e-wesele.pl
ślub, ślub... => Różności Ślubne => Wątek zaczęty przez: *Ewelina* w 21 Lipca 2006, 10:54
-
A teraz moze o problemach związkowych (o ile takowe są)-- jakie macie--jak je rozwiązujecie---jak sobie z tym poradzić?
-
ewelinka, a jakie ty masz?
-
wszystkie problemy zwiazkowe najlepiej rozwiazywac za pomoca rozmowy!tak uwazam szczerosc w zwiazku i zaufanie do drugiej osoby to podstawa!
-
rozmowa rozmowa i jeszce raz rozmowa :)
-
rozmowa rozmowa i jeszce raz rozmowa
:mrgreen:
-
Ja..... hm... a różne przewaznie zycia codziennego w zwiazku z tym ze od 7 miesiecy mieszkamy razem a od roku w związku. Np ze nie posprzatane w domu.Do tego ze teściowa by chciala tylkom ałe przyjęcie ślubne a ja prawdziwe wesele, no i musze podjac wazna decyzje o ktorej pisalam w innym temacie a mianowicie czy zorganizować wszystko ( mimo ze to za rok) samemu czy tez zgodzic sie na dofinansowanie przez ojca, ktory ma druga zone a moja mama go nienawidzi.
To narazie tyle... :oops:
-
różne przewaznie zycia codziennego w zwiazku z tym ze od 7 miesiecy mieszkamy razem a od roku w związku. Np ze nie posprzatane w domu
do takich "problemów" to się lepiej przyzwyczaj-po prostu trzeba do niektórych spraw przywyknąć a nad innymi pracować - najlepiej zaprzyjaźnić się z tą druga osobą - wtedy łatwiej jest ją zrozumieć :wink:
teściowa by chciala tylkom ałe przyjęcie ślubne a ja prawdziwe wesele
ale teściowa już miała ślub, było minęło - za późno na to co chciała a co było :twisted: teraz będzie WASZ ślub i to WY musicie zadecydować, jak ten dzień będzie wyglądał
-
Włansie dlatego ze mieszkamy razem od prawie samego poczatku (a znamy jakies 3 latka z tego samego podwórka) to lepiej bylo nam sie dogadac i porozumiec.
Maju takie małe pytanie nie mieszkasz moze gdzies w okolicach Letniego?
-
Nie, jeszcze miesiąc i wogóle nie będę mieszkać w Stargardzie-teraz rezyduję na dzikim Zachodzie :mrgreen:
-
hm a ja się tak zapytam......czy jest tu jakas kobitka która niezabardzo do sprzatania sie nadaje wg swojego partnera.......no i jak ten problem rozwiązaliście?jeśli wystąpił?
-
U nas jest podział jasny i klarowny np.ja gotuję on zmywa, ja sprzątam pokoje on kuchnię i łazienkę...oczywiście często musze nadzorować jego prace porządkowe ale spisuje się...okna tez myjemy razem-ja od środka a on na zewnątrz :wink:
-
No tak my tez mamy podział obowiązków ale tylko wtedy gdy jestesmy oboje w domku bo gdy ja jestem w pracy a Misiek ma wolne to trzeba mu pisać kartke albo smsa.A czasem jak wroce to w domku jest tak samo jak wyszłam.
-
czasami lepiej ugryśc siew jęzor.. wystarczą o 2 słowa za dużo i zaczynają sie ciche dni..
my jeśli sie boczymy na siebie to na chwilkę.. zazwyczaj po godzinie wszystko wraca do normy...
oczywiście jak zwykle zaczynam ja.. :roll:
-
mój narzeczony jest specyficzny..bywa ze wpieni sie na maxa, cos wykrzyczy nawet przykrego czy glupiego a za 5 minut juz po awanturze totalnie mu przechodzi, nie potrafi sie gniewac dlugo, za to ja tak...i co dalej? rozmowa naturalnie jak najbardziej, ale godzi też a może przede wszytkim łóżko...
