e-wesele.pl
Bebikowo => Po tej stronie brzuszka => Wątek zaczęty przez: monia w 22 Marca 2007, 08:19
-
każdy mnie straszy,ze nie damy sobie rady przez pierwszy miesiąc..
totalna dezorganizacja zycia.. zanim się pozbieramy do kupy i bedziemy mieli plan działania to pozabijamy sie nożami do masła.. (dodam, ze są to słowa mojej mamy )
a jak wam udało się doprowadzić życie do porządku po pojawieniu się dzidzi w domu??? az tak ciężko jest zaprowadzic porządek w domu w pierwszych tygodniach?? :mdleje: :mdleje:
-
Witaj MOnia! Ja teZsie nad tym cały czas zastanawiam. Widzę po mojej Kuzynce totalna dezorganizacje zycia.a takiego bałaganu to moje oczy nigdy nei widzialy jak u niej po porodzie i przez pierwsze dwa miesiace,. Pociesz mnie tylko fakt ze on azawsze byla bałaganiarą wieć moze nam sie trochę poszćżeści i będziemy zorganizowane babki z porzadkiem w domu i ze zrobionym poazórkamu w odpowiednim odzianiu i z włosami do rpzyjmowania gości.Ja mam do dzis już przed soba napisze Ci za dwa tygodnie. Tylko wy macie o Tyle prosciej ze macie JEDNO A JA MAM DWOJKE! Pozdrawiam i czekam Też na opinie mamuś majacych swoje dzieciaki od dłuzszego czasu jak to było bo ciekawa jestem. Pozdrawiam. GŁET
-
Wszystko zależy od dziecka i od zorganizowania mamuśki. U nas najgorszy był pierwszy tydzień bo trzeba było się dostosowac do nowej sytuacji i nowych obowiązków, ale wszystko jest do przeżycia. Później człowiek wpada w rutynę. Ja co prawda miałam łatwiej bo odpadły mi zakupy i gotowanie (to działka mojej mamy), ale myślę, że obrotna mamuśka znajdzie czas na wszystko.
-
U nas najgorszy był pierwszy tydzień
Zgadzam się z Martulką że najgorszy jest pierwszy tydzien. Ja na szczęście miałam do pomocy męża przez cały tydzień. Pózniej zostaliśmy z Mieszkiem sami i cały dom na mojej głowie. Powiem szczerze że się bałam jak sobie poradzę(dziecko, gotowanie, pranie, sprzątanie) wszystko musiałam robic sama. U nas jest ten minus że mieszkamy w Irlandii i nie mogę liczyc na pomoc mamy ani teściowej :cry: :cry: :cry: Mój mąż pracuje od 8.00 do 18.00, w sumie w domu nie ma go 12 godz ponieważ trzeba doliczyc dojazd do pracy ale jak wraca do domu to zajmuje się Miesiem przez cały czas(nawet wstaje w nocy). Pomaga mi naprawdę dużo, jest kochany :Serduszka:
-
Ja uważam jak poprzedniczki ze wszystko to kwestia organizacji. I nie prawdą jest że powrót do domu to jakiś dramat! Teoretycznie oprócz dotychczasowych obowiązków dojdzie tylko jeden - dziecko. ja tydzień po urodzeniu Kasi wróciłam do szkoły, miałam więc nie tylko dom na głowie, gotowanie, dziecko i nauke ale i chłopa, życie towarzyskie itd. Nie przeraża mnie wizja pojawienia się Tosi. Moim zdaniem gorszy od dziecka jest szczeniak, bo nie można go opanować. A dzieco? Położysz do łóżeczka i nigdzie nie ucieknie. A że płacze??? popłacze i przestanie. Tyle że ja podobno jestem rodzic - hitler.
-
jak poprzedniczki ze wszystko to kwestia organizacji
zgadzam sie w 100%
ja mialam troche inna sytuacje bo wrocilam :tupot: z 2 tygodniowym Maluchem do domu (miał żółtaczke ;( ) wiec wszystko bylo gotowe i moja Kochana Mama duzo mi pomogla w organizacji
Na uczelni zalatwilam sobie 3 miesieczny urlop wiec mialam na glowie juz tylko Malucha kiedy zasypial sprzatalam wstawialam pranko gotowalam i jak starczalo czasu to sie uczylam
A dodam ze nie mam jak do tej pory zadnej nieprzespanej nocy bo wieczorem lulam malca odkladam do lozeczka a jak sie budzi w nocy biore go do siebie do lozka i odrazu zasypia w ten sposob moge normalnie funkcjonowac wiem ze to moze zle ale wybieram wygode niz nie wyspanie :skacza:
teraz normalnie wrocilam na uczelnie :tupot: i z mezem zajmujemy sie Tomkiem na zmiane wychodze z zalozenia ze jak sie chce to da sie zorganizowac wszystko ;) :skacza:
-
ja uważam,że na początku dobrze jest,jeśli mąż ma urlop,a jeśli ne może,to żeby mogła przyjechac lub by jeśi jest w tym samym mieście) mama lub teściowa(jak kto woli).
