no widzisz Antalis. Ja wszystko rozumiem, bo ludzie są różni. I dlatego pisałam,że są też pacjentki, które nie współpracują przy porodzie z położną, a to jest podstawa. Ja na położną nie narzekam. Zresztą sama odnosiłąm się z kulturą, nic nie pyskowałam, nic nie marudziłam, po prostu chciałam urodzić jak najszybciej. I robiłam wszystko co mi kazała.Po porodzie też sama się opiekowałam dzieckiem, a zaznaczę,że Małego dostałam jużna porodówce i razem z nim pojechałam na salę.Tylko do zważenia i ubrania na chwilkę zabrano mi go, jak mnie lekarz szył. Byłam zmęczona porodem, tym,że rodziłam całą noc.I zostawiono mnie na sali, gdzie leżałam sama i 20 minut po porodzie od razu wstałam do dziecka, bo płakało i nikogo nie było. Nawet położna mówiła,żeby tak szybko nie wstawać, bo zemdleć można.Po tych 20 minutach od razu sama poszłam pod prysznic i do toalety, przebrałam się i wróciłam do dziecka. Wszystko przy nim sama robiłam. Jakoś instynktownie wiedziałam ,co robić...Ja akurat odniośnie tej sytuacji miałam na myśli, jakies niewybredne żarty bezpośrednio do rodzącej, które ją upokażają.