co do problemów "domowych" to każdy ma pewne przyzwyczajenia, jesli np. mamunia faceta caly czas wszytko mu prała, prasowała, gotowała bo on musial tylko sie uczyć jak długo chciał (ale akurat tego od niego wymagali i z tego go tylko rozliczali) i pracować to trudno to wyeliminować, ale nie to ze sie nie da, spokojnie, rozmowa, powolutku przyzwyczajać... :lol:
a problemy związkowe są w każdym związku, nie ma idealnych, jeśli nawet ktoś tak myśli to z czasem sie przekona że czegoś takiego niei ma ..grunt to szacunek, zrozumienie , kompromis...temat dziwny bo ludzie często ukrywają swoje problemy, taka deko maskarada, udawnictwo jest obecnie na porządku dziennym..wiec nie wiem jak będzie z wpisami tutaj, osobiscie z ciekawością będę sledziła ten watek , nie to że ja mam jakies wielkie problemy ale ludzie teraz mają taką nature ze wolą słuchać coś gorszego niż lepszego..taka prawda, chore to.. :shock:
-
rozmowa naturalnie jak najbardziej, ale godzi też a może przede wszytkim łóżko...
no wszystko fajnie.....ale co wtedy gdy sie porobilo tak ze żadziej sie kocha?
nie ma wtedy juz czynnika tego łagodzącgo i co wtedy?
-
u mnie jest walka o moja artystyczna duszę....tam cos walnę, tam składuje.....itp itp....i zawsze zabieram w nie w pore...tzn z opoźnieniem:)
jak tu kompromisu szukać....jak mój misio.....musi miec na miejscu wszystko.....
-
U nas ja jestem ta gorsza, zaczepna i wogóle - jak on ze mna wytrzymuje :roll: :mrgreen: ale jedno wiem na pewno - to tylko facet, kobiece wdzięki na niego działają, jak mamy burzę za sobą to już moja w tym głowa żeby chciał się pogodzić :wink:
-
U Nas tez jest tak ze to ja robie by sie pogodzic chociaz nie powiem jak Misiek zawini albo cos zrobi"źle" to później sie przymila :).
-
Ależ ja wcale nie chcę się godzić, ja po prostu robię wszystko żebo to ON chciał - ja mam taki paskudny charakterek, że żeby się przyznać do błedu...uuu to hoho
-
No wlasnie Moj Misiek ma paskudny charakterek i jemu ciezko sie przyznac do błedu.Ale czasem mu sie to udaje.
-
U mnie jest różnie. Ja jestem bardzo impulsywną osobą i nerwową. Łatwo mnie zirytowac. W tym związku raczej mowie otwarcie jesli cos mi nie pasuję. Tomek ma raczej łagodne usposobienie. Kiedy widzi, ze mam nerwa poprawia mi humor swoim usmiechem i jakims zabawnym zdaniem, nie pozwala mi sie smucic. Jednak, gdy mnie podkurzy, potrafie nie odzywac sie cały dzień [ale nie dłuzej] i zazwyczaj on i tak podejdzie, przytuli, przeprosi. Gdy ja nabroję tez potrafie sie przyznac do winy i przeprosić. O problemach rozmawiamy, a raczej staramy sie, poniewaz nasza rozmowa jest krótka, Tomek mowi krótko, zwiezle i na temat i uważa, ze nie ma co sie rozwijac i zatapiac w szczegóły, a ja czasem czuję niedosyt. Nie godzimy sie przez łóżko. Moze to i dobry sposob, a sex jest bardzo fajny, ale na krótką mete. Co do sprzątania ... Czasem chce zeby cos zrobił, ale jest ten problem, ze od rana do wieczora go nie ma w domu ... Chocbym chciała to nie mam jak rozdzielic tej kwestii...
Jestesmy za tym, aby nie owijać w bawełne i mowic co nam lezy na sercu prosto z mostu, bo gdy sie tego nazbiera i nadejdzie wielkie bOOm, moze byc ciezko to wszystko pozbierac.
