e-wesele.pl
Bebikowo => Bebikowe różności => Wątek zaczęty przez: okruszek w 28 Stycznia 2006, 13:27
-
Chciałabym poruszyc temat adopcji. Wiadomo, że co 3 para nie może miec dzieci z różnych przyczyn a czasami z przyczyn nieznanych (wszelkie badania są ok) i ... gdybyście byli w takiej sytuacji, że mimo wszystko nie moglibyście mieć własnych dzieci, to czy podjęlibyście decyzję o adopcji? Czy podziwiacie adopcyjnych rodziców? Czy wokół Was są ludzi, którzy adoptowali? Jak ich postrzegacie? Jakie są Wasze opinie?
-
Ja jestem ZA jeśli chodzi o adopcje.Dzieci z domów dziecka też mają prawo do szczęścia i prawdziwej kochającej rodziny.Jeśli nie mogłabym miec dzieci zdecydowałabym się na zabranie takiego dziecka do siebie choć wiem że to nie jest takie proste. W ludzkich umysłach istnieje stereotyp że dziecko z domu dziecka,z patologocznych rodzin nie zaloży szczęsliwej rodziny.Niektórzy sadzą że patologie sie dziedziczy - głupota zwyczajna. Moj kolega z podstawowki trafił do szcześliwej rodziny a dzis sam jest szczęśliwym męzem i ojcem :D.Rozmawiałam o adopcji też z moim przyszłym męzem i też nie ma nic przeciwko.
BIG szacunek dla rodzin adopcyjnych !!
-
Teraz do adopcji idą dzieci prosto ze szpitala - matki porzucaja je zaraz po narodzinach i na te dzieci już czekają kochający rodzice. Co do dziedziczenia - to jest głupota. Ile razy dziecko rodzone postepuje nie tak jak należy ....
-
Okruszku ja to wiem Ty to wiesz ale niektorzy nie ...
Fakt teraz ułatwiono sytuacje matkom które nei chca swych nowonarodzonych dzieci - moga zostawic je bez zadnych konsekwencji w szpitalu i umozliwic dzieciaczkowi normalne zycie.Czesto takie własnie wyjscie ratuje te maleństwa przed porzuceniem np. na śmietniku.
-
BIG szacunek dla rodzin adopcyjnych !!
Jestem tego samego zdania! Dużo nad tym wcześniej myślałam i ja gdybym nie mogła mieć własnych dzieci na pewno zaadaptowałabym jakieś. Wiem, że to nie byłoby proste,ale dla mnie w rodzinie , w którj brakuje dziecka jest tak jakoś pusto i smutno.... Moja kuzynka po endometriozie też nie może mieć dzieci.Przez jakiś czas się starali,ale teraz wystąpili już o proces adopcyjny. I jak to oboje powtarzali -oni się bardzo kochają, oboje maja super pracę,ale czegos i tak im w życiu brakuje. I będę trzymać za nich kciuki bo niestety w Polsce są jednak ogromne problemy aby zaadoptować dzieciątko.
A inni ludzie-fakt potrafią być bezwzględni i okrutni-i najbardziej mnie tylko zastanawia dlaczego. Czasem dobrym sposobem jest zmiana miejsca zamieszkania, gdzie nikt nie wie, ze adoptowaliśmy dziecko i wtedy przynajmniej jest spokój.
W każdym bądź razie ja bardzo szanuję takich ludzi. I sądzę, że sama też bym się na to zdecydowała. :D :serce:
-
temat adopcji często pojawia sie w rozmowach z narzeczonym...Oczywiscie, jestesmy za...Oboje zdajemy sobie sprawę, ze bezpłodnosć moze dotyczyć również nas (a moze konkretniej mówiąc- mnie).Nie wyobrazamy sobie domu bez dziecka. Juz teraz reagujemy na kazde spotkane dziecko...W przypadku, gdy nie moglibyśmy mieć swojego chcemy zaadoptować...Ale tu pojawiaja sie problemy natury ekonomiczno-prawnej...Dlaczego zaadoptowanie dziecka jest tak trudna procedurą? Uwazam, ze jest to krzywdzące dla wielu potencjalnych rodziców, jak i dzieci...
Wszystkie testy psychologiczne, jakie przechodzą przyszli rodzice są trafione i bez tego nie mogłoby sie obejść.Bolą mnie jednak wymagania finansowe stawiane przyszłym rodzicom...Osoby mniej zamożne, ale za to czułe, potrafiace dać dziecku prawdziwy dom nie maja nawet szans na adopcyjne rodzicielstwo...To jest naprawdę niesprawiedliwe, ta poprzeczka wymaganych dochodów jest za wysoka...Ja pochodzę z biednej rodziny-i nigdy nie cierpiałam z tego powodu, mialam co jesc, w co sie ubrac, studiuje drugi kierunek.Wystarczy dobra organizacja i zapał...
Mysle, ze dzieciaczki z domu dziecka wolałyby nie miec oryginalnych dżinsów, a miec po prostu rodziców i dom...
-
jestem za adopcją..
sama myślę o takiej ewentualności jeśli moje badania wyjdą niepomyślnie...
-
Jestem jak najbardziej za adopcją. Jestem pełna podziwu dla ludzi, któzy decydują się na taki krok. Szczególnie dla tych adoptujących dziecko, które nie jest już niemowlęciem. Taka decyzja musi być bardzo trudna...
-
I ja jestem za. Szkoda tylko że w naszym kraju tak ciężko z biurokracją jeśli chodzi o adopcję wile rodzin chciałoby dać dom dziecku ale nie sałniają kryteriów państwa. Nie zarabiają krocie, nie mają willi itd. rozumiem np. to że matka która przuca dziecko w szpitalu musi mieć czas na otrząśnięcie się z szoku ale jeśli wogóle nie chce podpisać papierka że zrzeka się praw to sprawa jest strasznie utrudniona. Jeszcze jedno, bałabym się sytuacji kiedy ja już bym całym sercem się temu dziecku oddała i nagle pojawiłaby się matka biologiczna.
-
Ja też jestem jak najbardziej za adopcją.A jeśli chodzi o stereotyp,że dzieci z domów dziecka nie mogą załozyć szczęśliwej rodziny to jest to tak,że jeśli wychowanek domu dziecka zakłada rodzinę z osobą, która również sie tam wychowała to często dzieci z takich domów powtarzają historie swoich rodziców.Bierze sie to z tąd, że polskie domy dziecka uczą bezradności, nie uczą życia. Dlatego jestem jak najbardziej za adopcją oraz za rodzinnymi domami dziecka bo to szansa dla tych dzieciaczków nie tylko na normalne dzieciństwo i kochajacy dom ale także szansa na założenie potem swojej własnej szczęśliwej rodzinki :)
-
Gdyby nie to, ze w Polsce samotnym nie pozwala się na adopcje, pewnie juz jakis dzieciaczek by biegał po moim mieszkaniu. Mialam tak "od zawsze"....wiedzialam i wiem, że bez wzgledu na to, czy bede czy nie miała wlasne dzieci, adoptuje jakieś....i nie bedzie to maleństwo.....rozmowa na ten temat byla jedna z pierwszych, jakie odbyłam z Wojtkiem gdy juz wiedzielismy, ze chcemy wspólnie stworzyc dom....Wojtek był za, więc teraz nie pozostanie nam nic innego, jak wcielic pomysł w zycie, jak tylko to będzie mozliwe.
-
w Polsce samotnym nie pozwala się na adopcje
nie pozwala się samotnym, tym którzy nie zarabiają kupy kasy itp... Ciekawe tylko co dla takich dzieciaczków jest lepsze?! I kto na tym najbardziej traci i cierpi-oczywiście, ze nie stado urzędników tylko Ci ktorzy najbardziej potrzebują ciepła i miłosci.Dom to zawsze jest dom!!!Ach- może kiedyś to się zmieni i te urzędasy pójdą po rozum do głowy. Gdyby , któreś z nich w dzieciństwie przeżyłoby i doświadczyło tego co dzieci z domów dziecka to może byłoby inaczej...
-
czy ktoś z was czytał ksiazkę Mariusza Maślanki "Bidul"? Polecam-facet opowiada o swoim dzieciństwie w domu dziecka w latach 80.Przerazające.Po przeczytaniu jego wywodu, jeszcze bardziej zaczęłam sie zastanawiac nad istota domów dziecka...Bardziej krzywdzą niz pomagają...Zapewniają tylko dach nad głową, jedzenie i chyba kontakty z rówieśnikami i nic więcej!życie jest niesprawiedliwe, a prawo nawet nie chce pozwolić pomóc tym najbardziej niezasłużenie pokrzywdzonym
-
Ja także jestem obiema rączkami za adopcją, i także wkurza mnie prawo w tym kraju i biurokracja - tyle osób chciałoby adpotować dzieciaczki a nie mogą , coś tu jest nie tak :/
Od zawsze wiedzialam że gdybyśmy z Arkiem nie mogli mieć dzieci to napewno zdecydowalibyśmy się na taki krok, nawet jeżeli to by się wiązało ze zmaną miejsca zamieszkania, bo oczywiście w naszym "bardzo tolerancyjnym" kraju zdarzają się przypadki szykanowania rodzin i dzieci adoptowanych - straszne.
