-
Witam was dziewczyny! Przede wszystkim przepraszam, że tak długo nie pisałam i urwał się wątek odliczania, ale liczę, że byłyście cierpliwe i wyrozumiałe i dołączycie do mnie w mojej relacyjce. Zapraszam!
No a na początek przekornie zacznę od zdjęcia z zaawansowanego etapu wesela - tańce przy "czerwonych koralach"
(http://photos-e.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc6/180343_1657810679810_1073401090_1422203_7368584_a.jpg)
-
pierwsza! ;D
-
Jestem, jestem !! :D ślicznie wyglądasz no fotce i widzę ciemniejsze włoski ;) opowiadaj i wklejaj fotki ;D ;D ;D
-
Ah jak miło, że jesteście! Czekam na następne panny :)
Nie wiem od czego zacząć... Muszę sobie to wszystko jakoś poukładać i przypomnieć przebieg ostatniego tygodnia przed weselem, ale to już nie dziś, bo padam ze zmęczenia. Napiszę tylko, że było cudownie, wydaje mi się, że nie miałam w ogóle stresu spowodowanego samą ceremonią, czułam tylko radość i nie mogłam się doczekać szczęśliwej chwili. Był natomiast stres spowodowany pewnymi komplikującymi się sprawami i momentami bałam się czy wszystko się uda, a nawet czy ślub dojdzie do skutku. Na tydzień przed ślubem byłam na próbnej fryzurze, po której załamałam sie, bo wyszła tak fatalnie, że nie dość że to co miałam na głowie było paskudne, to jeszcze rozsupywało się i wsuwki wypadały i okazało się, że nie mam fryzjera. Na dzień przed ślubem miałam iść do spowiedzi, a tu się okazało, że zginęła kartka do spowiedzi, na której były też podpisy z poradni. Trochę się strachu najedliśmy, ale wszystko się dobrze skończyło. Jutro opowiem więcej...
WKlejam obrączki
(http://images35.fotosik.pl/442/8db77030a7176db0gen.jpg)
-
Jestem i ja :) Pierwsza relacja ślubu z roku 2011 :) Gratulacje wielkie! Faktycznie troszkę stresu się najedliście.. no ale to chyba zawsze nagle coś wyskakuje choćbym nie wiem jak się człowiek starał :) PS. Obrączki śliczne, chociaż ja wolę białe złoto :)
-
Bardzo ładne obrączki :) A w ogóle, to WSZYSTKIEGO NAJCUDOWNIEJSZEGO NA NOWEJ DRODZE ŻYCIA :-* :-* :-* GRATULACJE :-* :-* :-* :-*
-
Wszystkiego Dobrego na Nowej Wspólnej Drodze Życia :)
chętnie poczytamy Twoją relacyjkę krok po kroku ;)
-
A nie panny mogą? Wszystkiego naj :D
-
Ah przepraszam ::) Jasne że mogą! i panny i panie ;D
Dziękuję wam kochane za życzenia!
Ciężko tak cofać się w tył i opowiadać wam wszystko od początku, bo już bym chciała wam wszystko opowiedzieć jak to pięknie było na ślubie i weselu, a w jednym poście nie da rady wszystkiego, ale postaram się spokojnie i powoli pisać od początku.
Sobota, 29.01. Wieczór Panieński.
Na sobotę umówiłam się na fryzurę próbną i na makijaż.
Nad fryzjerem dużo myślałam i rozważałam różne opcje, aż w końcu zdecydowałam się na jeden ze znanych, markowych salonów w bydgoszczy. Do zeszłego roku zawsze farbowałam tam włosy i byłam bardzo zadowolona. Niestety nigdy mnie tam nie czesali, ale myślałam, że skoro dobrze tną i farbują, to fryzura też będzie ok. Niestety myliłam się! Te 2 godziny to był horror. Pani, do której zostałam umówiona, spojrzała na moje włosy, zaczęła je przerzucać z niechęcią i powiedziała do koleżanki: tego najbardziej nie lubię robić: upięć ślubnych i loków! To po co mnie do niej umówili??? >:( No i zaczęła kombinować: ponieważ nie lubi loków, próbowała coś walczyć lokówką. Powiem wam, że mam baaardzo gęste włosy, ale generalnie są podatne na układanie. Niestety Pani fryzjerce nic z tego nie wyszło.Pytała jaką chcę fryzurę, a ja na to, że chciałabym, żeby mi coś doradziła, bo widziałam już mnóstwo fryzur, ale nie mogę się zdecydować. No i tu kolejna niezadowolona mina. W końcu wkroczyła koleżanka i zaczęła jej doradzać, ostatecznie ona mnie przejęła i powiedziała, że to ona będzie mnie czesać na ślub. TU była zmiana strategii: jednak wałki i loki. Umieściły mnie pod maszyną, która spadała coraz niżej i przygniatała mi głowę. Trzymałam ją obiema rękami. W salonie pełno fryzjerów, nikt nie zauważył (albo nie chciał) i nie przyszedł mi poprawić tej maszyny (suszary). Minęły ponad 2 godziny, a ja nadal nie miałam fryzury. Już miałam łzy w oczach i załamana myślałam jak ja tu znajdę fryzjera, i jak umówię się jeszcze na próbną i farbowanie! Byłam pewna, że nie chcę się czesać u nich, ale bałam się, że nie będę miała wyjścia! Powiedziałam w końcu, że musimy się spieszyć, bo mam makijaż umówiony. No to Pani fryzjerka zaczęła na szybko upinać mi coś na głowie. Prosiłam, żeby nie było bardzo ulizane, żebym nie miała uszu odstających, a ona na to: to tak musi być. Prosiłam, czy może być część włosów z tyłu rozpuszczona, albo chociaż wypuszczona, a ona na to: NIE!
No już wytrzymałam do końca, Miałam jakiś wazon na głowie, wsuwki czarne było widać, ale "to nie szkodzi, to tylko próbna, na prawdziwą damy inne" z tyłu na środku gniazdo wystających włosów i wsuwek: "to nie szkodzi, w tym miejscu będzie welon, to zasłoni"
Zapłaciłam 120 zł i wyszłam, jak tylko weszłam do samochodu do taty, który podjechał po mnie, poryczałam się. Dzwonie do PM i ryczę :'(
Ale musiałam się uspokoić, bo trzeba było jechać na makijaż. Spóźniłam się przez tę fryzure, ale mama dzwoniła do pani makijażystki i uprzedziła no i powiedziała, że poczeka. Weszłam do studio, zdejmowałam płaszcz i jak tylko się nachyliłam wypadło mi kilka wsuwek i fryzura zaczęła się rozwalać. No to ja w ryk! Pani kosmetyczka mnie uspokoiła i usiadłam w końcu na fotelu. Na szczęście makijaż był super, przekroczył wszelkie moje wyobrażenia (polecam Kamilę J. na r. grunwaldzkim) i humor mi się poprawił. Powrócił nastrój bojowy i po makijażu wróciłam do salonu fryzur i złożyłam reklamację. Fryzjerka upierała się że chce poprawić, ale powiedziałam, że ja nie chcę i nie mam czasu (bo co by niby mogła zrobić?) no i oddali mi pieniądze. I szybko do domu przygotowywać się na panieńskie... Ale sie rozpisałam... dalszy ciąg popołudniu napiszę, bo mam duuuużo pracy...
-
jestem i ja, gratulując i życząc szczęścia na nowej wspólnej drodze życia.
Obrączki śliczne, klasyczne w naszym stylu.
Co do fryzjerki, powiem szczerze że aż się zagotowałam w środku bo bardzo boję się swojej fryzury ślubnej... zawsze wychodzę nie zadowolona. Ostatnio czesałam się na wesele i dałam za dużo luzu fryzjerce.... efekt... gniazdo z włosów na głowie...masakra, przyszłam do domu i chciałam myć włosy ale nie było czasu... w efekcie z mamą troszkę podpiełyśmy tu i ówdzie i poszłam na wesele... Załamię się jak coś takiego przydaży mi się na ślubie, dlatego gratuluję że wróciłaś i wywalczyłaś co twoje... Kurcze człowiek pracuję czasami dwa dni żeby zarobić 120zł a nie którzy wcale tego nie szanują....
Ah się rozpisałam ale to dlatego że BARDZO DOBRZE ZROBIŁAŚ. :D
-
Masakra z tym fryzjerem!! A jaki to był salon?
-
no kurcze nie dziwie się, że nerwy Ci puściły i się popłakałas ale dobrze, ze bojowoy nastrój powrócił i oddali Ci kase :) a u pani Kamili też sie kiedyś malowałam i wiem, że jest niesamowita :)
a co było dalej?...
-
Wszystkiego Najlepszgo na Nowej drodze życia :):);*;*
ja bym tam od razu jazde tej babce zrobiła ;D albo bym wyszła jakby mi walnęła takim tekstem że nie lubi czegoś robić
ale najważniejsze, że wsyzstko się udało i jesteście szczęśliwym młodym małżeństwem :)
-
Jestem :)
Masz fotke w tej fatalnej fryzurze???
Dobrze,że reklamacje przyjeli.
-
masakra z tym fryzjerem! :o ale fakt, teraz znaleźć dobrego fryzjera, który cię jeszcze wysłucha to graniczy z cudem >:( ale podziwiam, że wywalczyłaś tą kasę, ja już z tego wszystkiego nie chciałabym ich widzieć na oczy :boks_4:
-
Jak czytałam to co napisałaś to aż się zdenerwowałam czemu nic się nie odezwałaś.. no ale dobrze, że tam wróćiłaś!!!!!!!! Zuch dziewczyna.. Czekam na dalszą historię..
-
Już jestem :D
A z tymi fryzjerami to fakt - często pójdzie coś nie tak... :(
-
Już jestem :D
A z tymi fryzjerami to fakt - często pójdzie coś nie tak... :(
-
:hello: :hello: czy moge dolaczyc??
Kurde ale mialas okropna przygode!!!az normalnie sie zdenerwowalam jak to czytalam!
Co za beznadziejne fryzjerki!Dobrze ze poszlas walczyc o swoje,ja bym normalnie wpadla tam jak burza i postawila na nogi te wszystkie fryzjerki!!
Chwala ze to sie dobrze skonczylo,bynajmniej jak narazie :P :P :-*
-
moge sie przylaczyc?
co za pop*** fryzjerka :-\ bardzo dobrze zrobilas ze tam poszlas i zlozylas reklamacje :)
-
Ja również mogę dołączyć? :)
-
i jaa jestem ;D ;D ;D
-
Opowiadaj dalej co tam się działo... :) :tupot:
-
witam Bydgoszczankę :)
Też jestem ciekawa co to za fryzjer.. będę omijać salon szerokim łukiem :P
-
no i znowu trochę zaniedbałam forum :( Wybaczcie, ale przez przygotowania i wesele mam trochę zaległości w pracy i trzeba nadrabiać, a poza tym jeszcze jest sporo spraw do załatwienia zanim wyjade do Grecji: zmiana nazwiska (mam działalność, więc trochę więcej papierków), nowy dowód itp.
Dziś dopiero mam pierwszy taki dzień, kiedy właściwie nic nie muszę robić i odpoczywam :)
Witam wszystkie nowe koleżanki w naszym gronie!!!
Wracam do relacji:
Po wyjściu od fryzjera odetchnęłam trochę. Bałam się, że będzie ciężko znależć mi fryzjera na za tydzień i kiedy farbowanie i próbna? Ale postanowiłam, że nie będę się tym martwić do poniedziałku, bo nie chciałam psuć sobie wieczoru.
Moja świadkowa wspaniale zorganizowała wieczór panieński. Nie spodziewałam się takich atrakcji :)
Początek wieczoru był łączony Panieńsko - Kawalerski, tzn. wszyscy przyszli do nas i przynieśli tort:
(http://images50.fotosik.pl/664/c23c809f20763fbcm.jpg)
Trochę hardcore, ale w końcu to wieczór panieński i kawalerski, więc wszystkie chwyty dozwolone :)
Potem dostaliśmy różne upominki: między innymi bicz i kajdanki z futerkiem
(http://images37.fotosik.pl/617/56efb2e884696d0bm.jpg)
(http://images49.fotosik.pl/662/929be38db86e6f31m.jpg)
Zamówiliśmy limuzyne z klubu w fordonie. PM bardzo zależało, żeby jechać limuzyną do ślubu, ale nie wypaliło, więc chociaż na kawalerski miał. Koszt był niewielki, bo 10 zł od osoby i trzeba było zamówić flaszkę w barze. Limuzyna przyjechała najpierw po chłopaków, oni pojechali, a my zostałyśmy i zrobiłyśmy sobie Panieńskie. Były konkursy, dostałam rogi z welonem, szarfę "Panna Młoda" i komplet bielizny. Potem dziewczyny mnie w to ubrały
(http://images50.fotosik.pl/664/db03efe9aea2ca8dm.jpg)
Potem limuzyna przyjechała po nas i dołączyłyśmy do chłopaków. Było super, wybawiliśmy się, wytańczyliśmy. Ah, aż miło się wspomina...
Fryzura się oczywiście rozsypała przed wieczorem, więc rozczesałam i rozprostowałam włosy, ale zabawa była super :disco: i całkiem zapomniałam o rannych przygodach
-
Fajną widać mieliście super zabawę :ok: szkoda,że fotki takie małe :-\
-
:) nie jestem za bardzo obeznana w tych rozmiarach. Boję się żeby znowu mi nie usuneli bo za duże. A może tak:
rozmiar zdjęć jest podany w regulaminie
-
To faktycznie mialas troszke stresu a fryzjera to naprawde trzeba miec juz predzej wyprobowanego bo szkoda takich sytuacji przed slubem aby rozpaczac ale cale szczescie ze wszystko sie u Ciebie dobrze skonczylo ale adrenalina musi byc aby nie bylo nudno:):) a wieczor Panienski widze tez superrrr ile jest tych emocji ale zazdroszcze Ci ze juz jestes po bo ja nie moge sie juz doczekac z suknia musze sie jeszcze pospieszyc bo jeszcze nie mam no i obraczki ale na szczescie fryzjerke mam dobra i zaufana :)
-
No tak, trzeba mieć fryzjera wcześniej wypróbowanego i inne rzeczy też wcześniej zaplanowane. Tylko, że my większość organizacji ślubu w miesiąc przeprowadzaliśmy, bo Pan młody przyleciał dopiero 6 stycznia. Ja byłam pod koniec listopada i zarezerwowałam salę i wybrałam sukienkę i jeszcze kilka innych najważniejszych rzeczy, ale wszystkiego się nie dało, więc oczywiste, że pewne rzeczy zostały na koniec i było trochę biegania :bieznia:
-
Aha rozumie to faktycznie na szybcika było ale wazne ze wszystko sie udalo a ja to napewno bede miala stresa i napewno ze wzruszenia bede plakala bo jestem strasznie wrazliwa osoba i tego sie boje ale zobaczymy jak to bedzie :)
-
Przepraszam, przypadkiem za wcześnie wysłałam. ...Było trochę nerwów, a to to jeszcze trzeba, a to tamto, ale w sumie chyba zawsze tak jest, że choćby się ślub planowało 2 lta wcześniej, to i tak zawsze sporo spraw zostaje na ten ostatni tydzień, bo wszędzie trzeba zadzwonić, potwierdzić, ustalić godziny, zawieźć wszystko co trzeba do restauracji itp. itd. Ja tam lubię takie zabieganie, ogólnie organizowanie własnego ślubu jest bardzo przyjemne i ma się z tego ogromną satysfakcję. Jednak gdybym mogła coś zmienić, to nie przejmowałabym się tak detalami: żeby kwiaty miały taki odcień a nie inny, że pończochy takie czy siakie, kilka wypraw do supermarketu i zastanawianie się jaką wódkę kupić itp. itd. Tak to jest: chcemy, żeby było idealnie, ale potem rzeczywistość to weryfikuje i okazuje się, że takie drobnostki nie mają już znaczenia. Przekonałam się o tym w dniu mojego ślubu.. ale o tym później.
Emilia87, jeśli chodzi o obrączki, to polecam ci jubilera na błoniu koło rynku (są 2 obok siebie, w tym mniejszym robiliśmy obrączki) cenowo znacznie mniej, a jakość i obsługa super.
Suknie miałam z Angeli, ale nie polecam.
-
Dzieki anulka80 napewno sprawdze tego jubilera na bloniu fajnie ze mozna sobie porozmawiac z kims kto juz przezyl ten dzien zawsze przydadza sie dobre rady i masz racje duzo spraw zawsze przychodzi na ostatnia chwile :)
-
A gdzie pozostałe dziewczyny? Już mnie nie odwiedzacie? Pewnie to dlatego, że długo nie pisałam. No nic, kontynuuję relację, może ktoś jeszcze do mnie trafi ;)
NIEDZIELA 30.01.2011 (6 DNI DO ŚLUBU)
Odsypialiśmy panieńsko-kawalerskie do południa, a potem wyszliśmy na kolację ze znajomymi, z którymi nie mieliśmy okazji się wcześniej spotkać. Było bardzo miło. Kosta właściwie dopiero ich poznał, ale od razu się dogadali. Po 20.00 zadzwoniłam do księdza (bo tak wcześniej ustalaliśmy) i umówiliśmy się na ostatnie spotkanie przed ślubem na środę.
PONIEDZIAŁEK 31.01.2011 (5 DNI DO ŚLUBU)
Ponieważ w sobotę zostałam bez fryzjera, w poniedziałek od rana musiałam ostro działać, żeby kogoś znaleźć. Musiałam też mieć pewność, że fryzjer będzie dobry, bo nie było czasu na zmiany. Koleżanka poleciła mi fryzjerkę, które podobno świetnie czesze na GOłębiej, ale niestaty już nie mieli terminów. Nic dziwnego :D No i tu się trochę załamałam. Pomyślałam sobie. : no tak, to wszędzie tak będzie! Na co ja liczyłam? Ale nie poddałam się.Miałam spisane kilka namiarów. Tym razem były to salony naprawdę polecane. SPisałam sobię z forum te, które dziewczyny z bydgoszczy polecały. Pojechałam do salony na Białogardzkiej - do p. Agi. i ona mnie jakoś wcisnęła na farbowanie i na ślubną. Stwierdziła, że próbnej nie musi robić. Odważnie :) ale zaufałam jej. W końcu miała same dobre opinie. Zresztą ja nie miałam jakiś specjalnych wymagań co do fryzury. Chciałam po prostu by część była wypuszczona i żeby nie odsłaniać całkiem uszu. A tak to nawet bardzo proste upięcie by wystarczyło.
O 13.00 Kosta był umówiony do fryzjera. Pojechałam z nim, bo bałam się, że się nie dogada po polsku i zrobią mu jakiegoś i-rokeza ;D
Ale nie potrzebnie się martwiłam. Sam też by sobie poradził. Podpowiadał Pani: "tu jeszcze troszku", tu jest dobra", a na końcu podsumował: "dobra jest"
Po południu tata nas przeciągnął po marketach w poszukiwaniu wódki. Z nim to mieliśmy utrapienie. Właczył, żeby kupić w społem, bo podobno wszędzie indziej podrabiane, ale w społem podrożało w ostatniej chwili o 3 zł, więc odpadło. No i jeździliśmy po tych marketach, a on narzekał i wyszukiwał różne problemu: "a może lepiej w Makro", "a tu nie ma niebieskiego na spodzie butelki, to pewnie podróba" no i nie kupiliśmy. Zrobiliśmy trochę zakupów do domu, soki i napoje na poprawiny itp. Aha no i jeszcze nam się przypomniało, że PM nie jest w pełni ubrany, więc w Galerii kupiliśmy mu piękny zestaw: kamizelka i krawat, koszulę i spinki do mankietów. No i już zrobiło się późno, więc jak tylko dojechaliśmy, poszliśmy spać.