-
To ja już chyba w ogóle jestem kurak domowy ;) Osobiście pływam i jak tylko jestem na lądzie to staram się aby moje kochanie po powrocie z pracy nie musiała jeszcze w domu pracować, z chęcią wyprasuje posprzątam itp., choć czasem ze wszystkim się nie wyrobie ale wydaje mi się, że podział obowiązków domowych powinien być dynamiczny, czasem po pracy człowiek jest na tyle zmęczony, że ostatnią rzeczą o jakiej marzy jest np. zlew pełen naczyń do zmywania. :)
-
czasem po pracy człowiek jest na tyle zmęczony, że ostatnią rzeczą o jakiej marzy jest np. zlew pełen naczyń do zmywania.
ale jak jeden człowiek po pracy ugotuje obiadek to drugi mógłby pozmywać, nie? W końcu oboje pracujemy i oboje wracamy zmęczeni...
ja też lubię prace domowe....
-
W moim przypadku jest o tyle specyficznie, że będąc na lądzie nie mam w zasadzie nic do roboty oprócz prac domowych, które z resztą z chęcią wykonuje aczkolwiek zawsze jest mi miło jak moja druga połówka mi pomaga, co z reszta robi tak czesto jak tylko może :)
-
czasem po pracy człowiek jest na tyle zmęczony, że ostatnią rzeczą o jakiej marzy jest np. zlew pełen naczyń do zmywania.
ale jak jeden człowiek po pracy ugotuje obiadek to drugi mógłby pozmywać, nie? W końcu oboje pracujemy i oboje wracamy zmęczeni...
ja też lubię prace domowe....
Maja masz swiętą racje :) podział obowiazków musi byc, ale jak juz RooS stwierdził dynamiczny :D :D
My jak już gotujemy (tzn. kiedy sie do mamy na obiad nie wpraszamy :twisted: )to robimy to razem :) Oboje lubimy gotować i sprawia nam przyjemnosc jak robimy to razem :serce: oczywiscie potem trzeba pozmywać (dlatego lubię zmywarki :mrgreen: :mrgreen: ) i znów robimy to razem - jedno zmywa drugie wyciera (bo sie na suszarce wszystko nie mieści) 8)
-
Lilkuś, czy RooS to Twój przystojny narzeczony :) :?:
-
Lilkuś, czy RooS to Twój przystojny narzeczony
mówiłam mu, że szybko to odkryjecie ;) nie wiedzieć czemu stawiałam właśnie na Ciebie jako pierwsza co to odkryje :D:D
-
no to witamy, witamy :) teraz musisz uważać z wklejaniem zdjęć sukni..lepiej żeby nie widział :)
-
Hehe no prosze, oosta 10 pkt za spostrzegawczość (a człowiek myślał że nikt się nie domyśli ;) ). O suknie się nie martw sam zdjęcia robiłem więc i tak już widziałem :) aha i dzieki za "ciacho" :D:D
-
teraz musisz uważać z wklejaniem zdjęć sukni..lepiej żeby nie widział
problem sukni mamy już z głowy :) suknie widział (bo mi foty robił) ale mnie w neij nie wiec juz i tak jest dobrze :D:D:D a w przesądy, aż tak bardzo nie wierzę :):):)
-
w przesądy, aż tak bardzo nie wierzę
ja tez nie i gdyby nie presja otoczenia, że nie wolno, że jak tp, że to pech itp, to zabrałabym mojego R na poszukiwania..zawsze najlepiej mi doradza :) i żeby moja wypowiedź miała związek z wątkiem, to dodam, że podczas wspólnych zakupów nigdy nie mamy problemów związkowych..prawie pełna zgodność..:)
-
nigdy nie mamy problemów związkowych..prawie pełna zgodność..
tak...zakupy to najprzyjemniejsza rzecz na swiecie:) Ja też bym swojego zabrała na akupy sukniowe...ale był ze mnie gdy suknie zobaczyłam, wygoniłam Go ale i tak juz wie jak bede wygladać :)
zawsze najlepiej mi doradza
:D mi M też :)
-
rozmowa naturalnie jak najbardziej, ale godzi też a może przede wszytkim łóżko...
no wszystko fajnie.....ale co wtedy gdy sie porobilo tak ze żadziej sie kocha?
nie ma wtedy juz czynnika tego łagodzącgo i co wtedy?