Wszystko jest kwestią organizacji czasu,ale niestety nie zawsze.... Trzeba wziąc pod uwage samopoczucie nasze po porodzie, dzieciątko - jego maleńki jeszcze hhihi temperament i warunki,w jakich się nasze dziecko zaczyna chować....
Jeśli czujemy się nie najgorzej,wszystko jest przygotowane dla dziecka (nie ma remontu w trakcie,kartonów ne rozpakowanych,bałaganu,jaki towarzyszy remontowi itp itd) i oboje uczestniczymy w życiu maleństwa-to początki sa bardzo dobre - tak jak pisała martulka,
Ja akurat nie miałam lekko... :mdleje: .Bo bardzo źle się czułam po porodzie,dostawałam zastrzyki na wzmocnienie (mama mije robiła akurat), mieszkaliśmy w jednym pokoju w hotelu asystenckim,mąż robił na nowym mieszkniu...mama moj abyła u nas 2 tygodnie i gdyby nie ona,to uwierzcie mi-nie poradziłabym sobie.Bo kuchnia w hotelu była oddalona - cały korytarz do przejścia,więc nie wiem,jak ja bym cokolwiek ugotowała,skoro sama ledwo się poruszałam i jeszcze z Miiłkiem jak? w nosidle?.... A jak zapomnisz widelca,czy czegokolwiek,to idziesz przez cały korytarz..i znów z maluchem... A maż robił na moieszkaniu,więc ja byłabym sama,gdyby nie mama moja. A potem po 1,5 tyg wprowadziliśmy sie do siebie..Ale tez różowo nie było... wszędzie kartony,nic nie poukładane, jedynie 1 pokój nasz przygotowany dla nas i Miłka...dramat :mdleje: Nie wspominam początków dobrze..
Dlatego jeśli macie mieszkanie juz wcześniej "zasiedlone" i przygotowane gniazdko dla maleństwa, a mąz ma kilka dni chociaż urlopu i jest wciąż z wami,to wizja nie jest zła- wszytsko sie układa dobrze :jupi:
sorki,chyba conieco sie rozpisałam i mam nadzieję,że nie zdołowałam....
-
Moniu, temat rzeka - ile kobiet, tyle opinii. Z własnego doświadczenia wiem, że niczego nie da sie zaplanowac i ułożyc, że przez pewnien okres trzeba określic sobie priorytety: albo błysk w mieszkaniu, albo mama oddająca sie zupełnie dziecku. I wierzcie mi kochane dziewczyny, ze miedzy bajki można włożyc opowieści niektórych młodych mam, jak to im czasu na wszystko starcza: dom lśni, dziecko zadowolone a mąz szczęśliwy i dopieszczony :drapanie:
Ale lepiej chyba wiedziec o wszystkich niebezpieczeństwach zanim pojawi się maleństwo, niz potem budzić sie z ręką w nocniku tzn. z totalnym wyczerpaniem, depresją i wyrzutami sumienia, że inne potrafią, a ja nie :Placz_1:
Z perspektywy lat oceniam to tak:
* nawet najcudowniejsza mama lub nawet dwie mamy nie sa w stanie zastąpić męża, to jego czułość, miłośc i oddanie jest kobiecie po porodzie najbardziej potrzebne, a nie piski mamuś i licytacje, która z nich ma najlepszą receptę na opiekę nad oseskiem :nie: świeżo upieczone babcie najczęściej wprowadzaja chaos, a pełen dom powoduje brak bliskości między meżem, żoną i ICH nowo narodzonym dzieckiem :mdleje:
* śpimy razem z dzieckiem - to znaczy nie polecam wspólnego spania w jednym łożku (choc to na początku bardzo wygodne, bo "mleczarnia" tuz obok i nie trzeba wstawac), ale potem trudno wystawic berbecia z małżeńskiego łóżka - ja przerabiałam to z młodszą córuś - wojny o spanie z mamusią trwały do jej prawie 10. urodzin :mdleje:
:boks_4: śpimy w sensie: nadrabiamy razem z maleństwem braki snu, również bez wyrzutów sumienia - jeśli miałysmy zarwana noc, to chrapiemy w porze obiadu, a mąż jedzie do babci po garnuszki z żarełkiem :brawo_2:
* nie ważne są pozmywane naczynia i ustalony wcześniej porzadek - albo się jest szczęsłiwą mamą mającą szczęśliwe dziecko, albo zaganianą, styraną sprzątaczką, której dziecko burzy harmonię i etsetykę domu :drapanie:
