e-wesele.pl
ślub, ślub... => Różności Ślubne => Wątek zaczęty przez: liliann w 13 Lutego 2006, 23:06
-
Tyle mitów krąży o teściowych. Ogrom dowcipów i anegdot….A tak na poważnie - jak układają się wam stosunki z teściami lub przyszłymi teściami????
Ja osobiście czuję się zaskoczona sytuacją, w jakiej postawiło mnie życie…..bo fajną (przyszłą) teściową mam. Wyobraźcie sobie, że lubię ją odwiedzać, to przesympatyczna, miła i ciepła osoba.
Ogromną jej zaletą jest to, że nie próbuje ingerować w nasze życie. Nie narzuca się, nie daje tzw złotych rad.
Nie jestem w moich osądach odosobniona. Narzeczony siostry mojego Misia ma takie same odczucia.
Czasami nachodzi mnie pytanie, a może to maska, gra????? Ale wiecie co - nie chce mi się w to wierzyć. A wasze doświadczenia z teściami????
-
Teściowa zapowiada się zacna... ale nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. Bywa, że teściowe uzjadliwiają się dopiero po ślubie.
-
ja mam teściową super , a teśiu to już wogóle najchętniej już mówiłabym mu tato ( czasem sie musze pochamować :P ) kochani dobrzy ludzie , nawet jak Tomka nie ma czasem jade do nich na weekend ( Tomek z rodzicami mieszkaja jakieś 20 km ode mnie) poprostu lepiej nie mogłam trafić :) cieszy mnie to strasznie :D
-
Bywa, że teściowe uzjadliwiają się dopiero po ślubie.
No niestety tak bywa. Moja Tesciowa chyba odbiega od stereotypów. To przyjaciółka Wojtasa, aż miło jest patrzeć jaki kontakt mają ze sobą. Matka z Synem, a jednocześnie Przyjaciółka z Przyjacielem. I nie ma w tym ani śladu Matki Kwoki z Synem Maminsynem. Te relacje Tesciowa przeniosła również na mnie. I wiecie co jeszcze bardzo mi się podoba....dla mojej Tesciowej jest zupełnie naturalnym, że najważniejsza w życiu Wojtka jest żona, a dopiero w dalszej kolejności rodzice. I jak przychodzę do Niej, to widzę, że sie cieszy i nie jest to jakaś naciągana radośc z uśmiechem nr 5 przyklejonym do twarzy. I nie moralizuje, nie doradza....
Nie wiem, czy tak bedzie zawsze, ale siostra Wojtka jest juz ładnych pare lat po ślubie i przyglądam się relacjom Teściowej i Zięcia....i jest podobnie.
Teścia też wygrałam na loterii :)
Jak tak spojrzeć na wszystko z boku, to myślę, że moi Teściowie bardzo dobrze wychowali swoje dzieci.....no, ale jak mogło być inaczej, skoro oni sami są tacy, a nie inni.
-
A ja ze swoją przyszłą teściową musiałam najpierw sporo przejść zanim mnie zaakceptowała i zrozumiała, że teraz najważniejsza kobietą w życiu jej syna jestem ja...nie powiem- boleśnie to przeżyła i żal mi tej kobiety, ale taka jest już kolej rzeczy. Mi tez długo zajęło zanim przestałam patrzeć na nią jak na zakłamaną, wredną istotę..po prostu doszłam do wniosku, że jest ona bardzo nieszczęśliwą i niespełnioną kobietą i to spowodowało, że mam teraz całkowicie inny stosunek do niej. I wiecie co? Tak gdzieś od pół roku nawet ją bardzo lubie... :D Ma sporo wad (a kto ich nie ma?), ale w głębi serca jest bardzo dobrą kobietą, która dla swoich dzieci zrobiłaby wszystko. Czasami mówi co innego, a myśli co innego, lubuje się w małych kłamstwach ( to mnie doprowadza do szału!) ale przy okazji jest bardzo wesoła, uczynna i (o co się bałam na początku) nie odwiedza nas każdego dnia i każdą swoją wizytę zapowiada :D Teraz jak ją już poznałam i wiem jaka jest na prawdę nie zmaieniłabym jej na żadną inną :D
-
a ja tamm nie dam złego słowa powiedziec op moich teściach..
z teściem rozumiemy się w pół słowa.. czasami mrugniemy do siebie i wiemy o co chodzi...
teściowa - pelna ciepła typowa ( choć w dzisiejszych czasach nietypowa) pielęgniarka... nie chce nikogo urazić.. zawsze chce pomóc.. nie narzuca się, nie naciska... trzuyma się na kilometr od naszych spraw.. jak jest coś nie tak woli zrobić krok do tyłu....
cudownych teściów mam :mrgreen:
-
hmm ja o teściu ni cnie powiem bo spotykam go raz na rok....jest ok...nic poza tym :mrgreen:
a teściowa, mieszkać z nią bym nie chciała ale jak przyjeżdżamy od czasu do czasu to jest bardzo sympatycznie, też wie że teraz ja jestem tą pierwszą w życiu meża, martwi się o nas, pyta ogólnie jak matka.....tylko jakoś "mamo" przez gradło mi nie przechodzi :roll:
-
Hej Hej!
Widze ze same szczesciary na tym forum... :jupi: :jupi: :jupi:
Ja tez mam fajna tesciowa i daleko bardzo ode mnie. NIe wtraca sie w nasze sprawy i czuje z jej stony duzo ciepła oraz wsparcia. Andrzej czasem mowi ze sie Teściowa we mnie zakochala :D :D
No ale szwagierka (siostra mojego Słonka) to straszna jędza :twisted: :twisted: :twisted: i doprowadza mnie do szału. wcale jej nie przeszkadz ze jestesmy daleko zeby sie wtracac w nasze sprawy i przypinac mi male szpileczki nawet w e-mailach, chyba nie dziala na nia moj urok osobisty...
Poradzcie jak sobie radzic z takimi ... no i jak to u was jest z waszymi szwagrami szwagierkami itp...
-
Poradzcie jak sobie radzic z takimi ... no i jak to u was jest z waszymi szwagrami szwagierkami itp
donia, załóż proszę nowy temat dotyczący szwagrów/szwagierek i relacji z nimi :)
-
:D
donia, załóż proszę nowy temat dotyczący szwagrów/szwagierek i relacji z nimi
Zalożyłam, po wielu trudach bo jestem w tej kwestii... mało zorientowana (obiecuję szybko się douczyc)
teraz zapraszam na pogaduchy... :)
-
Moja wydawała sie być miła - ale ostanio dała popis nie zgadzając się na salę weselną !!! narazie jestem na nią wściekła ale mam nadzieję że mi przejdzie - pierwsze spięcie na linii "kto jest ważniejszy" wygtrałam choć łatwo nie było - no zobaczymy jak to wszystko się ułoży :-)
-
Widze ze same szczesciary na tym forum...
Niekoniecznie...Inne po prostu wola sie nie wypowiadać...
-
od x lat było dosyć miło pomiędzy nami,ale ostatnio zaczyna mnie teściowa zdrowo wkurzać :evil: :evil:
niby nic ważnego,ale gdzieś tam musi wtrącić swoje 3 grosze,czego nie lubię okropnie :evil:
-
Widze ze same szczesciary na tym forum...
Niekoniecznie...Inne po prostu wola sie nie wypowiadać...
Taaa...
No cóż, dlatego właśnie: bez komentarza :(
-
Moja tesciowa jest w porzadku-od samego poczatku taka byla :D :D :D A do tego mieszkaja dobry kawalek drogi od nas wiec jest siuper. Tesciowa nigdy nie probowala sie wtracac czy udzielac dobrych rad. myslalam, ze moze bedzie ze mna walczyc o Andreasa bo to jej ukochany syn. Ale na szczescie nie :D :D :D Przyjaciolkami pewnie nie bedziemy ze wzgledu na roznice wieku-ona ma prawie 60,ale sadze,ze cieple stosunki ze soba utrzymamy :D
-
ale sadze,ze cieple stosunki ze soba utrzymamy
zazdroszczę.... :|
-
zazdroszczę....
Tesciowej mozna mi naprawde zazdroscic,ale za to mam tescia, ktory...no wlasnie lepiej nie pisac. I nie pociesza mnie mysl,ze dla drugiej synowej jest taki sam :( ale coz nie mozna miec wszystkiego :wink:
-
Moja teściowa bardzo lubi się wtrącać, o wszystko wypytywać, nawet o sprawy które w najmniejszym stopniu nie powinny jej obchodzić. Zreszta oboje z teściem są bardzo wścibscy, ale my im nie pozwalamy na zbyt wiele :)
-
nade mną wisi wizja mieszkania z teściami- i to jest mój największy dramat. :evil: Piotrek zna moje zdanie na ten temat (na pewno jest mu przykro, ale ni zamierzam cierpieć przez reszte zycia). Najprawdopodobniej odłożę sobie jeszcze na rok mieszkanie z mężem- przedłuze sobie dzienne studiowanie (no, chyba, ze znajdę pracę) - wszystko po to, by uniknać mieszkania pod jednym dachem z teściową...