Misia lekko mnie wystraszyłaś tym wpisem...jak widze oboje mamy po 20 i troche lat (jestem starsza od Ciebie o 3) i jesli rzadziej juz sie kocha to co mówić poźniej??? gdy juz konkretnie sie nasycimy sobą (tak, tak, mieszkanie ze sobą to też jakies nasycenie sobą apropos innego wątku)...gdyby jednak ta "nie moc"? "nie chęc"? wychodziła od faceta, już w naszych figlarnych głowach pomysł aby mu sie "odwidziało" 8) gorzej jesli proces zaczyna być trwały lub sie powtarza, wtedy mogłabym sie zastanowić...choc stoje na stanowisku ze zaden facet bez tego nie wytrzyma tyle co my - proponuje sprawdzić, ach daje efekt.. :lol:
-
MMarta napisał/a:
rozmowa naturalnie jak najbardziej, ale godzi też a może przede wszytkim łóżko...
godzi przede wszystkim łóżko ?? ja w to nie wierze... nie wyobrażam sibie by po kłótni, gdy jestem wściekła mogła jeszcze przeżywać łóżkowe usniesienia...nie sądze by w moim przypadku cos takiego sie sprawdziło. Jezeli ludzie niepotrafią rozmawiajac pogodzic sie, to łóżko jest tylko półśrodkiem bo problem pozostanie nierozwiązany...
-
Bo to jest tak ze po kłótni kobieta jest nadal zła a facet najchętniej kochał by sie z kobieta. Czasem jest tak ze czułości w łóżku łagodzą jeszcze bardziej sytuacje.
-
Bo to jest tak ze po kłótni kobieta jest nadal zła a facet najchętniej kochał by sie z kobieta.
bo faceci to są dziwni :roll: ale życ bez nich trudno i czasem kobiety godzą sie na łóżkowe godzenie ... ja nigdy sie nie zgodzę i juz po kótniach zawsze jestem podominowana, zła i smutna (na szczęście z moim M nie przeżyłam tego stanu i mam nadzieję, ze nigdy nie przeżyję) i nie w głowie mi wtedy kochać sie z facetem jakby nigdy nic...
-
No sa ale co poradzisz.Mi najczęsciej jest przykro ze takie a nie inne słowa zostały uzyte.Chociaz my żadko sie kłocimy raczej to są małe sprzeczki o coś głupiego. A po chwili Nam przechodzi.Jakos jeszcze nie przytrafiło nam sie pokłocic tak bardzo.
(odpukac)
-
Jakos jeszcze nie przytrafiło nam sie pokłocic tak bardzo.
(odpukac)
odpukac :) to dobrze, ze sie tak bardzo nie pokłóciliście a drobne sprzeczki sie zdarzają, bez nich byłoby jakos tak ...za słodko...a wiadomo, ze ludzie mja różne charaktery i czasem nawet zdrowo sie posprzeczacz by oczyscić atmosferę...
-
Bo to jest tak ze po kłótni kobieta jest nadal zła a facet najchętniej kochał by sie z kobieta.
bo faceci to są dziwni :roll: ale życ bez nich trudno i czasem kobiety godzą sie na łóżkowe godzenie ... ja nigdy sie nie zgodzę i juz po kótniach zawsze jestem podominowana, zła i smutna (na szczęście z moim M nie przeżyłam tego stanu i mam nadzieję, ze nigdy nie przeżyję) i nie w głowie mi wtedy kochać sie z facetem jakby nigdy nic...
bo widzisz Kochana na tym ten cały wic polega...On chce sie "tak" godzić, Ty nie..on sie stara Ty mowisz NIE -choć troche grasz w tym wszystkim, On sie stara coraz bardziej, zaczyna przepraszać mówić mile słowa Ty mówisz NIE..pozniej bywa ze gra jest odwrotna, ty nie chcesz albo chcesz ale nie wypada(mimo jego usilnych starań) on sie zniechęca i zaczyna jemu odchodzic chęć, wtedy wg mnie jest większy problem...