* ułatwiajmy sobie życie, ile tylko sie da - prasujemy pieluszki (o ile ich ktos uzywa) tylko po tej stronie, która styka się z pupcią dzidzi, karmimy cyckiem - najlepszy, najtańszy i najwygodniejszy sposób :skacza: i koniecznie znajdujmy czas tylko dla siebie, choćby miała to byc maleńka godzinka :skacza:
* przez pierwsze tygodnie zamykamy chałupke dla odwiedzających cioc i wujków różnej maści i konduity - lepiej zaprosic od czasu do czasu przyjaćiołke, taką od serca, z którą wiadomo, że bedzie miło i wesoło, niz pozwalac odwiedzać dziecko tabunom przypadkowych, irytujących ludzi, z których każdy będzie alfą i omegą w pielęgnacji i wychowaniu niemowlęcia :Kill:
A tak w sumie to instynkt podopowiada bardzo wiele i trzeba sie przede wszystkim słychac samej siebie :skacza:
Ale tekscior wielki mi wyszedł, czy aby nie za mocno moralizatroski :drapanie: :drapanie: :drapanie:
MONIU :przytul: :przytul: :przytul: Ze wszystkim świetnie sobie poradzisz - wiara we własne możłiwości i pomoc męża zdziała cuda :przytul:
-
przez pierwsze tygodnie zamykamy chałupke dla odwiedzających cioc i wujków różnej maści i konduity - lepiej zaprosic od czasu do czasu przyjaćiołke, taką od serca, z którą wiadomo, że bedzie miło i wesoło, niz pozwalac odwiedzać dziecko tabunom przypadkowych, irytujących ludzi, z których każdy będzie alfą i omegą w pielęgnacji i wychowaniu niemowlęcia
A tak w sumie to instynkt podopowiada bardzo wiele i trzeba sie przede wszystkim słychac samej siebie
o tu sedno sprawy ujęłaś....
I w ogóle Twój post bym w ramki oprawiła!!!!!!
-
dfzieki dziewczyny..
dzieki klusiu..
to co zaznaczyła lila tez jest moim motto na pierwsze dni..
wszyscy w rodzinie piotra nastawiają się,ze przyjade z zuzia na komunie chrzesniicy piotra ( prawdopodobnie urodze wczesniej) a ja z uporem maniaka uwazam,ze to ostatnia rzecz która bym zrobiła
2 tygodniowy noworodek w kościele gdzie wszyscy beda na niego prychac i kichac i grzebac w wózku.. o nie..
łapki presz.. dopiero po m-cu dopusze ciotki i pociotki do dzidzi.. :ekxpert:
-
Ja w swoim watku napisałam po 4 miesiacach moje przemyslenia i mogłabym je smiało wstawic tutaj...
jedno jest pewne ze nie ma co sie przejmowac za bardzo..... samo sie ułozy....
ale ja juz madra jestem bo mineło 5 miesiacy :)
-
:glupek: Zapomniałam, skleroza, napisac o jeszcze jednej ważnej rzeczy, z którą może miec problem wiele kobiet zaraz po porodzie, mianowicie akceptacji własnego zmienionego ciała i całej fizjologii - ja miałam z tym problem, szczególnie po młodszej (chyba im młodsza matka, tym mniej świadoma :skacza:, bo przy pierwszej córuś wszystko było jakies mniej skomplikowane :drapanie: pierwszą urodziłam mając niespełna 20 lat, drugą w 29 wiośnie).
Otóż: przepełnione, cieknące i bolesne piersi, obkurczająca się macica i wywołane tym bóle, rozciete krocze - czy to miał byc ów cud macierzyństwa :drapanie: To okroponość, o ile nie gorsze uczucie - tak wtedzy myślałam :mdleje: Z jednej strony szczęscie z posiadanie dziecka, z drugiej brak akcpetacji własnego ciała - to mieszanka piorunująca. Na dodatek szalejące hormony - do załamania blisko :brewki:
Wstydziałam sie tego mojego okropnego cielska z jeszcze wielkim brzuchem, wstydziłam sie karmic dziecko w obecności męża, mamusi, jakiejś własnie nagabującej nas ciotki - brakowało mi bardzo intymności. Potem długo w nocy płakałam w poduszke, bo nie umiałam sobie z tym poradzić - czułam sie we wszystkim wystwiana na publiczny widok, prawie tak jakbym stała naga na Marszałkowskiej.
