ps. u mnie cioci z Ameryki nie było

Hmm, może nie jest to reguła

Heheheheh, taki żarcik.
Lecimy dalej, a co?

(jakiś wybuchowo dobry humor mam dzisiaj )
Życzenia od części stolika dla seniorów:

& kuzynostwo nieco dalsze:

i bliższe:



Tu się nieco wkurzyłam, jeśli można się wkurzyć podczas własnego ślubu... heh, nie. Powiedzmy, że się zniesmaczyłam - opowiadałam wcześniej o niesfornych gościach. Tu moja, niegdyś przyjaciółka, z chłopakiem, wepchali się przed najbliższą rodzinę i jako drudzy, po naszych rodzicach, podeszli z życzeniami. Mało mile widziani musieli być, widać po minach kolejnych gości:


I dalej moja chrzestna - siostra taty (w tle widać wciąż płaczącego tatkę Daniela):


Seniorzy cd - z moją babcią na czele:


Siostra babci - przyszła z różyczką, która zwiędła

Życzyła nam, żeby nasza miłość była o wiele bardziej trwalsza niż ten bidny, klapnięty kwiatuszek

Oczywiście jej mąż, tzn. siostry babci, się musiał z niej napieprzać, podobnie jak stojący dalej syn z żoną.


Wracając jeszcze do owej cioci - siostry babci: jest to przemiła, przedobra osóbka, która właściwie ma na utrzymaniu jeszcze męża, córkę z mężem i trójką dzieci... Wyobrażacie sobie zapewne, że ledwo daje radę. Ale jej pogoda ducha zaskakuje mnie zawsze. I dobroć. W prezencie od niej dostaliśmy słonika (na szczęście) w utkanej przez niej malutkiej kolebeczce (żebyśmy mieli własny, przytulny domek, w którym jest zawsze ciepło) z kwiatuszkiem (żeby życie nas prowadziło po płatkach kwiatów), czekoladką (żeby było nam słodko) i grosikiem (żeby nie brakowało nam pieniędzy). Wszystko, poza słonikiem było w kolorze żółtym, żeby zawsze świeciło nam słońce. Powiem Wam, że ujęła mnie tym niesamowicie!!!!
Okej, muszę uciec na jakąś godzinkę, bądź nawet półtorej, ale obiecuję, że wrócę
