e-wesele.pl
różności => Fun Forum => Wątek zaczęty przez: Madzialena w 8 Lutego 2007, 21:46
-
Mamy już kilka nowych zabaw... np, skojarzenia, układanka itp... a ja mam ochotę na coś nowego :taktak:
zna ktoś coś ciekawego?
nie wiem.. może być stara "państwa, miasta" wiecie... ktoś podaje jakąś literę, np. M-a my podajemy państwo, miasto, markę samochodu, roślinę (albo podział na warzywa i owoce), imię żeńskie, imię męskie, kolor itp (co tam sobie ustalimy) wszystko rozpoczynające się tą literą..
tylko, że to będzie dobre, póki litery się nie skończą :taktak: .. no chyba, że będziemy powtarzać litery ale bez powtarzania nazw...
chyba, że ktoś zna coś lepszego? liczę na Was :przytul:
-
tak :tak_2: tak ja też bym sie w coś nowego pobawiła ale państwa miasta będą na krótko! ale przynajmniej coś nowego!czy ktoś dołaczy i zacznie! :tupot: :tupot: :tupot:
-
no dobra... tylko określcie, jakie nazwy podajemy..
1) Państwo
2) Miasto... i ??
skoro nikt nie chce nic nowego wymyślić :(
-
Jest jeszcze zabawa w tworzenie opowiadania.
Dodajemy po jednym zdaniu, tak aby został zachowany sens.
Początkiem może być:
Dawno, dawno temu.. :D
-
Jest jeszcze zabawa w tworzenie opowiadania.
O tak :D Chyba to moze byc fajne :D Bedziemy przed pare miesiecy układac opowiadanie i moze z tego wyjsc cos fajnego :D
-
Ok. Więc zaczynam :D
"Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda.. [:D]
-
"Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda..
obudziła się w dzień swojego Ślubu i...
-
"Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała :los:
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swoje męża i zaczęła głośno płakać...
-
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
-
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie..
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-Co my teraz zrobimy? - zapytała kobieta wtulając się mocno w ramiona swojego męża. Chyba męża.
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-Co my teraz zrobimy? - zapytała kobieta wtulając się mocno w ramiona swojego męża. Chyba męża.
-cóż.. zaczniemy kopać tunel-odpowiedział mężczyzna i zaraz zabrał się do pracy...
Kopali i kopali... minęło wiele dni... a oni wciąż kopali... raz przed siebie.. raz wgłąb ziemi.. jednak opadali z sił, byli coraz bardziej głodni i zmarznięci...
I wówczas... gdy wydawało się, że sytuacja jest zupełnie beznadziejna, gdy małżonkowe byli ledwie żywi .....
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-Co my teraz zrobimy? - zapytała kobieta wtulając się mocno w ramiona swojego męża. Chyba męża.
-cóż.. zaczniemy kopać tunel-odpowiedział mężczyzna i zaraz zabrał się do pracy...
Kopali i kopali... minęło wiele dni... a oni wciąż kopali... raz przed siebie.. raz wgłąb ziemi.. jednak opadali z sił, byli coraz bardziej głodni i zmarznięci...
I wówczas... gdy wydawało się, że sytuacja jest zupełnie beznadziejna, gdy małżonkowe byli ledwie żywi
zauważyli w oddali sylwetkę jakiegoś człowieka i natychmiast pobiegli w jego stronę. Okazało się, że...
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-Co my teraz zrobimy? - zapytała kobieta wtulając się mocno w ramiona swojego męża. Chyba męża.
-cóż.. zaczniemy kopać tunel-odpowiedział mężczyzna i zaraz zabrał się do pracy...
Kopali i kopali... minęło wiele dni... a oni wciąż kopali... raz przed siebie.. raz wgłąb ziemi.. jednak opadali z sił, byli coraz bardziej głodni i zmarznięci...
I wówczas... gdy wydawało się, że sytuacja jest zupełnie beznadziejna, gdy małżonkowe byli ledwie żywi
zauważyli w oddali sylwetkę jakiegoś człowieka i natychmiast pobiegli w jego stronę. Okazało się, że...jest to tajemniczy wędrowiec, człowiek wielkiej mądrości, który mógł im pomóc odnaleźć się w tej nowej sytuacji - alchemik swego rodzaju.
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-Co my teraz zrobimy? - zapytała kobieta wtulając się mocno w ramiona swojego męża. Chyba męża.
-cóż.. zaczniemy kopać tunel-odpowiedział mężczyzna i zaraz zabrał się do pracy...
Kopali i kopali... minęło wiele dni... a oni wciąż kopali... raz przed siebie.. raz wgłąb ziemi.. jednak opadali z sił, byli coraz bardziej głodni i zmarznięci...
