Może powiem coś o początkach naszej znajomości.
Poznalismy się przez internet a dokładnie sympatię. Było to ponad 3 lata temu, 2 tygodnie po śmierci mojej mamy. Byłam wtedy bardzo zdołowana. Przez parę miesięcy pisalismy do siebie maile i rozmawialismy przez telefon i msn messenger.
Pamiętam, że w pierwszych dniach po poznaniu mialam wrazenie ze się nie znaliśmy. Pewnie wiecie jak latwo sobie wmócic uczucie do kogos z kim sie ma do czynienia tylko przez internet. Czlowiek sobie wymysla rozne rzeczy na temat tej osoby, czesto nie mające nic wspolnego zrzeczywistoscia.
A poza tym myslalam po co mi facet ktory mieszka na drugim koncu Europy.
Faktem jest, ze jak sobie wyperswadowalam takie myslenie milo nam sie rozmawiało praktycznie o wszystkim.
Niedlugo poznalam innego faceta i zaczelam sie z nim spotykac. Zreszta rozmawialismy o tym z Frankiem. Tamten facet szybko okazał sie bledem i to sie skonczyło.
Nie moge powiedziec ze potem juz byl tylko Franek. Spotykalam sie tez z innymi, ale wlasciwie tylko tak na kawie.
W koncu w listopadzie Franek zdecydował sie mnie odwiedzic. Musze powiedziec, zez jednej strony cieszylam sie a z drugiej mialam ogromnego pietra, ze nie okaze sie taki jak go sobie wyobrazalam.
Ale tu sie pomylilam. Od pierwszego momentu mialam wrazenie ze znamy sie caale zycie no i zakochalam sie chociaz mozenie od pierwszego wejrzenia ale i tak bardzo szybko. On zreszta tez.
I od tej pory jestesmy razem chociaz osobno, bo niestety on mieszka cholernie daleko i z tego powodu niewydzimy sie za czesto, chociaz rozmawiamy prawie codziennie.
No mysle ze na dzisiaj wystarczy tych wspomnien. Zmykam