e-wesele.pl
ślub, ślub... => Formalności => Wątek zaczęty przez: Sylvi w 28 Stycznia 2005, 16:09
-
Jak wspominacie spowiedz przedslubna. Jest wiele opinii na ten temat, wiekszosc niestety bardzo negatywnych.
Od siebie moge napisac,ze ksiadz,na ktorego my trafilismy byl wspanialym czlowiekiem,ktory sprawil,ze wszelki przygotowania formalne do dnia naszego slubu byly czysta przyjemnoscia:)
Zycze wszystkim tak pozytywnych doswiadczen jak nasze:)
Czekam na opinie innch :)
-
Mnie to ominie ufffffffffff :lol: :lol: :lol:
-
Mnie to ominie ufffffffffff :lol: :lol: :lol:
:D :D :D
Nasza była w ogóle jedna.... Bo powinny być dwie spowiedzi przedślubne,jakbyście nie wiedzieli :wink: Ale my mieliśmy jedną, bo mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem :)
Ale w sumie spowiedź oboje wspominamy całkiem przyjemnie - krótko, zwięzło i na temat!!!! :) uffff.
Chociaż, hihi, jak podeszlismy do konfesjonału, i zobaczyliśmy w nim naszego proboszcza.. (o którym wspominałam juz nieco)- to po prostu odwrócilismy się na pięcie i poszliśmy do innego!! Mogę się założyć, że z nim nie byłoby tak łatwo :shock:
Ale nasz ksiądz był bardzo miły i .... młody, toteż podejście miał dosyć liberalne :D
-
Ja również nie mam zastrzeżeń do spowiednika, my co prawda mieliśmy spowiedź dwa razy - drugą dzień przed ślubem, ale pierwsza nie różniła się praktycznie niczym od powszechniej a druga była :shock: bardzo miła, tak właściwie to wyglądała jak rozmowa i na prawdę wiele mi dała wsparcia przed tym ważnym dniem
Nie ma się czego obawiać :D
-
Asiek! Nie rozumiem, mieliscie jedna spowiedz dlatego,ze razem mieszkalliscie?? Prosze o wiecej szczegolow.Mylse,ze co niektore forumki i forumowicze moga byc zainteresowani zglebieniem temtu...
-
Tak jest, jak się dostaje kartkę z wyszczególnieniem nauk, poradnią, skupienie i spowiedzią to ksiądz od razu mówi, że obowiązują dwie ale tylko tych którzy nie mieszkają razem; ci którzy mieszkają już ze sobą mają tylko jedną spowiedź - dzień przed ślubem
I tyle :P
-
acha
zobacz..
nam nic takiego nie powiedział.... :roll:
moze dlatego,zę baliśmy się przyznac do mieszkana razem....
-
Nam tez nic takiego nikt nie powiedzial i w efekcie koncowym mielismy 2 spowiedzi :roll:
-
Ja także mieszkam z moim przyszłym ślubnym już ponad rok. Troche sie boje isc z tym grzechem do spowiedzi. Jednego razu to ksiadz mnie pogonil i nie dal rozgrzeszenia włąsnie z tego powodu - to bylo jak policzek.! No ale co powiesić sie mam? hihiih. Ksieza powinni wziac pod uwagę ze swiat sie zmnienia. A tak na marginesie jesli czesc przykazan zmienili na swoja korzyść (np Musisz człowieku rzucać na tace w czasie mszy) to dlaczego nie zmnieą innych przykazań. Wiadomo że świat idzie do przodu, ludzie coraz pozniej sie pobierają! Ogólnie widomo że 99% par współżyje przed ślubem!
(To tylko moja opinia-nie chce nikogo urazic jakby co!)
-
oj... święte słowa.... :roll:
-
mam ten sam problem, ja mieszkam ze swoim narzeczonym już 4 lata. I rózwnież nie dostałam z tego powodu rozgrzeszenia, a jak poszłam po zaświadczenie żebym mogła być świadkiem na bierzmowaniu mojej siostry to z ledwością go uzyskałam, a ksiądz mi dał do zrozumienia że baaardzo źle postępuję :!: i po jakiekolwiek następne zaświadczenia już mam się nie pokazywać bo i tak nie dostanę. :!:
Dlatego boję sie trochę tej spowiedzi przedślubnej a tym bardziej boje się momentu jak pójde dać na zapowiedzi....to się dopiero nasłucham :x
-
zrób to co ja....
kup stopery w aptece...
na koniec usłyszysz tylko pukpik w konfecjonał i powiedz bóg zapłać... i będzie po wszystkim.... :wink:
-
Mnie tez to troche martwi, bo my rowniez mieszkamy razem 2,5 roku. Wiem, ze w mojej parafii ksieza sa baaardzi problemowi :? No nic, wszystko sie okaze za jakis czas ;-)
-
Ja nie mialam problemow ze spowiedzia.
Dostalam rozgrzeszenie nawet po uslyszeniu twierdzacej odpowiedzi na pytanie dotyczace kontaktow fizycznych miedzy nami. Zyczyl nam wszystkiego naj,uslyszalam stukpuk i bylo po wszystkim :lol:
-
ksiadz u mnie w parafi nie wymaga karteczek od spowiedzi, od nas nei i od swiadkow tez nie. Powiedzial, ze jesli ktos nie byl u spowiedzi to ma nie podchodzic do komuni.
powiedzial ze spowiadamy sie przed Bogiem z wlasnej woli i jesli ktos nie chce to nie, ale dla wlasnego sumienia niech nie podchodzi do komuni...
-
Ania, ale macie "ludzkiego ksiedza" ;-) :!: , to naprawde mile co powiedzial. Szkoda, ze w wiekszosci kosciolow siedza "materialisci-biurokraci" :?
-
Nam tez nic takiego nikt nie powiedzial i w efekcie koncowym mielismy 2 spowiedzi :roll:
Nasz ksiądz po prostu zapytał czy mieszkamy razem. A my zgodnie... TAK. Na to ksiądz: ale wiecie,że nie powinniście? A my.. no chyba.... No to on na to: to wykreślam wam spowiedź jedną.
Ale nie musiała byc na dzień przed ślubem. Nam powiedział, że w tygodniu przed samy m ślubem. Ale my akurat poszliśmy chyba w czwartek :)
Nie rozumiem tego, że nie dał WAM rozgrzeszenia za to!!! Paranoja. A poza tym nie musicie iść do spowiedzi w swoim kościele, w tym, w którym bierzecie ślub!!! Idźcie do takiego,jaki polecają Wam znajomi....
-
Bardzo proszę o odpowiedź forumki które nie miały problemów z rozgrzeszeniem na spowiedzi, w jakich kościołach się spowiadały.
-
no i tak powinno być...... Spowiedz jest przed Bogiem a nie przed ksiedzem. Księża w tych czasach również prowadzą czasem "dziwne" życie, a pouczaja nas o tym co i jak robić. Spowiedz powinna być taka, by wierni gromadzili sie na spowiedzi wspólnej, spowiadali sie z tego co trzeba indywidualnie w łąwkach, klęcząco czy na stojąco.... wtedy daje sobie głowe uciąć że wszystkie grzechy sie powie, a nie jak u ksiedza ... " yyyy yyyy no yyy Więcej grzechów nie pamiętam..." a w rzeczywistości to cała chmara grzechów o paleniu fajek za szkołą, o biciu młodszej koleżanki, o zaglądanie w majtki koledze itp..... pozostaje niepowiedziana i nierozgrzeszona do grobowej dechy
-
My się spowiadaliśmy w Katedrze.. w Koszalinie :D
-
A ja wspominam całkiem dobrze nasze spowiedzi przedślubne ;-) Właściwie to była czysta formalność, nikt się nas o nic nie czepiał (hmmm, no może nie bardzo miał o co... ;-) ), ksiądz był niesamowicie miły!!! A druga spowiedź była na pewno wielkim przeżyciem dla mojego męża, była to spowiedź z całego życia (decyzja męża, ja byłam wcześniej po takowej, więc moja nie budziła tylu emocji), po odejściu od konfesjonału był bardzo szczęśliwy!!!! A jaki leciutki... ;-)
-
ale nikt z was nie podpowiedział, gdzie pójść do spowiedzi żeby nie ksiądz nie przegnał z konfesjonału za "grzechy".. :P
Nie chodzi o to, żeby potraktować kwestię spowiedzi "per noga", ale żeby nie robić z tego kolejnego elementu przygotowań do ślubu wielkiego problemu - tak odczuliśmy tę sprawę, jak szukaliśmy kogoś z poradni rodzinnej - jedna pani nam marudziła, że "nie z tej parafii jesteśmy, a jej NIKT ZA TO NIE PŁACI, żeby przyjmowała pary z nie swojej parafii!!" Poczuliśmy się wtedy koszmarnie - łaskę nam ktoś robi, że nas przyjmie na coś, czego my sami nawet nie szczególnie chcemy "doświadczać"... :?
Ufff... trochę to chaotyczne, ale chyba wiecie o co chodzi... Chciałabym przeżyć jaką "normalną" spowiedź bez poczucia, że ksiądz prawi mi morały i mówi mi o czymś "jak ślepy o kolorach".. Chcę "ludzkiego" księdza, który rozumie, że się kochamy, ze chcemy być ze sobą, mieć za jakiś czas dziecko.. itp. itd.
Wybieramy się na spowiedź do Dominikanów... :hmmm: dam znać, jak nam poszło :D
-
Czy te wszystkie 'nauki', 'porady' etc. sa naprawde wymagane? Ja brac slub koscielny bede tylko ze wzgledu na partnerke i po czesci nasze rodziny ale osobiscie mam stosunek do kleru oraz kosciola niezbyt pozytywny (wyrazam sie tutaj z lekka dyplomatycznie). Obawiam sie ze sluchajac tych 'porad' nie bede w stanie powstrzymac albo komentarza albo po prostu wyjsc.
Juz pomijam przy tym fakt ze te wszystkie nauki sa nawet dla ludzi wierzacych raczej obludnym spedzanie wolnego popoludnia jako ze procent ludzi stosujacych sie do wskazan 'ekspertow' od pozycia rodzinnego nawet wsrod wierzacych jest dosyc znikomy.
Chce zrobic partnerce i rodzinie przyjemnosc i ustosunkowac sie do ich zyczen. Ale tez nie chce siebie oszukiwac i brac udzial w jakis anachronicznych i jak dla mnie naprawde bezsensownych praktykach. Czyli: sama ceremonia slubna: TAK, pozostale formalnosci: NIE
Jakie sa ku temu mozliwosci? Jestem z gory wdzieczny za odpowiedz.
edit: Chodzi mi ogolnie o wszystkie formalnosci klerykalne. Przepraszam za umieszczenie w watku o samej spowiedzi.
-
1.Czy te wszystkie 'nauki', 'porady' etc. sa naprawde wymagane?
2.Jakie sa ku temu mozliwosci? Chodzi mi ogolnie o wszystkie formalnosci klerykalne
[/color]
1) tak
2) brak... musisz odpękać... a ty myslisz,ze co robimy... biegniemy tam w podskokach??? :?
-
2) brak... musisz odpękać... a ty myslisz,ze co robimy... biegniemy tam w podskokach??? :?
No nie, w podskokach to chyba tylko dewotki spod sutanny Ojca Dyrektora. :lol:
Naprawde dziwi mnie ta cala sprawa kursow, licencji, pozwolen i nie wiadomo czego. Przypomina mi to zalatwienie wizy wyjazdowej czy paszportu za czasow PRL. Pomijam juz ze jest to totalny przerost formy nad trescia.
-
przeca w tym wszystkim o kase chodzi
idziesz do parafii i płacisz za:
- zapowiedzi x2( jeśli bierzesz slub nie w swojej parafii to x3)
- akt chrztu x2
- licencja
-bierzmowanie(zalezy od regionu polski... od nas nic nie wzięli)
- nauki przedmałzenskie(ponoc sa bezpłatne... zobaczymy jak to bedzie)
- urząd stanu cywilnego ( 2x akt urodzenia + sporządzenie aktu ślubu)
-ślub kościelny
itd...itd....
-
A ja w swojej naiwnosci myslalem ze to naprawde o dewocje chodzi. :wink:
Prawie bym zapomnial czemu z tej instytucji wystapilem juz ladnych pare lat temu.
-
Oj, przykro mi czytać to co piszecie... Nie uważam się za dewotkę (moi znajomi, to nieźle by się uśmiali, gdyby się dowiedzieli, że według Waszych kryteriów mogłabym nią być...), jestem po prostu uczciwa w tym co robię!!!!! Po co bierzecie ślub kościelny, jeśli wszystko to co za tym idzie macie głęboko w ... tyle?! Co za hipokryzja!!! Jak Was tak bardzo drażni to wszystko, to odpuście sobie ślub w Kościele, cywilny Wam wystarczy!! A jak chcecie wielkiej pompy, to wynajmijcie sobie zamek, ogród, pałac, park, plażę... i na wzór amerykański, będzie jak z bajki! Po co Kościół?!
-
Nie denerwuj się merkunek, niepotrzebnie podnosisz sobie ciśnienie ;)
Spróbuj tylko oddzielić instytucję kościoła czyli kler od samego Boga, zaręczam ci że gdyby było możliwe wziąść ślub wobec Boga ale bez całej wymaganej otoczki narzuconej z góry przez kościół to większośc par by się na takie coś decydowała. Sama piszesz że chcesz być uczciwa, wobec kogo? Księży czy Boga? Ja chcę przysięgać przed Bogiem niestety jest to możliwe tylko poprzez księdza narzucającego jednocześnie wiele ograniczeń i nakazów.
-
Paru spraw się nie rozdziela. Przyjmij do wiadomości, że Kościół to nie wymysł ludzi i skoro przetrwał 2000 lat, to coś w tym jest!!!!!!!!! A Księża też ludzie, nikt z nas nie jest idealny ;-)
-
Nie denerwuj się merkunek, niepotrzebnie podnosisz sobie ciśnienie ;)
Spróbuj tylko oddzielić instytucję kościoła czyli kler od samego Boga, zaręczam ci że gdyby było możliwe wziąść ślub wobec Boga ale bez całej wymaganej otoczki narzuconej z góry przez kościół to większośc par by się na takie coś decydowała. Sama piszesz że chcesz być uczciwa, wobec kogo? Księży czy Boga? Ja chcę przysięgać przed Bogiem niestety jest to możliwe tylko poprzez księdza narzucającego jednocześnie wiele ograniczeń i nakazów.
Ot i wlasnie masz racje.
Ja osobiscie robie to ze wzgledu na partnerke jak juz pisalem.
Jej zalezy bardzo na upieczetowaniu zwiazku przed jej bogiem (tak jak i Tobie) i przed nami dwojgiem. Dlatego zalezy jej nazwiazku koscielnym. Tak mi sie wydaje ze to wlasnie powinno byc esencja slubu koscielnego a nie odwalanie biurokratycznych formulek typu protokuly, licencje i kursy ktore wynikaja tylko i wylacznie z instytucji kosciola a nie czyjejs duchowej potrzeby.
Poza tym nie wiem ilu potencjalnych malzonkow tak na 100% uczciwie odpowiada na pytania w protokule czy tak na 100% stoi za naukami przedmalzenskimi. A wiec nie wiem kto tu jest taki uczciwy.
-
Zdecydowanie można to rozdzielić, dla wielu osób Bóg to jedno a kler to drugie, niestety często potrafią zniechęcić swoimi poczynaniami, przykłady mozna mnożyć, doskonale o nich wiesz. Szanuję twoje poglądy, kościół przetrwał choć często dzięki przemocy i wojnom, przetrwał tez bo ludzie wierzą ale nie w kościół tylko w Boga.
A księża są ludźmi jak sama zauważasz, niestety zapominają o tym zbyt często, szczególnie ci na "świeczniku".
-
:D
-
Paru spraw się nie rozdziela. Przyjmij do wiadomości, że Kościół to nie wymysł ludzi i skoro przetrwał 2000 lat, to coś w tym jest!!!!!!!!! A Księża też ludzie, nikt z nas nie jest idealny ;-)
Instytucja kosciola jest tylko i wylacznie przez ludzi wymyslona. W jaki sposob wynikaja pewne formalnosci przedmalzenskie z na przyklad Pisma Swietego? Juz pomijam fakt ze wiekszosc tych formalnosci wywodzi sie ze stosunkowo niedawnych lat.....na poczatku istnienia kosciola w jego niejako najczystszej i najmniej wypaczonej formie takich wymagan nie bylo.
-
No to po kolei:
nie denerwuję się, a pytanie: cyt."merkunek ... "trudne" dni masz czy co? " jest na poziomie chłopców z podstawówki (przynajmniej moi koledzy tak mieli w takim właśnie wieku), a poza tym do Twojej wiadomości pszczółko cykle nie przestawiają się tak łatwo jak Ci sę wydaje, nie wydawaj opini o czymś na czym się nie znasz... A co do uczciwości, to może i się na tym przejadę, ale zawsze będę mogła spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że byłam w porządku, a Ty?
Chelman napisał "Poza tym nie wiem ilu potencjalnych malzonkow tak na 100% uczciwie odpowiada na pytania w protokule czy tak na 100% stoi za naukami przedmalzenskimi. A wiec nie wiem kto tu jest taki uczciwy." Odpowiadam, nie wiem ilu, pewno nie wielu, ale z całą stanowczością mogę napisać, że moje i męża odpowiedzi były szczere; a nauki przedmałżenskie podobały mi się, a poradnia nie była mi straszna, gdyż NPR nie był dla mnie czymś nowym... Pytasz, kto jest uczciwy? Ja o sobie mogę tak powiedzieć!!!
-
:D
-
dobrze że się nie denerwujesz, choć mogła o tym świadczyć liczba wpisanych wykrzykników i zapalczywość z jaką zaatakowałaś w obronie kościoła. Twoim problemem jest to że nie potrafisz właśnie oddzielić księży (którzy jak sama napisałaś sa tylko ludźmi) do Boga. Uczciwie przysięgałaś przecież mężowi i Bogu, prawda? Temperatura dyskusji niebezpiecznie się podniosła, a mozna dyskutować na te tematy przecież spokojnie, więcej luzu proponuję.
-
Wydaje mi sie, że trochę się kilka osób niepotrzebnie uniosło! Przecież to forum jest po to aby sobie nawzajem pomagać a nie się kłócić!
Myślę, ze o takich sprawach jak np. wiara - nie dyskutuje się.
Myślę też Pszczółko, że trochę przesadziłaś. Merkunek użyła ostrych słów ale napisała to co czuła i atak na jej osobę jest nie na miejscu.
Ludzie - trochę więcej tolerancji bo w końcu się słownie "pozabijamy"!
-
:D
-
Forum jest do pomagania sobie, jasne że tak! Ale też do dyskusji i wymiany poglądów, czasami się atmosfera podgrzewa... trudno, trzeba panowac nad nerwami :)
-
A jak sie troche zgodze tutaj z chlopakami i z Pszczolka. Nasz kosciol jest pazerny na pieniazki (krociotki przyklad: w holenderskim kosciele zreformowanym za wesele nie placi sie NIC, w tym samym kraju kosciol katolicki MA STALY CENNIK, ktory wynosi 500 EURO :shock: :shock: ),poza tym za duzo czasu poswieca na biurokracje i kazania, ktore malo co maja wspolnego z prawdziwym zyciem, a za malo czasu poswieca ludziom jako zwyklym istotom, ktore i popelniaja bledy i czasem potrzebuja zwyklej bratniej duszy, a nie wymadrzajacego sie ksiedza z ambony na temty, ktore tak naprawde sa mu obce. Merkunku, mozesz sie oburzac, ale ja naprawde nie uwazam, aby kosciol katolicki byl wiara najlepsza. Moj narzeczony, jak juz pare razy wspomnialam nalezy do kosciola zreformowanego i nawet nie wyobrazasz sobie jak tamtejszy pastor "ludzko" podchodzi do zycia, ludzi, sytuacji...NIe bede wnikac w szczegoly, ale prosze, nie idealizuj kosciola katolickiego, bo jest naprawde daleki od idealu (mam na mysli kosciol, jako instytucje stworzona przez ksiezy), a Bog i wiara w Niego oraz wlasnie sama instytucja kosciola, to 2 bardzo rozne rzeczy.
-
No to po kolei:
Odpowiadam, nie wiem ilu, pewno nie wielu (bo są tacy jak np. Ty),
Probujesz zarzucic mi brak uczciwosci kiedy ja staram sie dowiedziec jak tutaj wlasnie otrzymac wszystkie upowaznienia bez zaklamania jako osoba niewierzaca ktora chce zawrzec slub koscielny ze wzgledu na wierzaca partnerke.
Wiadomo, moge na wszystkie pytania w protokule odpowiedziec jak sie nalezy; powiedziec ze o pigulkach to ja tylko w radiu slyszalem a zblizenia praktykuje oczywiscie tylko w sposob taki ktory moze ale oczywiscie nie musi doprowadzic do zaplodnienia. MOge nie wytknac ze smieszna jest nastepujaca sekwencja pytan:
c) Imię i zawód ojca
d) Imię, nazwisko panieńskie matki
Bo niby moja matka to oczywiscie tylko do rodzenia i garow a ojciec do roboty? A poza tym ubliza to wyksztalceniu mojej matki. Moge nie wytknac ze pytania dotyczace mojego wyksztalcenia czy chorob psychicznych w najblizszej rodzinie nic nie maja do tematu.
Wszystko mozna....wiekszosc tez tak i robi. A ja bym wlasnie wolal nie klamac i nie odwalac wszystkiego dla formy. Niestety z tego czego sie dotychczas dowiedzialem bez nieuczciwosci lub wystarczajaca duzej 'ofiary' sprawy zalatwic sie nie da.
Jak mowilem...dla mnie moze byc slub cywilny ale to by sprawilo przykrosc mojej partnerce...dlatego tez bede staral sie te wszytkie formalnosci pozalatwiac.
Nie wytykaj komus prosze nieuczciwosci zanim dobrze nie przeczytasz co jest napisane.
-
Ja Was nie zaatakowałam w obronie Kościoła (jak to ujął Pioteras), lecz wypowiedziałam swoje zdanie. I wcale nie uważam, żeby to było ostre, tak czuję więc tak napisałam! Złośliwe były komentarze pszczółki, więc odpowiedziałam. A swoją drogą, ciekawe jest to że tak bardzo Was to co napisałam zbulwersowało i że z taką zapalczywością rzuciliście się na mnie, czyżbym włożyła kij w mrowisko?