W ten sposób jednakze narazam sie wszystkim- bedą zdegustowani moja postawą...Ale coś kosztem czegoś- niestety
-
Najprawdopodobniej odłożę sobie jeszcze na rok mieszkanie z mężem
Czy to znaczy że po ślubie chcecie mieszkać osobno :?: Jeszcze kilka miesięcy temu też miałam taką wizję ale mój Rafał nie chciał o tym słyszeć :!: Dziś na szczęscie mamy już ślicznie wyremontowane mieszkanko i ta czarna wizja już nie wisi nad nami.
Podziwiam za taką decyzję :Najlepszy:
-
Czy to znaczy że po ślubie chcecie mieszkać osobno
nie -nie chcemy... Ale jest to bardzo prawdopodobne :?
-
Oj wiem że to nei jest szczyt Waszych marzeń ale pewnie robicie to dla dobra Waszego osobistego i Waszego małżenstwa, no i oczywiście dla świętego spokoju. Cóż jestem pod wrazeniem takiej decyzji. Bedzie trudno ale to WASZE zycie, nie ma w nim miejsca na wscibskich teściów.A tak to wszystko si eułoży, szybko wynajmniecie jakieś mieszkanko i zadna tesciowa WAM nie przeszkodzi w Waszym szczęsciu :). 3mam za Was kciuki !!
-
Moja przyszla teściowa jest w sumie w porządku,ale ostatnio bardzo chciała się wtrącać w organizację naszego wesela.Moja mama na ich wspólnym spotkaniu powiedziała bardzo grzecznie,że jesteśmy młodzi i sami sobie poradzimy.Ogólnie problemów nie ma,gorszym problemem jest mieszkająca z nami babcia mojego narzeczonego-może macie jakieś metody na babcie?
-
Qrde babcia może być gorsza od zrzędzącej teściowej :lol: ... ludzie "starej daty" są czasem bardzo trudni do "strawienia" :evil: . Często nie rozumieją młodych, czasów w których obecnie żyjemy, kierują się tym co było kiedyś :evil: . Nie dochodzi do nich że czasy się zmieniają a i ludzie też są inni :evil: .No i te ich życiowe mądrości - często już nieaktualne i niewykonalne w dzisiejszych realiach :( Zycze powodzenia z babcią :)
-
Moja siostra po ślubie zamieszkała z mężem u teściowej (samej bo jest rozwódką), jak wrócili z wesele to wszystkie prezenty z wesela były rozpakowane :shock: a teściowa z hasłem do mojego szwagra "Piotrusiu pokazywałam cioci Basi co DOSTALIŚMY". Poza tym grzabała im w szafach, no i płacili jej 400 zł za pokój 2x3 m. Wytrzymali poł roku. I tak ich podziwiam bo ja po tej akcji z prezentami od razu się wyprowadziła.
-
o kurde-ja bym chyba niezłą scenę zrobiła po tych prezentach! i w ogóle to bym sie zaryczała!
-
O zgrozo :!: Jak by ktos mi zrobił coś takiego to ... ręka, noga, mózg na ścianie.Zabiłabym, zakopała, sklonowała a potem zabiłabym tego klona :D
-
No i powiedzcie, jak z TAKICH matek i TAKICH ojców wychodzą potem wymarzeni partnerzy waszego życia?? Nie obawiacie się, że takie "kwiatki" wyjdą z waszych połówek x lat po ślubie? Jakby się nie zarzekać archetypy rodzinnych i społecznych zachowań wynosimy z domu i wcześniej czy później zaczynamy kopiować rodziców...
Ja już widzę w moim narzeczonym cechy teścia, a on cechy mego ojca we mnie- mówię o wadach. U mego ojca cechy, jakie miał dziedek 9a jakie ojceic krytykował za młodu) znacznie się nasiliły... Chcąc nie chcąc lepiej byc przygotowanym, że żenimy się (wychodzimy za mąż) za klona naszych teściów.
I jak wam się podoba ta wizja?
ps. przysłowie "niedaleko pada jabłko od jabłoni" nie wzięło się z nikąd
-
hmmm jest sens w tym co mówisz. Co więcej powiem, że najgorsze cechy zaostrzają sie w ludziach na stare lata.
Jest na to pewne antidotum. Dostrzeżenie tych wad w sobie, krytyczne przyjrzenie się i próba pracy nad swoim zachowaniem. Jest to możliwe, ale wymaga ogromnej samoświadomości i przyjęcia krytyki samego siebie. Niestety nie jest to łatwe.
-
Hmmm, ja co prawda nie mam jeszcze "oficjalnych" teściów, bo ślub dopiero w październiku, ale mam nadzieję, że troche lepiej ich poznam, zwłaszcza że teraz gdy będziemy wesele przygotowywać, bo jak do tej pory, (chociaż jestesmy razem z moim Z juz 6 lat) rozmawiałam z nimi może kilka razy. Są to ludzie juz po 60-tce, ale szanuję ich, bo nigdy nie wtrącają się w nasze sprawy, mają pełne zaufanie do syna. Nie mają tez wątów do mnie, bo - jak twierdzą - taką będzie miał, jaką sobie wybierze. Nie wiem, jak bedzie po ślubie, ale mam nadzieję że ok, tym bardziej że będziemy z nimi mieszkać. :)
-
Dorka... czegoś nie rozumiem, jak to możliwe, że w ciągu 6 lat rozmawiałaś nimi kilka razy? Bardzo mało się znacie w takim razie, naprawdę się zastanów, zanim zamieszkacie razem. To będzie zawsze ICH dom, a ty będziesz zawsze na drugiej pozycji. Wątpię, by 60 letnia kobieta dostosowywała się w prowadzeniu domu do ciebie, raczej ty będziesz musiała naginać karku, obys jeszcze nie musiała wysłuchiwać "złotych rad"- starzy ludzie rzadko kiedy umieją się przed tym powstrzymać.
My do moich przyszłych teściów chodzimy często na niedzielne obiady, robimy razem grilla na działce, "teściowa" bierze u mnie lekcje angielskiego, więc mogę powiedzieć, że jako tako ją znam i naprawdę nie umiem znaleźć w niej wad, to złota kobieta, cierpliwa, pracowita, idealna gospodyni, ale za nic w świecie nie chciałabym zamieszkać u niej, bo na pewno zaczęłybyśmy sobie działać na nerwy.
-
no co wy! 60 lat to nie staruszka! prawie tyle ma mój tata i na pewno nie jest marudnym staruszkiem! bez przesady! moja tesciowa tez ma tyle lat co mój tata.
Mieszkam od teściowej jakies 5 km i też staram sie jej unikać. jeśli miałabym z nią mieszkac, to najwyzej mając odzielna kuchnię i łazienkę
-
to ile lat mieli twoi rodzice jak się urodziłas ?
-
to ile lat mieli twoi rodzice jak się urodziłas ?
nie wiem czy to pytanie było do mnie?
w kazdym razie ja odpowiem- mama 28, tata 34 (ja mam 25, tata 59). za to Piotrka ojciec ma 75 lat
-
obys jeszcze nie musiała wysłuchiwać "złotych rad"- starzy ludzie rzadko kiedy umieją się przed tym powstrzymać.
Zgadzam się z groszkiem. Moja przyszła teściowa razem z teściem na każdym kroku udzielali mi takich porad, nawet Włodka mama mi pokazywała jak mam wieszać pranie (bo chyba sądziła, że nigdy tego nie robiłam :D ) o obsłudze pralki to juz nie wspomne. Z gotowaniem było nie lepiej. To są takie prozaiczne rzeczy :oops: ale mnie bardzo wkurza jak ktoś mnie traktuje jak dziecko i ciagle poucza.
-
ja nie narzrekam na tesciow, bo zawsze moglabym gorzej trafic...
Moja tesciowa jest bardzo wladcza kobieta i zawsze postawi na swoim, niestety strasznie denerwujace to jest.
Tesc jest OK, ale czasem jego prostackie zarty doproadzaja mnie do szalu (w kolko komentuje polskie jedzenie, robi zarty na okrago z mojego biustu!!! itp)
Ale musze powiedziec, ze mimo ze sa jacy sa, zawsze moge na nich liczyc i to jest duzy plus bo moi rodzice sa 850km od mnie......
a moze tez tak negatywnie ich oceniam, bo oni przebudowywali dom i przez ostanie 4 m-ce czesto u nas nocowali....a co za duzo to nie zdrowo!!
-
groszku, ja nie miałam w tym względzie nic do powiedzenia. To mój Z decydował, czy się z nimi widze czy nie. Zawsze to było tak, że jak przychodziliśmy do niego, to my na piętro, a tesciowie na dole. I oni prawie w ogóle nie przychodzili do nas, teściu NIGDY, a teściowa teraz jak przyjeżdżam, to przynosi mi jedzonko.
Ona jest bardzo miła dla mnie, ale wiem też, że kocham syna bardzo, bo jednego już straciła w wypadku, więc drży o młodszego i jego siostrę. Ale to nie oznacza żadnych zakazów czy ograniczeń, wie, ze on jest rozsądny.
