Moi rodzice nigdy nie mieli psa, nie chcieli psa, nigdy mi nie pozwolili... Ba. Moja siostra miała przez pół roku, i go oddali do babci na wieś

Biedna Perełka...Nie pamiętam jej.
A teraz kochają moją Daisy całym sercem i mówią o niej: wnuczka

Każdego dnia na jej widok pojawia się uśmiech na ich twarzach. Nie wyobrażają sobie bez niej życia

West był moim marzeniem... Mąż je spełnił, bardzo mnie to cieszy chociaż czasem nie dowierzam że to się dzieje naprawdę....

Psy są jak ludzie. Ale też nie można przesadzać z uczłowieczaniem ich dziewczyny, bo Wam na głowę wejdą! Polecam Książkę Cezara Milana - Zaklinacz psów

To w ogóle mój guru jesli chodzi o te czworonogi. Dzięki niemu wiele się nauczyłam, jak do psa podchodzić by go nie krzywdzić, jak nadać mu odpowiednią pozycję w "stadzie" itd.
Dzięki niemu moja Daisy wie, gdzie jej miejsce. Jeśli mówię że czegoś nie wolno, nie ma sytuacji by stała przede mną i mnie błagała o to, albo żeby jęczała że ona to chce. Absolutnie. Nie i koniec. Nie to nie. Jeśli ma karę, siedzi na swoim miejscu i nie ma innej opcji. Jeśli jest czas zabawy, to szalejemy. Jesli pozwalam jej się pokłócić, to się kłóci, ale to o zabawkę itp, dla żartów.
Nigdy nie żebrała pod stołem, nigdy nie zjadła w domu czegoś, czego nie wolno. Ba. Gdy jest na dworze, przynosi mi pokazać swoje zdobycze - i tak przyniosła mi kiedyś bulkę, parówkę, a ostatnio rybę

Pokazuje mi i patrzy pytającym wzrokiem. Wtedy ja mówię, że ma zostawić, ale w zamian zawsze mam coś dla niej, jakiś przysmak itp.
Nauka psa przysmakami skutkuje. Gdy pierwszy raz wzięłam moją Daisy na konkretny psi wybieg z innymi psami, kompletnie się nie słuchała, taka była szczęsliwa. Wystarczyło dwa razy jej pokazać, że gdy, zawołana, przyjdzie do mnie i oderwie się od zabawy, to dostanie nagrodę; i od tamtej pory praktycznie zawsze przychodzi na zawołanie.
Gdy uczyłąm jej sikania i kupki na dworze, to też dostawała za to przysmaki na początku, żeby wiedziała, że to coś dobrego, nauczyła się rozróżniać: gdy załatwia się w domu na matach, nie ma nagród, gdy robi to na dworze - nagrody są. Opłacało się. A potem po prostu dostawała coraz mniej
Dla psa musimy być przywódcą. Mało tego, musaimy być przywódcą pozytywnie asertywnym.
"Pies poczuje w kilka sekund jaki rodzaj energii od Ciebie emanuje. Dlatego przebywając ze swoim psem powinieneś być spokojny, nie ulegać emocjom w trakcie oceniania sytuacji, nie korygować zachowania psa w złości. W każdej sytuacji powinieneś być spokojnie i asertywny, ponieważ za takim przywódcą podążają instynktownie psy, począwszy od wilków, po dzikie stada psów, aż po domowe stado, w jakim żyje pies. Pies niezależnie od liczby osób z którymi mieszka, czy to Ty i Twój pies, czy kilkuosobowa rodzina- zawsze postrzega domowników jako stado. A każde stado potrzebuje przywództwa- tak podpowiada mu instynkt samozachowawczy. Dlatego albo Ty obejmiesz stanowisko przywódcy, albo pies, gdyż w świecie zwierząt nie ma możliwości by stado miało jakąkolwiek szansę na przetrwanie bez przewodnika stada. Przywództwo w świecie zwierząt wiąże się ze spokojnie asertywną energią, nie gniewną , agresywnie narzucającą swoje zdanie, czy sfrustrowaną. Takie postawy nie uczynią z Ciebie dobrego przywódcy, za którym Pies w sposób naturalny będzie podążał. W postawie spokojnie asertywnej chodzi o liderowanie zapewniające członkom stada poczucie bezpieczeństwa, jasne zasady postępowania, a wreszcie odpowiednio zbilansowane ćwiczenia, dyscyplinę i okazywanie uczuć."