A teraz do Chelmana: Pisząc o uczciwości miałam na myśli ogół i przepraszam Cię za to, że podałam Twój przykład- źle to ujęłam i już poprawiłam -no cóż, faktycznie jesteś uczciwy w tym co robisz, nie ściemniasz jak wielu innych ludzi, mówisz wprost, że robisz to dla swojej połowy! A nie ze względu na to, że chcesz mieć ślub kościelny.
-
:D
-
Jeszcze raz, wyraziłam swoją opinię i absolutnie moim zamiarem nie było obrażanie kogokolwiek.
PS. Odpisałam Ci na priv pszczółko, odpuść sobie.
-
wracając do spowiedzi przedślubnej (moja pierwsza jest ustalona już na marzec) to pary mieszkające razem mają obowiazek spowiadać się przed slubem tylko raz...
wychodzi na to że kto mieszka osobno więcej grzeszy :wink: i co za tym idzie spowiadać się usi częściej :P
no, a tak serio serio, to chyba chodzi o to, że aby uzyskać rozgrzeszenie to trzeba wyrazić cheć poprawy.... a mieszkając razem to ciężko pewnie jest dotrzymać tej obietnicy :oops:
tak więc w tym przypadku formalności są dopasowane do realiów życia :)
i jeszcze jedno, dowiedziałam się ze świadkowie nie muszą pokazywać papierków z zaświadczenie odbycia spowiedzi...coś czuję że nasz swiadek odetchnie z ulgą :wink:
-
Masz rację, świadkowie nie muszą na 100%. Sam byłem takim świadkiem i nic nie dostarczałem :)
-
Oczywiście, że nie muszą ale przyznajcie sami
"zręczniej" wygląda jak zaraz po młodych świadkowie przyjmują komunię, bo jak tylko jeden ze świadków albo wcale :? lepeij wtedy księdza uprzedzić bo podejdzie i co :shock: głupia sytuacja :roll:
-
wracając do spowiedzi przedślubnej (moja pierwsza jest ustalona już na marzec) to pary mieszkające razem mają obowiazek spowiadać się przed slubem tylko raz...
wychodzi na to że kto mieszka osobno więcej grzeszy :wink: i co za tym idzie spowiadać się usi częściej :P
no, a tak serio serio, to chyba chodzi o to, że aby uzyskać rozgrzeszenie to trzeba wyrazić cheć poprawy.... a mieszkając razem to ciężko pewnie jest dotrzymać tej obietnicy :oops:
tak więc w tym przypadku formalności są dopasowane do realiów życia :)
i jeszcze jedno, dowiedziałam się ze świadkowie nie muszą pokazywać papierków z zaświadczenie odbycia spowiedzi...coś czuję że nasz swiadek odetchnie z ulgą :wink:
No, niestety chyba nie zawsze tak jest z tą spowiedzią.. my mieszkamy ze sobą już dwa lata, a ksiądz kiedy go spytałam o "odpuszczenie" z tej okazji jednej spowiedzi powiedział, że o niczym takim nie słyszał... :?
I mamy dwie spowiedzi do "zaliczenia"... :oops:
A co do chęci poprawy, to skoro mieszkamy razem "w grzechu" to zamiar zawarcia związku małżeńskiego, błogosławionego przez Kościół jest chyba sam w sobie "chęcią poprawy"... :wink:
-
Dusia dobre!! to fakt,teraz seks jest czysty, hihi, bez grzechu :D jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam :hahaha:
A tak a propos spowiedzi - co ksiądź to inne zasady, dlatego się nie zgodził... To nie jest kwestia umwna wszędzie, tylko między księdzem i młodymi.
Maju, a czemu piszesz,że ksiądz podejdzie do świadków? u nas poza nami oczywiście podchodzili wszyscy do ołtarza, a nie ksiądz do do świadków i gości. Więc głupio by nie było. Ale fakt- świadkowie powinni ustalić chyba,czy idą do komunii, czy nie,żeby nie wyglądało głupio. Chociaz mnie osobiście to nie przeszkadzałoby. Chociaż u nas świadkowie do kominii przystąpili :P
-
Maju, a czemu piszesz,że ksiądz podejdzie do świadków? u nas poza nami oczywiście podchodzili wszyscy do ołtarza, a nie ksiądz do do świadków i gości.
Chodziło mi oczywiście o to, że poza Młodymi przy ołtarzu siedzą też ich świadkowie, a reszta gości w ławkach więc goście albo podejdą albo nie i to jakoś nikogo nie dziwi, ale jak jeden ze świadków przyjmuje komunię a drugi "szuka nietoperzy" no to jest raczej krępujące :roll:
-
Dusia dobre!! to fakt,teraz seks jest czysty, hihi, bez grzechu :D jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam :hahaha:
Czysty? A przed slubem sie nie myliscie? :P
-
Dusia dobre!! to fakt,teraz seks jest czysty, hihi, bez grzechu :D jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam :hahaha:
Czysty? A przed slubem sie nie myliscie? :P
:D :D :D
Tak Maju.To niezręczna sytuacja.Dlatego też, albo oboje, albo wcale.Tak myślę.
-
u mnie jesli chodzi o spowiedz to tez mamy dwie, pomimo ze od ponad roku mieszkamy razem. a ksiadz powiedzial z usmiechem i sympatia, ze te dwie spowiedzi przydadza sie nam wiec nie ma sie co wykrecac.
a tak szczerze mowiac to ta pierwsza bedzie po baaaardzo dlugim czasie. :)
-
ja za tydzień biore ślub więc juz jestem po pierwszej spowiedzi. ale powiem wam ,że za seks przedmałżeński jako pokutę dostałam 6 Litanii (potem jeszcze 3 dorzusił). A nie sa wcale krótkie(jedna kilka stron w książeczce). A moja siostra, która bedzie świadkowa za to dostała 6 litanii i dwa razy odmówić różaniec. Ksiądz powierdział ,że seks przedmałżeński to jest bardzo ciężki grzech.Jeden z cięższych. Mówie serio. Wszystko się pytał"jak czesto, ile razy, "zewnętrznie czy wewnętrznie"? ".I mówię to całkiem poważnie.
-
To jest po prostu absurd i żenada zadawać takie pytania :klnie:
Trzeba było powiedzieć że jeśli chodzi o szczegóły to są takie filmy...
Po prostu czacha mi dymi...
-
:shock: No wiesz co, jestem normalnie :evil: Coz to za pytania :?: Jakie w ogole to ma znaczenie :?: Hm, chyba ma dla samego ksiedza... :oops: :evil: Normalnie, brak slow...Pioteras dobrze to wyrazil: absurd i żenada :? :dno:
-
O rany jestem w szoku! :shock: :zdziwko:
:evil:
:nerwus:
Mariolko to na pewno była dla Ciebie najgorsza spowiedz na świecie! :glaszcze:
-
każdy jest w szoku jak to mówię. A jak sama nie zaczynałam wątku to ksiądz sam usilnie dopytywał "A jak tam sprawy intymne ?" i ciągnął mnie za język. A ja nie umiałam kłamać przy konfesjonale. :twisted:
-
Dziwny ten ksiądz.... Nawet nie wiem jak to skomentować.... Może po prostu - nieodpowiedni człowiek na to stanowisko....
-
a tak na marginesie to co miał na myśli pytając "zewnętrznie czy wewnętrznie"?
-
Ej normalnie przeraziłam się :(
Jak ja to przeżyję, takie pytania, buuuu
Mariolko współczuję Ci ale masz już to za sobą a teraz same przyjemności :)
-
Ej normalnie przeraziłam się :(
Jak ja to przeżyję, takie pytania, buuuu
nie jest powiedziane, że czeka ćie to samo. Możesz mieć zupełnie innego księdza i może byc ok :D
-
Ej normalnie przeraziłam się :(
Jak ja to przeżyję, takie pytania, buuuu
nie jest powiedziane, że czeka ćie to samo. Możesz mieć zupełnie innego księdza i może byc ok :D
No właśnie, ja spowiedź przedślubną wspominam bardzo miło :-)
-
Nie bój się, ja też mam już pierwszą spowiedź za sobą - nie ma się czego bać, moja trwała może ze trzy minuty ( bo za mna spora kolejka byla ;-)
i ksiadz zadal mi tylko dwa pytania: czy z wlasnej woli chce wyjść za mąż a nie jestem przymuszona przez ciążę ( nie jestem hihi ) i czy myślę że to "ten" na całe życie.
-
to miałaś fajnie :D
-
A czy podchodzac do konfesjonalu to sie mowi, ze to spowiedz przed slubna?? skad ksiadz wie, ze to ta akurat?? czy ona sie czyms rozni od takiej zwyklej??
-
tak mówi się, bo trzeba dać tą karteczkę do podpisania mu
-
aha, dzieki!
w sumie to ja nie wiedzilam, ze z jakas karteczka sie chodzi.
ja mam z karteczkami i kosciolem mam zle wspomnienia, bo owe karteczki musielismy zawsze dawac na maszch (kilka razy w tygodniu) przed przygotowaniem bo bierzmowania.
Szczerez, podoba mi sie podjescie mojego ksiedza, pow. M., ze wiadomo w Polsce sie nei wyspowiada (nie umie polskiego), ale to jego sprawa czy wyspowiada sie w Holandii, i jego czy jesli podejdzie do komunii, to zrobi to z czystym sumieniem....
-
a powiedzcie...
ksiadz podpisuje te stempluje te karteczki od powie przedslubnej czy je tylko podpisuje????
-
Ja byłam na pierwszej przedślubnej i tylko mi podpisał:( A nasłuchałam sie takich rzeczy że aż mi uszy spuchły :twisted: m.in. że jak nie chodze do kościoła to mam spaczone sumienie, nie odróżniam dobra od zła i stąd wynika to, że czynimy żle nie zachowując czystości przedmałżeńskiej... gdybym miała iść drugi raz to nie wiem czy bym nie wolala troszke nagiac prawde niż spierac się z księdzem :( ... zwłaszcza mnie te spaczone sumienie wkurzyły
-
zawsze możesz powiedziec "wiecej grzechów nie pamiętam"...
ksiądz jest tylko człowiekiem... a ty rozmawiasz z bogiem gdzie chcesz... nawet w swoim domu....
jest wiele durnych rzeczy w kościele.... dlaczego mam być uzalezniona od kogos i jego humoru i jego pojmowania etyki i spaczeń czy mi da rozgrzeszenie czy też nie.. rozgrzeszenie daje nam bóg...
ehhhhhhhhhhhhhhhhh.... :roll:
-
No dziewczyny, jak tak czytam o tych spowiedziach to normalnie strach mnie ogarnia. Mam nadzieję, że trafię na księdza bardziej przyjaznego grzesznikom :D
-
:D Moniu ja niemal od razu powiedziałam "już więcej grzechów nie pamietam" ale wtedy zaczęło się ciągnięcie za język... buuuuu...
-
a powiedzcie...
ksiadz podpisuje te stempluje te karteczki od powie przedslubnej czy je tylko podpisuje????
Ja mam podpis, stempel i datę wpisaną. Dobrze że miałam przy sobie długopis to mu pożyczyłam ;-) bo nie miał.
-
a czy spowiedz musi byc w swoim kosciele??
czy kazdy ksiadz to "podbije"??
-
Z tego co wiem to w mojej parafii spowiedz może być w innym kościele. Tylko trzeba dać karteczkę do podpisu!
Moja kumpela była u spowiedzi jak była z narzeczonym na wakacjach! To była ich 2 spowiedz. :)
A czy wszędzie tak jest to nie wiem!
Ale nie wiem czy przypadkiem ostatniej spowiedzi nie trzeba mieć u siebie w parafii!
-
nie trzeba w swojej. Moj narzeczony spowiadała sie w Gdyni, bo tam akurat przebywa. a ja u siebie. Nie mam zadnych pieczatek oprócz podpisu i on też. jesli ktoś myśli o podrobieniu, to to "przejdzie". Ale już jego sprawa jakie bedzie miał sumienie. Na pewno nie bedzie "czyste".Sami wtedy wiecie kogo oszukujecie? Księdza czy siebie? :twisted:
-
Mariola, ten Twój ksiądz po prostu był ciekaw pikantnych szczegółów :hahaha:
-
Mnie zastanawia taki fakt- chce isc do spowiedzi przedslunej, uprawiam seks przedmalzenski i wcale tego nie zaluje. powiedzenie na koncu spowiedzi formulki typu "za wszystkie grzechy mocno zaluje i obiecuje poprawe" byloby klamstwem w moich ustach - mam zamiar dalej uprawiac seks przedmalzenski.
Nie bede mowic nic na ten temat a jak ksiadz pociagnie mnie za jezyk to troche zmienie tresc tej formulki na "za grzechy zaluje" (w domysle nie za wszystkie ktore powiedzialam).
Co Wy na to? Spryciara ze mnie co? :lol:
-
a ja w piatek ide juz na ostatnia spowiedź przedślubną. Dzień przed ślubem. mam nadzieje ze nie bedzie cięzko.Ale jak ja tylko mowię,że to przedślubna to ksiądz sam mnie wypytuje o intymne szczególy
-
Wydaje mi się, że wszystkie załawienia dotyczące ślubu są super i bardzo przyjemne oprócz spowiedzi - to na prawdę masakra i chyba najmniej przyjemne! :(
-
a ja ide do spowiedzi pod koniec miesiąca...
zobaczymy co ksiadz wymysli ;)
-
my też spowiadaliśmy się tylko 1 raz bo gdy ksiądz usłyszał, że razem mieszkamy, to powiedział, że pewnie w oczy sobie nie patrzymy
od świadków nie wymagano u nas żadnych zaświadczeń od spowiedzi ale musieli mieć zaświadczenia o tym, że są wierzący-praktykujący
(CZYLI WZIĄĆ ZA PAPIEREK KASĘ BO NIBY JAK TO SPRAWDZIĆ!!?? )
i mnie i mojego męża podczas spowiedzi o żadne szczegóły nie wypytywano ( spowiadaliśmy w różnych kościołach ) ale gdyby taki ksiądz o coś takiego ( "wewnętrzne lub zewnętrzne" ) zapytał, to odeszłabym od konfesjonału i jeszcze odpowiednio coś takiego skomentowała!
kończę bo niecenzuralne słówka cisną się na usta
-
ksiądz księdzu nierówny, są tacy, do których bałabym się iść... :? chyba trzeba po prostu wyczaić intuicyjnie, który nie jest "groźny" :wink:
-
Jeśli chodzi o kwestię: mieszkanie razem przed ślubem, a liczba spowiedzi przedślubnych, to:
mimo tego, że jesteśmy już blisko rok po ślubie cywilnym, dostaliśmy "skierowanie" na 2 spowiedzi...
no ciekawe jak będzie z uzyskaniem rozgrzeszenia :roll:
-
Obri nie bedzie tak źle!! Muszą ci dać rozgrzeszenie bo inaczej kasy za slub kościelny by nie było :wink: (bez urazy). A tak powaznie to wszytko zalezy od podejścia księdza to tez człowiek jak każdy z nas i niektórzy sa fajni a niektórzy to niezłe "przypadki które pomysliły drogę życiową".
Spowiedź przedślubna nie jest taka zła a spowiadać mozna się wszędzie byle karteczka była, od naszych świadków ksiądz nie wymagał zaświadczeń bo powiedził ze skoro my mamy zaufanie to osób które wybraliśmy na naszych świadków to on nie widzi powodu aby im nie ufać :P
-
a ja ide do spowiedzi pod koniec miesiąca...
zobaczymy co ksiadz wymysli ;)
teraz po tym panieńskim to dopiero nagrzeszyłaś. Przynieś zdjęcia do konfesjonału, żeby przedstawić księdzu sytuację... :twisted:
-
Monia i jak było na spowiedzi. Jesteś już po ślubie i nic nie napisałaś jak było.
Ja osobiście jestem przerażona :cry: właśnie dziś dostaliśmy kartki na spowiedż
R ma farta bo w zeszłym miesiącu był u spowiedzi bo był chrzestnym ale ja nie byłam u spowiedzi baaaaaaaaardzo długo aż boję się księdzu powiedzieć ile.
Już się stresuję Ta spowiedź to jedyna stresująca mnie rzecz.
A jak u was z częstotliwością spowiedzi?
Czy przyznawaliście się ksziędzu kiedy naprawdę byliście ostatni raz?
Jeśli tak to jak reagowali?
-
Violka, ja też strasznie dawno się nie spowiadałam. Mam nadzieję, że trafię na jakiegoś normalnego księdza.
-
a możesz zdradzić jak dawno?
-
Szczerze mówiąc to nawet dokładnie nie pamiętam, ale parę latek stuknęło :) .
-
ufff, nie ja jedna. byłam u spowiedzi dokładnie siedem lat temu, wiem bo akurat tyle lat ma moja chrześnica :twisted: i mówiąc szczerze jestem równie przerażona jak Wy. Ale największym dla mnie problemem nie jest spowiedź sama w sobie, tylko wyznanie wszystkich grzechów. Wyobraźcie sobie co człowiek może zdziałać :wink: przez siedem lat.. ja nawet nie wiem od czego zacząć :twisted: :lol:
-
Mi też gdzieś tak minęło. Macie zamiar szczerze się przyznać do tego?
Ja się boję reakcji księdza bo przecież trzeba zazanczyć że to spowiedź przedślubna.
Mój R jak powiedział że był 2 lata temu (a chciał być chrzestnym) ksiądz go spytał czy ma w planach zakładać rodzinę no on powiedział że za 3 m-ce się żeni to dopiero się zaczęło...
To co to bedzie jak ja się przyznam że to przedślubna i ile nie byłam.
-
Ja będę mieć tylko jedną spowiedź dzień przed ślubem, ale zamierzam w niedalekiej przyszłości( tylko się musze zmobilizować) wybrać się do konfesjonału i odbyć normaslną spowiedź, tyle że po baaardzo długiej przerwie. Mniej będzie potem do wyznawania na tej już właściwej :wink:
-
ja proponuje isc najpierw do takiej normalnej spowiedzi, bez karteczek. dostaniecie pokute i ja odmówicie. a potem (po niedługim czasie) idźcie do spow3iedzi przedślubnej. tak jest łatwiej to przebrnąć :lol:
-
Mariolka myślę, że masz rację! Ja też bym tak zrobiła na miejscu dziewczyn! :)
-
Mi też gdzieś tak minęło. Macie zamiar szczerze się przyznać do tego?
Ja się boję reakcji księdza bo przecież trzeba zazanczyć że to spowiedź przedślubna.
Mój R jak powiedział że był 2 lata temu (a chciał być chrzestnym) ksiądz go spytał czy ma w planach zakładać rodzinę no on powiedział że za 3 m-ce się żeni to dopiero się zaczęło...
To co to bedzie jak ja się przyznam że to przedślubna i ile nie byłam.
Idź sie wyspowiadaj normalnie. A później np. za miesiąc idź do spowiedzi przedślubnej...
-
Toteż napisałsm powyżej, że tak właśnie zamierzam zrobić :wink:
-
A ja swoje spowiedzi przedślubne wspominam nawet miło (po czasie :D ) Nie ukrywam, że przed każdą miałam stresa ale na szczęście za pierwszym razem trafiłam na mojego ulubionego księdza (tego co nam ślubu udzielał) i za nic mnie nie ganił tylko tak pięknie mówił o miłości i szacunku wobec przyszłego męża. Za drugim razem było szybko i bez pouczenia.
Także dziewczyny nie przejmujcie się tak, wszystko można przeżyć
-
jasne, tylko trzeba bardzo uważnie wybierać sobie księdza. czasem można trafić na szaleńca i wtedy jest katastrofa. co prawda ekspertem w tym temacie nie jestem :wink: ale pamietam z młodzieńczych lat jak to bywało.
Poza tym niestety,mój ksiadz proboszcz przedwczoraj powiedział , ze się mnie wyrzeka :evil: więc chyba nic gorszego mnie już nie spotka.
gwoli wyjaśnienia, wściekł się jak jasna cholera , ponieważ chcemy brać ślub w innej parafii. jest smiertelnie obrazony i nie chce miec z nami nic wspolnego. ale niech tam, jego strata :wink:
-
Strata, nawet dość znaczna-bo ''co łaska'' nie do jego kieszeni trafi :)
-
:ok:
-
Zrobię tak jak mówicie wybiorę się do "normalnej" spowiedzi a w lipcu do przedślubnej. Mam nadzieję że ksiądz nie wygoni mnie z konfesjonału.
Dzięki za porady :D
-
jasne, tylko trzeba bardzo uważnie wybierać sobie księdza. czasem można trafić na szaleńca i wtedy jest katastrofa. co prawda ekspertem w tym temacie nie jestem :wink: ale pamietam z młodzieńczych lat jak to bywało.
Poza tym niestety,mój ksiadz proboszcz przedwczoraj powiedział , ze się mnie wyrzeka :evil: więc chyba nic gorszego mnie już nie spotka.
gwoli wyjaśnienia, wściekł się jak jasna cholera , ponieważ chcemy brać ślub w innej parafii. jest smiertelnie obrazony i nie chce miec z nami nic wspolnego. ale niech tam, jego strata :wink:
ale to tylko dlatego ,że ucieka mu kasa za ślub. Nic innego... :twisted:
-
nie wiem czy to prawda ale idąc do spowiedzi przedślubnej trzeba odbyć spowiedz z całego życia. Ponieważ jest to spowiedz przed przyjęciem sakramentu. Dlatego w tym przypadku nie ma znaczenia pójście napierw do "normalnej" spowiedzi a potem po niedługim czasie do "przedślubnej". Spowiadać się trzeba i tak ze wszystkich grzechów nawet takich które już zostały odpuszczone. Nie wiem czy tak jest w praktyce, tylko tak słyszałam. :? [/list][/code]
-
Ja nigdy w życiu nie zapomnę swojej spowiedzi przed świetami Bożego Narodzenia! :? Byłam w kościele i postanowiłam iść do spowiedzi do księdza rekolekcjonisty, ponieważ stwierdziłam, że ja tego księdza nie znam, a on nie zna mnie, więc mogę się wyspowiadać! I to był mój błąd!
Ten ksiądz czepiał się mnie dosłownie o wszystko! Zaczęłam wynieniać swoje grzechy, a on w pewnym momencie się mnie pyta czy ja ściągam nieraz na uczelni? Na co ja odparłam, że tak, bo przecież oczywistą rzeczą jest, że przecież każdy z nas podczas swojej edukacji czy to w podstawówce czy to w szkole średniej czy też na studiach zawsze kiedyś tam ściągał! No i wtedy mi się oberwało! Że ja oszukuję wszystkich, że mam diabła w sobie, że na pewno nie znajdę pracy w swoim zawodzie i że Bóg to wszystko widzi :!: No i muszę powiedzieć, że ja już nawet nie dokończyłam wymieniać po tym wszystkim reszty grzechów, bo miałam już dość! I przy konfesjonale zaczęłam się powstrzymywać od płaczu!
