Hmm a ciekawe jakby tak w tym miejscu zebrać nasze odczucia i obawy... bo oczywiście, dzieje się to w osobnych wątkach, ale tam wiadomo - jest jedna gwiazda i rozwodzić się nad sobą nie wypada....
...a może tak napiszemy jak się czułyśmy w ten poranek... ja na przykład byłam dziwnie spokojna, jak w transie... czasem myślę że stresowałam się tym co ma się wydarzyć - jakie to ma dla mnie znaczenia, dla całego dalszego życia itd...
...ale czasem wydaje mi się, że to po prostu mój 'zmysł organizacyjny' - jestem zawsze taka przejęta żeby wszystko dobrze się udało! Pamiętam że moje myśli były jak w zwolnionym tempie... a wszystko na około działo się za szybko... a ja myślałam - i mówiłam - "czy bukiet wzięty? Gdzie są chusteczki? Czy Ola wie co ma robić w Kościele? Czy fotograf zabrał swoją torbę którą zostawił przy kanapie? (Śmiał się potem, że jak mu przypomniałam o torbie to pomyślał że jestem najspokojniejszą PM jaką widział).."
...i czasem się boję - czy przypadkiem nie straciłam czegoś w tym moim szale organizacyjnym? Czemu nie myślałam o tych "wyższych" sprawach? Może się ich po prostu bałam i wolałam skupiać się na tym co mogę kontrolować?
...ta... może to za daleko idąca próba ożywienia wątku

Ale zawsze mówimy o tym dniu jako o najpiękniekszym, a przecież tak często to także wielki stres, nerwy, zwątpienie, obawy... czy Wy czułyście podobnie
