Ja też mam ochotę się przed kimś wygadać. Może pomoże...
Mam doła tylko i wyłącznie z powodu mojej pracy. Tak bardzo długo jej szukałam, tak strasznie się cieszyłam kiedy w końcu ją znalazłam, a teraz jest mi w niej tak ciężko że już nie mogę. Dzisiaj idę na drugą zmianę, powinnam pracować od 14.00 do 22.00, ale na pewno tak nie skończę. Pracuję w firmie kurierskiej, pracy jest coraz więcej, nie wyrabiamy się, ja ciągle jeszcze ze wszystkim sobie nie radzę. Strasznie mnie to dobija. Pisze to i ryczę jak bóbr, bo już nie mam siły. Po prostu nie chce mi się tam iść. Ale wiem, że nie mam wyjścia, że muszę pracować, bo potrzebne są pieniądze, bo chcemy się pobrać z moim narzeczonym.
Oj dawno nie było mi tak źle.
Ale teraz dla równowagi napiszę o tych dobrych rzeczach.
Po pierwsze Mój M. Jest najcudowniejszym człowiekiem jakiego znam. Bardzo mnie wspiera, zawsze we mnie wierzy, mam w nim niesamowite oparcie i w takiej chwili jak teraz strasznie mi go brakuje, bo wiem, że postawiłby mnie na nogi. Ale zobaczymy sie już dzisiaj w nocy, przyjedzie po mnie do pracy. Jest po prostu przecudowny.
W przyszłym roku się pobieramy. Wczoraj byliśmy oglądać salę. Bardzo nam się spodobała i chyba się na nią zdecydujemy.
Jest nam ze sobą dobrze, bardzo się kochamy i przecież to jest najważniejsze. Praca to tylko dodatek, obowiązek w naszym życiu.Wiem, że muszę zacisnąć zęby i nie dać się.
Wiem też, że kiedy zajrzę do tego wątku następnym razem znajdę tutaj ciepłe słowa od Was, kochane forumki. Więc czekam na nie niecierpliwie.
Pozdrowionka