Trudno mi było również porozumięć sie z mężem - sama nie wiedziałam czego chce (widac przez te hormony), beczałam z byle powodu, czułam sie nie kochana, porzucona i bardzo nieszczęśliwa, na dodatek wydawało mi sie, że chłop powienien sie domyślić, co czuję - a to niestety, nie ta płeć :afro:
Mówcie więc dziewczyny o wszystkim: o tym właśnie, że czujecie sie nieatrakcyjne, że potrzebujecie bliskości, czułości i akceptacji męża :brawo_2: Ja, jak sie w końcu przemogłam i wyłożyłam kawę na ławę swojemu - oczywiście z krokodylimi łzami w oczach - usłyszałam, że jestem gupiutka geś i dlaczego tego po prostu nie powiedziałam :skacza: A potem to juz była sielanka :los:
A za te "ramki" dziękuję Wam bardzo, choc w "poradnictwie" raczej jestem kiepska :brewki:
A tak w ogóle to jestem bardzo ciekawa, jak ja sobie poradze z tym co wcześniej napisałam, tyle ze w innej roli: cza jak zostanę babcią (tfu, na psa urok) bedę umiała sie zastosować do wnurzeń Kllusi - mamusi :boje_sie:
-
Kllusia, hi hi jakbys napisała MOJE MYSLI i o mnie :skacza:
-
Martaxyz11, czyli jak świat stary, wszystkie baby maja te same problemy :skacza:
-
Kllusia, OJ TAK TAK :los:
-
Kallusia dokladnie siwtnie to opisalas :brawo_2:
-
:taktak:
-
Monia :los: od samego początku zatrudnij męza do pomocy przy Bobasie
-
moim skromnym zdaniem - należy we trójke uczyc sie siebie nawzajem i wszystkich przeszkadzaczy = typu babcie i tym podobne pogonic na miesiac jak najdalej...
Jesli babcie chcą pomóc - prosze bardzo - niech ugotują obiad i niech tatuś go od nich odbierze i to wszystko.
Nie wiem jak maleńkie dziecko i dwoje zdrowych dorosłych ludzi może sobie nie poradzić ze sobą?
powoli ustali się jakiś rytm, który w momencie ustalenia się zaraz się zmieni ;)
będzie dobrze - oczywiście, życie zmieni się o 180 stopni ale to sama słodycz ;)
-
wszystkich przeszkadzaczy = typu babcie i tym podobne pogonic na miesiac jak najdalej...
zgadzam sie w 100% szczegolnie tesciowe lubia pouczac i sie wtracac :mdleje:
-
Kllusia, mądrego to dobrze poczytać :los: Super to wszystko zebrałaś :brawo_2:
zgadzam sie w 100% szczegolnie tesciowe lubia pouczac i sie wtracac
No właśnie kochane teściowe. Moja odwiedziła nas już pierwszego dnia, czyli zaraz po powrocie ze szpitala :mdleje: Teraz ciągle lata to szwagra i szwagierki bo im się dzidzia urodziła, aż ją pogonili, a teraz ona (teściowa) płacze.
-
babcie i tym podobne pogonic na miesiac jak najdalej...
- no akurat z tym tak do końca sie nie zgadzam - na pewno nie "pogonić", bo w odniesieniu do własnej matki to słowo bardzo nie na miejscu. Do tego tez trzeba dyplomacji i taktu, by łagodnie wyperswadowac mamusi codzienne wizyty u nowo narodzonego wnusia i zająć ją czymś tak skutecznie, by również nie poczuła sie odrzucona np. utwierdzić w przekonaniu, że tylko jej najsmaczniejsze obiadki bedą najwspanilasza pomocą dla świeżo po porodzie córki a potem - gdy dzidzia może już wyjść na dwór - dać babci wózeczek i niech sobie po parku pochodzi z wnusiem, a Wy będziecie miały czas dla siebie :los:
Bo inaczej to tylko wzajemne żale i kolejna awantura w powietrzu - płacze teściowa, płacze mamusia a synowa albo córka też w poduszkę chlipie :brewki: A chłop... Chłop szybko ma dośc takiego domu z histeryczkami wokół i drącym sie niemowlakiem... i może sobie znależć przyjemnijesze zajęcie :pijaki: :cancan: :disco:
-
:drapanie: A tak w ogóle to wyrzućcie mnie z tego bebikowa, bo nic tu po mnie - włażę tu coraz częściej, nie wiadomo po co :dno: :los: I jeszcze mądrości jakieś - niczym stara klotka - zaczęłam wykładać :brewki: :los:
-
Kllusia, o na pewno cię nie wyrzucimy z Bebikowa. Dobre rady "starej klotki" nam się przydadzą.