Zaraz po tej spowiedzi wyszłam z kościoła i całą drogę idąc do domu ryczałam (dobrze, że było już ciemno)!
I powiem wam, że jakbym teraz gdzieś tego księdza spotkała to bym powiedziała parę niemiłych słów co o nim myślę!
Ta moja spowiedz nie była spowiedzią przed ślubną, ale była po prostu straszna! Nie chcę tutaj nikogo straszyć, tylko chciałam się podzielić z Wami moją historią o zwykłej spowiedzi!
I życzę Wszystkim normalnej spowiedzi, a nie takiej jak ja miałam!
-
Księża potrafią być i przesympatyczni, najkochańsi i najlepsi ale bywają również straszni, beznadziejni, złośliwi.... Toż to tylko ludzie... choć niektórym z nich wydaje się, że są tak samo ważni jak Bóg!
Współczuję Wam dziewczyny, że musiałyście słuchać tak niemiłych słów... Człowiek chce dobrze - chce szczerze się wyspowiadać a ksiądz - zamiast docenić szczerość, wspomóc w rozwiązywaniu problemów, spróbować naprowadzić na jakąś drogę (naprowadzić a nie zmuszać do postępowania tak lub siak!) - wyrzywa się za wszelkie czasy!
Sophia - myślę, że Twój ksiądz przesadził (delikatnie mówiąc) ! Ehhh....
Trzymajmy się wszyscy i nie dawajmy się! :D
-
Ja rok temu byłam u spowiedzi w moim kościele przed ślubem przyjaciółki, ksiądz mnie ochrzanił i jeszce dodatkowo wykład mi zrobił jak mam postepować!! :twisted: :evil: Przed moim ślubem nie pójdę do spowiedzi w moim kościele to jest pewne. :twisted:
-
Moja kolezanke kiedys ksiadz podczas spowiedzi (ale nie przedslubnej, a "zwyczajnej") ochrzanil, ze sie za mocno maluje :shock: chociaz moim zdaniem dzewczyna wcale nie uzywa ostrego makijazu, ale ksiadz uwazal inaczej :shock: :?
-
:shock: jak on to dojrzal przez te jego kratki :shock: :?:
-
Bujolka, mnie tez to zastanawia. Ksiadz o sokolim oku ;) Bylysmy wtedy razem w kosciele i obie sie normalnie wkurzylysmy. :?
-
Moja kolezanke kiedys ksiadz podczas spowiedzi (ale nie przedslubnej, a "zwyczajnej") ochrzanil, ze sie za mocno maluje :shock: chociaz moim zdaniem dzewczyna wcale nie uzywa ostrego makijazu, ale ksiadz uwazal inaczej :shock: :?
tutaj to juz chyba przesadził. oni już nie wiedzxą chyba czegpo się czepiac. może najlepiej założyc taka chuste na głowę jak u Arabów?
-
a kiedy dokladnie odbywa sie ta pierwsza spowiedz ? ile przed slubem ?
-
a kiedy dokladnie odbywa sie ta pierwsza spowiedz ?
zazwyczaj po spisaniu protokołu przedslubnego- ok 3 miesięcy przed ślubem...
-
My pierwszą spowiedź odbyliśmy miesiąc przed ślubem,a drugą dokładnie w czwartek przed samym ślubem, bo w piątek jeszcze było tyle spraw do załatwienia :Olaboga:
_________________
(http://vsdi.net/count/wed/i/meter5815.png) (http://vsdi.net/count)
(http://vsdi.net/count/preg/i/meter6376.png) (http://vsdi.net/count)
-
Gdzieś tutaj przeczytałam,nie pamiętam juz gdzie,że jeżeli mieszka się razem,to jest tylko jedna spowiedź???czy przyznać się księdzu,że mieszka się razem?
-
Tak, jeżeli mieszka się razem, pierwsza spowiedz nie jest obowiązkowa, wystarczy tylko ta przed samym ślubem. A co do tego, czy przyznać się księdzu, to już musisz przemyślec.....ja bym nie skłamała, gdyby mnie zapytał. Gdyby nie zapytał, to juz wtedy musisz sama zadecydować, czy chcesz pojść tylko do jednej spowiedzi, czy mogą być dwie. Wtedy, albo sie sama księdzu przyznajesz, że mieszkacie razem, albo siedzisz cicho i nie wychylasz się :wink:
-
My wczoraj byliśmy u księdza oznajmić mu, ze chcemy wziąść ślub i zaklepać datę no i przyznaliśmy mu się, ze kupilśmy miezkanie i mieszkamy juz razem. On na to, ze na te 3 miesiace przed slubem mam sie przeprowadzic do rodziców! Myślałam, ze smiechem wybuchnę na miejscu, przeciez to by były pozory! Co on sobie myśli ? od zmian to zaczyna sie chyba w sercu i w mózgu a nie od tego gdzie fizycznie będę pzebywać, no nic smiechu warte :lol:
-
On na to, ze na te 3 miesiace przed slubem mam sie przeprowadzic do rodziców!
:szczeka: nie no dobre..a jak sie nie przeprowadzisz to co wtedy? zabroni wam ślub wziąć..czasami nie rozumiem księży..po co te szopki? czasy się zmieniły :evil:
-
Fakt czasem ciężko ich zrozumieć, na szczęście (a może nieszczęście jeszcze zobaczymy) mamy podpisać protokół ślubny z proboszczem a ten co z nim rozmawialiśmy nie był proboszczem.
Taka postawa księży tylko odpycha od kościoła, gdyby swoje zdanie mądrze uzasadnili to czlowiek bo chociaz się zastanowił nad sobą a jak oni od razu krytykują to wtedy od razu jest wrogie do nich nastawienie
-
Współczuję....masakra! Nasz ksiądz nie wypytywał nas o takie rzeczy. Rozmawiał z nami na temat życia, naszych planów, marzeń.... spotkania z nim były dla nas cudownym przeżyciem a nie niemiłą koniecznością.
-
Ja dziś poszłam do "zwykłej" swpowiedzi i powiem Wam szczerze, że jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyłam... szok :shock: Uśmiałam się nieźle... oczywiście już od dawien dawna pozbyłam się ze standardowej regułki "więcej grzechów nie pamiętam za wszystkie serdecznie żałuje i postanawiam poprawę" bo jak większość z Was niektórych grzechów (a zwłaszcza jednego :oops: hihi) nie żałuje i w cale nie zamierzam nic "poprawiać". W każdym razie jak wyznałam "ten grzech" :oops: ksiądz podchwycił temat i zaczął mnie ciągnąc za język... np ile razy to zrobiliśmy od ostatniej spowiedzi (czyli przez ostatnie 3 miesiące), jak mu powiedziałam, że nie wiem to się spytał czy więcej niż 3 :hahaha: ja mu na to że chyba tak (już zaczęłam się chichrać bo się nie spodziewałam takiej spowiedzi :!: :lol: ) Pózniej zaczął mi mówić, zebym się bardziej szanowała i nie dawała narzeczonemu swojego ciała, że możemmy się całować,, przytulac i pieścić ale sex przed ślubem powinniśmy sobie odpuścić. No i dostałam gadkę, że mój mąż po ślubie będzie o mnie bardziej zazdrosny i będzie mnie ciągle podejrzewał o zdradę bo jak sie oddaje mu teraz tak latwo to pozniej bede mogla sie oddawac kazdemu :| :? :?: No i dostalam taka pokute...ze chyba nie dam rady ja odmowic (bo dostalam tez zadanie) wiec nie wiem jak bedzie przy nastepnej spowiedzi :/ Myślałam, że poczuje się lżejsza po tej spowiedzi a tu kicha.... jakby ktoś mi kamień do nogi uwiązał :(
-
ale ci sie klecha trafił...
ja unikałam tego tematu jak ognia.. tak na wszelki.. coby nie zaczęli..... :mrgreen:
-
heheheh ja też nic na ten temat nie wspominam dll mnie tio żaden grzech
ile się słyszy że księża sami mają dzieci i co??????? to znaczy że tacy święci też nie są
oczywiście nie generalizuje :D
-
O rany to faktycznie nie za ciekawie! :Olaboga:
Ale to jest fakt, że moim zdaniem to nieraz księża bardziej grzeszą od nas zwykłych ludzi! :Swiety:
-
Kurcze, mam nadzieję że trafie na zyciowego księdza bo moga byc kłopoty z utrzymaniem nerwów na wodzy :twisted:
-
hmm czyżby tylko mi trafił się na spowiedzi przedślubnej fajny ksiądz :?: :mrgreen:
-
Ja też mam bardzo miłe wspomnienia ze spowiedzi przedślubnej. Po prostu nsz ksiądz proboszcz wylała nam miód na serce. Było cudownie !!
-
Ja też mam bardzo miłe wspomnienia ze spowiedzi przedślubnej. Po prostu nsz ksiądz proboszcz wylała nam miód na serce. Było cudownie !!
tylko pozazdrościć też bym tak chciała:)
-
My dzisiaj byliśmy w kancelarii i wiem już, że czekają nas dwie spowiedzi przedślubne jedne na początku okresu głoszenia zapowiedzi, a druga przed zawarciem samkramentu. Aż boję się tego wszytkiego! :(
-
Hmmm... współczuję Dziubasku! Faktycznie trafiłaś nie za ciekawie (delikatnie mówiąc)... Najważniejsze jest to co masz w :serce: i duszy i to co sama o sobie myślisz. Nie przejmuj się tym co powiedział Tobie ksiądz - miał prawo wyrazić to co myśli ale chyba przesadził :roll: Trzymaj się! :D
-
U nas też spowiedź przeszła lekko :tak_2:
Bo spowiadaliśmy się u Ojców Benedyktynów. Są rewelacyjni, i mają takie normalne podejście do życia. Polecam spowiedzi w Klasztorach!!!
________________
(http://vsdi.net/count/wed/i/meter5815.png) (http://vsdi.net/count)
(http://vsdi.net/count/preg/i/meter6376.png) (http://vsdi.net/count)
-
ha ha ha :hahaha: Oj uśmiałam się jak czytałam twoje opowieści dziubasku. A mnie ksiądz kiedyś zapytał czemu nie chodze do spowiedzi tylko raz na rok albo jeszcze rzadziej, to ja mu na to, że popełniam ciągle ten sam grzech ..... więc nei widze sensu aby się spowiadać bo i tak to nei jest szczera spowiedź bo się nie poprawię pod tym względem. On mi na to, że w dzisiejszych czasach to nie ma większego znaczenia i więc mogę spokojnie chodzić częściej do spowiedzi bo "tamto " to nei taki wielki grzeh i wystarczy odmówić na początku mszy ..... że się żałuje za grzechy.
No i bądź tu czowieku mądry ....?
-
ha ha ha Oj uśmiałam się jak czytałam twoje opowieści dziubasku. A mnie ksiądz kiedyś zapytał czemu nie chodze do spowiedzi tylko raz na rok albo jeszcze rzadziej, to ja mu na to, że popełniam ciągle ten sam grzech ..... więc nei widze sensu aby się spowiadać bo i tak to nei jest szczera spowiedź bo się nie poprawię pod tym względem. On mi na to, że w dzisiejszych czasach to nie ma większego znaczenia i więc mogę spokojnie chodzić częściej do spowiedzi bo "tamto " to nei taki wielki grzeh i wystarczy odmówić na początku mszy ..... że się żałuje za grzechy.
No i bądź tu czowieku mądry ....?
Poważnie Molunia :?: Gdyby to podali to publicznej wiadomości to Koscioły zapełniłyby się "nowymi" wiernymi... To jest jeden z powodów dla których nie chodze regularnie do Kościoła i się nie spowiadam zbyt często :? Ciesze się na samą myśl, że po ślubie będę już mogła z czystym sumieniem zapoznać się na nowo z wiarą...bo to na prawde super sprawa. Z miłością i wiarą pod pachą dużo łatwiej i przyjemniej się żyje :D
...tak mniemam.
-
Ja również trafiłam na księdza, który powiedział, że nie wszystko, co wydaje nam się grzechem, jest nim w istocie....ważne są motywy, które człowiekiem kierują (tak mówił kasiądz):-) I wiecie co....coś w tym chyba jest, bo mi nigdy nawet do głowy nie przyszło spowiadać się z "tego :wink: "...jakoś tak podświadomie nie potraktowałam tego w kategorii grzechu, bo wg mnie nie zgrzeszyłam, bo uczucie i to co z nim związane nie jest w moim pojęciu złe. A spowiadam się z tego, co ciąży na moim sumieniu, co nie daje mi spokoju; dla mnie tak właśnie wygląda grzech.
Hmm....bede musiała na ten temat z księdzem pogadać, ale to już może po ślubie :wink:
-
Można powiedzieć, że mieliśmy z mężem dobrą spowiedż przedślubną i... ulżyło mi :)
-
Przede mną za parę miesięcy "ta" spowiedź...no i nie wiem, co mam myśleć. Nie wiem, kto mi się trafi, wyrozumiały ksiądz czy nie. Ha, mogłabym, iść do swojego proboszcza, on by mnie nie bardzo nie indagował, zna mnie hehe. ALe nie pójdę, wstydze sie po prostu.
A co do spowiadania się z "tego", to ja nigdy tego nie robię. Za to mój narzeczony kiedyś spowiadał się z tego z 2 razy i co usłyszał??? za 1 razem - dosłownie nic na ten temat, bo spryciarz poszedł na spowiedź przed Wielkanocą a kolejki były na 1 km...a za 2 razem, przed Bożym Narodzeniem, cos tam bąknął na ten temat - a ksiądz jak mu nie wyjedzie - ile masz lat??? az tyle??? to czemuś jeszcze jest kawaler???? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: konałam ze śmiechu, jak mi to powiedział.... i oczywiście chwaliłam księdza, a jakże!!!! nie minęło dużo czasu i zaręczyny były...oto siła spowiedzi!! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
-
A co do spowiadania się z "tego", to ja nigdy tego nie robię.
to chyba spowiedź nie będzie ważna, jak z premedytacją zataisz grzech ciężki?
-
to chyba spowiedź nie będzie ważna, jak z premedytacją zataisz grzech ciężki
dokładnie mysle tak samo... Albo wyznaje sie wszystkie grzechy, albo po prostu nie idzie sie do spowiedzi... Spowiedź ma przeciez jakis cel, nie mozna wiec sobie wybrac, ze czegos nie powiem, bo sie wstydzę... Taka fałszywa spowiedź mija sie z celem...
Chodzę do spowiedzi przed swietami i zawsze sie spowiadam ze współżycia. czesto wymieniam to jako pierwszy grzech. W moim osobistym odczuciu nie traktuję tego jako grzech, ale skoro należe do katolickiego kościoła i do takiej spowiedzi idę, to go wyliczam. często rozmawiam na ten temat z księdzem.
-
Zastanawiam się ile w tym wszystkim jest zakłamania. Sama znam kilku księży, którzy mają dzieci lub odeszli z Kościoła. Znam też kilku księży jeszcze z czasów liceum (kiedy byli moimi kolegami), którzy poszli do seminarium tylko po to by uniknąć wojska lub bo w tym zawodzie nie grozi bezrobocie. Zastanawiam się co tacy księża, którzy nigdy nie mieli rodziny, kobiet mogą mi powiedzieć? W czym oni są lepsi by mnie potępiać w życiu czy w czasie spowiedzi? Nie uważam, żeby seks przed zawarciem związku małżeńskiego był zły. Wszystko zależy od tego czym się kieruję. Jeżeli robię to z miłośi i z miłością do mojego przyszłego męża,to nie uważam tego za złe. Znamy się, kochamy się więc co w tym złego? Inaczej gdy się sypia z kim popadnie. Ale nawet wtedy nikt nie ma prawa potępiać takiej osoby, trzeba próbować zrozumieć dlaczego tak postępuje. Jezus nie potępiał więc dlaczego księża to czynią? Nikt z nas nie jest doskonały, dotyczy to również księży. Wypytywanie o seks i intymne szczegóły przy spowiedzi jest dla mnie delikatnie mówiąc chamskie. Sąsiadka opowiadała jak ksiądz wypytywał ją o pozycje jakie stosują z mężem gdy się kochają. Jak ksiądz chce zdobywać wiedzę na ten temat to niech kupi sobie Playboya, CKM, włączy internet lub wypożyczy film. Uważam, że są pewne granice, a Kościół je przekracza tłumacząc, że to w imię Boga. Pytanie tylko co zainteresowany czyli Bóg by na to powiedział? Nie chcę generalizować i wrzucać wszystkich księży do jednego worka. Jak wszędzie są ci dobrzy z powołania i ci którym poprzewracało się w głowach, uznający, że wszystko od nich zależy, butni i bezczelni. Problem polega na tym, że często trafiamy na tych 2. A gdzie w tym wszystkim jest pokora?
-
W czym oni są lepsi by mnie potępiać w życiu czy w czasie spowiedzi?
no właśnie nie sa lepsi, są tacy sami.... I nie potępiaja- nie wierzę, zeby jakikolweiek ksiadz potępiał...
-
Żabcia, masz świętą rację - Jezus nie potępiał, a Księża czynią to nagminnie.
Ja też nie uważam, że kochając się z moim narzeczonym z miłości, to jest to grzech i dlatego się z tego nie spowiadam, chociaż dobrze wiem, jaka jest nauka kościoła w tym względzie.
Nie traktuję kościoła jako wyrocznię, która ZAWSZE ma rację.
Nie wiem, co powiem na spowiedzi przedslubnej. Cały czas się zastanawiam.
-
Ja uważam, że jest tyle różnych religii, że trudno powiedzieć, czy to akurat Kościół Katolicki ma monopol na zbawianie, na wszystkie prawdy objawione, na ustalanie wszystkich reguł. Mozliwe, a nawet bardzo, że po 2 tysiącach lat to wyznanie tak bardzo obrosło w przekłamiania, że naprawdę nie wiarto się przejmować wieloma drobiazgami. Np. jeszcze do niedawna w Wigilię obowiązywał post i jedzenie mięsa w ten dzień było grzechem, a od kilku lat Kościół głosi, że w Wigilię post już nie obowiązuje. I jak na to wpadli? Pan Bóg się objawił i sam zmienił zdanie?
Czy dla BOGA to ma naprawdę takie znaczenie, czy ktoś zje to mięso, czy nie? To by było strasznie małostkowe, takie "ludzkie"właśnie, a nie boskie.
Ponoć w kościele protestanckim nie ma osobistej spowiedzi, a jedynie ogólna, jak u nas, na każdej mszy. Moim zdaniem to lepsze rozwiązanie.
A czytałam kiedyś, że spowiedź osobistą wprowadzono własnie po to by inwigilować wiernych. Coś w tym jest.
-
A czytałam kiedyś, że spowiedź osobistą wprowadzono własnie po to by inwigilować wiernych.
Tego trochę nie rozumiem... Co księdzu miałoby przyjść z tego jeśli i tak musi zachować tajemnicę spowiedzi? Tylko on przecież wiedział, z czego kto się spowiadał... No chyba, że księża nie przestrzegali tajemnicy spowiedzi?...
Ponoć w kościele protestanckim nie ma osobistej spowiedzi, a jedynie ogólna, jak u nas, na każdej mszy. Moim zdaniem to lepsze rozwiązanie.
Ja gdzieś kiedyś czytałam, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa była właśnie spowiedz powszechna. Tylko, że polagało to na tym, że każdy wychodził na środek i mówił swoje grzechy - przed wszystkimi obecnymi... Nie wiem czy to prawda, ale jeśli tak to ja wolą taką spowiedz osobistą :D
Z resztą nie rozumiem trochę tego "szumu" a propos spowiadania się z seksu... Czemu robi się z tego taka duża sprawa? W końcu jest to dopiero szóste przykazanie, a czasem ma się wrażenie, że seks (jako grzech) wchodzi na pierwszy plan... A co z pięcioma wcześniejszymi przykazaniami? Są po prostu mniej kontrowersyjne? Łamanie ich nie daje tyle przyjemności?...
-
Pytam się o to wszystko, ponieważ sama się z tego nie spowiadam. Powód? My po prostu nie uprawiamy seksu - aż do ślubu. W naszym przypadku jest to kwestia wiary. Ja po prostu uznaję (mój narzeczony też), że Przykazania pochodzą od Boga, nie od ludzi. Jestem po prostu wierząca i wyznaję zasadę "wszystko albo nic", nie wybieram sobie przykazań, których będę przestrzegać.
Ufam, że Bóg wie, co jest dla nas najlepsze :)
Ale to jest baardzo osobista sprawa... Nie chcę nikomu niczego narzucać - podzieliłam się po prostu moimi poglądami i sposobem na życie :)
-
Tak przeczytalam sobie Wasze opinie i nasunelo mi sie na mysl,ze zapytam o to ksiedza na naszych naukach. Zobaczymy co on mi odpowie na nurtujace mnie pytanie, bo jak do tej pory nikt mi tego sensownie nie umial wyjasnic :( Ja po prostu nie rozumiem dlaczego w mojej sytuacji kiedy mamy wziety slub cywilny ja nie moge dostac rozgrzeszenia?I jeszcze uslyszalam,ze mam podwojny grzech bo do sypiania ze soba dochodzi grzech zgorszenia dla innych :roll: Nie rozumiem tego, bo ja nikogo nie krzywdze,ani innych,ani sama siebie - jestem juz w malzenstwie i dopelnie tego biorac slub Koscielny. Sypiam z moim mezem-zadne z nas nie jest po rozwodzie wiec nie blokujemy sobie drogi do pojednania z kims innym ,ani nie lamiemy zadnych slubow-wiec o co tak na prawde chodzi???A slubu i tak nie udziela mi Kosciol tylko udzielimy go sobie sami-i rownie dobrze teraz moge wziac Andreasa ze soba do kosciola i przed Bogiem zlozyc mu przysiege-i czy miedzy nami cos sie zmieni?NIE!!!!Tak samo zreszta po oficjalnym Koscilenym slubie...Ech akurat ta kwestia w naszej wierze jest dla mnie za ciezka i za trudna do zrozumienia....A najbardziej mnie boli to,ze gdybym sypiala z 100 roznych facetow to rozgrzeszenie bym dostala-mieszkajac z mezem-nie...
-
Ja pamiętam że strasznie bałam sie spowiedzi przedślubnej oczywiście ze względu seksu przedmałżeńskiego i długgggggggiego czasu bez spowiedzi.
Trafiłam bardzo wyrozumiałego księdza, ale podejrzewam że zmiękczyłam jego serce pewnym zdaniem. Mianowicie w momencie w którym mówi się kiedy ostatnoi byłam u spowiedzi powiedziałam " liczę na księdza wyrozumiałość, jest to moja pierwsza spowiedź przedślubna i chciałabym żeby prawdziwa i taka z głębi serca."
