Jak ja złapałam welon, to musiałam na kolanach przysięgać z moim "nowym partnerem", że rano po weselu posprzątamy salę weselną. Goście mieli ubaw, bo mój partner powtrzał słowo za słowem, a ja oczywiście stwierdziłam, że nie mam zamiaru sprzątać. A później tańczyliśmy jakiś zwykły taniec. Ale narzeczona mojego "partnera" udawała bardzo zazdrosną, więc stwierdziła, że nie pozwoli nam tak tańczyć samym i wzięła mojego mężczyzne do tańca. Takie średnie w sumie, ale ta przysięga wszystkim się podobała