a to, że jeszcze sie nie pokłóciłyscie bardziej, może przewrotnie radze zeby cos takiego nastąpiło wczesniej, wtedy tez mozna człowieka poznac, oczywiscie tak samo życze wyjasnienia wszystkich spraw i szybkiegoi pogodzenia sie
-
Szczegolnie ym mamy rózne charaktery.Mojego S wróżka (przyjaciołka) powiedziala ze nam sie nie uda.A tu juz albo dopiero rok jestesmy razem i nie jest tak źle.A jak sie oczysci atmosfere to jest nawet i jeszcze lejpiej.
-
Ja przynajmniej nie wierze w to ,ze nie ma związków bez kłótni czy jakichś drobnych sprzeczek .My jak sie nieraz kłocimy to aż wióry lecą - ale to chyba przeze mnie bo jajestem zbyt wybuchowa . Ja jestem dobra dopóki mnie ktos nie zdenerwuje a wtedy to juz nad soba nie panuje, gadam co mi slina na język przyniesie- tzn najpierw zrobie a potem pomyslę ! No u nas niestety tak jest ,ze to mój luby mi ustepuje i on mnie przeprasza itp. Chociaż wiem,ze czasami sprawiam mu przykrość, ale straram sie zmienic . I czasami sie zastanawiam jak on ze mną wytrzymuje! ??? A raczej tez nie wydaje mi sie,ze nie mogłabym sie godzić przez łózko! W moim przypadku to raczej niemożliwe , no chyba ,ze byłaby to malutka sprzeczka! A nasze kłotnie wynikaja głownie z tego ,ze mwydaje mi sie,że mój luby podejmuje czasami złe decyzje i łatwo daje sie wykorzystywac przez innych!
-
Mojego S wróżka (przyjaciołka) powiedziala ze nam sie nie uda
no nie, ja bym tam wróżce nie wierzyła :roll: bez względu czy to przyjaciółka czy też nie ...
to, że jeszcze sie nie pokłóciłyscie bardziej, może przewrotnie radze zeby cos takiego nastąpiło wczesniej, wtedy tez mozna człowieka poznac, oczywiscie tak samo życze wyjasnienia wszystkich spraw i szybkiegoi pogodzenia sie
ale my nie mamy powodu do wielkich kłótni... :lol: :D wiadomo, ze wtedy można człowieka poznac z innej strony ale nie ma co na siłe sie kłócić :mrgreen:
-
może przewrotnie radze zeby cos takiego nastąpiło wczesniej
hehehe..ciekawe jak sprowokować kłotnię i czy ma to sens :?: my nie kłociliśmy się jeszcze ani razu i ani jednej sprzeczki nie było nawet najdrobniejszej, chociaż zdarza się, że zdanie mamy różne na jakiś temat, ale nigdy nie doprowadziło to do sprzeczki..rozmawiamy czasami o tym, że kłotnie są nieuniknione i pewnie jeszcze przed nami nie jedna, ale czy na siłę można ją wywołać, tylko po to, że
wtedy tez mozna człowieka poznac
-
hehehe..ciekawe jak sprowokować kłotnię i czy ma to sens :?: my nie kłociliśmy się jeszcze ani razu i ani jednej sprzeczki nie było nawet najdrobniejszej, chociaż zdarza się, że zdanie mamy różne na jakiś temat, ale nigdy nie doprowadziło to do sprzeczki..rozmawiamy czasami o tym, że kłotnie są nieuniknione i pewnie jeszcze przed nami nie jedna, ale czy na siłę można ją wywołać, tylko po to, że
wtedy tez mozna człowieka poznac
nie nadinterpretuj słów...przewrotnie radze zeby cos takiego nastąpiło wczesniej to nic innego jak moim zdaniem dobre "przetarcie", wole zawsze wszystkom wiedzieć wcześniej lepiej niż mam sie poważnie rozczarować później..a oczywiscie jesli ktos sie nie kłóci - nie powinien do tego dążyć, przecież ja nic takiego nie napisałam..choc gdy ludzie sporo czasu spędzają ze sobą czasem specjalnie chcą się pokłócić (są tez tacy) wprowadzic jakis nowy akcent do związku, dla mnie to idiotyzm
-
no ja tam nie znam nikogo kto by sie specjalnie kłocił . To dla mnie jakieś chore. Po co robic coś na siłe i dodatkowo komplikować sobie życie! Podziwiam tych , którzy sie nie kłócą - jak to zrobic? Moze cos poradzicie?
