Miesiąc do ur Lili a ja wciąż nie mam pomysłu.
Latem to jednak naprawdę jest łatwiej, wystarczy ognisko z kiełbaski, kawałek trawy,piłka. ..
Waham się między basenem,pomysł męża, a zjeżdżalniami na dmuchanych zamkach.
I tu i tu szał.
A w miedzy czasie Lili wciąż rośnie , mamy 105,5 cm.
I robi małe postępy.
Np podczas kolorowania nie wychodzi juz za linię.
Zadaje coraz więcej roznych pytań.
I przez ta mowę nadrabia.
Kiedyś miałam plan by wysłać Lili do szkoły wcześniej.
Teraz sobie tego nie wyobrażam,zeby za rok poszla do zerowki.
Choć nie powiem literki i cyferki ja interesują.
Chodzi i liczy 8,9,10.
Pisze swoje imię od dawna plus tworzy nowe wyrazy, ostatnio pisze ciągle "lolo","olo".
Mam nadzieje,ze wciąż będzie dzielnie walczyć i się rozwijać ,by w 2 lata nadgonic to co niedosluch popsuł...
Ach...
Czasem żałuję, że wróciłam do pracy,bo nie mam już tyle czasu na prace z Lili, a pamietam jak w 2 miesiące ruszyła mowa.
10 krotnie to chyba sporo,co?
Logopeda raz w tyg to dobre rozwiązanie, ale szczerze jak dla mnie to chyba jednak 400zl w plecy.
Więcej się ze mną nauczyła.
I nie winie tu logopeda, bo fajna ,ciepła kobieta.
Ale to za mało ,a drogo

Dlatego tez wzięłam się w garść i zakupiłam w końcu kolejne książki i ruszamy z metodą krakowska.
W końcu!
Trudno,będziemy ćwiczyć w weekendy ale będziemy.
W końcu musze walczyć o swoje dziecko,a wiem, że profesor Cieszyńskiej metoda pomogła juz wielu.
Może Lili dzięki temu zacznie najpierw czytać a potem mówić?
Chciałabym.
Ja nienawidzę czytać ,może córka polubi przy okazji.
Także walki ciąg dalszy.
Ostatnio pytam o coś Lili a ona do mnie "noł".
Chodzi i spiewa" mama Finger, tata Finger łe ar ju"

Jak zacznie mówić od razu angielski obowiązkowy do końca życia.
Czyli kolejna moja pięta ahillesowa.
A ja?
Dawno nie pisałam nic o sobie.
Schudłam przez pracę i to mega mnie cieszy.
Niby praca przy komputerze,bo jestem referentem, ale magazynowym wiec i pobiegam troszkę.
W pracy bywa różnie, ale lubię ją i szybko mi czas leci.
Także mam nadzieje,ze przedłuża mi umowę po okresie próbnym.
Chciałabym pójść na 2 kursy językowe ,żeby podszkolić się i kontynuować naukę.
Niemiecki i holenderski (niderlandzki).
Ach,marzenia...
Achle tak to jest ,że jak się robi jedno to chce się i 2 i 3.
Magiczny power.
Czasem mam też zastanowke i pytam sama siebie czy będę kiedyś żałować, że nie mam 2 dziecka?
Od razu mówię, że nie chce.
Ale najnormalniej w swiecie kontempluje i zastanawiam sie.
To chyba te zbliżanie się do 40 tak mnie nastraja
