Ze zdumieniem przeczytałem, w różnych wątkach o wielu historiach związanych z rezerwacjami, umowami itp. Celowo załozyłem nowy watek bo w zasadzie nie da sie tego kontynuować w pojedynczym przypadku, raczej zaś jako dyskusję na zjawiskiem...
Doprawdy włos się na głowie jezy...
Pojęcia nie mam jak mozna byc tak krótkowzrocznym, przecież zdobycie marki trwa niejednokrotnie latami, zaś stracic ją można w jeden dzień (noc..)
Posłużę się własnym przykładem:
Niejednokrotnie zdażały mi się sytuacje, w których proponowano mi lepszą stawkę za zagranie dla kogoś innego... jednak odpowiedź była jednoznaczna NIE MA TAKIEJ OPCJI! Uzasadnienie zresztą przemawiało do kazdego klienta, pytałem bowiem "jak byście się poczuli gdybym się z Wami umówił i potem zadzwonił że gram gdzie indziej..." (w domysle "bo ktoś dał więcej") ... no tak...
To prawda że człowiek myśli sobie, kurcze szkoda "taka kasa" ale zasady są ważniejsze!
W dlugim periodzie czasu to one przynoszą efekt - nie krótkoterminowe zyski.
To samo tyczy rezerwacji, nawet wstępnych, jeżeli nawet nie ma umowy, czy zaliczki ale jest rezerwacja, to zanim zacznę rozmowy z nastepnym klientem, sprawdzam czy rezerwacja wstępna jest aktualna, prosząc czasem o przyspieszenie podjęcia decyzji z uwagi na inne zapytanie. I JUŻ
Myslałem, że robią tak wszyscy, ale jak się okazuje to co dla mnie jest oczywiste nie koniecznie jest takie dla innych..
Ech, zycie...
Potem się ludzie dziwią że ktoś pisze o nich na forum, albo "obsmarowuje" w gronie przyjaciół o takich rzeczach.
Mam nadzieję, że tego posta (wątek..) poczytają także Zleceniobiorcy i wezmą go sobie do serca.
Przecież nie po to się pracuje (ciężko) zeby jakimś nieodpowiedzialnym zachowaniem zawalić wszystko w ciągu kilku minut.
Solidność i zaufanie klientów są gwarancją długiego i efektywnego funkcjonowania biznesu. Niech za przyklad posłuzy TOYOTA, która jest niedoścignionym wzorem do naśladowania. A najsmieszniejsze jest to, że oni nie robią z tego żadnej tajemnicy, delegacje z innych firm przyjeżdżają do nich oglądać jak oni to robią. I co? I nic! Nikt jakoś nie potrafi wdrożyc tego u siebie.
To chyba kwestia mentalności i pewnie wyniesionych z domu zasad. Albo się je ma, albo nie.
Inaczej wszystkie tego typu "pomysły" są traktowane jako czcze gadanie, a kazdy i tak robi po swojemu.
Wracająć do rezerwacji, szczególnie dziwi mnie pewnego rodzaju "pazerność" na klienta, być może nawet zrozumiała przy rozkręcanym dopiero biznesie, ale jeżeli robi to ktoś kto nie powienien narzekać na obłozenie terminów..
Przecież właśnie marka zagwarantuje to, że nie będzie problemów ze znalezieniem innego zleceniodawcy na dany termin.
Jednak jak kazdy medal i ten ma dwie strony.
Zdażało mi się czasem, ze ktoś rezerwował termin i nie raczyl później poinformować o zmianie planów. Pół biedy jak się o tym cżłowiek dowie z wyprzedzeniem, ale czasem to jest naprawdę ostatni dzwonek. Bywa, że się ludzi odsyła z kwitkiem, a potem sam się czlowiek może zdziwić.
A wystarczyłby jeden telefon, nawet e-mail. Przeciez się nie pogniewam, jezeli ktos wybierze konkurencję. Ma do tego prawo. Ale oczekiwanie lojalności ze strony Zleceniobiorcy wymaga tego samego od drugiej strony.
Wiem ze to trochę generalizowanie. Ale tak właśnie jest. Jeden "oszołom" sprawi, że się na czymś "przejedziemy" i potem uczciwych ludzi od razu podejrzewamy o najgorsze. Co więcej budujemy im taką ilość wymagań i obostrzeń że to oni zaczynąją nas odbierać jak "oszołomów", którzy nie mają za grosz zaufania.
Może to śmieszne ale zawsze gdy rozmyslam o takich rzeczach przypomina mi się stara komunistyczna maksyma "Ufać! Ale kontrolować!"