Zeby jeszcze lekarze chcielo kierowac na jakiekolwiek badania profilaktycznie...ja obecnie czekam na tK i jestem pos.rana ze strachu.

[andzelika]

A ja zbieram odwagę żeby iść zrobić markery

[liliann]

robiłam badania w grudniu, potem dorabiałam kolejne styczeń - luty;
nie czekan na rodzinnego, bo i tak jego koszyk jest mocno ograniczony i nie ma w nim tego co mnie interesuje...

[elemelka]

A orientuje cie się jak jest z poradnia genetyczna żeby się przebadać pod tym kątem?  U mnie w rodzinie niestety jest sporo tego to rodzinny daje skierowanie?

napiszcie dokładnie jakie badania warto wykonać

Elemelko, kolezanka jest pod opieką poradni genetycznej. Jej mama zmarla na raka zoladka. Nie wiem dokladnie jak tam się dostała, ale moge zapytac.
Moj tata tsz byl, kiedys w Sz-nie byla akcja i zapisywali pacjentow, u ktorych w rodzinie wystepowaly chorobt.

Lili,jakie badania nalezy zrobic?

Ja jestem pod opieką takiej poradni.
Skierowanie od rodzinnego dostałam.  W poradni najpierw zrobili wywiad (u mnie akurat przeważał rak piersi). Wysłali mnie na pobranie krwi (markery) oraz USG piersi i dopochwowe (dla starszych dziewczyn mammografia podobno). Co jakiś czas kontrola. Ostatnio znaleźli guzek więc zrobili biopsję cieńkoigłową. Wszystko w konsultacji genetyków i onkologów.

[agu-s]

Ja jestem pod opieką poradni genetycznej w Szczecinie bo jestem obciążona.
Skierowanie daje lekarz rodzinny. Pod opieką jestem ja, mój tata, babcia i siostra taty - cała rodzina ma nadany jeden numer.
Trzeba się tam zgłosić ze skierowaniem i dowodem osobistym i wyznaczą termin wizyty. Można spróbować się dodzwonić, ale jeszcze nigdy mi się jeszcze nie udało     

Ja, mama i siostra też jesteśmy w tej poradni. Ja byłam tylko raz bo zaszłam potem w ciąże, a dziewczyny jeżdżą co jakiś czas. Tylko ja osobiście jestem zawiedziona bo sądziłam, że jesli już mnie tam mają w bazie to sami będą wzywać na badania, niczego takiego niestety nie praktykują

Właśnie mi uświadomiłyście, że muszę się do nich zgłosić. 

Tak Gosiu uczą, mnie przede wszystkim dwóch rzeczy po pierwsze tego żeby się badać regularnie ( choć moim zdaniem wszystkiego zbadać nie da rady i choroba niestety potrafi zaskoczyć) po drugie tego żeby cieszyć się życiem.....

[liliann]

moim zdaniem wszystkiego zbadać nie da rady i choroba niestety potrafi zaskoczyć

i tu masz 100% racji...

Lili,jakie badania nalezy zrobic?

każdy robi pod siebie... u mnie w rodzinie nie ma raka - jest otyłość, zaburzenia metaboliczne i ich powikłania - kilku, kotrzy się nie szanowali już gryzie ziemię...
ale tak generalizując to cytologię, USG piersi, można USG brzucha...
ja robiłam ostatnimi czasy morfologię z rozmazem, CRP,  lipidogram, pełne testy tarczycowe, witaminę D3, gospodarkę żelazową,
kreatyninę, próby wątrobowe, krzywą cukrową i insulinową... USG tarczycy (sama sobie )
chyba tyle...
planujęjeszcze homocysteinę, B12 i kwas foliowy...

Mój mąż 3 lata temu trafił na oddział z cukrzyca w wywiadzie, jest otyły, ma siedzący tryb życia,  dieta pozostawiala wiele do życzenia. Cukier zmierzył sobie sam bo tchnelo go ze jego złe samopoczucie to cukrzyca ale do lekarza umowil się na za tydzień, lekarz pogonili go czym prędzej do szpitala, brat męża całe życie szczupły, praca fizyczna, je normalnie, może nie super zdrowo ale nie fast foody. Ostatnia rzeczą która by u siebie podejrzewał to cukrzyca, do szpitala trafił z bólami brzucha z dusznosciami, niestety doszło do kwasicy ketonowej, zapaści a w konsekwencji niedotlenienie mózgu i śmierć owszem od jakiegoś czasu łapal infekcje, jakieś jelitowki ale potem miało.... Dobilo go to że 3 dni wcześniej się upil kto mógł wiedzieć

[Daruda]

strasznie mi przykro izulek....

[liliann]

izulek tyle, że Twój mąż ma cukrzycę typu 2...

szwagier ma tą typu 1...dwójka, aż tak by go nie dojechała...w tej nie ma śpiączki ketonowej...
swoją drogą miał mega pecha...
nie pamiętam, żeby nam jakaś kwasica ketonowa zmarła, ale od czasu do czasu tak się zdarza...

