dziewczyny i chłopcy
napisałam, że miałam przyjęcie bo:
- było mało gości ( wg mnie wesele zaczyna się przy min. 40-50 gościach )
- nie miałam orkiestry ani Dj-a
- nie miałam kamerzysty
- nie miałam oczepin
miałam:
- grono najbliższej rodziny ( choć bardzo chciałam zaprosić całą swoją paczkę, byli na panieńskim, wszyscy!

)
- fajną sesję fotograficzną ( z kiepskim modelem w postaci pana młodego

)
- wystarczająco zastawiony stół
- muzę z CD z własną obsługą
- torta
- alkohol
itd.
i wybaczcie moi drodzy ale ja w dużej mierze zgadzam się ze słowami Sophi, jeżeli chodzi o opis wesel, choć oczywiście opis ten nie jest regułą
tak na prawdę żadna z nas nie może być pewna jak to wszystko wyglądać będzie
ja się bardzo bałam, bałam się, że to będzie przysłowiowa stypa
dużo osób się nie znało, to raz, dwa - znaczna część zwana jest przeze mnie sztywniakami, trzy - byli młodzi z małymi dziećmi i tych skreśliłam jako gości do zabawy, bo myślałam, że będą tam tylko rodzicami
( poza tym jak się okazało po imprezie, sala mogła być "torem przeszkód" jeżeli chodzi o głowy 2 latków-nie było ani jednego wypadku

)
okazało się, że wszyscy się ze sobą fantastycznie dogadywali
dzieci odeszły od rodziców i znalazły sobie "ciocie" i "wujków", którzy byli zachwyceni swoimi nowymi rolami, poza tym 2,5 letni Filip nie odstępował dorosłych mężczyzn podczas tańcowania w rytm "sokołów" itd. a tupanie wychodziło mu rewelacyjnie!!!!!!!!!
zatem "rodzice" mieli okazję po raz pierwszy od 2 lat w końcu się pobawić ( za co nam dziękowali )
w grupie byli i abstynenci i alkoholicy i wierzcie mi, że to nikomu nie przeszkadzało, nie było spadających pod stół ani zniesmaczonych ilością spożywanych przez innych "czystych wód"
( natomiast ja się bałam, że wódki zabraknie )
i duuuuuuużo by jeszcze opowiadać, chodzi o to jedynie, że ja cudoooooownie się bawiłam
a teraz do Akny:
miałam dwudaniowy obiad
potem tort, kawa i herbata ( napoje gorące i zimne oraz ciasta były cały czas dostępne na tzw. "kawowym stole" i można było się również samemu obsłużyć w między czasie )
kelnerzy co jakiś czas robili rundkę między gośćmi i pytali czy czegoś sobie życzą
później ciasta trafiły na "duży stół "
po torcie były zakąski ( sałatki, rybli, pieczenie na zimno itd. - było tego chyba ok. 8-10 pozycji, nie pamiętam już )
ok. 22.00 był szaszłyk ( pyyyyyyychotka )
a potem jeszcze ok. 24-1.00 barszcz z pasztecikami ( palce lizać, te paszteciki )
nie myślcie sobie, że jadłam, nie miałam siły, ale spróbowałam
( pasztecika na siłę wcinałam bo taki był pyszny

)
to chyba tyle

:
Akna pewnie nie jedno przeoczyłam, więc pytaj...
i jeszcze jedno
moi drodzy, nie ważne co jak się nazywa, ważne byśmy my, jako państwo młodzi i nasi goście byli zadowoleni
pamiętajmy jednak, że nie wszystkim i nie zawsze można dogodzić
pozdrawiam
p.s.
jeszcze nigdy aż tyle nie napisałam!