Nie usłyszałam złego słowa ze strony księdza, żadnego kazania.
A swoją drogą nie rozumiem dlaczego spowiedź ogólna podczas mszy nie wystarcza, dlaczego mam się spowiadać księdzu który też jest człowiekiem i często grzeszy gorzej od nas
-
Z tymi spowiedziami, jako sposobem na inwigilację wiernych chodziło mi o czasy świętej inkwizycji i innych takich czasów, kiedy Kosciół był potężną siłą polityczną i mógł mordować ludzi w imię wiary i walki z herezją, a do tego potrzebował dokładnych zeznań.
Agutka, ty się nie przejmuj... jeden ksiądz cię rozgrzeszy, a inny nie. Zależy gdzie trafisz, a tak naprawdę rozgrzesza Bóg i jak to się ma do Boga... u jednego księdza Bóg będzie miłosierny, a u drugiego nieprzejednany? Od razu rzuca się nieścisłość.
Ja się ostatnio przed bierzmowaniem spowiadałam z seksu i ani słowa na ten temat nie usłyszałam. Tylko na całkiem inny- mianowicie w kwestii zwątpienia.
A poza tym weź przykład z państwa Kwaśniewskich- taki zatwardziały "komunista" ponad 20 lat po cywilnym ślubie i wziął ślub kościelny ze swoją Jolantą dopiero po zakończeniu kadencji.
Żeby tylko tak ludzie grzeszyli, jak Ty z Andreasem to byśmy mieli raj na ziemi. ;)
-
HIHI nie ma to jak pobyc tu na forum :D Dzieki Groszku -usmiechnelam sie i od razu nastroj mi sie polepszyl. I co jest jeszcze lepsze to dowiedzialam sie dzis,ze tu w Niemczech dostalabym rozgrzeszenie-hmmm to jest wyjatkowo ciekawe-niby ten sam katolicyzm a tu prosze takie rozbieznosci,a w koncu ten sam Bog...?!
-
Dlatego uważam, że Bóg to ABSOLUT a religia to kwestia umowna. Czego sie ludzie nie tkną to spieprzą (przepraszam, za mocne słowa), więc dlaczego boskich słów mieliby nie spaczyć (krwawa hististoria pokazuje, że było wiele wypaczeń). J
a nawet nie jestem przekonana do katolicyzmu (ba, uważam, że temu wyznaniu daleko do doskonałości). W zasadzie światopoglądowo się z nim nie zgadzam, ale biorę ślub kościelny bo zawsze to przed Bogiem i jaka piekna tradycja. Podoba mi się kościelny obrządek ślubny.
-
Zawsze myślałam, że spowiedź jest dla nas... to my mamy się być może w ten sposób uwolnić od poczucia winy i zostawić je za sobą.
Ale czy potrzebny nam do tego akurat ksiądz? :?
I dlaczego grzeszny człowiek ma moc osądzania czyichś grzechów?
to mnie troche dziwi i zastanawia od jakiegoś czasu...
Prowadził ślepy ślepego jak dla mnie... :twisted:
A gdzie miejsce dla Miłości? :serce: czy Bóg mi nie wybaczy bo ksiądz nie zastuka w konfesjonał?
kiedyś ktoś powiedział mi, że Bóg wybacza grzech zanim go popełnimy...
Ja przeżyłąm wiele spowiedzi (w tym tą z całego życia) i różnie je wspominam, oczywiście w zależności od księdza. dlatego od dłuższego już czasu nie byłąm w konfesjonale...ale niedługo się wybieram i mam mieszane uczucia co do tego... :|
jak mnie ksiądz spyta o zycie intymne to powiem ze przyszłąm tu sie spowiadać a nie chwalić :lol:
:D
-
Tak sobie czytam niektóre Wasze posty i się zastanawiam...
Skoro spowiedź to taki wielki problem, to po co Wam ślub kościelny? Przecież to jest sakrament, do którego trzeba się przygotować. Jeśli ktoś traktuje wiarę, jako coś od przypadku do przypadku, "wybiera" sobie przykazania, sam co grzechem jest, a co nie, to po co mu ten ślub w kościele? Bo: co ludzie powiedzą? Dla białej sukni?
Dziwi mnie to... Ślub, spowiedź, sakrament eucharystii - to wszystko powinno płynąć z serca, a nie być "męką". Jeśli się nie akceptuje zasad uczestnictwa w Kościele katolickim, takich jak spowiedź, to może warto sie zastanowić, czy nie lepsza rejestracja w USC?
Ale tak swoją drogą, teraz rozumiem, dlaczego wielu z forumowiczów używa zamiennie słów ślub i wesele, chociaż to nie to samo!!!!
-
po co mu ten ślub w kościele? Bo: co ludzie powiedzą? Dla białej sukni?
Moja niewierząca koleżanka właśnie wybrała sobie suknię do cywilnego: białą, z trenem, z WELONEM. I kto jej zabroni?
A poza tym nie podoba mi sie umniejszanie wartości przysięgi małżeńskiej w urzędzie stanu cywilnego nazywając ją "rejestracją". Nie każdy musi być wierzący, co nie znaczy, że traktuje składanie przysięgi w obecności urzędnika, zamiast księdza, jako "rejestrację" samochodu np.
A dlaczego w takim razie gdy ktos kogos okradnie to nie leci się z kłopotem do księdza, tylko na policję, lub do sądu? Dlaczego wtedy nie pozwalamy, by się działo "wedle woli nieba" tylko oczekujemy działania URZĘDNIKÓW, policjantów?
-
po co mu ten ślub w kościele? Bo: co ludzie powiedzą? Dla białej sukni?
Moja niewierząca koleżanka właśnie wybrała sobie suknię do cywilnego: białą, z trenem, z WELONEM. I kto jej zabroni?
A dlaczego w takim razie gdy ktos kogos okradnie to nie leci się z kłopotem do księdza, tylko na policję, lub do sądu? Dlaczego wtedy nie pozwalamy, by się działo "wedle woli nieba" tylko oczekujemy działania URZĘDNIKÓW, policjantów?
Nikt jej nie zabroni. I jej podejście mi się podoba - nie wierzy, to nie bierze ślubu w kościele! Naprawdę ją podziwiam za taką postawę. A nie skarży się tutaj, jak to jest okropnie, że trzeba się wyspowiadać.
Nazywam wydarzenie w USC rejestracją, bo tak o tym mówiła moja koleżanka Angielka, która na takie zawarcie małżeństwa się zdecydowała. Podoba mi się. A dlaczego? Bo dla mnie ślub to sakrament i już. Kto mi zabroni tak to nazywać?
Bardzo ładna manipulacja Groszku! Chodzi mi o ten ostatni paragraf. Nawet nie będę tego komentować... Porównywanie sakramentu z przestępstwem... Bardzo trafne, bardzo! :lol: Może Ci po prostu zabrakło argumentów? A może znowu coś wzięłaś do siebie?
-
to wszystko powinno płynąć z serca, a nie być "męką"
Wybacz, ale moim zdaniem jeżeli ktoś podejmuje decyzję o ślubie kościelnym to płynie to z serca. Decydując się na ślub kościelny akceptuję wszystko co jest z tym związane ale uważam jednak,że pojmowanie samych przygotowań do ślubu jest bardzo często wypaczane przez samych księży i forma tego zależy bardzo często od ich indywidualnego "widzi mi się". Skoro spowiedź u jednego ksiądza może być próbą doradzania mi jak mam postępować a u drugiego opowiadaniem się z rodzajów stosunków seksualnych i ilości użytych w nim figur, to wybacz, ale coś tu jest nie tak. Tak jak zauważyła Groszek - jeszcze 2 lata temu jedzenie mięsa w Wigilię było grzechem, a teraz jest to rzecz najzupełniej normalna. Kilka wieków temu posiadanie "złych" książek było grzechem i płonęło się za to na stosie. Wojny krzyżowe w imię wiary, które były popierane przez Kościół itd. Sam Kościół nie tak dawno przepraszał za Inkwizycję, więc chyba nie jest taki nieomylny? Jeżeli chodzi zaś o "mękę", jak to nazwałaś", to te męki to też zasługa księży. Zacznijmy od nauk przedślubnych. Rozumiem,że trzeba się przygotować ale jeżeli te nauki mają trwać więcej niż 3 miesiące i proboszcz nie uznaje nauk odbytych w innej parafii lub w innym czasie niż ten przez niego wyznaczony, to co tu więcej komentować? Szkoda tylko,że ksiadz nie bierze pod uwagę tego, że możemy stracić np. pracę. I jakoś nie przekonuje mnie stwierdzenie żeby patrzeć na ptaki niebieskie, które nie orzą, nie sieją a Pan Bóg o nie dba. Jak będziesz kiedyś osobą bezrobotną (czego Ci nie życzę), to może to zrozumiesz co znaczy stanąć przed ryzykiem utraty pracy i może wtedy inaczej będziesz mówiła o tych tzw. "mękach" 2 sprawa, skoro zawarcie małżeństwa jest sakramentem, a za sakramenty wg. prawa kanonicznego nie można żądać pieniędzy tylko tzw. "co łaska" to dlaczego w wielu parafiach słyszy się: " co łaska ale nie mniej niż...." Dla wielu przyszłych małżonków to też może stać się "męką" , bo np. nie mają pieniędzy,a ksiądz chce przy okazji ślubu wycisnąć z nich co się da. I nie rozumiem dlaczego z takim niesmakiem mówisz o rejestracji w USC. Przecież to nawet sam Kościół dopuszcza zawieranie małżeństw z osobami niewierzącymi lub innego wyznania i raczej nie odsyła tych ludzi do USC. Pytanie czy chodzi o wiarę czy o coś tak prozaicznego jak kasa. Nie ukrywajmy w wielu przypadkach nawet Kościołem rządzą pieniądze. Może zmieniłabyś swój punkt widzenia, gdybyś chciała ochrzcić umierające dziecko ( nie będę pisała komu się to przydażyło, bo jest to sprawa zbyt osobista) i będziesz błagała księdza o ten sakrament, a ksiądz ci odmówi wypychając za drzwi, bo będzie miał imprezę w parafii.
I co wtedy ta osoba miała iść do USC po rejestrację?
-
Mogę tylko stwierdzić Żabciu, że naprawdę współczuję Ci, że trafiłaś na takiego księdza. Ale to, że niektórzy tacy są, nie powinno rzutować na strosunek do całego Kościoła, a tym bardziej na stosunek do sakramentu pojednania. Nie można mieć ciastko i zjeść ciastko jednocześnie. Albo wierzę i akceptuję wszystko, co się z tą wiarą łączy, także obecność księży, albo odrzucam wszystko, także ślub kościelny.
Swoj stosunek do zawarcia małżeństwa w USC już wyjaśniłam. Nie będę się powtarzać, może dodam tylko, że dla mnie nie jest to określenie pogardliwe. Muszę jakoś to odrożnić od ślubu - którym dla mnie jest tylko i wyłącznie sakramen, zawarty w kościele, przed Bogiem.
-
Problem polega na tym, że przez wiele lat bardzo mocno uczestniczyłam w życiu Kościoła i miałam możliwość bardzo dobrego poznania wszystkiego co z tym związane. I nie obraź się ale mam trochę więcej lat niż ty i kilka lat temu podchodziłabym do tego z takim samym entuzjazmem i zapałem jak Ty teraz. Jednak życie w sposób znaczący zweryfikowało moje poglądy.Wiele z moich koleżanek i kolegów odeszło z zakonów i seminariów właśnie dlatego, że nie mogli pogodzić się z zakłamaniem jakie jest w Kościele.Nie będe pisała tu o konkretnych przykładach, a zapewniam Cię, że jest ich wiele. Być może za kilka lat i Twoje poglądy ulegną zmianie. Nigdy nie mów nigdy. A jeżeli chodzi o :
współczuję Ci, że trafiłaś na takiego księdza
to nie jest jedyny i odosobniony taki przypadek, było ich znacznie więcej. Wielu księży to ludzie, którym dano trochę władzy. Człowiek, który ma władzę, a do niej nie dorósł , zawsze będzie pokazywał swoją "wyższość" nawet jeżeli jest księdzem.
Na całe szczęście sakrament związku małżeńskiego zawieram przed Bogiem, a ksiądz jest tylko pośrednikiem w tym względzie . I jeszcze jedno, to nie my członkowie Kościoła decydujemy o zmianach w Kościele tylko księża, i to oni uznają, ze coś co kiedyś było grzechem już nim nie jest. Więc jaką mamy gwarancję, że za kilka lat to co teraz uznawane jest za grzech kiedyś nim nie będzie? Może się okazać, że ciastko, które teraz zjem za kilka lat może być uznawane za szkodliwe dla organizmu lub też ciastko, którego nie zjadłam może się zepsuć. Może lepiej przerzucić się na warzywa?
-
Żabciu, ja też mam na swoim koncie doświadczenia oazowe, znam ludzi, którzy odeszli z zakonów.
Tylko krowa nie zmina poglądów. Może ja też jakieś kiedyś zmienię. Ale ślub zawsze będzie dla mnie sakramentem i już. I tylko w takim związku małżeńskim siebie widzę. Wpis w USC to za mało dla mnie. Ale jeżeli ktoś nie potrzebuje kościoła, to oczywiście to rozumiem, nikogo nie potępiam, nie narzucam jak ma żyć. Ale dla mnie ślub musi być przed Bogiem.
A jeśli chodzi o grzechy... Nigdzie w 10 przykazaniach nie ma mowy o poście, dlatego tutaj mogło się coś zmienić. Wątpię jednak, żeby w innych sprawach poszło tak łatwo...
-
Tak naprawdę małżeństwo jest sakramentem, który jako jedyny ludzie mogą dac sami sobie, a ksiądz i inne ludziska są tylko po to by "świadkować". Można sobie ślubować i poza kościołem.
-
Przynajmniej w jednym się zgadzamy, ślub zawierany w Kościele jest zawierany przed Bogiem. Ale Twoją wypowiedzią o "zarejestrowaniu" związku w USC mogą się poczuć dotknięte osoby, które mają inne poglądy niż Ty i powinnaś uszanować ich przekonania. Jeżeli chodzi o słowo "rejestracja" to zarejstrować można bydło w księgach stadnych a nie związek małżeński. Więc miej to proszę na uwadze, bo swoją wypowiedzią mogłaś sprawić komuś przykrość, szczególnie tym osobom, które nie przynależą do Kościoła lub z takich czy innych przyczyn zawieraja związek małżeński w USC. To, że Ty jesteś głęboko wierząca i masz takie a nie inne poglądy nie powinno sprawiać by inni czuli się gorszymi.
Nie o to tu chodzi, czyje przekonania są lepsze. Ważne jest aby wzajemnie szanować swoje poglądy i nie sprawiać innym przykrości nieodpowiednim doborem słów.
-
Ale ślub zawsze będzie dla mnie sakramentem i już. I tylko w takim związku małżeńskim siebie widzę.
Azurra... A jakie jest twoje podejście do rozwodu? Zakładając najgorszy z możliwych scenariuszy, całkowity rozpad twego małżenstwa (przemoc fizyczną, psychiczną, alkoholizm itd). Złamiesz przysięgę daną przed Bogiem i się rozwiedziesz (notabene W URZEDZIE- bo ksiądz ci wtedy niewiele pomoze, najwyzej pojdzie pogadac z twoim mezem-furiatem, a ten go jeszcze ze schodow spusci), czy będziesz się męczyć w takim małżenstwie?
Zakladajac, ze zgodzisz sie na separację- żeby na przyklad chronic swoje zdrowie i zdowie dzieci, rozumiem, ze już z nikim byś się nie związała, bo to byłby grzech i złamanie przysięgi?
-
O Groszku dobre pytanie :wink: Tez jestem ciekawa co bys w takiej sytuacji zrobiła AZZURRO - choć czytając Twoej poglądy to nawet nie powinnas uznawać separacji czy rozwodu bo przecież przysiegacie sobie "...i że Cie nie opuszczę az do śmierci "
-
Demonizujesz Groszku. Biorę ślub i nie myślę o rozwodzie. Gdyby mi taka myśl przeszła przez głowę, to bym się na ślub nie decydowała. Wiem, za kogo za mąż wychodzę. Wiem, że się nie rozwidziemy. Proste. A Ty myślisz w tych kategoriach? Jeśli tak, to strasznie mi Ciebie żal... Bo nie zawsze trzeba zakładać najgorsze. W tym konkretnym przypadku wręcz trzeba wierzyć, że będzie dobrze i starać się, żeby właśnie tak było!
-
Wiem, że się nie rozwidziemy. Proste.
Masz 24 lata i to wiesz :?: Wow tylko podziwiać. Ja sadziłam ze tego nikt nie wie a wszystko okazuje sie w praniu.Ja WIEM ze bede sie starała by nigdy sie nie rozstac ale nie mam gwarancji ze tak sie nie stanie. Zyzce Ci bys sie nie myliła....
-
O Groszku dobre pytanie :wink: Tez jestem ciekawa co bys w takiej sytuacji zrobiła AZZURRO - choć czytając Twoej poglądy to nawet nie powinnas uznawać separacji czy rozwodu bo przecież przysiegacie sobie "...i że Cie nie opuszczę az do śmierci "
A żebyś wiedziała, Antalis. Ja traktuję mojego przyszłego męża bardzo poważnie, to, co mu przysięgam też. Dlatego w tym konkretnym przypadku nie uznaję rozwodu.
I wiesz co, lepiej mieć nawet bardzo konserwatywne poglądy, niż nie mieć żadnych, a zdanie zmieniać w zależności od sytuacji.
Wiek nie ma nic do rzeczy. To jest ten jeden jedyny, z którym chcę spędzić resztę życia. Dlatego za niego wychodzę. A takie stwierdzenie: w życiu różnie bywa, to taka prymitywna wymówka, którą ludzie tłumaczą własny strach i brak pewności co do swoich uczuć i uczuć partnera.
A co na to Twój Rafał, że dopuszczasz do siebie myśl o rozwodzie już teraz?
-
Czyli jeśli bedzie Cie bił, pił na umór i takie tam to i tak będziesz przy nim :!: Sorry ale dla mnei to jest chore :? NIKT NIE ZAGWARANTUJE CI ZE BEDZIECIE ZE SOBA DO KONCA ZYCIA :!: Jedyne co mozesz zrobic to STARAC sie by tak było ....Ja tez traktuje Rafala powaznie ale zycie lubi płatać figle.Nie jedno małzenstwo pobierało si ew wielkiej miłości a kończyło jak konczyło ....
-
azzurra, życzę Ci z całego serca by Twoje plany,zamierzenia co do bycia "razem az po grobową deskę" w pełni Ci się powiodły, sprawdziły - nazywaj to jak chcesz. Nie znam Ciebie, Twojego narzeczonego, waszej sytuacji itd itp... wierz mi w życiu bardzo różnie bywa, znam wiele przypadków gdy związki dłużej czy krócej trwające rozpadały się - nawet i po 20 latach małżeństwa Jak dla mnie błędnym jest założenie że się nie rozstaniecie - zgodnie z zasadą "Nigdy nie mów nigdy i zawsze " Mogłibyśmy tak polemizować przez następne kilkanaście stron i wymagałoby to założenia nowego topica ..a to by było już za duże odejście od tematu - bo tak już mamy całkiem duży OFF TOPIC :D
Pytasz co ja na to że moja narzeczona zakłada już teraz myśl o rozwodzie ?!?! - powiem krótko uważam że w jakimś stopniu zna życie , obydwoje wiemy że MIŁOŚC trzeba pielęgnować przez całe życie każdego dnia a nie tak jak to ma miejsce w bardzo wielu przypadkach TYLKO do ślubu !!
POZDRAWIAM SERDECZNIE :)
-
I wszystko na temat :]
-
Drogie Panie,
z moją Narzeczoną Azzurrą zgadzam się w zupełności jeśli chodzi o rozwody - zakładanie, że nigdy nie wiadomo, co nam życie przyniesie i że choć teraz jest tak pięknie, to potem moze sie popsuć, jest moim zdaniem podejściem złym. Co ma się stać złego? Wiadomo, że życie to nie jest bajka, nie zawsze jest sielanką. Ale właśnie po to bierze się ślub z ukochaną osobą, żeby przeciwności losu pokonywać razem. Bo razem łatwiej. Przyjmować z góry, że rozwód jest możliwy gdy coś będzie nie tak, jest robieniem pierwszego kroku w stronę porażki całego związku.
Mówię to ja, osoba, o której nie można powiedzieć, żeby była "głęboko wierząca" w rozumieniu tradycyjnym polskim, ani "konserwatywna" w polskim rozumieniu konserwatyzmu. W wielu sprawach nie zgadzam się z Kościołem, oj w wielu i nieraz o tym prowadzę ożywione dyskusje. Ale jeśli chodzi o rozwody, to zawsze moje zdrowy rozsądek i serce zgadzały się, że to jest coś bardzo niedobrego.
Tak, z całą odpowiedzialnością za słowo mówię: nie rozwiodę się. Kocham moją narzeczoną i będę ją kochał.
Pozdrawiam wszystkich.
-
Dobra widze ze to nie ma sensu ... WY macie chyba szklaną kulę ze wiecie co WAS czeka.Zycze byście wytrwali w swym postanowieniu.Wiem jedno miłość trzeba pienęgnować by los był dla nas łaskawy. Jesli nei bedziemy tego robili prędzej czy później żle to sie skonczy.
P.S.A w życiu pewnym można byc tylko śmierci .....
-
Taaaaa... niestety, życie pokazuje inaczej. Większość ludzi slubuje z pełnym przekonaniem, że chce cię dochowac miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej, niestety statystyki rozwodów, separacji pozbawiają złudzeń. Moim zdaniem lepiej mieć świadomość zagrożeń, żeby być przygotowanym na różne złerzeczy, zamiast mówić "my to się kochamy najbardziej na świecie i nigdy się nie rozstaniemy, nigdy!". Oby tak było....
azzurra naprawdę nie musisz mnie żałowwać. Ja jakoś ciebie nie żałuję, a mogłabym, np. za naiwność i "różowe okularki".
-
Azzurra podziwiam Cię za tę pewność w poglądach- w Twoim życiu wszystko jest albo białe albo czarne... ja widzę też kolorki pomiędzy... i czy to źle? Czy to źle, że chcę przysięgac miłość przed Bogiem, w Kościele jednocześnie uznając, że kontakt z niektórymi księżmi to droga przez mękę (trochę wyżej napisałam o ostatniej swojej spowiedzi...) Nie traktuje wiary warunkowo, ale księzy i niektóre poczynania Kościoła (szeroko rozumianego) - owszem. Wierzę w to co jest napisane w Biblii, ale to co powstało wiele lat później, podczas wielowiecznej "kariery" Kościoła i Kleru przepuszczam przez sito własnej intuicji i sumienia, choć przyznam szczerze, że nie zawsze mi to wychodzi...