-
Monia od samego początku zatrudnij męza do pomocy przy Bobasie
kochana..
tatus juz łapki zaciera i szykuje sie na tacierzyński :hahahaha:
Agniesz_ka napisał/a:
wszystkich przeszkadzaczy = typu babcie i tym podobne pogonic na miesiac jak najdalej...
zgadzam sie w 100% szczegolnie tesciowe lubia pouczac i sie wtracac
tia.. własnie planuje co by tu zdziałać żeby sie babun pozbyc.. moja mama bedzie próbowała się zabawić w niańke od pierwszych dni zycia zuzi..
by również nie poczuła sie odrzucona np. utwierdzić w przekonaniu, że tylko jej najsmaczniejsze obiadki bedą najwspanilasza pomocą dla świeżo po porodzie córki
w przypadku mojej mamy to nie wypali.. bedzie - 'tak.. kuchare ze mnie sobie zrobiła a do dziecka nie daje mi się zblizyć" i znów usłysze "wyrodna córka"
Kllusia, o na pewno cię nie wyrzucimy z Bebikowa. Dobre rady "starej klotki" nam się przydadzą.
o taktaktak :taktak:
-
Klucha czuwa, Klucha radzi, Klucha nigdy Was nie zdradzi :skacza: :luzak: :glupek: :bredzisz:
-
i znów usłysze "wyrodna córka"
- ja swojej mamusi tez nigdy nie moge dogodzic, nawet w dojrzałym wieku, kiedy juz niby pozjadałam wszystkie rozumy :skacza:
-
uważam, że mamy sa dorosłe i można im wytlumaczyć, że to jest czas tylko dla tej rodziny - niech nie chowają urazy - wiem, że ludzie są różni ale to chyba nie jest trudne do zrozumienia?
-
A ja potrzebowałam KOGOS aby był ze mna jakies 3 tygdonie po porodzie .. bałam sie jak byłam sama ze jak cos sie stanie to nie bede wiedziała co robic...
chciałam z kims pogadac ...
-
No właśnie kochane teściowe
moja caly czas chce mnie pouczac i caly czas wmawia ze dziecku pewnie jest zimno bo jej jest albo "nie dawaj mu chrupka bo sie zakrztusi" :mdleje: nie potrafi zrozumiec ze metody wychowawcze i srodki dla dzieci sie zmienily :mdleje:
Tesciowe sa niereformowalne :pogrzeb:
-
Tesciowe sa niereformowalne
hi hi hi mówi przyszła tesciowa :) :) :) :) :) i to jaka :) bo synowej :) :los:
a z tym pouczaniem to nie tylko tesciowe... najgorzej jest chyba w parku na spacerze...
10 pan daje rady CO i JAK :los:
-
Tesciowe sa niereformowalne
taaaaaaa moja córka ma już przeszło 2 lata, a teściowa nadal próbuje się wtrącać...kiedys jej na to pozwalałam...byłam młodą mamą i nie bardzo wiedziałam jak sobie ułożyć życie...Jednak w końcu postawiłam na instynkt...i wiecie co??? Podpowiedział mi trafniej niz teściowa!! I teraz nie ma bata skończyło się babci sranie!!! Bo ILE można? No ile? Nawet ja potulna jak baranek nie wytrzymałam długo jej pouczeń rad..czasem nawet zakazów..Od kilku miesiący co chwile jesteśmy na stopie wojennej... :boks_4: nawet wczoraj stoczyłysmy wojenkę...i wiecie co??? 1:0 dla mnie :hahahaha:
-
no ja akurat polecam pomoc w postaci mamy(jeśli mąż np nie ma urlopu) - u mnie się baardzo przydała i była cudowna,nie uczyla mnie na siłe, jej rady były bardzo przydatne i pomocne - np w przypadku karmienia piersią,nawału pokarmu itd.Nie martwiłam sie o dom,o gary,mama była,a ja zajmowałam się dzieckiem.
Jeśli mój mąz mógłby być z nami-to ok,ale nas była inna historia i akurat bez pomocy mamy nie byłoby różowo.
Ale to wszystko zależy od mam.Moja akurat jest z tych-wspaniałych,z którą sie rozumeimy bez słów-jest jak przyjaciółka.
-
Ale to wszystko zależy od mam.Moja akurat jest z tych-wspaniałych,z którą sie rozumeimy bez słów-jest jak przyjaciółka.
ale mówisz o swojej mamie?? Nie o mamie twojego meza czyt, teściowej? a zresztą u mnie to jeden gips... :mdleje: obie działają mi na nerwy :boks_4:
-
Ja też nie chcę żeby mi się ktoś po domu kręcił, moja mam jest na tyle taktowna że nawet jej do głowy nie przyjdzie, no chybaże ją o to poproszę. Ale z teściami to już inna sprawa.... Już zapowiedziałam małżowi że pierwsze 2 doby po porodzie ana 99% będę miała cesarkę do szpitala ma wstęp tylko on Ja będę musiała jakoś dojść do siebie i nauczyć się jak z Niunią sobie radzić i bynajmniej nie będę miała siły ani ochoty na zajmowanie się gośćmi przynajmniej w tych pierwszych dniach. A przed oczami mam obraz kiedy teściowie popędzili zobaczyć wnuka w tym samym dniu , w którym sie urodził i tak z jednej strony im się nie dziwię bo pierwszy wnuk i td... ale szwagierka rodziła 34 godziny i dziewczyna była wykończona i chociażby z tego względu powinni sobie odpuścić. No i jeszcze powrót ze szpitala do domu. Mam taki zamiar wrócić we trójkę a nie w asyście teściów i ie przemówi do mnie argument że klamotów dużo itd najwyżej mąż się przeleci kilka razy i tyle. Bo niestety szwagierce asystowali :mdleje: a dziewczyna jest na tyle taktowna że jej się nie chciało już kłócić z nimi. Ale ja mam zamiar być twarda i w tych kwestiach akurat mam bardzo bojowy nastrój.