I wówczas... gdy wydawało się, że sytuacja jest zupełnie beznadziejna, gdy małżonkowe byli ledwie żywi
zauważyli w oddali sylwetkę jakiegoś człowieka i natychmiast pobiegli w jego stronę. Okazało się, że...jest to tajemniczy wędrowiec, człowiek wielkiej mądrości, który mógł im pomóc odnaleźć się w tej nowej sytuacji - alchemik swego rodzaju.
- usiądźcie koło mnie - powiedział siadajac na piasku
- pomóż sie nam wydostać - poprosiła błagalnym tonem żona (chyba żona)
- uspokójcie sie - powiedział akchemik łagodnym tonem - wyobraźcie sobie, ze ja...
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-Co my teraz zrobimy? - zapytała kobieta wtulając się mocno w ramiona swojego męża. Chyba męża.
-cóż.. zaczniemy kopać tunel-odpowiedział mężczyzna i zaraz zabrał się do pracy...
Kopali i kopali... minęło wiele dni... a oni wciąż kopali... raz przed siebie.. raz wgłąb ziemi.. jednak opadali z sił, byli coraz bardziej głodni i zmarznięci...
I wówczas... gdy wydawało się, że sytuacja jest zupełnie beznadziejna, gdy małżonkowe byli ledwie żywi
zauważyli w oddali sylwetkę jakiegoś człowieka i natychmiast pobiegli w jego stronę. Okazało się, że...jest to tajemniczy wędrowiec, człowiek wielkiej mądrości, który mógł im pomóc odnaleźć się w tej nowej sytuacji - alchemik swego rodzaju.
- usiądźcie koło mnie - powiedział siadajac na piasku
- pomóż sie nam wydostać - poprosiła błagalnym tonem żona (chyba żona)
- uspokójcie sie - powiedział akchemik łagodnym tonem - wyobraźcie sobie, ze ja...
jestem przybyszem - posłańcem z Waszej przyszłości. Przybyłem tu, aby przekazać Wam, że......
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-Co my teraz zrobimy? - zapytała kobieta wtulając się mocno w ramiona swojego męża. Chyba męża.
-cóż.. zaczniemy kopać tunel-odpowiedział mężczyzna i zaraz zabrał się do pracy...
Kopali i kopali... minęło wiele dni... a oni wciąż kopali... raz przed siebie.. raz wgłąb ziemi.. jednak opadali z sił, byli coraz bardziej głodni i zmarznięci...
I wówczas... gdy wydawało się, że sytuacja jest zupełnie beznadziejna, gdy małżonkowe byli ledwie żywi
zauważyli w oddali sylwetkę jakiegoś człowieka i natychmiast pobiegli w jego stronę. Okazało się, że...jest to tajemniczy wędrowiec, człowiek wielkiej mądrości, który mógł im pomóc odnaleźć się w tej nowej sytuacji - alchemik swego rodzaju.
- usiądźcie koło mnie - powiedział siadajac na piasku
- pomóż sie nam wydostać - poprosiła błagalnym tonem żona (chyba żona)
- uspokójcie sie - powiedział akchemik łagodnym tonem - wyobraźcie sobie, ze ja...
jestem przybyszem - posłańcem z Waszej przyszłości. Przybyłem tu, aby przekazać Wam, że......
jednak nie jesteście sobie przeznaczeni.... przykro mi...
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-Co my teraz zrobimy? - zapytała kobieta wtulając się mocno w ramiona swojego męża. Chyba męża.
-cóż.. zaczniemy kopać tunel-odpowiedział mężczyzna i zaraz zabrał się do pracy...
Kopali i kopali... minęło wiele dni... a oni wciąż kopali... raz przed siebie.. raz wgłąb ziemi.. jednak opadali z sił, byli coraz bardziej głodni i zmarznięci...
I wówczas... gdy wydawało się, że sytuacja jest zupełnie beznadziejna, gdy małżonkowe byli ledwie żywi
zauważyli w oddali sylwetkę jakiegoś człowieka i natychmiast pobiegli w jego stronę. Okazało się, że...jest to tajemniczy wędrowiec, człowiek wielkiej mądrości, który mógł im pomóc odnaleźć się w tej nowej sytuacji - alchemik swego rodzaju.
- usiądźcie koło mnie - powiedział siadajac na piasku
- pomóż sie nam wydostać - poprosiła błagalnym tonem żona (chyba żona)
- uspokójcie sie - powiedział akchemik łagodnym tonem - wyobraźcie sobie, ze ja...
jestem przybyszem - posłańcem z Waszej przyszłości. Przybyłem tu, aby przekazać Wam, że......
jednak nie jesteście sobie przeznaczeni.... przykro mi...
...lepiej dla was będzie się rozstać i zapomnieć o sobie... , lecz dziewczyna nabrała łeż w oczach, spojrzała na ukochanego i rzekła...
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-Co my teraz zrobimy? - zapytała kobieta wtulając się mocno w ramiona swojego męża. Chyba męża.
-cóż.. zaczniemy kopać tunel-odpowiedział mężczyzna i zaraz zabrał się do pracy...