A jeśłi chodzi o rozstania... Nie wychodze za mąż z myślą, ze się rozejdziemy za kilka, kilkanaście lat. Jednak nikt nie jest w stanie mi obiecać (ani ja samej sobie, ani mój przyszłiy mąż, ani nikt inny), że tak kiedyś się nie stanie. Musimy sie po prostu bardzo starać o siebie i o naszą Miłość a to po "xx" latach małżeństwa nie przychodzi z taką łatwością jak teraz.
-
powstało wiele lat później, podczas wielowiecznej "kariery" Kościoła i Kleru przepuszczam przez sito własnej intuicji i sumienia, choć przyznam szczerze, że nie zawsze mi to wychodzi...
ja sie tez z tym zgadzam bo po to wlasnie mamy sumienie zeby odrozniac dobro od zła, owszem nie zawsze wychodzi :(
i każdy człowiek ma sumienie bez związku z przynależnością do Kościoła takiego czy innego.
Ja jestem wierząca ale różowe okulary mi z nosa spadły dawno i dotarło do mnie, że nie mamy monopolu na Boga, a człowiek najpiękniejsze dzieło zepsuć potrafi...
To samo tyczy się związków, sami możemy zepsuć nasze małżeństwo tym szybciej gdy nie będziemy mieć świadomości tego... ludzie sie zmieniają tak jak i poglądy... grunt żeby iść we dwoje w tym samym kierunku
:)
-
Azzurra, pozostaje mi życzyć ci tylko dużo szczęścia i mieć nadzieję, że Twoje życie zawsze będzie wyglądało tak rózowo jak widzisz je teraz. Ale podobnie jak inni uważam, że w życiu nigdy nie można mieć 100% pewności. Życie jest długie i istnieją w nim różne zdażenia i zawirowania, które wpływają na to nasze życie. Nie wiesz co będzie za rok, 5, 10 czy 20 lat. Nie wiesz nawet co będzie za godzinę.Jedyne co możesz zrobić to pielęgnować i dbać o Wszą miłość. Ale warto mieć też świadomośc zagrożeń, by starać się ich unikać. Życie jest życiem i nigdy nie wiemy co nas w tym życiu spotka.I nie uważam tego stwierdzenia (jak to określiłas w przypadku wypowiedzi Groszka)za prymitywną wymówkę. To, że przewiduje się możliwość takich zagrożeń jest tylko oznaką dojrzałości emocjonalnej. Czasami trzeba zdjąć różowe okulary i założyć korekcyjne a do niektórych sytuacji czasem przydaje się też mikroskop. Szanuję Wasze poglądy ale się z nimi nie zgadzam. Jest to moje prawo. Jeżeli macie takie przekonania i uda Wam się w nich wytrwać do końca życia to gratuluję, a jeżeli nie to współczuję.
-
Ale podobnie jak inni uważam, że w życiu nigdy nie można mieć 100% pewności. Życie jest długie i istnieją w nim różne zdażenia i zawirowania, które wpływają na to nasze życie. Nie wiesz co będzie za rok, 5, 10 czy 20 lat. Nie wiesz nawet co będzie za godzinę.Jedyne co możesz zrobić to pielęgnować i dbać o Wszą miłość.
Ale czy tak nie jest ze wszystkim? Milość, przyjaźń, rodzina- też nie wiemy, ile nam dane będzie spędzić czasu z najbliższymi... Może ktoś mi zarzuci "różowe okulary" albo "klapki na oczach" ale uważam, że to piękne wierzyć w miłość i wierność na zawsze. Czy to nie wydaje się wam takie przyziemne kalkulować jakie są szanse na wasz związek?
-
Czy to nie wydaje się wam takie przyziemne kalkulować jakie są szanse na wasz związek?
dla mnie to nie kalkulacja ani przyziemność, po prostu świadomość tego, że w życiu różnie bywa...
niestety nie zawsze kolorowo chociażby się chciało...
ja nie oceniam szans naszego zwiąku, a jedynie widzę zagrożenia i chcę ich uniknąć...
wolę to niż stwierdzenie, że nam się to nie przytrafi i obudzenie się z ręką w nocniku...
:serce:
Kocham mojego skarba i wierzę, że nam się uda pielęgnować naszą miłość do końca życia
-
Moi Drodzy czy to nie za wczesnie wypisywac o rozwodach?
Życie mamy jedno i powinniśmy z niego korzystać jak najwięcej , a nie zastanawiać sie co bedzie za rok dwa... kochajmy sie i szanujmy nawzajem a rozwody bedą nam obce.
Zdaje sobie z tego sprawe ze życie jest ciężkie i niesie duzo niewiadomych, ale jak bedziemy myśleć o takich rzeczach to do niczego dobrego to nas to nie zaprowadzi.
Marto dziękuje ja Tobie równiez życze miałego dnia :)
-
Fakt życie jest takie a nie inne dziś widzimy szczęśliwą parę kochającą się jak papuzki nierozłączki a jutro spotykają się w sądzie ... tak bywa ale to nie znaczy że tak jest zawsze ... trzeba mieć nadzieje bo inaczej życie staje się bezsensowne bo niby po co do czegoś dążyć jak i tak z góry zakładamy ze to coś nam nie wyjdzie :roll:
Trzeba się cieszyć chwilą i dbać aby nigdy nie uciekła
-
Ja jestem realistka, nie posiadam "różowych okularow".
Ciesze sie z kazdego dnia, spedzonego z moim narzeczonym, mamy wspolne plany. Bardzo czesto powtarzamy sobie "Kocham Cie na zawsze". Chcemy byc obok siebie do konca, wierzymy ze tak bedzie i dbamy o to aby bylo nam ze soba cudownie.
Nie rozmawiamy ze soba o rozwodzie i nie myslimy o takich rzeczach. Wydaje mi sie jednak, ze nikt nie wie co go w zyciu czeka i swiadomosc tego ze w zyciu jednak sa tez nie mile sytuacje jest normalna. Ja nie jestem wrozka i nie wiem co mnie w zyciu czeka, skad moge wiec wiedziec czy sie nie rozwiode i kto bedzie mnie "trzymal za reke", gdy bede umierala. Tego nie wie nikt.
A co do kosciola.
Ja wierze w Boga, modle sie do niego. Chodze do kosciola, czasami nawet w tygodniu ide na chwilke, kiedy nikogo nie ma po to aby, powiedziec to co mi na sercu lezy. Staram sie tak zyc, aby nikogo nie krzywdzic. Nie ejstm moze za barzdo religijna.
Jest wiele rzeczy z ktorymi sie nie zgadzam, jesli chodzi o kosciol. Nie podoba mi sie forma spowiedzi. Nie uwazam, ze ksiadz jest jakas wyrocznia. Czesto nie zgadzam sie ze zdaniem ksiedza, i nie uwazam ze to cos zlego. Dla mnie jedzienei cyz nie jedzenie miesa jest w ogole wymyslem, tak ajk wiele innych rzeczy.
Ja chce wziac slub koscielny, poniewaz wierze w Boga i mysle, ze nie ma w tym nic zlego.
To jak postepowalam i jakm bylam czlowiekeim oceni Bog, a nie czlowiek.
Ja nie uwazam, ze tzreba zyc zgodnie z tym co mowi kosciol, aby wziasc slub koscileny.
-
Ja nie uwazam, ze tzreba zyc zgodnie z tym co mowi kosciol, aby wziasc slub koscileny.
:serce:
-
Julka masz racje, życie jest zyciem i cieszmy sie nim.....
-
Ja tez mieszkam ze swoim narzeczonym przed ślubem, ale wcale nie obawiam sie iść do spowiedzi.
Można mieszkać ze soba jak brat z siostrą i czekać na ten szczególny dzień. My postanowiliśmy 1,5 roku przed ślubem żyć w wstrzemieżliwosći. Lepiej póżniej niz wcale.
Oboje tego chcieliśmy i prosiliśmy Boga o siły aby sobie z tym poradzić. To jeszcze bardziej umacnia nasza milość.
-
O kurcze! Podziwiam!
-
Byłam w piątek na pierwszej spowiedzi przedślubnej. Zajęła 5 minut. To, że "cudzołożę" najmniej interesowało księdza, bardziej to, co nieregularnie chadzam do kościoła :mrgreen:
-
Wczoraj bylismy u Dominikanow wlasnie na spowiedzi.
Kolejka do Konfesjonau z 25 osób!! Całą msze 2 ksieży wyspowiadało. W ogóle to jakiś ewenement dla mnie - Ci Dominikanie. Ogromny kościół pełen młodych ludzi, komunie musiało rozdawać 3 księży żeby zdązyli w rozsądnym czasie to wykonac!! I wszystko - kazanie, piesni.. dla ludzi mlodszych niz 70 lat ;] i inteligencji
Ale po spowiedzi sie juz niczemu nei dziwilam. Ksiadz choc bardzo starusienki, zwrocil uwage na te sprawy ktore naprawde mnie meczyly (a nie sex przedmalzenski czy mieszkanie razem) i pieknie mowil o tym jaka powinna byc żona. Wylal miodek na serduszko przed śłubem... To mi było potrzebne.
POLECAM z czystym sumieniem ;]
-
Ja też byłam na pierwszej spowiedzi u Dominikanów i bardzo polecam ten kościół. Miałam strasznego stresa przed spowiedzią, później okazało się, że niepotrzebnie :) A kolejki do konfesjonału faktycznie są długie :)
-
a ja byłam na Bramie Portowej, w zielonym kościele... w tym Ninka brała ślub..
trafilam na super księdza.. :mrgreen: co prawda zapytal na koniec, co i jak, ale w sposób ba prawdę delikatny i w zadne szczwgóły się nie wdawał.. nie krzyczał, nie potępiał, nie krytykował, nie poniżał itp :lol:
w zamian pięknie mówił o związku, o małżeństwie.. w ogóle słuchało się go jak bajki.. nie kazał odmawiac X razy Zdrowas Mario itp.. ale prosił o pewne zachowania wspólne czynione z mężem, o przemyślenia, refleksje.. :P
ogólenie było super... w przeciwieństwie do tego co miała Ninka- mimo iż ten sam kościół..
aczkolwiek moja spowiedź nie przekonała mnie ani do księży, ani do mszy, ani do spowiedzi..
od ślubu byłam w kościele chyba tylko 3 razy- 2 śluby i święconka, u spowiedzi ani razu
także cóż.. z tą spowiedzią.. można mieć farta i spotkać normalnego księdza, ale można miec ogromnego pecha.. i spotkać jakiegos nienromalnego wytykającego pewne sprawy, który z wielką ciekawością wypytuje o życie intymne itp..
mozna spotkać księdza, który raz na zawsze swowoduje uraz i cos na rodziaj psychicznej obawy przed spowiedzią..
czego nikomu nie życzę :)
-
Dziewczyny, a na jakiej ul. jest kosciol Dominikanow :?:
Co do Serca Jezusowego (ten, w ktorym Ninka brala slub), to trzeba miec farta, bo tam sa rozni ksieza. Moja kolezanka po zerwaniu z chlopakiem stwierdzila, ze musi wszystko z siebie zrzucic (m.in. sypianie z facetem przed slubem) i poszla wlasnie tam do spowiedzi. Bidulka ksiadz tak strasznie na nia nakrzyczal, ze bylo slychac prawie w calym kosciele (a kosciol jest b. duzy).
Do spowiedzi wybiore sie albo do mojego kosicola (M.B. Rozancowej - szkoda, ze juz nie ma proboszcza k. Irka) albo tak jak dziewczyny mowicie do Dominikanow (tylko podajcie mi adres).
-
Kościół Dominikanów jest na Placu Ofiar Katynia, niedaleko WDS-u.
-
dziewczyny moze wy mi pomozecie..... ja jestem po slubie cywilnym i w przyszlym roku w 21 lipca chca wziasc slub koscielny i bardzo bym chciala w bialej sukience... jak myslicie bedzie kosciol sie czepiac?
-
Dzieki KIKI :D
jak myslicie bedzie kosciol sie czepiac?
Mysle, ze kosciol ma tyle do tego co NIC. Szykuj biala sukienke jesli taka Ci sie podoba.
Moja kolezanka biorac slub byla juz kilkumiesieczna mamuska, mieszkala ze swoim menem ponad rok i miala sliczna biala sukienke. Nikt jej nie powiedzial, ani jednego zlego slowa.
-
a co kościół ma do Twojego stroju?
-
dzieki diewczyny troche mi lzej na duch :)
-
My postanowiliśmy 1,5 roku przed ślubem żyć w wstrzemieżliwosći. Lepiej póżniej niz wcale.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hipokryzja - polecam :)
-
Ja właśnie przed chwilą wróciliśmy z Miśkiem z drugiej spowiedzi przedślubnej. Niestety pierwsza poszła gładko-2 minuty-wyspowiadani oboje. A dziś niestety mój narzeczony wyspowiadał się pierwszy i ksiądz musiał iść na dyżur. Wysłał mnie do drugiego.A tam?-->tragedia. :( Kazał mi mówić wszystko ze szczegółami-co,gdzie,kiedy i najgorsze ile razy? :shock: Przecież człowiek nie kalendarz nie może zapamiętać ile, a poza tym myślałam,że spowiedź jest przed Bogiem a ksiądz jest tylko świadkiem. :evil: :twisted: Niestety z tak chamskim księdzem się jeszcze nie spotkałam.Wyzywał mnie w konfesjonale jakbym niewiem kim była.A ja raczej jestem pobożną dziewczyną.Dziewczyny życzę wam żebyście nie trafiły na takiego jak ja. :?
-
persefona nie ma co sie takimi przejmowac...
a gdzie byliscie :?:
-
Wyzywał mnie w konfesjonale jakbym niewiem kim była.A ja raczej jestem pobożną dziewczyną.Dziewczyny życzę wam żebyście nie trafiły na takiego jak ja
niestety i tacy się zdarzają :( jakby sami byli święci..
-
Licheń----jedno z kultowych miejsc w Polsce, niestety :( Już o tym zapomniałam bo mam inne sprawy na głowie. Dziś szykowałam paczki ze słodyczami na bramy :)
-
wczoraj na naukach mielismy co nie co na temat spowiedzi przedślubnej i ogólnie warunków dobrej spowiedzi... jako, ze jednym z warunków jest żal za grzechy M postanowił spytać sie ksiedza co bedzie jak wyspowiada sie, z tego, ze sypiamy ze soba przed slubem :shock: .... ODWIODŁAM go od tego... boshe napędził mi stracha bo nie wiedziałam jak ksiądz zareaguje
wieczorkiem spytał sie mamy (bardzo pobożna kobieta) - żyja bardzo dobrze i rozmawiaja ze soba o wszyskim i rzekła by nie rzałował, że spał ze mna przed ślubem ale dlatego, że bez ślubu... ehh na poczatku jakoś nie skumałam ale w koncu dotarlo do mnie - żałuj, że śpisz bez slubu a nie dlatego, ze śpisz w ogóle :D:D heh jego mama zawsze cos wymysli..
-
Lilkuś, teściową to Ty masz zaradną-nie ma co :mrgreen: :wink: ale tak na poważnie, to mnie się jej wytłumaczenie podoba-bo jaka to spowiedź bez żalu, zatajanie grzechów też nie wchodzi w grę, a przecież nie ma czego żałować :wink: więc wyjście awaryjne się znalazło. 8)
-
żałuj, że śpisz bez slubu a nie dlatego, ze śpisz w ogóle heh jego mama zawsze cos wymysli..
Lilkuś, rewelacyjne wyjaśnienie :) i jego będę się trzymać :)
-
oh ale sie naczytałam...
teżczeka mnie spowiedz przedslubna, na sczęscie jeszcze jedna przed sakramentem bierzmowania ...
Pewie tez troche będe stresowałasię, bo z praktyką bywa u mnie różnie. Mam zamiar jednak porawić sie w tej kwestii. Na naukach przedmałzeńskich przekonałam się, że istnieją 'normalni' ksieza. Choc jak szłam do swojej parafii po pozwolenie na slub w innej, dostało mi eię przokrutnie - własnie dlatego ze proboszcz nie dostanie 'co łaska' (tak, zostałam wyzwana od niewiernych, greszników i takich tam- ksiadz krzyczał ... w szoku usiadłam na krzesle. Szkoda gadac. Na szczescie pozwolenie dostałam :) ) Postanowiłam, ze moja noga wiecej w tej Parafii nie postanie, znajdę taki kościół gdzie księża robią to z powołania.
Wiem tez, ze na spowiedzi nie poszwolę sobie, aby ksiadz krzyczał na mnie, wypytywał o intymne szczegóły... poprostu wstanę i wyjdę !!!!
sróbuję ponownie gdzie indziej ...
-
My też będziemy mieli jedną spowiedz przed ślubem. Nasz proboszcz powiedział nam , że bardzo się cieszy że chcemy wziąść ślub . :brawo_2:
-
My też będziemy mieli jedną spowiedz przed ślubem. Nasz proboszcz powiedział nam , że bardzo się cieszy że chcemy wziąść ślub . :brawo_2:
oby więcej takich księży :wink:
-
No ja mam Wujka księdza, który będzie udzielał nam sakramentu. Jednak do spowiedzi to chyba do innego księdza. Trzeba iść do Proboszcza? No ja mam wrazenie ze jak idę do księdza który mnie zna to później się tak dziwnie patrzy ale to chyba tylko moje złudzenie :skacza: (https://e-wesele.pl/forum/counter.php?id=2492&f=2492.png)
-
...milunia..., nie trzeba isc do proboszcza. Idziesz tam, gdzie Ty chcesz. Ja też mam niestety takie wrażenie, ale wydaje mi się, że to tylko i wyłącznie wrażenie. Przecież każdego księdza obiowiązuje tajemnica spowiedzi,a zresztą oni się tyle nasłuchają, że gdyby wszystko mieli pamiętać, to chyba oszaleliby. Ja też mam wujka księdza, ale chyba nigdy w życiu nie odważyłabym się iść do niego do spowiedzi. No chyba na łożu śmierci ;)
-
O rany... Naczytałam się tu prerażających rzeczy i pewnie teraz jeszcze trudniej będzie mi się do tej spowiedzi wybrać, tym bardziej, że ostatni raz byłam dobre kilka miesiecy temu i rozgrzeszenia nie dostałam za mieszkanie z narzeczonym między innymi ;)... :( A ślub zbliża się nieubłaganie, już tylko 4 miesiące zostały... :skacza:
W każdym razie, czy mogę prosić już zaobrączkowane forumowiczki (szczęściary!) :) o wyjaśnienie, co to jest ten protokół przedślubny, kiedy się go, hm, uzupełnia i jakie zawiera pytania? Zapewne dowiem się tego wszystkiego za jakiś miesiąc, jak się wybiorę do mojej parafii prosić o pozwolenie na ślub w innej (chore, wg. mnie :mdleje: ), ale wolę być uprzedzona...
Z góry dziękuję :)
-
Protokół (https://e-wesele.pl/forum/viewtopic.php?t=122) tutaj masz więcej info:)
-
Dziękuję, zaraz się zapoznam z tym tajemniczym protokołem... :los:
-
Nas czeka pierwsza spowiedź - jestem przerazona... Po pierwsze nie bylam u spowiedzi z 5 lat i uwazam ze to moja prywatna sprawa, ale spotkalam sie z tym, ze ksieza zaczynaja wywody - ze czlowiek spowiada sie tylko po to, zeby wziac slub, ze nie rozumie po co jest spowiedz itp.
Nastepna sprawa to taka, ze mieszkamy razem z Danielem, kochamy sie. Nie jestem w stanie powiedziec w konfesjonale, ze tego zaluje, bo NIE ZALUJE! Wiem, ze w swietle kosciola to grzech, ale ludzie, pewne prawa zostaly ustanowione, kiedy dziewczyny wychodzily za maz w wieku 13 lat, a co wiecej, mieszkalo sie z rodzicami az do slubu. Teraz zycie wyglada nieco inaczej.
Chyba postaramy sie uderzyc do spowiedzi w kosciele akademickim, zapewne nie jeden student spowiada sie z tego samego co nas czeka... Paranoja
-
Lemmy nie wiem o którym akademickim kościele piszesz, ale jeśli są to Dominikanie to nie polecam, bo jeśli nie żałujesz to rozgrzeszenia nie dostaniesz... wiem, że to paranoja ale jednak tak to jest.
Ja właśnie w sobotę miałam pierwszą spowoedź i cykaliśmy się oboje przed nią ale trafiliśmy na spoko księdza (u mnie w parafii gdzie ślub też będzie). Oczywiście wyspowiadaliśmy się z tego, że współżyjemy, na szczęście ksiądz nie wypytywał nas 'ile razy' (wiem, że zdarzają się tego typu pytania :evil: ). I ksiądz tylko skomentował to tylko tak abyśmy w tym okresie przed ślubem starali się powstrzymywać...
Tak więc życzę powodzenia a jeśli któryś ksiądz zacznie na Ciebie krzyczeć to po prostu odejdź od konfesjonału. Szkoda sobie psuć nerwy przez takich księży.
A tak a propos tego, że nie byłaś 5 lat u spowiedzi to ja nie mówiłam kiedy ostatnio byłam u spowiedzi. Pozwiedziałam tylko, że to moja pierwsza spowiedz przedslubna, a potem zaczelam grzechy wymieniac. A ksiądz nie pytał o nic więc może u Ciebie też nie zapyta :wink:
-
ale jeśli są to Dominikanie to nie polecam
Myślałam o kościele Św. Anny przy Starówce.
Hmm, spróbuję. Na pewno nie pójdę do kościoła do którego tu należymy (św. Tomasza Apostoła na Imielinie), bo już nas wyklęli chodząc po kolędzie :(
Masz rację, nie powiem, że nie byłam 5 lat. Bóg wie, a co to księdza obchodzi... I tak mi się humor psuje na samą myśl o tej spowiedzi. Może w ten weekend zaatakujemy, hehehe
-
Życzę powodzenia i daj znać, jak poszło :)
Ja na szczęście mam jeszcze trochę czasu, ale
już potrafię sobie wyobrazić, jak się będę stresować... :drapanie:
A co do żałowania, jak tu ktoś na forum zauważył,
możesz żałować nie tego, że kochasz się ze swoim
narzeczonym przed ślubem, ale że bez ślubu ;)
Chyba nic nie pokręciłam. :)
Pozdrawiam :)
-
Lemmy ja też się wybieram do kościoła św. Anny do spowiedzi - pierwszej przedślubnej (a ślub już za miesiąc :skacza: ). Myślę, że jutro w końcu się odważę... Jest tam ksiądz u którego już kiedyś byłam u spowiedzi i przyznam szczerze, że jakby tylko tacy księża spowiedzi słuchali to ja mogę co miesiąc do konfesjonału chodzić... Mam tylko nadzieję, że dobrze nam się trafi! Życzę powodzenia :przytul:
(https://e-wesele.pl/forum/counter.php?id=2667&f=2667.png)
-
narzeczonym przed ślubem, ale że bez ślubu ;)
Racja!!!!!
