To jest nałóg. Pakuję do kosza z nadzieją, że zostanie spakowane i do mnie dotrze, już widzę biegnącego listonosza z paczką, nakręcam się, otwieram kosz...
ciśnienie spada jak tam mi napiszą, że "wyprzedane", potem czuję wielką ulgę, a jak już zamówię to mam wyrzuty sumienia... znów potem czuję ulgę jak w potwierdzeniu wysyłki piszą, że "wyprzedane"...
jaki człowiek jest skomplikowany...