-
No to ja się ciesze że moi rodzice sądaleko a teściowa rozumna - zapowiadziała że jak nie będę miała ochoty to ona wytrzyma aż do domu wrócimy i zajmie się Kasią zamiast nalatywać na mnie w szpitalu. Oczywiści M ma zrobić zdjęcia i jeżeli ja wyraże taką ochotę to chętnie przyjedzie, ale nic na siłe.
Moi nim się zbiorą ze stolicy to pewnie będą ze 2-3 dni po porodzie, aczkolwiek mogą mnie zaskoczyć, ale na 100% nie będą się narzucać - raczej przyjadą w formie pomocy do Kasi.
A reszta gości ma wstęp do domu po 6 tygodniach!
-
No i jeszcze powrót ze szpitala do domu. Mam taki zamiar wrócić we trójkę a nie w asyście teściów i ie
wlasnie tego sie najbardziej obawiam
ja już zapowiedziałam mężowi że ma czasami nie dzwonic do swoich rodziców jak zaczne rodzić bo oni są zdolni przyjechac do szpitala i wystawać pod oknami (tak jak w przypadku szwagierki) mam nadzieje że robili tak tylko ze wzgledu na to ze to ich córka
ja chce wszystkich zawiadomić że już urodzilismy po.........
wyobraźcie sobie rodzisz już 8 godz a tu ciagle telefony bo przecież im sie dłuzy
normalnie traume przechodze przez to
kolejna rzecz to to że mój mąłż urlopu raczej nie wezmie bo poprostu nie moze
ale moja mama bedzie ze mna bo narazie bedziemy mieszkac z nia
bedzie mi gotowac obiadki, przypilnuje malej jak bede chciała sie wyspac wiem że moge na nią liczyc
pozmywa, wypierze i wyprasuje
ale sama nie bedzie sie wtracac bo juz kilka razy mialam okazje to sprawdzic
w sytuacjach w ktorych to my musimy podjąc decyzje daje nam wolna reke
tesciowie napewno zjawią sie bardzo szybko ale mnie nie uswiadczą bo nie bede ich zabawiac
moga zobaczyc małą i do domu
a reszta gosci to pojecia nie mam czy ktokolwiek (oprócz naszego rodzenstwa) bedzie chciał nas odwiedzic
-
mój piotrek własnie wymyslił wycieczki rodzinne..
na mojego pecha w szczecinie mieszka wiekszośc jego rodziny.. zarówno ze strony taty jak i mamy.. ja mam tujedynie rodziców.. siostra 100km dalej w świnoujściu..
moi rodzice i teście - ok.. ale nie wyobrażam sobie żeby miały nas nachodzic jego ciotki i pociotki.. nie wiem jeszcze co zrobić z pradziadkami.. ja i tak bede miała pełne rece roboty.. nie mam zamiaru stac w garach żeby 2daniowy obiadek ukuchtowac i do tego na deserek machnąc ciasto a potem siedziec X godzin zeby jeszcze zabawiac towarzystwo.. .. i tak dla każdej ciotki z wujkiem którzy beda chcieli nas odwiedzić.. dobrze, ze mamy zmywarke... inaczej bym sie pocięła szarym mydłem :mdleje:
chce się na pierwszy m-c ograniczyc do teściów, moich rodziców i mojej siostry.. reszta zobaczy myszkę m-c póxniej jak juz podrośnie i jakąkolwiek odpornośc uzyska.. nie wcześniej..