Ja nie ma wyboru co do mieszkania z nimi. Oni sa ludzmi po 60-tce, potrzebującymi wsparcia w zyciu, bo chorują i ponadto moja przyszła szwagierka mieszka z nimi, nie ma nikogo, jest sporo starsza ode mnie i choruje też, więc moje kochanie nie chce z domu iść, bo czuje się w obowiązku wsieprać rodzinkę. Mój Z zdecydował, że z domu się nie wyprowadzi i koniec. Nawet dla mnie by się nie wyprowadził, chyba że do domu w tej samej miejscowości. Nie potępiam go, że dba o rodzinę, a jego dom -w moim rodzinnym nie ma miejsca dla nas - jest już urządzony, więc dużo nie będzie trzeba przerobić na nasze potrzeby.
Co do teściowej i wtrącania się, to rzeczywiście nie wiem czego się spodziewać. Ilekroć przyjeżdżam do mojego Z i nocuję, nigdy nie słyszę złego słowa. Teściowa cieszy się, że syn ma założyć rodzinę, ale wiem tez, że mnie dobrze nie zna i nie wie do końca jaka jestem. Licze, że w sporach mój skarb weźmie moją stronę, ale tego pewna na 100 % nie jestem.
Racja, ja nie będe jak to się mówi, "na swoim", ale teściowie godząc się na nasze mieszkanie w ich domu, zgadzają się także na to, że zechcemy zyć po swojemu. Nie wiem jak zareagują, ale mam nadzieję, że to zaakceptują
eeehhh, ale się rozpisałam... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
-
Myślę, że jestem wielką szczęściarą mając własny kąt (odnajmujemy mieszkanie od mojej rodziny), właściwie mieszkamy od 3 lat razem z Misiem i czujemy się "dotarci" jako para. Myślę, że wiele niespodzianek nas nie czeka po ślubie- mówię o docieraniu harakterów.
-
robi zarty na okrago z mojego biustu!!! itp)
A co na to Twój mąż :?: :!:
-
Nie zazdroszczę wam mieszkania razem z teściami, choćby najlepszymi - moja mama zawsze powtarzała, że mieli to szczęście nigdy nie mieszkać z rodzicami/teściami (był i akademik i strych wynajmowany).
Licze, że w sporach mój skarb weźmie moją stronę, ale tego pewna na 100 % nie jestem.
No właśnie - mój M nie zdała ostatnio tego egzaminu - martwi mnie to, bo trzymał stronę swojej matki i ona go jeszcze trochę podburzała, niby zrozumiał swój błąd ale nie zmienia to faktu że nie podoba mi się to...
-
No właśnie - mój M nie zdała ostatnio tego egzaminu - martwi mnie to, bo trzymał stronę swojej matki i ona go jeszcze trochę podburzała, niby zrozumiał swój błąd ale nie zmienia to faktu że nie podoba mi się to...
Ja mojemu od razu powiedziałam, że jesteśmy w jednej drużynie i jedno broni drugiego. A jeśli uważa że jego mama lepiej by zrobiła to czy tamto, albi że to ona ma racje to pakuje walizeczki i do mamusi :D Chce mieć męża w którym mam oparcie z nie maminsynka.
-
Ja mojemu od razu powiedziałam, że jesteśmy w jednej drużynie i jedno broni drugiego. A jeśli uważa że jego mama lepiej by zrobiła to czy tamto, albi że to ona ma racje to pakuje walizeczki i do mamusi Chce mieć męża w którym mam oparcie z nie maminsynka.
święte słowa! chyba muszę to zacytować swojemu...
nawet Włodka mama mi pokazywała jak mam wieszać pranie (bo chyba sądziła, że nigdy tego nie robiłam
mama mojego byłego, gdy zaczęlam z nimi pomieszkiwać mówiła mi jak sie parzy kawę. Stała nade mną, gdy zalewałam swoją czarna i mówiła co nie tak robie....nie przyszło jej do głowy, ze moze właśnie taka kawę lubie :evil:
-
Stała nade mną, gdy zalewałam swoją czarna i mówiła co nie tak robie....nie przyszło jej do głowy, ze moze właśnie taka kawę lubie
O matko, skąd się tacy ludzie biorą.
-
O matko, skąd się tacy ludzie biorą.
z Włocławka he he he :D (no dobra, dobra - juz sie nie smieję z tego miasta :| )
-
Thank God za własny kątek - 2 pokoje, a w jednym z nich mini-kuchnia, na razie będzie :)
Aniołku - ty tez thank God za to że ta baba nie będzie Twoją teściową... :mrgreen:
-
Aniołku - ty tez thank God za to że ta baba nie będzie Twoją teściową...
hm...juz bym wolała tamtą...Jednakze za męża nie wolałam jej syna :wink:
-
A ja musze pochwalic moja przyszla tesciowa. :!:
Mialam to szczescie ze trafilam na naprawde super osobę-jest ciepla, cierpliwa i chętnie nam pomaga,bardzo dobrze nam się rozmawia,ma swoje wady-jak kazdy,ale powoli staje się moją przyjaciolką, juz teraz mowię jej "Mamo" :serce: i jestem bardzo z niej dumna,ze nie jest taką przyslowiową okropną babą.
Nie musze byc o nią zazdrosna, bo kocha swojego syna(mojego Patryka) zdrową milscią, nie radzi, nie rosci sobie zadnych praw, po prostu jest i cieszy mnie to bardzo.:)
A tesciu? Jest bo jest, nie moge powiedziec ze to nie mily czlowiek, ale jest mi raczej obojetny, ale na jego ocene mogly wplynac jego stosunki z reszta rodziny. Moj narzeczony po prostu go niecierpi :( Ale roznie to bywa z rodzicami,szkoda tylko, bo moj tatko jest SUPER i fajnie by bylo zeby tak dziadki razem na ryby jezdzili czy cos takiego,ale wtakiej sytuacji nawet my niespecjalnie odwiedzamy czy zapraszamy tescia :(
Troche to smutne-jednak to jakas rodzina
-
Asiu-be masz ty to masz farta. Moja przyszła teściówka tez może nie jest najgorsza ale już teraz trochę mnie wkurza, że chce nam ułozyć życie po swojemu. chcemy kupic mieszkanie żeby od razu być u siebie a ona jeszcze do niedawna wtykała mojemu narzeczonemu, że to głupota i żebyśmy się budowali. Wkurzało mnie to bo budowa to nie coś co można zrobic w kilka miesiecy, a poza tym kosztuje wiecej niż mieszkanie (a my możemy się porywać i to z bólem na razie tylko na ciasne ale własne mieszkanko). Nie potrafiła pojąc, że NIE CHCEMY mieszkać "na kupie" jak to się mówi. Teraz chyba przywykła troche już do tego ale dalej przy niemalże każdej okazji napomina o domu....a mnie wtedy chce szlag trafić.
-
A ja ze swoją przyszłą teściową musiałam najpierw sporo przejść zanim mnie zaakceptowała i zrozumiała, że teraz najważniejsza kobietą w życiu jej syna jestem ja...nie powiem- boleśnie to przeżyła i żal mi tej kobiety, ale taka jest już kolej rzeczy. Mi tez długo zajęło zanim przestałam patrzeć na nią jak na zakłamaną, wredną istotę..po prostu doszłam do wniosku, że jest ona bardzo nieszczęśliwą i niespełnioną kobietą i to spowodowało, że mam teraz całkowicie inny stosunek do niej. I wiecie co? Tak gdzieś od pół roku nawet ją bardzo lubie... Ma sporo wad (a kto ich nie ma?), ale w głębi serca jest bardzo dobrą kobietą, która dla swoich dzieci zrobiłaby wszystko. Czasami mówi co innego, a myśli co innego, lubuje się w małych kłamstwach ( to mnie doprowadza do szału!) ale przy okazji jest bardzo wesoła, uczynna i (o co się bałam na początku) nie odwiedza nas każdego dnia i każdą swoją wizytę zapowiada Teraz jak ją już poznałam i wiem jaka jest na prawdę nie zmaieniłabym jej na żadną inną
Ja to chyba pisałam jak byłam w bardzo dobrym humorze :twisted: :twisted: Od kilku tygodni zauważyłam, że co raz bardziej się wtrąca i próbuje narzucać nam swoje pomysły na NASZE życie i powoli zaczynam się irytować... :evil:
-
Dziewczyny,zazwyczaj wystarczy tak bardzo dosadnie,ale szczerze powiedziecie: " Mamo(prosze pani) my mamy wlasne pomysly na zycie,nie potrzbujemy niczyich rad,na pewno chcesz dla nas dobrze,ale czlowiek uczy sie(niestety to prawda) tylko i wylacznie na swoich bledach"
Jak powiedzie cos takiego,to o ile mamusia sie nie obrazi to zrozumie,ze zle robi.
Tesciowe zawsze chca dobrze, wierzą że są doświadczone przez zycie i wiele chcą nam oszczędzić i to im daje prawo do dawania dobrych rad,ktorych nie wolno :!: nie przyjąć. A my jak slyszymy kolejną dobrą radą to mamy ją powyzej uszu,i nawet jesli na prawde moze nam sie to do czegos przydac,to nie zrobimy tak za nic(nawet sią nad tym nie zastanawiajac) bo tak nam radzici tesciowa=tak jest zle.