Lemmy ja też się wybieram do kościoła św. Anny do spowiedzi - pierwszej przedślubnej (a ślub już za miesiąc :skacza: ). Myślę, że jutro w końcu się odważę... Jest tam ksiądz u którego już kiedyś byłam u spowiedzi i przyznam szczerze, że jakby tylko tacy księża spowiedzi słuchali to ja mogę co miesiąc do konfesjonału chodzić... Mam tylko nadzieję, że dobrze nam się trafi! Życzę powodzenia :przytul:
Daj koniecznie znać jak poszło, my się chyba wybierzemy za tydzień. Może uda Ci się opisać tego księdza miłego, heheh, to go znajdziemy i skorzystamy z jego dobroci :)
Powodzenia Cela!
-
Nie jestem w stanie powiedziec w konfesjonale, ze tego zaluje, bo NIE ZALUJE!
jezeli nie powiesz ze zalujesz, nie uzna tej spowiedzi i nie da ci rozgrzeszenia...
ja mieszkalam ze swoim przed slubem 3 lata, mielismy juz dziecko...
i powiedzialam o tym, nie bałam sie i nie stydzilam, ludzie gorsze rzeczy wyrabiaja...
wiec, nawet ten ksiadz ci nie da rozgrzeszenia... idz do innego... nie ten to inny..
zycze powodzenia..
-
A myśmy znaleźli sposób: żałujemy, że robiliśmy to bez ślubu :) Zresztą gdzieś kiedyś ktoś napisał o tym na naszym Forumku.
-
żałujemy, że robiliśmy to bez ślubu
hahahahahahahahahah, dobre, dobre...
-
Mam pytanie: czy mówicie, że stosujecie tabletki antykoncepcyjne? Trzeba to mówić czy nie? niestety na naukach nikt nie poruszył tego tematu.
-
Ooo, to jest dobre pytanie. Też się chętnie dowiem.
Chociaż wydaje mi się, że trzeba się wyspowiadać ze wszystkiego,
a Kościół jasno się wypowiedział na temat tabletek (i nie tylko, oczywiście).
Swoją drogą, pojąć nie mogę dlaczego, będąc już mężatką, mam nie mieć
możliwości zaplanowania dodatkowego członka rodziny w odpowiednim czasie....
Ok, przed ślubem tabletki mogą być wygodnym sposobem na przygody - mogę
zrozumieć, że Kościół ma zastrzeżenia. Ale później?? :dno:
I te kity o skuteczności NPR. Ech... :mdleje:
-
Mam pytanie: czy mówicie, że stosujecie tabletki antykoncepcyjne?
dobre pytanie........
ja sie z tego nigdy nie spowiaalam bo nie uwazam tego jako grzech!
I te kity o skuteczności NPR. Ech...
no wlasnie, u nas nawet pani z nauk powidziala, ze stosuej NPR a jedno dziecko wyszlo nieplanowane .. hmm o czyms to swiadczy. a tym bardziejdziewczyny, ktore dopiero zaczynaja poznawac swojorganizm...
-
czy mówicie, że stosujecie tabletki antykoncepcyjne?
wydaje mi się, że trzeba się wyspowiadać ze wszystkiego
jest pytanie i odpowiedź :taktak:
Swoją drogą, pojąć nie mogę dlaczego, będąc już mężatką, mam nie mieć
możliwości zaplanowania dodatkowego członka rodziny w odpowiednim czasie....
jest taka możliwość, nie rozumiem dlaczego na temat nieskuteczności NPR wypowiadają się osoby, które go nie stosują :drapanie:
Moi rodzice mają 2 dzieci bez stosowania chemii, a i ja z małżem nie narzekamy...wystarczy chcieć, a teksty typu
I te kity o skuteczności NPR. Ech...
wydają mi się wysoce niestosowne
Dziewczyny, jeśli zamierzacie wziąć ślub tzw.kościelny czyli w wierze Kościoła katolickiego to godzicie się na zasady, wg których Kościół prosperuje - dobra spowiedź to taka, która jest zgodna z warunkami dobrej spowiedzi, czyli przede wszystkim szczera :taktak:
-
Coż ja też do tej pory nie mówiłam, że stosuje tabletki. Jakoś nie mogę w sobie wzbudzić żalu za taki grzech. Na spowiedzi ślubnej bedę go musiała wyznać, tylko właśnie co z żalem i obietnicą poprawy, bo nie przestanę brać tabletek na miesiąc przed ślubem chciażby dlatego, żeby nie mieć problemów z nieplanowanym krwawieniem. Może mi jeszcze ktoś wyjaśni czy branie samych tabletek bez współżycia też jest grzechem?
-
nie rozumiem dlaczego na temat nieskuteczności NPR wypowiadają się osoby, które go nie stosują
Nie muszę stosować NPR, żeby wiedzieć, że NIE JEST to metoda skuteczna.
Wystarczą mi doświadczenia z kręgu rodziny, przyjaciół i znajomych.
Nie mam zamiaru nikogo odwodzić od tej metody, ale nie uważam za
niestosowne stwierdzenia, że jest to wysoce nieskuteczne.
Ale życzę powodzenia wszystkim odważnym i wytrwałym. :brawo_2:
Obyście się nie zawiedli.
-
Nie muszę stosować NPR, żeby wiedzieć, że NIE JEST to metoda skuteczna
taaaa ....nie myl porządnie prowadzone NPR z metodą pseudkalendarzykową.
Żeby ją stosować NPR trzeba mieć trochę oleju we łbie, umieć siebie obserwować, analizować, wyciągać wnioski i się uczyć....czyli po prostu trzeba myśleć.
Nie musisz tu nikogo odwodzić...na tym forum są osoby skutecznie stosujące tę metodę i mające jak na razie no jedno chciane i zaplanowane dziecko.
....ale ten wątek traktuje o czym innym....
-
Nie zarzucaj mi, proszę, nieznajomości NPR. Wiem, na czym polega
i na tej podstawie mogę wyrazić swoją opinię. Zbyt wiele jest niepewnych
czynników, rzutujących na jej skuteczność, a raczej nieskuteczność.
Fajnie, że Ci się powiodło i nadal życzę szczęścia. Nie mam zamiaru
wdawać się w bezsensowne dyskusje z zagorzałymi fanami NPR.
Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania.
-
marotta, jak już powiedziałam to nie jest wątek na prowadzenie tego typu dyskusji...a jest inny ku temu odowiedni.
Możesz tam pochwalisz się swoją wiedzą w temacie.
Fajnie, że Ci się powiodło i nadal życzę szczęścia
Akurat pomyliłaś adresta życzeń....niestety NPR stosować nie mogę...
-
Nie muszę stosować NPR, żeby wiedzieć, że NIE JEST to metoda skuteczna.
hmm, tutaj sie nie zgodze do konca. naprawde trzeba czasu, zeby poznac swoj oragnizm! uwazam, ze po ok roku obserwacji, dziewczyny wiedza dokladnie o co w tym chodzi , jaki wplyw ma zmiana czasu, czy choroba!
ja nietstey nie mam cierpliwosci na prowadzenie tego typu obserwacji, ale coraz bardziej sie zastanawiam nad tym, czy jednak ich nie zaczac. na pewno przydaje sie przy planowaniu dziecka (bo jednak zajsc w ciaze , to nie jest tak latwo jak myslalam )
Ach Maju, apropo tego kosciola... Ja bralam slub koscielny, ale jednak nie zgadzam sie w 100% z zasadami kosciola. ale chyba jedno drugie nie wyklucza ;)
-
aneta_81, mnie tylko chodziło o to, że spowiedź powinna być szczera - a nie muuuszę iść do spowiedzi więc co by tu wykombinować żeby za dużo nie powiedzieć :drapanie: ksiądz też człowiek - nie ten to inny :los:
-
aneta_81, mnie tylko chodziło o to, że spowiedź powinna być szczera -
:taktak: w tym sie zgadzam :)
-
Maja napisał/a:
aneta_81, mnie tylko chodziło o to, że spowiedź powinna być szczera -
w tym sie zgadzam
_________________
Ja też się zgadzam, że przy spowiedzi muszą byc spełnione jej warunki, stąd moje pytanie czy spowiadać się z tabletek kiedy się nie współżyje. Bardzo mnie to zastanawia dlaczego na kursach przedślubnych nikt nie tłumaczy takich rzeczy, wielu ludziom oszczędziłoby to nerwów i zbędnych wątpliwości.
-
Może mi jeszcze ktoś wyjaśni czy branie samych tabletek bez współżycia też jest grzechem?
Aniu są dziewczyny, które biorą tabletki a wcale nie współżyją. Jest to przecież jeden ze sposobów stosowanych przez dermatologów jak ktoś ma problem z cerą.
Czyli to zależy w jakim celu bierze się te tabletki i od Twojego sumienia...
A ja mam pytanie odnośnie prezerwatyw i to jest pytanie raczej do mężatek.
Czy stosowanie prezerwatyw też jest grzechem?
-
Bardzo mnie to zastanawia dlaczego na kursach przedślubnych nikt nie tłumaczy takich rzeczy, wielu ludziom oszczędziłoby to nerwów i zbędnych wątpliwości.
Nie wiem jak to jest na innych kursach, ale my jak chodziliśmy, to było jasno powiedziane, że jeśli są tylko jakieś wątpliwości, czy niejasności czy coś innego, to pytać. Ksiądz prowadzący kurs lub osoba świecka nie musi wiedzieć, że akurat dana grupa kursowa, czy kilka osób nie wie tego, czy owego- jasnowidzami nie są.
A co do tematu o tabletka, to wydaje mi się, że gdy są one przepisane np przez dermatologa, dla leczenia cery, a para nie wykorzystuje tego, że panna nie ma jak zajść w ciążę, to chyba nie jest grzechem. Ale nie dam głowy i lepiej sie jakiegoś księdza spytać, nawet już na spowiedzi. Nikt nie powiedział, że do spowiedzi trzeba iść z gotową listą grzechów jakie chce się wypowiedzieć. :)
-
Czy stosowanie prezerwatyw też jest grzechem?
jest...absurdalne, że nawet wtedy, gdyby przykładowo Twój mąż był zakażony wirusem HIV, nie wolno Ci stosować prezerwatyw nawet dla ochrony siebie i wojego zdrowia.
Kościół doradza wówczas zaniechanie współżycia.
Podobno miało sie to stanowisko Koscioła nieco złagodzić, ale jak do tej pory cisza.
-
A ja mam pytanie odnośnie prezerwatyw i to jest pytanie raczej do mężatek.
Czy stosowanie prezerwatyw też jest grzechem?
Wg kościoła tak, nawet kiedy jesteś mężatką antykoncepcja jest grzechem. Mówiąc prościej - uprawiać seks można tylko po to, by zajść w ciążę i urodzić dziecko.
-
hmmm...to chyba wątek o spowiedzi pzedślubnej, miałam napisać parę słów o mojej spowiedzi już tydzień temu, ale pisałam prace mgr i tak jakoś nie miałam czasu...
więc... byłam u spowiedzi w kościele św. Anny w Warszawie (miałam także ci dać znać Lemmy), dziewczyny naprawdę polecam spowiedź w tym kościele... trafiłam nie na tego księdza co chciałam, ale i tak ta spowiedź to było naprawdę to... ksiądz nie dawał mi nie wiadomo jakich kazań i nie sprawił też, że chciałam odejść od konfesjonału... jestem już po pierwszej spowiedzi przedślubnej :skacza: Dziewczyny polecam spowiedź w kościele akademickim św. Anny w Warszawie :tupot:
(https://e-wesele.pl/forum/counter.php?id=2667&f=2667.png)
-
Dziewczyny my wląsnie dzisiaj zamierzamy iść do pierwszej spowiedzi przed ślubnej i bardzo sie boje jak to bedzie. Jak bede po to dam wam znać jak było. :)
-
Witam marlenka nie za wcześniej do tej spowiedzi idziecie??:D Ja mam ślub tydzień po Tobie i jeszcze nawet nie zaczelismy chodzić na nauki :P bo ksiądz nam powiedział, że mamy jeszcze czas i zaczniemy chodzić od połowy czerwca ;)
-
Jak byliśmy spisać protokół to ksiądz powiedział, że mamy iść. Jeszcze dam znać czy pojdziemy do tej przed ślubnej czy nie. :)
-
ja dzisiaj byłam u księdza i powiedział, że takie sprawy jak potwierdzenie nauk a także odbycia spowiedzi można nawet dostarczyc w dniu ślubu, więc nie ma się co śpieszyć...
-
hmmm...to chyba wątek o spowiedzi pzedślubnej, miałam napisać parę słów o mojej spowiedzi już tydzień temu, ale pisałam prace mgr i tak jakoś nie miałam czasu...
więc... byłam u spowiedzi w kościele św. Anny w Warszawie (miałam także ci dać znać Lemmy), dziewczyny naprawdę polecam spowiedź w tym kościele... trafiłam nie na tego księdza co chciałam, ale i tak ta spowiedź to było naprawdę to... ksiądz nie dawał mi nie wiadomo jakich kazań i nie sprawił też, że chciałam odejść od konfesjonału... jestem już po pierwszej spowiedzi przedślubnej :skacza: Dziewczyny polecam spowiedź w kościele akademickim św. Anny w Warszawie :tupot:
(https://e-wesele.pl/forum/counter.php?id=2667&f=2667.png)
Dzięki, zatem tam pójdziemy!!! Tak myślałam już wcześniej, bo to akademickie duszpasterstwo i na pewno księża nie jedno słyszeli, hehhe
Rozważałam jeszcze możliwość spowiedzi na Rakowieckiej, tam są chyba jezuici - natknęłam się na ich adres w internecie, gdzie odpowiadali ludziom na pytania dot. spowiedzi, a pytania zadawane były przez osoby, które odeszły kiedyś z kosciola, albo nie byly u spowiedzi 20 lat, sa uzaleznione od pornografii i takie tam przypadki. Odpowiedzi ksieży byly naprawde ok. Ale jak mowisz ze sw. Anna jest ok, uderzamy tam!!! Jutro chyba nie damy rady, najwyzej w nastepny piatek.
-
Dziewczyny my nie mieliśmy takich problemów.Mielismy jedną spowiedz bo jestesmy razem 6 lat i mieszkamy ze sobą, jak poszlismy załatwiać ślub to ksiądz powiedział ,że jedną spowiedz będziemy mieli. Do spowiedzi poszliśmy w poniedziałek a ślub był w sobotę bez problemu dostaliśmy od razu rozgrzeszenie bez awantur bez pytań jakich kolwiek ze strony księdza. A jeszcze ksiądz powiedział nam ,że byśmy poszli do spowiedzi do sąsiedniej parafi , ale oczywiście my poszliśmy do swojej gdzie braliśmy ślub.
Po prostu my mamy super parafię! Wiedzieliśmy gdzie kupić mieszkanie ;D ;D
-
hmmm..
w czasie spisywania protokołu u księdza podaliśmy dwa różne adresy "zamieszkania"..mimo że od jakiegoś czasu już mieszkamy razem. Dostaliśmy więc formularz na dwie spowiedzi.. zastanawiam się jak pójdzie z tą pierwszą..bo przeprowadzać się raczej żadne z nas nie będzie.
czy ktoś z was był w takij sytuacji..? :)
-
Hej, a ja mam takie pytanko do ludzi ze Stargardu: w którym kościele najlepiej odbyc spowiedz przedślubną? Czy rzeczywiście w Janie sa w porządku księża a do KAtedry to lepiej nie zagladc?? Dajcie znac.
-
Zależy na kogo trafisz - ja jestem z Miłosierdzia ale jakoś nie chcieliśmy tam się spowiadać, pojechalismy do Jana ale tam były okropne kolejki i jak sobie przypomniałam ostatnią spowiedź i księdza, ktry na mnie nawrzeszczał (zresztą nie tylko na mnie bo na wszystkich po kolei ;D) wysłałam małża do Katedry - zaraz wrócił i powiedział, że tam nikogo nie ma - ksiądz sam w konfesjonale siedzi...pojechaliśmy (to była ta druga spowiedź dzień przed slubem)...ludu, w życiu się tak nie nagadałam - ksiądz miał takie podejście, że do dzisiaj pamiętam o czym mówił; potem mi jeszcze wodę poświęcił i życzył nam wszystkiego dobrego. Od tamtej pory spowiadam się w Katedrze - tylko nie u proboszcza ;)
-
Marf, jeśli masz możliwość wyspowiadania się w Warszawie, na pewno mogę Ci polecić kościół św. Anny (przy Placu Zamkowym). Spowiadają codziennie, tj. pon - pt od 7 do 8 i od 15 do 19 i przed mszami.
Trochę długo przetrzymują (10 min jedna osoba), ale dobrze się spowiada i są normalni.
-
dzięki lemmy :)
nie wiem czy aby nie chciałabym takiej spowiedzi-rozmowy.. Na spokojnie, bez kolejki za mną..
Mój narzeczony na myśl o spowiedzi dostaje gęsiej skórki..ja też już nie byłam kilka lat.. Chciałabym zrobić to porządnie i uczciwie..
Może w św.Annie to się uda :)
Jesli ktoś z Was zna w Wawie dobrych, mądrych, cierpliwych spowiedników z którymi można spotkać się indywidualnie.. DAJCIE CYNK :)
pozdrowienia z Dębicy (od "teściów")
:D
-
Marf, z tego co wiem, to w św. Annie można się też z księdzem umówić na spowiedź indywidualną, szczerze polecam spowiedź u tamtejszych księży... Numery telefonów do księży znajdziesz na stronie internetowej Kościoła św. Anny. Pozdrawiam :)
-
a my, mimo że mieszkamy razem i ksiądz o tym wie, to i tak dostaliśmy karteczki na dwie spowiedzi przedslubne. to chyba wszystko nistety zależy od parafii
-
Nas ksiądz pytał czy mieszkamy razem i czy żyjemy jak mąż i żona ;) kiedy potwierdziliśmy powiedział, że mamy przeszkodę i możemy odbyć tylko 1 spowiedź, uff, nie było tak źle.
-
Kochani! Trudno uwierzyć (albo i nie), ale mieszkamy w dupie układu słonecznego. . . Smutne, ale prawdziwe. . . Moje przygotowania do ślubu to istny koszmar. . . Powoli, już piszę. W sierpniu zeszłego roku ja i mój miły ustaliliśmy że za rok chcemy się pobrać. Najpierw udalismy się do kościoła bo myślę, że tak powinno być. . . Ok. Ustaliliśmy datę i godzinę. W maju br. poprosiłam lubego by udał się do parafii i zapytał jakie dokumenty potrzebujemy (nie jestem polką) by załatwić wszystkie formalności. Poszedł i w drzwiach usłyszał od siostry, która prowadzi wszystkie sprawy ślubne itd. : Dobrze że pan jest bo zmieniliśmy wam godzinę ślubu bo ja się pomyliłam i zapisałam was nie w tym kalendarzu co trzeba!. . . Szczenę zbierałam z podłogi jak mi wszystko Picia opowiedział. Była przy tym niezwykle spokojna. . . A my. . . Zagwozdka ja nic, bo wszystko załatwione na tę konkretną godzinke a sami wiecie jak to jest w sierpniu. Ryczałam jak głupia ale do czasu. Stwierdziliśmy że łatwiej będzie zmienić parafię niż wszystko odkręcać. Poza tym wiele zaoszczedziliśmy (200 złotych!) bo w naszej starej parafii za ślub "należy się 300" a za organistę 100. Poza tym kościół w którym bierzemy ślub jest skromniejszy i co najważniejsze potraktowano nas jak ludzi. Pozwolenie na ślub dostaliśmy bez żadnego ale!
A TERAZ!!!!!!!!!! SPOWIEDŹ. Od ok 3 lat mieszkam z narzeczonym pod jednym dachem. Na początku chodziło mi głównie o bezpieczeństwo (moi rodzice wyjechali za granicę) ale teraz nie wyobrażam sobie jak można kogoś poznać nie mieszkając razem. I wtedy jest tyle rozwodów. . . Aha spowiedź! Jeszcze mnie trzęsie. . . Zrobiłam sobie rachunek sumienia (porządny - 3 godziny mi to zajęło) i przeczuwałam że nie będzie za wesoło. Powiedziałam wszystko co mi na sercu leżało, bo po to przyszłam. Przyznam się że wierzę w Boga, jego miłosierdzie ale nie praktykuję (7 grzechów głównych-lenistwo!). Nawet powiedziłam że biorę tabletki anty. . . I co z tego miałam. . . Usłyszałam: Nie jesteś dobrym człowiekiem, nie masz Boga w sercu, co ty mi za głupoty opowiadasz, jak tak możesz, skąd ja mam wiedzieć czy ty przypadkiem nie wzięłaś tabletkę wczesnoporonną!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!, nie dostaniesz rozgrzeszenia itp. Wyszłam z kościoła z płaczem. Nigdy nie czułam się tak podle, tak ponizona. Nie wiem nawet jak to ująć. Mam 25 lat i wiem co robię, wiem co jest dobre a co złe. Poszłam się wyspowiadać z grzechów. . . a TEN ksiądz poprostu zburzył całe moje rusztowanie. . . Skąd takie prawo. . . Nasz kochany Jan Paweł II rozgrzeszył nawet osobę która próbowała Go zabić. Nie będę tu pisała o Jezusie bo wszyscy to znamy. . . A księżulek ślubował Panu Bogu miłość i wierność a ciekawe czy sam szczerze się spowiada ze swoich grzechów. . . I dziwią się że ludzie uciekają do innych bożków. . . Powiedzcie bo może ja się z gruszki urwałam. . . ale jak dziś żyć nie łamiąc przykazań, 7 grzechów głównych itd. . . Poza tym dziś siostra z naszej parafii (tej która nam wszystko pomieszała) nie omieszkała przypomnieć nam że za zapowiedzi się płaci. Powiedziała: A wy płaciliście? Płaci się od 30 -50 zł. Jak kogo stać!