juz odmówiłam przyjazdu z zuzia na komunie ( gdyby faktycznie wczesniej się pojawiła na świecie).. wzbudziło to ogólne zdziwienie.. jakos niektórzy zrozumiec nie potrafią,że jest to noworodek.. ja zaraz po porodzie.. na komunii ma byc około 40-50 osób.. jak narazie dookoła każdy kicha i prycha.. wiadomo.. dzidzia.. taka sliczniutka.. " a do kogo podobna??" i zaczyna się łasowanie łap do wózka i mizianie bobaska ( o prychaniu i kichaniu nie wspomnę).. ehhhhhhhhhhh.. łapki bym poucinała.. :boks_4:
-
Tak Was czytam i juz mam doła - ja nigdy nie pchałam się w odwiedzinami młodej mamy na siłę. Raczej umawiałam się, wysysłałam sms....za to pomysły mojej tesciowej .... szok po prostu - jak szwagierka urodziła to ona potrafiła mieszkając ileś tysięcy kilometrów stąd wysłać do szpitala delegację w postaci teścia, mojego małża i jego dwóch braci :mdleje: na nic były moje protesty i tak była szybsza-o fakcie tych super odwiedzin w dzień po porodzie dowiedziałam się po wizycie :pogrzeb: ja swojemu małżowi na pewno wczesniej zapowiem i jej też - żeby przypadkiem nie próbowała :boks_4: (to było 7 late temu i jeszcze małżeństwem nie byliśmy - teraz taki numer by nie przeszedł)
-
pomysły mojej tesciowej .... szok po prostu
Maja u mnie tesciowa byla u mnie zamin zdazylam z Maluchem dojsc na swoja sale z obserwacji :mdleje: nawet nie mialam kiedy sie przebrac :pogrzeb:
-
juz odmówiłam przyjazdu z zuzia na komunie ( gdyby faktycznie wczesniej się pojawiła na świecie).. wzbudziło to ogólne zdziwienie.. jakos niektórzy zrozumiec nie potrafią,że jest to noworodek.. ja zaraz po porodzie.. na komunii ma byc około 40-50 osób
I bardzo dobrze zrobilas :brawo_2: po co stresowac malucha i narazac na choroby
a poza tym to niewiadomo jak bedziesz sie czula po porodzie (ludzie nie mysla o samopoczuciu mlodej mamy tylko o sobie)
-
Maja u mnie tesciowa byla u mnie zamin zdazylam z Maluchem dojsc na swoja sale z obserwacji nawet nie mialam kiedy sie przebrac
ja pier..... normalnie wyszłabym z siebie i staneła obok
sorka ale beznadziejne zachowanie
mi sie wydaje ze wiem czemu tesciowie sie tak zoachowuja
poprostu cały czas mają nas za małe dzieci ktore napewno sobie nie poradza i oni musza nad wszystkim czuwać
a po drugie to przecież jest ich wnuk i oni mają prawo NATYCHMIAST go/ja zobaczyc bo to ich wnuk
ale nikt nie pomysli czyj syn/corka
im sie nalezy
ale jestem dzisiaj nabuzowana wlasnie na tesciow wiec moje opinie moga byc tendencyjne :skacza:
-
ale mówisz o swojej mamie??
tak,o swojej.
Ja się cieszę,że leżałam w izolatce po porodzie,więc nikt do mnie nie miał wstępu :jupi: poza mężem.
Ale po powrocie do domku,dobe później przyjechała moja mama (na nasza wyraźną prośbę) i baardzo nam pomogła.Powtórzę-przy Miłku,przy mnie,przy nas i przy remoncie.Jej obecność była niezastąpiona i niezbędna.Ale to taka sytuacja była.W innych okolicznościach pewnie dalibysmy sobie radę sami.
-
ja tez licze na pomoc mamy i wcale nie mam zamiaru z niej rezygnować
-
Podnosze temat-interesuje mnie bardzo ;D ;D ;D ;D
przyznam ze odrazu po porodzie jeade 60km od Sz-na do mojej ukochanej siostry z Mają.tam bedzie przygotowane łózeczko jej rzeczy,wózek..przynajmniej na pierwsze 2tyg...mamy fantastyczne relacje,wiem ze ze szwagrem juz sie nie moga doczekac naszej rodzinki w swoim duzym domu.Bede czuła sie spokojniejsza wiedzac ze mam pod reką ją,jej psiapsióle połozną i zaprzyjaznionego pediatre,,mój maż dostenie raptem pare dni urlopu-potem MUSI wrócic do pracy (pracuje od 8-18) wiec byłabym sama jak pies w Szczecinie(mam tu tylko garstke kolezanek)
Natomiast jestem w tej komfortowej sytuacjii ze moja i G rodzina jest czająca system-nikt nie bedzie atakował nas na naszej kawalerce bez mpjego zaproszenia..
Inna sprawa ze tesciowa JUZ mysli ze jak co wekend do tej pory bedziemy sie kulac z Mają doniej 80km..a tak na bank nie bedzie.Ciesze sie bardzo ze bedziemy mogli przez te pierwsze dni skupic sie na dzidzi z G.zajmiemy góre chałupy sis-ona zatroszczy sie o pranie gotowanie itp..
Jako ze zupełną niewiadomą opieka nad taką kruszyną naturalne jest ze sie martwie... :-[ czy sobie poradze...
