A ja sobie nie radzę z nawałem obowiązków. Pranie, prasowanie, sprzątanie, gotowanie, spacery, przewijanie, karmienie, bieganie po lekarzach, zabawy z synkiem, tulenie, uspokajanie, usypianie... Nawet głupich zakupów nie mogę zrobić, bo mało który sklep jest przystosowany dla mamy z wózeczkiem.
Kiedy tylko mogę zostawiam synka z moją Mamą i lecę do miasta, ale karmię piersią, więc w razie czego telefon i biegnę z powrotem.
No i ciągle mam poczucie, że nie sprawdzam się jako żona i matka, zawsze coś jest nie zrobione, nie skończone, nie posprzątane. Sprawy do załatwienia przesuwają się z dnia na dzień. Ostatnio zapomniałam o wizycie u okulisty i w ostatniej chwili dzwoniłam i przepraszałam! Ale może to kwestia lepszej organizacji?
Jak Wy sobie z tym radziłyście?