e-wesele.pl
różności => Pogaduchy => Wątek zaczęty przez: Mariolka w 4 Czerwca 2008, 08:29
-
co sądzicie na ten temat?
Antykoncepcja w Polsce...
http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=50316&wid=10019943 (http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=50316&wid=10019943)
-
Ja osobiscie uwazam ze juz lepiej zeby taka smarkula dostala tabletki niz zeby potem dziecko porzucila na smietniku. Sadze ze nie przepisujac tabsow lekarz wcale nie "karze" pacjentki a dziecko :(
-
wiesz Antalis, jeszcze w przypadku nieletniej, to ja rozumiem.Niech przyjdzie z matką do ginekologa po hormony...
no ale dorosłym kobietom?To ich wybór...
Przecież to Europa XXI wieku...mija prawie 50 lat od jej stworzenia
-
od stworzenia pigułki oczywiście...nie Europy ;D
Pigułka antykoncepcyjna została uznana za jeden z najważniejszych wynalazków XX wieku, który zrewolucjonizował zagadnienie antykoncepcji i spowodował ogólnoświatowe zmiany w obyczajowości. Dzięki jej upowszechnieniu kobiety zyskały możliwość decydowania o tym, kiedy, ile i z kim chcą mieć dzieci.
-
Nie no jasne opiekun jak najbardziej choc wiem ze taka to potrafi przyjsc z baba z ulicy ktora udaje jej matke :-\ Ale co do doroslych to swieta racja.Wiadomo ze gro kobiet bierze tabsy gdyz nie chce dziecka z powodow mieszkaniowych, materialnych lub po prostu ma juz swoje i starczy.Nie wszytskie traktuja tabsy jako zabezpieczenie bo daja gdzie sie da ( nie wiem czy rozumiecie o co mi czodzi ). Nikt nie powinien decydowac za nas. No chyba ze Panstwo bedzie mi placilo na utrzymanie dziecka, opiekunki a no i duzy dom poprosze - to zdieci moge rodzic ile wlezie :)
-
Nie no jasne opiekun jak najbardziej choc wiem ze taka to potrafi przyjsc z baba z ulicy ktora udaje jej matke
...jaja sobie robisz?...serio??!! :o
wiesz antykoncepcja tak czy siak jest potzrebna.
choćby i naturalna..
bo kobieta przez cały okres swojej płodności,może urodzić kilkanaścioro dzieci
raz,ze to juz normalne nie jest, nie tylko ze wzgledów zdrowotnych(bodajże ryzyko pęknięcia maciciy np, jesli cześniej miala jakies porody przez CC), to równiez warunki materialne i bytowe.Ichoćby wykształcenie dzieci...
no i wiele innych spraw...
-
jakoś nie chce mi się wierzyć w to co napisali w tym artykule!
hmm, albo w utopii żyję ;) ale wydaje mi się to mało możliwe! Pewnie mało jest poradnii... ale z moich doświadczeń wynika na odwrót! Że lekarze przepisują hormony wszystkim, bez wcześniejszych badań. Znam przypadki, gdzie nie dobrze się to skończyło
ale nie znam się na tym, nie chcę wystawiać opinii żadnych, po prostu jestem zdziwiona
-
Serio,serio. Moja sis spedzial troche w poradni K i swoje widziała.
Byla historia ze laska przyszla ( bodajze lat 15 ) ,lekarz kazal przyjsc z matka badz innym opiekunem.Dziewczyna wrocila po 15 minutach niby z matka ( o ktorej wczesniej mowila ze jest w pracy ). Owa "matka" m.in na pytanie ile dzieci urodzila ( lekarz przeprowadzal wywiad o obciazeniu itp ) odpowiedziala ze nie ma dzieci ;)
Zreszta czasem te matki tych dziewczyn sa jeszcze gorsze. Juz kiedys pisalam ze przyszla kiedys taka smarkula z brzuchem juz i wraz z matka utrzymywaly ze owa ciezarna nie miala "kontaktu z chlopcem" !!
-
Serio,serio. Moja sis spedzial troche w poradni K i swoje widziała.
Byla historia ze laska przyszla ( bodajze lat 15 ) ,lekarz kazal przyjsc z matka badz innym opiekunem.Dziewczyna wrocila po 15 minutach niby z matka ( o ktorej wczesniej mowila ze jest w pracy ). Owa "matka" m.in na pytanie ile dzieci urodzila ( lekarz przeprowadzal wywiad o obciazeniu itp ) odpowiedziala ze nie ma dzieci ;)
Zreszta czasem te matki tych dziewczyn sa jeszcze gorsze. Juz kiedys pisalam ze przyszla kiedys taka smarkula z brzuchem juz i wraz z matka utrzymywaly ze owa ciezarna nie miala "kontaktu z chlopcem" !!
... :o Piękny Ciemniogród
jakoś nie chce mi się wierzyć w to co napisali w tym artykule!
hmm, albo w utopii żyję ;) ale wydaje mi się to mało możliwe! Pewnie mało jest poradnii... ale z moich doświadczeń wynika na odwrót! Że lekarze przepisują hormony wszystkim, bez wcześniejszych badań. Znam przypadki, gdzie nie dobrze się to skończyło
ale nie znam się na tym, nie chcę wystawiać opinii żadnych, po prostu jestem zdziwiona
kamyczku ja wierzę.
oczywiście nie,ze tak jest we wszystkich przychodniach.Ja akurat nie spotkałam sie z odmową przepisania mi antykoncepcji.Ani żadna z moich znajomych. Chociaż też nigdy lekarz nie przeprowadził ze mna żadnego wywiadu przed wypisaniem recepty.
ale jestem w stanie uwierzyć w takie historie.Myślę,ze bardziej jeśli chodzi o lekarzy starej daty... I że to są raczej pojedyncze przypadki. Ale nawet gdyby, to jednak...
co do małolat, to sie nie dziwię,ze tak nie dają...bo nie wiem jak te hormony mają się do organizmu np. 14-latki...
-
Jesli chodzi o te malolaty to chyab lepiej zapobiegac niz potem plakac na rozlanym mlekiem.
W koncu biora to same, nikt im tego do dzioba nie wsadza .
-
Jesli chodzi o te malolaty to chyab lepiej zapobiegac niz potem plakac na rozlanym mlekiem.
W koncu biora to same, nikt im tego do dzioba nie wsadza .
ja wiem...
ale ja nie wiem jak to jest od strony lekarza...
czy może bez zgody rodziców to przepisać...
bądź co bądź ma jakieś tam skutki niepożądane, o których 14 latka moze nie wiedzieć i nie rozumieć...
w takim sensie na to patrzę,że moze ktoś mógłby np mieć do niego jakieś pretensje...
no nie wiem jak to z punktu prawnego wygląda.W końcu to dziecko (14 lat)...
-
No fakt no i jeszcze dochodzi do tego etyka lekarska .
-
Prawnie nie wolno lekarzowi przepisać takiego środka dziewczynie przed 16 rokiem życia bez wiedzy i zgody jej prawnego opiekuna.
Dlatego też bym nie przepisała niczego, Postinoru czy czegokolwiek, bo potem mogę sie z prokuratorem spotkać...
Wystarczy, ze np laska dostanie zakrzepowego zalenia żył po antypilsach, a to wcale nie takie znowu rzadkie.
A tak na marginesie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jak sie nie chce dziecka to pilsy są cacy...
A jak się stara o dziecko i odstawia tabsy to są płacze, że płodnośc nie wraca od razu, a u niektorych kobiet może to potrwać nawet do dwóch lat...(wystarczy sobie poczytać nasz watek starających się).
Inny przykład - na inym forum multum użaleń, że lekarze zapisuja tabsy młodym dziewczynom (18-19 latki) nie uprzedzajac o działaniach niepożądanych, kiedy to same zainteresowane nie chcą nawet o tym słuchać bo są na etapie seksu "na żadanie" i nie będą sie ograniczać. Po kilkunastu latach przychodzi opamiętanie....jak sie nie moze zjaść w ciąże...
Wtedy zwala sie na tabsy i na lekarza niepowodzenie w zajściu....
Zatem jak widze niektórym nic nie dogodzi.....
A z punktu etyki - lekarz ma prawo odmówić wypisania środka wczesnoporonnego jakim jest Postinor lub środków antykoncepcyjnych. Natomiast ma obowiązek wskazać inne miejsce, gdzie pacjentka taką usługę bedzie mogła zrealizować.
I wszystko jest tu zgodnie z prawem.
-
A z punktu etyki - lekarz ma prawo odmówić wypisania środka wczesnoporonnego jakim jest Postinor lub środków antykoncepcyjnych. Natomiast ma obowiązek wskazać inne miejsce, gdzie pacjentka taką usługę bedzie mogła zrealizować.
I wszystko jest tu zgodnie z prawem.
... no to ok
tylko z tego artykułu wynika,ze :
do Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zgłasza się coraz więcej kobiet, którym ginekolodzy nie chcą przepisywać antykoncepcji, bo jest to niezgodne z ich przekonaniami religijnymi
i tu pojawia sie problem...
bo jesli nie przepisuje, bo widzi przeciwskazania medyczne, czy uważa np,że pacjentka jest za młoda i bez opiekuna(mówię tu o wspomnianych 14-latkach itp), to ja się zgodzę.W końcu to lekarz, to chyba wie, co ma robić.
Ale jesli np przyjdę do gabinetu i lekarz powie,ze stosowanie pigułek to grzech, no to już normalne nie jest...
mi chodzi tylko o przekonania religujne
do aspektów medycznych i tym podobnych nic się nie czepiam...
A postinor to jest przecież taka awaryjna tabletka, jak np. pęknie prezerwatywa, czy po gwałcie np...no chyba nie tak ot sobie, bo nie myśleli wcześniej o zabezpieczeniu?