-
gdy ludzie sporo czasu spędzają ze sobą czasem specjalnie chcą się pokłócić (są tez tacy) wprowadzic jakis nowy akcent do związku, dla mnie to idiotyzm
też myślę, że to idiotyzm..są związki bardziej toksyczne, w których na zmianę i kochają się i kłócą..i mam nawet koleżankę, która tylko w takim związku dobrze się czuje..
-
rozmawiamy czasami o tym, że kłotnie są nieuniknione i pewnie jeszcze przed nami nie jedna, ale czy na siłę można ją wywołać, tylko po to, że
wtedy tez mozna człowieka poznac
my też często rozmawiamy na temat kłótni :) zdajemy sobie sprawę, ze predzej czy później taka poważna kłotnia można nastąpic...jednocześnie potrafimy ze soba rozmawiać, o nas, o przyszłosci, przeszłosci....
-
Powiem szczerze, seks po kłótni jest rewelacyjny...Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, ale JEST :oops:
-
U mnie nie ma czegos takiego jak ciche dni,gduyz oboje nie potrafimy sie dluzej gniewac niz 5 min,bardzo mi sie podoba ze po kazdej sprzeczce potrafimy oboje sobie powiedziec PRZEPRASZAM,przyznac sie do winy i szczerze rozmawiamy na ten temat,moim zdaniem najlepsza jest rozmowa rozmowa i jeszcze raz rozmowa.
-
U mnie nie ma czegos takiego jak ciche dni,gduyz oboje nie potrafimy sie dluzej gniewac niz 5 min,bardzo mi sie podoba ze po kazdej sprzeczce potrafimy oboje sobie powiedziec PRZEPRASZAM,przyznac sie do winy i szczerze rozmawiamy na ten temat,moim zdaniem najlepsza jest rozmowa rozmowa i jeszcze raz rozmowa.
U nas jezt podobnie. Musimy doceniac i kochac sie zawsze i wszedzie niezaleznie od sytuacji.Nie wybaczyłabym sobie gdybysmyu sie poklocili i np. R poszedł do pracy i juz z niej nie wrocil - straszne co :?: Znam sytuacje gdzie malzenstwo sie poklocilo o glupote a 2 dni po maz zginal. Moze to strasznie czarny scenariusz ale zycie nas nie rozpieszcza.Kłotnia kłótnią, sprzeczka sprzeczka - ale MIŁOŚĆ CI WSZYSTKO WYBACZY :)
Powiem szczerze, seks po kłótni jest rewelacyjny...Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, ale JEST
Tak to niektorzy traktuja seks jak forme przeprosin ale to chyba nie tak ma byc. Zastanawiałam si ejuz nad tym zcemu tak jest z epo klotni jest inazcej - moz edlatego ze w jednej chwili potrafimy docenic te druga osobe, bo jescze przed chwila moglismy ją stracic. I tu nie chodzi mi ze jest nam dobrze fizycznie - na duszy jest lzej i jakas taka radosc ze to szczescie mozesz dzielic z ukochanym . Sama nie wiem moze to o to chodzi.
-
u nas też najważniejsza jest rozmowa ale trudno sie rozmawia gdy on jest w Anglii a ja tutaj przez tel. ja się wściekam a przez smsmy jeszcze gorzej, ale przez całe pół roku jak on ajest tak daleko mielismy tylko jedna kłótnie aż mi dziwnie tak i czegoś brakuje może to dziwne no ale lubię te spojrzenie, te uściski i te minki jak się godzimy za zwyczaj o głupoty hihih całe szczeście