Hej hej - w kiciu ie siedze

Ale ze jak wiecie chora jestem to jakw orcilam padlam w mala drzemke i tak zeszlo

A potem musialm usiąsc nad bazmai na konfernecje...
No nie pieprzenełam poki co wypowiedzeniem, ale powiediząlm, ze stawia mnie w sytuacji bez wyjścia i będe do tego zmuszona jutro jesli sie nie zgodzi. On lubi sie bawic w kotka i myszke..on "musi sie zastaonowic", "dzis ci nie odpowiem", " z pkt. widzenia uczleni odpowiadla by czerwiec" etc... Więc ja mu na to "czerwiec = będzie juz po krzyku"; "moim proorytetem na tą chwile jest dr", "wszytysko ustalone z bezposrednia przełozona, która doskonale wie co i jak i ile roboty", "nie mam czasu na zwlekanie i czekanie".. Tym bardziej, ze wiem, z enext week go nie ma, bedzie po świętach - wtedy to juz na 100% mi nie da....
Jak wypowiedzialam w kwestii stwaiania mnie w sytuacji bez wyjścia i ze będe musiała zlożyć wypowiedzenie..."Nie spodziewałam się teog po Tobie", "to jest szantaż"...wiec ja mowie - ze nie szantaz tylko sam stawia mnie w takiej sytaucji bez wyjścia... itd

N akonei cpowiedzial, ze nie powie mi w tym momencie nic..muis pogada c zmoja szefowa...zastanowic sie...ja dalam mu do zoruzmienia, ze jutro tak cy siak decyzje podjeme ..więc plan jest taki............... jutro jade tak jak było w planie do Kielc na targi, szefowa rano ma spotaknie kieornwikow z kanclerzem wałsnei (Bossem) i pewnei bedzie jakas gadka.. dowiem sie zara zpo niej jaka decyzja - i jesyli NIE - to moj A. ma ze soba moje wypowiedzenie (jutro 30 marca wiec dead line), i jedzie do skeretariatu sklada je, bierz epieczatke ze wpłynelo z data...i mam i daleko w poważaniu

no chyba ze
Boss "zmądrzeje"

ale mi jest tak naprawde wszytsko jedno
A najśmieszneijsze jest to, z eon kazdmey kto chce zrezygnowac z pracy rzuca hasla o szantażu, o lojalnosci -tak jakby ktoś podpisąl cyrograf
p.s. napewno jest kupe literówek jak zawsze, ale spieszyłam sie bardzo zbey zdac wam relacje