Zresztą ona wywołuje taki jakby krwotok...
Skład - wysoka dawka progestagenu - 0,75 mg lewonogestrelu
Wskazania - Postinor, podany w jednorazowej dawce bezposrednio po stosunku plciowym, zapobiega ciazy. Wskazany jest przede wszystkim w sytuacjach wyjątkowych, nagłych zagrażajacych niepożadana ciaza. Nie moze byc stosowany, jako rutynowa metoda antykoncepcji
Dzialanie - Dokładny mechanizm działania preparatu nie jest znany. Uważa się, że lewonorgestrel stosowany zgodnie z zaleceniami działa głównie poprzez zahamowanie owulacji i zapłodnienia, o ile stosunek płciowy miał miejsce w okresie przedowulacyjnym, kiedy prawdopodobieństwo zapłodnienia jest największe. Lek nie jest skuteczny, jeżeli proces implantacji już się rozpoczął. Ocenia się, że skuteczność preparatu zmniejsza się z upływem czasu od stosunku (95% po przyjęciu w ciągu 24 h, 85% po przyjęciu w ciągu 24-48 h a 58% po przyjęciu w ciągu 48-72 h). Lewonorgestrel stosowany zgodnie z zaleceniami nie wpływa na czynniki krzepnięcia ani na metabolizm lipidów lub węglowodanów. Po podaniu doustnym wchłania się szybko i prawie całkowicie. Po przyjęciu 1 tabl. maksymalne stężenie we krwi występuje po 1,6 h. Okres półtrwania wynosi 9-14,5 h. Lewonorgestrel jest wydalany w postaci metabolitów w prawie równych ilościach z moczem i z kałem. Lewonorgestrel jest związany z albuminami i białkiem wiążącym hormony płciowe (SHBG). Jedynie około 1,5% całkowitego stężenia lewonorgestrelu we krwi stanowi frakcja wolna, a 65% jest swoiście związane z SHBG. Bezwzględną biodostępność lewonorgestrelu określono jako prawie 100% podanej dawki
Przeciwwskazania - Zaburzenie krzepniecia, zapalenie, zakrzepowe naczyn, inne choroby naczyniowe, (jesli jest to stosowanie niejadnorazowe). Choroby watroby i pecherzyka zolciowego. Zoltaczka ciazowa w wywiadzie. Nierozpoznane krwawienia z drog rodnych, nowotwory watroby, sutka i endometrium, ciaza lub podejrzenie ciazy. Szczegolna ostroznosc nalezy zachowac w okresie pokwitania.
Zazycie wiecej niz 4 tabletek w miesiacu jest zabronione.
Dawkowanie - Pierwsza tabletke nalezy przyjac, jak najwcześniej po stosunku, czas na zazycie pierwszej tabletki nie moze przekroczyc 72 godzin. Jeśli przyjecie pierwszej tabletki nastapiło pozniej niż 1 godzine po stosunku, to po 12 godzinach należy przyjac druga tabletke.
Objawy niepozadane - W przeciagu 2-3 dni po przyjeciu tabletki moga wystapic nudnosci, wymioty, bole i zawroty glowy, krwawienia i plamienia. W razie silnego krwawienia wskazane jest badanie u ginekologa.
Postinor Duo jest dostepny tylko tylko na recepte, cena ok. 60 zl
______________________________
-
Postinor rzadko wywołuje krwotok....czasem miesiączkę przyspiesza i czyni ją bardziej obfitą. Daje złe sampooczucie, bóle piersi....
Nie mniej jednak jako metody antykoncepcji stosować się go nie powinno, bo zaszkodzic moze bardzo.
Mariola lekarz może powiedzieć, że to grzech i dlatego tabletek nie przepisze, bo to niezgodne z jego sumieniem, ale musi wskazać inną poradnię, choćby za rogiem, gdzie jest doktor, ktory zrobi to, bo nie ma podobnych dylematów.
I jeszcze jedno - lekarz ma prawo odmówic wykonania usługi medczynej, ale musi postąpić tak samo jak powyżej i ne może byc to sytuacja zagrożenia życia.
Ja np odmówiłam przyjecia pacjenta w poradni, który kilka miesiecy wcześniej obraził mnie na odziale. Natomiast przyjęła go moja koleżanka, na moją osobistą prośbę. Pacjent obraził sie, bo musiał sobie w nowej kolejce poczekać. Co nie zmienia faktu, że do zmiany zdania nie mógl mnie nakłonić nawet profesor. Miałam podstawę prawną, na ktorej się oparłam. Po prostu trzeba w życiu znać swoje prawa.
Podobnie jest z aborcją. Nie ma siły aby zmusić lekarza do jej wykonania jeśli jest to niezgodne z jego poglądami. I może dla niektorych zakrawać to na absurd, ale tak jest.
Sytuacją sporną jest jedynie bezpośrednie zagrozenia życia matki...tu faktycznie móglby mieć lekarz spore problemy.
Z tym, że takich sytuacji z pogranicza etyki, gdzie balansuje sie na krawędzi jest całkiem sporo i do dzisiaj zdania etyków są w tych kwestiach podzielone.
-
...tylko akurat wybierając specjalizację ginekologia, to sprawa antykoncepcji, jakby jest jej stałym elementem...
A poza tym pigułki nie mają tylko działania antykoncepcyjnego.Są również przepisywane z innych powodów( np. regulacja miesiaczki itp). i pewnie jeszcze różne aspekty medyczne, o których nie mam pojęcia
ok jeśli wskaże miejsce gdzie pacjentka moze otrzymac receptę.mały problem w dużych miastach.gorzej z pacjentkami na wsiach.Tam i tak dostęp do lekarzy jest utrudniony... Tamtych mi szkoda. chociaż z drugiej strony na wsiach, to chyba pigułek nikt nie stosuje...?chodzi mi o takie wielodzietne, biedne rodziny. Ale to juz inny temat.
odnośnie aborcji, to i tak przecież usunąc można tylko w kilku przypadkach:
zagrożenie życia matki
uszkodzenie płodu(poważne wady genetyczne)
gwałt
no i to chyba wsio...?
jak lekarz nie chce usunąc ciąży, bo to jest sprzeczne z jego przekonaniami to ok, ale gorzej jeśli w prywatnym gabinecie jest to już zgodne... >:(
bo niestety podziemie aborcyjne funkcjonuje...
zresztą ja mam nadzieję,że to są odosobnione przypadki...bo na większa skalę nie chcę mi sie w to wierzyć...
jednak większośc ginekologów pracujących w państwowych przychodniach, dorabia w swoich gabinetach. Na prywatne wizyty jednak stać raczej osoby dobrze sytuowane i świadome pewnych rzeczy.I prywatny gabinet nie wydający recept na antykoncepcję, chyba nie miałby prawa bytu...?
-
Ja przeżyłam jak wiecie w Wiedniu kilka lat i tam chodziłąm do ginekologa - polaka, starszego Pana który prowadził tam gabinet już ponad 20 lat. I przyjmował mnie tak jak inne pacjentki na ubezpieczenie. Nigdy nie było pogadanek, tłumaczeń itd ale zawsze były opóźnienia i mega kolejki dlaczego? Bo system zakładał że on ma 3,5 minuty na każdą pacjentkę. I tyle MUSIAŁ mieć umówionych w ciągu dnia żęby wykazać że przyjmuje odpowiednią, z góry naliczoną ilość. I nie ważne czy ona była po recepte, czy na zabieg - nadżerka. 3,5m i koniec. No i siedziało się potem po 2h w kolejce a gościu zasówał po godzinach.
Ale kiedy przyjechała do niego moja mama to przyszedł do pracy 2h wcześniej, dla niej otworzył gabinet i siedział sobie spokojnie. Miał czas bo płaciła za wizyte. Dla takich klientek miał nawet boczne drzwi z klatki schodowej żeby inne, te czekające nie widziały.
Więc tam też nie ma kolorowo.
-
no to fajnie...
-
Nigdzie nie ma kolorowo.
Tylko nam się wydaje, że jesteśmy szczególnie poszkodowani przez życie.
Mariola - ja nie mówię o patologii, czyli o dokonywaniu aborcji w prywacie i robienie z siebie świętosza w szpitalu.
Tylko zaznaczam, że lekarz ma prawo odmówić wykonania pewnych usług czy się to komus podoba czy nie.
Tabletki antykoncepcyjne owszem zapisuję sie czasem z innych przyczyn...ale mylicie pewne pojecia. Są leki zarejestrowane w leczeniu np trądzika, a ze przy okazji mają działanie antykoncepcyjne to inna brocha...Ja nawet interesowałam sie kiedys tym tematem w odniesieniu do grzechu i konsultowałam z księdzem, ktory był etykiem kościelnym, czy kimś takim. Stwierdził, że przyjmowanie tych leków w innych celach np leczniczych nie jest grzecham, pomimo, że dodatkowym ich działaniem jest antykoncepcja.
Zatem nie chodzi mi tu o aspekt stosowania takich medykamnetów do inych celów, ale własnie tylko i wyłacznie do celów antykoncepcyjnych. I tu lekarz ma prawo odmowy.
Koniec i kropa.
-
noooo tu jest lepszy kwiat....
http://wiadomosci.onet.pl/1764527,11,item.html
genarlanie jestem przeciwniczką aborcji, ale to co tutaj zrobiono to już jest farsa.
Prawo jest prawem...no, ale jak mówi tytuł tego wątku, to jest Polska właśnie.
Najgorszej jest to, że dziewczyna ma poniżej 14 lat...
-
Też to czytałam. Dokładnie - to Polska właśnie...
-
tego się nawet komentować nie chce...
