Lillian, Ty masz niestety albo stety tą przewagę, że znasz się na tych wszystkich choróbskach, wynikach i pewnie patrzysz inaczej niż np ja, nie robiąca żadnych badań (chciałam tylko zrobic na porzeciwciała różyczki i toxo, ale nie zdążyłam). Tak się zastanawiając nigdy nie bedzie odpowiedniego momentu na dziecko. Zawsze jest jeszcze coś do zrobienia. Ja odkąd tylko pamiętam chciałam mieć dziecko i z mężem planowalismy już długo i wiedzieliśmy, że chcemy je mieć. Ale szczerze się przyznam, że jak już było coraz bliżej realizacji, zaczeły mnie nachodzić myśli, ze jeszcze może nie czas, jesczze trochę. Może chociaż studia skończę, albo chociaż 4 rok...Moja mama patrzyła na mnie jak na wariatkę. Gdzie ja, pierwsza biegnąca i piszcząca na widok małego dziecka, oczytana we wszystkie lektury związane z ciążą, gazety skupująca od 4 lat mam jakies wątpliwości... Mężowi nic nie chciałam mówić, bo wiedziałam, że on tez tego chce. I nagle zobaczyłam na teście 2 kreski. Wiedziałam, że tak musi byc, że skoro los dał nam teraz, to znaczy, że taka była kolejność i mamy się z niego cieszyć. Skoro maleństwo chce do nas przyjść szybciej o te kilka miesięcy (co to jest te parę miesięcy?) i chce z nami jechać w naszą podróż poslubną tak musi być. Cieszę się, że tak wyszło, choć obawy wiadomo są. Gdybym nie zaszła teraz w ciąże, kto wie, może byśmy przekładali naszą decyzję w nieskończoność? Później poszłabym do pracy i coraz trudniej byłoby mi się zdecydować na Malucha, który potrzebuje 24 godz na dobę opieki, nie wystarczy nakarmin, przewinąc i położyć do łóżeczka...
Dlatego mam nadzieję, że i za was los zdecyduje i wyznaczy wam czas, kiedy najlepiej macie zostać rodzicami...