Dla mnie nie ma z górki po pierwszym kroku niestety...
Słuchajta, stał się dzisiaj cud. Młody poszedł spać, a ja zamiast ogarniać chatę/obiad/szykować się na basen etc... ruszyłam swój tłusty t.....
i mimo brak możliwości wyjścia, poćwiczyłam w domu, 10 min stepperku i 20 min rowerek, to mój mały OGROMNY sukces.
Wiem, że to dla Was tyle co nic, ale dla mnie duże coś.
Mam nadzieje, że wieczorkiem uda się skoczyć na siłkę, po sobocie tak mnie łydy bolą, że nóg prostować do końca nie mogę...