-
Dziewczyny,zazwyczaj wystarczy tak bardzo dosadnie,ale szczerze powiedziecie: " Mamo(prosze pani) my mamy wlasne pomysly na zycie,nie potrzbujemy niczyich rad,na pewno chcesz dla nas dobrze,ale czlowiek uczy sie(niestety to prawda) tylko i wylacznie na swoich bledach"
Zgadzam sie z tym ,tylko że do niektórych nawet takie dosadne stwierdzenie nie dociera albo pamietają o tym przez kilka dni a potem znów to samo.
Moja przyszła teściowa jak na razie skończyła z dobrymi radami, bo powiedziałam jej że od dawania mi rad mam swoją mamę ( pomogło), tylko najbardziej wkurza mnie jej traktowanie nas jak małe, głupie dzieci.
-
Moja teściowa nakłania mnie na zajście w ciążę zaraz po slubie... co tam, że nie mam stałej pracy, że czeka nas remont mieszkania, że mam jeszcze rok do końca studiów wieczorowych, a potem chcę robic 2letnie zaoczne uzupełniające -tu juz dziecko można pogodzić.
Dla niej nic nie jest problemem. A ja nie chcę mieć dziecka tak od razu dzień po slubie... choć trochę chcę się nacieszyć mężem bez tego wielkiego obowiązku. A tak w ogóle, odkąd mamy psa, to jakoś odechciało mi się macierzyństwa.... :roll:
Moja mama do niczego się nie wtrąca, za o mój tata namawia narzeczonego, żebyśmy budowali dom... wściekli sie teście z tymi domami, czy co? ;) Pisze wściekli, bo już wcześniej pisały dziewczyny o tym.
-
Moja teściowa nakłania mnie na zajście w ciążę zaraz po slubie...
Moja podobnie, może nie bezpośrednio, ale ciagle o tym gada. My tez musimy wyremontować mieszkanie a przedewszystkim kupic samochód (bo mieszkamy na samym końcu Torunia i autobusy kursują co godzninę a wiadomo, że z dzieckiem trzeba pojechać do lekarza itp) Zresztą mam ja w nosie na razie kot mi wystarcza, a dziecko będziemy mieli jak sami będziemy gotowi a nie kiedy teściowa bedzie chciała. Moja mama mi nie truje :roll:
-
Wiecie co? :) Tak czytam i czytam i coraz bardziej się uśmiecham - my z Przyszłym będziemy mieszkać ok. 350km od naszych rodziców i nikt nam się do niczego wtrącał nie będzie (no może telefonicznie, ale telefon zawsze można wyłączyć albo odłożyć albo powiedzieć, ze się zepsuł) :)
A tak na serio - moja przyszła teściowa jest bardzo bezkonfliktowa i nienerwowo podchodzi do wszystkiego. Tydzień temu wydała córkę za mąż, za trzy miesiące wyda syna i jakoś tak spokojnie to wszystko przechodzi. Ma taki charakter, że wtrącać się nie będzie. Podobnie przyszły teściu - świetny facet do pogadania i pośmiania się! Problemów z nimi nie przewiduję!
Gorzej będzie miał Przyszły. Moja Mama bardzo lubi udzielać rad i rozmawiać o wszystkim. Nie to, że się wtrąca, ale po prostu lubi wiedzieć co i jak, przejmować się, doradzać i być pełna dobrych chęci. Ale na razie te 350km skutecznie ją od Przyszłego oddzieli, a jak zdecydujemy się na małego szkraba to na pewno jej chęć pomagania będzie nam bardzo przydatna.
Także nie ma tego złego moje Drogie.. :)
-
Dziewczyny,zazwyczaj wystarczy tak bardzo dosadnie,ale szczerze powiedziecie: " Mamo(prosze pani) my mamy wlasne pomysly na zycie,nie potrzbujemy niczyich rad,na pewno chcesz dla nas dobrze,ale czlowiek uczy sie(niestety to prawda) tylko i wylacznie na swoich bledach"
I będzie foch na całe życie... to nie chodzi o rady- bo ja żadnymi radami nie gardzę, ale chodzi o to, że moja teściowa nie mówi nam jak powininiśmy postąpić, tylko CO mamy zrobić. A to jest różnica...ehh... może to chwilowe...może nie ma w tej chwili innych bardziej absorbujących zajęć, więc póki co zacisnę ząbki i przeczekam ;)
-
więc póki co zacisnę ząbki i przeczekam
zuch dziewczynka...
chociaż łatwo nie jest co?
Ale z tym fochem to masz rację, może sie obrazić i po co Ci to?
A tak róbcie po swojemu, a teściowa niech sobie marudzi, może się jej znudzi
:D
-
Beth ty szczęściaro!!! Ja juz widzę jak nas teściówka odwiedza przy każdej okazji i prześwietla czy aby obiadki gotuję i wysprzątane mam tak jak przystało na żonę i gosposię..brrrrr....
Na prawdę szału można dostać z tymi jej pomysłami na nasze życie. Wiem, że nie chce źle ale ludzie ileż można przekabacać i udawadniać swoje racje???
Groszku a co do macierzyństwa zaraz po ślubie to myślę, że teściowa nieświadomie odsuwa cię od myśli o dziecku. Takie nagabywanie to nic dobrego i przynosi odwrotne efekty. Jak mi mama wybrała kierunki studiów parę lat temu, to na przekór poszłam na coś innego. Teraz z perspektywy czasu widzę, że pewnie głupio zrobiłam, ale wiem jedno - gdyby nikt mi na siłę nie próbował układać życia to pewnie sama podejmowałabym dojrzalsze i zgodne z samą sobą decyzje.
-
To ja jestem druga szczęściara :mrgreen: moja teściowa mieszka za granicą i tylko w niedzielę rano do nas dzwoni i pyta co słychać ... widzę ją raz w roku w okresie świąt a wtedy jak wiadomo wszyscy się kochają więc teściowe i synowe też :mrgreen: tak własciwie nie mam jej nic do zarzucenia ale miłością czy przyjaźnia nie nazwałabym tego-nie wiem dlaczego ale mam taki straszny dystans do niej, niby nic a jednak...teściu niewiele mówi i niewiele się na oczy pokazuje chociaz mieszka (teraz) blok dalej-odwiedza na w urodzinki i imieninki czasem my wpadamy do nich na obiadek-jest poprawnie ale tez z dystansem :| Szczerze powiedziawszy to najlepiej dogaduję się z przyjaciółką teścia, tak równa babka, jest ok-co mysli to mówi (podobnie jak ja, więc chyba dlatego mi odpowiada :roll: )
-
Mieć rozwiedzionych teściów to chyba też skomplikowana sprawa, swoją drogą... :roll:
Pół biedy, że teściowa mieszka za granicą, ale jakby mieszkali oboje blisko was, to pewnie bez scen zazdrości by się nie obyło.
-
Mieć rozwiedzionych teściów to chyba też skomplikowana sprawa
Problem jest jeszcze większy bo oni nie są rozwiedzeni...
jakby mieszkali oboje blisko was, to pewnie bez scen zazdrości by się nie obyło
nie jest źle, teściowa mieszka tam od 15 lat więc sprawa nie jest świeża :mrgreen:
-
Ja teściową mam po prostu wspaniałą :) Lepiej trafic nie mogłam. Jest ciepła, kochan, w nic się nie wtrąca, nie wypytuje. Zawsze służy dobra radą, ale nie na siłę, dopiero jak widzi, że cos jest nie tak, jak jej się z czegos zwierzę. Jest naprawdę cudowna :) Tesciu też jest super, ale lubi wszystko wiedzieć - jakby to powiedzieć - mały szpieg :) Ale to jest nawet zabawne, nam to nie przeszkadza, w nasze sprawy się nie wtraca :) właściwie troche czasu musiałam sobie zapracować na jego zaufanie, ale teraz traktujemy się jak dobrzy przyjaciele, możemy pogadac o wszystkim, tak jak z teściową. Mój Kochany teścia będzie miał świetnego bo mój tatko jest niesamowity, dobry humorek go nie opuszcza :0 Za to z moja mamcią trochę gorzej bo lubi się wtracać i ma zmienne nastroje, nie wiadomo czy chce pogadać czy zaraz huknie :) Tzn z tym wtrącaniem to nie jest tak źle bo jak jesteśmy u mnie to się o wszystko wypytuje ale potem jest juz spokój - nie dzwoni co pięć minut i nie nachodzi nas co dzień :) ale z moimi rodzicami mieszkać nie będziemy więc jest ok :)
-
U mnie nie jest tak słodko jak u niektórych.
Teściową mam typu "Rozmowy kontrolowane", czyli kontroluje dosłownie wszystko!!!
A teść wszystko nam narzuca, zwłaszcza przy budowie domu. Chce o wszystkim decydować.Koszmar!!!
________________
(http://vsdi.net/count/wed/i/meter5815.png) (http://vsdi.net/count)
(http://tickers.TickerFactory.com/ezt/d/2;10726;30/st/20051222/n/Malwinka/k/f1fa/age.png)
(http://www.TickerFactory.com/)
-
a moja jest kobietą życiową, bardzo inteligentną, pracowitą, rodzinną i lubianą z jednej strony a z drugiej lubi wiedzieć co się u nas dzieje, jak sie układa, czasem coś doradzić, co mnie trochę drażni, choć nie moge powiedzieć zeby kiedyś w "poradach" nas zawiodła...
generalnie kobieta bardzo na poziomie ale dobrze, ze widujemy się raz w miesiącu..
-
Ja też pochwalę sie swoją przyszłą jeszcze Teściową ! jest rewelacyjnąkobieta ciepłą i bardzo wyrozumiałą i jak na swoje lata bardzo nowoczesną! Mówie juz od jakiegoś czasu do niej mamo zaproponowała abym jej mowila po imieniu ale jakos to by mi neiprzeszło przez gardło więć mój przyszły powiedział mów mamo i tak zostało! al e do Teścia jeszcze trwardo Panie Józefie! Ale to mam nadzieje minie poślubie! Wszystkim wam życzę takiej teściowej jak moja! PozdrawiamIgraszka
-
A ja się chwalić nie będę. Wcześniej było super, była kochana i zachowywała się jakby była we mnie "zakochana", zresztą nadal mówi mi miłe słowa, ale już jej nie wierzę. Zaręczyliśmy się rok temu i od tamtej pory są coraz częstsze spięcia, dość ostre. Pół roku temu tak nagadała na mnie do narzeczonego, że o mało nie zerwaliśmy, od tamtej pory nie mogę na nią patrzeć i do dziś dnia zastanawiam się czy dobrze robię wychodząc za mąż za mojego kochanego, bo nie mam pewności, czy on kocha bardziej mnie, czy swoją mamę. Kocham go, ale boję się jak jasna ch... a ślub za 29 dni
-
izunia.. może szczera rozmowa.. powiedz mu to co nam na forum.. i wtedy zadecydujcie..
może jestes troszkę przewrażliwiona po temtych ekscesach.. jeśli faktycznie wcina się może warto wyprowadzić się od niej gdzieś daleko... mam nadzieję, ze będziesie mieszkac w innym mieście.. tak jak moi rodzice zrobili.. rodzice i teście 800 km od nich ;)
-
izunia.. może szczera rozmowa.. powiedz mu to co nam na forum.. i wtedy zadecydujcie..
Dokładnie tak zrób. Lepiej zawczasu wszystko sobie wyjaśnić. Przykro mi że masz z teściową takie spięcia :( I się nie dziwię że nie możesz na nią patrzeć. Buziaki
-
to moze i ja cos powiemmm ? należę do grona szczęściarek, co maja fajna teściową (przyszła czy obecną) :)
miałam pewne obawy co do zaakceptowania mnie przez mamę M bo jest jedynakiem ale...udało sie (tak mi sie zdaje) :) M sie śmieje, że czasem obie jestesmy przeciwko niemu (zwłaszcza w róznych życiowych pomysłach :D ) jesy wyluzowana babką i za to ja cenię. Nie wymądrza sie, czasem jakąś rade da (trafioną) ale raczej nie wtraca sie za bardzo w nasze życie :):):) wg M zrobiła mi niezłą reklamę przez przyszłym teściem ! :oops:
teściu to fajny gościu :) wyluzowany rzeczowy facet :) za duzo nie powiem, bo do tej pory rzadko go widywalam (morze) ale sądzę, ze mnie polubił (wg M tak jest) :mrgreen:
-
A jesli chodzi o mnie to..
Hm.. sama chyba nie wiem. Moja tesciowa mówi ze by juz chciala wnuczka.Wczesiej miala
6 lat -niedoszła synową- i strasznie sie nią rozczarowała. A tak poza tym to jest ok. Rozgadana i przemiła.Kocha swojego syneczka bo go wychowywała. A co do mnie to nie znam jej opini a stosunek jest ok.
-
a moja przyszła tesciowa czy ja wiem... jest miła , uprzejma i tyle! Żadnych zatargów nie mamy zresztą mówie jej na Pani i przyszłemu tesciowi tez ale on jest zdecydowanie bardziejk weselszy! ale chyba tesciowa wtrącac się do nas nie bedzie , chociaz na poczatku będziemy mieszkać z tesciami! ja ja rzadko widze , ogólnie nic do niej nie mam, nasze stosunki sa poprawne i formalne! Ale watpie bym do niej mówiła mamo, u nich tak jakos sie nie mówi, maja juzziecia i tez do nich nie mówi mamo i tato! Ale kłocić sie też chyba nie bedziemy!
-
Moja teściowa (przyszła)teraz jest OK, kiedys z nią miała małe problemy bo uważała że nie jestem odpowiednia kandydatka dla jej syna ale szybko jej przeszło i teraz wszystko jej sie odmieniło i tak jest teraz dobrze. Wtracać raczej sie nie bedzie bo i tak juz mieszkamy razem i sie nie wtrąca wiec po slubie mysle że nie ulegnie to zmianie.
-
No tak! ja nic nadzwyczajnego nie napisze... :lol: Moja teściowa jest oki i to nie tylko z tego względu że widzimy się 2 w porywach do 3 razy w roku(jest wyjechana z Polski)ale dlatego że potrafimy sie ze sobą dogadać :lol: Przez te 8 lat jak się znamy nigdy nie było miedzy nami sytuacji konfliktowej :lol: Od przeszło 5 lat mówi o mnie że jestem jej córcią( ma 3 synów:)))) to miłe. :D Chyba nie sprawi mi trudności mówienie do niej"mamo" :)
-
ilka to Ci fajnie , ja raczej do mojej mamo mówic nie bede ijakos tak zauważyłam w otoczeniu narzeczonego, rodziny i sasiadów ,ze tam nikt jakos mamo do teściowej nie mówi wydawało mi się to troche dziwne! Bo dla mojej mamy to naturalne u nas tak sie mówi i tyle! I raczej wątpie ,żeby mówiła na mnie córciu czy coś , z natury jest osobąpowsciągliwą . A ,ze tak odbiegam od tematu ( przepraszam) bo my ilka bedziemy miec zespól z Wodzisławia , tzn. z Połomii to może cos o nim słyszałas!
-
A moja przysżła teściowa - chyba jest spoko babką!! przez te lata które się znamy nei miałam nigdy żadnych 'problemów"... a nawet potrafie z nia pogadac od serca... Ale czasem mnei zadziwia, jak mojego A . taktuje jak 'kochanego syneczka' - wtedy mam wrazenie, jakby była zazdrosna..ale nigdy nie pocuzłam od niej jakiejs niechęci wprost!! To tlyko takie moje.... 'wydawctwa" :)
gebnralnei - dogadaujemy sie, spotykamy sie z rózna częstotlwiościa, ale napewno...czesniej niz 2 x do roku ;)
ogólnei mówiac..mysle, że jest ok babką... i nie będzie sprawaić 'kłopotów" :)
-
Ja mam bardzo fajną przyszłą teściową. Nie narzuca swojego zdania, chociaż mieszkamy razem z nią. Uważa,że to co my robimy to nasza sprawa,ona nam z chęcią doradzi gdybyśmy tego potrzebowali. Jest miła i spokojna, i co najważniejsze nie konfliktowa. Także myślę, że bedzie nam sie dobrze razem mieszkało nadal.
-
tak sobie przypominałam, że mam dosyć zabawną sytuacje z przyszłym teściem :)
otóz tak - oboje jestesmy zpod znaku Lwa, oboje urodzeni 19 sierpnia :) na dodatek teściu konczy równo 25 lat wiecej ode mnie :) ostatnio tak sobie uswiadomiłam komizm tej sytuacji :lol: :lol: przyjamniej M nie zapomni kiedy ma urodziny :D:D:D
-
No to u mnie jest tak.
Tesciowa jest ok. Jak jej zrobisz tak dobrze. Zawsze chetna do pomocy, choc czasami na musa chce uszczesliwiac...
Tescia udusilabym golymi rekami.
Czlowiek bez serca, bez uczuc...
od poczatku ciagnie z nas kase.. Nigdy nie zadzwonil, aby spytac sie jak jego syn sie czuje.. nigdy.
Dzwonil tylko wtedy gdy chcial kase.
Od poczatku cos do mnie mial.. nie wiem dlaczego.
Moj ukochany zanim mnie poznal byl z dziewczyna ok 3 lat. Tesc ja lubil. Gdy sie dowiedzial, ze Marcin zakochal sie w jakiejs tam dziewczynie, bardzo sie wkurzyl..
Przy pierwszym spotkaniu, wiedzialam , ze sie nie polubimy..
Pewnego razu wypowiedzial slowa, ktorych nigdy mu nie zapomne!
Ze jego syn mogl sobie "cos" lepszego znalesc.. :evil: :evil:
Od tamtej chwili, ten czlowiek dla mnie nie istnieje..
Gdy mielismy cywilny, moja rodzina wyslala nam kartke z gratulacjami. Jego rodzice ... nic..
Marcin sam zadzwonil i chcial sie pochwalic ze ma juz zone..
Pierwsze slowa jakie ojciec wypowiedzial, to to, ze Marcin ma wyslac kase..
Marcin ze nie moze bo teraz ma swoja rodzine (bylam w 6 mies. ciazy..). ze trzeba zbierac na duzo rzeczy dla dzieciaczka.
To jego ojciec powiedzial, ze "to" (znaczy ja i dziecko u mnie w brzuszku), nie jest jego rodzina, jego jedyna rodzina jest matka i ojciec... super co?
Marcina zatkalo.
I tak jest do tej pory...
Nigdy nie wypowiem slowa "tato"... Nie przejdzie mi to przez gardlo.. Nie zasluguje na to..
-
Oleńka81, przykro mi...Bo Wasza dzidzia będzie miała...tu sobie odpuszczę wyraz...dziadków. Może coś się zmieni w ich zachowaniu :roll: Jezuuu, jak tak można :(
-
Oleńka81, współczuję :( Ale najważniejsze że się kochacie, macie wspanialą Dzidzię, a ojciec Twojego męża może sobie gadac co chce. I tak będziecie ze sobą a jemu nic do tego! Po prostu brak słów na takich ludzi. Zresztą jeszcze kiedys będzie żałował.
-
no wlasnie, zawsze jak karmie Ole, to mowie "za dziadka, ale tego dobrego" hahaha
wiecie, ze jego cala rodzina jest taka.
wyobrazacie sobie, ze na naszym slubie, byl tylko jego Ojciec..?
ja rozumiem ze jest spora odleglosc do mojego miasta, (Pionki pod Radomiem i Sokolka niedaleko Bialegostoku) ale Marcin ma brac slub tylko raz, wiec mozna by sie pofatygowac..
nawet zaoferowalismy sie transportem ale w jedna strone, nie bylo chetnych!!
wydaje mi sie ze zamienili dzieci podczas porodu, hahaha bo jakos Marcin nie pasuje do tej rodziny..
Moja siostra tez mieszka w Londynie, ale zgodzila sie byc "starsza" i przyjechala specjalnie na moj slub, a Marcin tez ma siostre mieszka za Londynem, ... nie przyjechala..
coz rodziny sie nie wybiera..
-
Po pierwsze, Oleńko81 ściskam Ciebie, Twojego Marcina i Dzidzię :)
Nie dajcie się! Najważniejsi ludzie są przy Tobie...
Moi przyszli teściowie... Oboje starsi (mój Marcin to najmłodsze ich dziecko), Teść bardzo sympatyczny i wesoły, Teściowa w sumie też. W sumie... jest emerytowaną nauczycielką i traktuje nas jak dzieci w szkole, zwłaszcza, że mój Narzeczony to jej najmłodsze dziecko, więc oczywistym jest, że nic nie wiemy o życiu i we wszystko należy się wtrącić. Na początku nie umiała traktować nas jako NAS razem (mieszkamy razem od 1,5 roku), tylko wciąż przygotowywała np. warzywa z ogródka dla Marcinka, pytała, co u NIEGO słychać, jak MU się mieszka... a gdzie ja? Ale teraz już jest znacznie lepiej. Wiem, że mnie lubi, lubi, jak przyjeżdżamy w odwiedziny, tylko wolałaby, żebyśmy przeprowadzili się z Wrocławia do nich... tiaa :) Co to, to nie!
-
Oleńka 81 Pozdrawiam Cię i wspólczuję
Moja teściowa czasami potrafi mnie zdenerwować ale biorąc pod uwagę całokształt to można z nią wytrzymać,pamaga nam jak może i nie wtyka nosa w nie swoje sprawy. Teścia natomiast nie poznałam bo zmarł kilkanaście lat temu ale słysząc opowiadania o nim to chyba byśmy się nie polubil,był podobny do brata mojego męża ,a tego ledwo toleruję! :wink:
-
Pionki pod Radomiem
tia.. i połaczenie z pionek jest do bani..
albo pks-em do radomia ( albo pociagiem podmiejskim) albo podmiejskim do dęblina a stamtąd do wa-wy i dopiero dalej
po likwidacji pociągów cięzko jest tam dojechac.. :roll:
na szczęście mamy samochód i latamy ze szczecina do pionek dośc często.. :mrgreen:
mam w pionkach dziadków.. na żeromskiego.. :mrgreen:
rodzice pochodzą - pionki - suskowola..
ja sama jestem pionkowianką :mrgreen:
coz rodziny sie nie wybiera..
ja trzymam się z daleka od pewnej czesci rodziny pidunia.. zyja sobie pale ulic dalej i spotykam się z nimi tylko na wielkanoc i boże narodzenie.. styka :twisted:
To jego ojciec powiedzial, ze "to" (znaczy ja i dziecko u mnie w brzuszku), nie jest jego rodzina, jego jedyna rodzina jest matka i ojciec... super co?
w tej sytuacji nie spotkałabym sie z takim indywiduum.. byłby dla mnie tylko nazwiskiem w dowodzie osobistym męża...
a marcin.. no cóż.. jakdla mnie powinien poważnie się zastanowic i wybrac.. ma rodzine ( żone, dziecko) czy chce utrzymywac reszte rodziny...
dla mnie najblizszą rodziną jest własny maz i dzieci.. :roll:
w pionkach bida piszcze ,ze hej.. młodzi zazdroszczą starym emerytury.. inna sprawa,ze jak ktoś chce to pracę choćby w radomiu czy kozienicach znajdzie... ludzie nawet do wa-wy jeżdża do pracy i jest ok.. chybaże ktos woli być na utrzymaniu własnych dzieci :roll:
-
jak mi się układa z moimi teściami po ponad roku po slubie???
super super super...
zawsze pytaja sie o dzieci..nigdy - piotrus jak się czujesz tylko co u moni...
w zasadzie ja jestem dla nich nr 1 a pidu 2.. zawsze m,niejako pierwsza wymieniaja ..
jak teśc coś gotuje to dzwoni do mnie i mówi - moni.. podeslij piotra , bo cos dla ciebie dobrego ugotowałem..
sa naprawde rewelacyjni..
zawsze pomocni, zawsze doradzający ale nigdy nie nachalni
takich teściów wam życzę i mam nadzieję,ze każda z was w koncu dojdzie do konsensusu ze swoimi żmijami ;)
-
Marcin sam zadzwonil i chcial sie pochwalic ze ma juz zone..
Pierwsze slowa jakie ojciec wypowiedzial, to to, ze Marcin ma wyslac kase..
Marcin ze nie moze bo teraz ma swoja rodzine (bylam w 6 mies. ciazy..). ze trzeba zbierac na duzo rzeczy dla dzieciaczka.
To jego ojciec powiedzial, ze "to" (znaczy ja i dziecko u mnie w brzuszku), nie jest jego rodzina, jego jedyna rodzina jest matka i ojciec... super co?
Marcina zatkalo.
I tak jest do tej pory...
Nigdy nie wypowiem slowa "tato"... Nie przejdzie mi to przez gardlo.. Nie zasluguje na to..
brak słów.Tacy ludzie nie powinni mieć dzieci.Powinni sobie zyć sami.
-
ja gdybym mogla to zywcem pochowalabym "mamusie mojego meza". jad tej potwory zniszczyl mi zycie doszczetnie. caly slub i 3 dni po nim ryczalam przez te ropuche. nie zycze tego nikomu, jedyne co wspominam z tego "najszczesliwszego dnia" to to jak ona mi go popsula jak bardzo mnie zranila i dopiekala mojej rodzinie. zamiast sie cieszyc fajnymi chwilamki tylko ryczalam. a ta swieta krowa i tak zyje w poczuciu wlasnej idealnosci. najlepiej podsumowal ja dziadek mego lubego a jej tesc: "gowno wie a zawsze placzem i krzykiem postawi na swoim. ona tak lubi" tylko dlaczego moim kosztem?? dlaczego ja tak cierpie a moje niespelna 3 miesieczne malzenstwo sie rozpada przez nia??
-
Przykro mi, że masz taką teściową.
Tak bywa.
Ja teściową mam super teścia tez moze więc mówie chętnie do Nich Mamo i Tato
-
ja tu chcialam sie pochwalic moimi (przyszlymi)tesciami ale po przeczytaniu postu Dessee zrobilo mi sie przykro...
Spluchaj ja wiem ze zabrzmi to ostro ale jak ci sie malzenstwo rozpada po trzech miesiacach z powodu tesciowej :shock: i co maz za toba nie stoi murem??? :protestuje:
jak nie robi tego po 3 mieiacach to nie zrobi tego i po 3 latch. Uciekaj dziewczyno zycie jest za krotkie zeby je tak marnowac
-
deesse współczuje Ci... takich ludzi jak Twoja teściiowa należałoby :klnie:
jak powiedziała
co maz za toba nie stoi murem???
jak nie robi tego po 3 mieiacach to nie zrobi tego i po 3 latch. Uciekaj dziewczyno zycie jest za krotkie zeby je tak marnowac
dzieczyno nie marnuj sobie życia, jak teraz Cie nie broni to nie zrobi tego nigdy - UCIEKAJ :!:
Oleńka81 współczuję Ci teścia :( ale nie przejmuj sie, najważniejsi ludzie są przy Tobie i zawsze będą :!: trzymaj sie Cieplutko i pociesz tym, ze "teściu" ma za daleko by wac odwiedzać... :lol:
-
No co Wy dziewczyny :shock: , przecież to małżeństwo trwa zaledwie 3 miesiące - nie można z góry wszystkiego przekreślać. Przecież facet może być teraz w najtrudniejszej sytuacji - z jednej strony żona, którą bardzo kocha, z drugiej matka, którą też na pewno kocha...nie można mu kazać wybierać.
deesse, czy nie lepiej byłoby odizolować się od teściowej. Wyjechac z dala od niej. Przedyskutuj to mężem ale nie pod kątem Twoich stosunków z teściową. Powiedz, jak bardzo go kochasz, jak Ci na nim zależy - że chcesz żebyście byli szczęśliwi, że szanujesz jego mamę ale chcesz żebyście żyli swoim życiem. Na prawdę warto próbować, jesli to miłość. A sądzę, że tak - w końcu poślubiłaś tego faceta z jakiegos powodu....