-
marta nie martw sie
to przyjdzie samo - ja nigdy nie miałam do czynienia z małymi dziecmi a jakos dałam rade
ty napewno dasz radę - zresztą jakby co to sis ci pomoze
-
oj to co tu wyczytalam daje mi duzo do myslenia. Ja dla odmiany bardzo bym chciala pomoc mamy ale niestety jej juz z nami od kilkunastu lat nie ma;( Boje sie bardzo jak dam z wszytkim rade. Na szczescie malzonek bedzie mial urlop:)Tescie mieszkaja 45km od nas i nie maja swojego srodka transportu wiec beda skazani na mojego meza a tym samym my zadecydujemy kiedy maja sie zjawic. Razem z nami mieszka moj tata wiec mam nadzieje ze troszke nam pomoze. Napewno bedzie kapal malego bo jest w tym doskonaly:)
-
marta nie martw sie
to przyjdzie samo - ja nigdy nie miałam do czynienia z małymi dziecmi a jakos dałam rade
ty napewno dasz radę - zresztą jakby co to sis ci pomoze
Ania,dzięki za słowa otuchy...obym rzeczywiscie szybko sie uczyła mojego dziecka...
-
marta nie martw sie
to przyjdzie samo - ja nigdy nie miałam do czynienia z małymi dziecmi a jakos dałam rade
ty napewno dasz radę - zresztą jakby co to sis ci pomoze
Ania,dzięki za słowa otuchy...obym rzeczywiscie szybko sie uczyła mojego dziecka...
nauczysz sie, jak każda z nas :)
ja nie będe czarować... dla mnie początki były "straszne".... wyłam bez powodu, czułam sie bezradna..i byłam sama - tzn. z meżem na początku a potem sama (dobrze ze sis wpadala jak mogla)).. jak Maksio mial miesac wyladowalam na 2 tyg u rodziców - WTEDY BARDZO MI POMOGLI :). chyba zalapalam bym sie na depreche jakby zostala w krk (tak tylko zaliczylam beb bluesa)..po powrocie juz nam sie jakos lepiej układało ;) Poznalimsy sie.... :D ale uwazam ze pierwszy miesac zycia malucha, moze nawet 1,5 to........... ostra jazda ;)
Jak tlyko mozecie liczyc na wsparcie to korzystajcie :)
Martus jestes w komfortowej sytuacji :D ZObaczysz będzie super :)
Netula - tato to juz spora pomoc :)
-
Moja kolezanka ktora ma juz dziecko tez powtarza ze kazda mama sobie daje rade taki nasz instynkt maciezynski.
Powiem szczerze ze ja tez od jakis 2 miesiecy zastanawiam sie czy dam sobie rade z takim maluszkiem. Czy dobrze go beda pielegnowac,zajmowac,ubierac,itd...takie pytania nachodza mnie takze coraz częsciej, to prawda ze dziadków bede miala tez blisko i pwnie zawsze mi pomoga ale nie moga spedzac ze mna 24h. na dobe,a mąż hm..nie wiem czy będzie jesli bedzie miał kontrakt za granica, napewno bedzie ale ile i kiedy to nie wiem. Dlatego ja tez nad tym wszytskim mysle.
-
ja sie bałam strasznie, ale wszystko poszlo duzo duzo latwiej niz myslalam. bylam sama z mezem, czasami przyjezdzala mama lub babcia. Radzilismy sobie jak umielismy, dziecko przezylo, my tez :) Najgorsze byly mysli przed porodem co to bedzie, jak ja sobie poradze jak M wroci do pracy (wrocil jak Mala miala 2 tygodnie i bylam z nia SAMA do 17), jak sobie poradze dodatkowo ze szkola i jakos wszystko sie ulozylo. Byly lzy, nerwy, ale to chyba normalne. Obiady gotowalam sama lub maz po powrocie...
-
Martuś, poradzisz sobie Kochana, jak każda z nas :przytul:
Ja byłam od początku sama z małą - Tomek wracał z pracy ok. 17:00 i dałam radę chociaż też bardzo się bałam na początku.
Buzialki :-*
-
Dacie radę dziewczyny, po prostu tak to już jest ze jak się Dzidzia urodzi to się wie i już :)
-
a ja miałam kompletnąamnezje
zapomniałam ze dziecko sie przewija, odbija
bardzo pomógł mi mąż i mama chociaz ona nawet mniej
niestety najgorsze sie sprawdzilo
tesciowa byla praktycznie codziennie i potrafila małą smyrac z stópke kiedy ja ją karmiłam
a ja bylam w takim amoku ze nie potrafiłam sie sprzeciwic
bo przeciez ona przychodzi do wnuczki >:(
pierwsze 2 mies wspominam najgorzej i wypominam sobie mnostwo rzeczy ktore mogłam zrobic lepiej inaczej ale coz czasu sie nie cofnie a wlasciwie krzywdy małęj nie zrobiłam bo żyje rośnie i wszystko jest ok
to prawda ze trzeba zaufac instynktowi ale moj byl jakiś zagłuszony
-
Bo teściowa jest najlepsza gdy jej nie ma ;)