Dziubasku, ja w pełni rozumiem Twój niedosyt - czuję się okradziona z tego co miało być a nic nie było. Pierwszą próbę urodzenia zakończyłam "szybkim cięciem" a że bolało bardzo, ale nie było to złe, to liczyłam po cichu, że drugi raz urodzę sn. Gładko szła ciąża, dziecię małe a i oczekiwanie na pierwsze skurcze krzyżowe było czymś wyjątkowym. Bardzo chciałam a jednak nie dano mi - czuję się z tym bardzo źle, żałuję, że za drugim razem wzięli mnie " z łapanki" i nawet pierwszego objawu porodu nie doczekałam...nic, totalne zero, pozamykane, nic nie skrócone...bardzo żałuję i czuję, że ktoś mi coś zabrał...gdyby nie mój wiek, to może bym się na trzecie dziecię zdecydowała, ale chyba nikt by mnie już nie pytał o zdanie po dwóch cesarkach ?