-
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/news.php?&id_news=28440&strona=2#opinie (http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/news.php?&id_news=28440&strona=2#opinie)
ciekawa lekturka mrożąca krew w żyłach...
-
jak dla mnie trochę podkolorowana.
Ale domyślam się że panowie z ww firmy kultury za dużo nie mają....wiadomo kogo się tam zatrudnia.
Panowie z tej samej firmy chcieli mi kiedyś (na studiach) wlepić manadat za nie posiadanie biletu na pociąg osobowy relacji Szczecin -Stargard. Wtedy jeszcze PKP ich zatrudnała.
Bilet mialam, ale widniała na nim pieczątka godzinowa 12:00-18:00. A mi skończyły się wcześneij zajecia i wyjechałam sobie do domu pociągiem przed godziną 12:00.
Faktycznie byli średnio mili i zaczepni.
Tyle, że wystarczyło nie dać się sporowkować i upierać się przy wystawieniu mandatu blankietowego...ktory z resztą potem sobie ślicznie unieważniłam okazując ww bilet. Panowie natomiast baaaardzo napierali abym zapłaciła na miejscu.
-
O proszę to ciag dlaszy poprzedniego tematu...
Oto jak prasa robi z igły widły...to też typowo polskie.
Awantura o aborcję u nastolatki
Z kraju; 2008-06-10 ["Rzeczpospolita"]
Dziewczyna z Lublina, u której miał być przeprowadzony zabieg aborcji, wcale nie została zgwałcona. 14-latka zaszła w ciążę ze starszym o rok kolegą. Kiedy matka dziewczyny zaprowadziła ją do szpitala, by lekarze dokonali aborcji, zaczął się dramat - informuje "Rzeczpospolita".
W czwartek wieczorem na stronie internetowej "Życia Warszawy" pojawiła się informacja, że dziewczyna przyjechała do warszawskiego szpitala przy ul. Inflanckiej. Chciała przerwać ciążę. Wraz z nią pojawili się członkowie organizacji pro-life. Mieli namawiać do wycofania zgody na zabieg. - Aborcji nie dokonano, bo nie mieliśmy podstaw prawnych - mówi Janusz Siemaszko, dyrektor szpitala.
Wcześniej w dwóch szpitalach w Lublinie nastolatce odmówiono przeprowadzenia zabiegu. Według relacji zamieszczonej następnego dnia w "Gazecie Wyborczej" w warszawskim szpitalu dziewczyna przeżyła koszmar. Przeciwnicy aborcji, próbując odwieść ją od zamiaru, "rozpętali piekło" i "zaszczuli ją". Tekst miał tytuł "Odmówili aborcji zgwałconej 14-latce". W weekend portale zamieszczały kolejne, np. "Najpierw zgwałcona, potem zaszczuta". Szef Polskiej Lewicy Leszek Miller zaapelował do rządu o wyjaśnienie sprawy. Lider SLD Grzegorz Napieralski uznał ją za dowód konieczności rozdziału państwa od Kościoła.
Jak się jednak okazało, gwałtu nie było. - Mówimy o czynie zabronionym, którym jest obcowanie płciowe z osobą poniżej 15. roku życia - mówi "Rzeczpospolitej" Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Do wyjaśnienia sprawy nastolatka zostanie w pogotowiu opiekuńczym
"Gazeta Wyborcza" twierdzi, że została wprowadzona w błąd. Jak się dowiedzieliśmy, sprawa 14-latki zaczęła się 12 maja, kiedy Sąd Rodzinny i Nieletnich w Lublinie wszczął postępowanie wyjaśniające dotyczące obcowania płciowego małoletniej dziewczyny w wieku 14 lat z rok starszym kolegą. Akta przesłał do prokuratury. - Chodziło o ustalenie, czy zachodzą ustawowe przesłanki do przerwania ciąży - mówi Syk-Jankowska.
20 maja prokurator wydał orzeczenie, że jest uzasadnione podejrzenie, iż ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, którym w tym przypadku jest obcowanie płciowe z osobą poniżej lat 15. - Ten dokument jest jednym z potrzebnych, gdy chce się przeprowadzić legalną aborcję - mówi prokurator Syk-Jankowska.
Krystyna Kacpura z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny uważa, że takie zaświadczenie wystarczy, by aborcję przeprowadzić. - Prawo mówi, że zaświadczenie od prokuratora jest podstawą do legalnej aborcji, więc dla nas sprawa jest prosta - twierdzi.
Jednak, jak mówi ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, do przeprowadzenia zabiegu potrzebna jest pisemna zgoda ciężarnej. W przypadku małoletniej - także pisemna zgoda jej przedstawiciela ustawowego, czyli rodziców. A ponieważ sąd wszczął 3 czerwca postępowanie o pozbawienie władzy rodzicielskiej rodziców dziewczyny, tej zgody nie ma. Do czasu wyjaśnienia sprawy dziewczyna zostanie w pogotowiu opiekuńczym.
Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Obrony Życia: - W tej sprawie pewne jest jedno, że dziewczynie trzeba pomóc. Moim zdaniem powinna urodzić dziecko, ale na podstawie niespójnych informacji w mediach trudno o jednoznaczną ocenę. Niemniej jednak nie uważam, by zaangażowanie ludzi z organizacji pro-life było czymś złym.
Kiedy można usunąć ciążę
- jeżeli stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety
- jeżeli badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety)
- jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni). ("Rzeczpospolita")
Ten artykuł juz sie w onecie nie pojawił..mało medialne prawda????
-
lila ja też dzisiaj czytałam w necie jakiś artykuł,że to jednak nie był gwałt.Ale,ze czyn zabroniony z udzialem nieletniej.wiec prawo do aborcji było i matka chciala skorzystać(matka 14-latki), czyli skrobanka za darmo...
i zxaczełam mieć mętlik w głowie
bo gdy wierzyłam,że to gwałt, to szkoda mi było dziewczyny.bo jeśli naprawdę ją ktoś zgwałcił, to uważam,ze ma prawo do aborcji...
ale jesli ma to być taka spóźniona antykoncepcja... to zmienia postać rzeczy...
-
No właśnie....
-
lila ja mam do ciebie pytanie...
jak chcesz nie odpowiadaj
wiem,że jesteś przeciwniczką aborcji...
a jako lekarz byłaś świadkiem takiego zabiegu...?
czy widzialaś ten (nie wiem jak to nazwać?) usunięty płód?i np. to zaważyło na takim poglądzie...?
czy chodzi o to np,że jesteś bardzo religijna...?i jest to wbrew twoim przekonaniom religijnym...?
ja np jestem za aborcja w pewnych przypadkach, również przy strasznej patologii, Myślę,że lepiej aby sie nie urodziło choćby ze względu na FAS i inne schorzenia wynikające z alkoholizmu, zażywania narkotyków, papierosów i braku jakiejkolwiek opieki medycznej podczas ciązy. Lepsze to niż zakatowanie potem dzieciaczka przez konkubenta podczas libacji alkoholowej, bo za głośno płakało...
Przepraszam jeśli kogoś uraziłam...
ale dla mnie straszne jest to co ostatnio czytam w prasie o noworodkach na śmietnikach, w beczkach, zamrażarkach w domu i tp....
nie potrafię tego pojąć... :-\
ale myslę sobie,że sama nigdy nie potrafiłabym poddać się takiemu zabiegowi dobrowolnie...
no co innego w przypadku ciązy pozamacicznej, która jest zagrożeniem mojego życia...
ale i tak było by to dla mnie wielką tragedią...
nie wiem jak w przypadku gwałtu czy bardzo poważnego uszkodzenia płodu(no nie wiem bez rąk, nóg, uszkodzenia mózgu czy nie wiem co tam moze być jeszcze)
trudno mi wypowiadać sie jeśli nie znalazłam się w takiej tragicznej sytuacji...
ale ot tak jako spóźniona antykoncepcja, to nie potrafiłabym...
-
Mariola widziałam ten zabieg kilka razy.
Natomiast moje zdanie na ten temat - czyli brak akceptacji dla niego ukształtowało się dużo wcześniej niż dane mi go było zobaczyć. Dla mnie nie był to widok jakoś szczególnie makabryczny - ale ja mam dużą skalę wytrzymałości pod tym względem. Chociaż rozumiem, że dla kogoś innego widok rozgniecionej głowy 12 tygodniowego płodu to może być szok, podobnie jak rozczłonkowane inne części ciała.
Ne sądzę, aby moja postawa wynikała z zasad religijnych. Na pewno to nie to.
Wynika to raczej z zasady poszanowania dla życia, tak ogólnie. Z szeroko rozumianej etyki Hipokratesowej, który w swojej przysiędze pisał. Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego,
Mimo to nie jestem jakimś szczególnym zwolennikiem obecnej ustawy, tak jak i nie jestem jej przeciwnikiem.
Po prostu ja swoje wiem…wiem jakim to było by dla mnie problemem.
Natomiast aborcja nie może być lekarstwem na patologię społeczną o której piszesz, typu zakatowane dzieci itp. Tu na pewno się nie zgodzę.
Ciąża pozamaciczna już w ogóle nie może być traktowana w kategoriach aborcji, to jest patologia i zagorzenie dla życia.
Co do głębokich wad wrodzonych. To tu decyzja pozostaje rodzicom…co zrobić… i tak naprawdę to jest problem etyczny. Lekarz nie ma tu prawa w żaden sposób sugerować czy nakłaniać do jakiejkolwiek decyzji.
Moja koleżanka z pracy Ewa, żona ginekologa który wykonywał mi dziś USG jest w drugiej ciąży. Z racji tego, że ma skończone 35 lat to przysługują jej już refundowane badania prenatalne w postaci tzw testu podwójnego. I Ewa je wykona….ale tak sobie dzisiaj rozmawiałyśmy….i co jeśli wykazałyby one np. zespół Downa, Turnera czy inną genetyczną chorobę uwarunkowaną zaburzeniem garnituru chromosomalnego.
