e-wesele.pl
regionalne => Kujawsko - Pomorskie => Wątek zaczęty przez: tabaq w 28 Maja 2008, 18:45
-
Mam pytanie takie troche dziwne pytanie ;) Jak juz jest po calej ceremoni slubnej to w ktorym miejscu powinien jechac samochod z mlodymi jako 1 czy jako ostatni?? bo jak czytalem o SV na weselu to mlodzi powinni przyjechac jako ostatni na sale weselna a wszyscy goscie powinni ich witac. . . Czy wypadaloby pojechac zaraz po kosciele zrobic sobie jakies zdjecia a goscie w tym czasie jada na sale a my dojezdzamy np dopiero po 30 min ?? dzieki za odp
-
A co wg Ciebie mieliby robić goście przez ten czas :?:
-
fakt o tym nie pomyslalem to zdjecia odpadaja :P a ktore miejsce na poczatku czy na koncu??
-
Ja uważam że....
- młodzi przyjeżdzają ostatni na sale
- goście jadą z kościoła SAMI, bez orszaku
- parkują, wchodzą na sale zapraszani przez świadków - no dostają kieliszek szampana, znajdują swoje miejsca i czekają na młodych
- młodzi wchodzą, toast itd....
albo
- jeśli jest ogród to goście czekająw ogrodzie na młodych i widzą jak w restauracji witają młodych chlebem itd.
Na zdjęcia można pojechać po ok 15-20 minutach kiedy goście jedzą obiad.
-
fakt o tym nie pomyslalem to zdjecia odpadaja :P a ktore miejsce na poczatku czy na koncu??
Młodzi do kościoła jadą ostatni "prowadzeni przez gości", natomiast na wesele to młodzi zaczynają orszak weselny, czekają chwilę w aucie, aż goście zbiorą się przed, albo na sali, zależy gdzie jest przywitanie młodych. Przynajmniej tak było na każdym weselu, na jakim byłam.
-
Dokładnie tak jak mówi Kasia.
My prowadziliśmy swój orszak, zajechaliśmy pod Pensjonat i tak długo wychodziliśmy z tego auta, że ostatecznie i tak wszyscy na nas czekali :D
-
Młodzi do kościoła jadą ostatni "prowadzeni przez gości", natomiast na wesele to młodzi zaczynają orszak weselny, czekają chwilę w aucie, aż goście zbiorą się przed, albo na sali, zależy gdzie jest przywitanie młodych. Przynajmniej tak było na każdym weselu, na jakim byłam.
U nas i na wszystkich weselach jakich byłam było dokładnie tak.
-
no ja tez tak mysle:)
wszystko zalezy od warunkow na sali w kolo niej...
no i oczywiscie od samych gosci:)
ale fajnie jest jak goscie jada z kosciola za mlodymi, potem sie wszyscy zbieraja i czekaja az sie wszyscy zjada
no i najpierw powitanie mlodych a potem mlodzi wchodza na sale a za nimi goscie
chyba ze... tak jak u nas bedzie.. sama sala jest gdzies "za labiryntem" albo jest wiecej sal... albo maly parking.. nie ma ogrodu itp itd
wtedy mysle ze goscie moga wejsc na sale i tam przywitac mlodych:)
warto zapytac w restauracji jak samo przywitanie sie u nich odbywa:)
a ja tez mam pytanko.... lepiej jak chlebem i sola witaja rodzice czy ktos z restauracji (obsluga, wlasciciel..)?
-
Ja na żadnym ślubie nie spotkałam się z żadnycm orszakiem. Pod kościół każdy przyjeżdzał sam (ewentualnie busami z jakiegoś miejsca umówionego) a na wesele to samo. Zadnych orszaków.
A młodzi zawsze docierali jako ostatni, już widze jak siedza w aucie kiedy 150 osób wypakowywuje się z aut......
Z chelebem to nie wiem bo nas nikt nie wital.
-
Ja tez uwazam tak jak Kasia. Prowadzilismy orszak podczas przejazdu na sale, ale kiedy wszyscy juz dotarli weszli szybko do srodka a my zanim sie wypakowalismy z samochodu - wchodzilismy ostatni a tam juz na miejscu chlebem i solą witali nas rodzice. Czasami wita obsługa. Czesto tez po drodze jest jakas "brama".
-
A młodzi zawsze docierali jako ostatni, już widze jak siedza w aucie kiedy 150 osób wypakowywuje się z aut......
A ja widziałam nie raz.
-
U nas każdy jechał jak mu pasowało, bez orszaku i innych wymuszeń :) ... My po podjechaniu pod salę i stwierdzeniu tak na oko że jeszcze wszystkich nie ma zrobiliśmy jedną rundkę sąsiednimi ulicami ... Ponieważ mieliśmy jedną butelczynę w środku a wiedzieliśmy że już żadnej bramy nie będzie to świadek otworzył i tak na dobrą zabawę po "malutkim" sobie zapodaliśmy :)... Na salę weszliśmy jak goście mieli szampana w łapkach a nie biegali nerwowo w poszukiwaniu kieliszków i miejsca dla siebie:)
-
Ja jedynie jako gość nie cierpiałam, jak młoda para jechała na zdjęcia po ślubie, czekaliśmy jak durnie w tej sali, potem każdy nie mógł się przełamać, bo cisza, każdy we własnej rodzinie przebywał, nie wiadomo kiedy młodzi przyjdą i każdy był po godzinie zniecierpliwiony. Więc mnie wszystko jedno jak dojadą i kiedy, ważne, że:
1. mają być w kościele i na sali przed nami :)
2. bez zdjęć między kośiołem a weselem, tak jak mówi moja przedmówczyni, jakiś "lans" (b.modne słowo <hahaha>) na ulicach i wracamy.