Poznaliśmy się mogłoby się wydawać w dość banalny sposób,ale generalnie nasza opowieść jest raczej nie banalna....a może się mylę?.....był 14 dzień lutego, dzień zakochanych.....siedziałam w domu....w dresach i zajadałam się lodami....taki piękny dzień a ja sama w domu...hmm...włączyłam gadu-gadu i otrzymałam wiadomość....od nieznajomego, zaczęło się od tego,że mam piękne imie( Czaruś! pomyslałam od razu,ale postanowiłam porozmawiać)rozmowa była bardzo miła, na poziomie, bardzo szybko mijał czas....potem był kolejny dzień, następna rozmowa i tak kilka razy.Po kilku dniach wybrałam się z przyjaciółkami nad jezioro Głębokie na "zlot czarownic;)"hehe kupiłysmy sobie winko i rozmawiałyśmy....w końcu wpadłam na pomysł aby zostawić mojemu nowo poznanemu koledze list w butelce....potem on pojechał na Głębokie szukać owej butelki z listem....niestety(a może i stety) nie mógł jej znaleźć więc postanowiliśmy pojechać tam razem.....butelka się odnalazła i było zaproszenie na kawę....pojechaliśmy do Cafe 22 i rozmowa była super, świetnie się czuliśmy w swoim towarzystwie,ale to wszystko ani ja ani on nie mieliśmy w stosunku do siebie żadnych planów-miało być jedno spotkanie-ot tak koleżeńskie i już:).....postanowiliśmy jednak iść na spacerek bo był mroźny, aczkolwiek przyjemny wieczór.....poszliśmy w stronę Starego miasta....i nagle mój nowy kolega powiedział: "wiesz kiedyś tu mieszkałem"....hmmm na to ja:"jejjj ja też!"na to Artur:"ale nie ma co opowiadać stare dzieje".....ja jednak nalegałam.....i co się okazało-byliśmy sąsiadami-dzieliła nas jedynie ściana-dla niego był to sufit a dla mnie podłoga.....jak się okazało byliśmy dla siebie pierwszą miłością z piaskownicy:)ja nazywałam go Alut a on mnie Itina:)chodziłam do niego na budyń i na takiego cudownego konia na biegunach-pamiętałam to jak przez mgłę, Artur także.....okazało się,że nasi rodzice i generalnie rodziny świetnie się znają....przypominali nam jaką traumę przeżyliśmy gdy Artur się przeprowadzał....taka piękna pierwsza miłość:).....no i jesteśmy dziś razem, szalenie szczęśliwi i odnalezieni.....14 lutego:)potem 2 lata po spotkaniu były zaręczyny....oczywiście 14 lutego a teraz czekamy na ślub:)KOCHAM GO SZALENIE I TAK SIĘ CIESZĘ,ŻE DOSTALIŚMY SZANSĘ BY SIĘ SPOTKAĆ W TAK DZIWNYCH,BANALNYCH A JEDNAK NIESAMOWITYCH OKOLICZNOŚCIACH:)