e-wesele.pl
ślub, ślub... => Kwiaty => Wątek zaczęty przez: monika_mb w 13 Lipca 2006, 14:24
-
Bardzo proszę o instrukcje dziewczyn, które już ślubowały (ale oczywiście nie tylko) - co robi się z bukietem na ślubie? Czy trzyma się go cały czas w ręku na kolanach, czy kładzie na klęczniku (na tej "półeczce" :)), czy wychodząc do ołtarza aby złożyć przysięgę małżeńską i nałożyć obrączki zostawiamy go na klęczniku czy zabieramy ze sobą???? Wiem, ze głupie pytania zadaję, ale chyba już się stresuję i takie myśli mi do głowy przychodzą ;)
-
hehe
a robisz z nim co chcesz..
ja całą mszę trzymałam go w ręce..
przydawał się , bo miałąm straszny kaszel kilka dni już przed uroczystością więc mogłąm się nim dyskretnie zakryć...
podczas przysięgi, obrączek itp oddawałam go świadkowej...
-
Ja też cały czas trzymałam go w ręcę. Oddałam go świadkowej tylko w momencie zakładania obrączek. Też sie zastanawiałam co z nim zrobić, ale tak naprawdę to nie przeszkadzał mi wcale. :D
-
Bukiet to fajna sprawa, przynajmniej nie ma problemu, co zrobić z rękoma :wink: W chwilach, kiedy potzrebowałam obu dłoni, trzymała go świadkowa.
-
ja wprawdzie nie ślubowałam, ale byłam świadkową i potwierdzam to co piszą dziewczyny. zwykle panna młoda trzyma go przez cały ślub. U nas, czasami jest tak że po ceremoni ślubnej panna młoda składa bukiet na ołtarzu (jakimś bocznym z obrazem Maryjnym) - choć teraz już rzadko się to praktykuje..
-
ja trzymalam prosto w ręce.. (mialam bukiet w mikrofonie, więc kłaść go nie można), a na czas przysięgi i zakładania obrączek, jak również podpisywania protokołu dalam do trzymania świadkowej
-
Co robimy z bukietem, butonierką.... po ślubie?
Wywalamy czy coś innego???
___________________________________________________________________________
(https://e-wesele.pl/forum/counter.php?id=1522&f=1522.png)
-
U mnie jest taka tradycja ze sie zasusza i pali w pierwszą rocznicę ślubu :)
-
Jeśli będę rzucała bukietem, to niech ta, któa złapie, sobie zatrzyma... jak na mój gust za bardzo zabobonna ta tradycja z paleniem...
A jak welonem będę rzucała, to bukiet w domku zatrzymam dopóki się nie zeschnie i wtedy dopiero wywalę... :bukiet:
-
U mnie też się suszy,a na 1 rocznicę pali
-
Mój wylądował w koszu po zwiędnięciu :) , ale ja nie jestem zbytnio ani sentymentalna ani zabobonna :P
-
To nie zabobon to tradycja.
-
To też tak zrobię i spalę
___________________________________________________________________
(https://e-wesele.pl/forum/counter.php?id=1522&f=1522.png)
-
u mnie też się suszy a po roku pali :mrgreen: ja też mam zamiar tak zrobić :D
-
Ja mam do dzisiaj bukiecik ususzony i polakierowany (bo wtedy nie traci tak koloru i kurz mniej osiada), ma ozdobne piórka i perełki, można by dodać jeszcze jakieś kwiatki np. tiulowe róźyczki (widziałm w jakiejś galerii takie ładne w pastelowych kolorach) i stoi w wazonie na półeczce, całkiem nieźle wygląda. Niedługo będziemy obchodzić 1-szą rocznicę ale nie zamierzam go palić :wink:
Natomiast butonierkę, podwiążkę, życzenia schowałam do kartonika, przewiązałam wstążką i mam pamiątkę - może kiedyś nasze dzieciaczki znajdą i pooglądają - ja miałam straszną radochę, jak czasem znalazłam jakieś stare zdjęcia ze ślubu babci albo welon mojej mamy :mrgreen:
-
ja zawiozłam do babci na cmentarz :roll:
-
Mozecie mnie oświecić!!! W jakim celu pali sie ten bukiet w 1 rocznice ślubu?
