My mieszkamy razem 2 latka

, tylko ze dzielimy nasz domek z innymi ludzmi (tak to jest jak sie wyjezdza za funtami), przez ten czas nie mielismy zadnych klotni, a nawet sprzeczek i bardzo sie z tego ciesze

Nie zastanawialam sie dlugo jak to bedzie jak zamieszkamy razem, bo wyjazd do Anglii byl raczej decyzja spontaniczna, ale od samego poczatku dobrze sobie radzilismy, wspolny budzet, podzial obowiazkow domowych..
Nauczylam sie co to kompromis

I mimo, ze minely juz dwa lata.. nadal chce z nim spedzac kazda chwile, jak wyjdzie gdzies sam, to dzwonie co chwile zeby zapytac kiedy wraca i odwrotnie.
Najfajniejsze jest to, ze pomimo, ze mieszkamy razem, to i tak bedziemy miec zmiane po slubie.. bo zamierzamy zamieszkac calkiem sami, tzn nie dzielic juz z nikim domu

Nie moge sie wrecz doczekac!

Nie mam pojecia jakby rozwijal sie nasz zwiazek gdbysmy nie mieszkali razem ale watpie, zebysmy kochali sie mniej niz teraz, jednak jestem czasami ciekawa jakie to uczucie, zaczac ze soba mieszkac po tym jedynym wyjatkowym dniu - to musi byc wspaniale.
Prawde mowiac, mysle, ze jakbysmy nie wyjechali do Anglii, to nie mieszkalibysmy ze soba przed slubem, a dopiero po.
Co do pytania co lepsze, a co gorsze, to oczywiscie jednej odpowiedzi na to nie ma, to bardzo indywidualna sprawa.
Jednak mieszkanie osobno moze byc bardzo duzym plusem dla osob wierzacych, ktore nie chca zyc "na kocia lape", albo dla tych ktorzy zaplanowali "swoj pierwszy raz" na po slubie - mieszkajac razem ciezko byloby chyba odlozyc "to" na pozniej
