są bliskimi osobami tych osób.
-
tak to dobra książka....
-
Też mam tę książeczkę, ale czytam ją z doskoku jak mi się robi ciężko.
Pozdrawiam