-
Świetny torcik :brewki: A strój diablicy super ci pasuje ;D i co w końcu z ta wodka, kupiliscie nie kupiliscie ? :P a jak fryzura sie udala bez probnej? Opowiadaj dalej ;D
-
torcik wygladal bardzo apetycznie ;D smaczny byl? ;) opowiadaj dalej co sie dzialo bo jestem bardzo ciekawa,szczegolnie Twojej fryzury :)
-
to Twój mężus po polsku całkiem dobrze mówi :) czekamy na c.d. jestem ciekawa czy byłas zadowolona w końcu ze ślubnej fryzurki :)
-
Misia241: Torcik był bardzo smaaczny. Miałam trochę opory, bo dali mi najciekawszą część ::) Zaniosłam rodzicom. Tata jak najbardziej wciągnął kawałek cycka, ale mama odmówiła jedzenia :)
Tort zaprojektowała moja koleżanka. Jej rodzice mają piekarnie, pieką głównie chleb itp. i trochę ciastek, ale myślałam że tylko pączki i drożdżówki, a tu proszę, takie cudo!
:o
Daisy87: Mężuś mówi całkiem całkiem po polsku. Przede wszystkim się nie wstydzi i gada nawet jeśli robi błędy. Był w Polsce 2 lata temu miesiąc i teraz miesiąc, więc i tak jest nieźle, ważne, że chce się uczyć. Z moimi rodzicami już świetnie się dogaduje - mówi z błędami, często brakuje mu słów, ale nie przejmuje się i nawija. jeden z jego lepszych tekstów:
PM siedzi w łazience i myje zęby, a ja krzyczę z pokoju:
_co tam robisz? a on na to: - sprzątam ząb :)
A po ślubie patrzy na wazony z kwiatami i mówi: Ale piękne kwiatła nam dały wszystkie :)
A gdy przed weselem robiło się nerwowo i sprzeczaliśmy się z rodzicami, PM zachowując spokój powiedział: Cicho, nie krzęczeć!
Teraz mi bardzo tego brakuje, bo mężuś już tydzień temu wyjechał, a ja zostałam u rodziców i znowu musieliśmy się rozstać :( ale jeszcze tydzień i dołączę do niego. Czasem takie rozłąki są dobre, bo potem są piękne powitania.
Ale tu w domu się cicho zrobiło. Mój tato miał łzy w oczach jak go żegnał na lotnisku. To było piękne, zwłaszcza, że był bardzo przeciwny naszemu związkowi i walczył, żebym nie mieszkała tak daleko. A teraz traktuje go jak syna. Nawet kazał do siebie mówić "tata"
WTOREK 1.05.2011 (4 dni do ślubu)
O 9 rano mieliśmy spotkanie z księdzem w parafii. Uzgodniliśmy wszystko, daliśmy co łaska i ksiądz przeegzaminował Koste z przysięgi. Otworzył szeroko oczy, wsłuchiwał się i powtarzał. Ale zaskoczył go tekst przy wymianie obrączek. Tego nie ćwiczyliśmy! spojrzał na mnie z przerażeniem, ale wszystko pięknie powtórzył. Potem poszliśmy do kościoła. Ksiądz pokazał nam jak wszystko będzie wyglądać. PM był pod wrażeniem. Widziałam po nim, że wtedy dopiero poczuł, że to już niedługo i dopadł go trochę stres, bo po wyjściu powiedział: "musimy ćwiczyć przysięgę, już tak mało czasu!"
-
A oto kilka zdjęć z sesji przedślubnej:
(http://images45.fotosik.pl/671/6c9cc549971fcf8a.jpg)
(http://images35.fotosik.pl/485/0038b8ae3dc41e61.jpg)
(http://images40.fotosik.pl/651/2b3835de50cb5b78gen.jpg)
(http://images37.fotosik.pl/624/957e464db7c4b721.jpg)
(http://images46.fotosik.pl/631/28bb809b9aadcbcdgen.jpg)
(http://images39.fotosik.pl/664/6677284102ffd1d8.jpg)
-
haha super to zdjęcie z zapiekanką pod rondem jeśli się nie mylę ??? ;D to super, ze Kostas taki "odważny" jest i nie boi się mówić, w końcu polski to trudny język jest ;) a Ty po grecku dobrze mówisz? czekamy na dalszą czesc :)
-
Daisy, tak pod rondem :) PM nie chciał ugryźć bo "tu są grzyby"!!! a on się boi że się zatruje ::)
Próbowałam mu wyjaśnić różnicę między grzybami a pieczarkami (w greckim jest na to tylko 1 słowo), ale twierdzi że zawsze jakieś ryzyko jest hehehe
ja mówie po grecku. Mieszkam w Grecji 5 lat (z przerwami zimowymi w PL). Teraz staramy się jak najwięcej mówić po polsku, ale czasem brak mi cierpliwości, bo kiedy jest więcej do powiedzenia, to ciężko żeby wszystko zrozumiał po polsku. Ale teraz już mężuś ma trochę bogatsze słownictwo, więc będę się starać jak najwięcej rozmawiać z nim po polsku. Dziewczyny, które podczytywały moje odliczanie wiedzą, że mężuś pochodzi z Albanii, ale już 18 lat mieszka w Grecji. Ja jego języka niestety się nie nauczyłam, poza kilkoma słowami, które były niezbędne, żeby dogadać się z jego mamą kiedy byliśmy tam na święta w zeszłym roku. Cieszę się, że mężuś jest tak zdeterminowany i chce się uczyć polskiego. Kto wie, może kiedyś się tu przeniesiemy? Niestety w Grecji kryzys coraz bardziej daje się we znaki. Nas to jeszcze aż tak bardzo nie dotknęło, ale nie wiadomo co się może wydarzyć.
A poza tym polski przydaje mu się w pracy, bo na wyspę przyjeżdża coraz więcej polskich turystów.
No już was nie zanudzam, bo nikomu nie będzie się chciało tyle czytać. Rozpisałam się, bo moje odliczanko było krótkie i nie zdążyłam wam za wiele o nas opowiedzieć :)
Wracam do relacji:
ŚRODA, 02.02.11
na 11.30 miałam umówione farbowanie u fryzjera. Pani przekonała mnie do dość ciemnego koloru. Miałam trochę stracha, ale efekt końcowy był super! poczułam się odmieniona, bo dawno nie miałam takiego ciemnego koloru, a poza tym odcień idealnie mi pasował. Pani Aga miała nie robić próbnej, ale przy okazji po farbowaniu ustaliliśmy jak mniej więcej ma wyglądać moja fryzura i na chwile podpięła mi lekko wsuwkami tak mniej więcej jak ma być, więc miałyśmy już ustalone jaką fryzurę będziemy czesać. PM przyjechał po mnie. Bałam się jak zareaguje na taką zmianę, ale on był oczarowany. Myślałam, że woli mnie w blond, ale stwierdził, że taki kolor idealnie do mnie pasuje i podkreśla moje oczy itp. itd. no trochę mi nasłodził - pewnie dlatego, że bał się, że znowu się poryczę tak jak po wizycie u poprzedniego fryzjera ;D
Potem pojechaliśmy do makro i kupiliśmy winka. Wódki jeszcze nie, bo tata stwierdził: to kupmy już w Carefoor, więc pojechaliśmy tam, a tam już był tylko 1 karton, no to wzieliśmy i wróciliśmy do makro po reszte. W końcu problem wódki się skończył :)
Wieczorem umówiliśmy się ze świadkową u niej w domu. Świadkowa niedawno kupiła sobie mieszkanko i zaoferowała, że na czas naszego wesela przeniesie się do mamy, a u niej mogą spać nasi goście z Grecji (kochana świadkowa). Pojechaliśmy do niej zawieźć trochę jedzenia dla gości na śniadanka, wode, pościel itp. No i posiedzieliśmy trochę, wypiliśmy winko. Świadkowa nauczyła mężusia tańczyć na 3 (bo oni takich tańców nie mają) przy naszej ostatniej wizycie i teraz jeszcze przećwiczyli.
-
:) pierwsze co zauwazylam to to ze jestescie bardzo ładną para ;D a to zdjecie z zapiekanka jest mega :brawo_2:
..a po drugie fajnie sie czyta to co piszesz ::) :P .. opowiedz nam cos jeszcze o Was :P
no i chcemy zdjecia :protestuje: duuuzo zdjec :blagam:
-
Hmmm ja jestem na bieżąco!! Tylko mało czasu mam na odpisywanie.. :)
Nietypowy panieński z kawalerskim mieliście :) Ale w sumie pomysł bardzo fajny :)
Na zdjęciach widać, że zakochani jesteście :))) Fajnie, że Twój mężuś chce się uczyć polskiego.. :) Możesz nam więcej pisać o Grecji.. byłam Grecji już dwa razy i bardzooo podoba mi się ten kraj.. Chcieliśmy tam leciec na podróż poślbną tylko teraz tam troszkę niebezpiecznie przez te strajki?? A na której wyspie mieszkacie??
Ciekawa jestem jak ta fryzurka wyszła :D
-
Dzięki wam kochane za tak miłe słowa :)
marcella: nie jest wcale niebezpiecznie. Jeśli są strajki to tylko w centrum Aten się coś dzieje i to jest jeden dzień raz na jakiś czas. Już wcześniej wiadomo i trzeba po prostu wtedy nie zapuszczać się do centrum. Ale niestety media u nas to wyolbrzymiają, dlatego ludzie czasem boją się podróżować. Ja mieszkam na wyspie Aegina (najbliższa wyspa od Aten - godzinka promem) i nigdy żadnego strajku ani zamieszek nie widziałam.
Mam malutko czasu, ale wyślę wam chociaż jakieś zdjątko z sesji (po ślubie)
(http://images35.fotosik.pl/491/72c3f806d6add541gen.jpg)
-
mrrr, zdjątko z takim pazurem ;D ślicznie :)
-
Dlaczego tylko jedno? my chcemy wiecej ;D
-
ciekawie zapowiada się ta sesja :D chcemy więcej! ;D
no i opisuj dalej przed-ślubek, ślubek i wesele ;)
-
więcej, więcej :Tuptup: :Tuptup: :Tuptup:
-
piękne to zdjęcie :):) i fajtycznie ladnie Ci w tym kolorze :):):)
-
Dzięki dziewczyny! Ale mi się w ogóle te zdjęcia z sesji nie podobały. Kiepsko wyglądaliśmy, byliśmy zmęczeni i to było widać. No ale napstrykane było dużo, więc można było coś w miarę wybrać, a teraz powoli się przekonuję nawet do tych, które mi się na początku nie podobały kompletnie. Stwierdzam, że też mają swój urok :)
(http://images40.fotosik.pl/664/fc54eb25b93e00eagen.jpg)
(http://images37.fotosik.pl/636/33922060c01aba6dgen.jpg)
(http://images35.fotosik.pl/498/0589a52a81e73277.jpg)
-
No to jeszcze kilka dodam
Wybaczcie, że za dużo nie piszę, ale w sobotę lecę do Grecji i muszę jeszcze trochę spraw pozałatwiać, pokupować trochę rzeczy (np. kiełbasę krakowską dla mężusia, bo uwielbia ;D
Fajnie, że akurat w sobotę będę w domu, bo właśnie w sobotę mija miesiąc od naszego ślubu, więc będzie okazja do wyjścia na kolację :skacza: a ja już nie mogę się doczekac pieczonej ośmiornicy!
Na pewno zdam relację z naszego sobotniego powitania i będę dalej ciągnąć relacyjkę z wesela.
(http://images39.fotosik.pl/677/f74b7c31ac000f63gen.jpg)
(http://images40.fotosik.pl/664/6bb75217a78d510c.jpg)
(http://images38.fotosik.pl/675/db671330bd34074cgen.jpg)
-
ze co?? pieczona ośmiornica :o :o hmmm..a jak smakuje?? mozna ja do czegos takiego "normalniejszego" :P ;) porownac??
a foteczki bardzo mi sie podobaja bo na nich najwazniesci jestescie Wy a nie tło !! ;D aleeee..szkoda ze Twoj Mężuś tak mało sie na nich usmiecha !! :-X
aaa a to futerko co mialas na sobie jest tak fajne ze nosilabym je nawet na codzien ::) ;D ;D ;D
oczywiscie chcemy wiecej i wiecej !!
-
Alinko, osmiornica to tak troche jak kurczak pieczony o lekko wędzonym smaku, no może to nie to samo, ale nie wiem do czego innego można to porównać. Ja w każdym razie uwielbiam :P
Faktycznie mężuś się nie uśmiecha za często, ale w ten dzień było bardzo zimno i wiało. Po powrocie stwierdziłam, że nigdy w życiu tak nie wymarzłam. Fotograf miał mnóstwo pomysłów na ujęcia i różne miejsca, w których możemy porobić zdjęcia, ale my juz mieliśmy dość. To było po weselu, po całym szalonym tygodniu, dopiero co wyjechali nasi goście z Grecji i Anglii (świadek) i mogliśmy sobie odpocząć, a tu jeszcze sesja! ::) więc podeszliśmy do tego na zasadzie; coo będzie to będzie i tak mieliśmy już ładną sesję we wnętrzach i piękne zdjęcia z wesela, więc już to nie było najważniejsze. A jeszcze ja miałam pończochy, które okazały się za duże i spadały mi do kostek, więc tak jakbym chodziła w gołych nogach :( Ale fotograf napstrykał sporo, więc dało się coś z tego wybrać.
A futerko było trochę "odważne" bo nie białe, ani ecru, ale mi się bardzo spodobało. Kupiłam je w Anglii kiedy byłam odwiedzić szwagra i szwagierkę. Ale miało miejsce małe faux pas, bo okazało się, że moja kuzynka z Koszalina miała ubrane takie same. Ona kupiła je w Niemczech. Ale nie przejęłam się ;D
Wstrzymałam chwilowo relację, bo brakuje mi czasu. Jutro ostatni dzień w Polsce i jeszcze tyle spraw mam na głowie :mdleje:
Dziś odebrałam nowy dowodzik z podwójnym nazwiskiem. Moje panieńskie nie było typowo polskie, teraz dołożyłam do tego całkiem obce. Dopiero będzie ubaw kiedy będę podawać nazwisko przez telefon i ktoś będzie miał to zapisać. Ale na szczęście oba nazwiska są krótkie i pisze się właściwie tak jak się mówi, więc powinno być ok. Niestety okazało się, że jeszcze muszę zgłosić zmianę dowodu w US i ZUS, mam na to 2 tygodnie, a w sobotę wyjeżdżam, więc muszę to jutro załatwić.
Umówiłam się jeszcze na jutro na manicure, żeby mieć ładne paznokietki na powitanie mężusia. WPadłam dziś do salonu, a pani mówi, że nie da rady na jutro, bo jest dużo pań zapisanych, popatrzyła w kalendarz i pyta: ale na 10 ktoś od was jest zapisany, chyba mama, bo takie samo nazwisko. Ja mówię, że nie, mama się nie zapisywała. Ona czyta i mówi, ale tu jest że manicure ślubny. Jutro jest 4 marca, a mój ślub był 5 lutego. I wtedy się zorientowałam, że przed moim ślubem przypadkiem mnie zapisały na 4 marca zamiast 4 lutego ;D No więc mogę jutro iść na 10.00, bo już miesiąc wcześniej sobie zarezerwowałam, chociaż o tym nie wiedziałam ;D
Jutro fotograf przywiezie album i jeszcze skrótowe filmiki dla gości :)
Postaram się zajrzeć jutro i powrócić do relacyjki, a jeśli będę zbyt zabiegana, to napiszę do was już z Grecji. A zdjęć też będzie mnóstwo, zapewniam was, że niedługo was tak zasypie zdjęciami, że już nie będzie chciało się wam oglądać.
-
hmmm..lekko wędzony kurczak pieczony ::) brzmi chyba całkiem smacznie :P :P
ojej to wspolczuje :o ..ja to jestem straszny zmarzluch,mam slabe ukrwienie i moje stopy i dlonie sa zawsze zimne wiec wiem co czułas.. masakra :-\
hehe to Ci sie udało z tym manicure hehehe ;D dobre ;D
czekamy czekamy...
-
Absolutnie genialna sesja :D Wielkie brawa dla fotografa :D
Byłaś piękną Panną Młodą :D
A to futerko jest rewelacyjne i idealnie pasuje do reszty :D
Suknia też cudna :D
Ah!!! :Zakochany:
-
Jestem :hello:
Alinko,dzięki za zrozumienie. Ja też jestem zmarźlak i nienawidzę zimna! A tym bardziej mój mężuś nie jest przyzwyczajony do takich temperatur, no ale czego się nie robi żeby mieć pamiątkę.
Kasiu, dziękuję za tak miłe słowa ;) Pani Ani, która robi mi paznokcie tak spodobało się futerko, że poprosiła, żeby jej pożyczyć. Też ma ślub w marcu :)
Wczoraj podróż jakoś mi zleciała, chociaż dolot z Bydgoszczy do Warszawy był dla mnie nie lada przeżyciem. Pierwszy raz leciałam takim małym samolotem, trzęsło bardziej niż zwykle i przy lądowaniu miałam trochę stracha, ale przeżyłam. za to podczas lotu z warszawy do aten zaczęło mnie coś swędzieć na brodzie i po wylądowaniu miałam już wykwit 1 cm na 1 cm! jakieś zakażenie się przyplątało. Podejrzewam, że gronkowiec, bo już kiedyś coś takiego miałam. Wczoraj nie było jeszcze tak źle, ale dziś już mam pół brody w tym! masakra! swędzi i boli! próbuje różne maści, zobaczymy do jutra jak będzie. Jeśli nic nie pomoże, to pójdę do lekarza. Dobrze, że na wesele mi to nie wyskoczyło!
Wczoraj mężuś przyjechał po mnie do portu. Byłam trochę wymęczona, bo nie dość, że walizka 20 kg, to jeszcze jako podręczny miałam nasz album (co najmniej 5 kg + komp + torebka) Ale trochę odpoczęłam i pojechaliśmy na kolacyjkę. Było pysznie i romantycznie :Zakochany:
To na twarzy jeszcze wczoraj dało się przykryć makijażem. Dziś już boje się pokazywać ludziom :cegly:
No to wracam do relacji.
Czwartek
Rano jeszcze coś tam załatwialiśmy czy kupowaiśmy, nie pamiętam dokładnie co ;D No i miałam pedicure i brewki.
Popołudniu rozplanowaliśmy winietki (kto ma gdzie siedzieć). Ale się nad tym namyśleliśmy!
No i w końcu mieliśmy trochę czasu żeby odsapnąć.
Wieczorem mieliśmy odebrać gości z lotniska. o 20.10 mieli przylecieć goście z Grecji (nasz szef z żoną) - lecieli z Aten przez Warszawe, a o 21.15 brat mężusia z anglii. Ostatecznie samolot z Warszawy miał godzinę opóźnienia i przylecieli prawie równo, więc nie musieliśmy 2 razy jeździć na lotnisko. Mamy co prawda 10 min. drogi z domu, ale i tak dobrze, że tak wyszło :) Wzieliśmy gości najpierw do moich rodziców na kolację, a potem zawieźliśmy greków do mieszkania świadkowej, w którym mieli się zatrzymać. Trochę się martwiłam jak to z nimi będzie, bo my tu jesteśmy zabiegani, a jeszcze trzeba im jakoś czas zorganizować, ale w końcu okazało się, że nie było tak źle. Napisałam im na kartce z jednej strony adres ich mieszkania, z drugiej adres moich rodziców. W razie potrzeby zamawialiśmy im taksówkę, a oni tylko pokazywali odpowiednią kartkę. Kiedy mogliśmy, to przyjeżdżaliśmy po nich sami. Brat (świadek) spał u nas.