Podziwiam ludzi, którzy chcą adpotować, nawet wiecej niz jedno dziecko albo nie tylko niemowlaczka ale także starsze dzieci, które przeciez także zasługją na miłość :serce:
-
My również jesteśmy jak najbardziej za adopcją. Jeszcze przed ślubem rozmawialiśmy z Tomkiem na ten temat i uzgodniliśmy, że jeżeli nie będziemy mogli mieć własnych dzieci to zdecydujemy się na adopcję. Wiadomo, że sama procedura wymagałaby dużo pracy i cierpliwości, ale w efekcie mielibyśmy dziecko.
Często zdarza się również tak, że małżeństwa, które nie mogły mieć własnych dzieci po adopcji doczekują się własnych dzieciaczków. To tak jakby coś się odblokowywało.
Podziwiamy wszystkie pary, które decydują się na adopcję.
-
bałabym się sytuacji kiedy ja już bym całym sercem się temu dziecku oddała i nagle pojawiłaby się matka biologiczna
To musi byc straszne dla matki wychowującej tpo dziecko
w Polsce samotnym nie pozwala się na adopcje
Nie prawda, ja znam matke samotną, która ma małego chłopczyka.
.
Podziwiamy wszystkie pary, które decydują się na adopcję.
Ja też :) To musi byc dla nich pewnie trudne i odważne.
-
My również jesteśmy za adopcją bez względu na to czy będziemy mogli mieć dzieci, czy też nie. Być może jedno będzie biologiczne a drugie adopcyjne - mój małż poruszył ten problem, ciesze się że to od niego wyszło
-
Ja niewiem czy będziemy mogli mieć Bobcia a za adopcją jestem za tylko te beznadziejne przepisy.
W naszym kraju oboje rodzice muszą mieć prace i środki do utrzymania dziecka,a przeciez wystarczy,że jedno z rodziców pracuje.Często mi się wydaje,że 'Organy' wolą aby takie dziecko było w Domu Dziecka niż zostało otoczone miłością.
Przeciez często widać jak biologiczni rodzice nie pracują lub jedno pracuje i żyją,kochają,utrzymują, robią wszystko aby było dobrze -gdzie miłość tam i szczęście przeciez.
Widać tez domy ,w których i ojciec i matka piją-ale to nic bo to rodzice biologiczni, często dzieci im zostają odebrane i przechodzą z rąk do rąk lu są spragnione perawdziwej miłości,prawdziwego domku,kiochających go ludzi-ale nie nasz kraj pod tym względem jest g...i. Wolą tez oddać dziec i do adopcii za granicę.To jest paranoja!
-
z ta adopcją zagraniczną tez nie jest tak różowo :roll:
dowiedziałąm się, ze chcąc pracować za granicą już jestem dla nich zagraniczną rodziną adopcyjną... pomimo tego,ze mam paszport polski.. pomimo tego ,ze chcielibyśmy wrócić do kraju po 8- 10 latach.. nieważne :roll:
-
W naszym kraju oboje rodzice muszą mieć prace i środki do utrzymania dziecka,a przeciez wystarczy,że jedno z rodziców pracuje.Często mi się wydaje,że 'Organy' wolą aby takie dziecko było w Domu Dziecka niż zostało otoczone miłością.
też to mnie dziwi, bo przecież umożliwiając komuś adopcję, państwo przenosi odpowiedzialność utrzymania młodego człowieczka na adopcyjnych rodziców..zrozumiałe są rygorystyczne przepisy dotyczące rodzin zastępczych, bo tu pobudki przyjmowania dziecka do własnego domu mogą być niekoniecznie szlachetne..ale przy adopcji dla mnie to oczywiste, że któs stara się o dziecko, któ na prawdę chce obdarzyć je miłością..
-
Co 3 para? A kto jest częściej "winien", kobieta czy mężczyzna?
Do tej pory miałam wiadomości, że ok 20% par nie może spłodzić potomka. Czyli co 5.
Czy dane podane przez okruszka sa prawdziwe? To by oznaczało epidemię, a ja wokół tego nie zaobserwowałam. Nie mam tez znajomych, co by bezskutecznie starali się o dziecko. Na razie wszystkim się udaje.
-
Nie mam tez znajomych, co by bezskutecznie starali się o dziecko. Na razie wszystkim się udaje.
a masz.. i to kilka na samym tym forum :roll:
-
nie martwcie się dziewczyny!na pewno się uda.moi znajomi starali się od kilku lat.leczenie.inseminacja i nic. do tego problem z obu stron.ona jakieś problemy z owulacją itp. a u niego stwierdzono raka jądra( zostało amputowane).naturalne poczęcie nierealne... właśnie oczekują bliżniaków (są po in vitro-udało się za pierwszym razem).wszystko jest możliwe. :D
-
właśnie oczekują bliżniaków (są po in vitro-udało się za pierwszym razem)
:roll:
a kto ich prowadził??
-
monia obszerniejszą odpowiedź dałam ci na priva
-
Do tej pory miałam wiadomości, że ok 20% par nie może spłodzić potomka. Czyli co 5.
groszku, ja mam też takie dane statystyczne..
-
a masz.. i to kilka na samym tym forum
Monia głowa do góry i na Ciebie przyjdzie kolej :D Kto wie może nawet przydarzy się "wystrzał z dwururki" :wink: :dzidzia: :dzidzia:
-
hehe - liczę na to.. :mrgreen:
groszek napisał/a:
Do tej pory miałam wiadomości, że ok 20% par nie może spłodzić potomka. Czyli co 5.
groszku, ja mam też takie dane statystyczne..
święte słowa..
co 5ta para około 30roku zycia ma problemy z posiadaniem potomka..
w znaczącej większości sa to pary z wyższym wykształceniem ..qrde.. co się na tym świecie dzieje :roll:
-
co 5ta para około 30roku zycia ma problemy z posiadaniem potomka..
w znaczącej większości sa to pary z wyższym wykształceniem ..qrde.. co się na tym świecie dzieje
rety to ja powinnam poklony z wdziecznosci bic, ze nam sie tak udalo
Moniu- a Ty mi sie snilas z wlasnym dzidziusiem. Teraz trzymam kciuki, za jak najszybsze sprawdzenie sie mego snu...
-
Moniu... trzymam za Ciebie kciuki! Pisząc wcześniej miałam na mysli "realnych" znajomych. Pary, które znam.
-
w znaczącej większości sa to pary z wyższym wykształceniem ..qrde.. co się na tym świecie dzieje
ciekawe, w jaki sposób wykształcenie wpływa na potencję :o no może ten stres :)
kiedyś czytałam artykuł o tym, że powyżej 27 roku życia zmniejsza się szansa na zapłodnienie w jednym cyklu miesiączkowym nawet do 15 %..myślę, że to z tym jest związane..najpierw studia, które kończy sie w wieku 24 lat, potem małżeństwo a na końcu dziecko i już się ma 30tke..ludzie z wykształceniem średnim kończą swoja edukację w wieku lat 19..nie lubię uogólnień, ale jednak oni wcześniej w większości przypadków zakładają rodziny..
-
oosta, dobij mnie :roll: my chcemy zacząć starania na wiosnę -miało być jesienią ale - remont i przeprowadzka...przełożyliśmy :mrgreen: mam nadzieję, że się uda-rocznikowo będę mieć 27lat :?
-
kochana ja mam 28..za rok slub, bede miała 29 :) od razu zabieramy się do dzieła :) jesli za pierwszym razem się nie uda, to za drugim..bedzie dobrze :)
-
To też jedna z kilku rzeczy, które mnie przytłaczają, wolę odsuwać decyzję o dziecku bo boję się, że może się nie udać-trudno to wytłumaczyć :roll: mam w rodzinie bezdzietne małżeństwo, od kilku lat się leczą i troche mnie to przeraża :|
-
mnie też trochę..u mnie nie ma takich przypadków w rodzinie, ale w maju moja koleżanka z biura poroniła..zupełnie nie wiadomo co było powodem..ma już syna..tego się boję, jak o tym myślę..wieć staram się nie myśleć w ten sposób..tylko pozytywnie..dwa tygodnie temu urodziła moja szwagierka..syna..miała bardzo dobrą ciążę i lekki poród..jest w Twoim Maju wieku..dzieciątko zdrowiuteńkie..3340 ważyło i 53 cm mierzyło :) przekochany jest..
-
Dziewczyny na to nie ma reguły, Włodka ciocia w zeszłym miesiącu urodziła pierwsze dziecko a ma 38 lat :D Mała dostała 10 pkt, ważyła 4950, 57 cm.
Ja mam 29 i jeszcze się nie stresuje :D
O adopcji oczywiście z Włodkeim rozmawialiśmy i oboje jesteśmy za gdybyśmy nie mogli mieć własnego.
-
aniula, a ile się starali o dziecko :?: myślisz, że tak od sztycha ciocia zaszła w ciąże, czy było kilka prób :?: chodzi o to, że zegara bilogicznego się nie oszuka..oczywiste jest, że w ciąże może zajsc nawet kobieta 40letnia, ale problem w tym, że czasami trzeba się natrudzić, żeby spłodzić potomka..często potrzeba kilka prób i dla niektórych mocno pragnących kobiet to jest problem..mogą się zablokować już po pierwszej nieudanej..
Ja mam 29 i jeszcze się nie stresuje
i bardzo dobrze..tak trzymaj..
-
aniula, a ile się starali o dziecko Question
U nich właśnie było cyk i już. Odstawiła pigułki i miała pół roku odczekać (zalecenia ginekologa) no i uważali ale po dwóch miesiącach wpadli :oops:
-
uważali ale po dwóch miesiącach wpadli
no to ma kobita super organizm :) pozazdrościć..może u Was będzie to rodzinne :) mój lekarz mówił mi, że teraz już są tabletki takiej generacji, że nie trzeba się oczyszczać po ich odstawieniu..można od razu..ale może to i sposób, żeby wiedzieć, że teraz nie można..wtedy bezstresowo się do tego podchodzi :)
-
lekarz mówił mi, że teraz już są tabletki takiej generacji, że nie trzeba się oczyszczać po ich odstawieniu..
kumpeli lekarz powiedział, że ważne jest jakie tabletki brała a nie na jakich skończyła...nie wiem o cochodzi bo ja moim jeszcze o potomstwie nie rozmawiałam :roll:
-
ważne jest jakie tabletki brała a nie na jakich skończyła
hmm..ale jeśli brało się jakieś tabletki ponad rok temu, to chyba organizm zdąrzył się z nich oczyścić..chyba że inny rodzaj poźniej zażywanych nie pozwala na to, choć nie powinno tak być..
-
Maju ni9e martw się wiekiem!27 lat to nie tak dużo.ja zaszłam w ciążę w wieku 27 lat i to za pierwszym razem(w pierwszym cyklu starania).gdy postanowiliśmy,że chcemy mieć dziecko
-
Maju ni9e martw się wiekiem!27 lat to nie tak dużo.
też tak myslałam..
moze ja jestem dobrym przykładem tego złego przykładu :roll:
-
ale nie można też każdego straszyć,że 27 lat oznacza problemy.to są przypadki -nie reguła. a stresowanie się i presja nie pomaga.oczywiście nie ma co odkładać macierzyństwa na daleką przyszłość, za urządzeniem się, dobrą pracą,samochodem, mieszkaniem.Bo potem można się ocknąć za późno...Dziewczyny powodzenia i więcej optymizmu.pozytywne nastawienie pomaga...
-
Wiecie co mi powiedziała kuzynka składając życzenia...nie czekajcie zbyt długo-powiedziała to ze łzami w oczach :| to własnie oni pragną dziecka i na pewno byliby wspaniałymi rodzicami, bo są niesamowici ale....to właśnie sprawia mi największą przykrość, bo jak się okaże, że my też czekaliśmy za długo :roll:
Mam nadzieję, że jednak bocian do nas przyleci-w końcu boćki przylatują na wiosnę :wink:
-
m,nie 1 guzik dał.. ja potrzebuję chyba stada ;)
mój bociek przyleci we wrześniu.. :mrgreen:
-
Mam nadzieję, że jednak bocian do nas przyleci
co do boćków..moja koleżanka mężatka robiła kiedyś porządki w domu..kiedy doszła do sypialni i łóżka ściągnęła z niego materac, żeby wyczyścić..a pod nim znalazła małego boćka-figurkę, którą włożyła jej tam mama nie mogąc doczekać się kolejnego wnuka :) ale nie pomógł :(
-
to jak o boćkach mowa to monia ten od ciebie ma swoje miejsce w naszym pokoiku :):):):):)
ale jeszcze nie czas na niego :)
-
już przyszedł czas :) agulka, czarować to umiesz :)