Kopali i kopali... minęło wiele dni... a oni wciąż kopali... raz przed siebie.. raz wgłąb ziemi.. jednak opadali z sił, byli coraz bardziej głodni i zmarznięci...
I wówczas... gdy wydawało się, że sytuacja jest zupełnie beznadziejna, gdy małżonkowe byli ledwie żywi
zauważyli w oddali sylwetkę jakiegoś człowieka i natychmiast pobiegli w jego stronę. Okazało się, że...jest to tajemniczy wędrowiec, człowiek wielkiej mądrości, który mógł im pomóc odnaleźć się w tej nowej sytuacji - alchemik swego rodzaju.
- usiądźcie koło mnie - powiedział siadajac na piasku
- pomóż sie nam wydostać - poprosiła błagalnym tonem żona (chyba żona)
- uspokójcie sie - powiedział akchemik łagodnym tonem - wyobraźcie sobie, ze ja...
jestem przybyszem - posłańcem z Waszej przyszłości. Przybyłem tu, aby przekazać Wam, że......
jednak nie jesteście sobie przeznaczeni.... przykro mi...
...lepiej dla was będzie się rozstać i zapomnieć o sobie... , lecz dziewczyna nabrała łeż w oczach, spojrzała na ukochanego i rzekła...
- to Ty jestes najdrozsza mi osoba na świecie.. nie chce zyc bez Ciebie...
Na jej policzkach pojawily sie lzy, jedna za druga płynęly niczym strugi deszczu...
-
Dawno, dawno temu pewna Panna Młoda obudziła się w dzień swojego Ślubu i.....okazało się, że ten dzień już był - po prostu go przespała. Usiadła na brzegu łózka, koło swojego męża i zaczęła głośno płakać...
Jej szloch zbudzil swiezo upieczonego malzonka, ktory, po wysluchaniu zrozpaczonego zawodzenia swoje zony, swierdzil, drapiac sie po glowie, ze on tez nic nie pamieta!
- Czyzbysmy az tyle wypili, ze film nam sie urwal? - zapytal.
Wyszedł do kuchni i zobaczyl na stole lezaca kartke papieru.
Na kartce widniało kilka zdań w nieznanym małżonkom języku, oraz tajemnicze inicjały wykaligrafowane nader starannie...
- Ktos sobie chyba zarty z nas stroi! - zdenerwowal sie maz.
- a może to jakaś wróżba? - z nadzieją spytała zona..
-Może... jeśli jednak to jakaś groźba?- rozdygotanym głosem zapytał mężczyzna i z przerażeniem spojrzał na małżonkę..
Obydwoje ze strachem w oczach wybiegli z domu i pobiegli w strone ogrodu
Tam czekało ich kolejne zaskoczenie - cały ogród przykrywał biały, lekki i niebywale zimny puch - a był przecież środek lata!
Rozejrzeli się dookoła i spostrzegli, że w jednym momencie wszystko zniknęło - zostali sami na śnieżnej pustyni.
-Co my teraz zrobimy? - zapytała kobieta wtulając się mocno w ramiona swojego męża. Chyba męża.
-cóż.. zaczniemy kopać tunel-odpowiedział mężczyzna i zaraz zabrał się do pracy...
Kopali i kopali... minęło wiele dni... a oni wciąż kopali... raz przed siebie.. raz wgłąb ziemi.. jednak opadali z sił, byli coraz bardziej głodni i zmarznięci...
I wówczas... gdy wydawało się, że sytuacja jest zupełnie beznadziejna, gdy małżonkowe byli ledwie żywi
zauważyli w oddali sylwetkę jakiegoś człowieka i natychmiast pobiegli w jego stronę. Okazało się, że...jest to tajemniczy wędrowiec, człowiek wielkiej mądrości, który mógł im pomóc odnaleźć się w tej nowej sytuacji - alchemik swego rodzaju.
- usiądźcie koło mnie - powiedział siadajac na piasku
- pomóż sie nam wydostać - poprosiła błagalnym tonem żona (chyba żona)
- uspokójcie sie - powiedział akchemik łagodnym tonem - wyobraźcie sobie, ze ja...
jestem przybyszem - posłańcem z Waszej przyszłości. Przybyłem tu, aby przekazać Wam, że......
jednak nie jesteście sobie przeznaczeni.... przykro mi...
...lepiej dla was będzie się rozstać i zapomnieć o sobie... , lecz dziewczyna nabrała łeż w oczach, spojrzała na ukochanego i rzekła...
- to Ty jestes najdrozsza mi osoba na świecie.. nie chce zyc bez Ciebie...
Na jej policzkach pojawily sie lzy, jedna za druga płynęly niczym strugi deszczu...
Jednak pozostała jeszcze sprawa ich powrotu do pieknego, pełnego ciepła domu, w którym spędzili wspaniałe chwile, a także ogrodu ....