A teraz dla zachęty prześlę wam kilka zdjęć z przygotowań i jak witamy gości w domu w dzień ślubu
(http://images50.fotosik.pl/692/d9e555efbe8c8a67.jpg)
(http://images35.fotosik.pl/508/c7d13a02795c3052gen.jpg)
(http://images35.fotosik.pl/508/ba6490cd6fdb7883gen.jpg)
(http://images37.fotosik.pl/646/0568870ff4e042abgen.jpg)
-
No, no w koronie od samego rana ;D
A z tą brodą to lepiej idz do lekarza ;)
Hehe, zagraniczni goście dali radę ;D
-
super wyglądasz księżniczko nawet w szlafroku! a ta blond pani z którą się witasz to kto? :)
-
Isabel, to jest diadem ;D No musiała mi fryzjerka rano założyć, żebym czegoś nie rozwaliła.
Daisy, to jest żona naszego szefa.
Dzisiaj mamy tu święto - "czysty poniedziałek" czyli koniec karnawału. Wczoraj były parady na ulicach, a dziś dzieci puszczają latawce.
Pojade do cent rum zobaczyc co tam sie dzieje. Chociaz pewnie nie będzie duzo ludzi, bo pogoda taka sobie jest. Chyba z 10-12 stopni i troche wieje, a od jutra w Grecji mają być opady śniegu :o
-
ahh ja marze zeby chociaz 10 stopni u nas w Polsce bylo :pogrzeb: bo wg prognoz od srody znow ma byc ziiimno :boks:
.."czysty poniedzialek" brzmi ciekawie.. :P a wiatr akurat przyda sie do puszczania latawcow :brawo:
..a z ta broda to proponuje jak juz Isabel napisala isc do lekarza bo chyba tylko jakis antybiotyk pomoze :drapanie: :drapanie:
dawaj wiecej zdjec ;D ;D
-
diadem ;D :glupek:
-
Mogę jeszcze dołączyć? Podoba mi się jak opisujesz te emocje. ::) Mieliście bardzo zabiegany tydzień.
Ja z PMem jedziemy na podróż poślubna do Grecji, wiec wszelkie greckie ciekawostki są dla mnie bardzo ciekawe. Poza tym studiowałam troszkę filologię klasyczną i mam sentyment ::)
-
beaberry, witam i zapraszam oczywiście! :hello: cieszę się, że zainteresowałaś się moją relacją :D no, no filologia klasyczna! Pięknie, chociaż starogrecki nie na wiele ci się przyda w Grecji. Język się zmienił i nie tylko język.
Jak to mówimy: Kultura wyszła z Grecji, ale nigdy do niej nie wróciła.
Wybaczcie, ale przeżywam etap irytacji grecką ignorancją. Zawsze tak mam po powrocie, a teraz nie było mnie tu 4 miesiące, więc zdążyłam się odzwyczaić.
Nie potrzebnie włączam tv. Dziś temperatura spadła do -2 stopni. Armagedon normalnie! Świat się kończy! Szkoły zostały zamknięte. W tv tłumaczą jak zakładać szalik. Pokazali faceta, który wysiadł z samochodu i odgarnia śnieg spod koła ręką. Poza tym same seksistowskie przekazy i uprzedmiotowianie kobiet. I powtarzanie tych samych bzdur na pięciu kanałach. Nie no oszaleje :Kill: Ja chcę do Polski!
No ale przyzwyczaję się, to tak jest zawsze na początku. Przyjechać na wakacje do Grecji jest fajnie. Gorzej jest tutaj żyć, jeśli ktoś wychował się w innej kulturze, ale to już raczej temat do wątku żonkowego, który na pewno założę i już was wszystkie do niego zapraszam.
Alinka i Isabel - dziękuję za troskę. Wczoraj było święto i nie mogłam iść do lekarza, więc sama sobie zrobiłam maść z antybiotykiem i pomogło! jest jeszcze trochę, ale już się tak nie babra i znacznie się pomniejszyło.
Beabery, a macie już wykupione wakacje? Bo jeśli chcecie, to możecie przyjechać do nas na wyspę nie z biurem tylko na własną rękę - samemu kupić bilet i zarezerwować hotel, a ja chętnie pomogę, bo znam tu trochę ludzi, którzy mają hotele, kwatery itp. Egina to świetna baza wypadowa - blisko aten i innych fajnych wysp, więc można sobie samemu zorganizować kilka jednodniowych wycieczek. Oczywiście, jeśli któraś z pozostałych dziewczyn by chciała to też zapraszam. Miło byłoby wypić kawę z wami :pijaki: :pijaki: :pijaki:
I życzę wam kochane Wszystkiego Najlepszego i Najsłodszego z Okazji Dnia Kobiet! Niech wam mężusiowie i narzeczeni przyniosą mnóstwo kwiatków, czekoladek i innych takich
:Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
Popołudniu wrócę do relacji i opiszę piątek, a jutro może już zacznę pisać o dniu ślubu :aniolek:
(http://images45.fotosik.pl/698/a9b00e59d50e5dc6.jpg)
-
Nie robi mi różnicy czy starogrecki się różni czy nie, bo w w swej karierze filolożki nie doszłam do greki ::) Przerwałam te studia, choć niechętnie, bo drugi kierunek okazał się zbyt absorbujący i musiałam się na nim skupić. Bardzo mi się podobała filologia, ale niestety była niezbyt praktyczna.
A co do wycieczki to tak, mamy wykupioną. Zależało nam na jak najmniejszych kosztach i znaleźliśmy ofertę za nie całe 200 euro za osobę ;) Luksusów się nie spodziewam, ale mam nadzieje że posmakuję troszkę greckiego klimatu. Jedziemy do takiej wioski - Kokkino nero.
Śliczne zdjęcie. Pewnie to pierwszy taniec? Nie mogę się doczekać dalszego ciągu relacji :)
-
hahah :Co_jest: :hahaha: :hahaha: :mdleje: ale sie usmialam z tym szalikiem i zamykanie szkół ..dobree
kurcze musze sobie troszke poczytac o Grecji bo myslalam ze seksizm i uprzedmiotywanie kobiet jest tylko w krajach Arbaskich :drapanie: :drapanie: :drapanie: ooo ja niedouczona :mdleje: :glupek:
piekne zdjecie nam tu dałas :Serduszka: :Serduszka: :Serduszka:
-
* Arabskich of course mialo byc ;D
-
Beaberry, rozumiem, że pociągała cię filologia. W ogóle kierunki filologiczne są interesujące, przynajmniej dla mnie, bo sama skończyłam f. angielską, chociaż marzyło mi się coś bardziej "nietuzinkowego", jakiś rzadki język, ale podobnie jak u ciebie wygrało praktyczne podejście :)
Wycieczkę udało się wam naprawdę bardzo tanio zarezerwować! Wydaje mi się, że Kokkino nero (po grecku: czerwona woda) to nie jest taka wioska. Z tego co wiem to dość uczęszczana miejscowość turystyczna, więc nie powinno wam się nudzić.
Alinka, w Grecji nie jest to aż tak jak w krajach arabskich, ale pewne różnice kulturowe są. Może trochę przesadziłam, bo ciężko mi się przestawić na grecką rzeczywistość po tak długim pobycie w Polsce. Zawsze tak jest na początku, a później zaczynam dostrzegać pozytywne aspekty życia tutaj (na przykład pogoda, morze itp.) i już nie zwracam uwagi na te negatywne.
Zdjęcie jest z pierwszego tańca. Będzie więcej później :)
cd. Relacji:
Piątek
Rano poszłam na manicure. Potem miałam iść do spowiedzi. I tu zaczął się koszmar, bo okazało się, że zginęła moja kartka do spowiedzi, na której były też 3 podpisy z poradni :mdleje:
Kartka była w moim kalendarzu, którego nie mogłam znaleźć. Byłam pewna, że dzień wcześniej miałam go w ręce, bo jeszcze coś zapisywałam.
Z mamą przetrząsnęłyśmy cały dom i nic! :Mdleje_1: Ryczałam i wyżalałam się PM-owi, a świadek nic nie rozumiał i z przerażeniem na nas patrzył :boje_sie: Pewnie myślał, że się kłócimy i może jeszcze odwołamy ślub? :urwanie_glowy:
W końcu zadzwoniłam do księdza i powiedziałam co się dzieje z łzami w oczach. :buu: Ksiądz był trochę niezadowolony, ale powiedział, żeby do niego przyjechać o 16.00 to coś wymyślimy. Pomyślałam, że przecież nie będzie robił problemów dzień przed ślubem, skoro powiedział, że coś wymyślimy, ale w związku z tym do spowiedzi musiałabym iść późnym popołudniem. Martwiłam się czy będzie jeszcze gdzieś spowiedź i czy wyrobimy się ze wszystkim, a przecież jeszcze miał być polter, ale postanowiłam sie tym nie martwić na razie, jakoś to będzie.
Spakowaliśmy do samochodu rzeczy, które mieliśmy zawieźć do restauracji. Zastanawialiśmy się co zrobić z Grekami. W końcu postanowiliśmy, że pojadą z nami do restauracji i potem zobaczymy. W sumie fajnie wyszło, bo przynajmniej wypili sobie kawę, a ja przy stoliku obok ustaliłam wszystkie szczegóły z managerem. Z Pana Tadeusza pojechaliśmy z gośćmi na obiad na grilla do Stopki. Cały czas martwiłam się tą kartką, ale do 16.00 nie mogłam nic zrobić. Po drodze goście zachwycali się widokami! To były tylko nasze polskie lasy i trochę śniegu, a oni wręcz oniemieli z zachwytu: że pięknie, ile drzew, a te pola i lasy! My tego na co dzień nie zauważamy, ale kiedy przyjedzie ktoś z za granicy, to okazuje się, że te polskie widoki mogą się podobać. A jacy byli zachwyceni gdy zjedli karkówkę i kiełbasy z grilla :szczeka: Gdy wracaliśmy zadzwonił telefon - to była moja mama. W czasie kiedy my jeździliśmy, mama nadal szukała kalendarza. Okazało się, że znalazła go i kartkę do spowiedzi w środku w papierach mojego taty! Widocznie zwinął kalendarz kiedy porządkował swoje papiery! WIem, że nie zrobił tego specjalnie, ale wyszło tak jakby nie chciał dopuścić do ślubu :nerwus:
Już nie mogłam się na niego wściekać, bo i tak nam bardzo dużo pomagał, całymi dniami z nami jeździł i miał też dużo nerwów przez to wszystko, więc mogło mu się coś takiego przydarzyć. Ważne, że kartka się znalazła. Teraz trzeba było poszukać spowiednika.
Dojechaliśmy do domu przed 16.00. O 16 zadzwoniłam do księdza, żeby odwołać alarm, ale nikt nie odbierał. Mama próbowała dalej dzwonić, a my z tatą i PM-em poszliśmy rozłożyć folię do bicia butelek. WIało strasznie i co chwilę nam uciekała ta folia, ale w końcu się udało przytrzymać ją cegłami. No i dalej pojechaliśmy do spowiedzi. Dyżur miał kościół klarysek. Wpadłam do środka, a tam kolejka 15 osób :mdleje:
-
witam :) mogę i ja dołaczyć? bardzo interesująco zaczyna się ta relacja :)
-
Aguś :hello: oczywiście, że możesz dołączyć ;)
Dziś już wam za dużo nie napiszę, bo mam sporo pracy na kompie, ale wkleję ze 3 zdjątka [/color]
(http://images37.fotosik.pl/654/03416d67aff0e9eegen.jpg)
(http://images49.fotosik.pl/700/57334a81cb24b188gen.jpg)
(http://images37.fotosik.pl/654/eda4652bb66e7452gen.jpg)
(http://images38.fotosik.pl/693/527f6421b46ab99e.jpg)
(http://images43.fotosik.pl/701/11b03fe5f8126a77.jpg)
-
hehe zdjecia swietne !! :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: najbardziej podoba mi sie pierwsze- jest rewelacyjne :brewki: :brewki: !!
no i chyba powtorze sie - śliczną miałas suknie :Serduszka: :Serduszka:
a co do kartki do spowiedzi do podpisu :urwanie_glowy: jakas masakra !! ja juz bym padla na zawal :o ::)
-
Śliczne zdjątka :)
I bardzo podoba mi się obraz na ścianie :D
-
Forumki, dziękuję za miłe słowa! Dziś znowu jestem zapracowana :chat: i nie zdążę dopisać nic do relacji, ale pozdrawiam was :przytul:
Kasiu, to nie jest obraz, tylko taka tapeta w takich jakby ekranach. Też byłam zaskoczona, że tak fajnie wyszło to na zdjęciach. To był kiedyś mój pokój i teraz jak przyjeżdżamy z mężusiem, to w nim śpimy. Te ekrany były w tym pokoju od lat, ale tapeta była zmieniona parę miesięcy temu, wcześniej była gładka. Moja babcia namówiła rodziców na taką.
Wracam do pracy, bo tłumaczenie się samo nie zrobi. Myślę, że jutro rano skończę i będę dalej was bombardować opowieściami, zdjęciami, a nawet wkleję link do jakiegoś filmiku :hopsa:
-
Anulka80 caly czas sledze Twoj watek bardzo lubie ogladac zdjecia ze slubow i czytac relacje bardzo fajnie to wszystko opisujesz i ilemozna sie rzeczy dowiedziec co przed slubem moze sie zdarzyc ja juz az zaczynam sie bac swojego a bedzie juz niedlugo czas szybko leci a sukienka jest cudowna bardzomi sie podoba ja musze w koncu isc na poszukiwania swojej zycze wszystkiego dobrego i czekam na kolejne posty pozdrawiam wszystkich:)
-
Ah, dziękuję Emilko ;) cieszę się, że podoba wam się sukienka, a ja miałam takie wątpliwości. Pisałam w odliczanku jak mi się odwidziała i płakałam, że już mi się nie podoba i chciałam inną, ale w końcu się do niej przekonałam.
No to lecimy dalej z relacją ...
gdy zobaczyłam kolejkę 15 osób do spowiedzi załamałam się :Olaboga: Moi rodzice też musieli iść do spowiedzi. PM na szczęście nie musiał, więc czekał w samochodzie. Stwierdziliśmy, że nie ma co czekać w takiej kolejce, tylko trzeba szukać dalej. Tata zadzwonił do chrzestnego, który powiedział, że spowiedź jest też w Farze do 17.00. Ale była właśnie 17.00. Podjechaliśmy, myśleliśmy, że może jeszcze się załapiemy, ale niestety księdza już nie było :( Pojechaliśmy do Św. Trójcy i tam właśnie ksiądz wchodził do konfesjonału i nie było nikogo w kolejce ;D Mama ruszyła pierwsza. Ja się denerwowałam, pomyślałam, że jak jeszcze ksiądz będzie surowy, to nie wytrzymam już nerwowo. Na szczęście okazało sie, że ksiądz był wprost cudowny! Tajemnica spowiedzi obowiązuje, więc nie będę się wdawać w szczegóły, ale powiem wam tylko, że nie dość, że się nie "czepiał" to jeszcze tak pięknie mówił o małżeństwie i nawet składał życzenia, że podczas odmawiania pokuty potrzyłam na ołtarz i łzy ciekły mi ciurkiem ze szczęścia. Wtedy dotarło do mnie, że to już jutro i że już jestem gotowa... już jutro będziemy przed ołtarzem razem!
Gdy dojechaliśmy do domu było już po 18.00. Nic nie przygotowane na Polter, ale folia do bicia butelek była, więc wysypaliśmy jakieś chipsy, wyciągnęliśmy z lodówki co było i postanowiłam się już tym nie przejmować. PM mówi do mnie: co ty wymyślasz, że będą jakieś butelki bić? pewnie nikt nie zna tego zwyczaju poza tobą i nikt nie przyjdzie :) a jednak już za pare minut pojawili się pierwsi chętni na kielicha, pozbijali parę butelek i PM zaczął polewać. Brat mężusia był zachwycony butelkami i towarzystwem. Na początku patrzył ze zdziwieniem co oni tak piją z kieliszków (nie przyzwyczajony do polskiej tradycji) ale nagle się rozkręcił i zaczął pić jeden za drugim. Na to wpadł mój tata i mi gada do ucha: musimy zrobić coś z nim, bo on sie wam upije i jutro nie pojedzie do kościoła! Więc tata usiadł przy nim i zabronił mu pić! ale miał smutną minkę :( zaczęło mu się podobać nasze polskie świętowanie hihihi ale dobrze, że tata mu trochę przystopował, bo nie wiadomo co by to było. Troche się martwiłam, że za długo będą ludzie siedzieć i sie nie wyśpimy, ale okazało się, że wszyscy mieli na tyle taktu i poszli dość wcześnie - ok. 21.00
-
Witam! ;D
Mogę jeszcze dołączyć do relacyjki ? :D
Obiecuję ,że jutro wszystko nadrobię ,bo będę miała więcej czasu ;)
Napiszę tylko ,ze zdjęcia,pomimo tego ,że byłaś im z początku przeciwna,naprawdę mają swój urok.
Szczególnie przypadła mi do gustu ich kolorystyka :)
Pozdrawiam :-*
-
shar3ware, jasne, że możesz! Witam!!!
No w sumie nawet nie najgorzej te zdjęcia wyszły. Na początku byłam przerażona, bo na niektórych okropnie wyszłam (nie widzieliście tych najgorszych!) Ale to też kwestia gustu. Fotografowi podobały się te zdjęcia, które akurat mi wydawały się najgorsze. Wazne, że mamy super zdjęcia z sesji we wnętrzach w dzien slubu i z samego wesela. Te są dużo lepsze ...niedługo do nich dojdę :)
-
wygladalas pieknie,
suknia jak z bajki ,wszystko idealne!!
pisz ,pisz jestes ciekawa co dalej ;D ;D ;)
-
pięknie wyglądałas! ;D
a dobrze, że goście z tłuczenia tak szybko się zwineli a nie siedzieli do północy ;) mam nadzieję, że i u mnie tak będzie ;) a z tą spowiedzią to niezłe zawirowania ale dobrze się wszystko skończyło :)
-
AH dziękuję! Kochane jesteście, tyle komplementów :przytul:
No dobrze, to lecimy z dniem ślubu...
Na 8.00 miałam fryzjera. Wstałam o 6.30 ...prysznic...nałożyłam maseczkę, jak doradziła mi pani Kamila wizażystka, zrobiłam sobie kawkę zjadłam pół bułki... zagadałam się z tatą i nagle patrzę na zegar a tam 7.45! No to się poderwałam, ubrałam kurtkę i mówię do taty: jedziemy, bo dziś nie mogę się spóźnić! :auto:
Po drodze zorientowałam się, że nie zmyłam maseczki :eek: To była co prawda "bez spłukiwania" ale należało chociaz "usunąć pozostałości" no patrze w lustro, a tam jeszcze biała gęba :frajer:
No nic, przetarłam chusteczkami i było ok. Dobrze, że tak nie weszłam do fryzjera. Ale by panie ubaw miały :skacza:
Gdy dojechaliśmy była 8.00.
Po nawinięciu włosów na wałki Pani Aga posadziła mnie pod suszarą i powiedziała, że teraz mam pół godziny czasu, żeby się zastanowić czy to na pewno ten ;D W ogóle w salonie była bardzo miła i wesoła atmosfera, więc wcale się nie stresowałam.