No właśnie co??? Akurat te wymienione przez mnie wady nie są ciężkimi wadami płodu uniemożliwiającymi jego życia poza łonem matki…ale dziecko zdrowe nie będzie.
I teraz decyzja prosta nie jest…ani ja ani Ewa nie miałyśmy zielonego pojęcia co byśmy zrobiły…dzięki Bogu Ewie takie ekstrasy raczej nie grożą, bo USG genetyczne wyszło prawidłowo. Pozostają tylko badania z krwi.
Tak się zastanawiam co np. jeśli byłaby to anencefalia…dziecko na pewno nie przeżyje…
Pierwsza myśl - zakończyć ciążę…ale…No właśnie.
Pomimo wiedzy, że dziecko nie ma szans na życie, nie wiem jak bym tą decyzję i ten zabieg przeżyła…
-
Tak się zastanawiam co np. jeśli byłaby to anencefalia…dziecko na pewno nie przeżyje…
Pierwsza myśl - zakończyć ciążę…ale…No właśnie.
Pomimo wiedzy, że dziecko nie ma szans na życie, nie wiem jak bym tą decyzję i ten zabieg przeżyła…
...no właśnie wiem,że strasznie trudno podjąc jakąś decyzję...jesli tak bardzo pragnie się dziecka...
moje zdanie na ten temat - czyli brak akceptacji dla niego ukształtowało się dużo wcześniej niż dane mi go było zobaczyć. Dla mnie nie był to widok jakoś szczególnie makabryczny - ale ja mam dużą skalę wytrzymałości pod tym względem. Chociaż rozumiem, że dla kogoś innego widok rozgniecionej głowy 12 tygodniowego płodu to może być szok, podobnie jak rozczłonkowane inne części ciała.
...właśnie zadając pytanie to miałam na mysli.
Dla mnie pewnei jako nie-lekarza, takie widoki sa szokiem...
Natomiast aborcja nie może być lekarstwem na patologię społeczną o której piszesz, typu zakatowane dzieci itp. Tu na pewno się nie zgodzę.
tu nie miałam na myśli tego jako leku na wszystko...
tu trzeba było by duzo wcześniej zapobiegać (uświadomienie, antykoncepcja-niekoniecznie hormonalne.Również i metody naturalne...)niż potem rozpaczać nad 10 ciążą...Wiele osób w ogóle nie ma pojęcia o cyklu menstrualnym kobiety, o płodności...
no ale to juz w ogóle inny osobny temat...
Ale jak takie osoby nie przystosowane do życia w społeczeństwie same próbują ciązę przerwać,wręcz nienawidzą dziecka, to nie umiałabym wpływać na ich decyzję,tzn. namawiać na posiadanie dziecka. Wiem,ze są metody na samoistne poronienia(takie bez interwencji lekarza) i duzo kobiet próbuje ciązę zakończyć...
Koleżanka mi kiedyś opowiadała,że jest taki lek, bodajże na wrzody żołądka, nie chcę skłamać, bo nie pamiętam nazwy.Takie doustne tabletki wydawane na receptę(może ty lila skojarzysz) i opowiadała mi,że tą tabletkę umieszcza sie w pochwie. i ona wywołuje bardzo silne skurcze i krwotok...i niby wtedy jedzie taka pacjentka do szpitala z niby naturalnym poronieniem...
no nie wiem ile w tym prawdy, ale tak mi ta "niby-znajoma "opowiadała,że robiły to jej koleżanki...
-
Owszem Mariolu jest taki lek. Nazwy nie napiszę i można go w ten sposób zastosować.
Z resztą w ogłoszeniach typu - bezzabiegowe przywracanie miesiaczki - chodzi właśnie o ten specyfik. Ale kosztuje to co nieco...właśnie sprawdziłam i dobre kilkaset złotych za opakowanie.
A co do głębokiej patologii ktora mnoży się jak króliki...czasem robi sie jedną rzecz. Podczas CC podwiązuje się jajowody. Nie informując o tym pacjentki...nie wpisując do żadnej dokumentacji medycznej.
Oczywiście w przypadkach skrajnych, typu 10 dzieci, żadnym mamusia sie nie opekuje...wszystko po domach diecka i innych placówkach. A mamunia i tak co roku na tej samej porodówce....i zaraz po porodzie sąd rodzinny zabiera prawa rodzicielskie i kolejny dzieciak na utrzymaniu państwa...
-
oj to czyli ta znajoma mówiła prawdę o tym leku.
nie chciałam nazwy, bo jeszcze ktoś potraktuje to jako reklamę i postanowi wypróbować
ja osobiście bałabym sie tak zastosować ten lek...
że coś mi się stanie...
albo np nie usunie ciaży a trwale uszkodzi płód..
czy coś takiego...
a z tym podwiązaniem jajowodów to tez miałam na myśli, ale wiem,ze legalnie w Polsce niby nie mozna przeprowadzić tego zabiegu tak na prośbę pacjentki...
chyba mozna w przypadku gdy kolejna ciąża grozi zdrowiu bądź życiu pacjentki...?
bo inna dziewczyna , z którą kiedys pracowałam, pochodziła z wielodzietnej rodziny...
i jej matka chyba była ze 12 razy w ciązy albo 13...
wiem że 2 razy poroniła, a ich chyba i tak z 10 była
no więc przy którejś tam z rzędu ciązy lekarze nalegali na podwiązanie, bo kolejna ciąża miała grozić pęknięciem macicy( czy jakoś tak),
ale mamusia się oczywiście nie zgodział
a potem tatuś zmarł i zostawił ją z tą 10 dzieci...
wiem,ze nie mieli co jeśc
na obiad owoce z kompotu...
ale to nie była patologia, w stylu alkoholizm, tylko bezmyślne rodzenie dzieci.,..
-
Podwiązywanie jajowodów nigdy nie było legalne w naszym kraju...jest na to paragraf w KK. Nawet jak kolejna ciaża życiu zagraża.
Lekarze mogli faktycznie proponować to pacjentce tak "na boku", ale nigdy oficjalnie.
Podobnie jak pacjentka może o to też po cichu doktorów prosić...co nie znaczy, że jej ktoś wysłucha.
Nota bene moja koleżanka z oddziału leżała po porodzie w sali z panią, do której mąż przychodził tylko po to aby się spytać, czy podwiązali ją czy nie przy CC....Kumpela myślała, że się wykończy. Pani reprezentowała poziom i higieny i ogólnointelektualny dramatyczny.
-
Nota bene moja koleżanka z oddziału leżała po porodzie w sali z panią, do której mąż przychodził tylko po to aby się spytać, czy podwiązali ją czy nie przy CC....Kumpela myślała, że się wykończy. Pani reprezentowała poziom i higieny i ogólnointelektualny dramatyczny.
i w takich przypadkach czasem podwiązanie to dobry uczynek...
wiesz ten przyklad o podwiązaniu,który ja podałam, to mozliwe,ze też tak "na boku', nie znam szczegółów...
wiem,ze strasznie dużo rodziła i miała chyba jakieś cesarki,że to podwiązanie wyszłoby jej na dobre...
-
Pewnie byłby to dobry uczynek...ale czy panią podwiązali faktycznie czy nie kumpela nie wnikała...
Przeniosła się do sali pojedyńczej i odetchnęła....
-
to polecam kolejny artykuł...
http://media.wp.pl/kat,9811,wid,10076435,wiadomosc.html?P%5Bpage%5D=1 (http://media.wp.pl/kat,9811,wid,10076435,wiadomosc.html?P%5Bpage%5D=1)
tylko prosze nie pisać,że to nieprawda i ze czego lepszego oczekujemy za darmo...?
-
trochu sie autor rozminął z prawdą...
Co do znieczulenia to sie zgodzę, że to śreniowiecze, że nie ma do niego normalnego dostępu...ale problem niestety nie leży w kwestii, że doktor prowadzący jest takim wałem, że go nie zaordynuje...
Problem leży wyżej i głębiej.
Z tym zabieraniem dziecka po porodzie też mnie rozśmieszył...
Na szkole rodzenia siedziałam obok laski, która czuła się wybytnie poszkodowana bo po porodzie zostawili jej dziecko, a ona się chciała wyspac...a dziecko chciało popłakać...
A zatem jak widać cześci kobiet jest to na rękę, że sie dzieciaka zabiera...
Ja osobiście nie dam sie od dziecka odzielić, nawet jakbym miała cała noc po porodzie nie spać...no chyba, że bedzie tego wymagać mój stan zdrowia lub dziecka...
A co do CC zdania nie zmienię...tu się autor trochę z prawdą rozminął. Np w kwestii płacenia za CC przez NFZ. Chłop w życiu katalogu świadczeń na oczy nie oglądał. Pisze bzdury jakich mało.
Ale 5 kilowy dzieciak jest wskaaniem do CC, bo jest duże ryzyko dystocji barkowej i u mnie sie takie porody prowadzi zabiegowo...i tu się z akurat z autorem zgodzę.
Ale chłop nakolorował i nacechował to nazbyt emocjonalnie...Lepiej by sie to czytało, gdyby było napisane mniej pod publiczkę, a bardziej merytorycznie.
