Długo zastanawiałam się nad tym, czy rozpocząć relację ale jednak napisze Wam co nieco ::), jednak jak na razie nie obiecuję, że będą zdjęcia ;), ale nie obiecuję także, że ich nie będzie :P
(forum ostatnio albo nie łączy, albo mnie wywala więc będę pisać etapami :P)
3..2..1.. START:)
Może zacznę od tych kilku dni przed ślubem, które były dla mnie niesamowicie spokojne:). W środę zrobiłam mega porządki w mieszkaniu, żeby nie zostawiać tego na ostatnia chwilę... wyprałam obrus i bieżnik na ławę, co by ładnie do błogosławieństwa było:P. W czwartek pojechałam do kosmetyczki na przedłużanie paznokci i pedicure, po wizycie żółwim krokiem poszłam sobie na zakupy i wcale nie śpieszyło mi się z czymkolwiek, bo wszystko już było pozałatwiane ;D. W piątek rano zwlekłam się z łóżka i pojechałam do p.Anety na przedłużanie rzęs.... to była dłuuuga wizyta, a efekt na początku mnie przeraził...taki wachlarz rzęs, ale później się z tym oswoiłam ;D. Po wizycie znów na spokojnie wybrałam się z Mamą i Bratową na zakupy, wróciłam do domu po 15:00 :P, szybki obiadek, prasowanie welonów, spakowanie arsenału potrzebnego na salę i chwila relaksu :P. Na salę pojechaliśmy ok 18:00 albo i wcześniej... pogadaliśmy z panią manager, w międzyczasie przyjechali Rodzice z owocami i ciastem (8 blach dodatkowo domowych ciast, które robiły później furorę;D). Porozstawialiśmy winietki, w międzyczasie przyjechała Karina i zrobiła nam cudowne dekoracje na stołach :D, na koniec wykleiliśmy plan ustawienia stołów i zawinęliśmy się do domu :P. Sala była cudownie przystrojona ;D. Po powrocie spakowaliśmy swoje rzeczy, które P miał rano zawieźć do Jachtowej i poszliśmy spać......
W nocy wstawałam co godzinę z przerażeniem, że ciągle pada! nie tyle sam deszcz mnie przeraził co kałuże i widok ubabranej sukni... rano się śmiałam, że ściema z tymi butami na parapecie bo nie pomogły :P - zaniosłam je na drugie okno i tam dały radę ha! ;D
W sobotę wstałam wcześnie, zrobiłam sobie pachnąca kąpiel, zjedliśmy śniadanko i pojechaliśmy po kwiaty, tzn odebraliśmy kosze dla Rodziców i moją frezję do fryzury :). P zawiózł mnie do fryzjera, a sam pojechał do mojej Mamy odebrać jeszcze 2 blachy serniczka (mniam mniam). Fryzjer uporał się w godzinę ;D więc o 11:00 już wracałam do domu radosna, ale ciągle nie czułam stresu :)....
na 12:00 miała przyjechać p.Aneta, ale zadzwoniła że będzie lekkie spóźnienie więc czekałam spokojnie, przyjechała w międzyczasie świadkowa, więc trochę poplotkowałyśmy. Makijaż całkiem inny niż na próbnym wyszedł ;D, bo zmieniłam odcień włosów i już musiały być cieplejsze brązy na oku zamiast szarości ;) ale wyszło cudnie :). Po 15:00 przyjechali Rodzice P (moi byli już wcześniej), przyjechał kamerzysta i tak się wszyscy krzątali bo powiedzieliśmy, że ubieramy się z P dopiero o 16:00 żeby się nie zgrzać :P. No to o 16:00 ja zawołałam Mamę i Świadkową i zaczęłyśmy walkę z suknią ;P, było wiele śmiechu... ale kamerzysta powiedział, że zmontuje to bez głosu jak trzeba będzie ;D, bo gadałam jakieś durnoty jak się trzymałam szafy w momencie sznurowania sukni ;D bo majtały mną na boki ;). My w najlepsze z dobrym humorkiem, wpinamy welon i zakładamy biżuterie, aż wparowała Mama P przerażona, że to już błogosławić trzeba ! więc ja zamiast pomyśleć, żeby wyjść z powagą, bo kamera namierza, to wyszłam z pokoju rozchichotana ;D i patrzę na minę P, czy mu się spodobałam ;D....
Szybko szybko (ktoś tam pogania:P) wpinanie butonierek, bach poduszki (białe naszykowane specjalnie na tę okoliczność ;D) na podłogę i jedziemy z błogosławieństwem. Moja mama rozkleiła się pierwsza, a Tata P ścisnął usta i ledwo go było słychać.... ;).
Pozamykaliśmy okna, sprawdziliśmy czy wszystko powyłączane i wychodzimy....