-
Ja spaliłam, rok temu-czyli w pierwszą rocznicę...takie dziwne uczucie mnie ogarnęło, jak płonął....
-
ja również słyszałam że należy spalić w rocznice ale dokładnie też nie wiem dlaczego tak sie robi :)
-
ja rez słyszałam o tym ze bukiet należy spalić w pierwsza rocznice ślubu ale póki co zamierzam nim rzucać więc zobaczymy jak bedzie :wink:
-
Jak siebie znam i moją miłość do kwiatów to wyląduje w koszu na śmieci.
No chyba, że mnie Krzyś przed tym kropiem powstrzyma.
-
Mój narzeczony powiedział mi, że u niego w rodzinie panuje taki zwyczaj, że bukiet Panny Młodej powinno się ususzyć i zachować na zawsze. O ile nie będzie użyty zamiast welonu do rzucania.
-
Ja tez tak Kasia zrobie moja mama ma do tej pory i welon i bukiecik a to juz 22 lata.Nie bede go paliła ani wyrzucała do śmieci. Raczej bede rzucała welonem i bukiet zachowam dla siebie na pamiątke w jakims ładnym pudełeczku
-
Bukiet mojej mamy przechowywała jej mama ale pewnego dnia, jak moja mamusia usłyszała o paleniu to wzięła wiechcia i spaliła :mrgreen:
Mój przez rok lezakował w domku rodziców, u nas pewnie wylądowałby w koszu :? a tak też mógł ulec tradycji :P
-
Mój na razie się jeszcze suszy na parapecie :) tzn. wiszące trawy świetnie się zasuszyły, cantedeski zczerniały i sie pozwijały :) a liście jeszcze sa zielone ;) ciekawe czy w ogóle sie zasuszą.... na razie będzie sobie tak stał na parapecie a po roku.... zobaczymy.... moze tradycję spalania wprowadzę do rodziny:)
-
Moja mama też ma schowany swój welon,a to już 24lata po ślubie :) .A może i ja bukiecik zasuszę,zobaczymy jeszcze jak to będzie :wink:
-
z natury jestem dociekliwa... :lol:
wieć ponawiam pytanie: Po co pali się ten bukiet????????
-
no moze po to bo niby suszone kwiaty przynosza pecha a jak sie spali to pech pojdzie sobie precz heheheh taka sobie teorie wymyslilam :mrgreen:
-
Anusiaaa dzięki za odpowiedż :D Też tak sobie wymyśliłam że to jakiś "szamański" rytuał.
-
Mój bukiet był ciężki i miał duzo wody, bo to była druciana torebeczka "nabita" kwiatkami i opleciona gęsto trawką, nie mogłam tego zostawić i nie chciałam. Kwiatki wyrzuciłam, trawkę też, a torebeczka została. Czyli- nic z tradycji. :P
-
Na Podkarpaciu jest zwyczaj ze po mszy w kosciele panna młoda kładzie bukiet na bocznym ołtarzu a bierze od świadkowej i ma go przy sobie.
Ja nie oddam swojego,ale jezeli juz jest taka tradycja to poloze świadkowej :drapanie:
-
no, ja chcialam spalic po roku... niestety przy spaleniu domku :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: , spalil sie i moj bukiet............
-
Ja nie miałam żadnych konkretnych planów co do mojego bukietu. Zostawiłam go po prostu u rodziców na komodzie. Okazało się, że tulipanki postanowiłi sie ślicznie zasuszyć ;-)) Co do palenia bukietu po roku - jakos nie mam przekonania. Może dlatego, że raczej nie hołduję tym wszystkim przesądom:-)
-
Jestem po ślubie już prawie 1,5 roku i wiązanka robi za dekoracje
z zasuszonych kwiatow....chyba bym nie mogła jej spalic....