Aha to ja aż tak się nie znam masz rację że mój mąż ma typu 2 choć pamiętam w szpitalu uatalali jakoś czy to 1 czy właśnie 2. Czyli przy 2 mu ta kwasica nie groziła. Szwagier miał ostre zapalenie trzustki - chyba od tej kwasicy??  Strasznie szybko wszystko poszło, we wtorek o 4 rano był na oddziale a w nocy ze środy na czwartek dostał zapaści....

Liliann czy w związku z tym że mój mąż ma 2 szwagier zmarł w powikłaniach po 1 to nasze dzieci są mocno obciążone???  Co możemy zrobić w tym temacie??  badania??  Jeśli tak to jak często??

[liliann]

skoro to OZT - to dopadła go jednak nie cukrzyca, a powikłania tegoż zapalenia...
z niewydolnością wielonarządową, w tym zapewne z cukrzycą typu 3 i kwasicą metaboliczną
już rozumiem skąd ten stan...
a on przypadkiem nie lubił sobie wypić?


izulek mąż to sobie "kopał grób łyżką" bo mam nadzieję, że schudł i przestał...
dzieci są o tyle zagrożone o ile będą mądrze prowadzone dietetycznie i nie wyhodują sobie otyłości...
to nie jest kwestia genów a kwestia "środowiska"

Wiesz co no abstynentem to on nie jest. Pije przy urodzinach czy jakiś sylwester,  ale faktem jest że w sobotę popil ostro a w szpitalu byl w nocy z poniedziałku na wtorek,  myślisz że to to??

[liliann]

myślę, że trzeba mieć pecha, żeby od jednej akcji z alkoholem aż tak się załatwić...
jest to oczywiście możliwe...
co do tego, że bezpośrednią przyczyną (czynnikiem spustowym) był alkohol to raczej nie mam wątpliwości...
pytanie czy nie nałożyło się to na coś jeszcze...

Rozumiem kiedys pił dużo więcej za młodego, nie wiem ile to jest dużo... Znam sporo osób naprawdę pijacych dużo i często i mają się dobrze...  więc musiał mieć naprawdę pecha??? 

[andzelika]

Moja mama zawsze byla okazem zdrowia.
Az do sierpnia ubiegłego roku kiedy okazało się na Usg brzuca ( prywatnie bo na nfz lekarz nie chcial dać skierowania powiedzial ze mama przesadza a on wie lepiej co jej dolega) ze ma guza którego hodowała przynajmniej 10lat.

[liliann]

Rozumiem kiedys pił dużo więcej za młodego, nie wiem ile to jest dużo... Znam sporo osób naprawdę pijacych dużo i często i mają się dobrze...  więc musiał mieć naprawdę pecha??? 

nie
po prostu zapłacił rachunek za młode lata...
każdy kiedyś płaci...jeden szybciej, drugi później...

druga grupa to pechowcy - jak mama andżeliki...

Eh przykre to bo wiesz w dalszej rodzinie mam alkoholika, który pali jak smok mimo że miał nowotwór krtani i ma "dziurę" przepraszam nie pamiętam nazwy. I zatruwa za przeproszeniem życie innym i żyje i ma się dobrze a tu młody chłopak płaci (właściwie to my płacimy)  za młodość gdzie masę jego kolegów którzy wypila z nim morze wódki będzie żyła wiele dłużej

[maggi-80]

Ja ostatnio badam się namiętnie. Głównie to co Lilianna - morfologia z rozmazem, CRP,  lipidogram, pełne testy tarczycowe, witaminę D3, gospodarkę żelazową, kreatyninę, próby wątrobowe, krzywą cukrową i insulinową, homocysteinę, B12 i kwas foliowy, Białko całkowite, Dimery, Fibrynogen, APTT, INR ... do tego ze względu na pewne obciążenia rodzinne genetyczne badania. Czekają mnie jeszcze markery.

[ciriness]

Oj ja też regularnie się badam i swoją rodzinę, co roku pakiet podstawowych badań obowiązkowo i jak cokolwiek się dzieje od razu lekarz i diagnostyka a nie czekanie, że przejdzie, albo że to nic takiego.
Ze względu na migreny średnio co 2-3 lata MRI.
Markery też miałam robione.

Spisuje wszystko, co piszecie i bede robic.
I markery jakie?

A dla meza? On nie pamietam kiedy mial morfologie...

Jakie markery robiłyście ? W konkretnym kierunku ze względu na "pojawiającego się raka w rodzinie" czy jakie ?

[liliann]

na markery raczej szkoda kasy...
jeszcze mi do głowy nie przyszło w te badania inwestować...

[Vivka]

Ja też się regularnie badam, USG piersi, dopochwowe, cytologia, morfologia z rozmazem robię raz w roku, czasem jeszcze coś dodatkowo. Oczywiście prywatnie ale nie żal mi na to kasy

Męża muszę wysłać na badania też. Jego tata ma cukrzycę, nie wiem jaką... musi mierzyć poziom cukru, ma dietę i bierze tabletki.
Co mój mąż pownien zbadać? Sam cukier na czczo to chyba za mało...?

[ciriness]

Ja też myślę, że markery bez sensu, mi robili w szpitalu przy okazji pobytu. Ale nie mam pojęcia jakie.