Z fryzury byłam zadowolona, ale trochę pożałowałam, że tak się upierałam, że nie chcę mieć wszystkich włosów podpiętych i co nie co powypuszczane. No ale sama chciałam. Gdy wychodziłam od fryzjera to już strasznie wiało. Musiałam trzymać welon. Bałam się, że fryzura się rozwali, jednak mimo, że był to tylko pół-kok, a nie sztywna konstrukcja, to byłam w szoku, że nic się nie rozwaliło. A w ten dzień wiało tak, że był to nie lada test dla fryzury! Zobaczycie potem na zdjęciach, zwłaszcza na tych z życzeń przed kościołem jak strasznie wiało w ten dzień. A marzył mi się śnieg w dzień ślubu, a tu nie dość, że śnieg stopniał, to jeszcze taki wiatr! ALe na szczęście nie było bardzo zimno. Albo to emocje tak mnie ocieplały ;)
Tata pojechał też do fryzjera za sobą, a o 11.00 podjechał po mnie. Chciałam wziąć taksówkę, żeby przejechać od fryzjera na makijaż, ale akurat tata był niedaleko więc podjechał. I dobrze, bo jeszcze taksówkarz by miał ubaw jakbym mu wsiadła w welonie i diademie :brewki: Prowadzić sama też nie chciałam w takim "stroju"
Od fryzjera tata zawiózł mnie na makijaż do Kamili Jastrzębskiej na r.grunwaldzkie (swoją drogą nieźle "rozstrzelone" sobie powybierałam te salony) Po drodze zadzwoniłam jeszcze do śpiewaczki, żeby potwierdzić repertuar. U Pani Kamili też było bardzo miło. Pogadałyśmy sobie. Podczas malowania co chwilę burczało mi w brzuchu! Widocznie pół bułki zjedzone rano nie wystarczyło, albo był to objaw stresu, chociaż ja sama w żaden sposób go nie odczuwałam, wydawało mi się, że w ogóle nie jestem zdenerwowana, ale żołądek odstawiał taki koncert, że co chwilę wybuchałyśmy śmiechem. Pani Kamila doradziła mi coś zjeść przed wyjazdem do kościoła.
Gdy dojechałam do domu była już prawie 12.00. No i wtedy trochę zaczęłam panikować. Mam dopiero wróciła od fryzjera i makijażu, chłopaki spali do 11.00 (bo nikt ich nie obudził, a mam wrażenie, że mój mężuś to mógłby spać do 15.00 gdyby go nikt nie obudził) no i jeszcze tyle do zrobienia! No ale zaraz wdrożyłam plan, ogarnęliśmy trochę dom (bo jeszcze były ślady po Polterze), ja zaczęłam się pakować do hotelu, a chłopaki poszli stroić auto. Bałam się, że przy takim wietrze to nic się nie utrzyma, ale mężuś powiązał sporo organzy, więc stwierdziłam, że nawet jak kwiatki na przyssawkach odpadną, to coś tam jeszcze zostanie. Jednak odpadł tylko 1 kwiatek. Samochód może nie był typowo "ślubny" bo taki Van, ale stwierdziłam, że nie ma sensu wydawać tyle na wynajem, a ten pożyczyła mi koleżanka juz w środę i bardzo się przydał, bo był dla 6 osób, więc w sam raz dla nas i dla gosci z grecji, oto efekt:
(http://images46.fotosik.pl/673/518eef4024e1609f.jpg)
(http://images47.fotosik.pl/712/31bd46d98646146cgen.jpg)
(http://images43.fotosik.pl/711/6ea30293a2813d9cgen.jpg)
(http://images47.fotosik.pl/712/584db343cc023e4egen.jpg)
-
No! Nadrobiłam! ;D :D
No z tym Polterem to rzeczywiście Wam sprawnie poszło :)
Ja też się obawiam tego ,że się ludzie zasiedzą i się nie wyśpimy.
A wiadomo....na drugi dzień od rana na wysokich obrotach... :auto:
Jednak będę miała wytłumaczenie ciszą nocną ;)
Bo mieszkam w bloku ,więc takie coś obowiązuje :)
A orientujesz się ile Wam poszło wódeczki na polterze ??? :drapanie:
Bo powiem Ci szczerze,że jakoś nie wiem ile przygotować.
Mój chrzestny mnie nastraszył ,że u ich poszło tyle samo co na wesele :mdleje:
Fajnie z ta Waszą grecką rodzinką :D
Na pewno nie jedno ich dziwiło w naszej tradycji ;D :D
-
Fajniutka dekoracja samochodu. Też uważam, że nie musi być jakieś wyjątkowe, wynajmowane auto. My pojedziemy Skodą Octavią ;)
A z tą maseczką to dopiero heca ;D Możesz zdradzić co to była za maseczka? Jakaś specjalna? Dopiszę sobie do listy.
Aż sama się zaczęłam denerwować...
-
shar3ware, nam poszło dosłownie parę butelek, było ok. 10 osób tylko. Ale z tym Polerem to różnie bywa. U nas była zima, myślę, że latem ludzie są bardziej chętni do takich zabaw. To zależy też jaka jest okolica, czy sąsiedzi napalają się na bicie butelek. U mojej koleżanki 2 ulice dalej natłukli tyle szkła, że wywozili taczką! Ale nie przejmuj się, nie ma co przesadzać z wódką, zawsze można dokupić, zresztą ludzie raczej rozumieją i długo nie siedzą, tylko przyjdą na przysłowiowego "kielicha" Zawsze można grzecznie przeprosić i zakończyć imprezę i na pewno nikt się nie obrazi.
Grecy to nie była nasza rodzina tylko szef z żoną. Od mężusia z rodziny był tylko jego brat (mieszka w Anglii), który był świadkiem. Jego tata nie żyje, a mama z Albanii nie mogła przyjechać. Ma już prawie 70 lat i jest trochę schorowana, ale gdyby ktoś z nią przyjechał, to mogłaby. Sama nie dałaby rady, bo nie zna żadnego języka obcego, a nie ma bezpośrednich lotów, więc musiałaby się przesiadać. Drugi brat mojego PM mieszka z nią i liczyłam, że on przyleci razem z mamą, ale niestety się zawiedliśmy na nim, zresztą już nie pierwszy raz. On jest trochę dziwny, wszystkiego się boi, podobno latania też i dlatego nie przyleciał. Ale temat brata to już osobna historia...
Beaberry, są takie maseczki na 2 użycia (chociaż praktycznie starczają na 4) z serii AA - są różne: oczyszczające, nawilżające, liftingujące i dla różnego wieku. Super, bo nie trzeba spłukiwać. Ja kupiłam w Douglasie, ale potem zauważyłam, że w Rosmannie są tańsze. Warto trochę cerę nawilżyć przed ślubem, żeby się makijaż lepiej trzymał, więc ja stosowałam bardzo często.
A ja też planowałam Octavię mojego wujka . Uwielbiam ten samochód! Ale okazało się, że wujek zmienił samochód :(
-
ale fajnie ten samochodzik wygladal ;D ;D
u nas nie ma tej tradycji ze sie butelki bije ;)
-
Paulinko, no to macie szczęście ;D Chociaż powiem wam, że mi się zawsze ten zwyczaj podobał... gorzej kiedy to do mnie mają przyjść, a rano trzeba wstać na swój ślub :p
-
No to lecimy dalej...
ok. 13.00 przyjechał fotograf i kamerzysta - to było dwóch braci (fotoem. pl) Polecam :) No i zaczęły się zdjęcia. Utrzymaliśmy grecką tradycję i PM założył mi buty
(http://images39.fotosik.pl/705/20695d0bbcf8617dgen.jpg)
potem PM przejął jeden pokój, a ja drugi i zaczęło sie szykowanie. Niestety nie mogliśmy być w osobnych domach jak tradycja nakazuje ;D
Najpierw ekipa poszła do Pana Młodego, a ja w tym czasie jeszcze popiłam kawke, przyszła świadkowa i ją przywitałam.
A mężuś z bratem się ubierali:
(http://images38.fotosik.pl/703/d1ff393863adddcagen.jpg)
(http://images45.fotosik.pl/713/4bade838e4c721afgen.jpg)
(http://images39.fotosik.pl/705/2e25ef01b77536a5gen.jpg)
a tu świadkowa ciekawska zagląda
(http://images35.fotosik.pl/527/a5c12726f871929b.jpg)
-
..u nas na szczescie tez nie ma zwyczaju tluczenia szkła ;D :Szczerbaty:
.. auto bosko wygladało z tym przystrojeniem..swietne kolorki :brewki: :auto:
heheh fajna ta grecka tradycja z ubieraniem bucikow PM..a wiesz co ona oznacza?? :Szczerbaty:
-
Piękna dekoracja na samochodzie :D
Hmmm...a co to za grecka tradycja? Co ona oznacza? Na jakies szczęścia itp, czy jak to jest? ;)
Piękne spineczki...i fajny gajerek :D
Ale bracia bardzo podobni do siebie :D
-
nadrobiłam i czekam na ciąg dalszy, jak PM zareagował na Ciebie w sukni???? :brewki:
-
Czy i ja mogę jeszcze dołączyć? Przeczytałam wszystko od deski do deski z zapartym tchem! :)
Pięknie opowiadasz :)
Fantastyczna suknia, taka mega księżniczkowa, uwielbiam takie ;D
No i zazdroszczę tej Grecji... Marzy mi się żeby choć raz tam w życiu pojechać...
-
Alinko, Kasiu, pytałyście co ta tradycja oznacza, więc trochę poszperałam na greckich forach podobnych do tego, bo sama nie wiedziałam, po prostu mi się to spodobało i tak akurat przypomniało mi się przy ubieraniu, więc tak zrobiliśmy.
Poszukałam więc na forach greckich, ale wygląda na to, że w Grecji podobnie jak w Polsce co region to inna tradycja. Jakaś dziewczyna pisała, że słyszała, że PM ubiera buty to inne ją zaatakowały, że wcale nie, bo u nas to jest tak a tak. W sumie nie wiem skąd mi się tradycja przypomniała. Możliwe, że mi się coś pokręciło, bo na większości filmików z wesela greckiego jest tak, że PM czeka na pannę młodą przed kościołem i wtedy wręcza jej kwiaty. Natomiast buty przynoszą Pannie Młodej wysłannicy pana młodego na parę godzin przed ślubem. W niektórych regionach Panna Młoda musi udawać, że but jest za mały i że próbuje na siłę go wcisnąć :) Przepraszam więc jeśli was wprowadziłam w błąd z tą tradycją. Może tak jest na Krecie na przykład :) W każdym razie nie zaszkodziło, że PM ubrał mi buty hihihi
Teraz rozpoczęło się fajne reality show w greckiej TV. Chodzi o to, że para, która ma zamiar się pobrać przeprowadza całe przygotowania przed kamerami, a telewizja wszystko finansuje. Dostają 20 000 euro na przygotowanie wesela, ale problem w tym, że to Pan Młody musi wszystko wybierać - włącznie z suknią ślubną, którą Panna Młoda widzi dopiero parę dni przed weselem. Ale się uśmiałam na ostatnim odcinku! PM wybrał suknię a'la mała czarna mini, tylko że biała z długim trenem z różowych falban, który wyglądał jak wielki ogon. Panna Młoda wyglądała jak paw :) a wysłannicy zamiast butów przynieśli jej długie skarpety w czarno-białe paski. Okazało się, że skarpety miały być żartem i PM czekał na nią przed kościołem z butami, ale suknia nie była wcale żartem :) No ale poszła w niej i była cała szczęśliwa. W poniedziałek następny odcinek.
Kasiu, no bardzo są do siebie podobni. Na tych zdjęciach aż tak nie, bo teraz jego brat jest grubszy, ale kiedyś byli podobnej wagi. Pamiętam jak na początku naszego mieszkania razem znalazłam w domu zdjęcie jego brata ze swoją narzeczoną i myślałam, że to mój ukochany z jakąś swoją byłą :) Nawet mi się przykro zrobiło, że trzyma w domu zdjęcie byłej dziewczyny :( Wtedy jeszcze nie poznałam jego brata.
Agusia, reakcja była jak należy: szeroki uśmiech i błysk w oku i zadziwienie :szczeka:
Momoko :hello: :hello: :hello: Witam i zapraszam!!!
Nie masz czego zazdrościć. To nie jest tak, że ja mam takie "super życie" bo mieszkam w Grecji. Wcześniej już wam narzekałam jak ciężko mi się przestawić po powrocie z Polski. Owszem klimat mi tu służy i nie choruję, a wcześniej miałam nawracające zapalenia oskrzeli. jednak jest wiele rzeczy, które mnie tu denerwują i których mi brakuje. Poza tym nie specjalnie korzystam z dobroci klimatu i morza, bo z racji pracy w turystyce w sezonie letnim pracuję od rana do wieczora bez jednego dnia wolnego. Czasem można wyskoczyć na plażę na godzinkę czy dwie, ale to nie to samo, jak ma się tyle spraw na głowie i trzeba być cały czas pod telefonem. Ale nie chcę narzekać. Pewne rzeczy mi się tu nie podobają, ale wiele mi się podoba, więc póki co dobrze się tu żyje, ale dobrze się też wraca do Polski na zimę :)
no to wkleję wczorajsze zdjęcie
(http://images43.fotosik.pl/729/5479faa09279fbaagen.jpg)
mi tu zimno, ale turyści już w japonkach śmigają. Przypominają mi się dawne czasy. Gdy przyjechałam tu po raz pierwszy w maju z koleżanką patrzyłyśmy ze zdziwieniem na greczynki w kurtkach puchowych i kozakach. Teraz tak turystki patrzą na mnie :) Kwestia przyzwyczajenia.
No to się rozpisałam, a relacja leży, ale co się odwlecze to nie uciecze. Ciąg dalszy nastąpi wkrótce...
-
ciąg dalszy relacji - tym razem będzie mniej pisania, a więcej zdjęć. Kilka z mojego ubierania wam już pokazałam. Oto następne:
(http://images45.fotosik.pl/730/6b53152b2185321cgen.jpg)
(http://images40.fotosik.pl/710/dc805de389fff652.jpg)
(http://images41.fotosik.pl/722/13aca8a41b5d5dccgen.jpg)
(http://images39.fotosik.pl/722/befb7ad14260c1adgen.jpg)
(http://images38.fotosik.pl/721/651003e59a114cb7gen.jpg)
(http://images35.fotosik.pl/544/db580df03f0fd19e.jpg)
(http://images40.fotosik.pl/710/b188a3097f80db3dgen.jpg)
(http://images37.fotosik.pl/682/e868e13bbfcb9b25.jpg)
(http://images40.fotosik.pl/710/eaeae7daa401c659.jpg)
(http://images43.fotosik.pl/711/28f59561e3f68dd5gen.jpg)
-
wybaczcie, że tak post pod postem, ale chciałam wam jeszcze wkleić link do filmu z przygotowań:
http://vimeo.com/channels/180691
-
No nie mogę z tego szlafroczka :D Strasznie śmiesznie to wygląda ;)
Mi się skojarzyło z tymi butkami, że teraz będziesz miała męża pod pantoflem ;)
Ślicznie wyglądałaś. Jak księżniczka. Widać, że mąż padł na kolana jak Cię zobaczył :)
-
No co wy chcecie od tego szlafroczka? Miał być fuksjowy, żeby pasował do fuksjowo-fioletowych akcentów ślubu :)
Ano pod pantoflem musi być ;D Tak pewnie uważają jego koledzy, bo nie przesiaduje z nimi codziennie na kawie, jak większość facetów tutaj, tylko woli spędzać wolny czas (którego ma niewiele) ze mną. Ale cóż mnie to obchodzi co oni myślą?
Beaberry, generalnie styl był księżniczkowy, chociaż z natury dużo mi do księżniczki brakuje hehehe Może niektórzy sobie pomyśleli, że figura nie ta i uroda i za stara jestem na taki "look", diadem itp.
Ale co tam! Raz w życiu można zaszaleć. Ważne, że ja się dobrze czułam.
-
Czy mozna jesczcze dolaczyc???
Bylas piekna Panna Mloda!!!
Super fotki :)
Genialnie Wam poszlo z organizacja wesela w tak krotkim czasie :)
-
dziękuję KrysiAK ;) Właśnie dziś podczytywałam twój wątek i miałam zamiar się przyłączyć, a tu ty zgłosiłaś się w moim ;D
witam serdecznie i zapraszam :hello: :hello: :hello:
-
Naprawdę pięknie wyglądałaś :) I o to właśnie chodzi, żeby w dniu ślubu wyglądać zupełnie inaczej i czuć się jak gwiazda :)
Choć moim zdaniem jeden taki dzień w życiu to zdecydowanie za mało! Powinno być jeszcze co najmniej kilka okazji żeby móc założyć taka piękną suknie ;D Ja bym tam chętnie w mojej co roku w rocznicę ślubu paradowała :P
Z przyjemnością oglądam Wasze zdjęcia, fantastycznie się na Was patrzy.. Widać że mąż szczerze zakochany i oddany :)
KAPITALNA FOTKA NA SKUTERKU!!! ;D ;D ;D
A te palmy w oddali, ta zieleń, o mamuniu... Ja chce do Grecji!!! :'(
Ile teraz u Was stopni, że turystki już w japonkach śmigają???
-
anulka co Ty gadasz że za stara na księżniczkę? przecież Ty młoda i ładna dziołcha jesteś więc nie marudź ;)
-
No tak, odezwała się "87" hihihi
Ale dziękuję :Zakochany:
Momoko, masz racje, to jest nasz dzień i mamy prawo ubrać się jak chcemy. Podczas przygotowań kiedy mówiłam jakie mam plany od wielu osób wyczułam dezaprobatę. Nie tak wprost, ale dało się wyczuć. Na przykład mówili: a to diadem będziesz miała, aha! A moja kuzynka, która też ma w tym roku ślub i ubiera się "na skromnie" gdy pokazałam jej kolczyki i wisiorek powiedziała: "no fajne, takie w twoim stylu" I wtedy człowiek myśli, że może coś nie tak, że może zmienić itp.itd. i tylko się nie potrzebnie denerwuje.
A jeśli chcesz ubierać się tak co roku, to teraz organizuje się takie bale dla par młodych w karnawale i wszyscy są ubrani w swoje stroje ślubne. Jeśli masz sukienkę w domu, to czemu nie? :)
Momoko, a teraz nie jest tak ciepło, było ze 20 stopni, a dzis kilkanaście i pada. W Polsce też już chyba jakieś przebłyski wiosny się pojawiają, co?
Popołudniu dopiszę dalszy ciąg relacji będzie mnóstwo zdjęć. Mam nadzieję, że nie przesadzam z tymi zdjęciami. Może trochę za bardzo podobne są do siebie, powinnam selekcję przeprowadzić, ale nie mogę się zdecydować :)
A teraz jako przykładna żonka gotuje obiad dla mężusia (pieczona pierś z indyka) i zawiozę mu go do biura. Tylko się nie śmiejcie, nie myślcie, że codziennie ma tak dobrze ;D
a tu jedno zdjęcie z wesela:
(http://images37.fotosik.pl/682/223ebb6d21cbcb15gen.jpg)
-
A to Kostas w niedziele pracuje? Ale kochana zona z Ciebie, ze mu obiad do pracy zawozisz ;D
Tez czesto slysze dezaprobate odnosnie stroju i wszystkiego innego zwiazanego z weselem. A ze ja zlosliwa z natury jestem, wiec i tak bedzie po mojemu ;D
-
Ja też jestem uparta i nie dam sobie w kaszę dmuchać ;D Będzie tak jak ja chce, choć moja mama by mi najchętniej kupiła nową suknię, a nie taką "pożółkłą" :Co_jest:
Też bym zjadła pieczoną pierś z indyka ::) Ciekawe czy po ślubie mąż będzie mi przywoził do pracy jedzenie ;)
-
No niestety Krysiak, w niedzielę tym bardziej, bo właśnie w weekendy u nas jest największy ruch. Teraz jeszcze może sobie pozwolić na jakiś wolny dzień w tygodniu, bo jeszcze sezon się na dobre nie zaczął, ale w weekendy trzeba być, ale dziś zrobił mi niespodziankę i jednak przyjechał na obiad do domu i już nie pojechał do pracy, bo i tak pada i nic się nie dzieje. Więc spędziliśmy miłe popołudnie. Zjedliśmy obiad, potem wybraliśmy się na przejażdżkę samochodem nad morzem, po drodze kupiliśmy lody w kubeczku i było bardzo miło :)
Macie racje, trzeba upierać się przy swoim i nie przejmować się marudzeniami innych.
Ciąg dalszy relacji:
Gdy ja się ubierałam PM pojechał po kwiaty.
No a tu już wchodzi do domu:
(http://images39.fotosik.pl/730/e718dc5d8eadb7b3.jpg)
(http://images41.fotosik.pl/730/1a5538d90d6e355b.jpg)
a to już widziałyście na filmie, ale miło się tak ponapawać takim widokiem, w końcu nie zdarza się to codziennie, żeby padał przede mną na kolana hihihi
(http://images35.fotosik.pl/552/501bf867af626f6cgen.jpg)
(http://images43.fotosik.pl/737/53f7a71a14254070gen.jpg)
(http://images47.fotosik.pl/737/2a49b12e1fe7c86agen.jpg)
tutaj ja "instaluję" PMowi butonierkę
(http://images40.fotosik.pl/718/c3027340b195885dgen.jpg)
i buziak
(http://images39.fotosik.pl/730/69b7b1c08b7e4409gen.jpg)
a tutaj PM pozbywa się butonierki ;)
(http://images35.fotosik.pl/552/5f30b6f2bfd9fa25.jpg)
Świadek odstąpił mu swoją, ale tą też zepsuł :nerwus:
Potem próbowaliśmy jakoś wcisnąć tego storczyka, ale w końcu w kościele miał sam ten biały groszek :P ale to już nie miało znaczenia.
Błogosławieństwo
(http://images50.fotosik.pl/737/a74240fc8e1dfea6gen.jpg)
Tata się popłakał, wyszedł, ale wrócił i patrzy na mnie, a my czekamy :tupot: :tupot: :tupot: No i w końcu powiedział: "No, błogosławie cię no" :) Ciężko mu to przyszło, ale dał radę.
A tu buziak z zięciem:
(http://images50.fotosik.pl/737/1135c320616be158gen.jpg)
No i wychodzimy, a sąsiadka rzuca ryżem
(http://images35.fotosik.pl/552/1d85e2fa241ca245.jpg)
Wchodzenie do samochodu. Oj nie łatwo było z tą suknią ::)
(http://images38.fotosik.pl/728/8963c1f976f9010b.jpg)
(http://images50.fotosik.pl/737/f45c78809fb9969f.jpg)
Siedzimy w środku i czekamy, bo tata miał prowadzić. Świadkowa poszła po nich, wróciła i mówi: "Może nie powinnam ci tego teraz mówić, ale twój tato płacze... mama go uspokaja, ale nie mogą się zebrać. A za 20 minut się zaczynała msza. No to ja z tą suknią znowu wychodzę i idę zobaczyć co się dzieje i uspokoić tatę. Ale jak już weszłam i jak mnie zobaczył, to powiedział, że nic się nie stało, wszystko dobrze i już jedziemy.
No a tu już siedzimy w samochodzie:
(http://images46.fotosik.pl/697/fee3408505bf9e60gen.jpg)
I pojechaliśmy...
-
Przejazdzka nad morze...Tez bym tak chciala, my niestety nad morze mamy ponad 400km!!! :'(
Super sie na Was patrzy, tacy usmiechnieci i szczesliwi :)
Anulka, pytanie: jak to sie stalo, ze wyjachalas do Grecji???
-
ale tata się wzruszył :) pozazdroscić takiego taty! :)
a wchodzenie w sukience musi być skomplikowane... hmmm.... trzeba będzie poćwiczyć ;)
-
Daisy, nie przejmuj się! Moja suknia była na podwójnym kole, a twoja chyba nie?
Dobrze, że ten samochód miał wielkie drzwi rozsuwane na pilota :)
No, Tatuś się wzruszył. Ciężko mu się z tym pogodzić, że mieszkam w Grecji...
Ale najgorsze jest to, że mojego meżusia bardzo polubił od początku i nie mógł jakoś tak otwarcie się sprzeciwić. Kiedyś jak rodzice przyjeżdżali do nas na wakacje, to przed wyjazdem gadał wszystkim: "jadę odbić córkę" ale potem już się zorientował, że nie da rady.
Najważniejsze, że dobrze się dogadują z Kosta, mimo jego wątłej znajomości polskiego - po dwóch głębszych idzie mu lepiej ;)
Teraz tato żyje nadzieją, że kiedyś przeniesiemy się do Polski... może i tak, zobaczymy.
KrysiAK, dziękuję bardzo :list_milosny: Byliśmy bardzo szczęśliwi! Nie mogliśmy uwierzyć, że jednak się udało.
Co też my musieliśmy przejść, żeby doszło do tego ślubu. Po raz pierwszy poczułam, że w końcu nie wszystko układa się przeciwko nam.
Pewnie dlatego popłakałam się przed ołtarzem po spowiedzi. Jeśli to sprawka Pana Boga, to naprawdę wystawił nas na wielką próbę. Co chwile pojawiały się jakieś problemy i gdy już się wydawało, że nic z tego nie wyjdzie, w ostatniej chwili się udawało.
Jak tak to teraz przemyślę, to było mnóstwo takich sytuacji.
Najpierw czekaliśmy, żeby Kosta dostał zieloną kartę w Grecji - co 2 lata musi odnawiać. Papiery złożył w czerwcu, ale w grudniu jeszcze jej nie miał. Dzwonił tam gdzie wydają, podobno jest gotowa, ale zanim dotarła do biura u nas na wyspie to jeszcze minęło sporo czasu - a to strajk promów, a to urzędników itp. itd. Wtedy jeszcze myślałam, że będzie w Polsce na święta. Dostał kartę chyba tydzień przed świętami i wtedy musiał jechać do Albanii załatwiać swoje papiery do ślubu. Miał gotowe wszystkie tłumaczenia moich, wniesione opłaty itd. Myśleliśmy, że dostanie od ręki, a tu mu mówią: 10 dni! No to wtedy się załamałam, bo obiecałam księdzu że między świętami a sylwestrem będziemy u niego. Zaproszenia zamówione, a tu będzie trzeba przesunąć termin! No ale ubłagałam księdza i mówi, że ok, w piątek po trzech króli najpóźniej! Ale potem to już nie da rady, bo trzeba zapowiedzi wywiesić. Kosta dostał papiery w poniedziałek i kolejna niespodzianka!musi je jeszcze podbić w ministerstwie! Od razu wziął taxi ze swojego miasta do stolicy, ale już nie zdążył. Ja siedziałam na stronie linii lotniczych i tylko się załamywałam cenami biletów, bo musieliśmy kupić z dnia na dzień.
W końcu we wtorek dostał pieczątkę. Bilet na środę kosztował już 4000 w jedną stronę! więc kupiłam mu na czwartek 6 stycznia w nocy za 1000, to już i tak by nie dało nic.
Święta i Sylwestra spędziliśmy niestety osobno, ale najważniejsze było, żeby zdążył przyjechać na swój ślub :)
Gdy jechaliśmy po niego z tatą na lotnisko wysiadły światła w samochodzie!
Potem jeszcze był stres, bo w papierach zrobili mały błąd! ale na szczęście kolega tłumacz to skorygował i w piątek poszliśmy do USC.
Gdy kupiłam biżuterię ślubną, to ją zgubiłam ... ale znalazłam znowu.
Potem przeboje z tą kartką do spowiedzi, nie wspomnę już o fryzjerze....
Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale w odliczanku nie opisywałam tego tak szczegółowo i musiałam się wygadać.
Teraz już chyba rozumiecie dlaczego byliśmy tacy szczęśliwi i uśmiechnięci? ;)
Wtedy nagle wszystkie te drobiazgi, o które tak dbałam straciły znaczenie. Nie przejmowałam się już tym, że PM rozwalił sobie butonierkę, że nie zdążyłam się do końca spakować do hotelu, zapomniałam szczoteczki do zębów, butów na zmianę, pończoch... Po drodze do kościoła rozwaliła mi się rękawiczka (odleciało to kółko, które zakłada się na palec... ale już tylko się z tego śmiałam, ważne było, że w końcu jedziemy na nasz ślub i już nikt i nic nas nie powstrzyma. Nawet tato dał błogosławieństwo, więc co się mogło jeszcze stać? :Zakochany:
-
przeczytałam wszystko i chcialabym dolączyc:> piękny bukiet ukochany tatuś i prze-przystojny mąż czego chcieć więcej-cudne zdjęcia prosimy o więcej ;*
-
wMychSnach dziękuję :oops: i oczywiście zapraszam :hello: :hello: :hello:
-
OMG to faktycznie mieliscie "pod górke".. :mdleje: :mdleje: :mdleje:
..ile stresu :boje_sie: :mdleje: ..no ale na szczescie teraz mozecie sie juz tylko smiac z tego no i bedzie co opowiadac wnukom :P
sliczne zdjecia..a na 2 jak Twoj Mężuś przy aucie stoi z rekoma w gorze hihiihhi jak zwyciezca :Najlepszy: :Najlepszy:
-
o matko jakie przeboje mieliście ! Ale ładnie napisałaś, że już na koniec nieważne były te wszystkie drobiazgi, bo najważniejsze że szliście na wasz ślub :) aż się wzruszyłam :Wzruszony:
-
anulka80 moge i ja dolaczyc? przyznaje,ze podczytuje Twoj watek juz od jakiego czasu, ale w koncu sie ujawniam:) i juz drugi raz oczy mi sie zaszklily, to tak jakbym czytala jakas dobra ksiazke ze szczesliwym zakonczeniem, tylko pozazdroscic takiego slubu:)
-
Olesia :D jasne, że możesz! :hello: :hello: :hello:
Tak pięknie napisałaś! Bardzo mi miło. Może pomyślę kiedyś o napisaniu książki hehehe
Alinko, a no będzie co opowiadać wnukom, ale najpierw trzeba się o dzieci postarać :drapanie:
Isabel, miło mi :Serduszka:
Jutro będę pisać dalej...
Krysiak, nie zapomniałam o pytaniu które mi zadałaś i postaram się odpowiedź jakoś subtelnie włączyć w moją relację. Powinnam była wam to opowiedzieć wcześniej. Relacja to raczej nie jest odpowiednie miejsce na opowiadanie o tym jak się poznaliśmy i jak znalazłam się w Grecji, ale jakoś to wplotę w ten wątek :)
A teraz mam jeszcze do was pytanie: zdjęcia umieszczam na fotosiku, ale już kończy mi się transfer. Gdzie jeszcze mogę umieszczać zdjęcia, tak aby móc je wrzucać na forum?
-
Na Imageshack, tra la la la la :skacza: :glupek:
-
tinypic.com ;D ;D
hee to teraz czekamy na dalze opowiadanie i mnóóóstwo zdjęć :D :-* :-* :-*
-
za 4 dni minie 6 lat od dnia kiedy zobaczyliśmy się po raz pierwszy, a za 14 dni minie 2 miesiące od naszego ślubu.
Nasze spotkanie było dziełem przypadku, ale ja wolę nazywać to przeznaczeniem.
Pracowałam wtedy w szkole, byłam po licencjacie, ale zostało mi jeszcze półtora roku do magisterki. Była to bardzo ciężka zima i wraz z moją koleżanką z pracy byłyśmy już zmęczone tymi mrozami. Postanowiłyśmy więc wyjechać gdzieś na parę dni korzystając z przerwy wielkanocnej w szkole. Sprawdzałyśmy oferty tanich linii lotniczych, aż trafiłyśmy na bardzo tanie bilety do Aten. Od razu postanowiłyśmy: jedziemy! Ja byłam już wcześniej w Grecji dwa razy, ale nigdy nie miałam okazji zwiedzić stolicy. Zarezerwowałyśmy niedrogi i całkiem fajny hotel i poleciałyśmy.
Ateny zrobiły na nas ogromne wrażenie, ale po trzech dniach zwiedzania stwierdziłyśmy, że już wystarczy i że to co najważniejsze już zobaczyłyśmy. Postanowiłyśmy więc pojechać do portu i wybrać się na jednodniową wycieczkę na jakąś pobliską wyspę. Okazało się, że najbliższa wyspa, na jaką są regularne połączenia to Egina. No więc popłynęłyśmy na Eginę. Wyspa była przepiękna. Spacerowałyśmy wzdłuż wybrzeża i podziwiałyśmy widoki. W końcu postanowiłyśmy usiąść w jednej z restauracji i coś zjeść. Na przeciw tej restauracji było biuro Kosty.
Wcinałyśmy sobie przepyszny gyros z frytkami i popijałyśmy piwem, a tu nagle dosiadł się do nas jakiś facet i postawił kolejne piwo. Nie bardzo miałyśmy ochotę z nim gadać, bo wyglądał na ponad 50 lat, choć muszę przyznać, że nieźle się trzymał. Facet miał jednak świetną gadkę i nie był w ogóle nachalny. Po prostu chciał sobie z nami porozmawiać i poopowiadać nam o swojej wyspie i bardzo miło się z nim rozmawiało. Po chwili machnął ręką i zawołał swojego kolegę, który stał po drugiej stronie ulicy, bo wstydził się podejść, jak się później dowiedziałam. Chyba się domyślacie kto to był? :)
No i Kostas włączył się do rozmowy. Gdy powiedziałyśmy im, że pracujemy w szkole zapytali, czy skoro mamy wolne w wakacje nie chciałybyśmy tu przyjechać do pracy. Trochę byłyśmy sceptyczne, bo nie znałyśmy facetów. No ale zostawiłyśmy im numer, żeby zadzwonili w razie gdyby mieli dla nas jakąś propozycję pracy. I tak planowałyśmy jechać gdzieś zagranicę do pracy w wakacje. Potem okazało się, że moja koleżanka zaczęła się z kimś spotykać w Polsce, zakochała się i już nie chciała jechać. A chłopaki zadzwonili, że mają dla nas pracę w hotelu. Długo nad tym myślałam, aż w końcu zdecydowałam się, że jadę sama. Miałam pewne obawy, ale sprawdziłam ten hotel i wszystko się zgadzało. Poza tym w razie czego miałam znajomych w Atenach i gdyby coś było nie tak, na pewno by mi pomogli. Więc wyruszyłam na podbój Grecji :)
Najpierw dotarłam do Kosty biura, ale go nie było. Była córka szefa i powiedziała, że mam poczekać kilkanaście minut. Pomyślałam, że może to jego żona ;D Wkrótce przyjechał Kosta, zadzwonił do faceta od hotelu i wytłumaczył mi jak tam dotrzeć. Zapytałam go gdzie mogę kupić grecką kartę do telefonu, a on na to, że mi przywiezie wieczorem... cwaniak, znalazł sobie pretekst :)
No i tym sposobem wieczorem mieliśmy naszą pierwszą randkę. Było to 11 lipca 2005 r. Pojechaliśmy do restauracji, napiliśmy się wina, potem na taras widokowy (pięęęknie!) Świetnie nam się rozmawiało no i zakochałam się :Zakochany: No może nie tak od razu, ale na pewno byłam zauroczona. Od tej pory spotykaliśmy się codziennie przez całe lato. Ja ciężko pracowałam sprzątając hotel (oj dali mi w kość!) ale Kosta podtrzymywał mnie na duchu i dzięki niemu przetrwałam ten ciężki sezon. A już pod koniec września przeprowadziłam się do niego. W październiku wróciłam do Polski, żeby dokończyć studia i to był dla nas bardzo trudny czas. W ciągu całego roku akademickiego przyleciałam tylko raz w ferie na 2 tygodnie. Ale jakoś przetrwaliśmy, w lipcu się obroniłam i powróciłam na Eginę. I tak żyliśmy sobie razem. Zaręczyliśmy się w moje urodziny w sierpniu 2008. Tutaj was zawiodę, bo nie były to jakieś oryginalne zaręczyny. Po prostu: restauracja, pierścionek i tyle. Ale i tak się popłakałam :'( Niestety ślubu nie udało nam się zorganizować tak jak chcieliśmy. Po drodze napotykaliśmy na wiele trudności, ale w końcu dojechaliśmy do kościoła 5 lutego 2011
(http://images35.fotosik.pl/559/1b677bd9582cdb74.jpg)
powitał nas porywisty wiatr...
(http://images43.fotosik.pl/743/f349b8f7d418b2ffgen.jpg)
ale udało nam się wejść do kościoła i oto stoimy i czekamy:
(http://images49.fotosik.pl/742/383e7c2a5888f09cgen.jpg)
Moja chrześniaczka została wyznaczona, żeby ponieść obrączki. Biedactwo strasznie się stresowała!
Ale ksiądz podszedł do niej, zapytał jak ma na imie i powiedział, że bardzo ładnie wygląda i że będzie dobrze... no i dziewczynka się rozpromieniła
(http://images49.fotosik.pl/742/32f1ba5e8654f208gen.jpg)
Na zdjęciach tutaj mam już bukiet, ale wcześniej nie miałam. Okazało się, że zostawiłam w samochodzie. Trochę strachu było, bo gdy się zorientowałam tata był na chórze zapłacić śpiewaczce, a miał ze sobą klucze. No to mama szybko poleciała po niego i donieśli mi bukiet. Ale dzięki temu atmosfera została rozładowana, staliśmy tam i tylko śmieliśmy się z tej całej sytuacji :skacza: Niewiele brakowało, a poszłabym bez bukietu ;D
-
śmialiśmy :glupek:
-
Hehe...ale historia z tym Waszym poznaniem.
Normalnie jak z jakiejś książki! ;D :D
-
dopiero tu dotarłam :D
Ślicznie wyglądałaś ;) w ogóle masz bardzo miłą buzię, musisz być sympatyczną osobą :) hehe
Powiedz mi droga Bydgoszczanko, gdzie robiłaś pazurki? Bo widzę, że masz ładny french a ja nie mam jeszcze pomysłu gdzie to zrobić :)
-
Precius...możesz u mnie zrobić.
Ja robię żelki ;) :P
-
hihi powiało autoreklamą :) gdzie i za ile? :)
-
Precious witaj kochana :hello: :hello: :hello:
Dziękuję bardzo za komplementy :Serduszka:
Miłą buźkę ;D Pierwsze słyszę... ale bardzo mi miło!
No widzisz ja z tymi pazurkami też miałam przejścia. W listopadzie założyłam sobie żele i było to kiepsko zrobione...
Zaczeły odpadać i nie było sensu uzupełniać, więc trzeba było je ściągnąć. No i przez to bardzo mi się zniszczyły paznokcie i nie chciały rosnąć, a jak nawet trochę urosły to się rozdwajały i łamały. W końcu w dniu ślubu miałam króciutkie, ale nie chciałam już żeli. Na szczęście mam dość długą płytkę, więc coś się dało zrobić. Byłam w salonie przy zajezdni Błonie. Jak chcesz to prześlę ci namiary. Salon jest niepozorny, taki mały murowany domek, ale dziewczyny świetnie sobie radzą zarówno z włosami, jak i z paznokciami. Byłam u Pani Ani - fajna młoda dziewczyna. Zrobiła mi taki trochę oszukany french. Mimo, że nie miałam prawie paznokci zrobiła dużo białego na końcu, ale tak rozmazane, że wyglądało jakby paznokieć był dłuższy i nie wyglądało to sztucznie. Mogę ją polecić z czystym sumieniem. Byłam u niej kilka razy, nie tylko na ślubnym. Zresztą ona też miała ślub jakoś w marcu :) Poza tym ceny też mają bardzo niskie.
-
A mi się za to kojarzysz z moją polonistką z technikum! ;D :D
Normalnie kropla w kroplę ;)
Szczerze....to na początku myślałam ,że to ona ;D
Ale to by nie było możliwe ,bo ona wyznaje inną wiarę ;) :p
-
hihihi przeczytałam to co napisałam i sama się z siebie śmieję. Jedno proste pytanie, a ja napisałam znowu elaborat :) Wybaczcie, że się tak rozpisuje, ale ja już tak mam. Na maturze z polskiego napisałam 12 stron :P
Share3ware ;D czyli mam sobowtóra! fajnie :skacza:
-
Kurde ale Ty odwazna ze tam pojechalas sama ;) ;)
Ja bym sie chyba nie odwazyla ;) ;)
Ale super ze masz taka wspaniala historie poznania ;D ;D
i te zareczyny..niewazne w jakies formie wazne ze od serca ;D
i
-
historia jak z filmu :) rzeczywiście - przeznaczenie :)
-
Piekna historia :) i fakt, odwazna jestes, ze pojechalas sama :)
A jak bylo z jezykiem? Umialas juz wczesniej, czy dopiero sie uczylas?
-
Też mam tak, że myślę o nas - czy to na pewno był tylko przypadek? Czy nie był to z góry ustalony plan? Jestem pewna, że gdyby nie zrządzenie losu w pierwszej chwili, to nic by z tego nie wyszło, choć byśmy się znali. Była to w sumie dość prosta historia ;) W Twoim przypadku, spotkanie było tak nierealnie przypadkowe, że musiało to być przeznaczenie. ::) Na tym forum naczytałam się już wiele opowieści o tym jak się pary poznały i stwierdzam, że Twoja ma w sobie coś wyjątkowo urzekającego. Coś takiego, że się czuje - Ci ludzie zostali dla siebie stworzeni i nic ich nie rozłączy. :Serduszka:
Ja tam lubię długie wpisy. Jak następny wyjdzie na 12 stron to chętnie przeczytam ;D
-
może to zabrzmi banalnie ale urzekła mnie Wasza historia! ;D jak z filmu! to na pewno przeznaczenie :)
-
ahh piekna ta Wasza historia.. :Serduszka: :Serduszka: ..i zgodze sie z Dziewczynami- bardzo odważna z Ciebie kobietka..ja to taki cykor jestem ::) ::) no wlasnie a jak bylo z jezykiem?? po ang rozmawialiscie jak sie domyslam :P nie bylo bariery,przeszkod z tym?? :P
-
Cieszę się, że chciało wam się przeczytać i że się spodobało ;) Powiem wam, że jak czytam wasze historie, to też mi się wydają jak z filmu czy powieści i bardzo się wzruszam! Chyba każda historia miłości nadaje się na scenariusz jeśli się ją odpowiednio przedstawi.
Na początku oczywiście porozumiewaliśmy się po angielsku. Kosta świetnie zna angielski, a ja z racji wykształcenia (fil. angielska) też muszę jakoś mówić :) W hotelu, w którym pracowałam mój szef dobrze mówił po angielsku. Co prawda używał tylko 3 czasów, ale miał świetne słownictwo, więc super się dogadywaliśmy. Teraz bardzo miło wspominam tamte czasu. Pracy było bardzo dużo, codziennie byłam wykończona, ale szef był w porządku, razem jedliśmy obiady i opowiadaliśmy sobie o życiu... Ja jednak bardzo chciałam nauczyć się greckiego i dlatego od początku biegałam z notesikiem, zapisywałam nowe słowa i wypytywałam wszystkich co znaczy to czy tamto. Nawet na plaży podsłuchiwałam greckie rodziny i zapisywałam słowa :) Kostas bardzo mi pomógł w nauce języka, bo od początku starał się rozmawiać ze mną coraz więcej po grecku. Ale z początku opornie mi to szło, bo strasznie myliły mi się słowa, które są do siebie bardzo podobne i miałam z tego powodu sporo śmiesznych sytuacji.
To już ostatnie zdjęcie, które zmieściło się na fotosiku. Założę konto na jednej z tych stron, które mi poleciłyście i pokażę wam następne.
Ksiądz nas wita:
(http://images49.fotosik.pl/742/44027195bb11ebebgen.jpg)
-
Nauka greckiego :mdleje:
Podziwiam :)
-
i vive versa! ja francuskiego w życiu bym się nie nauczyła! Miałam nawet pół roku w szkole i nic z tego... umiem tylko liczyć do 10 ;D
-
Faktycznie taka niecodzienna ta Wasza historia poznania :) szczerze podziwiam za próbę czasu, ja nigdy nie mogę sobie wyobrazić takiej rozłaki, osobiście mam wrażenie, że uschłabym z tęsknoty.
Widzę, że u Was było zamieszanie od rana w dzień ślubu, ja już się boję Naszego Dnia. Co prawda w domu będzie 4-5 osób, ale i tak sie boje zamieszania.
Zazdroszczam Ci tej Grecji, tego słoneczka ehh :)
Masz jakieś fajne namiary jeśli chcielibyśmy jechać tam na wakacje ? Przez Internet trochę boję się szukać, bo nie wiem czy wszystko zrouzmiem i czy się dogadam. Kto wie, może się kiedyś z szanownym przyszłym wybierzemy :)
-
Ale romantyczna historia poznania :Serduszka:
-
Precious, jeśli chodzi o wakacje to jasne, że mam namiary. Najlepiej napisz mi na priv czego konkretnie oczekujecie: na jak długo, jaki termin mniej więcej (w sierpniu jest drożej, bo wszyscy mają full, ale w innych miesiącach można się dogadać), czy spokojna okolica, czy raczej kurort, pokoje czy hotel... i co tam jeszcze chcecie. Kosta ma tu dużo znajomych, którzy wynajmują pokoje więc mogę popytać, albo prześlę ci jakieś linki :)
Ale to tylko na naszej wyspie. Jakbyście chcieli gdzie indziej to nie bardzo się orientuję.
Żeby do nas przyjechać to byście musieli lecieć do Aten i potem godzinkę promem. Można lecieć z Bydgoszczy z przesiadką w W-wie LOTem - mają teraz całkiem fajne promocje. Jakoś w środę popołudniu są "gorące środy" i można dorwać tańsze bilety.
Takie rozstania są trudne, ale wzmacniają związek i jak przyjemnie się potem wita po tak długim rozstaniu :hopsa:
A jeśli chodzi o zamieszanie, to niestety tak to jest, że chociażby wszystko było zapięte na ostatni guzik, to i tak zawsze braknie czasu w dzień ślubu i musi coś wyskoczyć. Trzeba po prostu brać to na spokojnie, bo nerwy nic nie pomogą. Ja stwierdziłam, że co by się nie działo, to i tak o 15.00 będziemy stali przed ołtarzem i w ten sposób się uspokajałam :) A ty też masz o 15.00?
-
No tak, tak też mamy na 15:00 :boje_sie: :boje_sie: :boje_sie: :boje_sie:
Jak to u Was wyglądało czasowo ? o kótrej wstaliście ? Ja mam na 9 fryzjera, ale się już cykam tego wszystkiego :)
Wiesz jesli chodzi o wakacje to myślę, że na przyszłe dopiero gdzieś się wybierzemy, ale zawsze warto wiedziec co i jak :) a jak u Was jest zimą? jaka pogoda?
-
spoko, jak będziesz chciała to pisz. Zimą pogoda raczej nie na kąpanie w morzu :) ale i tak zawsze dużo cieplej niż w Polsce. Zależy jaki miesiąc. Czasem w styczniu potrafi być 25 stopni, ale następnego dnia już może lać :( Więc niepewna pogoda, ale np. październik jest ok, nawet na opalanie i kąpanie i od maja już też...
Oj powiem ci, że na 9 fryzjer to może być trochę późno. Ja miłam na 8.00 fryzjera, 10.30 makijaż i ok. 12 byłam w domu. W sumie może nie cały czas biegałam, najpierw ociągałam się z ubieraniem, wypiłam kawkę, pochodziłam, pogadałam, więc troche czasu może straciłam niepotrzebnie. ALe potem co chwile coś było: a to fotograf przyjechał, a to goście (tylko 2 os.) - trzeba było powitać ... i moją suknie się długo ubierało, no i pod koniec było tak na styk, chociaż nie aż tak, żebyśmy mieli nie zdążyć. W sumie wszystko zależy od organizacji. Najlepiej dzień wcześniej przygotowac sobie wszystko do ubrania, żeby nie szukać pończoch czy biżuterii, spakować się (bo ja biegałam jeszcze w dzień ślubu i pakowałam i połowę zapomniałam :) - no chyba, że nie śpicie tam przy sali.
Zależy też jakie masz odległości. Ja miałam fryzjera na glinkach (białogardzka) a makijaż na r. grunwaldzkim, więc trzeba było trochę pojeździć.
-
też bym mogła prosić o jakieś namiary? myślimy właśnie z A., żeby w podróż poślubną wybrać się do Grecji ;) będę bardzo wdzięczna :)
-
Smoczyca, poszło na priv. :)
-
To ja też poproszę jeśli można :) też bym chciała pojechać do Grecji ::)
-
ja to caly czas mam wrazenie,ze czytam ksiazke ;D szybko po pracy biegne do domu, wlaczam kompa i zasiadam do lektury :) fajnie to wszystko opisujesz. Widziasz, anulka,az do grecji musialas wyjechac,zeby sie zakochac :) a ja do londynu :D no ale coz ,milosc nie wybiera, przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie...
-
Anulka, powiem Ci, że jestem pod wielkim wrażeniem Twojej odwagi! Wyjechać tak do obcego kraju, bez jakichś większych znajomości, i do tego jeszcze sama.. No naprawdę trzeba mieć "jaja" ;D
Wielki szacunek ode mnie! ;D
Dobrze, że się nie zawahałaś, dzięki swojej odwadze masz pracę w pięknym kraju i to co najważniejsze - MIŁOŚĆ SWOJEGO ŻYCIA U BOKU...
Naprawdę przeczytałam Waszą historię na jednym wdechu - jest fantastyczna!!!!! Jedna z najpiękniejszych o jakich słyszałam, zdecydowanie na podium :Najlepszy:
I cieszę się, że dużo piszesz, bo rewelacyjnie się czyta :) Dzięki temu, że jest obszernie, można poznać Twoje myśli i odczucia, emanuje w nich wielkim ciepłem... naprawdę czyta się jak dobrą powieść :-*
Że tak powiem - wciągnęłaś mnie na amen ;D Mam nadzieję, że po relacji będzie też żonkowy ;)
-
anulka ja mam na 9 fryzjera i na 11 makijażystkę, ale w domu, najpierw maluje moją świadkową a mnie na końcu, później już "tylko" sie ubrać :)
Ja jestem dobrej myśli, ale powiem szczerze, że ta 9 wynika stąd, że ja nienawidzę rano wstawać :P i od razu mam wtedy worki pod oczami, więc sobie odpuściłam pobudkę o 7 :)
Wszystko mam w marę w okolicy a kościół z płotem osiedla, więc nie muszę doliczać nigdzie dużo czasu na przejazd. Po drodze od fryzjera muszę tylko bukiet odebrać i wsio ... chyba.
Chcieliśmy jeszcze w dzień ślubu jechać na cmentarz na grób mojego (przyszłego) teścia, ale nie wiem czy się wyrobimy... najwyżej pojedziemy dzień przed, zobaczymy jak się wyrobimy.
A no i śpimy przy sali, faktycznie, ale w ogóle nie myślałam o tym, że trzeba się jakoś spakować :P Masz rację :) kosmetyki i tak spakuję w dzień ślubu jedynie ubrania mogę naszykować wcześniej :)
-
Ależ na strasznie długo was opuściłam !!
Ale musicie zrozumieć... miałam dużo pracy.
Przez weekend nadrobię zaległe wątki i odpowiem forumkom, które pytały o wakacje (o ile nie trafi mi się znowu jakiś mega projekt, ale postaram się :)
Dziękuję wam za tak miłe słowa. Nawet nie wiecie jak potraficie mi poprawić nastrój! Fajnie, że jesteście :przytul:
Precious, spoko zdążysz. Kwestia organizacji. A jeśli masz makijaż w domku to tym lepiej, na pewno znajdziesz jeszcze czas żeby wypić kawkę i trochę się odstresować.
Dobrze by było gdybyście pojechali jeszcze na cmentarz do teścia. Na pewno dla PMa to bardzo ważne i byłoby mu miło gdybyś mimo nawału przygotowań znalazła jeszcze na to czas. My niestety nie mogliśmy odwiedzić grobu teścia, bo jest ładnych parę tysięcy km stąd :(
Kurcze, pewnie sobie o mnie pomyślałyście, że ja taka lekkomyślna byłam, że wyjechałam :o Wiem, że tak to brzmi, ale ja byłam dobrze przygotowana na wszelką ewentualność. Miałam plan B, a nawet plan C :)
-
no nareszcie się odzywasz bo słyszałam że w Grecji było trzęsienie ziemi i od razu sobie o Tobie pomyślałam...
::)
a jak będziesz miała czas to mam nadzieję, że pokazesz nam jeszcze jakieś zdjęcia i dokończysz relacyjkę :)
-
Jasne Daisy :) będę dalej pisać, nie spisujcie mnie tak szybko na straty :)
W tym tygodniu postawiłam sobię pracę za priorytet i dzięki temu udało mi się skończyć tłumaczenie przed zaplanowanym terminem i mam wolny weekend :skacza:
A że forum mnie bardzo wciąga, to możecie liczyć na kolejną dawkę zdjęć i opowieści :)
Faktycznie było trzęsienie na Krecie (6 stopni w skali Richtera), a to jest daleko od nas. Mimo to ja jako chyba jedyna coś odczułam. Siedziałam przy kompie i nagle zakręciło mi się w głowie i poczułam się dziwnie i nawet sobie pomyślałam: co to? trzęsienie? ale zaraz przeszło. Nic się nie zatrzęsło, tylko trochę mi zawirowało w głowie. Powiedziałam mężusiowi to się śmiał, że co prawda było trzęsienie na Krecie, ale ja nie mogłam tego odczuć, bo u nas nic się nie trzęsło. A potem w tv mówili, że trzęsienie było nawet nieznacznie odczuwalne w Atenach, więc coś w tym było :)
Generalnie w naszym regionie nie zdarzają się trzęsienia, epicentrum jest przeważnie daleko, ale ja jestem jakoś dziwnie wrażliwa. Czasem mówię mężowi, że chyba było trzęsienie, a on patrzy na mnie zdziwiony, a potem mówią w tv, że było gdzieś tam dalej :)
Raz tylko doświadczyłam takiego prawdziwego wstrząsu. Nagle zaczął się ruszać garnek na kuchence i denko dzwoniło uderzając o garnek. Nie wiedziałam o co chodzi. Stanełam w rozkroku na środku pokoju i czekałam z przerażeniem, ale zaraz się skończyło :)
Przepraszam za błędy i kiepską składnię jakby co, ale wypiłam dziś 3 szklaneczki winka hihihi
-
Nigdy nie chcialabym doswiadczyc trzesienia ziemi, nigdy!
Wiec uwazaj na siebie :)
Czekam z niecierpliwoscia na dalsza czesc relacji ;D
-
uu wow trzesienie ziemi :o jak tylko sobie wyobraze ze moglabym doswiadczyc tego czegos ::) to panika wzbiera sie we mnie >:( masakra :-[
no to czekamy na cd relacji ;D
-
dziewuchy, przepraszam was, że nie napisałam nic w weekend, ale tyyyle się wydarzyło! I nie mam teraz do tego głowy!
Otóż dowiedziałam się, że będziemy mieli dzidzię :o
Ale numer!
-
ale fajnie :)
moje gratulacje :)
-
Superrrr Anulka to serdeczne gratulacje :):) jaka miła wiadomość :D
-
Gratulejszyn :D
-
WOW, no to gratulacje :D
-
Ale super! ;D Gratulacje!
-
gratuluje, to super nowina :) ale chyba jestes troche zaskoczona??
-
:skacza: gratulacje !!!!!!
-
Dziękuje dziewczyny! Nooo trochę zaskoczona to mało powiedziane ;D
To był pierwszy miesiąc naszych prób, a nawet nie prób, tylko po prostu stwierxziliśmy, że nie będziemy się zabezpieczać i "co Bóg da..." ALe byliśmy prawie pewni, że nic z tego nie bedzie, bo u mężusia wykryli pewne schorzenie, które obniża płodność. Po prostym zabiegu laparoskopowym miało zostać to usunięte i już byłby w pełni płodny, ale jeszcze nie zdążył się wybrać na ten zabieg. No wiec stwierdzilismy, ze sprobujemy, ale nie liczylismy na nic. Oczywiście obniżona płodność nie znaczy żadna, ale żeby tak od razu!
Nie spodziewałam się tego, ale wyszło po prostu w idealnym momencie. Lepszego czasu być nie mogło, bo wypada, że urodzę w grudniu, a wtedy mężuś nie pracuje i będziemy mogli posiedzieć w Polsce od listopada (ja moze polece juz w pazdzierniku, bo potem mogą mnie nie wpuścić do samolotu) do końca lutego spokojnie. Super po prostu, jestem taka szczęśliwa :skacza: Ale jeszcze trochę otłumaniona tym wszystkim, jakoś to jeszcze do mnie nie dociera. Chociaż powiem wam, że wiedziałam od razu, że jestem w ciąży, czułam to już w pierwszych dniach, ale przekonywałam siebie, że mi sie wydaje. O mało nie zignorowaliśmy wyniku testu, bo pierwszy zrobiłam wieczorem i wyszła bardzo blada ta druga kreska, ale powtórzyłam rano i juz wyszła taka wyraźna, że nie da się zaprzeczyć!
-
ooo wow cudowna wiadomosc !!! :brewki: :brawo_2: :Wzruszony: ..moje gratulacje !! :skacza: :skacza: :skacza:
-
Aniu GRATULUJE to wspaniala wiadomosc! ;D ;D ;D
-
REWELACJA!!! Gratulacje wielkie!!
-
gratulacje! :brawo_2:
-
Nadrobiłam całą relacje - pięknie razem wyglądacie. Super futerko miałaś.
Oczywiście gratuluje dwóch kresek na teście :) :)
-
eovina :hello: :hello: :hello:
Witam i dziękuję ;D
Dzisiaj byłam u lekarza i zobaczyłam nasza fasoleczkę. Ma dopiero 0,5 cm. Lekarz uprzedzał, że jest bardzo wcześnie i możemy nic nie zobaczyć, ale jednak się udało
:skacza: :skacza: :skacza:
Na razie to tylko pęcherzyk, ale zawsze coś
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/20110407442.jpg)
No więc wypadałoby powrócić pamięcią do dnia naszego ślubu :)
Idziemy do ołtarza
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2188.jpg)
I w tym momencie po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że moja suknia jest za długa. Przymiarka była ok. 10 dni przed ślubem i widocznie od tego czasu troszeczkę schudłam, więc suknia mi zjechała. Niestety PM chyba bał się księdza i pędził szybko za nim, a nie wziął pod uwagę, że mi się tu suknia pląta pod nogami. Mało tego! ten dywan "fałdował się" i o mało się przez to nie przewróciłam. Z tego właśnie się tak chichram na tym zdjęciu. Na szczęście po kilku szarpnięciach ręką PM zwolnił trochę i jakoś dotarliśmy do ołtarza
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2240.jpg)
Trochę zdenerwowało mnie to, że tak daleko postawili nasze krzesła ??? Nie mogliśmy się trzymać za ręce :(
Teraz jak o tym myślę, to żałuję, że po prostu sami sobie nie przestawiliśmy, ale wtedy jakoś o tym nie pomyślałam.
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2236.jpg)
-
Też bym się zdenerwowała krzesłami >:( W moim kościele nie podoba mi się to jak ustawiają krzesła, bo krzesła świadków stoją bezpośrednio za młodymi i świadkowie zasłaniają młodych ::) Może uznacie mnie za Bridezillę, ale mnie to denerwuje, że na zdjęciach od tyłu nie będzie nas widać ;)
Ale heca z suknią :D Udało się później poprawić?
No i najważniejsze - śliczna fasolka ;D
-
:brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :skacza: :skacza: :skacza:
Gratuluje fasolki!!!
-
Gratulacje :) Super nowina z tą ciąża :) :*
A co do krzeseł, to ja bym je przestawiła, tak mi się przynajmniej wydaje. Mam nadzieję, że przed naszym ślubem uda nam się popodglądac czyjśc ślub w naszym kościele i będziemy mieć wtedy ogląd na sprawę.
-
Ale wieści z Fasolinką! ;D :)
No świetna niespodzianka! :)
Ale numer z tą suknią :)
Ale dałaś radę dojść do celu ;)
A z tymi krzesłami to bym się wkurzyła na maksa! >:(
Nie wyobrażam sobie ślubu bez trzymania mojego narzeczonego za rękę. :)
Taaaakie emocje ::) ;)
-
Faktycznie z tymi krzesłami trochę lipa. Ale tak to jest nigdy nie da się wszystkiego dopilnować.
Pierwsze zdjęcie fasolki cudne :)
-
Łoł, kurcze, ale szybko zafasolkowaliście :D
Gratuluję :)
Rzuć w nas może świeżymi fluidkami ;)
-
gratuluję
jak mieszkalam na Cyprze to dwa razy tez przezylam trzesienie ziemi. Dziwne uczucie, mimo że tez nie bylo duże ::)
-
WYbaczcie, że tak rzadko piszę, ale dzidzia daje mi się we znaki. Wczoraj nie byłam w ogóle w stanie wstać z łóżka. BUdziłam się i zasypiałam,zawroty głowy, straszne mdłości! Całymi dniami bym tylko spała. Mam wszelkie możliwe objawy. Raz jest lepszy dzień raz gorszy, ale generalnie nasze dzieciątko nie daje o sobie zapomnieć. Dziś już się czuję trochę lepiej i nawet udało mi się trochę popracować.
beaberry no faktycznie jesteś bridezilla ;D Ja nie wiem jak to się stało, że nic nie zrobiłam z tym, ale to chyba z tych emocji i jeszcze ta suknia mi się plątała pod nogami! A PM to w ogóle na to nie zwrócił uwagi, bo był pierwszy raz na ślubie, a chyba 3 raz w ogóle w kościele, więc myślał, że tak musi być i za bardzo się denerwował tym, czy dobrze wypowie przysięgę, żeby zwracać uwagę na takie rzeczy :)
W ogóle to chyba najbrzydszy kościół w bydgoszczy. Moi rodzice odradzali mi, ale to mój kościół parafialny, a że czasu mieliśmy mało, to nie mieliśmy wyboru.Gdzie indziej nie zdążylibyśmy załatwić. Ksiądz nie pozwolił stroić na własną rękę i zapewniał, że oni stroją, a ustrojenie było fatalne. Dobrze,że dokupiliśmy sporo kwiatów na ołtarz i po bokach, ale i tak nie było specjalnie tego widać. Mniejsza o to. Jakoś aż tak mi to nie przeszkadzało. Ważne, że byliśmy my przed ołtarzem :)
Na szczęście śpiew i skrzypki stworzyły tak cudowną atmosferę, że nadrobiło się te niedociągnięcia i goście mieli łzy w oczach, zwłaszcza przy "Ave Maria" :'(
Kaasiu przesyłam pozytywne fluidy :Zakochany: Powodzenia! i nie myślcie za dużo tym, bo jak się tak bardzo chce i stresuje tym, to nie wychodzi...
Kasia* :hello: mieszkałaś na Cyprze? Cypryjczycy to bardzo fajni ludzie :) I z takim fajnym śpiewającym akcentem mówią po grecku ;D
A teraz jeszcze kilka zdjęć z kościoła
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2202.jpg)
strasznie zimno było w kościele. Pewnie włączyli ogrzewanie parę minut przed ślubem. Na płycie widać nawet jak stoimy i leci nam para z ust. Ja w ogóle tego zimna nie czułam z tych emocji, ale PM marzł strasznie. Pod koniec już się nagrzało, ale powinni byli trochę wcześniej jednak włączyć.
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2198.jpg)
No i przysięga. PM był tak przejęty, że patrzył na księdza zamiast na mnie, pewnie bał się, że niedosłyszy, ale szarpnęłam go odpowiednio za rękę i zorientował się, i potem już patrzył mi w oczy :)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2208.jpg)
obrączki
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2228.jpg)
tutaj ja się trochę zakręciłam i wyszedł na jaw mój odwieczny problem z rozpoznawaniem która ręka prawa, a która lewa. Ksiądz podpowiedział mi, że mam wziąć prawą rękę narzeczonego.
Gdy byłam mała i nie potrafiłam rozróżniać kierunków zorientowałam się, że na jednej ręce mam bliznę, więc zapytałam mamy jaka to ręka, a ona powiedziała mi, że lewa. No i od tej pory zawsze gdy ktoś na przykład mówi spójrz na lewo, ja odruchowo spoglądam na rękę, nawet gdy jest ciemno. Mimo, że przeważnie wiem która to strona, ale już mam taki odruch, że muszę spojrzeć.
No więc na ślubie też trzeba było spojrzeć na rękę, ale tu było to bardziej skomplikowane, bo to miała być jego prawa. Normalnie bym pewnie wiedziała, ale tak się tym zestresowałam, że z tego wszystkiego zaczełam "strzelać" złapałam za jedną rękę, potem za drugą, potem znowu tę pierwszą, aż w końcu ksiądz wyciągnął odpowiednią rękę PMa i mi ją podał.
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2225.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2210.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2199.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2275.jpg)
podpisujemy
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2293.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2300.jpg)
-
tak w sumie spedzilam tam dwa lata ;)
-
Tez mam problem z rekami ;D Mowie prawa, pokazuje lewa itd ;D
-
No kochana,to musisz się dobrze przygotować ;D
Rozkładóweczka z kościoła:
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/n04.jpg)
i wychodzimy... a tu straaaaaaaaaaaaszny wiatr. Powiem wam, że tak strasznie zawiało akurat w momencie, kiedy wyszliśmy. Wcześniej aż tak nie było! No ale podobno wiatr oznacza obecność Ducha Świętego, więc miejmy nadzieję, że to dobry znak.
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2308.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2313.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2317.jpg)
Mieliśmy 4 tuby czerwonych serc do wystrzelenia. Niestety gdy tylko zostały wystrzelone, zwiało je na bok :) No ale kilka widać na zdjęciach
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2319.jpg)
Było też podejście do zdjęcia grupowego, ale ludzi "rozwiewał" wiatr i nie udało się
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2328.jpg)
W trakcie życzeń niektórzy goście oberwali z welona, tak wiało :szczeka:
a czasem nawet welon znajdował się w pozycji pionowej
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2331.jpg)
albo na drzewie
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2371.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2358.jpg)
No i koniec życzeń :) idziemy do samochodu
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2397.jpg)
You may kiss the bride :)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2402.jpg)
[/color]
-
welon w pionie the best ;D
-
hehehe rewelacyjne foteczki ;D no i faktycznie wiaaatr byl masakryczny :P
-
ale wiatr! :D ale jakie macie dzięki temu oryginalne foteczki! :)
-
rewelacyjne futerko suknia i welonek!
ciesze się z waszej fasolki, gratulacje!!!!:))))
-
O kurde ale wialo :o :o
ale zdjecia macie super ;D ;D
welon w pionie wygrywa :Najlepszy: :Najlepszy:
-
hehehe dzięki dziewczyny ;D No tak, przynajmniej oryginalne. Planując ślub w lutym obawiałam się mrozu, takiego wiatru się nie spodziewałam :szczeka:
Dziś mam dużo pracy, więc na razie nie będę wklejać zdjęć. Musze skończyć jak najszybciej, żeby w święta nie siedzieć przed kompem...
Znowu miałam dziś dylemat co tu zrobić na obiad, żebym mogła to zjeść, bo na widok większości jedzenia robi mi się niedobrze i oddaję moją porcję mężusiowi, a on się denerwuje i krzyczy na mnie, że zagłodzę dziecko :twisted: :twisted: :twisted:
No i wpadłam na zupę pomidorową! To mogę jeść ;D Właśnie się pichci... Wydaje mi się, że mój organizm zachowuje się jakby wiecznie miał kaca. Czuje się jakbym wczoraj wypiła butelkę wina, albo więcej. Rano budzę się z bólem głowy, mięśni i ogólnym zmęczeniem, zgaga, wymioty itp. Może w związku z tym mogę jeść tylko to co się je na kaca ;D
-
Może w związku z tym mogę jeść tylko to co się je na kaca ;D
:mdleje: :mdleje:
-
jak ja mam kaca to mogę jeść najwyżej... sucharki ;)
-
O! sucharki też mogę ;D
za 12 dni lecę do Polski :skacza: :skacza: :skacza:
-
PUK! PUK!!!
Anulka, gdzie sie podziewasz?
Jak sie czujesz? :)
-
A co? mam pisać pod sobą? ;D
Nie no zaglądam od czasu do czasu na forum i podczytuje wasze wątki, ale nie bardzo mam czas pisać, albo wklejać zdjęcia.
Ostatnio mieliśmy trochę problemów z bratem mojego męża (tym, który nie przyjechał na ślub). Ma pracować na moim miejscu w tym sezonie, ale nie bardzo chce słuchać kiedy ja próbuje mu przekazać trochę wiedzy i twierdzi, że on wie lepiej. No i w końcu przed samym weekendem majowym (podczas którego spodziewaliśmy się nawału pracy) on stwierdził, że ma nas już dość i on wyjeżdża. Na początku go nawet prosiłam, żeby został, ale w końcu przestałam, powiedziałam, że mamy już kogoś na jego miejsce (żeby sobie nie myślał, że jest niezastąpiony) i poprosiłam, żeby w takim razie zabrał trochę zdjęć ze ślubu dla mamy. On tak popatrzył na te zdjęcia, przejrzał kilka i mówi: a ja tego brać nie będę! No to pytam go: a dlaczego? A on na to: No nie, bo to ciężkie i odrzucił zdjęcia na stół. No to ja na to: no trudno, wyślemy pocztą.
W końcu okazało się, że nie wyjechał. Chciał po prostu żebyśmy go błagali!
A jak przyjechał, to ani gratulacji ani nic! Kosta puścił mu film (teledysk skrótowy - 5 min.) to już w połowie się znudził. Ja mu trochę wyrzutów zrobiłam, że nie był na ślubie i mówiłam, że przede wszystkim mam żal z tego powodu, że przez to nie było też jego mamy, bo sama nie mogła lecieć (międzylądowania, brak znajomości języków obcych, podeszły wiek), a on na to, że jego mama nie może nigdzie jeżdzić, bo jej się robi niedobrze. A ja dobrze wiem, że ona bardzo chciała i jakoś by dała radę!
A poza tym zamieszkał z nami i cały dom śmierdział jego skarpetami, co na moje mdłości niezbyt korzystnie wpływało. No ale na szczęście już się wyniósł ;)
A pojutrze (a właściwie jutro w nocy) lecę do Polski :) Trochę głupio, bo o 4.25 mam lot, a z wyspy ostatni prom o 19.15, więc cała nocka z głowy, ale mężuś zadeklarował, że pojedzie ze mną na lotnisko, i wróci pierwszym rannym promem. Trochę mi go żal, że też nie prześpi nocki, ale nie chciał słuchać, że pojade sama, bo przecież jestem w ciąży i nie będę dzwigać walizki. Kochany jest mój mężuś :Zakochany:
Mam nadzieję, że jego brat chociaż na parę rannych godzin go zastąpi w pracy, żeby mógł się przespać. Chociaż nie wiadomo.
Myślę, że jakoś przetrzymam podróż. Parę dni temu miałam taką kulminację objawów, że wymiotowałam bez przerwy przez dwa dni. Teraz już jest lepiej i wymiotuje "tylko" raz rano :)
Wybaczcie moje marudzenie, ale myślę, że można to usprawiedliwić stanem błogosławionym ;D
-
Niezle macie przeboje z tym bratem...Wez go kopnij w tylek, szkoda twoich nerwow :)
Fajnie, ze lecisz do kraju :) szkoda tylko, ze to polaczenie takie fatalne.
No i mam nadzieje, ze mdlosci Ci niedlugo przejda. Ktory to juz tydzien?
-
dzięki kochana ;D
No połączenie nie jest takie znowu fatalne, bo lecę do Bydgoszczy z międzylądowaniem w W-wie i jest tylko godzina przerwy między lotami, więc jakoś o 8 rano(muszę jeszcze sprawdzić, ale jakoś tak) jestem w domu. Mogłam lecieć w dzień, ale tylko do Warszawy, a potem 5 godzin pociągiem do Bydgoszczy, więc tak chyba lepiej, tylko że w nocy :( no ale damy radę.
5 maja rozpoczynam trzeci miesiąc :) W Polsce porobię badania, zapiszę się na poród do szpitala, załatwię sprawy papierkowe związane ze zmianą nazwiska, no i 8 maja jest komunia mojej chrześniaczki. Posiedzę co najmniej 3 tygodnie.
Jednak się zmobilizowałam i przygotowałam dla was kilka kolejnych zdjęć, więc mogę dopisać troszkę do relacji.
No więc z kościoła pojechaliśmy do restauracji. Kamerzysta dał nam do samochodu małą kamerę, którą mogliśmy sami siebie nagrywać. Bardzo fajny pomysł i fajny materiał z tego wyszedł. W samochodzie opadły emocje, więc już wszyscy byli uśmiechnięci i rozbawieni i miło upłynęła nam droga dzięki kamerce.
A tutaj już restauracja:
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2411.jpg)
i wchodzimy:
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2416.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2418.jpg)
i niestety za wcześnie przybyliśmy, bo jeszcze goście nie zdążyli się "rozpłaszczyć" i musieliśmy czekać z chlebem i solą
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2420.jpg)
aż w końcu się zrobiło śmiesznie od tego czekania
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2425.jpg)
na szczęście w końcu wszyscy goście przybyli, zjedliśmy chleb i sól, wypiliśmy szampana i rzucamy za siebie
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2458.jpg)
...i lecimy sprzątać
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2462.jpg)
Pan Młody się przyłożył, aż ktoś z gości krzyknął: Ma chłopak wprawę :)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2465.jpg)
Zasiedliśmy do stołu, a babcia już przy rosole zaczęła "atakować" PM swoimi opowieściami, gratulacjami itp :) Kochana babcia jest przekonana, że skoro PM potrafi sklecić parę zdań po polsku, to rozumie wszystko co się do niego mówi i opowiada i opowiada :) a PM tylko odpowiada: tak, tak, dobrze, masz rację... No więc jakoś się dogadają
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2478.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2484.jpg)
Pierwszy toast:
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2492.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2494.jpg)
-
To faktycznie polaczenie nie takie zle, tylko ta godzina :)
A czemu wszystkie badania robisz w Polsce,a nie Grecji? Rodzic tez chcesz w Polsce?
Z kim siedzieliscie przy stole? Fajne fotki :)
-
Rodzić chcę w Polsce, bo w grudniu nie mamy tu nic do roboty (nie ma turystów, mąż nie pracuje - w sumie jak chce to może, bo jakiś klient zawsze się trafi, ale nie koniecznie). Poza tym ja to bym się chyba tu zanudziła. W Polsce mam rodzinę do pomocy i znajomych, a tu nie bardzo. Nawet koleżanki z Polski przeważnie zimą jadą do kraju. A wyspa zimą zamiera :) Pierwsze badania zrobiłam tutaj, ale muszę też w Polsce, bo chcę rodzić w PL, więc dobrze, żeby chociaż część badań była zrobiona tam, a zresztą jest chyba nawet taki wymóg, żeby dostać macierzyński i becikowe, a ja mam działalność w Polsce (chociaż pracuję przez internet), więc z Polskich zasiłków będę korzystać. Tutaj raczej w tym roku już nie będę zatrudniona, bo w moim stanie nie za bardzo się nadaję do wypożyczania różnych pojazdów, nawet skuterem się trochę boję jeździć w ciąży, bo podobno nie powinno się po dziurach itp. Nie wspominając już o godzinach pracy - dzień w dzień od rana do wieczora w sezonie (ze sjestą co prawda, ale nie zawsze). W godzinach, w których nie było ruchu mogłam siedzieć przy komputerze i tłumaczyć i to było dobre, bo udawało mi się połączyć dwie prace. No trudno trzeba będzie jednak trochę przystopować i skupić się na tłumaczeniach, a potem ewentualnie zwolnienie i macierzyński... Na pewno trochę będę pomagać mężowi w biurze, może na krótki okres w szczycie sezonu będę full time, ale zobaczymy jak się będę czuła. W każdym razie poród na pewno w Polsce :)
Zresztą nie mam za bardzo zaufania do greckich lekarzy, a poza tym u nas na wyspie nie ma szpitala położniczego i trzeba rodzić w Atenach. Bałabym, że zacznie się wcześniej i na przykład w nocy i co wtedy? Inne kobiety zazwyczaj jadą tydzień wcześniej do Aten i mieszkają u rodziny albo w hotelu i czekają aż się zacznie. Ja jednak wolę w Polsce. Mam tam rodziców, rodzinę, przyjaciół...
-
I juz wszystko wiem :)
Jak macie mozliwosc byc w Polsce dluzej, to super sprawa :) Zawsze Ci mama moze troszke pomoc :)
Zabierz ze soba do Polski (teraz) cieple ciuchy, bo mi rodzice narzekaja, ze zimno sie zrobilo :)
-
No jest zimno, jest. Ubierz się ciepło ;)
Ale dziad z tego szwagra. No normalnie można tylko pozazdrościć ;D
Pewnie, że jesteś usprawiedliwiona z narzekań. Stan błogosławiony zobowiązuje :D No i zupełnie zrozumiałe, że chcesz rodzić w Polsce, wśród bliskich. Super, że masz taka możliwość.
-
uwielbiam twoja fotorelacje ;D ;D
marudz nam ile chciesz ;)masz do tego pelne prawo :)
fajnie ze chcesz rodzic w Polsce,zawsze to najlepiej byc blisko najlbizszych ;D ;D ;)
a odnosnie Twojego szwagra to jakis..niepowazny czlowiek,
tylko w tylek takiego kopnac ??? ???
-
Jak podroz minela?
-
trzeci miesiąc? :o jejku jak ten czas leci
-
pięknie wyglądaliście :) a Kostas nie był zdziwiony, że ledwo sie wesele zaczęło a już musicie sprzątać? ;) ;D
-
Babcie już tak maja ;)
Ślicznie było ozdobione Wasze autko :)
-
Jestem, jestem :hello: Troszeczkę was zaniedbałam ostatnio, ale dużo się działo :)
Doleciałam jakoś w środę. Nie było tak źle. Dobrze, że Kosta pojechał ze mną. Jakoś czas nam zleciał. Udało nam się znależć na lotnisku kafejkę, w której ja mogłam się położyć na kanapie, a Kosta oglądał mecz. Nawet się trochę przespałam. W samolocie do Wawy przespałam mniej więcej połowę lotu. W warszawie oczywiście mnie "obmacali". Pewnie celniczka myślała, że ukrywam coś na brzuchu :) W samolocie do Bydgoszczy już jednak poczułam się niezbyt dobrze. Zaczęły się poranne mdłości i pobolewał mnie brzuch, ale to tylko 45 minut, więc jakoś wytrzymałam. Trochę miałam stracha, że to skutki lotu i że może zaszkodzić dzidzi, ale jak tylko w domu się położyłam, od razu przeszło. Po prostu za długo byłam na nogach i organizm się męczy. Generalnie podróż minęła całkiem dobrze. Rano się trochę przespałam i po paru godzinach czułam się świetnie. Na drugi dzień spotkałam się ze świadkową. Poszłyśmy na lody na WYspę Młyńską i na kebaba. A wczoraj byłam na komunii u mojej chrześnicy. Było przepięknie. Kupiłam jej komórkę dotykową (z różowym tylnym panelem). Dziecko oszalało ze szczęścia! Podejrzewam, że będzie nawet spać z tym telefonem :)
Dzisiaj za to zaczyna mnie atakować przeziębienie. Walczę domowymi sposobami, ale jak znam siebie, to nie będzie łatwo. No ale wolę się nie martwić na zapas. Poleżę dziś i jutro, może jednak przejdzie. Jak zwykle ta sama historia! Tak na mnie działa polski klimat :mdleje:
kaasia dzieki! te kwiatki sama robiłam z organzą i przyssawkami, a w dzień ślubu PM instalował całą dekorację walcząc z wiatrem :)
Daisy87, no był zdziwiony, ale bardzo mu się to podobało :wink:
A teraz pierwszy taniec:
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2508.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2517-2.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2524.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2543.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2604.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2593.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2597.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2599.jpg)
-
no, no pieknie sie prezentujecie w tancu ;D
i kuruj sie kochana :-*
-
Duzo zdrowka :)
Pieknie pierwszy taniec wyglada na zdjeciach!!!
-
To był właściwie pierwszy i drugi. Pierwszy mieliśmy wybrany, ale gdy dj poprosił nas do tańca, to dopiero wtedy sobie przypomniałam, że zapomnieliśmy poćwiczyć. Spróbowaliśmy tylko raz miesiąc przed ślubem. W ogóle PM nie potrafił kompletnie tańczyć na 3 i innych takich naszych polskich, ale świadkowa z nim poćwiczyła 2 razy i szybko podłapał.
Pierwszy taniec był kompletną improwizacją. Potem dj puścił szybszą piosenkę i zaczęliśmy się wygłupiać. Wszyscy myśleli, że to mieliśmy zaplanowane, ale nie - tak jakoś wyszło.
Jeśli klikniecie na link poniżej pojawi się filmik z naszego tańca na sam koniec wesela. DJ puścił nam jeszcze raz pierwszą piosenkę. Są tam też przejścia do pierwszego tańca i obrazki z całego wesela.
http://vimeo.com/21010596
-
Ślicznie wyglądaliście :)
A ja jestem cały czas zakochana w Twoim welonie.
Przepięknie się mienił w tych światłach :)
Ja lubię wszystko co się świeci :D :Serduszka:
-
Pieknie!!!
-
obejrzalam wszystkie filmiki,cudownie wygladaliscie ;D tacy szczesliwi,zakochani :D
-
super filmiki :) bardzo mi się podoba Wasza czołówka :) jest taka... bydgoska ;)
-
Czesc Anulka, co u Ciebie nowego? Jestes jeszcze w Polsce?
-
jestem, jestem :hello: no chyba musicie mi przywalić :Kill:
Cieszę się, że filmiki się podobały :)
share3ware dzieki :) Welon kosztował ponad 300 zł i na początku trochę pożałowałam, ale potem jednak stwierdziłam, że jest piękny i było warto. Mogę sprzedać za 100 ;D
Jeszcze w Polsce jestem i właśnie dziś o 8.55 mam lot z Bydzi przez W-we. No ale nie lecę, bo jednak chcę tu jeszcze zrobić genetyczne (31.05) i jeszcze kilka badań. Może będę musiała brać jakieś leki na tarczycę, bo wyniki nie najlepsze, ale też nie najgorsze. Zobaczymy co lekarz powie. Powiem wam szczerze, że nie bardzo mi się chce wracać do Grecji. Tęsknię za mężem, ale wiem, że tam znowu dostanę jakiejś depresji, bo on cały dzień w pracy, a ja tam nie mam znajomych itp. No ale można pojechać sobie na plażę poleżeć w cieniu,może jakieś koleżanki na wakacje przyjadą... zobaczymy. Jeszcze myślę czy moich rodziców nie namawiać żeby przyjechali.
Dzwoniłam do lotu, żeby zmienić rezerwację, ale okazało się, że muszę dopłacić 130 euro (tylko na 7.06) lub więcej na inne dni. To mi się nie opłaca, bo musiałabym dziś zdecydować kiedy lecę, a za 150 mogę kupić nowy bilet prawie z dnia na dzień, a jak w 2 strony, to będzie taniej. No więc poczekam co lekarz powie. A do 5 czerwca mam zwolnienie.
Wczoraj poszłam do koleżanki na kawę. Ona ma córeczkę prawie 3-letnią. Pokazała mi test ciążowy, a ja na to: ooo jeszcze masz test? A ona na to: nieee, to nowy :) Ale jednak ta ciąża powoduje zwolnione myślenie :) Ależ się cieszę! kolejna ciężarówka w naszej ekipie. Jedna koleżanka rodzi teraz na dniach, inna ma 0,5 roczne dziecko, jeszcze inna 1,5 roczne. Będą się dzieciaki miały z kim bawić :)
Koleżanka była trochę w szoku, bo w zasadzie to nie było planowane, ale wspólnie stwierdziłyśmy, że tak lepiej, bo potem by im było ciężko się zdecydować :)
-
Oooo...to kupę kasy za niego dałaś! :D
Widzisz....mogłyśmy szybciej pomyśleć o tej sprzedaży ;)
Teraz już mam swój :D
I właśnie go zdobię sama takimi świecidełkami ;) :D
-
No widzisz, ja jeszcze nie zabrałam się za sprzedawanie ślubnych rzeczy, ale muszę w końcu się za towziąć,obfotografować i wystawić gdzieś na allegro.
Welon był wart tej kasy. Nie widać może dokładnie, ale poza połyskującymi szkiełkami, był obszyty w kształcie "fali" i na każdym zakręcie takiej fali był dość spory kryształek swarovskiego.
Takie same kryształki miałam na rękawiczkach. Niby szczegół, ale jakże ważny ;D
Fajnie udało mi się też dobrać sprzączkę od futerka do kolczyków i sprzączki od torebki (identyczny motyw), ale to jakoś tak przypadkiem wyszło :)
No to mój samolot właśnie odleciał. Kurcze liczyłam, że może odwołają lot przez ten pył wulkaniczny i będą musieli oddać kasę, ale nic z tego! Mam pecha - pewnie jutro odwołają :(
-
Tak,tak ...widziałam te szczegóły,szczególiki! :D
Dlatego tak mi się spodobała :)
Ale moje też się przepięknie mienią ,więc jest git ;) :p
-
no pewnie! i fajnie, że sama sobie podoszywałaś. Ale to musiało być trudne na takim cienkim materiale? Ja to nie mam kompletnie zdolności krawieckich, a za to mężuś sam sobie spodnie skraca: utnie na oko, podwinie, obszyje i jest. Ile razy się przy tym nadenerwowałam i nakrzyczałam, żeby nie ucinał na oko, bo będą za krótkie, ale zawsze mu się udaje :)
[/b]
-
właśnie tak sobie czytam ten Twój wątek i czytam, i widzę, że jeszcze bedziesz w Pl jak bedzie mój slubek :)
-
No tak :) Ojej Precious :o to już tuż tuż :) Ale ten czas leci!
-
Super masz, ze mozesz tak dlugo w Polsce siedziec :)
Mam nadzieje, ze z ta tarczyca, to nic powaznego :) Napisz nam, jak poszly badania :)
-
Hehe...to Twój mężuś to taki krawiec amator widzę :D
Ja sobie przyklejam te cyrkonie :)
Nie chciałoby mi się bawić w szycie ;) :p
-
nooo że też ja na to nie wpadłam ;D
A nie mówiłam, że w ciąży spowalnia się myślenie?
-
Ach tam ,ach tam... :D
Ale korzystaj...bo przynajmniej masz dobre wytłumaczenie! :D :los:
-
anulka, wiesz, gorzej jak Ci tak zostanie hihih :)
-
no właśnie :o
-
Piękne wesele, piękna para Młoda :)
Mam prośbę możesz podać tytuł i artystę tej piosenki przy której tańczycie??
My byliśmy w podróży poślubnej na Krecie i to takie sentymentalne posłuchać greckiej muzyki, a dotychczas ciężko było mi coś fajnego w internecie znaleźć może możesz mi coś polecić w tym stylu co wasza piosenka lub bardziej w stylu tradycyjnej greckiej kultury - będę wdzięczna :)
-
Iwonja :hello: :hello: :hello:
Wykonawca Nino (ma sporo fajnych utworów i ciekawe video), tytuł: Erota mou
link do teledysku: http://www.youtube.com/watch?v=8C12hEJuP0Q&feature=related
Poza tym: Mixalis Xatzigiannis (my favourite :) ), Elli Kokinou, Panos Kiamos, Elena Paparizou, Giannis Ploutarxos, Νίκος Βέρτης (Nikos Vertis)... a jak chcesz coś typowo imprezowo dyskotekowego to Sarbel, Sakis Rouvas (gdy jeszcze nie rozumiałam tekstów, chętnie słuchałam :) ) z tradycyjnych to np. Pasxalis Terzis
-
A teraz kilka zdjęć z sesji w restauracji na górze podczas wesela
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_31912.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3192.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3204.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3206.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3233.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3250.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3254.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3263.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3275.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3293.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3314.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2827.jpg)
no i jeszcze kilka z tańców weselnych
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3564.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3589-1.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3671.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2846.jpg)
-
Linczu, ciąża z decydowanie opóźnia myślenie :D
Powtórzę się - pięknie wygladalas:D widać, ze się swietnie bawiliscie
-
świetna zabawa no i takie tez zdjecia ;D ;D ;D
-
dziękuję bardzo za podpowiedź w wyborze muzyki:) pobuszuje w necie może uda mi sie coś znaleźć :)
super zdjęcia :)
-
świetne fotki, a co to za czapeczki? jakies wojskowe? :)
-
to DJ nam dawał różne czapeczki i peruki odpowiednio dopasowane do muzyki. Te akurat były do pociągu (konduktorskie). No ale jak już dał to potem trudno było nam je zabrać - kolejni goście przejmowali po sobie i się wygłupiali. Potem zamieszczę jeszcze kilka zdjęć w sombrero, perukach itp.
Dziś byłam u rodziny na wsi na obiadku. Nawdychałam się świeżego powietrza, odpoczęłam. Pojechaliśmy też nad jezioro :) Szkoda, że jeszcze pogoda nie jest idealna, ale i tak było fajnie :)
A rano do mnie mąż zdzwonił i przerażony pytał czy czasem nie jem ogórków, bo mówili w tv, że ktoś się zatruł w Niemczech. Ja mu na to, że u nas już dawno mówili, ale tu mamy polskie ogórki, a on że lepiej nie jeść w ogóle, bo jeszcze coś się dzidzi stanie :o Jeny, może to dobrze, że jest tak daleko, bo jak byłam w Grecji to bez przerwy marudził, że nie mam siedzieć przy otwartym oknie, bo mu dziecko przeziębię, albo że nie mam pić kawy, wyszukiwał w necie różne porady ciążowe i próbował to wdrażać na mnie... Tu przynajmniej mam spokój :)
No ale niedługo trzeba wracać... Już jednak tęsknię baaaardzo. Poczekam jeszcze co lekarz powie na wizycie, czy będą potrzebne jeszcze jakieś badania itp . Trochę się stresuję tą wizytą (pojutrze). To ma być Usg genetyczne i mam trochę stracha czy czegoś nie wykryje. Moja babcia powiedziała: lepiej nie prześwietlać za dużo bo szkodzi, a jak coś nie tak to lepiej nie wiedzieć i w ogóle lepiej nie robić sobie zdjęć w ciąży, bo to źle wróży ;D No ale jednak jej nie posłucham ;D
-
haha ;D babcia wygrała ;D
a co do męża - ciesz się, że tak o Ciebie dba :)
-
ale masz opiekuńczego Mężusia :Serduszka: :Serduszka:
-
Faktycznie ;D I powiem wam, że coś w tym jest, że wybiera się partnera podobnego do ojca, bo mój tato jest taki sam. W związku z tym tu w Polsce też cierpię z powodu "nadopiekuńczości" Nie raz trzymam już coś w buzi, a tu nagle krzyk: "nie jedz tego, bo w ciąży nie można, bo to ciężkostrawne", zakaz majonezu (bo konserwanty), i innych takich. Tato kupuje tony owoców i soczków i gotuje zdrowe zupki :) U mnie w domu głównie tata gotuje, bo lubi :) A więc dziś szpinak na obiadek ;D
-
No to wrzucę jeszcze kilka zdjęć:
Gorzko, gorzko...
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2850.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2860.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3043.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3599.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3601.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3656.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2974.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_2985.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3008.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3016.jpg)
i torcik...
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3691.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3705.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3710-1.jpg)
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/IMG_3712.jpg)
-
naprawdę po tych zdjęciach widać, że goście się super bawili :)
-
mm tort wygladal pysznie ;D
super zdjecia!
-
Chciałabym, żeby i u mnie goście tak szaleli na parkiecie ;)
-
czy u Ciebie na weselu w ogóle goście siedzieli?
widać, że zabawa była przednia ;D
-
Pixi :hello: :hello: :hello: witam w moich skromnych progach :)
Rzeczywiście goście prawie w ogóle nie siedzieli.
To zasługa głównie DJa. Naprawdę potrafił odpowiednio dobrać muzykę, były różne tańce: Kazaczok, Zorba, can-can i inne, a do każdego tańca odpowiednie czapeczki :)
Poza tym towarzystwo było rozrywkowe, było bardzo dużo młodych, ale starsi też nie próżnowali. Przyznam, że bardzo mnie to zdziwiło. Nie spodziewałam się tego po moich wujkach i ciociach. A chrzestny jak wywijał ;D Pochwaliłam go potem, a on na to: "To tata ci nie mówił, że ja kiedyś byłem królem dyskoteki ?" :D
Mimo, że ślub był o 15, to czas bardzo szybko zleciał.
[/b][/color]
-
Za szybko wysłałam.
Chciałam wam jeszcze napisać, że dziś o 16.20 mam USG genetyczne.
Trochę się stresuje, ale mam nadzieję, że będzie wszystko ok.
No i znów dziś zobaczę swoje maleństwo
:skacza: :skacza: :skacza:
[/b][/color]
-
anulka na pewno wszystko będzie dobrze :) :) :)
a zabawa na weselu przednia! a jaki ładny tort mieliście :)
-
Dobrze Cie rozumiem ja też najbardziej się stresowałam przed tym badaniem w 12 tygodniu. Na pewno wszystko będzie dobrze trzymam kciuki. :)
-
Dziewczyny dzięki za pocieszenie ;D No wiem, dobrze będzie. Trzeba myśleć pozytywnie. Pociesza mnie to, że lekarzowi udało się dostrzec i zmierzyć przezierność karku już przy ostatniej wizycie. Powiedział, że jeszcze wcześnie, ale wygląda na to, że jest ok. No w sumie mogłoby być jeszcze wiele innych rzeczy, ale jestem optymistką :)
Eovina, ale Ci zazdroszczę, że już tak niewiele czasu przed Tobą :) A mi tak wolno ten czas leci...
[/color]
-
No i już jestem po. Wszystkie pomiary porobione i wszystko jest ok. Żadnych wad genetycznych, ani wad serduszka. Strasznie się brzdąc wiercił, ale jakoś udało się zbadać :) No i jeszcze jedno: prawdopodobnie chłopak :) Pytałam czy na pewno, a lekarz na to: no potwierdzimy jeszcze przy następnej wizycie, ale tam coś jest między nogami i pępowina to to nie jest ;D
[/color]
-
No to super ,że wszystko ok! :D
Kurcze....coś ostatnio u moich znajomych sami chłopcy się poczynają ! :D
Ale będzie ich nalot ;) :p
-
No właśnie! wśród moich znajomych tak samo :)
Prawdopodobnie do poczęcia doszło krótko po @, bo lekarz twierdzi, że dzidzia jest o jakiś tydzień większa niż to wychodzi według @.
A to dzisiejszy brzuszek
(http://i1132.photobucket.com/albums/m563/anulka80/20110531512.jpg)
Wybaczcie rozmazany make-up ;D
-
Eeeej....duży już ten Twój brzusio! :D
Ale fajnie Ci w nim :D
-
No ślicznie pasuje Ci ciąża ;D
-
Gratuluje chlopca, bo u moich znajomych to same dziewuchy...
A brzusio masz sliczny!!! :)
-
świetnie, że z maleństwem wszystko dobrze.
u moich znajomych też same chłopaki w brzuchach ;D
-
Dzięki dziewczyny ;D
Trochę jednak lekarz zaniepokoił się wynikami tarczycy i kazał umówić się do endokrynologa. Ale się dziś nadzwoniłam! W szpitalu wiecznie zajęte, a jak już się dodzwoniłam, to się okazało, że nie rejestrują do końca roku. Prywatnie też było ciężko (na za 2 miesiące) no ale w końcu uprosiłam jedną panią w rejestracji i wcisnęła mnie na 9 czerwca :) A potem się okazało, że to ta sama lekarka, która opiekowała się moją mamą w szpitalu i mama była bardzo zadowolona, więc mam nadzieję, że będzie ok.
-
Na pewno będzie ok :)
-
Super wyglądasz, widać, że ciąża Ci służy. Mi najbardziej się dłużyło do 12 tygodnia, a potem to już leci jak burza. Zobaczysz ani się obejrzysz a będziesz wyprawkę dla maleństwa kompletować
-
HEHEHE ja już się powoli rozglądam ;D Ale póki co kupiłam tylko kilka śpiochów
-
Rzeczy dla dzieci są takie słodkie :)
To są moje ulubione prezenty - w sensie, że najbardziej lubie robic prezenty dzieciakom. ... tyle sliczności dookoła :)
Anulka, a myśleliscie juz nad imieniem? Bo się zastanawiam czy będzie ono bardziej greckie, polskie czy może takie "uniwersalne" ?
-
No raczej uniwersalne, takie które występuje w albańskim i polskim, bo jeśli chodzi o grecki, to pewnie i tak Grecy nie będą potrafili wymówić (Ania też nie potrafią i przekręcają), ale na tym mi tak bardzo nie zależy, bo nawet nie wiem czy będziemy mieszkać w Grecji, a jeśli nawet, to niech sobie języki łamią :)
Dla chłopaków Kosta mi podał kilka imion w jego języku i niektóre brzmią dokładnie tak jak po polsku, na przykład Daniel i Artur :) Skłaniam się ku Danielowi, ale jeszcze zobaczymy, może wymyśli jeszcze coś innego.
Jeśli jednak będzie dziewczynka, to chciałabym po babci Helenka (po grecku może być Eleni :) No ale pewnie chłopak będzie...
-
Szybko lekarz wam płeć powiedział :) ja jeszcze nic nie wiem :D
Fajny brzusio :D
Zakladaj szybko zonkowy ;D
-
No szybko, ale to jeszcze nie jest pewne, więc wstrzymam się z kupowaniem niebieskich śpioszków :)
A ty to też będziesz miała chłopaka ;)
Żonkowy będzie niedługo pewnie
-
Żonkowy rozpoczęty:
https://e-wesele.pl/forum/index.php?topic=24534.0