-
z cc na życzenie to ja sie z tobą zgodzę...
w końcu to operacja...
z tym zabieraniem dzieci też nie wierzę,że gdzies jeszcze tak jest...że zabierają matce.
wręcz odwrotnie-myślę,że nawet dla tych pielęgniarek od noworodków(nie wiem jak sie je zwie), to nawet wygodniej...mniej roboty mają...
matka się zajmuje.
przynajmniej jak ja rodziłam, to dziecko miałam cały czas...zabierane było jedynie na szczepienia...i to doslownie chyba na 10 minut, a pielęgniarka zawsze mnie informowała po co i gdzie dziecko bierze...
ale z tematem nacinania krocza to sie zgodzę z autorem...nie pytają o zgodę..tną i tyle.
przynajmniej w Gdyni...
skakanie po brzuchu to autor chyba miał na myśli metodę "wyciskania dziecka" przez położnika(pisze jako laik o co chodzi.nie znam poprawnej nazwy medycznej. bo i niby skąd?). tez miałam to i w sumie nikt o zdanie nie pytał. W danej chwili nie zastanawiałam sie czy to moze być niebezpieczne dla płodu, wtedy już mi było wszystko jedno, byle wreszcie urodzić...
-
Mi po porodzie na chwile dali malego na brzuch ( wyzej sie nei dalo bo pepowina byla bardzo krotka ).
Na sali mialam go chwile - potem go zabrali, poszlam po niego nastepnego dnia o 5 rano :)
Nie mialam go przy sobie z racji tego ze nie mialam czucia w rekach.
Inne matki mialy dzieci non stop i tez nie byly zadowolone bo sie wyspac chcialy.Polozne byly na tyle mile ze braly te dzieci i sie nimi zajmowaly ew. dawaly do inkubatorow bo ciezko w 2 osoby opiekowac sie 5 dzieci.
-
Ja też oddałam Tosie na całe noce w szpitalu, z radością :)
-
no i coś sie w kwestii zieczulenia do porodu ruszyło....
ale pani minister "rozczochrana" dała dupy...ale prznajmniej wyszło szydło z worka, kto tak naprawdę blokuje porodową zewnątrzoponówkę - państwowe urzędasy:
http://wiadomosci.onet.pl/1841823,11,apel_ginekologow_zamiast_leczyc_pedofilow_finansowac_znieczulenia_dla_rodzacych_kobiet,item.html
http://dziecko.onet.pl/15690,0,0,zima_musi_byc_zimno_a_porod_musi_bolec,artykul.html
http://wiadomosci.onet.pl/1841262,11,item.html
-
no pani mintser dała czadu....
a hasło "ma bolec" to normlanie włos sie jeży!!
nie po to medycyna idzie do przodu zeby rezygnowac z jej osiągnięc!
ps. choc rozumie, ze jest problem z kasa - nie stac państaw zeby zzo było w pakiecie podstawowym..
ale in generla..w ustach Pani Minster - hasła dot. fizjologi, musi bolec itd... to ..normlanie ręce opadają!
-
a ja nie rozumiem;
ZZO jest podstawą w całej Europie, ale nie u nas...ale na leczenie pedofilów to kasa będzie...
Wykorzystuje sie fakt, ze kobieta jak juz w ciąży jest i ją donasza to urodzić musi, a na ile się ją przy tym "upodli" to mało ważne....bo przcież musi - wyjścia innego nie ma;
pani Kopacz juz pewnie wiecej nie urodzi....więc ją to lotto;
-
Kopacz nie urodzi, a rodzila zapewne juz odbry czas temu...
Pewnie nie pamięta i snóje teraz swoje wywody..........
-
Minister Kopacz to jeszcze w sprawie cc wtrąciła swoje trzy grosze
kiedyś w Dzień dobry tvn, mówiła,że dzieci urodzone siłami natury są zdrowsze.I ona to mówi jako pediatra...
-
Szok, ręce opadają... Najlepsze jest to, że najczęściej najmądrzejsze są osoby, ktorych sprawa już nie dotyczy, albo nie dotyczyla nigdy! Ot Polska własnie! >:(
-
zdrowsze ... nie zdrowsze... poród SN jest dla donoszonego zdrowego dziecka korzystniejszy i to jest fakt niezaprzeczalny...
dla matki z resztą też; ale tu nie o to chodzi;
Kopaczowa już za swojej kadencji zdążyła u mnie zaminusować i zaplusować...ale takiego debilizmu to już dawno nie słyszałam;
Niedawno piała coś o rejestracji cieżarnych celem ułatwienia im badań w okresie ciąży, a teraz taki zonk...sama się podsumowała.
Postawa opozycji też nie jest lepsza. Sami nic nie zrobili, a pan Piecha miał wego czasu okazję, ale teraz udają świętoszków i walą w ministerstwo gromy.
A tak już oględniej mówić same sobie winne jesteśmy. Żadna organizacja kobieca, feministyczna czy jakakolwiek inna babska nie zaczęły żadnej akcji ...nic...
A wystarczyło by odrobinę nacisku, trochę burzy w mediach i MUSIELIBY coś z tym zrobić.
-
zdrowsze ... nie zdrowsze... poród SN jest dla donoszonego zdrowego dziecka korzystniejszy i to jest fakt niezaprzeczalny...
dla matki z resztą też; ale tu nie o to chodzi;
może i owszem
ale ona miała na myśli cc na życzenie
ale powiedz mi szczerze, w jakim szpitalu, gdy będę rodzić i powiem do lekarza:"ja sie boje, albo mi się nie chce męczyć.Zróbcie mi cc!"I to do tego gratis.To mi zrobią na życzenie...?Gdzie taki znajdę?
watpię,żeby sie taki znalazł. Chyba ,ze miała na myśli cc za 5 tys.(odpłatnie). Bo chyba zwykłemu szarakowi nie robią za darmo cc dla kaprysu.Żaden lekarz się ,bez wskazań ku takiej operacji, nie zgodzi.
mnie sie własnie wydaję,że w zwykłych szpitalach ,za darmo cc, to taki problem nie istnieje.
Chyba ,że miała na myśli odpłatne, uzgodnione cc.Ale skoro ktoś sobie płaci sam, to co jej do tego?
chyba,ze to wygląda tak,ze ktoś płaci za cc, a lekarz i tak to rozpisuje na NFZ...
to juz inny problem
-
raczej ciężko Ci bedzie znaleźć taki szpital...a machać 5 kaflami w trakcie akcji poodowej celem wręczenia łapówki też jakoś tak nieporadnie.... ;D
ciężko mi sie wypowiadac na temat wywiadu, którego nie słyszałam...
Moja opinia na temat CC jest powszechnia znana.
-
zakaz wstępu matkom z wózkiem dziecięcym (http://wiadomosci.wp.pl/kat,1347,title,Wyprosili-ze-sklepu-matke-z-dzieciecym-wozkiem,wid,11301771,wiadomosc.html)
co sądzicie na ten temat?
najlepiej zostawić dziecko przed sklepem a wózek przywiązać do jakieś barierki... ::)
a potem jak jakiś pierdol...ęty porwie dziecko to pójdziesz siedzieć za brak opieki i że taka wyrodna zostawiasz przed sklepem
-
Paranoja... u mnie na osiedlu jest jeden taki sklep z tą różnicą, ze oficjalnie zakazu nie ma, ale nie jesteś w stanie poruszać się wózkiem po sklepie. Nawet parasolką!!!! Jak zwróciłam delikatnie uwagę otrzymałam informację zwrotną, że powinnam w związku z tym wyciągnąć odpowiednie wnioski ;)
-
i jak wnioski wyciągnęłaś?
ale tu jest oficjalny zakaz
czyli na dzień dobry usłyszysz"do widzenia!"
-
mnie tez kiedys wyprosili z Orsaya w Auchanie
nie bylo zadnej innej klienkie poza mna
a czytalyscie komentarze pod tym artykulem?????????
tak sie wqr/wilam, ze musialam policzyc do 10, zeby sie uspokoic
zostaw dziecko sasiadce i idz na zakupy. hahahaha. jasne wszystkie sasaidki czekaja az mi podrzuce moje dziecko. paranoja.
jest akcja odmienny stan - odmienne traktowanie
to o kobietach w ciazy
czas na akcje promujaca prawa matki z malym dzieckiem
-
racja Anka...
ja rozumiem, że się boją kradzieży, to niech umożliwią bezpieczne zostawienie wózka i takie wózki sklepowe żeby spokojnie przerzucić do niego dziecko...
-
ja dzisiaj właśnie na wp czytałam artykuł właśnie o tym co Ania pisze... Jakie tam były komentarze, to myślałam że mnie strzeli... typu: "same chciałyście, jak sie nie podoba to siedźcie w domu..."
jak go znajdę to wkleję linka
-
To link do artykułu nt. kampanii „Odmienny stan - odmienne traktowanie”
http://kobieta.wp.pl/kat,26333,title,Polska-wciaz-nieprzyjazna-mamom,wid,11086103,wiadomosc.html
-
artykul taki se...
ale akcje popieram z calego serca!!
a komentarze :o :o :o :o :o
nie wiem kto to pisze........
nawet nie zaglebialam sie w nie bo znowu musialbym wyjsc na balkon i liczyc do 100 chyba....
-
Ania kto pisze??...smarkate gówniary latające z pępkami na wierzchu i gówniarze ich pokroju...
-
no tak... wiem wiem
ale mnie trafia jak to czytam........
rozumiem komentarz na pudelku pod jakims durnym artykulem o gwiazdce...
ale pod powaznym artykulem chcialoby sie przeczytac powazne komentarze...
tak, tak, wiem - to burza hormonow zakloca mi realne widzenie swiata ;D ;D
-
nie Kochana to nie burza hormonów...
Ja to czytam beznamietnie, ale też z podziwu nie mogę wyjść nad głupotą piszących...
-
myślę, że w 90% te komentarze to zwykła prowokacja gowniarzy.