-
ja niestety po 2 dniach musialam ja ..wyrzucic.. :buu:
panie florystki nie zrobily mi tak jak powinne..
Lodyzki byly powtykane w gabkę.. wiec nie moglam ich nawet wstawic do wody w czasie wesela, ani potem... nie wytrzymały niestety za dlugo..
cóż...
-
Moj sobie stoi wysuszony :) Prawdopodobnie spale go w 1 rocznice slubu choc moze go sobie zostawie ... tylko po co :P
-
Mój też stoi wysuszony, palić na razie go nie zamierzam - zresztą u nas nie ma takiego zwyczaju. Zachowam ku potomności, albo któregoś dnia wyrzucę po prostu...
-
My nie mamy takiego problemu- co zrobić z bukietem ponieważ na naszych oczepinach
małżonka rzucała wiązankę z frezjii zamiast welonu, i tym sposobem problem sam się rozwiązał, natomiast jeśli chodzi o suszenie wiązanek ślubnych to słyszałem od znajomych że nie powinno się suszyć bo symbolizuje to "uschnięcie" miłości w związku.
Moim skromnym zdaniem jeśli miłość ma trwać, to będzie trwać - choćby nie wiem co
-
A ja suszki wyrzuciłam i wtyknęłam sztuczne kwiatki, które były wykorzystane do dekoracji
:skacza: A o takiej tradycji nie słyszałam :los: Po podziękowaniach rodziców dostałam od mamusi różane czerwone serce i ono samo się ładnie ususzyło :skacza:
-
Ponoć jak się suszy kwiatki to usychają uczucia, więc pewnie mój bukiecić wyląduje w koszu jak już nie będzie wyglądał :) Choć to palenie w pierwszą rocznicę też fajnie brzmi :)
-
ao tym usychaniu uczuc to slyszalam, ale nigdy w tonie wierzylam i nie uwierze.
To naturalne, ze sciete kwiaty usychaja, wiec czemu sie tu dziwic... a fajnie moc patrzec, po kilku miesiacach, latach, na cos co przypomni najszczesliwsza chwile w zyciu ;)
-
Ja biorąc za przykład bratową, pewnie ususzę:) Jednak z takim ususzonym to trzeba trochę uważać. Bratowej po 6 latach wyglądał okropnie i zalęgły się w nim mole :dno:
-
Dlatego ja w pierwszą rocznicę spaliłam wiechcia, ale jakie top fajne uczucie - jakbym jakiś rozdział w życiu zamykała...polecam :taktak:
-
Ja swój mam zamiar zostawić na grobie taty mojego R.......
-
Moim po ślubie zajęła się mama i zasuszyła:) :serce: Jeszcze nie zaglądałam do niego od tamtej pory (wisi za szafą w domu u rodziców), ale chyba przy najbliższej okazji sprawdzę co u niego :wink:
Z tym paleniem, to sama nie wiem...jakoś mi szkoda :roll: Zobaczę w jakim jest stanie- jeśli ładnie się zasuszył to ocaleje, ale jeżeli wygląda brzydko, pójdzie z dymem :twisted:
-
znam przyklad gdzie panna mloda ususzyla bukiet i rzeczywiscie jakos przestali sie kochac i skonczylo sie rozwodem... moze i zbieg okolicznosci ale nie chce patrzec na taki piekny bukiet w takim stanie..
-
Eeeeetam ,przesądy. Ja zawsze suszyłam wszystkie kwiaty, które dostałam od mojeg misia i jakoś miłość nie "zwiędła" - jesteśmy juz razem 11 lat i 7 m-cy po ślubie :serce: :skacza:
Bukiecik ślubny też się ususzył, a co... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
-
znam przyklad gdzie panna mloda ususzyla bukiet i rzeczywiscie jakos przestali sie kochac
bukiet mojej mamy babci atrzymała schowany w szafie, prawi esię rozleciał ze starości - moi rodzice nadal są małżeństwem a bukiet poszedł z dymem kilka - no może z 5 lat temu :taktak: