e-wesele.pl
Bebikowo => Wokół porodu => Wątek zaczęty przez: ela w 1 Października 2009, 20:48
-
Ciekawi mnie podejśćie do porodu dziewczyn które już raz rodziły i teraz są w ciaży i znowu będą miały zaszczyt przeżyc ten "cud" :)
Jak to z Wami jest ?
Boicie się bardziej czy mniej ?
Czy to że wiecie jak jest w trakcie porodu przeraża Was czy może uspokaja ?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ponieważ ja miałam pierwszą CC po 17 godzinach wywoływania porodu to teraz bym się bała porodu SN , ponieważ go tak naprawdę nie przeżyłam .
CC przeszłam b. żle .
Miałam problemy podczas operacji i powikłania po .
Teraz też mam mieć CC ale jakoś jestem spokojna i opanowana pomimo tego że wiem jaki ból mnie czeka :P
Myśląc o SN ...raz chcę urodzic naturalnie bo podobno mniejszy ból a raz jak sobie pomysle że mam się rozerwac wrrr ;D
Co tydzien chcę innego porodu ...
-
ja się porodu nie boję, w tej chwili to nawet nie moge się go doczekać :):)
bo już wiem jak to wygląda i co mnie czeka
zresztą porodu nie wspominam źle a mówią, że drugie dziecko rodzi sie szybciej( ciekawe ile w tym prawdy)
chciałabym znowu rodzić naturalnie , bo ja znowu obawiam się cc
bardziej niż porodu obawiam sie tego co będzie potem
czyli jak ogarnąc 2 maluchów:)
-
ja podobnie ja agulkaa chcialabym rodzić sn i boję się cc
choć mojego porodu sn nie wspomniam dobrze - ból mnie przerósł ale za to parę godzin po było ok
chciałabym bardzo urodzić wcześniej niz w 42tc i szybciej niż ostanio.
a co będzie potem...to mnie przeraża :)
-
Ja tym razem nastawiam się na długi i ciężki poród, coby się nie rozczarować, z Polą myślałam, że pójdzie w ciągu kilku godzin, a skończyło się na ponad 14. Za to wiem już jakiego bólu się spodziewać i wiem, że ten ból da się wytrzymać. Najbardziej boję siętego, że nie będzie mógł ze mną rodzić lekarz prowadzący.
-
ja rodziłam zaledwie 6,5 godz ale ostatnia faza porodu trwała 2 więc namęczyłam się rodząc jagode "na sucho" bez partych
ale poródu nie pamiętam jako więlkiej traumy podobało mi się
mogłabym jeszcze raz tak tym bardziej że oksytocyna zadziałała od razu
ale jedno mam życzenie 3,5kg a nie 4,5 BŁAGAM!!!!!!!!!!
teraz poporstu bardziej boje sie o dziecko
o jakieś urazy okołoporodowe
-
ja narazie rodzic nie bede, ale jak tylko wspomne sobie porod, to az mnie dreszcze przechodza...
dlatego chyba od 1 dnia, jak zajde w 2 ciaze (kiedys moze) bede myslala o tym dniu...
chyba mnie to przerosło ::)
-
mnie też przerósł poród - ból, bezsilność...
nie umiałam współpracować...oxy działa na mnie średnio - i cały czas miałam wizję cc
ja miałam parte przez 45min...ale to akurat nie bardzo mi przeszkadzało - bo miałam świadomość, że dzieć już niedługo wylezie ;)
no i nie bolało już jak przy skurczach wcześniejszych
-
Jeżeli chodzi o II fazę porodu to było to dla mnie wybawienie, trwała zaledwie 15 minut, byłam podobno mega zmobilizowana, najgorsze było dla mnie rozwieranie.......darłam się strasznie............
-
ja też się darłam ;D ;D
chyba najgłośniej z całej poródówki a 4 rodziłyśmy tej nocy ;D
choc potem jedna z dziewczyn mi powiedziała, że jak słyszła jak sie darłam to było jej lżej bo sama tez darła
a mi lepiej jak słyszłam, że nie tylko ja się drę :bredzisz: ;D ;D ;D
-
o przy rozwieraniu też krzyczałam
parte były spoko 5 partych i mały był juz na świecie
damy radę :)
-
ja się bałam porodu sn tak samo teraz jaki i poprzednio. Bałam się urazów okołoporodowych, porodu kleszczowego - nie wiem czemu to za mną łaziło.
Teraz jak dowiedziełam się o drugiej ciąży to troche bałam sie takiego samego porodu jak pierwszego. Kilkanaście godzin w skurczach wywołanych oksytocyną, bardzo mało postępujące (doszłam do 4 cm ) rozwierania, spadku tętna dziecka i potem cięcie. Odkąd dowiedziałam się, że druga ciąża najprawdopodobniej zakończy się cięciem jestem spokojniejsza. Ale nie powiem, że się nie boję. Wiem czym "pachnie" cięcie, mam świadomość, że to operacja i że jak przy wszystkim mogą być komplikacje. Ale staram się jeszcze o tym nie myśleć.
pierwsze cięcie było dla mnie wybawieniem. Od wszystkiego chyba. Wiedziałam, że coś się wkońcu zaczyna dziać, wiedziałam, że nie spędzę w bólach na porodówce całej nocy (a taką wizję usłyszałam od dyzurnej lekarki), wiedziałam, że zaraz poród w końcu sie zakończy.
Jak słysałam od położnej że rozwarcie postępuje ( bo z 1 cm zrobiło się 2 cm) to jeszcze się trzymałam ale jak po kilku, kilkunastu badaniach słyszałam ciągle to samo ( 4 cm, dzieko jest baardzo wysoko) to zaczynałam popadać na duchu....fatalne przezycie
-
Gosia, mnie też podłamało słobo postępujące rozwarcie - przez kilka godzin było to ciągle 3cm
i jeszcze te zielone wody i zero skurczy bez oxy
..........
-
a ja sie nie darłam i nie żałuje
jak troszke pojękiwałam to zauważyłam że mi to odbiera energie więc uwierzcie mi że rodziłam w zupełnej ciszy
gdyby nie rozmowy personelu i mojego M to byłoby słychac muchy
tzn nie muchy nie byłoby słychać przez laski w salach obok
właśnie strasznie krzyczały i powiem wam że mi to przeszkadzało i denerwowało
bo czekałam kiedy mnie będzie az tak boleć żebym musiała krzyczeć
-
Ja jak słyszałam darcie lasek z sal obok to byłam przerażona !
Bałam sie jak cholera ! Wcale mi to nie pomagało ;)
A jak po takim darciu słyszałam płacz maluszków to płakałam ze wzruszenia :)
-
A ja jak krzyczałam to miałam gdzieś czy to komuś przeszkadza czy nie, mnie pomagało, jeszcze ostatnio mój gin wspominał, że personel był w szoku bo mimo wszystko ciągle powtarzałam, że dam radę, że boli ale wytrzymam, a z reguły podobno dziewczyny krzyczą, że już nie mogą i chcą cesarkę. Przy partych już była cisza.
-
starałam sie byc kulturalna ale... jak dostałam pozwolenie od położnej , ze moge sobie poprzeklinać, to skorzystałam z tej okazji ;D
najlepiej, jak usłyszałam "no to zaraz bedziemy przeć" ..
wiec ja tu cała w skowronkach , ze juz nie bedzie bolało bo naczytałam sie na forum, ze 2 faza to juz pikus. ja tu pre a tu cholera boli.
oszukały mnie dziewczyny z forum... (tak sobie pomysłalam ;) )
-
Ja drugiego porodu w ogóle się nie bałam. Nastawiłam się na drugą cc i wiedziałam, że nie będę się męczyć.
-
Ja opd początku strasznie chciałam Tosię rodzić SN, tym bardziej że dla M to był pierwszy poród, chciałam żeby to przeżył żęby widział cierpienie, besilnośc, łzy, wysyłek, pracę ludzi do okoła i moment kiedy głóka dziecka pojawia się na świecie. Rodziłam bez znieczuleń, dwu krotnie z podwójną dawką oxy, Kasie 10h a Tosie 16, więc wcale nie prawdą było że drugie łatwiej czy szybciej...
-
no mnie Aga nie pocieszyłaś:)
ja wszędzie słyszę że drugie to raz ciach
-
Aga ale u ciebie poród zaczął sie od odpłynięcia wód, a nie od skurczy. Z tego co słyszałam to prawidłowy poród zaczyna się od skurczy, więc może to miało znaczenie ile rodziłaś Tosię. Bo pamiętam, że jak ci wody odeszły to skurczy od razu nie miałaś....
-
Gosia i pewnie bym nie miała, bo czekałam od 17 do 2 w nocy i nic. Dostałam dwie oxy i ruszyło.
-
U mnie też zaczęło się od odejścia wód, skurcze niby były ale takie, że ktg ich nie rejestrowało, za to jak przybrały to szły na maxa, oxy oczywiście dostałam, wszystko trwało ponad 14h, teraz też nastawiam się na hard core, ale wiem już że to jest ból "do przeżycia".
-
ooo u mnie podob nie wody odeszły i zero akcji dopiero oxy zadziałała i nie było tak źle
tym razem chciałabym tak samo :)
-
U mnie się rozkręciło jak mi przebili pęcherz. Od razu się zaczęły bardzo mocne skurcze. Z 3,5cm do 8cm poszło w 3,5h, potem kazali mi wstać, poskakać na piłce i było już 10cm i skurcze parte,ale tętno Małego tak strasznie zaczęlo spadać (do ok. 20bmp), że bylo szybkie cięcie.
-
Chyba najgorszy jest poród "łączony" ..niedosyć że się namęczyłaś naturalnie to jeszcze Cię pocieli ;/
-
Dokładnie, właśnie dlatego potem nie moglam dojść do siebie prsychicznie jakiś czas... Bo już tak blisko było... Ale synio najważniejszy, wiadomo.
-
co do porodu to mimo że poszło mi ekspresowo bo 2h z wąsem to była to dla mnie trauma na maksa... i też się darłam ale bardziej z wysiłku ;)
-
Ja Wam powiem, że jak czytam jak niektóre kobiety uważają że to nic takiego, aż tak bardzo nie bolało to zazdroszczę...
Dla mnie ból był MASAKRYCZNY! Do przeżycia - ok. Ale bolało cholernie. Ja się chyba nie darlam, może jęczałam troche...
Ale bolało nieziemsko.
-
Ja miałam poród "łączony" jak to Ela nazwała. Choć wiedziałam, że będą mnie ciąć (zalecenie lekarskie) to grzecznie czekałam w domu aż skurcze będą regularne i co 5-6 minut. Bożzzze jaka ja głupia byłam ;) Nikt mi nie mówił, że przygotowanie do cięcia zajmie 3 h :P Zatem od 10 do 17.30 rodziłam "naturalnie" po czym dostałam wybawiający od bólu (który zaczął mnie przerastać) zastrzyk w kręgosłup.... o drugim porodzię myślę co raz częściej... i chciałabym go przeżyć podobnie. Może dlatego, że ten przebieg porodu już znam i wiem czego się spodziewać. Z jedną tylko różnicą- nie będę czekać w domu do regularnych skurczy ;) To było totalnie bezsensu... ale chciałam się upewnić, ze to TO, że mały jest gotowy do wyjścia, że dzięki mojej "męczarni" ciało zdąży się przygotować do produkcji mleka (g...no to dało!) itd.
-
eee dziubas dzięki za to co napisałaś ;D
Już chyba nie mam wątpliwosci że skoro mam mieć CC to po co "próbować" naturalnie :P
Czasem bardzo chcę spróbować ...ale wizja rozerwania macicy...brrr
W srodę ide do ginka to moze zrobimy USG i zobaczymy ile kolosik waży .
-
o ja też w środe idę na usg:)
-
Ja przeżyłam ponownie cud narodzin i tym razem moje odczucia są takie że był to naprawdę CUD...
-
No anulka takiego porodu jak miałaś to naprawdę pozazdrościć!!!!!
-
o ja też w środe idę na usg:)
no i poszłam w środę na poródówkę hehehe
-
Hahahaha :) No rzeczywiście Agulkaaa :)
Nika to, że tak szybko mi poszlo to super, ale mnie bardziej chodzi o to, że tym razem przeżylam to tak jak być powinno, naturalnie. Położyli mi Małą na brzuszku, mogłam Ją mieć cały czas przy sobie. ogólnie... boli jak choler, ale samo przeżycie tego do końca jest piękne.
-
To prawda piękne
-
dokładnie sam moment jak Ci bombla kładą na piersi to jest tak cudowne że nie da sie tego opisać ... jeśli miałabym rodzić drugie to napewno chciałabym urodzić SN TAk jak kube :)