-
Przecież facet może być teraz w najtrudniejszej sytuacji - z jednej strony żona, którą bardzo kocha, z drugiej matka, którą też na pewno kocha...nie można mu kazać wybierać.
oczwiście Maju, ze moze byc w trudnej sytuacji ale jeżeli nie potrafi zadbać o szczęście nowoposlubionej żony to chyba cos jest nie tak ? Powinien porozmawiac i z żoną i z mamą i spróbowac jakos pogodzic miłośc do dwóch bardzo ważnych kobiet w jego życiu...
zreszta chyba młoda żona sama wie jak jest naprawde, my tylko mozemy wszystko "widzieć" własnymi oczami i naprawde nie wiemy jak jest....
-
Dziewczyny zgadzam się z Mają- chłopak jest najprawdopodobniej w najgorszyej sytuacji jaką można sobie wyobrazić... dajcie mu szansę, aby wszystko mógł sobie pukładać. Szczera rozmowa z mężem na pewno pomoże... :roll:
-
czytając wszytskie posty od początkku już myślałam, że tylko ja mam przyszłą teściową nie bardzo...a okazało się,że może być gorzej, dużo gorzej :|| współczuję wasm dziewczyny
Mamusia mojego pryszłego na początku była bardzo miła, jak się potem okazało, aż za bardzo, no ale cóż już tak mam, że jestem ufna do ludzi i się przejechałam. Miałam przedsmak jej umiejętności podczas przygotowań do wesela brata mojego T. i relacje jej i tamtej synowej (choć ta tez święta nie była).... najlepsze jest to, że ona po każdej swojej opinii zawsze wtrąca :" ale ja się nie chcę wtrącać!" co mnie po prostu doprowadza :evil: o rany :!: jak powoli zaczeły się przygotowania do naszego ślubu to na każdy temat co powiem ona je zawsze neguje, na zasadzie ja mówię białe, ona czarne. Najgorszy jest sposób i jej ton mówienia (ona wszystko wie najlepiej :evil: ). Normalnie dyktatot :!: teściu jest całkowicie podporządkowany a chłopaki niby wysłuchają, nic nie komentyją i robią swoje. Już dwa razy przez nią ryczałam, i jakoś mi nie wychodzi nie przejmowanie się, jak sugeruje moje kochanie. a na zaręczynac od razu zaznaczyli, że nie chcą,żebyśmy z nimi mieszkali, co mi zresztą nie przeszkadza, ale chodzi o sam fakt..
nawet z samochodem do ślubu - też już wybarała, a ja nim nie pojadę, choćby właśnie dlatego... i moje Kochanie się ze mną zgadza, ale mamie nic nie mówi, bo twierdzi, że ona itak nie słucha co się do niej mówi (i ma rację) na dodatek potraf się obrazić jak małe dziecko.. brak słów
-
Narzekacie dziewczyny na te Tesciowe wiec musze tu napisac cos pozytywnego.Choc jak mawia moj Tata nie chwal dnia przed zachodem slonca a kobity przed smiercia :roll:
Otoz moi (przyszli) tesciowie sa Najwspanialsi znamy sie od ponad czterech lat, nigdy jakiegokolwiek zgrzytu.
Sa dla mnie jak rodzice/przyjaciele i wlasnie z tego powodu pewnie nigdy tak bardzo nie tesknilam za domem.
Jak spedzalismy pierwsze Boze Narodzenie i moj przyszly tesc dowiedzial sie ze my jemy karpia na wigillie to obiechal pol wybrzeza i rozmawial chyba z kazdym rybakiem zeby karpia na wigilie zalatwic.
To tylko maly przyklad z wielu takich milych sytuacjii.W ich domu czuje sie jak u siebie naprawde wiem ze sa moja rodzina :serce:
I na dodatek zaoferowali ze sie doloza do wesela, czego zupelnie nie oczekiwalismy od zadnej ze stron :mrgreen:
-
z drugiej strony jeszcze nie jest tak najgorzej, w końcu razem z moimi organizują nam wesele, a któż nie ma wad :?: :?: :?: :?: :?: :?: :?: :?: :?: a te chyba jeszcze nie są takie najgorsze :wink:
-
Powiem tak- moich teściów znałam podan 6 lat przed ślubem.Teraz jesteśmy ponad dwa lata po i moje zdanie na ich temat uległo modyfikacji. Teścia uważam za niesmiałego ale baardzo życzliwego faceta, nie narzuca się, zawsze chętnie pomoże i wogóle jest bnardzo wobec nas w porządku. Teściowa natomiast zgrywa damę na całego, wykorzystuje - szczególnie małża (mojego) - do wszystkiego, wręcz się wysługuje bo ona taka nieporadna, nie umie się odnaleźć w Polsce ... powoli zaczyna mnie to wkurzać. Zastanawiam się tylko, jak będzie w te święta, kiedy nie będziemy zamieszkiwać w mieszkaniu teściów tylko już na swoim - czy i tym razem wszystko spadnie na nas...nie zniosę tego.
-
Mnie się wydaje, ze będę miała super teściową. Jak na razie odgaduję się z nią rewelacyjnie, jest miła, służy radą, pomocą. Mam wielką nadzieję, że to się nie zmieni.
Natomiast szkoda mi mojego mężczyzny. On chyba gorzej trafić nie mógł. Jego przyszła teściowa, czyli moja matka będzie ( i ja towiem juz teraz na 100%) wielkim utrapieniem. Wydaje jej się że wszyscy "robimy jej za plecami", że wszyscy są źli tylko ona jest najlepsza, i w ogóle uważa, że ja nigdy nie powinnam wyjść za mąż bo zwyczajnie na to nie zasłużyłam. :cry: Nawet czasem mam wrażenie, ze nie lubi, albo wręcz nienawidzi mojego przyszłego męża, nie wiem czemu.
Przykro mi to mówć, bo to przecież moja matka, ale niestety taka jest prawda. Wiele bym dała, zeby to się zmieniło.
Jakimś pocieszeniem jest dla mnie to, że przecież ślub bierzemy z osobą ukochaną a nie z teściami, prawda ? :)
-
Yukari-chan, jeśli nie wiesz czemu nie luibi swego przyszłego zięcia to po prostu ją o to zapytaj - mnie z początku wiele rzeczy denerwowało u mojego przyszłego zięcia, ale o tym z córką rozmawiałam. Te gderanie mam przed ślubami córek to czasem reakcja obronna organizmu: w dzień burczą i krzyczą, w nocy płaczą w poduszkę, bo wydaje im się, że ich dziecko - ukochane. czasem jedyne - podejmuje złą decyzję, że nie będzie szczęśliwe przy boku tego akurat człowieka. A wierz mi. że patrzą na swoich przszłych zięciów nie oczami zakochanej młodej dziewczyny, tylko realnie - oczami doświadczonej kobiety, która niejedno w życiu widziała i z niejednego pieca chleb jadła.
Polecam dużo z mamą rozmawiać, czasem się przemóc i przutulić, pocałować w policzek i powiedzięć "wiem. że chcesz dobrze, wiem, że się o mnie troszczsz". Gwarantuję Ci. że mama też zdejmie maskę wszystko wiedzącej jędzy :glaszcze: Powodzenia
-
Yukari-chan, jeśli nie wiesz czemu nie luibi swego przyszłego zięcia to po prostu ją o to zapytaj
Już pytałam, nie raz, kończyło się wielką awanturą i wielką obrazą...
-
Chciałabym napisać, że cudowną teściową będę mieć :cry: Aż mi się łezka w oku zakręciła :cry:
Ja się z nią po prostu nie potrafię dogadać (może dlatego, że ona jest psychologiem i swoją wiedzę próbuje na mnie ćwiczyć - raz nawet stwierdziła do mojego Ł. że ja chyba mam depresję). Dopóki nie powiedzieliśmy im o naszych zaręczynach nie było tak źle, ale może dlatego, że ja po prostu za każdym razem gryzłam się w język żeby nie powiedzieć jej czegoś 'niestosownego'. W końcu szacunek dla osób ode mnie starszych mam.