A niby skąd ja mam wiedzieć gdzie i ile za cos się płaci. To niech wywieszą cennik jak w barze i wszyscy bedziemy wiedzieli ile zabrać. . . Myślałam że jeża urodze. gotowało się we mnie. Za wywieszenie cholernej kartki 30-50 złotych! Paranoja. . . Kochani idzie się załamać. Nie liczy się to kim jesteśmy, co robimy tylko tyle ile damy. . . Smutne. . . Poza tym w konfesjonale nie jesteśmy po to by mówić o naszych dobrych uczynkach. Po to do jasnej idzie się do kościoła. . . Jak można kogoś oceniać po kilku zdaniach. Ciekawe czy mój ukochany księżulek ma takie czyste sumienie??? Cieszę się że mimo tego wszystkiego nie straciłam wiarę w dobro i miłość. . . i oczywiście miłosierdzie Pana Boga. . . Ale powiedzcie sami czy to nie jest zatrważające? Dajcie znać. . . . Pozdro. Idę spać. . . Ciekawę czy zasnę? Aha moj miły niestety też nie dostał rozgrzeszenia. . . ale nie nasłuchał się tyle co ja. Przypomnieliśmy sobie o naszym kochanym księdzu z LO i zaraz do niego z płaczem pojechaliśmy. Przyjął nas jak cudowny ojciec. Jak zobaczył że mi łzy same lecą to mnie przytulił i powiedział: Pamiętaj że jeden dentysta może schrzanić ci zęby ale drugi to naprawi. Kamień spadł mi z serca. Zaczynałam naprawdę myśleć że jestem zła. Szkoda że nie powiedziałam do tego co mnie spowiadał: Może ksiądz egzorcyzmy nade mną przeprowadzi. Aha z ks. z LO jesteśmy umówieni na solidną spowiedź za tydzień. . . Zobaczymy. . . (Za dwa tygodnie ślub. Powiedział nam że do tego czasu możemy razem mieszkać ale że mamy być dla siebie jak brat i siostra (czyt. no sex). No idę już. Ale mi lekko na sercu. . . Fajnie że mozna się wygadać. . . Szkoda że nikogo nie ma na stronce. . . papapapapa
-
mima25, jesteś wspaniałym człowiekiem, podziwiam za tak gruntowne przygotowanie do spowiedzi. Za szczerość i cheć stania przed ołtarzem z dosłownie czystym sercem. Podziwiam cię za to. Ksiądz, który nie dał rozgrzeszenia - hmmm..brak słów. a potem dziwią się, że kościoły świeca pustkami. Dopięłaś swego, poszłaś do innego księdza. Co to za kościół, co to za religia...człowiek chce szczerze powiedziec, co mu na duszy lezy...a tu taki , za przeproszeniem sługa Boży....
I jeszcze jedno, gratuluję umiejętnosci posługiwania sie językiem polskim. Jakiej narodowosci jesteś?? Pozdrawiam i obiecuje trzymać kciuki za 2 tygodnie :)
-
mima25Nie przejmuj sie tym ksiezulkiem ;).A wracajac do twojej spowiedzi to nasuwa mi sie mysl po co jest wlasciwie ta spowiedz i czy warto byc w niej szczerym???Chyba nikt przeciez nie chce zostac potraktowany conajmniej jak przestepca skazany za morderstwo.Na litosc boska jestesmy tylko ludzmi i o ile mi sie wydaje to wlasnie ksieza powinni byc nasza podpora(gdyz sa wyslannikami Boga).I dziwic sie dlaczego ludzie rzadko chodza do spowiedzi,wystarczy ze chociaz raz sie natrafi na takiego ksiedza czyt.Boga i juz do konca zycia ma sie zadre do chodzenia do spowiedzi.Rozumiem ksieza musza ratowac zycie ludzkie i ze traktuja antykoncepcje jako morderstwo i moga miec inne zdanie na ten temat,ale Bog przeciez wybaczal kazdemu!!!
(http://www.suwaczek.pl/cache/e9a90cef69.png) (http://www.suwaczek.pl/)
-
Aż mnie zmrozilo jak przeczytałam ten wątek!!!!!!!!!! A pytanie księzy o ilość stosunków, jak gdzie i dlaczego po prostu nie mieszczą mi się w głowie!!!!! Ja jestem przed pierwszą spowiedzią. Dostaliśmy karteczki na dwie bo nie powiedzieliśmy księdzu, że razem mieszkamy. Podaliśmy inne adresy zameldowania i nie zapytał, a nam to jakoś uumknęło. Mieszkamy razem od miesiąca z kawalkiem.Ja sie okropnie boję tej pierwszej spowiedzi!!!!!! Czytalam już na ten temat i jestem przerażona...Wybieram się do Dominikanów, bo wiele par ich poleca...Ale nie chce spowiedzi 5 minutowej (a takie sie dostaje u D.) tylko chciałabym sie umowić na spowiedź indywidualną.Mam wybranego konkretnego księdza (bardzo mi sie spodobało jego podejście do życia na naukach). A możecie mi wyjaśnić na czym polega spowiedź życia i czy jest obowiązkowa przed ślubem?Pytam bo generalnie chciałabym raczej taką spowiedź odbyć.Ślub to dla mnie wielkie wydarzenie, chociaż nie jestem zbyt religijna.Ale chciałabym się taka stać po slubie i zacząć naprawde porządnie i zgodnie z przykazaniami życ.Może dlatego,że byłam jak do tej pory czasem bardzo na bakier w zasadami moralnymi kościoła itd.Czy można taką indywidualną spowiedź życia odbyć na zasadzi rozmowy, nie w konfesjonale tylko gdzieś nie wiem...w gabinecie księdza czy coś??Nie wyobrażam sobie mówić szeptem z kolejką ludzi za plecami!!Proszę o informacje na ten temat jeśli ktoś coś wie...
-
Aeniołek, z tego co wiem, to spowiedź indywidualna jest właśnie poza konfesjonałem, jako rozmowa, a nie klepanie grzechów. Upewnię się jeszcze wieczorem, bo mój mąż kiedyś był na takiej spowiedzi.
Wiem, tzn. zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo się denerwujesz. Sama to przeżywałam, aż popłakałam się z nerwów. Ale dasz radę. Najważniejsze to spokój i opanowanie. Też szukałam parafii, do której ludzie mają zaufanie. Wiedziałam, że nie pójdę do 'pierwszego lepszego' kościoła.
Pamiętaj, że nie jesteś jedyną osobą, której grzechy są takie, a nie inne. Ja trochę poczytałam na jakiejś stronie jezuitów o spowiedzi - pisali do nich ludzie, którzy bali się iść porozmawiać z księdzem o prawdziwie ciężkich problemach - grzechach, wykroczeniach. O zabójstwie, o uzależnieniu od pornografii itp.
Będzie dobrze ;-)
A jak nazywa się ten zakonnik, który prowadził Wasze nauki?
-
Lemmy dziekuje za pocieszenie...Ja bardzo chcę taką spowiedź odbyć, bez wzgledu na grzechy (ktore chyba nie są najcięższe z możliwych nie?) bo ślub jest dla mnie jakimś kolejnym etapem życia ale też duchowym...I mam nadzieję,że ten ksiądz okaże sie dobrym wyborem chociaż może powinnam zapytać np.forumki o jakiegoś sprawdzonego księdza...Bo jak się zraże to wiem, że wiecej nie wróce na taką spowiedź.Raz a dobrze, bez powtórek i tyle.A ksiadz sie nazywa Karol Karbownik i mial tylko jedną naukę z nami.Ale jak macie kogoś zaufanego to proszę o namiary na priva!!
-
Aeniałoek, nie ważne jak się spowiedź nazywa, wystarczy, że podejdziesz do księdza i powiesz, że chciałaś się wyspowiadać po za konfesjonałem :D każdy ksiądz powinien się na taką zgodzić :)
-
A ksiadz sie nazywa Karol Karbownik i mial tylko jedną naukę z nami.
Aż zdębiałam, heheheh. To na pewno nie jest kolega mojego męża, ale ma tak samo na nazwisko jak my!!! Hehehehehe
Na pewno poradzisz sobie ze spowiedzią. Myślę, że jak tak do tego podchodzisz będzie to widać i ksiądz okaże się na tyle inteligentnym i mądrym człowiekiem, że ułatwi Ci spowiedź. Bo przecież takimi powinni oni być, czyż nie?
Zakonnicy to nie są 'byle jacy' księża. Powodzenia!
-
No mam nadzieje, bo jak tu czytam o niektórych księżach i spowiedziach to aż sie wlos na głowie jeży...
-
To ja też Wam opowiem jak ostatnio się spowiadałam...
Poszliśmy z G. do kościoła z zamiarem przystapienia do spowiedzi by bardziej duchowo przygotować sie do ślubu... przystapić do komunii...
W konfesjonale zasiadł młody ksiądz, co wbudziło nasz entuzjazm... przedwczesny :(
Ja poszłam na pierwszy ogień...
Gadam te grzechy... , wśród nich był jeden co do którego byłam pewna, że sie ksiądz doczepi na 100 %...
Skończyłam to co miałam do powiedzenia a on...
- ile masz lat?
I byłam przekonana, że się doczepi, że tyle lat już mam a... i tu aluzja do grzechu o którym myślałam...
A tu nic, pyta dalej...
- masz męża...
Ja na to, że nie...
- masz chłopaka, narzeczonego...
Potwierdziłam, po czym on zapytał czy to jest spowiedź przedslubna...
Mówię mu, że nie.. i tu niepotrzebnie powiedziałam, że będziemy mieć jedną
Wtedy wywnioskował, ze mieszkamy razem i od razu do mnie, że nie może mi dać rozgrzeszenia...
Zapytałam dlaczego.... to mi jakiś wykład strzelił ale nie chciało mi się z nim gadać tak się wkurzyłam...
Klęłam jak szewc jak wyszłam z kościoła...
Co za.... szkoda słow...
Jedyne co go interesowało to czystośc mojej dupy...
Na tamten, wg mnie ważny grzech , nie zwrócił w ogóle uwagi... wyciągał ode mnie inne rzeczy o których ja nie miałam zamiaru w ogóle wspominać...
Ocenił mnie z góry bez rozmowy... bez zapytania...
A może ja sobie postanowiłam, że do ślubu nici z sexu...
Chciałam sie zblizyć do Boga... modlić się i przystępować do komunii....
Moja "spowiedz"zaskutkowała zupełnie czym innym...
Jak oni moga tak ludzi traktować !
Oni są jak dupa od srania (przepraszam za wyrażenie ale aż mnie trzepie jak sobie to przypominam), żeby dawać rozgrzeszenie, żeby porozmawiać i próbować dotrzeć do DUSZY człowieka...
Kim on jest żeby mnie tak potraktować... beznadziejny facet... wg mnie nie nadaję się na księdza...
Mój G. wysłuchał podobnej gadki...
Porażka... normalnie wypadałoby nie mówić wszystkeigo podczas spowiedzi u takiego "księdza"... tylko wyspowiadać się samemu przed Bogiem, miłosiernym i wybaczającym Bogiem...
Tyle... aż mi się ciepło zrobiło :)
-
:przytul: :przytul:
Ja mam wrażenie, że ci młodzi księża właśnie są gorsi. Przede wszystkim w tych latach bycie księdzem to nie jest prestiżowa sprawa, nie jest on takim przewodnikiem ludu jak kiedyś. Owszem, musi skończyć studia, musi coś tam wiedzieć, ale mysle (moze sie myle), ze coraz wiecej ortodoksow idzie na kaplanow.
Moze jeszcze sie nei obyli z pewnymi problemami ludzi? Moze pochodzi z zapyzialej wsi, gdzie seksu sie nie uprawia. Nie wiesz tego.
Na mlodzieniaszku takim sparzylismy sie z D. w styczniu, kiedy przyszedl do nas ksiadz po koledzie. Przyszedl taki i zaczal nam prawic swoje kazania nt zycia razem, rozwiezlosci itd. A moze mieszkamy w dwoch roznych pokojach i nie uprawiamy seksu? Co go to obchodzi! Ale zaczal nam opowiadac jakim to grzechem jest mieszanie razem. Zdziwilo mnie to, wtedy slyszalam to po raz pierwszy. Mowimy mu ze nie stac nas na wynajmowanie dwoch mieszkan. Ja mam swoje, 3-pokojowe, wiem, ze chce zycie spedzic z D., data slubu ustalona... A on na to, ze trzeba pracowac!!!!!!!!!!!!! Tak sie wurzylismy, bo oydwoje wtedy ciezko pracowalismy, a jemu pani na plebani sniadanie pod nos podaje!
Na wychodne nawet reki Danielowi nie podal, nie przezegnal sie, nie poblogoslawil mieszkania i nie napsial na drzwiach daty odwiedzin!!!
Potem znalazlam go na necie. Okazalo sie, ze jest to mlody Ukrainiec, ktory do 20 roku zycia nie widzial kosciola. Byl ateista. Ktos mu pokazal kosciol, jemu sie to spodobalo i przyjal po dwoch latach sluby. No i same powiedzcie, kto tu jest 'swietszy'?
-
Dokładnie Lemmy... co do młodych to się z Toba zgadzam...
Wg mnie dodatkowo to oni mają wąskie horyzonty i są zaszufladkowani... bez wyobraźni i zrozumienia dla drugiego "zwykłego" (oni sa przecież niezwylki ;) ) człowieka...
Ze świeczką szukać księdza z prawdziwego zdarzenia...
A ten Wasz kolędnik to się zachował jak ostati... chamówa !
U nas w parafii też pojawił się taki młodzieniaszek... oj narzekają na niego ludzie... długo tu chyba nie pobędzie...
-
może trochę odejdę od tematu, ale tylko trochę :(
to, że księża się czepiają o mieszkanie razem, to jest wiadome, co chwilę się słyszy o tym i jest to po prostu żałosne, że księża zachowują się tak jak się zachowują i tego nie trzeba komentować, żeby się bardziej nie denerwować, bo przecież gadaniem się nikogo nie zmieni, a po co sobie nerwy psuć
ale, moja znajoma, która pod koniec września też ma zamiar powiedzieć przed kapłanem i Bogiem TAK swojemu narzeczonemu, podobne słowa usłyszała w poradni :( kobieta zaczęła się ich wypytywać jak długo są razem (prawie 9 lat), czemu do tej pory nie wzięli ślubu (najpierw się uczyli, a dopiero teraz zaczęli pracować i mają za co zrobić ten ślub z weselem), czy mieszkają razem (tak, bo finansowo jest tak wygodnie) i tu się zaczęło, czy śpią razem (no jak razem mieszkają, to pewnie śpią) i że tak nie można, że do dnia ślubu on musi się wyprowadzić się z domu, albo ona, że jak już mieszkają razem a nie ma się gdzie wyprowadzić, to żeby on spał na podłodze koło wersalki, a jeśli jemu się znudzi lub będzie mu bardzo nie wygodnie, to żeby ona się przeniosła na podłogę koło wersalki
i dodam na koniec, że jest to faktyczna rozmowa jaka miała miejsce raptem dwa miesiące temu :( porażka
-
I tu się powtórzę... pasowałoby im nie mówic prawdy... tylko przed Bogiem...
Przeginaja... za bardzo chcą ingerować w szczegóły życia wiernych...
On kazał komuś spać na podłodze... :hahahaha: śmieszny jest... niech sam śpi na podłodze...
-
Barbartku, rzeczywiście mieliście przejścia....Ja sie strasznie boję, ale wiem, że jesli trafię na jakiegoś podobnego księdza to po pierwsze wyjdę ze spowiedzi natychmiast jak tylko poczuje sie nie tak, bez słowa.I pójdę szukać innego księdza...Niestety takie jest życie.A przecież nie czlowiek - ksiądz ma nas oceniać, tylko Bog!!Ech...szkoda gadać!
-
aeniołku ja chyba tak samo zrobie...
łaski mi nie robi...
-
Najważniejsze jest to, co Wy czujecie w sercu.
Karteczkę tak naprawdę podpisać może każdy - co to za problem wpisać datę, nazwę parafii i parafkę?
Ważne jest nasze sumienie - dla mnie porażką już jest sam fakt instnienia tych karteczek!
-
No własnie!! Nie wierzy się czlowiekowi, ktory w wierze i przed Bogiem chce zawrzeć małżenstwo, że sie wyspowiadał!! SKANDAL!!!!
-
To jest po prostu chęc kontrolowania ludzi... nie będe pisać juz nic więcej na ten temat bo moje zdanie o klerze jest dość "ostre"....
Nie chce sie nikomu narażać... ale uważam, że część ludzi jest ślepo w nich zapatrzona (pomijam tych wokół ojca dyrektora)... maja skrajne poglądy, nie umieja dyskutować na ten temat i nawet przytaczać argumentow przeciw moim...
No ! więcej sie nie wypowiadam... :)
Najważniejsze jest to, co Wy czujecie w sercu.
Karteczkę tak naprawdę podpisać może każdy - co to za problem wpisać datę, nazwę parafii i parafkę?
Ważne jest nasze sumienie - dla mnie porażką już jest sam fakt instnienia tych karteczek!
Święta racaj Lemmy - to co w sercu jest najważniejsze...
Bóg jest dla mnie istotniejszy o niebo od pośredników między Nim z mną.
-
powiedzcie mi , spowiadaliscie sie z seksiku przedmalzenskiego i z tego ze mieszkacie razem? jakie byly reakcje, bo ja sie tego najbardziej boje...
-
izabell26 bardzo rozne.. wszystko naprawde zalezy od ksiedza - masz jeszcze sporo czasu i nie musisz sie jeszcze tym przejmowac :)
ja bylam gotowa isc do nastepnego jezeli nie dalby mi rozgrzeszenia ...
ale trafilam na cudownego ksiedza i ta spowiedz byla pieknym przezyciem..nigdy jej nie zapomne
-
Izabell, oczywiście - wydaje mi się, że jeśli decydujesz się na ślub kościelny, powinnaś się z tego wyspowiadaĆ niezależnie od Twoich poglądów.
Nam ksiądz powiedział, że seks to nie jest problem, ale większą sprawą jest wspólne mieszkanie. Po pierwszej spowiedzi nie dał nam rozgrzeszenia, ale umotywował to naszą niemożnością do 'poprawy'. Podpisał karteczki i powiedzial, że podczas drugiej spowiedzi oczywiście dostaniemy rozgrzeszenie, ale właśnie chodzi o to, żeby wywiązać się ze zobowiązania poprawy.
-
Ja jeszcze nigdy nie powiedziałam księdzu o seksie... miałam to szczęście, że nie pytał... nawet podczas spowiedzi przedslubnej...
Ale czepial się wspólnego mieszkania...
Bardzo dużo zależy na jakiego duchownego sie trafi...
A my do tej pory mamy karteczki ze spowiedzi...
Zapomnieliśmy dać księdzu przed ślubem i tak zostało... pytal ale nie robił afery... a spowiadaliśmy się gdzie indziej ;D
-
dzieki dziewczyny, zobaczymy jak to bedzie..mam jeszcze troche czasu:-)
-
Ja też mam problem ze spowiedzią...........
O przedślubnej jeszcze nie myśle , bo mam sporo czasu ,ale chcoałam się podzielić z wami moimi przeżyciami w tej kwestii.
Jestem osobą wierzącą i kiedyś mocno byłam związana z kościołem ( oazy , pielgrzymki itp. ) , ale to się zmieniło i irytuje mnie KOŚCIÓŁ jako instytucja.Zaczęło sie to pewnego pięknego dnia , kiedy jeszcze jako młoda studentka wybrałam się do spowiedzi ( tak z potrzeby serca )........zaczęłam się otwierać i mówić o "moich" grzechach i dylematach , a ksiądz na to......żebym się streszczała , bo on tam nie siedzi dla przyjemności!!!!
Zdębiałam!!!!Wstałam , obróciłam się na pięcie i wyszłam.....Od tamtej pory nie byłam u spowiedzi jakieś 6 lat , aż do czerwca tego roku. Moja najbliższa przyjaciółka poprosiła mnie , bym była jej świadkową na ślubie.
Zwlekałam z tym można powiedzieć do ostatniej chwili , bo poszłam w czwartek przed ślubem i co.......załamka!!!!!!!!!!Zaczęło się juz od tego , że czemu tak długo się nie spowiadałam. Potem oczywiście ksiądz zaczął wypytywać o intymne sprawy......i jak usłyszał , że mieszkam z chłopakiem , to już dopowiedzial resztę...:) śmiać mi się chciało z tego , ale dalej było jeszcze "lepiej"......
Gdy na pytanie , dlaczego jeszcze nie jesteśmy małże,nstwem , odpowiedziałam , że stoją przeszkody głównie finansowe ( bo my bardzo chcemy , ale na razie nie możemy ) , to tak na mnie zaczął krzyczec , że chyba wszyscy słyszeli.......i najlepsze teraz :) : ŻEBY WZIĄĆ ŚLUB W KOŚCIELE NIE POTRZEBA ŻADNYCH PIENIĘDZY , TO NIC NIE KOSZTUJE!!- wykrzyczał :)
Ciekawe , co miał na myśli ...:) :drapanie:.....czy sam sakrament , czy wszystkie sprawy z tym związane ( akty chrztu , bierzmowania , zapowiedzi , licencje , kwiaty , etc. ) :) A juz na sam koniec , to zwalił mnie z nóg , bo powiedział , że nie da mi rozgrzeszenia i musze zadzwonić do przyjaciółki i powiedzieć jej , że nie mogę być jej świadkową ( 2 dni przed ślubem )!!!!!!Moja Martunia to chyba by mnie pogrzebała żywcem jakbym jej taki numer wycieła :)..............
..............poszłam do innego kościoła i innego księdza , nie powiedziałm wszystkiego , nbo ksiądz nie pytał . Nie czuje sie z tym dobrze , ale nie popieram tez ingerencji jakiegoś księżulka w moje życie prywatne , intymne i jeszcze robienie ze mnie największej grzesznicy swiata. Zgadzam sie z przedmówcami , że nikt nie daje im prawa osądzac nas po kilku wypoeidzianych zdaniach w konfensjonale , bo co on moze o mnie wiedzieć?:)
A swoja drogą może znacie jakąś parafię , gdzie wszystko jest za free??? :)
-
Dziewczyny powiedzcie jaki sens ma spowiedź, skoro ksiądz tak sie potrafi zachować. Większość z nich nie patrzy realnie na to co się dzieje. Ja z narzeczonym zamieszkałam razem bo dzieliło nas 300km, związek na odległość to sztuka i wytrzymaliśmy 4 lata, dłużej jednak nie dałoby się. I co ksiądz tez mi powie że grzesze bo kochamy i walczyliśmy o nasza miłość? I chcemy sie pobrac ale realia sa takie że wczesniej niż w 2009 r. nie bedzie nas na to stać.
W takiej chwili najchętniej powiedziałabym pare słów o ksiedzu, który mówi że to nic nie kosztuje.
I wiem że my pewnie tez będziemy miec dylemat co zrobic, tym bardziej że ksiądz w parafii gdzie należymy ponoć jest bardzo łasy na pieniądze, i chcąc pozwolenie na slub w innej parafii ksiądz będzie chciał połowe pieniędzy jak za ślub, a ślub będzie w moich rodzinnych stronach.
Ehh strasznie to przykre jak zachowują sie księża.
Na szczęście poznałam na swojej drodze kilku niesamowitych, takich ludzkich, rozumiejących sytuacje młodych i z nimi mogłam normalnie rozmawiać. Obym jeszcze takich spotkała.
Pozdrawiam :)
-
Większość z nich nie patrzy realnie na to co się dzieje
W takiej chwili najchętniej powiedziałabym pare słów o ksiedzu, który mówi że to nic nie kosztuje
............dokładnie tak....:) Teraz patrzę na to z dystansem i po prostu się z tego śmieję , ale wyobrażcie sobie jak się czułam tam wtedy....... :pogrzeb: Wychodziłam z kościoła wściekła i ze łzami w oczach , a tak chyba nie powinno być......A potem się dziwią , że ludzie nie chodzą ani do kościoła , ani do spowiedzi............
Też spotkałam na swojej drodze wspaniałych księży , ale oni są 500km ode mnie i nie ma możliwości spotkania......dlaczego wszyscy nie są tacy?
Co do kosztów , to jeszcze dodam , że ok.-można wziąć tylko ślub i nie robić wesela , ale przecież nie poszlibyśmy do ołtarza w dżinsach :) Trzeba się jakoś ubrać , no i nie wspomnę o wszelakich datkach ( nawet co łaska ) w kościele , a mówienie , że to nic nie kosztuje , jest okłamywaniem samego siebie , bo nawet niechby to kosztowało razem 500 zł , czy 300zł , ale to zawsze koszt...............ale może dla takiego księdza to żaden pieniądz , bo nie musi się martwić , żeby mu starczyło na rachunki i " do pierwszego ":):):)
-
Przykre ale prawdziwe.
Może o czymś wesołym teraz?
-
W tym wątku nie przychodzi mi nic wesołego do głowy :)
............niestety.
Dobrze , że forum jest rozległe i są jeszcze inne tematy ;D
-
Ja tez mam z tym wieczny problem... Mieszkam z moim chłopakiem od 2 lat. Jestem osobą wierzącą i zależy mi na uczęszczaniu na mszę świętą i do spowiedzi... Z każdym razem jak próbuję się wyspowiadać to słyszę że grzeszę samą obecnością w kościele bo jestem nieczysta.... no super.... Bardzo się boję spowiedzi przed ślubem. Nie potrafiłabym tego zataić ponieważ uważam że księdza mogę oszukać ale Boga już nie więc po co?? Zresztą zaczynać małżeństwo od kłamstwa to trochę głupota dla mnie.
Czasem chciało mi się płakać przez to wszystko, ale teraz myślę że to wszystko jest dziwne. Ostatnio jak poszłam do spowiedzi ksiądz sam się pogubił bo mówię mu ze nie mam możliwości wyprowadzenia się od narzeczonego.. no to on kazał mi spać w drugim pokoju.. No to pytam: chodzi o seks czy wspólne mieszkanie?? B oponoć to drugie jest gorsze??? A dla mnie to śmieszne bo przecież są np. studenci którzy meszkają raem i się w sobie zakochują - i co nagle to staje się grzechem??
Jedna wielka porażka!!!
-
prawda ejst taka ze jak nawet powiesz ze nie sypialas ze swoim narzeczonym to ksiadz i tak ci nie uwierzy.Oni najbardziej sie czepiaja temat seks.
kolezanka mi mowila ze maglowal ja z 40 minut i glownie pytam o seks itp nic wiecej go nie interesowalo ::)
-
ja jako mezata moge napisc ze moje spowiedzi przedslubne byly bezproblemowe. Jedynie ksiadz mi mowil ze musze dbac o tesciowa bo jak nie to moj malzonek bedzie krutko zyc:) Sa jednak ksieza u ktorych spowiedz jest sympatyczna :)
-
No ładnie, obecność w kościele osoby, która mieszka z drugą osobą bez ślubu jest obrazą kościoła i grzechem samym w sobie???? A potem księża dziwią się, że pustki w kościołach...Oj nie zachecają nas, nie zachęcają...
-
Jak dobrze że ja nie miałam takich problemów. Jako niewierząca nawet się nie wyspowiadałam. Przecież bym skiędza rozniosła jakby mnie pytał o seks. A jeszcze mając dizecko z innego związku to już wogóle!
-
Niewyspowiadałas się przed ślubem kościelnym? Czy to był cywilny? :)
-
Przed kościelnym. Nie mam też bierzmowania. Świadek nawet komunii nie miał. ale jako osoba niewierząca nie musiałam. Do ślubu kościelnego wystarczy jedna wierząca osoba. U nas to był mąż.
-
a ja myslalam zawsze ze jak jedna osoba jest nie wierzaca to oni nawet nie chca slubu dawac ::)
-
akayu zależy gdzie. nasz ksiądz nie tylko udzielił na ślubu bez problemów ale i moja córka z poprzedniego zawiązku (nie małżeńskiego) mogła nam obrączki nieść do ołtarza. Trzeba trafić na prawdziwego księdza.
-
to bardzo fajnego ksiedza zescie mieli,tylko pogratulowac :)
-
To opowiem Wam cos "smiesznego" :P
jakis czas temu moja przyjaciolka poszla do spowiedzi. nie miala zamiaru mowic o (nie byla to spowiedz przedlsubna) i ksiadz na samym poczatku zapytal sie jej ile ma lat.Ona odparla wtedy,ze 22. A ksiadz wtedy,czy jest samotna?wiec ona mowi-tak. A ksiadz do niej-a miewasz mysli lubiezne? :hahahaha: i zaczal ja wypytywac,czy nie ma fantazji erotycznych itd :hahahaha:
Myslalam,ze padne jak mi to opowiadala :hahahaha: Ksiadz zboczeniec :P
-
odlot...faktycznie...
A jakby powiedziała, że nie jest sama to by sie jej spytał czy barszkuje i jak barszkuje....
I tak im źle i tak niedobrze...jak z kimś to współżyje przed ślubem i grzech, jak sam to ma myśli lubieżne i tez grzech...
-
odlot...faktycznie...
A jakby powiedziała, że nie jest sama to by sie jej spytał czy barszkuje i jak barszkuje....
I tak im źle i tak niedobrze...jak z kimś to współżyje przed ślubem i grzech, jak sam to ma myśli lubieżne i tez grzech...
Troszke odbiegne od tematu, ale ostatnio w Książecze - wiecie takiej "Drodze do nieba" z piesniami i modlitwami w przygotowaniu do spowiedzi znalazłam otóz taki Grzech " Czy wspomagasz finasowo instytucje kościelne, KUL" , jeżeli Nie to masz GRZECH...już mnie nic nie zdziwi ::)
-
Czy wspomagasz finasowo instytucje kościelne, KUL" , jeżeli Nie to masz GRZECH
..no to notorycznie grzeszę.....
-
Czy wspomagasz finasowo instytucje kościelne, KUL" , jeżeli Nie to masz GRZECH
..no to notorycznie grzeszę.....
Ja też, ale jakos sie tym nie przejmuje :P
-
hehe, ciekawe czy w ramach rozgrzesznia wystarczy sie pomodlic, czy przelew raczej zrobic.....ech tam....
-
Zawsze irytowała mnie spowiedź! Uważam ,że spowiadać szczerze można się tylko przed Bogiem a nie przed księdzem dla którego ważne jest głównie to czy sypiasz ze swoim narzeczonym. jakby to było wyznacznikiem wiary ...ale cóż taka już jest zasada naszej wiary- spowiada ksiądz i nic sie nie da zrobić. Trzeba to jakoś przeżyć. Ale nie sądzicie,że przez postępowanie księży coraz mniej ludzi chodzi do kościoła i na pewno większość z nas nie mówi prawdy w konfesjonale co się z tym wiąże - jaki sens ma spowiedź?? Robimy to bo bez tego nici ze ślubu, co nie?
-
oczywiscie,ze wine pustych lawek w kosciele najczesciej ponosza ksieza...Jak kiedys na Pasterce ksiadz zaczal krzyczec z ambony,ze jaki to PiS(nie atakuje tutaj zadnej partii ;),tylko opowiadam historyjke) wierzacy i cudowny,bo kiedy kamer i fotografa nie ma,to bracia K modla sie na Jasnej Gorze,a jakis tam minister byl na pielgrzymce itp,itd to normalnie malo z lawki nie spadlam :o,a ludzie zaczeli sie burzyc, inni wychodzic...
Ale zeby nie bylo,ze ksieza to wszyscy sa zli,to np moja kumpela podczas spowiedzi powiedziala,ze uprawia seks. Ksiadz spytal sie jej,czy go kocha,czy planuja razem przyszlosc i tego typu pytania,a ona odpowiedziala,ze tak.Nato ksiadz powiedzial jej,ze w takim razie on tego za grzech nie uwaza i ze nie musi sie jemu z tego spowiadac :) i tutaj pytanie- czy wszyscy ksieza nie moga tacy byc??? ;D
-
no właśnie.... księża powinni tacy być! Ja osobiście znam jednego księdza który naprawdę jest wspaniałym człowiekiem, NORMALNYM ! Niestety przenieśli go dalekkko i kontaktu z nim nie mam .
-
Troszke odbiegne od tematu, ale ostatnio w Książecze - wiecie takiej "Drodze do nieba" z piesniami i modlitwami w przygotowaniu do spowiedzi znalazłam otóz taki Grzech " Czy wspomagasz finasowo instytucje kościelne, KUL" , jeżeli Nie to masz GRZECH...już mnie nic nie zdziwi ::)
a ja widziałam to samo pytanie w ulotce kościelnej, którą dostałam na naukach przedmałżenskich - jak zrobic rachunek sumienia ;)
ciekawe co by było jakbym spowiedź ropoczęła tekstem: nie wspomagam finansowo instytucji kościelnych
-
no nawet mi nie mów!! Ja dostaje białej gorączki jak czytam takie rzeczy, ale nic mnie zdziwi! u nas ksiądz zawsze mawiał " dlaczego na tacy ciągle brzęczy a nie szeleści"
-
może to chodzi o jakieś datki specjalne?
-
taaa, teraz do listy grzechów dopisali jeszcze zanieczyszczanie środowiska, eksperymenty genetyczne :drapanie: ale jak dla mnie wygrywa - nieprzyzwoite bogactwo ;D normalnie padłam....
"Stare" grzechy śmiertelne: "Nowe" grzechy:
pycha niesprawiedliwość społeczna
chciwość handel narkotykami
nieczystość zanieczyszczanie środowiska
zazdrość manipulowanie genetyczne
łakomstwo nieprzyzwoite bogactwo
gniew aborcja
lenistwo pedofilia
-
Dokładnie tak, kilka razy w roku jest zbiórka na różne instytucje, tak samo z kupne świec. A gdyby ksiądz powiedział że brzęczy a nie szeleści musiałby się ze mną spotkać. Jeden już taki się znalazł to pod koniec rozmowy chciał uciekać. Daje się ofiary tyle na ile Cię stać i ile uważasz za stosowne. Ehh od razu nerwy mnie biorą :-\
-
no właśnie,wszystko zależy od księdza.
-
hmmm a jakie są kryteria nieprzyzwoitego bogactwa...??????
Bo mi sie marzy dom 150m2 na działace około 1500m2, dwa wozy (w tym jeden terenowy), wyjazdowy urlop dwa razy do roku (lato i zima) - najlepiej za granicę....czy to jeszcze jest przywoite???
Dodam, że segreguję śmieci...a mąż przy domku chce zainwestować w przydomową oczyszczalnię ścieków, bo po 10 latach wychodzi taniej jak szambo. .
-
Teraz ja sie z wami podziele moją historia . Po pierwsze ostrzegam wszystkich przed proboszczem z Przyjaciół Żołnierza zaraz każdy zrozumie dlaczego.
Jestem osobą wierzacą i co tydzień chodze z moim narzeczonym do kościoła fakt że przez 3 lata się nie spowiadaliśmy bo spowiedz jest wg mnie ważna jak sie naprawde chcesz poprawić ( czyt więcej nie " grzeszyć"), a my wiedzielismy że i tak bedziemy ze soba sypiac więc po co kłamać i mówić przy spowiedzi że sie poprawisz. Ale jakis czas temu mój narzeczony został poproszony na chrzesnego i musiał iść do spowiedzi więc zdecydowaliśmy że naprawde do ślubu postaramy się żyć w " czystości" była to dla nas ciężka decyzja i uwierzcie bardzo trudna. A więc ide do spowiedzi i mówie że sypiam z moim partnerem itp. a proboszcz na to : " co nie umiesz nazwać tego strasznego grzechu powiedz co naprawde robicie bo przecież nie śpicie tylko kolo siebie" potem jeszcze zaczoł gadac glupoty typu że jak zmarł Papierz to wszystcy po nim płakali a po mnie jak umre to nikt bo jestem zero w ogole najgorsza na swiecie i pewnie jak bym urodziła dziecko to bym usuneła i .. ja już nie wytrzymałam i poprostu się rozlkleiłam i juz mu nic nie powiedziałąm. Jak wyszłam to wryk bardzo żalowałam potem ze nic mu nie nawrzucałam bo ogólnie jestem dość wyszczekana ale nie moglam poprostu. Strasznie mnie to zraziło i teraz mam lęk przed spowiedzia, zobaczcie jak taki ksiadz może zrazic do kościołą.
Teraz jak tylko go słysze na jakiejś mszy to poprostu aż nóż mi sie w kieszeni otwiera
-
właśnie dlatego ja się nie spowiadałam. NIkt mi nie będize mówił co i z kim moge robić. A już na pewno nie ksiądz.
-
tez bym sie pewnie rozkleila,gdybym byla na Twoim miejscu...az mnie normalnie nerwica wziela,jak przeczytalam,co on Ci nagadal. moglas mu powiedziec na odchodne,ze to on jest wielkie zero,a takie zera nie powinny byc ksiedzem. No co za idiota z niego... :-\
-
Brak mi słów. Może odbiegne od tematu spowiedzi, ale też spotkałam się ze strasznym potraktowaniem przez księdza - nie mnie osobiście ale moją ciocię. Jej mama zachorowała na raka, wykryto go w bardzo późnym stadium, gdy juz były przerzuty. Do kiedy mogła się opiekować matką robiła to, alepóźniej porzebna była opieka specjalistyczna i ona sama nie była w stanie podołać temu. Tyko dlatego poprosiła o pomoc hospicjum. I tak mama cioci trafiła do hospicjum gdzie ciocia była codziennie o kilka godzin, tyle ile była w stanie. Ksiądz przy załatwianiu formalności pogrzebowych zarzucił że oddała matke bo tak było najproście. Nie znał całej sytuacji nie wiedział co było potrzebne żeby opiekować się a od tak osądził. Bardzo niesprawiedliwa ocena. I choć wiem że w tym kościele są bardzo mili i tolerancyjni księża a tak naprawdę franciszkanie, to jeden potrafi tak odrzucić, że chyba lepiej nie bede więcej o tym pisać, bo mogłabym kogoś zacząć obrażać.
-
niestety sa tez tacy ksieza potrafia wszystko zepsuc! i niestety chyba to prawda ze ludzie czesto klamia przy spowiedzi zeby miec rozgrzeszenie no ale to przeciez nie ma sensu :o
nie przejmuj sie tym ksiedzem,nie warto psuc sobie nerwow
-
Ksiądz przy załatwianiu formalności pogrzebowych zarzucił że oddała matke bo tak było najproście. Nie znał całej sytuacji nie wiedział co było potrzebne żeby opiekować się a od tak osądził.
gnojek smierdzący który nic nie wie o opiece terminalnej...
Jakby to było takie proste, to nie potrzebne byłyby hospicja...
-
Taaa, szczególnie w momencie kiedy niezbędny jest specjalistyczny sprzęt, a do wypożyczenia czeka się w kolejce - coś na ten temat wiem...nie każdego stać na zakup "swojego" >:(
-
Czy istnieje jakiś sposób, żeby przeskoczyć spowiedź? Chce wziąć ślub kościelny i wyspowiadać się przed Bogiem ale nikoniecnzie za pośrednictwem księdza. Wiem, że to nie jest zgodne z doktryną kościoła ale może jest jakiś sposób?
-
ja o takim sposobie nie slyszalam
-
w naszej religii spowiedz powszechna nie istnieje, konfesjonal pozostaje
-
spowiedz przedslubna nie ejst taka zla. Ja trafilam na fajnego ksiedza....
-
A może ktoś mi powie co jest dowodem na to, że była u spowiedzi przedmałżeńskiej? Jakieś zaświadczenie?
-
dostaje sie u ksiedza karteczke kora spowiednik podpisuje
-
Ja na pocieszenie napisze ze jestem przykladem na to ze mozna dostac slub koscielny bez bierzmowania, bez spowiedzi przedslubnej, oraz bez nauk. I jeszcze mając świadka - niewierzącego i bez żadnych sakramentów.
-
Tak Rybko, ale Ty chyba jeteś niewierząca...dla wierzącej osoby przystąpienie do sakramentu małżeństwa i komunii świętej bez wczesniejszego sakramentu pokuty unieważnia caly sakrament.
Może być podstawą do unieważnienia małżeństwa w kościele.
A jesli ktos tak bardzo ne chce przejść przez wszystkie sakramenta prowdzące do małżeństwa, to ja bym wybrała ślub w USC.
-
Lila zgadza sie, jestem nie wierzaca, i slub w USC mialam jako pierwszy. I oczywiscie jasne jest dla mnie to ,ze dla odoby wierzacej sa sprawy ktore maja ogromna waznosc.
-
a co ze spowiedzią w ktorej wyznajemy grzechy typu - sypianie przed slubem? Przeciez tak naprawde tego nie zalujemy. A zalowac trzeba zeby dostac rozgrzeszenie. Wiec spowiedz "nieważna". ?
-
Ja kiedyś byłam u spowiedzi wielkanocnej i powiedziałam księdzu o spaniu... spytał mi się czy będę dalej spać z narzeczonym. ja że tak. a on że w takim razie mi rozgrzeszenia nie da bo nie żałuję za grzechy i nie obiecuję poprawy.. no i odesłał mnie :P prawdę mówiąc miał rację, bo po to jest spowiedź, żebyśmy byli coraz lepsi a nie trwali w 'grzechu'... jednak księża bardzo różnie na te sprawy patrzą..
-
No tak akurat do spowiedzi idzie się wtedy kiedy ma się chociaż zamiar spróbować żyć w czystości bo bez postanowienia poprawy i żałowania za grzechy spowiedź jest nieważna.
Ale faktem jest że co ksiądz to inne zdanie :P
-
Ostatnio opowiadałam komuś o spowiedzi przedślubnej i zadał mi takie pytanie... no dobra, skoro nie można dostać rozgrzeszenia bo się z kimś sypia (i się nie żałuje, ani nie obiecuje poprawy), to czemu dzień przed ślubem ma się takie rozgrzeszenie dostać? Przecież aby dostać rozgrzeszenie, to trzeba powiedzieć, że się żałuje i obiecuje poprawę, a wiadomo, że poprawy nie będzie - no ale będzie się już po ślubie.
-
Anjuschka Oni chyba myślą tak, że dzień przed ślubem to wytrzymasz bez sexu, więc możesz na te 24h postanowić poprawę i nawet pożałować, że nie będziesz mogła czystości podarować małżonkowi w noc poślubną :P Paranoja ::) na a po ślubie to już grzechem nie będzie ;D A jakbyś żałowała i obiecała poprawe 3 miesiące przed ślubem, to z wytrwaniem w "dobrym" mógłby być problem ;)
-
my też mamy jedna spowiedź, dzień przed ślubem. Ksiądz powiedział: "tylko dzieci, nie róbcie głupstw po spowiedzi!"
ogólnie mamy fajoskiego księdza ;)
-
oj u mnie to nie wiem jak to bedzie wygladac...
;D
w ogole jak to sie mowi - ze wspolzylam z chlopaiem czy co\? ;D
-
ja jak poszłam do spowiedzi przed bierzmowaniem (w kwietniu) to ładnie powiedziała, że w sumie to nie uczęszczam i nie pamietam kiedy ostatni raz u spowiedzi byłam, no i zyjemy z facetem w grzechu, ale chcemy sie pobrać, żeby już w grzechu nie zyć i być właściwą jednostką, tzn rodziną. Ksiądz bardzo był zaskoczony moim wyznaniem, powiedział, że cieszy go, ze chcemy "naprawić" nasze błędy ;)
-
Mówi się, że "Zgrzeszyłam przeciwko 6 przykazaniu" (nie cudzołóż), ja zawsze tak mówiłam :).
-
ale ja nie cudzołożyłam, bzykałam zawsze w swoim łóżku, nie cudzym ;D
-
Dobre !! ;D
-
k8libby bezcenne ;D ;D ;D ;D ;D ;D
ale się uśmiałam :D :D :D
-
Dziewczyny jeśli się mieszka razem przed ślubem to nie ma postanowienia poprawy czyli jednego z warunków spowiedzi, więc ksiądz wykreśla pierwszą spowiedź przedślubną. . . kto zataił na spowiedzi fakt mieszkania razem to bierze na swoje sumienie dodatkową winę i spowiedź jest świętokradzka. . . co ja tu będę się mądrzyć odsyłam do. . .
http:www.spowiedz.pl/seks001. htm (http://http:www.spowiedz.pl/seks001. htm)
-
To chyba zależy od księdza- mi kilku powiedziało, ze mieszkanie ze sobą przed ślubem to żaden grzech- chodzi tylko o uprawianie seksu więc jeśli pójdziesz do spowiedzi tydzień przed ślubem powiesz, ze załujesz i obiecasz poprawę po czym przez tydzień nie będziecie się kochać to już grzechu nie popełnisz. Gorzej, że musisz żałować tego grzechu, a to raczej prawdą nie będzie :).
-
a nasz ksiądz mimo, że wie, że mieszkamy razem to kazał nam iść do dwóch spowiedzi i się teraz zbieram jak sójka za morze ::)
-
My powiedzieliśmy że mieszkamy razem i mamy tylko jedną spowiedź :)
-
śmiechu warte sa te spowiedzi, a szczególnie fakt że sie mówi że spało się ze soba przed slubem i że sie żałuje....paranoja :terefere: