e-wesele.pl
ślub, ślub... => Oczepiny => Wątek zaczęty przez: ineeze w 19 Lutego 2009, 10:17
-
Dziewczyny uważajcie podczas zabaw oczepinowych. Ja jako świadkowa musiałam drewnianą łyżką bronić dostępu do Pani Młodej. Pan Młody miał się przedrzeć przez koło z panien i złapać welon. Jednak trwało to dość dlugo i PM przedzierając się przez to koło w końcu się dostał do środka, ale mocno mnie przy tym uderzając głową w nos. Na moment straciłam poczucie tego gdzie jestem, potem same poleciały łzy, ból twarzy i ogólnie kiepskie sampoczucie. Wszystko rejestruje kamera i potem goście oglądają skwaszoną i pokiereszowaną świadkową:) Moja rada, nie angażujmy się zbyt mocno w zabawy na weselu- nie potrzebny będzie wówczas chirurg plastyczny ;D
Pozdrawiam
-
Popieram! Bo potem ktoś z boku, a zwłaszcza zespół mają niezły ubaw naszym kosztem! :)
-
Ojjj, niegramatycznie mi się napisało - miało być : zespół ma niezły ubaw :glupek:
-
Ubaw mieli wszyscy, oprócz mnie. Nos bolał strasznie, a musiałam robić dobrą minę do złej gry. Potem jeszcze nieopatrznie złapałam welon i dopiero było wesoło na sali- jak pokiereszowana świadkowa tańczyła w welonie ze swoim narzeczonycm- który musiał złapać musznik Pana Młodego.
-
Mówiąc, aby się tak bardzo nie angażować w zabawę ineeze ma w 100-tu procentach rację. Przecież to jet tylko zabawa. Niestety, niektórzy widzą to inaczej. Będą walczyć, choćby po trupach, ale muszą zwyciężyć. :boks1:
-
Dokładnie obserwator, jest tak jak napisałeś, a potem są nieprzyjemności ::)
-
Niestety. Prowadzący taki konkurs w którym może "polać się krew" powinien być czujny i w odpowiedznim momencie "ostudzić' takiego delikwenta ;).
-
Na szczęście na moim weselu nikt nie ucierpiał, oczepiny i inne zabawy odbyły się bez pomocy lekarskiej :)
-
Byłem świadkiem oczepin podczas których jedna osoba zemdlała. Wezwano pogotowie i okazało się, że coś jest nie tak z serduchem i delikwentkę (była to kobieta) zabrano do szpitala. W tym momencie zespół dostał polecenie, aby przestać grać. Goście weselni nie wiedzieli co ze sobą zrobić, każdy był roztrzęsiony i podenerwowany. Na szczęście po ponad godzinie ( około 1,5 godz.) Panią przywieziono całą i zdrową, a wesele potoczyło się dalej swoim rytmem. Nie życzę tego nikomu ;).
-
No fakt, na weselu jak komuś coś jest to nikt nie wie jak się zachować. . . Np. na pewnym weselu mężczyzna sie przewrócił i wszyscy się śmieli, choć mi nie było do śmiechu. . . NIe znoszę takich sytuacji i nie życzę nikomu komplikacji na weselu :/