Wiele razy byłam na siebie zła, że nie powiedziałam jej co myślę i może dlatego jakiś czas temu (ok. 2 miesiące temu) uznałam, że koniec, nigdy więcej nie będę udawać, że zgadzam się z nią. W końcu mam swoje zdanie. No i ostatnio jak byliśmy u rodziców mojego Ł. się zaczęło. Niby miło było ale nie do końca... jej teksty mnie po prostu wku... tak jakby mi sugerowała, że to co myśli i mówi mi mój Ł. teraz to za 10 lat będzie całkiem co innego myśleć i mówić. Normalnie :boks: :ckm: :Kill: I jeszcze na mnie nagaduje swojemu synowi, czyli mojemu Ł.
Oczywiście będę tą gorszą synową ale mam to gdzieś. Oni mi nie pomagają tylko ona daje mi dobre rady. Jak kiedyś naprawdę mnie zdenerwuje to :klotnia: I powiem jej żeby sobie dobre rady zostawiła dla 'lepszej' synowej.
Kilka razy podkreśliła, że jak ona brała ślub to nie oczekiwała od rodziców tak swoich jak i męża żadnej pomocy... powtórzyłam to mojemu Ł. i też mu powiedziałam, że od jego rodziców niczego nie oczekuję i że nie muszą dokładać się do wesela, bo sobie poradzimy bez ich pieniędzy.
Kilka razy powiedziałam mojemu Ł., że wydaje mi się, że jego mamie nie podoba się przyszła synowa, bo jest nieodpowiednia dla niego. No i powiedziałam mu żeby się zastanowił czy na pewno chce ze mną być skoro jestem taka niedobra...
Przyszły teść jest spoko ale może dlatego, że nie porusza wrażliwych tematów. Mam wrażenie, że woli trzymać się z daleka od konfliktu żony z przyszłą (tą gorszą) synową.
PS. Dzięki, że mogłam się tutaj Wam wygadać. Ja mam już dosyć tej wojny z przyszła (i jak ja to mawiam niedoszłą) teściową, która na moje szczęście mieszka daaaaaleko ode mnie.
-
ona (...) nie oczekiwała od rodziców tak swoich jak i męża żadnej pomocy...
moja ciągle to powtarza, a najlepsze jest to, że my naprawdę nic nigdy (jesteśmy razem dziewiąty rok) od niej nie dostaliśmy :lol:
-
Teraz ja cos skrobne o mojej tesciowej. Jak narazie dla mnie jest "bezpłciowa" chociaz osttanio jak bylismy u Niej to zrobicla sie do mnie " co nie wezmiesz od tesciowej.."bardzo mnie zaskoczyla. Ale ostatnio tez bardzo mnie zadziwia i to wcale nie pozytywnie.To ze firenek mnie zmienilam ( bo widzi nasze okna ze swojego miejsca pracy,a ma tylko przez ulice)to ze cos tam..ostatnio nawet Sebastian zaczal sie denerwowac na nią a to z takiego wzgledu ze wygrała w totolotka dosc ładna sume i co.. i nic nawet synowi (S) nic nie dała, chociaz na głupie spodnie "a masz tu synu.." czy cokolwiek. A kiedy S mowi o remontach w mieszkaniu to ona na to ze trzeba brata spłacic -- 40tys pod hipoteke i kupic mu mieszkanko(jak on od roku nie daje znaku zycie i sama go wymeldowała z tego domu).Tylko ciekawe czemu ona nie moze tego zrobic tylko Sebek.
Troszke dziwna jak dla mnie kobieta.
-
Niki, wierzę, że jest Ci ciężko. Sama niedawno przechodziłam przez poważne kłopoty z przyszłą teściową.
Ja się z nią po prostu nie potrafię dogadać (może dlatego, że ona jest psychologiem i swoją wiedzę próbuje na mnie ćwiczyć
Uwierz mi, że żaden psycholog nie kombinuje jak by tu na kimś wykorzystać swoją wiedzę w niecnym celu - mówię z własnego doświadczenia, jestem psychologiem. Powiem więcej, czasem taka elementarna wiedza przydaje się, żeby rozwikłać problem. Każda teściowa musi się pogodzić z faktem, że jej ukochanego synusia "zabrała" jakaś obca wstrętna baba :twisted: Myślę, że psycholożka nie pozostanie obojętna na rzeczowe argumenty i łatwiej oswoi się z sytuacją.
za każdym razem gryzłam się w język żeby nie powiedzieć jej czegoś 'niestosownego'(...)że koniec, nigdy więcej nie będę udawać, że zgadzam się z nią
Może własnie o to chodzi - do tej pory nigdy nie sugerowałaś, że masz odmienne zdanie, a teraz "NAGLE" zaczęłaś to robić. Porozmawiaj z teściową, przedstaw swoje zdanie na temat całej sytuacji, poproś o jej wyjaśnienia. Możliwe, że za jakiś czas będziesz się śmiać z całej sprawy. Tego Ci życzę :)
-
Możliwe, że za jakiś czas będziesz się śmiać z całej prawy. Tego Ci życzę :)
Oby, bardzo bym chciała.
żaden psycholog nie kombinuje jak by tu na kimś wykorzystać swoją wiedzę w niecnym celu
Może i nie w niecnym celu ale wiedzę na mnie wykorzystuje... ostatnia jej diagnoza to: depresja. Jak to usłyszałam od mojego Ł. to mi ręce opadły.
-
Maju wiem że najprostszym rozwiazaniem bylo by sie od niej odseparowac tylko że to ja się przeprowadziłam do jej miasta coby tu dalej studiować bo M. ma tu dobrze płatną pracę, a teraz musielibyśmy wszystko żucić ja studia, M. pracę a na dodatek mojej mieszkanie w Olsztynie zostało już wynajęte na rok czasu. dlatego jeśli się da to należało by stawić problemowi czoła a nie uciekać przed nim. tyle ze ona potrafi napuszczac na nas wszystkich, poczynając od swojego męża a na teściach kończąc. Powodów jest kilka ale zazwyczaj są dwa: bo M. do niej nie zajezdza rano powiedziec jej dzien dobry i nie podwozi jej na tramwaj (pracuje na dzielnicy w ktorej ona mieszka), albo to że nie dzwoni do niej codziennie wieczorem życzyć jej dobrej nocy. nigdy tego nie robił, wychowali go dziadkowie, u niej tylko nocował, i nawet wtedy nie rozmawiali- poprostu przychodzil, bral prysznic i kladl sie spac. wstawal rano szedl do pracy i wracal znow na noc. ta baba nawet do moich rodzicow ze skarga na mnie dzwoni, mojej Mamci próbuje mnie oczerniać jaka to ja zła jestem i ją okłamuje i źle traktuje.
Dziewczyny to nie jest tak że już go skreśliłam.. bo w końcu z jakiś powodów jest moim Mężem. i póki obydwoje nadal chcemy tego zwiazku to jest sens rozmawiac. ale rozmowy nie przynoszace rezultatów na widoczny plus dla zwiazku tez potrafia zmeczyc i odebrac nadzieje.
-
Dziewczyny to nie jest tak że już go skreśliłam.. bo w końcu z jakiś powodów jest moim Mężem. i póki obydwoje nadal chcemy tego zwiazku to jest sens rozmawiac. ale rozmowy nie przynoszace rezultatów na widoczny plus dla zwiazku tez potrafia zmeczyc i odebrac nadzieje.
I bardzo dobrze, ja się dziwię takim poradom. Tyle piszemy tutaj o milości, wybaczaniu o tym, czym tak na prawdę jest małżeństwo a tutaj takie pomysły...Ja tam jestem za tym aby walczyć o siebie, jesteście niecałe 3 miesiące po ślubie - dla niektórych to najtrudniejszy okres związku. Razem łatwiej to przejść.
-
ja naszczescie mam Was, bo to dzieki temu forum jest mi troche latwiej. ale jesli nic sie nie zmieni to trudno, bedzie ciężko ale trzeba jakoś żyć dalej.
poki co dziękuję :serce: :serce: przynajmniej poczulam ze nie jestem sama...
-
deesse, masz rację. Póki masz siłę i chęć walczyć o małżeństwo to walcz. A co będzie dalej to już czas pokaże - Ty będziesz najlepiej wiedziała jak postąpić. Trzymam kciuki :) Buziaki
-
I ktoś tu wyżej napisał że z teściową się przeciez nie wiąże.... No niby tak ale staje sie ona naszą rodziną i to bliską....Musimy utzymywać z nią jokotakie stosunki. Myśle że najlepiej jest od razu wytyczyć granice. Przy pierwszej sposobności i konflikcie. Oczywiście lepiej jest jak mąż stoi za nami murem i również próbuje sprowadzić Mamusie na ziemię.
Znam przypadek że relacja matka -syn jest tak silna że nawet miłość, łzy, nienawiść żony co tylko sobie wymyślicie nie jest w stanie jej osłabić. On musi codziennie przyjechać do mamy, pokazac sie że żyje, że żona go nie zagłodziła.... Ona traktowana jest jak obca osoba jak kobieta która teraz może i jest z jej synem ale to długo nie potrwa.... miesiąc po slubie nie mieszkali juz ze sobą... ona obrączkę założyła po jakimś roku małżeństwa...kompletna porażka...teraz próbuje ratować małżeństwo dzieckiem...jakoś tego nie widzę i tylko mi tej fasolki w brzuchu żal. :cry: