No to ja mam trochę odwrotnie. I w ogolniaku jeszcze i na stdiach nie potrafiłam się uczyc po nocach. Za to chodziłam spac koło 22, a wstawałam koło 4 rano - wtedy mi najlepiej nauka wchodziła. Chyba ze mnie inny typ, wole szybciej sie połóżyc, ale wcześniej rano wstać. Po prostu przychodzi 21, a juz piasek w oczach i na nic nie mam ochoty. Pewnie inaczej by było, gdyby Mała miała swój pokój, to nie musiałbym na palcach chodzic jak usnie. A tak, nic mi nie zostaje, jak też iśc spać. Zresztą mężuś też szybko chodzi spać, żeby się do pracy wyspać.