-
Mnie jeszcze rozwalają sklepy gdzie dział dziecięcy jest na ostatnim, np trzecim piętrze ale windy NIE MA! Tak jest np w Reserved w Sopocie, jak chcesz coś kupić dla dziecka to właściwie musisz je komuś przed sklepem podrzucić, nie wiem, upchnąć pod ladą albo coś, ewentaulnie przechwycić jakiś panów co ci dzieciaka z majdanej wtargają na 3 piętro i potem jeszcze zniosą!
-
no po prostu na zakupy dla dziecka trza chodzić bez dziecka...
Mnie bawi jeszcze coś innego. Zazwyczaj w knajpach jest tylko jedno krzesłko dla dzieci. Zasada kto pierwszy ten lepszy.
Chociaż dobrze, że jest to jedno...
-
Ania kto pisze??...smarkate gówniary latające z pępkami na wierzchu i gówniarze ich pokroju...
dokładnie
osoby, które dzieci nie mają i nic nie zrozumieją
no po prostu na zakupy dla dziecka trza chodzić bez dziecka...
jasne po zwykłą spożywkę,żeby pójść, najlepiej nianię zatrudnić
a co mają powiedzieć samotne matki?
-
Może to małolactwo pisze ale ja się często spotykam z takimi poglądami u kobiet w tzw. średnim wieku - to jest wg mnie najgorsze bo albo zapomniały jak to jest, albo w tym wieku mają już te swoje jazdy hormonalne ::) i stąd jakże popularne stwierdzenie "ciąża to nie choroba" a i owszem, nie choroba, z tym że każda kobieta przechodzi ten stan zupełnie inaczej i nie można generalizować >:(
-
może i nie choroba...
ale w zatłoczonym autobusie stac w tłoku z wielkim brzuchem, jest wręcz niebezpieczne
zahamuje autobus...polecisz na coś brzuchem
albo ktoś ci brzuch przygniecie
ostatnio jechałam z mężem i Małym do przedszkola na zebranie
wsiedliśmy na początkowych przystankach,wiec miejsce było.siedziałam na wprost drzwi wyjściowych, więc wysiadając daleko nie miałam
ale ku...a nikt Ci sie nawet nie przesunie...musi chole...a stać w przejsciu.Zostawi ci taki kawałeczek...a jak Ja mam sie przecisnąć tam z bliźniaczym brzuchem.
Mówię przepraszam...a te małolaty nic.i jeszcze dzre mordę:ała...nie pchaj się!
jak wysiadłam mój M. mówi:noż dawno w pysk nie dostała!!!
i mia rację
bo ja mówie :przepraszam...i nic
-
Dokładnie...to jest to co Mariol mówi...
Tu nie chodzi o traktowanie kogoś jak kaleki, wachlowanie chusteczką po twarzy tylko o zwykłe ludzkie odruchy.
Kobiecie z brzuchem jest ciężko, jak się długo stoi to spada ciśnienie, bo tak działają hormony w ciąży i mięśniówka naczyń obwodowych jest zrelaksowana i w pozycji stojącej ciśnienie leci...dziecko uciska na przepone - czasem robi się duszno, jest się wrażliwszym na wszystkie smrody...jak młode wsadzi nogi pod żebra to potrafi mocno boleć, a te nogi potrafi długo tak trzymać...
Ma się tą potrzebę żeby sobie przysiąść...bo i kręgosłup pobolewa i nogi...i po prostu szybciej się człowiek męczy.
Jeszcze to wszysto pamiętam. A w końcu pracowałam do porodu, nie czułam się chora, ale nie czułam sie też tak samo jak przed ciążą, albo inaczej ....nie czułam się tak samo jak 13 kg wcześniej :)
Skoro ciąża nie choroba i ciężarna ma/może pracować, to może w drodze autobusem do pracy jej to miejsce ustąpić co? A jak po pracy musi opłacić rachunki na poczcie to przepuścić w kolejce?
-
Lillian o czym marzysz...?
o przepuszczeniu w kolejce na poczcie?zapomnij...
ludzie drą ryja jak Cię kasjerka w tesco do kasy pierwszeństwa z tłumu zawoła
ja tak miałam
stanęłam sobie z boku z koszykiem...a miła kasjerka wstałą od kasy i woła do mnie:proszę tutaj podejść.Ma Pani pierwszeństwo
a ludzie obrażeni...
to po ch...a stają do kolejki pierwszeństwa?Chyba jasne jest,ze jak nikogo nie ma to stanąć sobie można...ale jak podchodzi inwalida czy ciężarna to wpuszczasz...?
ja z tym problemu nie mam.Też nieraz stane do takiej kasy,ale jak widzę osobę uprzywilejowaną do korzystania z niej to puszczam i nie pyskuję.
a ile razy ci sie ciężarna trafi?czy inwalida?
raz na Mundial
-
Mariol spoko...mnie nie trza edukować...wiem jak jest;
Jak chodziłam w ciąży NIKT mnie nie przepuścił w kolejce na poczcie, a kilka razy byłam zmuszona coś z niej odebrać. W marketach podobnie...w poradni okulistycznej to samo.
Ludziska mają takie fajne niewidzące spojrzenia...no nie ma Cię, a na pewno nie ma brzucha...
Jedyne na co się nie narażałam i to świadomie to MZK - woziłam swój tyłek na siedzeniu kierowcy we własnym wozie.
-
i tego ostatniego Ci zazdroszczę
ja niestety nie mam auta
i MZka to czasem koniecznośc
i tu dopiero wychodzi kultura...a raczej jej brak
a zauważyłam,że jak juz ktoś Ci miejsca ustąpi to kobieta mniej wiecej w Twoim wieku,czyli sama pewnie niedawno w ciazy była i rozumie co to znaczy
ani małolactwo ,ani pan w średnim wieku, ani panie w przedziale wiekowym 40-50.One juz ustawowo przewidziane do posadzenia doopy na siedzeniu w autobusie
-
Taka prawda...zrozumie Cię jedynie niedawna towarzyszka niedoli, czyli młoda mama, bo ta pamięta jak było, a skoro autobusem jeździ to wie np. jak fajnie wtaszcza się do niego wózek z małym dzieckiem...a to podobny kaliber przyjemności.
-
o problemie wózka nawet mi nie przypominaj
najczęściej jest tak,że w autobusie tylko przy środkowych drzwiach jest wydzielone miejsce na wózki
i oczywiście gdzie najlepiej się stoi(nawet gdy cały autobus jest pusty?).Oczywiście w miejscu na wózki...
i nawet kroku nie przesunie,żebyś mogła wózek postawić
jak najedziesz na nogi to FOCH
bo przecież gdzie sie choler... pchasz z tym wózkiem?w domu masz siedzieć...Najlepiej tak do 18 r.ż. dziecka...
-
Mariolu ja nawet tego nie próbowałam...mam na tyle sprawną wyobraźnię, żeby sobie to wyobrazić i ......brrrrrrrrr........nie chcę...
A w miejscu dla wózków - fakt - stoi się najlepiej, sama lubiłam swego czasu, ale nie strzelałam focha jak pakował się tam wózek z bobasem...
W Szczecinie nadal jest za mało niskopodłogowych autobusów (te w ogóle tylko na wybranych liniach jeżdżą), tramwaje tego typu też w ilości "pojedynczej".
A jak sobie pomyślę, że człek mimo wszystko przejdzie z dzieckiem pół miasta, a potem jeszcze w jakimś sklepie usłyszy "tu z wózkiem nie wolno" to nic tylko sobie w łeb strzelić... ;). Wyprawa poszła na marne.
-
ja właśnie nie mogłam jak jeździłąm do Szczecina z Małym
współczułam szczecińskim mamom
wszystkie autobusy wysokopodłogowe,tramwaje zresztą też
od mojej mamy wsiadam z przystanku Wernyhory,czyli do miasta tylko 5 albo 75
wybrałam się tramwajem 5 weź sama wsiądź,ledwo wzięłam wózek pod pachę(bo sama tylko tak wózek wniesiesz)nogę trzeba zadrzeć na wysokość prawie pasa, a juz kierowca zdenerwowany trąbi ci tym dzwonkiem,że drzwi zamyka...
u nas w Gdyni prawie wsio niskopodłogowe
-
...to doceń te niskopodłogowce...
Bo dla mnie jeżdżenie MZK w Szczecinie przy obecnym taborze to jest coś awykonalnego...
O takiej prozaicznej rzeczy miasto mogło by pomyśleć. To byłby ukłon nie tylko w stronę mam małymi dziećmi, ale i osób niepełnosprawnych, tych poruszajacych się o kulach, na wózkach, ludzi starszych ze zmianami zwyrodnieniowymi...
-
dlatego ja bardzo doceniam gdyńską komunikację miejską
naprawdę
i jeszcze jeden jest u was problem w MZK
pijaństwo w autobusach i tramwajach
i brud
-
mówisz...
nie mam porównania i dawno już nie jeździłam...
-
ja nie zapomnę tekstu pewnej Pani, z którą miałam "przyjemność" jechać autobusem...dodam tylko, że byłam w 8 m-cu ciązy...
otóż owa Pani, strasznie oburzona faktem, że nie mam zamiaru ustąpić jej miejsca stwierdziła, że "jak się Pani boi to w takim razie taksówkami jeździć a najlepiej samolotem!" odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na buzi " A i owszem...ale Pani z racji całkowitego braku kultury powinna mieć miejscówe ewentualnie na dachu tego autobusu..." zamknęło się babsko a starszy Pan zaczął bić brawo ;D ;D ;D
-
hahahaha
brawo za świetną ripostę!
-
Powiem wam, że nas póki co omijają takie przypadki, a nawet jest odwrotnie. Gdy jeżdżę sama z 2 dzieci to zawsze ktoś mi pomaga wsiąść i wysiąść. Przypilnuje Wiktora, ustąpi miejsce dla rodzica z dzieckiem na ręku. I robią to ludzie w różnym wieku od małolatów po osoby starsze i obu płci.
Pewnie, że czasami zdarzają się osoby, które krzywo patrzą jak wjeżdżam z wózkiem i one muszą zejść z miejsca dla wózków, ale na szczęście bardzo rzadko. Pamiętam, że raz wracałam od Mariolki i na tym samym przystanku stała grupka "metali". Podjechał autobus a oni wciskają się przed mój wózek i stają na miejscu dla wózków. Wsiadam za nimi i mówię przepraszam, a oni silnie zdziwieni, chyba nas nie zauważyli na tym przystanku :-\
-
kolejne kffiaty....
http://wiadomosci.onet.pl/2015385,11,item.html
-
a to czytałyście...?
ostatnio natknęłam sie na kilka artykułów i reportaży w tv na ten temat.Podobno pacjenci przychodzą do lakarzy tak brudni,że lekarze badają ich na wdechu...
brudni pacjenci (http://praca.wp.pl/kat,18453,title,Lekarze-skarza-sie-na-brudnych-pacjentow,wid,11336886,wiadomosc.html?ticaid=18751)
-
owszem Mariol...
to jest święta prawda....
i to nie są wcale ci spod murka zgarnięci przez pogotowie, ale np pacjent w poradni
-
dokładnie...nie miałam na myśłi bezdomnych
tylko takich"normalnych"
jeden lekarz mówił,ze jak ma babce zrobić mammografię i podniesie pachę, to słąbo mu sie robi wręcz
inny ginekolog wypowiadał sie,ze jak przychodzą do nie go pacjentki(nie chciał sie wdawać w szczegóły.Zresztą wyobrażam sobie...) to widać,że niektóre pacjentki przez kilka dni na bank nie zmieniały nawet bielizny.
jeśłi to ma miejsce w szpitalu, czyli na usg czy inne badanie proszą z sali.To taki lekarz odsyła pacjenta, aby się przygotował i dzwoni do pielęgniarki,żeby przypilnowała delikwenta,żeby wział prysznic...
A jedna lekarka mówiła,ze pacjenci sie tłumaczą,ze przecież myłem sie w sobotę(raz na tydzień), a przecież dzisiaj środa a nie sobota... ::)
-
Niestety poziom higieny osobistej jest u nas niski patrząc globalnie;
Zapocenie kilkudniowe, żółte biustonosze, żółte i nie tylko plamy na gaciach oraz syntetyczna bielizna są na porządku dziennym....
skąd się ludziom bierze to zamiłowanie do nylonu... ::)
-
bo to najtańsze i ogólnodostępne i Chińczyków na "manhatanach"
-
:mdleje: :mdleje: :mdleje:
uuuuuuuuu szczerze współczuje lekarzom takich sytuacji ::) ::) ::)
-
a słyszałyście komentarze ludzi??
"...taki sobie zawód wybrali..." (to o lekarzach)
zero krytycyzmu wobec sobie-brudasów
to jak zwykle inni są winni... >:(
-
wcale mnie to nie dziwi...
Ludzie nie reagują na stwierdzenie wprost "śmierdzi pani"...są oburzeni...no jak śmiem...
A ja właśnie śmiem...i powiem Wam, że mam to centralnie w dupie. Jak się komuś nie podoba przyjąć do informacji swój stan higieny może sobie wyjść z poradni (opatrzę stosownym wpisem), samowolnie opuścić izbę przyjęć (też w stosownej dokumentacji odnotuję powód)
Lekką ręką wpisuję takie adnotacje.
...i wierzcie mi to na prawdę nie chodzi o ten świeży pot jak ktoś się spoci w tramwaju jadąc do lekarza, bo upał...to rozumiem...
Jak komuś przy utracie przytomności puściły zwieracze to też norma...takie gówienko to jest wpisane w ten zawód, ale nie syf permanentny.
-
Niestety poziom higieny osobistej jest u nas niski patrząc globalnie;
Zapocenie kilkudniowe, żółte biustonosze, żółte i nie tylko plamy na gaciach oraz syntetyczna bielizna są na porządku dziennym..
\Wiecie- nie mogę w to uwierzyc- jak ludziom nie wstyd :o
-
Lila ja też nie miałam na myśłi świeży pot jak ktoś w tramwaju w upalny dzień lata się spoci
albo gdy, jak mówisz, puszczą zwieracze, co moze przecież chyba zdażyć się przy ataku epilepsji czy coś...
tylko o braku higieny...
jedna dentystka opowiadała,ze przyszedł do niej pacjent z protezą, którą dostał kilka lat temu...i te kilka lat w ogóle jej nie mył
bo po co sztuczne zęby myć...nie?
-
o zębach to monia nie raz mówiła...też temat rzeka... ;D
a tak naprawdę to my potem w gabinecie mamy z tych brudasów niezły ubaw...
i snujemy sobie tego typu opowieści przy śniadanku... ;)
-
przy sniadaniu...?o takim syfie?
-
większości z nas to nie przeszkadza przy jedzeniu...
no i jest to jakaś forma odreagowania
-
A co powiecie na to? Żona mojego taty jest rehabilitantką-masażystką. Nie raz, nie dwa miała pacjentów, którym podczas masowania pleców rolował się brud na grzbiecie. Fu!
Ja w ogóle uważam że pacjenci to straszne potwory.
W marcu byłam na Pomorzanach na badaniach genetycznych. Czekałam na usg piersi. Kazano mi przyjść na jakąś tam godzinę, ale jak przyszłam to okazało się że wchodzimy wg kolejności i mam przed sobą 20 osób. Byłam przygotowana na to, bo zawsze jak jest kupa ludzi to coś tam sie opóźnia i przewraca do góry nogami. Zabrałam ze soba książkę i rozsiadłszy się wygodnie na krzesełku czekałam aż te 20 osób zaliczy wizytę i przyjdzie moja kolej. Pod koniec oczekiwania skoczyłam do sklepu na zewnątrz po coś do picia. Wróciłam, powiesiłam kurtkę i dalej czekałam. Widziałam że przybyło ludzi i po mnie wejdzie do gabinetu jeszcze kolejne 20 osób.Gdy już osoba przede mną siedziała w gabinecie a ja cieszyłam się że zaraz wchodzę (wszak zwolinłam sie z pracy i musiałam ten czas potem odpracować, więc zależało mi aby jak najszybciej wrócic do pracy) jedna pani głośno zapytała: A kto teraz wchodzi?
Odpowiedziałam: Ja!.
A ta pani na to : ale skąd! Pani przed chwilą przyszła. Widziałam jak pani wieszała niedawno kurtkę na wieszaku. Teraz będzie kto inny wchodził a pani niech czeka w kolejce.
Zagotowałam się. W myslach właśnie rąbałam tą panią na ćwiartki i polewałam kwasem.
Ryknęłam: To chyba pani sobie żartuje. Czekam tu od ilku godzin na swoją kolejkę, tylko na chwilę wyszłam do sklepu, a pani mówi że teraz nie moja kolej?
Babsko: A kto potwierdzi że pani teraz wchodzi?
Ja: No to chyba logiczne, że ta pacjentka, która teraz jest badana
Babsko: Wątpię. Wepchnąć się pani chce bez kolejki. ot co!
Na szczęście nagle zjawiła się dziewczyna która była po mnie następna w kolejce i powiedział ze ja czekam od kilku godzin i ona jest swiadkiem bo przyszła chwile po mnie.
Oczywiście chocbym miała kogoś zeżreć to i tak weszłam za chwilę do gabinetu lekarskiego i nie pozwoliłam zrobić się w trąbę. Musiałabym czekać aż kolejne 20 osób wejdzie i dopiero może wtedy ja łaskawie zostałabym wpuszczona na badanie. Nigdy w życiu
Co za ludzie!
-
mnie własnie wkurzają pacjenci, którzy robią bałagan w kolejności przyjmowania
skoro jest na godzinę to na godzinę
wiadomo,ze uwzględnia sie opóźnienia
ale jak ja byłam umówiona np na 16.00 to jakim prawem włazi przede mną pacjentka umówiona na 17.00?
bo przyszła wcześniej i się w domu nudziła?
a najczęsciej ten burdel robią babcie i dziadki przyzwyczajeni,że cały dzień można sobie w przychodni posiedzieć i pobiadolić o chorobach i polityce
-
No wmoim przypadku o dziwo burdelu narobiły panie z rejestracji. To one powiedziały że godzina jest "orientacyjna'(?!) a wchodzimy wg kolejnosci przyjścia. Ja sie nie kłóciłam bo byłam przygotowana na długie czekanie i bardziej zszokowałaby mnie punktualność. Ale faktycznie pomyślałam sobie że następnym razem przyjdę bez pytania na 8:00 i zajmę od rana kolejkę.
-
nic mnie tak nie wkurza jak kolejki u lekarzy.... ale jeszcze "CUDNIEJ" czeka sie z dzieckiem na reku... i to malutkim.
jeszcze apropo ustępowania miejsca ciezarnej:
ostatnio stalam w ogromnej kolejce w pzu... końca nie widać, zauwazyłam w polowie kolejki , stoi kobieta (jakis 8-9 miesiac) a kolo niej 2 kobiety kolo 60-ki, kłócą sie ktora była pierwsza.
jak mnie to wpieniło, podeszlam do tych pan i zapytałam na głos: " czy nie jest paniom wstyd kłócić sie o miejsce w kolejce jak obok stoi kobieta w ciazy i ledwo zipie? prosze natychmiast o przepuszczenie tej pani do kasy" dodałam również komentarz w stylu : "wstyd mi za takie zachowanie".
dodam tylko, ze starsze panie nie odezwały się ani słowem, ale ciężarna została obsłużona bez kolejki.
Pani ciężarna wychodząc, uśmiechnęła się i podziękowała a ja byłam z siebie bardzo zadowolona.
nastepnym razem zrobię tak samo ;D
przy nastepnej ciazy bede bardziej stanowcza w walce z brakiem kultury ::)
-
Oj tak, czekałam z 3 miesieczna Zuzią w kolejcę do neurologa (który spoznil sie o 3 h) więc jak przyszłam na umówioną godzinę to było już ludzi, że ho ho....po godzinie czekaniu, w koncu jedna babka zaproponowala, zeby mnie przepuścić....weszlam bez wahania do gabinetu, ale słyszałam jak sie kłócili, że co to ja niby jestem, że bez kolejki wchodze ::)
A na koniec wizyty Zu zrobila kupę i byłyśmy tam baaaardzo długo ;D
-
Jeżeli PO szuka oszczędności to niech zostawi ulgi studentów w spokoju i ustanowi, że wszyscy posłowie i senatorowie będą płacić za przejazdy, a nie korzystać z darmowych. To dopiero będzie oszczędność.
O brudnych pacjentach nie raz juz słyszałam od mojej sąsiadki pielęgniarki z gabinetu zabiegowego.
-
Doniesienia prasowe mówią, że partia odcięła się od posła piechoty, który próbował zaoszczędzić na studentach...
tym bardziej, że Tusk w trakcie kampanii wyborczej na UJ deklarował przywrócenie zniżki 49% dla studentów
-
czytałyście?
Kraj rasistów i dewotów (http://wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/30925,kraj_rasistow_i_dewotow,artykul.html)
-
święta prawda...
-
uważamy się za europejczyków itp
a słoma z butów i 100 lat za Murzynami(przepraszam za porównanie nie na miejscu)
-
to, ze jesteśmy rasistami to fakt
ale takie artykuły nie robią na mnie wrażenia - napisany tendencyjnie.
-
a ja Wam powiem, że to wynika trochę z niewiedzy, trochę z zaściankowości, z jakiegoś ograniczenia, zamknięcia, w którym żyli bądź co bądź nasi rodzice i dziadkowie.
PRL w końcu to było zamknięte państwo, gdzie wszystko co inne, zagraniczne, egzotyczne i niekomunistyczne było BEEE.
Przykład mi bliski. Mój ojciec. Nigdy w życiu nie miał kontaktu z nikim o innym kolorze skóry i jego stosunek powiedzmy niechętny, zdystansowany, aczkolwiek nie rasistowski, bo to nie jest światopogląd mojego ojca.
Kilka lat temu jak zabierał mnie z akademika do domu na wakacje miał okazję poznać moja koleżankę pół-Polkę pół-Nigeryjkę Kasię. Chyba było to jego pierwsze spotkanie w życiu z osobą o ciemnym kolorze skóry. Zachował się z klasą, jak to mój ojciec z resztą ma w zwyczaju, ale pamiętam jak potem mówił o Kasi, że fajna dziewczyna, kontaktowa, miła....no normalna...jak człowiek, jak ja, jak inne moje koleżanki Polki. Strasznie się rozczulał nad Kasi włosami...wiadomo mocno kręconymi.
Generalnie zderzenie jego wyobrażeń o Murzynach z rzeczywistością chyba mile go zaskoczyło. Powiedzmy, że zobaczył "białego człowieka" w czarnoskórej dziewczynie.
I jedno krótkie spotkanie widać zmieniło jego nastawienie i światopogląd.
Teraz w pracy ma koleżankę, która jest żoną czarnoskórego mężczyzny i ma z nim córkę nieco starszą od Ewy...
Miałam okazję widzieć jak na pikniku z okazji dnia dziecka jak podszedł i przywitał się z jej mężem...normalnie...bez uprzedzeń. Wcześniej miałam okazję słyszeć opowieści właśnie o tej dziewczynie, o tym jak była w ciąży (która czasowo częściowo pokrywała sie z moją) o jej córeczce...
Opowieści zwykłe, bez uprzedzeń...bez jakiś podtekstów, że to dziecko Murzyna...po prostu pełna normalność...
...czyli można...
ale jak ktoś karmi się rasistowską papką chociażby z Radia Maryja...no to cóż się dziwić....
-
Przeczytałam artykuł i jest to przykre, nawet jeżeli jest napisany z pewna dozą tendencyjności to nie da się ukryć tego, że takie sytuacje się zdarzają.
Na małą obronę Anki dodam, że nie tylko w Polsce
Powiem jak problem pacjentów rozwiązywany jest w zwykłych przychodniach u mnie. W przychodni są głośniki i wszyscy siedzą we wspólnej poczekalni natomiast lekarze z różnych gabinetów wzywają nazwisko pacjenta i nr pokoju. Jeżeli jesteście spóźnione lekarz odkłada kartę na bok i wezwie dopiero pod koniec urzędowania. Nie ma opcji wejścia przed czasem lub bez kolejki
-
Jak byłam małą dziewczynką to bardzo chciałam być mulatką. Mulatki albo murzynki wydawały mi się ładniejsze, lepsze i fajniejsze. Wydawało mi się że wszyscy zazdroszczą im takiego wyglądu i podziwiają. Jakież było moje zdziwienie jgdy kiedyś zobaczyłam jak ludzie dorośli z obrzydzeniem mówili o takiej jednej małej mulatce, która bawiła sie w parku.
Jacyś obcy dorośli ludzie niemalże ze współczuciem patrzyli na to dziecko i mówili "Boże po co tacy do Polski przyjeżdżają. Przeciez to nie będzie miało tu życia. Gdzie to kto widział żeby taki czarnuch sie bawił między NORMALNYMI dziecmi".
Wtedy po raz pierwszy spotkałam się z rasizmem. Na szczęscie nigdy nie wchłonęłam takich poglądów, bo moi rodzice nigdy nie byli i nie są rasistami.
Ale gdyby ci dorośli byli moimi rodzicami to pewnie i ja dziś mówiłabym "Asfalt do Afryki".
W dużej mierze uczymy sie rasizmu od innych ludzi, często naszych autorytetów (rodziców, dziadków - mojej babci wyrywa sie od czasu do czasu stwierdzenie wypowiadanie z pewnym niesmakiem "Toż to Żyd przecież!").
Jako dzieci zupełnie nie zwracamy na takie "pierdoły" uwagi. Nie ma dla nas znaczenia jaki ktoś ma kolor skóry.
To samo jest z homoseksualistami.
Zawsze się śmieję z ludzi którzy nigdy "na oczy" geja nie widzieli, ale juz wiedzą że się nimi brzydzą i "reki by nie podali". A nawet nie wiedzą że kupują od niego/niej gazetę, mieszkaja drzwi w drzwi albo razem pracują.
-
Ja mam kuzyna, który jest mulatem - bardzo ciemnym. Mieszka na wsi, a tam wiadomo - wytykanie palcami, straszna zaściankowość. Jak był w podstawówce uczył się doskonale, naprawdę miał głowę do nauki. Przynosił zawsze swiadectwa z czerwonym paskiem, wygrywał konkursy... Na wiosce po jakimś czasie się przyzwyczaili i już było ok, ale najgorsze zaczęło się jak zaczął chodzić do liceum do miasta... Wtedy zaczął sie prawdziwy koszmar... wyzwiska, pobicia... i z mojego kuzyna, który był wzorowy i porządny zrobił się huligan... Ze szkoły już w pierwszym roku zrezygnował, nie można było sobie z nim poradzić... Siedział w więzieniu, nijak nie pomagały rozmowy, psycholog...
Teraz mój kuzyn ma prawie 30 lat, średnio tak od 10 lat uspokoił się, wydoroślał, wydumał sobie pewne rzeczy, zmieniło się już nastawienie polaków.
Jest teraz wspaniałym ojcem dwójki dzieciaczków - też mulatków, jest bardzo lubiany i mimo wszystko wyszedł na ludzi.
A wszystkiemu temu winne było nieprzychylność ludzi i żeby nie napisać "rasistowskie" to po prostu nieprzyzwyczajone społeczeństwo do ludzi ze skórą innego koloru.
Nie muszę dodawać, że na dyskotece wszystkie laski było jego i naprawdę dziewczyny kręciły się koło niego non stop.
Dla mnie to jest normalka, że ktoś ma inny kolor skóry, czy mówi w innym języku, ja mam to od małego i nie jest mi to obce ani dziwne.
-
Żal mi ludzi którzy myslą że kolor skóry czyni ich lepszymi.....niestety macie rację Polacy są strasznie nietolerancyjnym narodem.
Mam dwie znajome które maja adoptowane córeczki - jedna jest z Wietnamu natomiast druga z Chin....nie moge się na nie napatrzec są przecudownym otwartymi dziecmi- rozmawialam z nimi na temat adopcji i uświadomiłam sobie w pewnym momencie że nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy wrócic do Polski z adoptowanym dzieckiem o innym kolorze skóry.......bałabym sie o to jak dziecko będzie traktowane w szkole, na ulicy.....
Moja znajoma pracuje w firmie chatrytatywnej i maja częste wyjazdy m.in. do Afryki(buduja tam domy i zapewniają podstawowe artykuły ludziom tam żyjącym) i pytałam ją o opinię bo zastanawialiśmy się nad wyjazdem po slubie własnie tam....powiedziała mi że nigdy z większym rasizmem się nie spotkała.
Wyobraźcie sobie że turyści jadą na wakację do Afryki i traktują tamtejszych jak służbę-po prostu straszne....
Natomiast jeśli chodzi o orientację seksualna to jednak większy odsetek Polaków zyje w świadomości ze homoseksualizm to choroba......smutne....